Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Wskazówki dotyczące radzenia sobie z nerwicą lękową


Rekomendowane odpowiedzi

Gość MagdaNerwicaCiaza

Rizmawiac warto,ale na boga juz powinnismy wszyscy wiedziec ,ze jakie mamy obiawy trzymamy dla siebie bo w nerwicy czlowiek ktory przeczyta post bedzie sobie wmawial podobne objawy i zacznie je odczuwac.Ja to rzeszlam.Serio przestanmy mowic o naszych somatycznych objawach.

Odnośnik do komentarza
Gość karolinaj24

Ja mam nerwice i lękową i natręctw i somatyczną. przeczytałam o każdej z tych chorób objawy i z każdej coś do mnie pasuje. od tygodnia czuje jakbym miala zaraz umrzec. boje sie. i mam wieksze leki. jak zawsze krzyknelam bo cos mnie zdenerwowalo to teraz nie mam sily i zaraz mnie tak mocno boli glowa ze strach pomyslec. czuje sie jak pijana mimo ze ide prosto. w domu wszystko dobrze.ale boje sie o swoje zdrowie i stad mam te lęki. nie chce brac psychotropow! chce zyc jak dawniej. juz nie zwracam nawet uwagi na ubrania co zawsze mialam na tym punkcie manie i ciagle bym mogla wydawac pieniadze. pomozcie! jedyne co mi pomaga i bol ustąpi to tabletki IBUM. jak pomysle ze niedlugo wiosna i bedzie upal to az sie boje ze nie bede miała siły cieszyc sie słoncem.

Odnośnik do komentarza
Gość madzka44

Witam wszystkich! Czytajac wasze historie w kazdej z nich jest coś co również dolega mi. Od kilku lat leczę się na nerwicę lękową =biorę efectin 70. Jest to okropne sa takie dni,że całkowicie sie poddaje ścisk w klatce piersiowej,zawroty głowy,duszności,pocą mi się strasznie ręce,wolno bije mi serce a mam wrażenie że wyrywa mi pierś,problem ze spaniem i nie mogę przestać o tym myśleć. Wiem,że gdy siedzę i się zastanawiam o wiele bardziej się nakręcam i w ogóle to nie pomoże. Jutro mam wyjazd z chłopakiem i bardzo sie boje ze nie dam rady takie coś nawet mnie przezwycięża. Wiem,że koło niego jestem bezpieczna i że to jest bardzo zależne od mej psychiki bo były różne dni także o wiele lepsze ale jak mam takie samopoczucie całkowicie się poddaje ogarnia mnie panika i myślenie na zaś co ja zrobie z pracą jak nie wyjde z domu...najgorsze jest to ze samopoczucie nie trwa jakiś czAS jak napad stresu itp tylko ciągnie się całe dni raz mocniej raz lżej. Jestem otumaniona jakbym żyła w jakimś tunelu.... Czytałam dużo o psychoteriapii i mam zamiar się w końcu zapisać. Najbardziej dołuje mnie to ze było juz na prawde ok i jak wraca mam wrazenie ze nigdy sie nie uporam a mam 22lata.....pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam, weszłam na to forum, właśnie w momencie panicznego ataku. Borykam się z nerwica od 17 lat. Pierwsze ataki leku miałam w klasie maturalnej. Był to wycinek z życia, które pamiętam jak przez mgłę. Męczyłam się ponad 2 lata, potem znowu przerwa i znowu ataki. Następnie prawie 6 lat spokoju i od roku znowu. Moja panika polega na tym że jak tylko zaboli mnie coś w okolicy serca to od razu myślę że to jest zawał. W tym samym momencie mierze ciśnienie i jak jest podwyższone to oczywiście duszę się, lewa ręka drentwieje i całe serce kolacje. Przed paroma minutami mialato samo ale zzajęłam się pisaniem i się uspokoiłam. Z powodu serca jeździłam juz na pogotowie i okazywało się ze z sercem ok, ale puls ponad 100 i stwierdzono atak paniki. Życzę Wam wszystkim samych bez a takowych dni i widząc ze nie jestem sama z tym problemem jest mi lżej na duszy. Dzięki Waszym wpisom uspokoiłam sie i może zasnę spokojnie. Pozdrawiam nerwicowców

