Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica po amfetaminie


madzia80zuzia

Rekomendowane odpowiedzi

Witam! Zażywam amfetaminę od paru miesięcy tzn.od czwartku do soboty tj.3razy w tygodniu.Po trzy dniowym ciągu tzn w niedzielę jestem juz nie aktywna,zasypiam ale tylko po zażyciu klonów bez tego leku nie dała bym rady zasnąć,mam 100myśli na minutę,jestem rozdrażniona,myślę że ludzie knują coś prze de mną,a w środku jestem jak bomba zegarowa nie wiadomo kiedy wybuchnę,drżenie rąk mam na porządku dziennym.Mam pytanie czy takie ataki to początek nerwicy po zażywaniu amfetaminy czy może coś innego?
Odnośnik do komentarza
Dziękuję za odp.Hmm...dlaczego biorę amfetaminę?zadałaś dobre pytanie bo nie potrafię na nie odpowiedzieć nie wiem dlaczego.A klony biorę już długo jakieś parę lat.W przeszłości chorowałam na anoreksję od tamtego czasu mam je zapisane i biorę je do dzisiaj.Ogólnie to jestem lekomanką biorę wszystkie leki jak idzie nie czytając ulotek,cóż głupota ludzka nie zna granic...Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Gość amfetaminiarz

Ja bralem 3 lata w wieku 15 16 17 lat non stop pozneij przerwa na 2 lata nic i ostatnio przez rok kilka razy ale juz basta nigdy wiecej tak mysle . ale te knucia i spiski juz mi zostana chyba do konca zycia niestety wjebalas sie ja tez trrzeba nauczyc sie z tym zyc teraz . pozdro

Odnośnik do komentarza

Dzieciaki co wy robicie!!!! Amfetamina...Clonazepam to jest normalna narkomania,po tych dragach schodzi sie z tego swiata tak jak moje dziecko. Idzcie na detoks i potem na psychoterapie jestescie jeszcze mlodzi,zycie przed wami.Wiadomo ze po Amfetaminie i po Clonazepanie przychodza ostre stany lekowe.Im dluzej bierzecie tym dluzej bedziecie z tego wychodzic,uwierzcie ze znam to pieklo....z ktorego czasem nie udaje sie wyjsc.

Odnośnik do komentarza

Madzia80zuzia a znasz cos takiego jak Schizofrenia paranoidalna?? bądz psychoza poamfetaminowa?? także powiem ci w ten sposób DZIEN DOBRY CHOROBO niechce cie straszyc ale twoje objawy sugerują własnie psychoze pomafetaminową którą prawdopodobnie będziesz musiala leczyc u psychiatry Beznodiazepinami bądz lekami z grupy SSRI jeżeli twoje objawy sie oczywiscie utrzymają... a jeżeli nadal będziesz brała amfetamine to prawdopodobnie nabawisz sie na całe życie Schizofrenii to tyle z mojej strony taże zastanów sie 2x 3x 4x razy zanim wezmiesz tą białą smierc fajnie jest do czasu też brałem było extra ale dorosłem i z tego *wyrosłem* ludzie zaczynają dbac o swoje zdrowie jak jest już za pozno ja mam nerwice lękową lecze sie już 2 lata także wiem cos na ten temat jeżeli objawy sie utrzymają naprawde lec do psychiatry

Odnośnik do komentarza

Chciałem dodac jeszcze jedno porozmawiaj może z lekarzem o zmiane leków przeciez Clonazepam to najsilniejszy lek z grupy benzodiazepin strasznie niszczy wątrobe ale to bardzo! a nie mówic tutaj już o mózgu, tego leku nie stosuje sie dłużej jak kilka miesięcy i to też w niesamowice wyjątkowych sytuacjach dziewczyno wez sie w garsc bo to co robisz nie prowadzi to niczego dobrego moja rada to porozmawiaj z lekarzem , na początek najlepszy będzie psycholog którzy doradzi ci dobrze od czego zacząc musisz odstawic clony one strasznie rujnują życie wiem że pomagają ci w tej sytuacji co masz po amfetamine bo działają przeciwlękowo silnie ale nie można maskowac objawów innym lekiem całe życie

Odnośnik do komentarza
Gość dorosla

W nalog wpadlam gdy mialam 26 lat. Pozno. Ale bardzo intensywnie. Bralam 5 lat. Codziennie. Moze w sumie zebralby sie tydzien detoxu. Ile mialam, tyle wycpalam. Z kolezanka. Obie mialysmy niezly status spoleczny, fajne mieszkania, dobre prace i pensje i ...nierokujace zwiazki. Juz od 7 lat nie biore amfy. Czasami mysle sobie, ze fajnie byloby wrzucic kreche, ale boje sie. Tak, boje sie, ze cos mi sie stanie, czego nie bedzie mozna odwrocic. Ah, po odstawieniu, z dnia na dzien, przez kilka tygodni czulam sie baaaardzo zle. Spalam, jadlam, jadlam, spalam. Ale przeszlo.

