Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Śpiączka po zatrzymaniu akcji serca


Gość Mary_Viola

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Mary_Viola
Mój tato tydzień temu miał zatrzymanie akcji serca. Prawdopodobnie przed przyjazdem karetki nie była prowadzona reanimacja. Później lekarze reanimowali go prawie godzinę, ale w końcu uratowali go. Od tamtego czasu jest na środkach usypiających. Wczoraj na dodatek przyplątało mu się bakteryjne zapalenie krwi, a do tego dowiedziałam się że podczas reanimacji doszło u niego do złamania mostku. Jestem ciekawa jakie są jego rokowania. Czy odzyska przytomność po odstawieniu usypiaczy? Trochę dziwne jest to, że czasami otwiera oczy mimo tego że jest na usypiaczach. 5 lat temu przeszedł rozległy zawał i trafi do szpitala dopiero po tygodniu. Jego ciśnienie waha się między 90/50 a 120/75, zależy ile dopaminy dostaje. Do tego jest podłączony do respiratora, bo sam nie ma siły oddychać. Czy jego serce po tym będzie w stanie tak samo funkcjonować? Czy wyzdrowieje w pełni? Jakie mogą być skutki tego wypadku? Czy to że otwiera oczy to dobrze? Jak długo trwa naprawa mostku? Z góry dziękuję za odpowiedź. Istnieje ryzyko, że się już nigdy nie obudzi? Tato pije kilka razy w tygodniu, jest alkoholikiem i pali ok. paczkę papierosów dziennie. Dość zaniedbywał swoje zdrowie. Dwa lata temu był w szpitalu w celu usunięcia wody z płuc.
Odnośnik do komentarza
Zatrzymanie akcji serca jest jednym z wielu stanem zagrozenia zycia. Co do zlamanego mostka czasami sie tak zdarza i nie ma co panikowac , czasem lepiej zlamac mostek niz nie uratowac człowieka. o rokowaniach trudno mowic bo czasami sie zdaza ze ktos nie rokuje najlepiej a z tego wychodzi. co do spiaczki farmakologicznej bo tak się nazywają *usypiacze * o ktorych napisalas moglabym cos powiedziec na ten temat wiedzac jakie leki to sa lub chociaz z jakiej grupy. czy tata sie obudzi ? hmm czasami wprowadza ie pacjetow w spiaczke farmakologiczna aby sie organizm trochę zregenerował a czasem nawet najdrobniejszy ruch moze narobic ogromnych problemow, to ze tata czasami otwiera oczy... nie wiem jakie jest nastawienie na to lekarzy ale ja wierze ze mimo spiaczki czlowiek slyszy i czuje wiec czasem takie cos moze sie zdarzyc. Opisujac cisnienie mysle ze tata skoro jest niewydolny oddechowo czyli nie oddycha samodzielbie ma tez problemy z wydolnoscia krazeniowa ale nie wiem jak wyglada ogolem zapis RR , dopamina podwyższa cisnienie krwi wiec myśle ze bez tego byloby kolejne zatrzymanie . Gfdyby tata sie obudzil jego serce juz nie bedzie tak silne jak kiedys co do rokowan musisz porozmawiac z lekarzami oni udziela ci odpowiedzi. jakbys chciala pogadac na ten temat napisz swojego emaila albo nr gg
Odnośnik do komentarza
Gość Mary_Viola
na tą śpiączkę bierze MF i Midanium, a jeżeli dobrze kojerze ten zapis RR to ma tak między 10-15, na początku zdarzało się że miała ponad 20 a nawet koło 40, teraz też czasami spada nawet do 0, ale to bardzo rzadko. Mój mail to gardziulek@op.pl. Wielkie dzięki za to odpowiedź.
Odnośnik do komentarza

