Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Lęki i ataki niepokoju a nerwica


Rekomendowane odpowiedzi

Dziś w nocy umierałam-bo nie da się tego inaczej powiedzieć.Byłam sama w domu bo mąż wziął córeczkę do teściów i tam spali.Obawiałam się zostania sama ale stwierdziłam że *się sprawdzę*że będę walczyć o to by nie dawać się tej chorobie .jednak nie udało się zaczęłam się nakręcać i mieć natrętne myśli odnośnie córeczki-nie myślałam o tym że jej się coś stanie u babci,ale o tym że jestem złą matką że co by było gdyby była teraz w domu a ja zrobiłabym jej krzywdę podczas napadu lęku.Zresztą trochę myślę o tej mojej chorobie i zauważyłam że leki pojawiły mi się kilka miesięcy po urodzeniu dziecka i za każdym razem mam atak nerwicy związany właśnie z myślami o dziecku. Myślę że te lęki mogą być związane z moim dzieciństwem i z moimi problemami w relacji matka-córka.Moja mama była bardzo chłodna,nie okazywała pozytywnych uczuć tylko te złe.Nie przytulała,nie mówiła po imieniu i pamiętam że mówiłam jej że nie będę taką matką jak ona,czułam się przez nią skrzywdzona.Dopiero niedawno uczucie żalu mi przeszło-tłumaczę sobie że gdybym ja miała takiego męża(alkoholika)znęcającego się psychicznie i fizycznie to też bym nie umiała być czułą mamusią. Powiedzcie mi jeśli relacje z moją matką budzą moje lęki w relacji z moją córeczką i ja jestem tego świadoma i przebaczyłam matce co mam jeszcze robić by moje lęki zniknęły-jak mam to przepracować? Nie raz nawet sama myśl *mam dziecko* wywołuję u mnie atak niepokoju-jest mi z tym bardzo ciężko i mam poczucie winy.Czasami myślę co ja powiem córce za kilkanaście lat-że miała napady nerwicy przez nią,że nie byłam dojrzała do macierzyństwa,że czasem myślałam że nie powinnam jej mieć że nie akceptowałam siebie jako matki,że nie czułam się w roli matki?? To jest straszne! Przecież moja córeczka mnie tak kocha. . .
Odnośnik do komentarza
Witaj Agatko. Twoje problemy z natrętnymi myślami moga wynikac z Twoich relacji z mama ( w ogóle moze miec na to wpływ, co sie działo w domu), ale tez mozesz miec cos, co sie nazywa *depresja poporodowa*.Nie jestem specjalistka w tej kwestii, ale ogladałam kiedys program na ten temat i tam tez kobiety wypowiadały się, ze miały problemy z opiekowaniem sie dziecmi, że bały sie ze moga im zrobic krzywde ( pod wpływem lęku, napiecia). Ja Ci doradzam jak najszybciej skontaktowac sie z psychologiem* z terapeutą) , gdyz sama sobie nie poradzisz z natrętnymi myślami.Ja tez miałam natręctwa myslowe i wiem jak sie wtedy człowiek czuje.Miałam dwójke małych dzieci i w momencie kiedy dopadały mnie lęki nie byłam w stanie sobie z tym radzic. Ale miałam to szczęście, ze na nerwicach nauczyłam sie praktykowac joge, medytacje, techniki oddechowe ( nie miałam tam dostepu do psychoterapii) i to pomogło mi sie wyciszyc, uspokoic, stworzyc sobie taka przestrzeń wewnetrzna, dzieki której radziłam sobie z napieciami. Poczytaj sobie na tym forum watek ELEMELI * nerwica natrectw wyleczona, gdyż sa tam fajne materiały z podrecznika psychologii, jak sobie radzic z natręctwami, a poza tym zapraszam Cie na moje watki *Lek jest naszym przyjacielem* oraz *Wszystko, co mi wiadomo o natręctwach myslowych*.Tylko przegladaj je w umiarkowany sposób, zeby sie nie zablokowac nadmiarem informacji. NERWICA LEKOWA I NATRĘCTW MYŚLOWYCH JEST ULECZALNA, ale trzeba dokonac transformacji swoich przekonań, wzorców, mysli i emocji, które nam nie służą Oczywiscie przeczytaj uwaznie historie mężczyzny, który wyszedł z nerwicy lękowej http:moja-nerwica.republika.pl , gdyz są tam zawarte bardzo dobre. informacje, jak sobie radzic z lekami, atakami paniki itd.Pozdrawiam Podaje moje gg 12486171, gdybys chciała porozmawiac.