Odnośnik do komentarza

Kochani siedzę i czytam Wasze wpisy jak wszyscy mamy takie same objawy ,ja walczę od trzech lat najpierw miałam depresję ,ciągle płakałam nic mnie nie obchodziło nie mogłam jeść ale na nogi postawił mnie zoomiren,poszłam do pracy,czułam że żyje ,nie mogłam uwierzyć że mogłam tak żyć że umrę bać się chować w kąt.Lecz niestety rok temu lęki wróciły ale inne wtedy czułam się zle psychicznie a teraz fizycznie i psychicznie ,łapie mnie to cholerstwo w najmniej spodziewanych momentach mam straszne zawroty głowy,kołatanie serca,duszności,wybuchy płaczu,wydaje mi się że całe ciało drży ,poszłam w końcu do lekarza mam przepisany Seronil na dzień i Rudotel na noc mija już dwa tygodnie a ja czuje się gorzej co mam robić ????Tak mi szkoda mojej rodziny która liczy na mnie ,na mój uśmiech,nasze spacery,rozmowy ale ja nie potrafię tylko myślę o tym co mi jest ,wsłuchuję się w swój organizm i wtedy jest jeszcze gorzej .Czytałam że ktoś wspominał o terapii jak pokierować myśleniem bo ja już tego nie potrafię ,zbliża się wieczór i już się boję tej nocy jaka będzie ten strach jest okropny ,lodowaty.

Odnośnik do komentarza

Ja też ciągle szukam odpowiedzi czemu mnie to łapie i wraca.Wiem że to siedzi gdzies w głowie ale nie mam psychologa tabletki pomagają na jakis czas dopóki nie wpakuje sie znowu w jakiś dól jak to w zyciu.Brałam seronil ale tylko kilka dni bo tak zle sie poczułam że wylądowałam u lekarza Teraz 2 tydz walczę i czekam aż zaczną działąć tylko nie moge jeść 2 tydz i to jest katastrofa

Odnośnik do komentarza

Jeśli chodzi o mnie to ten temat nie jest mi obcy. To co opisujecie jest mi dobrze znane. Straszny stan, który bierze się nie wiadomo skąd i dominuje moje życie. Ostatnio postanowiłam zrobić z tym coś raz na zawsze. Zdecydowałam się na pomoc specjalisty. Trafiłam do Bożeny Szczęsnej z psychologgia-plus. Naprawdę żałuję, że ten krok podjęłam tak późno, jednak lepiej później niż wcale. Ta kobieta wytłumaczyła mi pewne sprawy jak małemu dziecku i to do mnie dotarło. Taka decyzja to żaden wstyd. Ważne jest by to leczyć, bo samemu człowiek sobie z tym nie poradzi.