Odnośnik do komentarza

Przeczytalem to wszystko i strassznie niektorym z was wspolczuje. Dodam bardzo egoistycznie ze niektore historie pozwolily mi sie dowartosciowac - pomyslec ze nie jest ze mna az tragicznie. Od ok 10 lat pale marihuane. Nigdy nie wiecej niz gram dziennie. Przez caly ten czas nie widzialem w tym problemu... ale do tego wroce pozniej. Od mniej wiecej 20 do 25 roku zycia mialem tez sporadyczny kontakt z amfetamina (raz na 2 miesiace mniej wiecej czasem zadziej) I wtedy, gdy mialem ok 25 lat (teraz 29) poznalem srodowisko ludzi ktorzy cpaja fete od x lat. Zlamalem sie po kilku tygodniach i zaczalem cpac razem z nimi. Trwalo to ok 3-4 miesiace. Pewnego dnia obudzilem sie, posluchalem sposobu w jaki oni sie komunikuja i zapytalem siebie samego czy tez tak chce miec. Chlopaki wydawali z siebie dziwne dzwieki i sprawiali wrazenie rozumienia ich nawzajem. Koszmar. Wtedy od tego zupelnie ucieklem, zmienilem adres, postanowilem zyc w czystosci. Wszystko bylo ok az po jakims miesiacu zaczalem czuc leki i niepokoje, ktore jednak ustapily. I od tego czasu az do niedawna nie dotknalem tego swinstwa ani raz. W ostatni poniedzialek pozwolilem sobie zaszalec.... wciagnalem 2 gramy w ciagu 2-3 dni. Od kiedy to ze mnie zeszlo, czuje sie jakos dziwnie, wprawdzie nie slysze zadnych glosow itp. Ale odczuwam zimne dreszcze. Ponadto w glowie odbywa sie swoista gonitwa mysli. Z ktorych (chyba szczesliwie) udaje mi sie wylapac glownie te dotyczace zakonczenia niszczenia swojego zdrowia, postanowilem przestac pic alkochol i palic marihuane. Udaje mi sie to juz ok 4 dni, aczkolwiek glod marihuanowy (prosze nie pisac ze taki nie wystepuje bo ja wiem sporo o tych sprawach i nie uwierze) wydaje sie potegowac owe dreszcze i niepokoj. Nie chce sie poddac i szukam odpowiedzi na moje pytanie ktore moze pomoc przetrwac mi detox. Otoz, czy owe objawy po prawdopodobnym przedawkowaniu speeda w ostatni poniedzialek, jak dreszcze sennosc i brak energii zyciowej moga ustapic same, a jezeli tak to jak dlugo moze to trwac. Dreszcze mam juz ladnych kilka dni oraz czy wystepowanie owych objawow moze byc spowodowane rownoczesnym rzuceniem palenia ziela? i czy w takim razie warto niepalic juz od teraz, czy moze lepiej popalic i poczekac na ustapienie efektow ubocznych amfetaminy i wtedy dopiero rzucic ziolo.