Odnośnik do komentarza
To nie tak,to nie są Twoje lęki,to są leki,które Cię dręczą,które są Ci absolutnie zbędne.Jesteś MAMĄ doskonała,a córka nie musi wiedziećo Twoich rozterkach,na pewno doceni Twoie starania a oceniać Cię będzie na podstawie Waszych wzajemnych relacjacji.Co do lęków,ktore Cię gnębią--starzy,bardzo starzy Chińczycy uznali,iż lęk jest emocją charakterystyczną tylko i wyłącznie dla nerek.A pojawia się wówczas gdy nerki są po prostu zimne.Myślę,że jeśli przłożysz dłonie w okolice nerek odczujesz chłód. Jako lekarstwo na zimne nerki ci mędrcy zalecali gorące napoje szczgólnie czarną kawę.O rezygnacji z biodrówek nic nie mówili jako,że o nich nawet nie mieli pojęcia. Strachy na Lachy/
Odnośnik do komentarza
Pani Jadwigo Owszem miałam depresję poporodową ale od kilku miesięcy jej nie mam-wiem o tym bo widzę zasadniczą różnicę,zresztą biorę lek przeciwdepresyjny.Do tego chodziłam na terapię ale nie tego po niej oczekiwałam więc zrezygnowałam.Chodź myślę że może poszukam innego terapeuty by zobaczyć czy jest jakaś różnica *w przeprowadzaniu* mnie przez tą chorobę-może inne prowadzenie terapii przyniesie szybsze rezultaty,kto wie
Odnośnik do komentarza
Witaj Agatko. Instaluje fragment dobrego ( moim zdaniem artykułu * Tomka Nawrota *Wolność od depresji*. Odnosi sie nie tylko do depresji, porusza sprawę natręctw myślowych oraz wpływu naszego myslenia na jakość zycia.Może sie Tobie na cos przyda.Żeby przeczytac cały wystarczy wpisac w google tytuł i autora. Poczucie braku rodzi negatywne myśli. Umysł domaga się jego zaspokojenia. W efekcie ciągle się o czymś myśli. Często nie jest się świadomym, że nie jest się tu i teraz, tylko w myślach, jakże często negatywnych. Ich podtrzymywanie, wzmacnianie, pozwalanie aby przejmowały władzę nad naszym umysłem prowadzi do depresji. Dlatego ważne jest uwalnianie się od zachłanności na to, co jest w świecie astralnym, od wchodzenia do niego, od wszelkich wyobrażeń i marzeń. To ostatnie wydaje się z pozoru całkiem w porządku. No bo przecież myśli się o pozytywnych rzeczach, o tym co chce się mieć. Ale podłożem marzeń jest brak tego, czego one dotyczą. I ten brak zawsze im towarzyszy. Ucieczka w marzenia to wzmacnianie poczucia braku. To też przyczynia się do depresji. Kilkakrotnie w moim życiu korzystałem z usług psychologa. Najwięcej skorzystałem u osoby zajmującej się psychologią holistyczną. Stanowczo zaleciła mi bycie tu i teraz zawsze i wszędzie, bez jakichkolwiek ucieczek myślowych. PRZYCZYNIAJA SIĘ ONE BOWIEM DO NATRĘCTW MYSLOWYCH które są bardzo bliskie depresji. Dotąd często miałem takie tendencje. Był to wręcz podświadomy przymus rozważania, analizowania tego co było, co się stało lub co będzie i wyobrażania, jak mogłoby być inaczej, lepiej. To jest przejaw nałogu myślenia i warto od niego się uwalniać. Gdy po raz pierwszy zdałem sobie z tego sprawę, przyszła myśl, że ciągłe myślenie ma dla