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich. Piszę ponieważ miałam lęki, myśli natrętne. Sprawiały, że bałam się zamykać w łazience nawet pod prysznicem, jeździć poza granice mojego miejsca zamieszania, chodzić do lasu itp. Dla mnie koszmar, żadnych wakacji itp. Aż natrafiłam na witrynę z której dowiedziałam się, że witaminy mają ogromne znaczenie. Wiele chorób jest wynikiem niedożywienia, złego jedzenia. Osobiście zmieniłam dietę na bardzie wega, ale myślę że to właśnie witaminy sprawiły że natrętne myśli nie powracają. Sama dieta przy takim niedoborze nic by nie pomogła. Zachęcam do przyjmowania Niacyny(B3) oraz B-compleks-50 lub 100. Proszę odwiedzić stronę akademia witalności i poczytać na temat depresji. Piszę ponieważ w tą sobotę spędziłam 4 godziny w autobusie. Jestem w końcu szczęśliwa, że mogłam gdzieś pojechać. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam.czytając te wszystkie komentarze tak jakby lżej mi na sercu ze nie jestem w tym sama. Nie dlatego ze cieszę sie bo innych to choletstwo dotyka tylko z tego ze myślałam ze juz zwariowalam... od ponad roku nie wiem jak mam funkcjonować musze bo mam 3 letni skarb w domu;) ktora jest moja siła napędową.... codziennie rano myślę jak dzisiaj bd sie czuła i cY nie bd ni sie w głowie kdecilO oczywiście dam rade wszystko ogarnąć. Nie potrafię sie ciesZyć z niczego. Taka sentencja uśmiech na twarzy gdy w sercu bol to jedna z najtrudniejszych życiowych ról.... pozdrawiam i życzę wszystkim wszystkiego spokojnego;)

Odnośnik do komentarza
Gość Znerwicowana77

Witam tez mam problemy z nerwica,nie umiem sobie poradzić.Mam male dziecko a mąż pracuje za granicą. Ciągle mi słabo,mam dreszcze ,robi mi się zimno i boję się,że zemdleje.do tego bóle brzucha i mdłości.Nie wiem jak długo jeszcze dam sobie radę z tym wszystkim.

Odnośnik do komentarza
Gość zeberka

Witaj,ja również mam małe dziecko i męża pracującego za granicą.Do tego nerwica lekowa głownie skupiona na objawach somatycznych czyli zawroty i bóle głowy,słabość taka z pogranicza omdlenia ,drętwienie reki. Mam zapisane leki ale chyba jakoś na mnie nie działają albo za krótko je biorę bo to zaledwie trzy tygodnie.Też nie wiem już jak sobie z tym radzić...

Odnośnik do komentarza

Witam. Zawsze zaglądam na fora o nerwicy gdy znów dopadnie mnie atak. Jestem właśnie w dołku i pocieszam się jak mogę ze to tylko nerwica i na nią się nie umiera lecz ciężko z nią żyć. Właśnie zmiekszylam dawkę paro i lęk powrócił czyli mdłości ,drżenia ciała,zimne dłonie itp itd. Długo by wyliczać . Wzięłam ponownie większą dawkę i czekam na powrót do zycia

Odnośnik do komentarza

Z nerwica lękową borykam się od 5 lat, raz jest lepiej a raz gorzej, aktualnie po paru kompletnie nieudanych próbach podjęcia pracy czuję, ze nadciąga deprecha..mam 38 lat, a czuje się przez to jak śmieć, ataki przychodzą najczęściej w miejscach publicznych, zawroty głowy, szaleństwo serca i odrealnienie, kto to przeżył ten się jak to potrafi wyprowadzić z równowagi, leki brslam przez 3 lata, teraz tylko doraźnie uspoksjacze, czekam na psychoterapię od 8 mcy i czekam i czekam, prywatnie mnie nie stać, pozdrawiam wszystkich nerwusów, jestem z Wami!

