Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich, Chciałabym bardzo poznać ludzi, którzy tak jak ja zmagają się z fobią społeczną - czyli chorobliwą nieśmiałością, lękiem przed przebywaniem wśród ludzi. Mam 40 lat a od 20 zmagam się z tą chorobą. W życiu próbowałam już chyba wszystkiego. Kilka lat chodziłam na terapię, kilka - do psychiatry, który przepisywał mi leki nieuzależniające m.in. paroksetynę, fluoksetynę i inne. Niestety dopiero leki, które uzależniają - benzodiazepiny są lekami, po zażyciu których mogę w miarę normalnie funkcjonować, rozmawiać z ludźmi, chodzić do pracy. Bez zażycia tych leków, nie potrafię rozmawiać z nikim, odczuwam silny lęk przy spotkaniach nawet z własną ukochaną mamą, czy bratem. Od dwóch lat jestem rozwiedziona. Mój mąż zostawił mnie, bo nie rozumiał moich wiecznych lęków, zamykania się w czterech ścianach, izolowania się od ludzi. Przeczytałam wiele książek na temat wychodzenia z lęków, nerwic, m.in.L. Hay, Ewy Foley; również na tym forum natknęłam się na ciekawy wątek Pani Jadwigi Szpaczyńskiej *Lęk jest naszym przyjacielem*. Pomimo niemałej wiedzy na temat sposobów radzenia sobie z lękami, nie potrafię sobie pomóc. Czuję się bardzo nieszczęśliwa. Bo tak naprawdę chciałabym pozbyć się fobii, by móc stworzyć normalną, pełną rodzinę, czy móc normalnie funkcjonować i cieszyć się życiem. Jeśli ktoś ma podobny problem, podobnie odczuwa rzeczywistość bądź może mi jakoś poradzić to bardzo proszę o odpowiedź. Serdecznie pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Gość Marcinek1987
EMKA Musisz się przełamać zacząć cześciej spotykać się z ludźmi nie uciekać od nich bo jeżeli to robisz to pogłębiasz ten stan, który sama sobie wymyśliłaś to JEDYNY sposób zwalczenia Twojej *fobii*, ja nie wierzę aby jakikolwiek lek pomógł Ci z tym zwyciężyć, musisz przebić mur, który budowałaś w swojej głowie przez lata to łatwiejsze niż Ci się wydaje tylko przestań sobie wmawiać że masz fobię społeczną bo jeżeli zamykasz się w 4 ścianach izolujesz od ludzi to tylko pogłębiasz ten stan, nie możesz zamykać się w drewnianej chacie w środku lasu człowiek jest istotą, która potrzebuje towarzystwa nie możesz tego w sobie zabijać... samotność sprzyja rozwojowi dziwnych zachowań... WIĘCEJ WIARY W SIEBIE ponieważ myślę że podłożem tego problemu jest brak wiary w siebie jakiś wewnętrzny wstyd który wdarł się kiedyś do Twojej psychiki, musisz go przełamać nie wkręcać sobie że masz fobię społeczną szkoda życia !!! :) Pozdrawiam Marcinek ;)
Odnośnik do komentarza
Witaj Emka. Żeby wyjść z nerwicy trzeba miec dobry pomysł, choc jeden i konsekwentnie się go trzymać.Moim pomysłem była joga i praktykowanie medytacji. Trzeba tez stać sie AKTYWNYM a nie BIERNYM uczestnikiem prcesu leczenia. Ostatnio osoby na forum pisze o metodzie 1000 kroków ( to podobna zasada jak 12 kroków w AA) tylko tutaj to trwa jakby dłużej jest rozbite na więcej fragmentów, etapów po to, zeby mieć jakby mape ( rusztowanie) której mozna sie trzymać.Generalnie osoby z nerwicami nie maja silnej woli, zeby sie zmobilizowac do konsekwentnego działania, gdyz lęk je paralizuje. Ale jesli ma sie jakąś metode, opracowana przez fachowca ( przy braku swojej ) to warto z niej skorzystać. Szkoda zmarnowanych lat, których nic Ci nie wróci. Na moim watku pisałam sporo o fajnej stronie *cud niedziałania, czyli jak mądrze odpoczywac*, a wczesniej :google-scholar-fajna-wyszukiwarka.html W tym wszystkim nie chodzi o gromadzenie wiedzy, lecz o wprowadzanie w życie tych pomysłów , mogacych polepszyc nasze zycie, o których przeczytamy. Są fajne terapie grupowe , na których klient uczy sie zdrowych relacji z innymi uczestnikami, którzy odgrywaja role naszych bliskich.Warto poszukac sobie takiej terapii pomimo obaw i przepracoowanie naszych zaszłości emocjonalnych.Gdybys chciała napisz do mnie na gg 12486171.Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Zmagajac sie z tym lekiem odczuwasz słabos borykasz sie na krawedzi.. czytalam ksiazke o psychocybernetyce i wyczytałam miedzy innymi jak sobie z tym poradzic, a wiec zeby to skrucic ułoz sobie kilka zdan moze byc duzo jaka chcesz byc do czego dazysz i codziennie powtarzaj sobie je z nadzieja ze kiedys sie spelnia. wyznacz sobie godzine w kazdym dniu na ogniskowaniu marzen musi dyc ta sama w sumie to nie wiem dlaczego, ale przez 20 minut wyobrarzaj sobie swoj dzie od rana do wieczorz jaki chcesz zeby byl ze szczegolami tegoczego sie boisz zacznij juz dzisz a zobaczysz bedziesz widziec postepy po 6tygodnich albo wiecej jest to moziwe ze sie przełamiesz i zwyciezysz... powodzenia
Odnośnik do komentarza
Gość zrezygnowana