Mój mąż w czerwcu ubiegłego roku też miał zatrzymanie akcji serca, był reanimowany 30 min, leżał w śpiączce farmakologicznej 3 tygodnie, rokowania były złe, po wybudzeniu ze śpiączki w którym cała rodzina brała czynny udział, tj. jak jeszcze spał mówiliśmy do niego, czytaliśmy mu, głaskaliśmy i masowaliśmy i byliśmy przy nim tak długo na ile pozwalali nam lekarze, był bezwładny. Następnym oddziałem na którym przebywał była kardiologia i tu lekarze pozwolili nam być przy nim noc i dzień. Rodzina była zawsze przy nim kiedy otwierał oczy , robiliśmy przy nim wszystko sami. Rano był rehabilitowany w ramach leczenia szpitalnego, po południu zatrudnialiśmy rehabilitantkę i sami go ćwiczyliśmy. Po dwóch miesiącach zaczął poruszać kończynami i wspaniała rehabilitantka postawiła go na nogi.Mężowi wszczepiono kardiowerter. Mąż każdego dnia od kiedy stanął na nogach wyprowadzany był na dwór. Minął rok a mąż chodzi , psychicznie wraca do siebie, mimo to ciągle jestem przy nim, nie zostawiam go samego, jest dobrze, wszystko robi koło siebie sam. Najważniejszą sprawą w takich przypadkach jest aby rodzina otoczyła go pieczołowitą opieką. Do dnia dzisiejszego prowadzam męża na rehabilitację i jestem z niego bardzo dumna, że robi tak duże postępy. Warto poświęcić wszystko żeby ratować przyjaciela,życzę Pani tacie powrotu do zdrowia a Pani dużo wytrwałości i wiary na pewno będzie dobrze.

Odnośnik do komentarza

I mój Tato miał 2x zatrzymanie akcji serca i pomimo złych rokowań całkowicie się z obydwóch wykaraskał -był sprawny fizycznie i psychicznie (miał wówczas 72 i 75 lat ) po drugim zatrzymaniu wszczepiono mu kardiowerter z defiblyratorem ,który tylko raz zadziałał (skutecznie) Był radosny i pogodny ...nie pamiętał tylko tego czasu kiedy leżał w szpitalu ( chodziłam z identyfikatorem ;) ) Zrobiłam mu mały album ze zdjeciami najblizszych -godzinami go oglądał i przywoływał pamięć . Tato dożył w zdrowiu 80 lat ...niestety odszedł we śnie w ubiegłym roku . Zyczę Wam dużo sił i wytrwałości - trzeba wierzyć ,że będzie dobrze ....musi być :)

