Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Szybkie tetno II


Gość kika

Rekomendowane odpowiedzi

Swietnie, ze mozemy sobie porozmawiac na forum. Kilka lat temu byloby to niemozliwe. Kika - W Aninie nie mialem problemow z rodzina. Byli przy mnie wszyscy bliscy za drzwiami podczas zabiegu i na sali po zabiegu. Oczywiscie do 18stej, bo do tej sa odwiedziny. Lekarze ani siostry nie robily problemow. Mysle ze nasz zabieg traktowany jest coraz bardziej jako... zabieg, a nie jakas sterylna operacja czy cos. Zreszta obok mnie lezal gosc, ktory musial miec zmieniony rozrusznik. Prezyjechal, zrobili mu badania i po 4 godzinach juz byl na sali ze zmienionym rozrusznikiem. Wszystko jednego dnia ! Luk - Slyszalem wiele rzeczy o ochojcu od pacjentow, ktorzy tam lezeli ale.. najgorsze sa plotki. Sam tam nie lezalem, wiec nie zamierzam potwierdzac, ani rozpowszechniac tych informacji. Mysle ze spytaj Monike. Wiadomosci z pierwszej reki sa najlepsze. Nie mam tylko bladego pojecia dlaczego niektorzy kardiolodzy wyzej od ochojca stawiaja Zabrze. Przeciez to Ochojec jest bardziej znany z zabiegow Ablacji. No coz wyglada na to, ze nigdy nie dowiemy sie jak jest naprawde z tymi osrodkami. Zaden kardiolog nie ujawni danych, nie ma szans. Tak sobie teraz mysle. Jest jeden pan, ktory ma i zbiera wszystkie dane na temat ablacji. to prof. dr hab. n. med. Grzegorz Opolski Konsultant Krajowy w dziedzinie kardiologii przy I Katedrze i Klinice Kardiologii Akademii Medycznej w Warszawie. Moze ktos sie podlozy i zadzwoni do niego wyciagnac interesujace nas dane ? Ucielo by sie wszystkie plotki, nieprawdziwe dane. Kliniki raczej by zyskaly.
Odnośnik do komentarza
Monika, nie przerysowuje ani troche. Ani milimetr nie dodalem nic od siebie. Taki jest moj obraz ablacji. Oczywiscie moglas nie miec problemow z kregoslupem, ale na 5 osob ktore ze mna lezaly - 5 mialo. To tylko swiadczy o twojej dobrej kondycji fizycznej, ale nie moge zakladac ze wszyscy ja maja. Poza tym chodzi tu tez o tzw odlezyny. Nie tylko kregoslup cie boli, ale takze cale plecy. Owszem mozesz sie przesunac, ale lezec na plecach i tak nalezy. Moniko, dmuchajmy na zimne i informujmy o wszystkich aspektach i zagrozeniach. Jesli sobie przypomne choc najdrobniejszy detal, to o nim napisze. Moze to pewnego rodzaju ekshibicjonizm, ale usprawiedliwiony. Ja nie mialem przed zabiegim dostepu do tak duzej ilosci informacji jakie teraz udzielamy, wiec staram sie informowac chocby o najdrobniejszych szczegolach. So ludzie ktorzy chca wiedziec jak najwiecej. Jesli takie sa moje doswiadczenia, to gwarantuje ci ze nie wyssalem sobie ich z palca (no bo jaki bym mial cel? ). Kika, oto informacja jaka wynika z naszej rozmowy z monika. Mozesz miec bol plecow i kregoslupa, ale mozesz tez go nie miec...