Również mam problem od tylu juz lat..Jestem potwornie zmęczona..staram sie działać narażać na sytucje stresowe gdzie są ludzie niestety czuje ten sam lek i niepokój za każdym razem.tyle zmarnowanych lat w ciągłym poczuciu napięcia... jesli ktos chciałby o tym pogadać to zostawiam namiar

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie :) Zapisałem się na terapię poznawczo-behawioralną. Dzisiaj wieczorem mam drugie spotkanie. Jeśli jesteście ciekawi jak to wygląda i czy daje to efekty to zapraszam na mojego bloga: [URL=http://walczezfobia.blogspot.com/]fobia społeczna - walka z lękiem[/URL] Będę tam na bieżąco opisywał problemy, z którymi się zmagam oraz efekty terapii. Zapraszam :)

Odnośnik do komentarza

Niedawno odkryłam, że cierpię na fobię społeczną. Przypadkowo weszłam na jakąś stronę internetową, gdzie były opisane objawy fobii, i zdałam sobie sprawę, że mam takie same objawy od dzieciństwa. O tym że jest coś ze mną nie tak, wiedziałam już od dłuższego czasu, tylko nie umiałam tego nazwać. Teraz już wiem...niestety. Zawsze byłam nieśmiała, od kiedy pamiętam. W podstawówce zawsze się denerwowałam ze coś źle zrobię, że inni będą mnie oceniać, komentować, nigdy nie zgłaszałam się na lekcjach, nie miałam przyjaciół, sporadycznie tylko rozmawiałam z niektórymi osobami. Lubiłam się sama bawić, chociaż też bawiłam się z moimi sąsiadkami, ale też nie pozwalałam na to żeby się zbytnio przed nimi otworzyć. Wszystko było tak alby było, bez żadnej satysfakcji. W szkole odczuwałam taki strach, że aż mnie paraliżowało, poty mnie zalewały, ręce mi drżały, serce kołatało, gdy tylko trzeba było coś powiedzieć. Gdy dorastałam, pojawiły się sytuacje, w których mdlałam ze stresu: w kościele, szkole, autobusie. Bardzo mnie bolało serce w różnych sytuacjach, więc mama chodziła ze mną po lekarzach, ale oczywiście co oni mogli zrobić....powtarzano mi że wyrosnę z tego( co okazało się prawdą), bo teraz nie odczuwam lęku w postaci kołatań, drżeń, omdleń...wszystko minęło, gdy poszłam do gimnazjum. Ale mimo że fizycznie było wszystko ok, to do tej pory mój stan psychiczny jakby się pogarsza. Wracając do moich lat szkolnych, to tylko jedno mnie ratowało: byłam dobrą uczennicą. Kto chciał, to pomagałam mu, i tylko dlatego niektóre osoby ze mną rozmawiały i utrzymywały kontakt. Dzisiaj wiem że to było wykorzystywanie, Dzisiaj nadal kilka osób tylko zna mnie jak trzeba im coś pomóc: [przygotować do matury z matematyki, angielskiego, przygotować do poprawki na sierpień. Wtedy to wszyscy lecą do mnie jak na skrzydłach, a gdy nic im nie potrzeba to mają mnie gdzieś. Obecnie mam 20 lat, studiuje, jednak moja psychika nie zmieniła się. Mimo że nie mam dolegliwości fizycznych, to po prostu wstydzie się rozmawiać z ludźmi, czuję lęk i jakąś blokadę w środku, która ujawnia się gdy trzeba coś powiedzieć w obecności osób innych niż moja babcia, mama, tata, siostra i brat. Dodam, że właśnie w domu gadam dużo, wręcz pyskuje, zawsze mam coś do powiedzenia, kłócę się. Gdy tylko wyjdę poza dom, do znajomych czy nawet na uczelnie to nigdy nie wiem co powiedzieć.Dodam jeszcze że nie mam chłopaka i chyba nie zapowiada się na to że kiedykolwiek będzie. Kilku kolegów próbowało zagadywać do mnie, nawet im się podobałam, ale ja nie umiałam z nimi rozmawiać, i szybko kontakt się urywał. Nie mam nawet jednej dobrej koleżanki, z którą mogłabym pogadać. Jestem zawsze sama, nie mam zainteresowań żadnych, żadnych perspektyw. Tylko pójść na uczelnie, odbębnić to co muszę i szybciutko wracać do domu, i siedzieć sama, tak mi najwygodniej. Najwygodniej? no właśnie, tak sobie mówię, ale chciałabym być otwarta na ludzi , chciałabym mieć znajomych , z którymi mogłabym pójść na imprezę a nawet pogadać szczerze. Nie mogę zaufać ludziom, bo wiem że oni i tak po kilku chwilach przebywania ze mną kapną się że jestem dziwakiem i oszołomem. Mam jeszcze fobię ma punkcie mojego wyglądu...chociaż czy ja wiem? Jestem trochę gruba... może inaczej : mam nie proporcjonalną sylwetkę ciała, ponieważ dół jest dwa razy grubszy od góry. Ważę ok 65-68 kg przy wzroście 174 cm. no ale nic... Właśnie teraz pisząc ten post też mam problem z tym co napisać...zastanawiam się i zastanawiam, po prostu nie umiem ładnie budować zdań i komponować wypowiedzi. Dodam jeszcze że panicznie boje się pisać z kimś na fb, gg czy sms bo nigdy nie mam pomysłu co odpisać i blokada hamuje mój mózg, tak że potrafię tylko odpowiadać jak ktoś mnie zapyta o coś konkretnego, a sama nie umiem wyjść z inicjatywą. No i tak, czy ktoś coś doradzi? Czy są też takie osoby z podobnym problemem? Pzdr