Odnośnik do komentarza

Nie traćcie nadziei :) Mój mąż( rocznikowo 22 lata, wtedy jeszcze 21) miał nagłe zatrzymanie akcji serca. Zdarzyło się to w domu, praktycznie od razu był reanimowany przez nas, karetka przyjechała po ok 5 min, reanimacja przez ratowników trwała ok 45 min, na szczęście wrócił do nas. W szpitalu był w śpiączce farmakologicznej ok jednej doby, po tym czasie przestali mu podawać leki tzn. miał się wybudzać. Lekarze powiedzieli nam, że czas jaki daje dobre rokowania to trzy doby im dalej tym większe zmiany. Dodam jeszcze, że od razu nie nastawiali nas pozytywnie ponieważ mówili, że reanimacja trwała bardzo długo, jednak mówili także, że jest to młody człowiek i dodatkowo, że jak na tak długą reanimację obrzek mózgu jest dość mały. Więc czekaliśmy, dużo się modliliśmy. Lekarze co jeden to lepszy, zamiast mówić nam o dobrych rzeczach mówili nam żeby się nei nastawiać zbyt pozytywnie. Jednak z dnia na dzień jego stan się polepszał. Pierwszego dnia( gdy odstawili mu leki) nie działo się nic, jednak już następnego dnia koło popołudnia zaczął wykonywać ruchy rękoma, tak jakby chciał wyciągnąć rurkę od respiratora z buzi, kilka godzin później nawet ugryzł pielęgniarkę :) lekarz powiedział nam wtedy, że to dobre oznaki i że my swoją obecnością go pobudzamy, a pielęgniarki po cichu mówiły do siebie, że się budzi :) następnego dnia było coraz lepiej, gdy do niego mówiliśmy tak jakby kierował na nas wzrok(przekręcał głowę w strone osoby, która w tym momencie mówiła i tak jakby próbował się wpatrywać) wiedzieliśmy, że już nie może być źle, wieczorem zadzwoniłam do szpitala lekarz powiedział, że już od półtorej godziny jest na własnym oddechu tzn, że go odłączyli od respiratora :) Następnego dnia nie chcieliśmy przyjeżdżać za wcześnie ponieważ miał mieć robioną tomografi głowy i przyjechaliśmy dopiero ok godziny 13, wchodzę na sale, pytam czy można, a panie pielęgniarki :*tak, czeka na was*, a ja wzrok na łóżko, nie mogłam uwierzyć, cudowna chwila :) oczywiście nie był jeszcze sobą do końca, rózne leki na niego działały, on sam słabo pamięta pierwszy dzień. Nasz horror trwał praktycznie od czwartku ok godziny 11 do poniedziałku do godziny 13 później były badania, próba znalezienia powodu itd. w szpitalu przeleżał dokładnie 2 tygodnie i jeden dzień, ma wszczepiony icd i jak na razie wszystko jest już dobrze :) tak więc nie załamujecie się, nie pozwalajcie złym myślom krążyć po głowie i dużo się módlcie :) mam nadzieję, że moja wypowiedź ludzi którzy będą szukali informacji( tak jak ja szukałam ) wesprze na duchu :) Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynka77

Witam,nie wiem czy uzyskam tu jakieś wiadomości ale spróbuję. W piątek tato zdążył tylko wejść do mamy do pokoju ok 4 rano i powiedzieć żeby zadzwoniła po pogotowie. Zaraz po tym stracił przytomność, upadł na łóżko. Nie wiem po jakim czasie przyjechało pogotowie ale pewnie po ok 15min. Pan który odebrał tel.na pohgotowiu mówił mamie żeby udzieliła tacie pierwszej pomocy -ale niestety mama jest po udarze,nie dała rady. Zawieziono tatę na intensywną terapię. Dzisiaj jest czwartek,sprawa wygląda tak że tato jest nadal w śpiączce. Przyczyną było właśnie zatrzymanie akcji serca, jego mózg jest bardzo silnie niedotleniony. Ordynator wczoraj potwierdził to co mówił mi kilka dni temu---stan b.ciężki,nie ma szans że odzyska przytomność. Wczoraj miał zrobioną trachostomię (proszę mnie poprawić jeśli źle to napisałam) i przystosowany żołądek do karmienia *przez sądę*. Nie ma już siły na to wszystko,natomiast mamy teraz kolejne zmartwienie,ordynator powiedział że mamy go już z tamtąd zabrać (z intensywnej terapii),ale nie powiedział mi gdzie. Ja nie mam pojęcia co zrobić.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynka77

Dodam jeszcze że na dniach ma się okazać czy będzie mógł samodzielnie oddychać. Najpraddopodobnie tak. Proszę napisać jeszcze czy w takim przypadku że jeżeli teraz będzie w tej śpiączce a jest na zasiłku przedemerytalnym to czy to można jakoś zmienić,np czy on może dostać jakąś rentę czy coś takiego.

Odnośnik do komentarza

Moj dziadek mial problemy z oddychaniem. zatrzymala sie akcja serca. lekarze reanimowali go 15 min. trafil na oiom. prawie miesiac byl w spiaczce farmakologicznej. lekarze nie dawali zadnych szans. twierdzili ze pluca nie beda same pracowac i nie wiadomo co sie stalo z mozgiem podczas reanimacji. dziadka wybudzili. mozg w pelni funkcjonuje. na poczatku dziadek mial problemy z chodzeniem ale teraz czuje sie lepiej niz kiedykolwiem. musialam to opowiedziec zebyscie wierzyli ze trzeba miec nadzieje! lekarze stwierdzili ze to cud. ze nigdy nie widzieli czlowieka ktory by tak walczyl o zycie. wszystko jest mozliwe. trzeba cierpliwosci i wiary.