Odnośnik do komentarza

Ja biore klony 6 lat i dostalem na glowe wymyslilem swoj slownik nawet musze sam do siebie mowic na glos i wykrzykiwac rozne slowa odmieniajac je w dziwny sposos np. Radoszak, raszoda,radocha,ramocha,rapocha , to jeden z 1000 orzykladow mam leki, napady leku mialem urojenia,omamy ,duchy,demony , stary dziadzius ktory zmarl nie daleko mnie,szedl juz po smierci ,balem sie plakalem ,histeria, zima balem sie ufo szarakow itd obejrzalem film skyline i myslalem ,ze taka inwazja bedzie.... Duzo by to opisac mam zachowana swiadomosc... Itd... Ale zamknalem sie w sobie swiat jest inny ,odrealniony roznie to bywa jak by nie namacalny nie czuje radosci z niego wole siedziec w domu to trwa juz 4 lata probowalem podjac prace itd. 3-4 max i nie dawalem rady ,mam przewlekla depresje z zaburzeniami osobowosci, zaburzenia lekowe,natrectwa,czasem godzina minie za nim wyjde z domu sprawdzam wszystko,mysle ze intruz ukryl sie gdzies ,wiec wracam i sprawdzam, masakra ciagly lek itd. Bardzo ciemnosci sie boje. Dodam,ze glosow nie slysze. A te twarze demony i duchy to np. Jak patrzylem na sciane, czy drzewo itd lub np. Rolete od okna budowalo to ogromny lek,strach placz i proba wyjsnienia w psychice nie mozliwa do wykonania. Zaczelo sie od tego,ze raz wzialem amfetamine w 2001r. Dostalem nerwcicy a na zjezdzie lekow na chwile stracilem przytomnosc,pozniej karetka jak niby doszedlem do siebie do mialem silna derealizacje i leki cala moja psychika byla inna czytalem ,ze jednorazowe zazycie amfy moze uszkodzic mozg itd i tak chyba sie stalo,zle ze pozniej zaczalem palic ziolo...j 3l.palilem ziolo w 2005 przestalem i od 2006r. Klonazepam mam 29 lat Czyli klony juz 6,5 roku. Moje zycie jest straszne. Do tego musze odsiedziec wyrok za alimenty. Boje sie tam isc. To uzaleznienie i slaba psycha. Nie umialem pracowac a panstwo jest bezlitosne dla alimenciarzy ale ja nie mam sily na nic. Lecz nic ich to nie obchodzi. System. Pzdr.