Odnośnik do komentarza

Pętla strachu Nasz organizm to niezwykle skomplikowany system milionów wzajemnie współdziałających struktur. Utrzymywany w równowadze dzięki niezliczonej liczbie powiązań i ujemnych sprzężeń zwrotnych, które wzajemnie na siebie wpływają. Ujemnych sprzężeń czyli takich połączeń gdzie efekt działania wpływa osłabiająco na jego przyczynę. Jeśli na przykład jesteś spragniony twoje uwaga kieruje się na picie i zaspokojenie pragnienia. W miarę jak pijesz, wskutek jakichś wewnętrznych mechanizmów twoje pragnienie spada i odejmujesz szklankę z wodą od ust. Nasz układ nerwowy sprzęga miliony takich sprzężeń zwrotnych. Na część z nich mamy wpływ. Stojąc nie przewracamy się bo napinamy odpowiednie mięśnie, gdy tylko wychodzimy odrobinę z równowagi. Jeśli bardzo zechcemy to możemy się powstrzymać, i wtedy rzeczywiście upadniemy. Normalnie jednak robimy to całkowicie automatycznie dzięki długotrwałemu treningowi. (Bardzo zabawne jest patrzeć, jak dzieci uczą się wstawać. Robią to jak roboty! Według ściśle określonej, uważnej procedury, zanim wejdzie im to w krew.) Jest jednak ogromna liczba mechanizmów stabilizacji, na którą nie mamy żadnego wpływu. Najogólniej rzecz biorąc na cały nasz układ „podtrzymywania życia”. Na przykład gdy intensywniej się wysilamy nasz rytm serca przyspiesza. Nie mamy na to żadnego wpływu. Podobnie jest z oddychaniem, choć tu mamy trochę większą kontrolę, ale ostatecznie, choć możemy przyspieszyć oddychanie, to zwolnić go poniżej bieżącego zapotrzebowania organizmu na tlen nie damy rady. Można wymienić jeszcze wiele takich sprzężeń, które gwarantują utrzymanie organizmu w życiotrwałej stabilizacji, choćby pocenie się czy mruganie oczami.Te mechanizmy powstały wskutek milionów lat ewolucji i w zasadzie znakomicie spełniają swoją funkcję, choć zmiany cywilizacyjne niekiedy je nadwyrężają i koniecznym staje się, tam gdzie to możliwe, uzyskanie nad nimi inteligentnego panowania. Tak jest na przykład z jedzeniem, którego nadmierna łatwość uzyskiwania spowodowała plagę otyłości w zachodniej cywilizacji. Również nasza psychika pozostaje normalnie w równowadze. Uczucia pchają nas do wykonywanie jakichś czynności, których wykonanie z kolei obniża poziom emocjonalnego napięcia. Przykład z pragnieniem i szklanką wody już podawałem. Podobnie jest z innymi potrzebami, jak sen, seks, posiadanie dzieci. W odpowiedzi na senność, szukamy schronienia i posłania, w odpowiedzi na seks partnera, w odpowiedzi na potrzebę posiadania dzieci zakładamy rodziny. Najwyraźniej uczucia są mechanizmem zamykania pętli sprzężenia zwrotnego tam, gdzie nie da się jej zamknąć bezpośrednim fizycznym mechanizmem. Gdzie droga zaspokojenia potrzeby i zapewnienie stabilności systemowi (który może być rozumiany jako jednostka, gatunek, życie) nie da się prosto zdefiniować. Trudno bowiem z góry założyć jak ma być zrealizowana potrzeba zapewnienia organizmowi odpowiedniej ilości wody, nie mówiąc już o przedłużeniu gatunku. Tych scenariuszy nie da się z góry napisać. Ale da się skłonić jednostki wyposażone w inteligentne mózgi do takiego działania, żeby te potrzeby zaspokoić i zapewnić stabilność. Po to mamy uczucia, które pchają nas do działania. Im bardziej biologiczna i bezpośrednio związana z życiem jednostki potrzeba tym bardziej nagląca i tym bardziej gwałtowne uczucia z nią związane. Uczucia, które skupiają naszą uwagę na zaspokajaniu potrzeby. Zawsze na tej najważniejszej i najpilniejszej. Zgodnie z piramidą Maslowa od najbardziej biologicznych do strategicznych długofalowych społecznych i duchowych. Rys. Piramida Maslowa Najwyraźniej jednak nie jesteśmy absolutnymi niewolnikami