Odnośnik do komentarza
Moi drodzy :), dziekuje Wam za wszystkie szsczegoly i jak tylko sobie cos jeszcze przypomnicie, to bardzo prosze, napiszcie. Nawet drobiazgi, szczegoly, mile widziane. To naprawde sie bardzo przydaje! Ja akurat nalez do osob naddociekliwych, i wole wiedziec niepotrzebnie wiecej, niz wiedziec za malo. To prawda, ze kazdy moze reagowac inaczej. gdzies tak do kwietnia chodzilam dosc regularnie na basen, mam wiec nadzieje, ze moje miesnie szkieletowe i kregoslup nie sa w zlym stanie, ale od tamtej pory nie sportowalam sie, wiec kondycja mogla spac, zwlaszcza, ze pracuje intensywnie przy kompie 5 dni w tygodniu. Wezme pod uwage wszystkie Wasze rady. Dzieki! Faktem jest, ze w dzisiejszych czasach odwiedizny w szpitlach traktuje sie bardzij luzacko. Jak bylam pierwszy raz z czestoskurczem w szpitalu Orlowskiego na Czerniakowskiej, to mozna bylo sobie siedziec nawet i do 20-tej. Tak samo w MSWiA - tylko ze nie wszystkie wyjscia byly wtedy otwarte, ale zawsze mozna bylo wyjsca przez izbe przyjec. Natomiast na oddzialach, na ktorych sa zabiegi inwazyjne, to pewnie nieco bardziej pilnuja godzin, niz na oddzialach zachowawczcych, czemu sie wcale nie dziwie.
Odnośnik do komentarza
Czesc wszystkim w wnowym tygodniu :) Co u Was? Dla mnie to dzisiaj ostatni dzien pracy. Jutro urlop, a po jutrze do szpitala (ja sie boje, help!!!!! ;))))) Generalnie jestem chyba w nienajgorszej kondycji emocjonalnej, ale miotaja mna sprzeczne uczucia: z jednej strony chetnie bym gdzies zwiala i zaszyla sie, tak zeby mnie nikt nie znalazl, z drugiej - chce miec to za soba i jest to juz bliskie, a z jeszcze innej, czuje takie wrazenie nieuchronnosci - ze teraz juz wlasciwie za pozno, zeby sie wycofac i klamka zapadla ;) pozdrawiam wszystkich! k.
Odnośnik do komentarza
Skads znam to uczucie...Rada - znalezc cos do zajecia, cos przelomowego, cos co zajmie glowe. Malo jest niestety takich zajec, nie mowiac o ograniczonych mozliwosciach ich realizacji w szpitalu... Rozmawiaj z pacjentami, znajdz bratnia dusze posrod pacjentow a czas minie ci szybko. Ale wszystko tak naprawde siedzi w glowie. Zauwazylem, ze jedni sa twardzi, ale wiekszosc chyba panikuje jak my. Mozesz starac sie pocieszac, ale ja pamietam ze szedlem na zabieg jak skazany na wyrok w drodze na krzeslo... brakowalo mi tylko kajdanek.
Odnośnik do komentarza
U mnie absolutnie wszystko to kwestia glowy. To, ze czuje sie dzisiaj dosc kiepsko bez zadnej wyraznej przyczyny, to tez kwestia glowy i tego co w niej siedzi. Na szczescie dzisiaj jeszcze pracuje, wiec jest co robic, no i bliscy tez dzis po poludniu i jutro beda starali sie czyms mnie zajac. Zazdroszcze osobom, ktore sa twardsze ode mnie emocjonalnie :) Tak czy siak, pewnie kazdy sie denerwuje, ale sa tacy, ktorzy znosza to nieco lepiej od reszty i dzieki temu nie maja dodatkowych dolegliwosci wywolywanych tylko przez nerwy i stres. Duzym sukcesem jest fakt, ze od czasu ustalenia terminu zabiegu praktycznie do dzis zylam nawet we wzglednym spokoju. Owszem, czasem czulam ten taki niemily niepokoj w srodku, ale naprawde z niewielkim natezeniem. Weekend uplynal mi tez w niezlym stanie emocjonalnym, dobrze spalam, wypoczelam dzieki temu. Nawet bez wiekszych nerwow wstepnie zrobilam przeglad rzeczy potrzebnych do szpitala, zeby potem nie robic tego w ostatniej chwili i nie denerwowac sie dodatkowo. Teraz staram sie sobie wmawiac: jestem spokojna, jestem spokojna, jestem spokojna i zrelaksowana... :) I ciagle sobie mowie, ze nie moge sobie pozwolic na to, zeby taka rzecz, jak stres, mna calkowicie owladnela i rzadzila moim samopoczuciem. Ze jestem od tego silniejsza. Moze to malo skutkuje, ale podobno tak trzeba sobie wmawiac ;) k.