Odnośnik do komentarza

Liva, nie jestes sama, mam ten sam problem... Wlasciwie czytajac Twoj komentarz mam wrazenie, ze czytam o sobie... W moim przypadku bywaja lepsze dni i te gorsze. Mam 22 lata i obecnie studiuje zaocznie (a raczej probuje studiowac), biorac pod uwage fakt, ze ciezko jest sie na czymkolwiek skupic w grupie ludzi. Tak wlasciwie, siegajac pamiecia, zaczelo sie to u mnie przed pojsciem do gimnazjum, kiedy zapisalam sie na zajecia taneczne. Z poczatku bylo super, bo chodzily ze mna kolezanki z klasy. Pozniej jednak one sie wykruszyly, a ja *awansowalam* do bardziej zaawansowanej grupy, gdzie byly same starsze dziewczeta. Oczywiscie nie bylo mowy o wpasowaniu sie: one - wystrzelone, modne, ja - mlodsza, grubiutka kuleczka... Bylo odsuwanie sie ode mnie, niemile uwagi, wyzwiska... no i tak sie zaczelo podkopywanie mojej naiwnej, dzieciecej pewnosci siebie. Od tamtej pory zaczelam sie izolowac, stwierdzilam, ze jezeli mnie nie chca, to nie bede sie nikomu narzucac. Zamknelam sie na ludzi, a potem to juz tylko rownia pochyla, coraz gorzej... Liceum - jeden wielki koszmar, wolalabym wymazac ten okres z pamieci, pozniej praca (chcialam odlozyc pieniadze na studia) - zewszad sie sama zwalnialam, bo nie dawalam rady przebywac wsrod ludzi. W domu potrafilam przebywac przez 3 miesiace nie wysciubiajac nosa zza drzwi... Obecnie studia (cale szczescie zaoczne), jestem 3 lata do tylu w porownaniu z rowiesnikami. W zeszlym roku zawalilam, bo nie chodzilam na zajecia, w tym roku staram sie pracowac nad soba (chociaz juz mam tam jakies nieobecnosci). I tak jak pisalam wczesniej, sa lepsze i gorsze dni... Czasami mam wrazenie, ze jestem juz prawie calkiem normalna, robie krok w przod, kolejnego razu wszystko niwecze i robie dwa kroki w tyl... Ale najwazniejsze to jednak probowac chociaz w malym stopniu pracowac nad soba. FS zmarnowala dobrych pare lat mojego zycia i nie dam jej tego robic nadal. Mam plany i marzenia (zawsze je mialam) co do mojej przyszlosci i nie pozwole ich sobie odebrac, wiec bede walczyc i pracowac nas soba... bo przeciez to wszystko siedzi w naszych glowach, jest tylko wytworem naszej wyobrazni i tylko my sami mozemy sobie pomoc. Takze, wierze, ze kazdy z nas moze dac rade. Ja z bulimii wyszlam sama bez pomocy lekarzy, wiec to tez jest do zrobienia, wymaga to jednak duzego nakladu pracy i czasu, poswiecenia dobrego samopoczucia w swojej samotni i wyjscia ze swojej strefy komfortu w imie lepszego *jutra*...

Odnośnik do komentarza

Przez fobię społeczna i stres schudłam 20kg. Popadłam w kompleksy i przestałam cieszyć się życiem. Musiałam umówić się na wizytę do psychologa i zacząć stosować harmonizator bio info 2. Nie wiem do jakiego stanu bym się doprowadziła, gdybym nie zaczęła sobie pomagać.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×