uczuć. Mamy nasze świadome „ja” które ma nad nimi znaczną, a może decydującą władzę. Tym różnimy się od zwierząt. Jeśli bardzo zechcemy to możemy uczucia w znacznym stopniu ignorować, albo je reinterpretować. Zmieniać ważność i priorytet. Świat jest pełen przykładów. Księża panują nad potrzebą posiadania partnera, asceci nad głodem, stróże nocni nad snem (przeważnie), a większość ludzi nad seksem (przynajmniej do pewnych granic ;) ). Żadne inne zwierzę tego nie potrafi. Jak to robimy? Tłumaczymy sobie, że warto, że jest jakaś wyższa potrzeba. Jednym słowem racjonalizujemy. Rozważamy je w naszych myślach i wymieniamy na inne. Księża tłumaczą sobie, że ważniejsza od rodziny jest służba Bogu i zbawienie, asceci, że od jedzenia ważniejsze „oświecenie”, a stróżowie, że pieniądze od niewyspania. Wszyscy racjonalizują. Jest przynajmniej kilka uczuć, których celem jest skłonienie nas do podjęcia działań zmierzających do utrzymania naszego organizmu przy życiu w przypadku fizycznego zagrożenia. Po pierwsze napięcie i lęk wyczekiwania (stres), gdy wiemy, że niebezpieczeństwo się zbliża, po drugie agresja, jeśli oceniamy, że niebezpieczeństwo możemy pokonać i po trzecie panika – przemożna chęć ucieczki. Napięcie i lęk wyczekiwania (stres), ma przygotować organizm do niebezpieczeństwa, opróżnić z niepotrzebnych substancji, skoncentrować. Może narastać i być przytłaczający aż do momentu gdy przeradza się w agresję, bądź panikę. Agresja i panika są uczuciami, które gwałtownie narastają bo czasu na decyzję jest niezwykle mało. Trzeba ją podjąć w ułamku sekundy! Szybkość jest ważniejsza od trafności decyzji. Odpowiednio szybko dokonana agresja może przeważyć szalę zwycięstwa teoretycznie słabszego rywala. Podobnie z paniką. Ucieczka będzie skuteczna, jeśli decyzja zostanie podjęta ten ułamek sekundy wcześniej, nawet jeśli rywal jest zwinniejszy. Choć wszystko dzieje się błyskawicznie jednak nie automatycznie. Scenariuszy zagrożenia nie da się z góry przewidzieć. To nasz umysł musi zidentyfikować zagrożenie, ocenić szanse i zdecydować, czy będzie walczył, czy uciekał. To nasz umysł też decyduje jak bardzo narasta stres wyczekiwania zależnie od spodziewanego niebezpieczeństwa. Tak, tak, to ty o tym decydujesz! Fizjologicznym efektem tych uczuć jest wydzielanie m in. adrenaliny, która powoduje przyspieszone bicie serca, szybszy oddech, pocenie, zawężenie pola widzenia i silną koncentrację umysłu. W takim stanie raz podjęta decyzja o walce lub ucieczce nie jest łatwa do odwrócenia. Myślenie wchodzi w rutynowe, atawistyczne tory. Po udanej walce lub ucieczce organizm powinien wrócić do normalnego stanu. Organizm przetrwał. Stabilność systemu została zachowana. *** Pętle ujemnego sprzężenia zwrotnego są wszechobecne. Stabilizują nasze życie i nasz ziemski świat napędzany cierpliwie przez słońce równomiernie wysyłające nam dawki energii. I wszystko byłoby fajnie gdyby nie fakt, że świat nie jest doskonały. W tym stabilnym układzie zdarzają się miejsca o lokalnej niestabilności. Dodatnie sprzężenia, które sieją miejscowe spustoszenia. Takim zjawiskiem w przyrodzie są burze, huragany, powodzie. W życiu społecznym rewolucje i wojny, krachy gospodarcze, a w osobistym rożnego rodzaju załamania i kryzysy osobowe. Dodatnie sprzężenie zwrotne występuje wtedy gdy skutek działania ma wzmacniający wpływ na jego przyczynę. Wiele takich często niezauważalnych sprzężeń wykorzystujemy w życiu nie zastanawiając się nad nimi. Na przykład młody lekarza zyskuje pacjentów, przez co zdobywa doświadczenie i jego renoma rośnie. W efekcie ma jeszcze więcej pacjentów i jeszcze więcej doświadczenia. Ta pętla będzie