Odnośnik do komentarza
Wlasnie tak staram sie do tego podchodzic i tak sobie tlumacze:) Na pewno te pare dni minie jak z bicza strzelil. Dzieki Wam, kochani, za wsparcie. nie wiem czy jutro jeszcze zajrze na forum -jakby nie, to prosze o wspacie telepatyczne 25.08 :) 3majcie sie i odezwe sie jak tylko bede miala mozliwosc. pozdr. k.
Odnośnik do komentarza
W badaniu moim z przed kilku lat stymulacja przezprzełykowa napisano wnioski:Podłużne rozszczepienie łącza AV .Może ktoś uświadomi czy to właśnie to nadaje się do ablacji.Ja o zabiegu ablacji dowiedziałm się od swojego lekarza w marcu tego roku.I można powiedzieć że narazie jestem zielona na temat tego zabiegu a on mnie czeka.Proszę o odpowiedź.
Odnośnik do komentarza
Witam ponownie może ktoś jest już po ablacji w Aninie,ile czekaliście na zabieg od chwili złożenia skierowania.Napiszcie czy po ablacji są jakieś dolegliwości ,po ilu minimum dniach wychodzi się ze szpitala i czy można odrazu funkcjonować mam na myśli pracę zawodową ja mam pracę siedzącą ,czy po prostu trzeba w domu ileś dni odleżeć. Kika trzymam kciuki.
Odnośnik do komentarza
mariolu, jestes troche leniuch. Ja mialem w aninie ablacje i opisalem ja z najdrobniejszymi szczegolikami na tym forum. wystarczy poszukac. Jednak na specjalne zyczenie kopiuje to dla ciebie. Prosze bardzo: No to pora na opis zabiegu. We wczesnym dziecinstwie zdiagnozowany Czestoskurcz nadkomorowy z zespołem WPW. Do dziś nie wiadomo, czy wrodzony i ujawnił się później, czy jest on następstwem przechodzącej wowczas przez szpitale dziecięce grypy. W dziecinstwie czeste napady krotkie i dlugie, ktore zatrzymywane byly umiarowieniem w szpitalu. Przez lata wyprobowalem wszystkie leki antyarytmiczne jakie sa, lacznie z oslawionym cordarone. Bez skutku. Wkrotce na horyzoncie pojawil sie cudowny lek z austrii, ale o nim zaraz. W dziecinstwie czestoskurcze rzadko konczyly sie omdleniami, z wyjatkiem jednego, w ktorym mialem Blok lewej odnogi peczka Hisa. Lekarze stali nade mna chyba tylko sie modlac. Czestoskurcz przeszedl sam, dzieki...kaszlnieciu.. Wkrotce po umiarawianiu czestoskurczu zaczalem wpadac w migotanie przedsionkow z szybka akcja komor. Takie polaczenie jest niezwykle grozne dla zycia. Moze wystapic tzw Nagla Smierc Sercowa. Bardzo was uczulam, jezeli wasze czestoskurcze latwo wpadaja w migotanie przedsionkow, nie zastanawiajcie sie dlugo nad ablacja. Czytalem co nieco o tym na forumach zagranicznych. Wkrotce, chyba przypadkiem trafilem na umiarowienie do podrzednego szpitala. Tam doktor jak gdyby nigdy nic przyszedl, zaaplikowal lekarstwo i poszedl, zostawiajac mnie zszokowanego, zdrowego z rytmem zatokowym. Spytalem co to za cud ten lek. Okazalo sie ze to tzw Gilurytmal. Lek z wyboru. Ajmalina czyli substancja wytwarzana z korzenia jakiejs azjatyckiej rosliny jest podstawowym