Odnośnik do komentarza
Gość wzglednierozwazny

To ja dorzucę swoje doświadczenia i spostrzeżenia związane z różnymi substancjami. Pierwsze: Jeśli czytasz moje słowa i jesteś nastolatkiem proszę Cię abyś dał sobie na wstrzymanie z paleniem trawki, wciąganiem, a nawet z paleniem papierosów. Wypij sobie piwko z kolegami, pośmiejcie się, powygłupiajcie. Jesteś jeszcze zbyt młody by w to się plątać, może Ci się wydawać inaczej, możesz czuć się już całkiem dorosły i może Ci się wydawać, że problemy innych Ciebie nie dotyczą. Błąd. Jako młoda osoba nie masz jeszcze w pełni rozwiniętej psychiki, jesteś podatny/a na uzależnianie się od różnych świństw. Ja sam jako małolat zacząłem popalać najzwyklejsze papierosy, był to taki okresowy nałóg - czasem paliłem dzień w dzień przez długi czas by później w krótkim czasie przestać i przez długi okres czasu (raz to i chyba pół roku albo rok) nie ruszać fajek w ogóle. Ale utkwiło mi to wtedy jako reakcja na stres, sposób na rozluźnienie się i chwilową ucieczkę od problemów, tak więc pierwszy poważny nawrót nikotynizmu miałem przed maturą, kolejny na studiach i ciągnie się to do dziś (niby tylko papieros, fajnie się wygląda wśród kolegów z nim w ustach, ale po jakimś czasie staje się kolejną irytującą potrzebą tak jak potrzeba wysikania się w środku nocy) Dużo moich znajomych miało kontakt z narkotykami jeszcze w czasach gimnazjum, jeszcze więcej w liceum i mogę ze spokojnym sumieniem Wam powiedzieć - większość z tych ludzi do tego wraca i to nie w ramach rozrywki, tylko to ich coraz bardziej ciągnie. Duża część z nich pali niewinne *ziółko* które mocno jednak nie uzależnia, chociaż robi niektórym budyń z mózgu gdy nadużywają. Sam miałem z tym sporo kontaktu jako student (w sensie osobiście, jako konsument) i jako, że to już był w zasadzie wiek dorosłości (zanim ktoś mi powie, że pewnie nie zarabiałem na siebie - masz rację, jednak uważam, że psychikę w wieku 21 lat gdy zacząłem trochę więcej eksperymentować miałem już ustabilizowaną. Wcześniej rzecz jasna jako student pierwszego roku (czyli jak miałem 19 lat a nie 21) dwa razy zapaliłem marychę, fajnie było, ale wiedziałem, że zaraz zacznę tracić na to kasę i czas. Przejdźmy do eksperymentów. Powiem tak, wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną wszystko zależy od tego co ma w głowie ten co używa (czyli czy zanim coś weźmie czy przestudiuje właściwości, zagrożenia, działanie, czy jest już dojrzały psychicznie?) I teraz zacznę jednak zarazem się przyznawać, cisnąć gromy na różne rzeczy, ale zarazem nie byłem nigdy od niczego z wymienionych uzależniony.. Może poza zielskiem i może od tego zacznę litanię: Miałem ciężką sytuację osobistą, akurat trafił mi się do tego współlokator namiętnie palący marychę, więc się zakumplowałem z nim, on miał tego dużo i za darmo, nie handlował, bo nie uznawał takiego czegoś jak handel tym. Częstował tylko pewne grono znajomych, nie robił rozgłosu, tak więc siedzieliśmy sobie na mieszkaniu i popalaliśmy, słuchaliśmy muzyki i kontemplowaliśmy ją. To mi się chyba najbardziej podobało, tak więc zacząłem palić przez pewien czas dzień w dzień, czasami jak nie miałem co zapalić to byłem smutny, bezradny na swoją sytuację. Do tego czy miałem co zapalić czy też nie - rozleniwiłem się strasznie. Mój pokój wyglądał jak pobojowisko (bo zdarzały się w nim różne imprezy w tym okresie), ja się rozleniwiłem, nic mi się nie chciało, moje zainteresowania skierowały się... Pośrednio na zielsko, ale głównie na słuchanie dobrej muzyki pod jego wpływem. Po mniej więcej pół roku palenia (może nie dzień w dzień po parę razy, wieczorami, codziennie lub prawie codziennie) udało mi się przestać i ogarnąć, w zamian za to zacząłem czasami wychodzić się napić, ale nie tak często jak jarałem. Po stosunkowo niedługim czasie większość rzeczy wróciła do normy, no może koledzy nie rozumieli czemu z nimi już nie jaram. A, zapomniałbym, miałem lekkie dziury w pamięci i problemy z koncentracją. Nie takie żebym zawieszał się w trakcie rozmowy, ale w sytuacjach typu ktoś mi wszedł na krótką chwilę w słowo - traciłem wątek. Czytając tekst który wymagał myślenia i był do tego dłuższy niż paręnaście zdań - musiałem go czytać parę razy, nie daj Boże zapamiętać jakieś rzeczy typu wzory czy definicje. W tym (moim) przypadku głównymi powodami było to, że miałem ciężką sytuację osobistą - znajomi się ode mnie odwrócili, więc sobie znalazłem po krótkim czasie innych. Czyli raz, że kiepskie samopoczucie psychiczne + palenie na jego poprawę + fakt, że palenie kojarzyło mi się ze zdobyciem nowego towarzystwa. A także to słuchanie muzyki w samotności. Dziury w mózgu przeszły po stosunkowo krótkiej kuracji lekami nootropowymi, jak by ktoś nie mógł dostać, to podejrzewam, że rzeczy bez recepty jak lecytyna, cholina oraz jakieś suplementy diety typu 5-htp (to jest suplement diety, wyciąg z rośliny, 5-htp jest przekształcane w naszych organizmach do serotoniny, działa antydepresyjnie, pomaga zasypiać), nie jest to jakaś pigułka szczęścia, ale przecież gdyby tak było to raczej bez recepty nie byłby dostępny bo zaraz wszyscy by chcieli sobie poprawiać humor. No i znaleźć sobie zajęcie