działać aż do wyczerpania swoich możliwości – w tym przypadku, czasu i chęci lekarza do własnego rozwoju. Przedsiębiorczy lekarz wesprze taką pętle rozbudowując przychodnię, zatrudniając młodych medyków i obejmując ich parasolem swojej renomy. Podobne zjawiska działają w życiu gospodarczym w szerszej skali powodując regularne cykle koniunktury i kryzysy. Istotne jest to, że takie pętle zawsze mają lokalny charakter i zawsze wyczerpują swoje działanie po zużyciu dostępnych zasobów. Ostatecznym efektem jest zawsze oparcie się o jakieś większe zewnętrzne stabilne ograniczenie. *** Bez względu jaka była jego praprzyczyna – skąd wzięło się pierwotne uwrażliwienie na zagrożenie – atak bezzasadnej paniki przebiega zawsze według tego samego schematu. Napięcie powoduje narastanie strachu, to poprzez wydzielanie adrenaliny i innych hormonów skutkuje fizycznymi i psychicznymi objawami: podniesieniem tętna, poceniem, zmianami w układzie trawienia itd oraz koncentracją umysłu na scenariuszach zagrożenia. Ponieważ postrzegasz któryś z tych objawów (albo wszystkie naraz) jako zagrożenie więc boisz się jeszcze bardziej i jeszcze bardziej je wzmagasz. Jesteś w pułapce. Nie widać żadnego zewnętrznego zagrożenia. Żadnego przeciwnika. Dlatego nie masz żadnego wyboru. Jedyną reakcją może być uciekaj, a nie walcz. Żeby podjąć wyzwanie walki musiałbyś wpierw oszacować przeciwnika. Tu nie masz takiej szansy. To nie jest nawet kwestia skłonności tylko logiczna konsekwencja. Twój mózg każe ci uciekać… Ale nie ma gdzie uciekać! Przed własnymi myślami, albo biciem własnego serca nie da się uciec. Przeciwnik jest niezidentyfikowany, całkowicie porażający i nie da się przed nim uciec. Pojawia się ta myśl… „nie przetrwam, jestem zgubiony”. Ta myśl inicjuje panikę. Tak jest, to jest twoja myśl! Pętla paniki będzie narastać aż do wyczerpania możliwości twojego organizmu wydzielania i reagowania na hormony strachu. Rys. Pętla paniki. Takie dno paniki osiągnąłeś zapewne przy pierwszym może drugim ataku. Żaden kolejny nie będzie już pewnie tak potężny, bo już choć trochę je znasz, choć trochę się zastanawiasz, choć trochę kwestionujesz, choć trochę wolniej wspierasz panikę swoją wyobraźnią. Atak kończy się naturalnie po osiągnięciu dna paniki. Ponieważ panika nie może pogłębić się więcej bo oparła sie o biochemiczne ograniczenie, możliwy jest tylko ruch w drugę stronę. Jeśli w tym skrajnym stanie odczujesz choć odrobinę ulgi, zadziała pętla w drugą stronę – ulga, mniej objawów i z kolei więcej ulgi i tak dalej, aż do powrotu do bardziej stabilnego stanu. Możliwe, że impulsem jest tu wyczerpanie dostępnej produkcji hormonów. Sam atak paniki nie jest groźny i nie trwa zbyt długo. Wielu ludzi je miało i traktując jako sporadyczne i mające związek z jakimś konkretnym wydarzeniem nie przejęło się nimi za bardzo. Nie wpadli w nerwicę – nieustające napięcie lękowe przed kolejnym atakiem. Jeśli jednak atak się powtórzy raz, czy drugi i nie jesteś w stanie go powiązać z jakimś obiektywnym bodźcem, którego mógłbyś unikać – nerwica będzie normalną konsekwencją. Pętla nerwicy polega właśnie na odczuwaniu lęku przed atakiem paniki, lub w ogóle lęku przed strachem. Strach przed strachem. Wydaje ci się, że boisz się objawów: szybkiego bicia serca, złych myśli itd. Ale te objawy same w sobie są neutralne. Boisz się strachu który z nimi przychodzi. Strachu który tworzy twoja wyobraźnia. W skutek tego lęku rośnie twoje uwrażliwienie na zagrożenie, co powoduje objawy zbliżone od tych w czasie ataku i czyni atak bardziej prawdopodobnym. To oczywiście z kolei wzmaga lęk przed atakiem. To jest sprzężenie, które utrzymuje cię w tym