skladnikiem Gilurytmalu. Woze ten cud przy sobie, w wypadku kidy szpital nie dysponowalby tym specyfikiem. W moim przypadku pomaga on w 99 procentach napadow czestoskurczu. Bardzo wazne jest aby podawac go „in vein (strzykawka w zyle) pod kontrola ekg. Po podaniu uzyskuje sie od razu rytm zatokowy. Lezysz jeszcze ze dwie godziny w szpitalu pod wzmacniajaca kroplowka i do domu. A teraz najwazniejsza informacja. Gilurytmalu nie ma w Polsce!!!! Sprowadzajaca go firma solvaypharma uznala ze ma nas w dupie. Dzwonilem, prosilem, blagalem. Krecili, odsylali. W koncu stwierdzili ze producent juz nie produkuje tego leku...Zadzwonilem do producenta do niemiec (czy austrii, juz nie pamietam)A oni powiedzieli ze polski dystrybutor sklamal. Lek jest, troche zmienilo sie opakowanie, ale jest, tylko Polacy nie biora tego od nich... Opisuje stan z przed dwoch lat. Mam nadzieje ze teraz jest innaczej, ale chyba nie, bo wszyscy kardiolodzy ktorym mowie ze mam gilurytmal robia oczy i pytaja skad go mam. Odpowiedz mam prosta: z Apteki we Wiedniu. Tam mozna to kupic jak u nas bulki (no moze przesadzilem). Kazdy nasz przypadek jest inny. Ja ide na Gilurytmal, u was moze nie dzialac. Nigdy nie uzywajcie tego na wlasna reke. Zawsze konsultujcie sie z Kardiologiem !!! Jest Neo-Gilurytmal (wersja w pigulkach tego leku, ale na mnie nie dziala). Obecnie na stale biore Polfenon i metocard, ktore chyba nie daja wiele, choc w ostatnim czasie zmniejszyla mi sie liczba arytmii. Ale to podobno normalne jest, ze wraz z wiekiem czestoskurcze moga byc rzadsze. Moj ostatni umiarawiany byl w szpitalu 2 lata temu !!! No to chyba pora na opis Ablacji. Zabieg przeprowadzany byl w Aninie. Przyjezdzasz kilka dni przed zabiegiem. Z powodu czestych, wazniejszych przypadkow (np ktos dowieziony z OIOMU twoj zabieg moze sie opoznic, wiec zawsze bierz zapas i wez wiecej urlopu. Zalezy, kiedy przyjedziesz, ale nastepnego dnia rano oddajesz mocz do analizy, oraz krew. Nie musze wam chyba mowic, ze niezbedne jest zaszczepienie sie przeciw zoltaczce duzo wczesniej przed przyjazdem. Rano pobudka o 6stej. Siostra przynosi termometr i proch (w moim przypadku metocard). Ok godziny 8smej pierwsza wizyta. Moge tylko z obserwacji i z opowiesci pacjentow stwierdzic, ze w aninie pracuje najlepszy zespol w polsce pod kierownictwem prof Walczaka. Musicie miec swiadomosc, ze jesli traficie gdzie indziej niz do Anina, mozna stwierdzic z wielkim prawdopodobienstwem, ze lekarz ktory was bedzie prowadzil jest wychowankiem prof Walczaka. W aninie wazne sa trzy nazwiska. Oczywiscie prof Walczak, Dr Szumowski i Dr. Bodalski. Wizyty o 8smej rano przeprowadzal Dr Bodalski (prof Walczak byl na urlopie). Dr jest bardzo oszczedny w slowach, wiec najlepiej przygotowac sobie liste pytan a on odpowie na nie bez problemu. Pierwszy dzien mija standardowo