Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Silna arytmia pogrypowa


Gość Marta

Rekomendowane odpowiedzi

Wracam się do Was z nietypową prośbą, ponieważ straciłam już nadzieję, że sama znajdę kogoś, kto chociaż będzie próbował mi pomóc. Na wstępie napiszę parę słów o sobie. 27 lutego skończę 21 lat. Jednak moja choroba rozpoczęła się już bardzo dawno temu. W styczniu 1994 roku, gdy byłam w II klasie Szkoły Podstawowej zachorowałam na grypę. Powikłaniem po niewinnie wyglądającym przeziębieniu była wykryta w kwietniu arytmia. Wtedy, po raz pierwszy trafiłam do Szpitala Wojewódzkiego w Koszalinie, na oddział dzieci starszych. Rozpoznano skurcze dodatkowe nadkomorowe. Zastosowano leczenie środkami: Augmentin, Panodina i Asprocol. Dostałam zwolnienie z zajęć wychowania fizycznego. Byłam pod stałą kontrolą Dziecięcej Poradni Kardiologicznej. W roku 1997, byłam trzykrotnie hospitalizowana: w lutym, październiku i listopadzie. Tym razem trafiłam do Kliniki Chorób Dzieci, Katedry Chorób Dzieci PAM w Szczecinie. W lutym nadal rozpoznawano arytmię. W październiku po raz pierwszy podany mi został Digoxin. Wypisana zostałam do domu w stanie ogólnym dobrym. Jednakże miesiąc później, rozpoznano migoto-trzepotanie przedsionków. Odstawiono wtedy Digoxin. W styczniu w 2000 roku, zostałam przyjęta do Kliniki Kardiologii w IP Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Rozpoznano zaburzenia rytmu serca pod postacią dysfunkcji węzła zatokowego z napadowym trzepoto-migotaniem przedsionków. Zastosowano leczenie środkami: Acard, Digoxin, Flecainid i Asmag. Zostałam wypisana do domu z zaleceniem stałego przyjmowania leków: Flecainid i Asmag. W maju tego roku, byłam na wizycie kontrolnej w Aninie u profesora Walczaka. Skierowana zostałam celem ustalenia wskazań do badań elektrofizjologicznych i ewentualnego leczenia inwazyjnego. Jednak nie otrzymałam żadnej pomocy. Rok później, dostałam atak na lekcji w szkole. Straciłam przytomność. Zostałam karetką pogotowia przewieziona na Oddział Chorób Wewnętrznych Zespołu Zakładów Opieki Zdrowotnej Zarządu Służby Zdrowia MSWiA w Koszalinie. Po raz kolejny przepisany został mi Digoxin. Przez cały ten okres, nie miałam żadnych przykrych dla mnie dolegliwości. Nie czułam kołatania serca, i poza tym jednym atakiem w szkole nie czułam się w ogóle chora. Jednak z biegiem czasu, gdy zaczęłam być coraz starsza objawy zaczęły być coraz wyraźniejsze i coraz bardziej dokuczliwe. W chwili obecnej nie ma dnia bym się nie czuła źle. Po namowach narzeczonego postanowiłam udać się na wizytę kontrolną do lekarza. Po wykonania badania echokardiograficznego i badania metodą Holtera, postanowiłam udać się do Poradni Zaburzeń Rytmu Serca. Z opisu Holtera rozponano, migotanie przedsionków 44 - 235/ min, średni 90/ min. Zarejestrowano pojedyncze komorowe pobudzenia przedsionkowe. Niestety lekarz, który mnie przyjął, oznajmił mi, że nie podejmie się leczenia mnie, ponieważ nie czuje się na siłach. Jedyne, co mogę zrobić, to udać się do Anina, do profesora Walczaka. Nie wiem, co mam o tym sądzić o tym, przecież tam właśnie pięć lat temu nie udzielono mi pomocy. Jeżeli tylko ktoś przeszedł podobną chorobę i zna lekarza do którego mogłabym się udać, bardzo proszę o kontakt. Z góry dziękuję...
Odnośnik do komentarza
Widzę,że coś nas łączy w tym nieszczęsciu. Moja choroba objawiła się, gdy miałam 6 lat.Zchorowałam, miałam anginę.Lekarka w zwykłej przychodni stwierdziła ,że mam arytmię.Trafiłam do warszawskiego szpitala ( nazwy nie ujawnię), gdzie nie potrafili się mną zająć.Podano mi środek na uspokojenie..Z tego co opowiadała mi moja mama, to jakaś pseudointeligentna pani doktor stwierdziła,że mam dziurę w sercu. Następnie znalazłam się pod opieką CZD.Dostawałam nadkomorywch napadowych częstoskurczów..okazało się,że mam zespół WPW ( na poczatku utajony).. I tak przez kilkanaście lat leczyłam się u nich - wizyty w poradni, oddział ( na poczatku co tydzień, później coraz rzadziej).Oczywiście przez te kilkanaście lat dostawałam leki i to różne, czasem specjalnie sprowadzane..Najgorsze jednak chyba w tym były podróże pogotowiem, gdzie czasem działy się różne dziwne rzeczy ( teraz już wiem,że nie należy pozwalac innym na wstrzykiwanie różnego świnśtwa:/). Około dwa lata temu miałam ablację. I zamiast cieszyć się,że już niby po wszystkim , to jednak mam pewne wątpliwości.W Holterze wychodzą mi pobudzenia komorowe i nadkomorowe, trzepotanie przedsionków, mam zbyt wysoki puls..dziwne , kilkugodzinne bóle w klatce piersiowej..i nikt mi nie potrafi wytłumaczyć co to jest.. Byłam u kilku lekarzy, gdzie słyszałam różne wersje.Większość uważa,że skoro miałam zanbieg to nie mam co narzekać...zwłaszcza jak widzą kto mi go robił:/Straciłam w nich wiarę.. Nie wiem co mam Ci poradzić, bo jak widzę, to też miałaś i masz nadal barwne życie:( Przepraszam,że tak się rozpisałam nie na temat,ale musiałam się gdzieś wygadać..chociaż może forum publiczne nie jest do tego dobrym miejscem. Życzę zdrowia :)
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×