stanie. Agorafobia jest konsekwencją wysokiego napięcia lękowego. Ponieważ działasz w trybie „uciekaj”, więc uciekasz do najbezpieczniejszego miejsca. Żeby wyjść z nerwicy musisz się odwrażliwić na zagrożenie. Rozpiąć tę pętlę. Rozsupłać ten węzeł. Zyskać przewagę nad strachem. Odrobinę przewagi. Tę odrobinę która uruchomi pętlę w drugą stronę: mniej strachu, mniej napięcia, mniej objawów, mniej strachu itd. Wystarczy odrobina przewagi, by to zaczęło się powolutku kręcić w drugą stronę. W stronę spokoju i równowagi psychicznej. Na czym ta przewaga ma polegać? Na tym, że potrafisz sobie ze strachem poradzić. Odrobinę poradzić. Uzyskać odrobinę kontroli, żeby uruchomić pętlę zdrowienia i ostatecznie zapanować nad lękiem. Rys. Pętla wyzdrowienia Jak odrobinę mniej bać się strachu? Zyskując stopniowo doświadczenie, że nie jest taki groźny. Nie możesz walczyć, bo nie ma z kim, nie możesz uciekać bo strach jest w tobie. Możesz za to przeczekać. To jest trzecia droga. Przeczekać. Dać objawom strachu – przede wszystkim złym myślom, ale też innym, płynąć. Niech istnieją same. Tego jednego nie potrafią! Potrzebują ciebie, żeby istnieć! Potrzebują twojego: „nie przetrwam, jestem zgubiony”. Ty wydajesz zgodę na tę myśl! Możesz jej nie dać, a przynajmniej dać ją mniej chętnie, mniej stanowczo. Zidentyfikuj tę myśl która chce powiedzieć „jestem zgubiony” i uczucie, które do niej pcha. Ta myśl ma różne formy: na przykład „serce mi stanie!”albo „to musi być rak!”, albo „muszę wrócić do domu!”. Poznasz ją po porażającym uczuciu, które jej towarzyszy. Racjonalizuj, bagatelizuj, negocjuj z nią. Zaprzyjaźnij się z nią bo jeszcze przez pewien czas będziesz z nią robił interesy. Nie chodzi o to żebyś tę myśl całkowicie odwrócił! W swoim bieżącym stanie zapewne nie dasz rady tego zrobić! Będziesz to mógł robić dopiero gdy będziesz całkiem zdrowy – odwrażliwiony. Gdy uzyskasz całkowitą kontrolę nad lękiem! (Zresztą wtedy ta myśl wcale nie będzie miała przesadnej ochoty do ciebie przychodzić, a gdy nawet przyjdzie zbędziesz ją prostym „no nie, te sztuczki już znam! Co to za żałosna oferta” Popatrzysz na nią ze współczuciem, bo wyda ci się bezsilna.;)). Chodzi o to, żebyś nad tą myślą uzyskał choć odrobinę kontroli. Im więcej tym lepiej, ale wystarczy ciut! Żebyś zrozumiał, że to ty wydajesz zgodę na ten lęk. Jeśli nawet teraz nie możesz jej odmówić, bo presja uczuć jest zbyt duża, to możesz stosować różne techniki racjonalizacji, żeby nie robić tego zbyt chętnie. Poczuj się jak urzędnik w gminie – „Pani ze mną żartuje szanowna pani Myślo, a ja mam tu ważne zadania. A w ogóle to mam teraz przerwę na kawę. Proszę przyjść jutro może będzie zgoda”. ;) Jeśli zauważysz, że możesz na ten strach wpływać, że możesz go choć trochę kontrolować, będziesz się go mniej bał, i tak dalej, i tak dalej. Wejdziesz w pętlę wyzdrowienia napędzaną twoją nieustępliwością i dążeniem do powiększenia kontroli. O uzyskanie kontroli nad strachem przecież chodzi. Rozumiesz teraz dlaczego musisz rozszerzać swoją strefę bezpieczeństwa. Żeby poszerzać kontrolę! Aż do całkowitego zwycięstwa! To zajmie trochę czasu. (Edvard Munch „Krzyk”) IN ENGLISH In English POLECAM KSIĄŻKĘ Polecam książkę W odpowiedzi na liczne zachęty czytelników strony udało mi się znaleźć wydawcę i zamieszczone tu treści, w wersji poprawionej i trochę rozszerzonej, ukazały się nakładem wydawnictwa WAM w formie publikacji książkowej. Jest ona do nabycia w księgarni internetowej WAM (kliknij na obrazek). Serdecznie dziękuję wszystkim, którzy dobrym słowem, wsparciem albo nakładem własnej pracy przyczynili się do tego, że publikacja tej książeczki stała się faktem! :)