na nudzie. Sniadanko o 8-9, obiadek o 13stej, kolacja o 17stej (slyszalem ze w katowicach nie ma jedzenia i trzeba sobie kupowac :- ). No i oczywis?ie lykanie prochow. Siostry same podjeżdżają z prochami ktore na codzien lykasz, wiec ty nie patrzysz nawet na zegarek. Nastepnego dnia temperatura, EKG oraz Echo. W niektorych przypadkach (np migotania przedsionkow) moze byc nawet tomografia. W Warszawie i w Bydgoszczy znajduja sie teraz najlepsze tomografy 64bitowe. Trzeciego dnia ablacja... Od rana nie bierzesz juz prochow antyarytmicznych. Dostajesz polecenie wygolenia pachwiny z dwoch stron. Ok 2-3godz przed ablacja siostra zaklada wenflon (plastikowa igla przez ktora podawac beda plyny). Wkrotce zapada decyzja. Przychodzi po ciebie siostra, prowadzac cie na ablacje do drugiego skrzydla budynku. Na miejscu serdecznie wita cie siostra/anesteziolog, przedstawia sie i prosi aby sie rozebrac (do rosolu...) podaje jednoczesnie przescieradlo ktorym sie okrywasz. Kladziesz sie na dosc waskim lozku, wiec rece leca w dol. Wkrotce jednak dostajesz pod lewa reke podporke. Prawa dalej leci, wiec radzą ci wlozyc kciuka pod tylek i tak utrzymywac reke w poziomie. Przygotowanie do zabiegu trwa ok pol godziny. Wlaczenie aparatury itd. Troche to stresujace, bo nie masz jeszcze zaaplikowanegop leku na glupawke. Wkrotce przychodzi dr Bodalski i Dr Szumowski, ktory bedzie wykonywal zabieg. Wlaczaja muzyke i od tej pory jedziemy ... Smaruja cie w okolicach pachwiny czyms co powioduje ogolne odretwienie w tamtych okolicach i wstrzykuja znieczulenie (tez w pachwine). W sumie to wklucie znieczulenia boli najbardziej. Wkrotce dr wklada ta dluga elektrode. Nie wiesz nawet kiedy. Ja wiedzialem, bo moja watroba ja wyczula...Ale mialem juz troche glupawke, wiec zanim zalapalem co sie dzieje monitory juz byly wlaczone i widzialem elektrody w moim sercu skanowane rentgenem. Bylo mi juz jednak wszystko jedno co sie dzieje. Niemile byly jednak wywolywane napady czestoskurczu, mysle jednak ze dlatego, ze zdawalem sobie sprawe podswiadomie („atak, trzeba dzialac) nie musisz jednak nic dzialac. Oni potrafia uruchomic i przerwac atak kiedy chca. Kiedy juz znajda punkt nalezacy do szlaku i mogacy odpowiadac za arytmie, Dr szumowski mowi „Palimy. Dr Bodalski puszcza prad, no i wypalaja. Wazne jest aby w tym momecie oddychac plytko i sie nie poruszac. Niestety wkrotce u mnie pojawily sie problemy. Zbyt latwo zaczalem wpadac w migotanie przedsionkow, co utrudnialo znalezenie punktow. Po trzykrotnym wpadnieciu w migotanie zabieg przerwano. Trzeba bedzie go powtorzyc, tym razem dojscie bedzie nie tylko przez pachwinę ale i przez szyje. Wazna uwaga. Proponuje wam pic jak najmniej przed zabiegiem. W trakcie zabiegu nie wolno sie poruszyc a sikac sie chce strasznie. Przypuszczam, ze organizm jak najszybciej pozbywa