mnie dużą wartość. Często w takich długo trwających rozmyślaniach, np. o pracy, przychodziły dobre rozwiązania. Ale tak naprawdę zaprzestanie myślenia nie grozi niczym,nie wiąże się z jakąkolwiek stratą, nie grozi utratą jakieś wartości. Zauważyłem, że gdy wchodzę w stan relaksu, rozwiązania przychodzą znacznie szybciej. Często samoistnie. Boskie inspiracje, pomysły przychodzą w jednej chwili, w sposób prosty, łatwy, bez konieczności dokonywania wywodów myślowych, porównań itp. Te rozwiązania w boskim polu informacyjnym są cały czas. Są gotowe, bez potrzeby ich opracowywania. Bóg nie potrzebuje myśleć. Bycie tu i teraz sprawia, że nie przeżuwa się swoich własnych problemów. Nie jest się wtedy w energii smutku, braku ciepła, porażki, niemożności. Tym samym nie wzmacnia się tego. Nawet jeśli wydarzenie się czegoś wydaje się być nieuniknione, to zamartwianie się tym nie wprowadzi niczego dobrego, a odbierze tylko siły. Stan bycia tu i teraz nazywany jest medytacją dynamiczną. I słusznie, bo to jest kontakt z rzeczywistością. Wszelkie myśli o tym, co było lub będzie nie są rzeczywistością. Ciągły wewnętrzny dialog również jest zagłuszaniem swojego prawdziwego wnętrza. Jego zadaniem jest wypełnienie wewnętrznej pustki i odwraca uwagę od chwili bieżącej, od tu i teraz. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Dziękuję pani Jadziu,to miłe z pani strony że próbuje pani pomagać innym Powiem pani że rzeczywiście ja mam nerwicę natręctw którą chyba mam już od bardzo dawna-ten artykuł mi to właśnie uświadomił:) Od zawszę byłam osobą wszystko analizującą.Gdy coś poszło nie po mojej myśli to analizowałam wszystkie możliwe tego przyczyny i wymyślałam alternatywne rozwiązania,co często spędzało mi sen z powiek.Od zawsze miałam problemy ze snem przez to że myśli *mi nie pozwalały* Każdy mój dzień dostarczał mi tyle wrażeń-które musiałam później analizować i do tego dochodziła obawa przed dniem następnym i by czuć się bezpieczniej też go sobie skrupulatnie planowałam.Teraz lepiej śpię chyba dzięki córeczce,jestem po prostu mocno zmęczona;) .Do tej pory jeśli budzę się bez planu na dzień to czuję niepokój nie lubię tego,tak samo jak niespodzianek.Gdy mam gdzieś jechać muszę przemyśleć wszystkie problemy,co wziąć a co się stanie gdy,z tyłu na siedzeniu nie może nic leżeć bo w razie wypadku to może kogoś uderzyć itp.,a jak będę miała atak leku i tu możliwe rozwiązania. . . Już kiedyś ktoś mi powiedział że ja chyba lubię się zamartwiać bo w mojej głowie jest wiele problemów które mogą ale nie muszą się pojawić i już ich rozwiązania.Na wet na ślubnym kobiercu miałam myśl że jeśli nam się nie powiedzie to się rozwiodę.Uważam również że częściej żyję w świecie moich myśli na temat przeszłości i przyszłości niż chwilą obecną.JESTEM NIEWOLNIKIEM SWOICH MYŚLI .Dziękuję pomogło mi to co teraz sobie uświadomiłam :)
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×