Odnośnik do komentarza
Gość Zaneta2017

Hej tez walcze z tym juz pare lat. Nie biore lekow ani nic... na poczatku ataki to glownie kolatanie serca I wrazenie ze zaraz cos mi sie stanie.. pozniej jakis czas spokój I teraz nie dawno znowu sie zaczelo tylko ze JUz nowe inne objawy - zawroty glowy - wrazenie ze trace równo wage, mrowienie - dretwienie rąk, nog. Uczucie goraca I oczywiście a jak ze kolatanie serca. Zauważyłam ze glownie mam ataki kiedy jestem sama lub w duzych miejscach publicznych np sklep, stacja metra, galeria handlowa a czasem nawet gdy stoje w kolejce. Ciezko mi sie z tym zyje bo ludzie do okola nie wiedzą o czym tak naprawdę mowie... moze nawet maja mnie za idiotke ze cos sobie wmawiam.. Widze ze ze mna coraz gorzej wiec chyba jednak czas udac sie do specjalisty. Ps. Dobrze ze chociaż w sieci mozna znajsc ludzi ktorzy wiedzą o czym mowa Pozdrawiam wszystkie nerwuski :)

Odnośnik do komentarza
Gość Weronika27

Ja też tak robię kiedy dostaje ataku paniki w miejscu publicznym najgorszym wyjściem jest ucieczka i kolejny raz poddanie się nerwicy. Mam teraz bardzo ciężki czas, każde wyjście z domu jest dla mnie czynem porównywalnym do wynalezienia czegoś nowego dla świata- nie żartuję. Studiuję kierunek o którym zawsze marzyłam i tak bardzo nie chcę tego zaprzepaścić przez nerwicę, która towarzyszy mi już około 5 lat. Są wzloty i upadki czasem totalnie zapominam i korzystam z życia a czasem wystarczy jakaś mała iskierka, która uruchamia cały ten mechanizm i znowu zaczynają się te wszystkie myśli, analizowanie każdej czynności czy aby na pewno nie umrę w drodze np. na przystanek. Zawroty głowy, nudności, bóle brzucha, odrealnienie. Wszystko o czym tu piszecie jest mi tak bliskie. Trzymam kciuki za Was !

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×