sie tych wszystkich plynow. Ja musialem lezec ok 3 godzin z pelnym pecherzem. Tragedia... Po zabiegu przewoza na sale, gdzie podawany jest potas (uwaga strasznie piecze !!, jednych wiecej, drugich mniej, u mnie bylo okropnie. Potem przewoza na echo i sprawdzaja czy wszystko ok i znowu na sale. Lezy sie plackiem kilkanascie godzin. Rzadko kto wytrzymuje. Warto jednak wytrzymac, bo w ten sposob nie stworzy sie krwiak. Tak naprawdę najważniejsze jest nie tyle nie ruszać się, co nie zginać nogi. No coz to chyba najwazniejsze punkty ablacji. Acha i jescze wazna rzecz. Lezalem tam tydzien. W ostatnim dniu przyjechal prof Walczak i wszystko mi wylasnial. Rozmawialismy chyba niecala godzine. Nieprawdopodobnie serdeczne jest jego podejscie do pacjenta. Niespotykane chyba nigdzie. Nigdy nie spotkalem sie z kardiologiem, ktory nie dosc ze zna sie na rzeczy jak nikt, to jescze traktuje cie jak czlowieka, a nie jak dodatkowa kase z nfz. Z calego serca polecam wam Anin, choc nie dyskredytuje innych klinik, bo mimo że nasluchalem sie sporo o innych osrodkach od pacjentow, to jednak sam nie doswiadczylem na skorze niczego co mogloby swiadczyc przeciwko innym osrodkom i nie bede sie na ten temat wypowiadal.
Odnośnik do komentarza
Dodatkowe odpowiedzi: ile czekaliście na zabieg - 3 miesiace czy po ablacji są jakieś dolegliwości - zalezy, czasami sa, czasami nie ma, zalezy od organizmu i od ablacji. Jesli nie bedziesz lezec plackiem po zabiegu przez kilkanascie godzin (choc tak naprawde wazne jest nie zginanie nogi), to nabawisz sie krwiaka w miejscu wklucia. po zabiegu bedziesz odczuwala przez jakis czas drobne czestoskurcze, ktore powinny minac. mozesz odczuwac czasami bole w klatce piersiowej. ilu minimum dniach wychodzi się ze szpitala - po minimum dwoch, maksimum nie wiem... czy można odrazu funkcjonować - mozna od razu funkcjonowac, jednak wazne jest aby sie oszczedzac fizycznie przez 3 miesiace a 2 tygodnie po ablacji nalezy oszczedzac sie fizycznie - bardzo. Nie musisz lezec w domu. mozesz isc do pracy, ale sie oszczedzaj. Wchodzenie po schodach itd.
Odnośnik do komentarza
Witam .Arrrtur bardzo Ci dziękuję za te opisy.To ,że sama nie znalazłam tych opisów to nie sprawa lenistwa tylko poprostu brak czasu żeby tak odrazu to wszystko przeczytać, a pozatym od niedawna śledzę Wasze rozmowy.Jeszcze raz dzięki i pozdrawiam wszystkich.Mariola.
Odnośnik do komentarza
Witam serdecznie. Cieszę się, że znalazłam tę stronę. Mam częstoskurcze od 14 lat. Zostałam zakwalifikowana do ablacji, jednak okrutnie się boję. Czytałam, że śmiertelność w wyniku powikłań wynosi 0,5% i już drugi raz przesunęłam termin zabiegu. :-/ Czy może wiecie cośkolwiek na temat Kliniki Elektrokardiologii w Krakowie (ul. Prądnicka)? Czy można samemu wybrać szpital, który przeprowadzi zabieg (oczywiście w ramach NFZ)?