choćby na siłę, byle nie siedzenie przed komputerem i granie w gry - pływać, biegać, spacerować, poznawać nowe miejsca, trenować, cokolwiek co może zafascynować i najlepiej wiąże się choćby z umiarkowanym ruchem na powietrzu. Tak też dłuższą przygodę z marysią miałem, koledzy się ode mnie nie odwrócili, do dzisiaj żyjemy ze sobą w zgodzie i się lubimy. Można? Można. Czasami jeszcze zdarzy mi się zapalić, ale staram się nie kupować sobie tylko dorzucam się komuś. Inaczej pewnie zacząłbym palić w samotności. Kolejne świństwo - amfetamina. Z nią nigdy nie mialem na szczęście problemów, raz, że ma złą sławę, dwa, że sam zdążyłem się dokształcić w zakresie historii jej używania, efektów, ryzyka uzależnienia etc. Zdarzało mi się parę razy po niej uczyć, jak już na prawdę moja prokrastynacja albo zapominalstwo osiągały szczyt i znajdowałem się w ciemnej d****e Nie wyobrażam sobie brać to świnstwo tak z nudów, bo chciałbym sobie po prostu posiedzieć i się z kimś pośmiać czy iść na imprezę. Zdarzyło mi się parę razy na przestrzeni 3 lat skorzystać z usług białej śmierci. Dobrze jest dopóki działa tak jak każdy użytkownik by sobie tego życzył, później zaś nadchodzi tak zwany zjazd. Mniej albo bardziej straszny. Różne mi się trafiały. Raz na zjeździe myślałem, że mi serce walnie, starałem się wstawać jak najdelikatniej by ciśnienie nie uderzyło mi do głowy i chodzilem co chwilę do kuchni po coś do picia żeby wypłukać to z krwioobiegu jak najszybciej, piłem melisę, zieloną herbatę. Na szczęście nigdy mnie nie kusiło żeby ot tak sobie strzelić i iść na imprezę, już wolę tam po prostu zasnąć i być pośmiewiskiem, że zasnąłem przy stole niż się tym niszczyć w imię imprezy. Gdy się zastanawiałem dlaczego nigdy mnie do tego nie ciągnęło w kontekście totalnie nieuzasadnionej chęci zażycia doszedłem do wniosku, ze było to spowodowane; Po pierwsze - nie brałem tego ze znajomymi, jak już się zdarzało, to siedzieliśmy nad książkami. Nic szczególnie ciekawego zatem. Na następny dzień w najlepszym razie byłem wymęczony i jak mogłem to od razu zasnałem, w najgorszym chciałem zasnąć a nie mogłem, ciśnienie skakało, myślałem, że umrę. Miałem nauczkę by lepiej planować swoje obowiązki i nie odkładać ich na ostatnią chwilę i starać się prowadzić jakiś kalendarz z *deadline*ami* by nie przypominać sobie o czymś jak już czas na zbyt wiele nie pozwalał by się w normalnym trybie nauczyć czy wykonać dużo pracy umysłowej. Oraz samo to co przeczytałem w internecie o tym świństwie. Wystarczy na temat tej trutki. Kolejne; psychodeliki. Wrzucam praktycznie do jednego worka kwasy, grzyby, ich analogi. Tu przykrych doświadczeń zbytnio nie miałem, może poza sytuacjami, gdzie chciałem już żeby ta faza się skończyła mimo, że nie była straszna tylko męcząca. Nie miałem też nigdy poczucia potrzeby wzięcia tego która by mi jakoś dokuczała. Owszem, miewałem i nadal miewam pokusę by przenieść się w magiczny, zmysłowy świat. Ale nie zawsze jest na to czas i miejsce. Trochę mi to zmieniło spojrzenie na życie, na lepsze, bardziej optymistyczne, ale to mój przypadek. Były przypadki ujawnienia się ukrytej schizofrenii, manii prześladowczych, zdarzają się i złe podróże czyli takie stany, że gdybyście mieli taką możliwość, to pewnie większość z Was oddałaby bardzo dużo by to się skończyło. Może nie wszystko, bo pozostaje na ogół świadomość (NA OGÓŁ), że to się przecież skończy, ale pewnie ze dwie miesięcznie swoje wypłaty byście oddali bez zastanowienia gdyby to miało ulżyc. Miałem tak raz i w sumie w dość delikatnej skali, bo mało wziąłem tego razu. Mogłobyć gorzej. Czemu nie mam z tym problemu? Bo w sumie jedna taka podróż dostarcza tylu wrażeń, zabiera tyle czasu i energii, że mimo, że odsypiasz jeden dzień i wracasz do normy, to jednak masz dość na długi czas, bo jest nad czym rozmyślać. Są rzecz jasna ludzie którzy by to jedli co drugi dzień w dawkach rzecz jasna dużych. Nie wiem po co, czasy hipisów już minęły. W sumie innych grzechów na swoim koncie nie mam. Nikogo tu nie namawiam do brania. Wręcz przeciwnie. Czytając mój komentarz chciałem przekazać zainteresowanemu, że narkotyki to nie zabawa, a ja miałem do tego sporo szczęścia, mimo, że starałem się je traktować całkiem poważnie (może poza ziołem w pewnym okresie mojego życia) Nie bierzcie jeśli jesteście młodzi, świat się bez tego nie skończy a znajomi nie odejdą. A jeśli z tego powodu odejdą, to znaczy, że nie byli Was warci bo nie szanowali Waszego prywatnego wyboru. Jeśli jesteście dorosli. No cóż, też nie namawiam. Nie wiem kim jesteś czytelniku, pamiętaj, że większość substancji odurzających jest nielegalna (i często taka sztandarowa amfa zawiera różne dziwne rzeczy. Od substancji działających podobnie, acz tańszych i legalnych, poprzez tynk czy kreatynę na sproszkowanym szkle kończąc (bo wtedy nos bardziej boli i klient ma myśleć, że mocny towar). Ja miałem dość silnej woli by w odpowiednich momentach wycofać się i mówić *Nie* WIększość mnie tu pewnie i tak zjedzie, że nie mam czym się chwalić, faktycznie, nie uważam tego za chwalebne. Żyjcie szczęśliwie i szanujcie siebie samych oraz innych.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×