Odnośnik do komentarza

U mojego taty doszło do zatrzymania krążenia 3 tyg temu, był niedotleniony 15 min, doszło do dużego zniszczenia mózgu. Lekarze już po tyg zadecydowali, że odłączą go od respiratora, który wspomaga oddychanie. Tata ma zachowane pewne odruchy: źrenice reagują na światło, czuje bół w lewej części ciała, rusza głową.Tata leży w szpitalu uniwersyteckim w Galway w Irlandii, a tam tego typu pacjentów nie odsyła się do hospicjów czy innych ośrodków, tylko *pozwala się im odejść* . Każdy dzień to walka o jego życie. Chcemy go przetransportowąć do Polski i zapewnić rehabilitację w klinice. Nie wiem tylko, czy nam się to uda, bo nawet rurki tracheostomicznej nie chcą tacie założyć. Dodam jeszccze, że tata jest chory na cukrzycę, czyli jest pacjentem obciążonym, ma 65 lat.

Odnośnik do komentarza
Gość Malinka1234567890

Ja miałam mieć robione badanie gdy wchodziłam do gabinetu na badanie zemdlałam , zatrzymało mi się serce zaczęli mnię reanimować używali efibrylatora w pomieszczeniu byli ludzie i podczas reanimacji zdjęli mi stanik byłam podpięta do tego całego kardiomonitora reanimowali mnię dwie godziny defibrylatora używali około 16 razy gdy zabrała mnie karetka byłąm dalej reanimowana zabrali mnię na ojom dopiero na ojomie przywrócili mi akcję serca kilka tygodni temu znowu dostałam nzk tym razem niestety na ulicy byąłm 3 dni w śpiączce gdy znowu dostałam nzk. Lecz gdy sobię wyobraże gdy ludzie na mnie patrzyli jak latały mi piersi podczas reanimacji to troszę mi wstyd

Odnośnik do komentarza
Gość Gość Aneta

U mojego taty dokładnie 9 dni temu nastąpiło zatrzymanie akcji serca. Był reanimowany przez ratowników pogotowia przez 80 minut. Wcześniej prawdopodobnie reanimowały go jeszcze dwie osoby, w tym policjant na służbie. W sumie jak długo to trwało możemy się tylko domyślać. W tej chwili tata przebywa na OIOM-ie w stanie stabilnym aczkolwiek zagrażającym życiu. Lekarze każą czekać. Wszystkie narządy wewnętrzne podjęły pracę, serce jest w dobrym stanie. Tata utrzymywany był w śpiączce farmakologicznej, lekarze podjęli próbę wybudzenia go, jednak nie powiodła się. Teraz jest w śpiączce bez podawania farmakologii. Tata ma 64 lata. Lekarze mówią, że mózg nie pracuje a organizm jest bardzo silny i walczy. Jednak w każdej chwili może zdażyć się wszystko.

Odnośnik do komentarza

Jestem żywym przykładem kogoś kto zapadł w śpiączkę mózgową i obudził się i żyje... To był 2003 rok i serducho waliło 240 na minutę,  nie doszedłem do domu i upadłem pod blokiem, podczas reanimacji nie odzyskałem przytomności a jedynie fukncje życiowe, stąd problemy z pamięcią i koncentracją, brak snów itp. Otworzyłem oczy po kilkunastu dniach... i uzyskałem diagnozę od lekarzy: najlepiej gdyby stało się Ci to jeszcze raz bo nie wiemy co Ci jest... to nie żart, to Łódź 😉 następnym razem była już "tylko" utrata przytomności i skierowanie na wszczepienie ICD z powodu częstoskurczu komorowego.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×