Odnośnik do komentarza
Witam wszystki skurczonych po dłuższej nieobecności :) Ablacja w Ochojcu 01.08.2005. Pobyt w szpitalu: 29.07-03.08. Jeśli chodzi o funkcjonowanie przed i po zabiegu: mieszkam w Warszawie, w czwartek dostałam telefon ze szpitala, w piatek o 6:00 byłam w pociągu; nie było możliwości żeby odwiedził mnie w szpitalu ktoś z rodziny, po zabiegu wsiadłam w autobus, dojechałam do dworca w Katowicach, kupiłam bilet o zapakowałam się do pociągu. Poprostu nie miałam innego wyjścia. Potem było zwolnienie lekarskie, powrót na 1 dzień do pracy i kolejne zwolnienie. Trzeba znależć najlepszy dla siebie sposób na dochodzenie do siebie: nie leżeć jak kłoda w wyrku, ale i nie szarżować. Monia - jak samopoczucie? Kika - ciągle trzymam kciuki. W temacie bólu pleców po zabiegu - w 100% podzielam zdanie kolegi, bo ja prawie wyłam z bólu, ale nie wkłuć czy grilowanego serducha tylko bólu spowodowanego bezruchem!!
Odnośnik do komentarza
Witaj Agnieszko. Po oddaniu rejestratora i zrobieniu wydruku z niego usłyszałam,że nie mam żadnego częstoskurczu i że nie ma czego ablować po raz drugi.Bardzo mnie ta informacj aucieszyła. Biorę codziennie 1/2 BisoHEXAL*u i jest na razie OK. A czy Ty po zabiegu bierzesz jakieś leki? Pozrawiam.
Odnośnik do komentarza
Witaj Monia :) Jeszcze w szpitalu zaczęto mi podawać Betaloc ZOK. Przez pierwszy tydzień tętno było książkowe, potem zaczęło znowu brykać :( zadzowniłam do naszego Ablatora - kazał zwiąkszyć dawkę : 2x25. Założono mi holter ale chyba wszystko było OK. Narazie sama wytrzymuję to przyspieszone bicie serducha, więc pozostaję na poprzedniej dawce leku. Martwi mnie to, że kardiolog (nie mam do niej zaufania)wróży mi branie leku jeszcze przez 3-4 miesiące albo dużo dłużej. Kilka razy mierzę ciśnienie i tętno, żeby mieć jakieś dane do tego odstawiania leku i wychodzi na to, że mam bardzo niskie ciśnienie (w porównaniu z tym co było zawsze) - średnio 100/70 ale i 92/48. Strasznie się cieszę, że u Ciebie już lepiej. A jak tam Kika?
Odnośnik do komentarza
Kika powinna być już po zabiegu.Z tego co wiem,to miała zabieg w czwartek w zeszłym tygodniu.Więc może jest jeszcze w szpitalu.Ale na pewno się odezwie jak wróci. Z tym braniem leków,to ja najchętniej przestałabym brać,ale o tym porozmawiam na następnej wizycie w Ochojcu z moją panią doktor. Jakie wrażenia z zabiegu?
Odnośnik do komentarza
Wrażenia z zabiegu? Jeśli w kryteriach negatywnych (prawie trauma) to basen i leżenie po zabiegu. Jestem osobą przy tuszy i dało to efekt dodatkowo uciążliwy :( Natomiast pozytyw bez wątpliwaości to personel medyczny w Ochojcu - lekarze i pielęgniarki są poprostu ZAJEBIŚCI !!! uśmiech i serdeczność to coś co działa lepiej niż prochy czy zastrzyki !!! Natomiast wrażenia - wszystko wynikało z nastawienia. Nie jestem mocna i twarda psychicznie, więc żeby nie dać się panice i strachowi - postawiłam wszystko na jedną kartę - pojechałam sama pociągiem, na miejscu też byłam sama i wracając też musiałam liczyć na siebie. Nie miał się kto nade mną użalać (choć bardzo mi tego brakowało) ale dzięki temu poprostu musiałam dać sobie radę i nie zwracać uwagi na niedogodności.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×