Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Powrót do pracy po zabiegu ablacji


juliusz1

Rekomendowane odpowiedzi

Gość biugerss

Ja dostałem 4 tyg zwolnienia lekarskiego przy ablacji przedsionków. Zabieg sam w sobie nie jest straszny najgorsze jest wbijanie rurek w żyłe i wprowadzanie kabli potem to juz idzie. A co do pracy to sie nie przejmuj zdrowie i życie jest ważniejsze od wszystkiego a pracodawca napewno zrozumie.

Odnośnik do komentarza

Swój powrót do pracy tez uwarunkuj od stanu zdrowia. Ale prawda jest taka ze w prywaciarskich łagrach nie liczy się człowiek tylko KASA!! A trzeba przyjmować jakieś leki po zabiegu?? Czy bede mógł wrócić do domu autem(kierować)???

Odnośnik do komentarza

Ja biore Xarelto na rozrzedzenie krwi - nie trzeba przy nim robić badań wskaźnika INR. Niektorzy wracają samochodami ale mając do przejechania 300 km nie podjąłem się tego i dobrze, w połowie drogi dostalem takiej migreny że myslalem że zwymiotuję (poxniej jeszcze tydzien mnie one męczyły), poza tym noga jednak do konca tez taka sprawna nie byla. Moja rada jeżeli masz mozliwość niech żona, brat, dziewczyna Ciebie odwiozą do domu. W drodze też zdarzają się stresowe sytuacja a jedna dwa dni po przypalaniu serca jest ono jeszcze troche rozchwiane.

Odnośnik do komentarza
Gość biugerss

Ja biore concor 5 pół tabletki wczesniej nebillenin a jeszcze wczesniej betalok zok 50. A autem wracałem ale z kierowca na szczescie miałem 39 stopni grype i w aucie mnie wymioty dorwały. Długa droge polecał bym w asyscie wracać.

Odnośnik do komentarza

Ja nie biorę żadnych leków. A napady kołatania serca mam odkąd pamiętam tak po dwa trzy razy dziennie ale też nie codzien. Mam 27 lat i nie zastanawiałem się nad tym ze to jakas choroba myślałem ze to normalne. A jednak okazało się podczas badan okresowych w pracy ze coś ze mną nie tak. Dzięki za rady:)

Odnośnik do komentarza

KOJAK koniecznie po ablacji poproś o coś od bólu, przynajmniej dla mnie plecy, głowa i klatka piersiowa bolaly jak cholera. Ablację mialem robioną o 8 rano, trwała 2h20min. Później w łózku leżałem 24 godziny. Jeżeli też będziesz musial tyle się wylegiwać to na noc popros o coś od bolu - chodzi o plecy. Ja o 2 w nocy mialem taki kryzys z powodu ich bólu że mialem ochote wrzeszczeć. Polecam także mp3 lub telefon i słuchawki - muzyka przynajmniej dla mnie bardzo pomogla w cierpieniach :)

Odnośnik do komentarza

Witam. 5.04.14 mialem ablacje,nie nalezala do przyjemnosci.Ucisk w klatce piersiowej i potworne zimno pod koniec zabiegu.Zabieg trwal prawie 3 godziny.24 godziny lezalem prawie nieruchomo z walkiem uciskowym w pachwinie,kroplowki z sola fizjologiczna aby kontrast wyplukac plus antybiotyki i antykrzepliwe zastrzyki.Na trzecia dobe wyszedlem do domu(nie ryzykowalem,zona mnie przywiozla mimo ze do domu pare kilometrow).Dzis czwarty dzien,krwiak na nodze dosyc duzy i wciaz mam obolale serce-mam nadzieje ze to z racji zabiegu i szybko minie bo w przyszly poniedzialek do pracy musze wrocic.Z lekow tylko Xarellto na krew(drogie diabelnie).Zabieg robilem w szpitalu nowosolskim-lubuskie.Personel,pielegniarki bardzo mile,uczynne.Wydaja sie naprawde kochac swoja prace.Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Gość marzna z konar wielkopolska

Witajcie mialam ablacje w poniedziałek teraz w poznaniu zabieg super nic ne bolało po zabiegu 4 godziny z opatrunkiem uciskowym lezec nie wstawac po 4 godzinach opatrunek zmienili na plaster mogla sie usiasc i chodzic ale nie daleko tylko do ubikacji i spowrotem siedziec tylko do posilkow ,we wtorek zostalam wypisana do domku ale teraz trzeba miesiac odpoczywac dzis czwartek slabo sie czuje ale nic ni robi od poludnia i tylko odpoczywam .wiec nie wierze z po zabiegu zaraz jest człowiek na tyle zdrowy zeby śmigac w pracy pozdrawiam Marzena

Odnośnik do komentarza
Gość AgnieszkaTreleaven

Witam, Ja ablacje milamam w 2001 roku mialam wykryty WPW. Zabieg dononay byl w szczecinie przez Doktora Kazimierczaka ktory pracuje w PAM. Z tego co pamietam to zabieg u mnie traw dlugo bo opkolo 7h wypalono mi 8 dodatkowych lewostronnych drog przewodzenia. W trakcie zabiegu poczas wypaalnia bardzo mnie bolalo/parzylo nie wiem jak to nazwac w kazdym razie gardlo sie zaciskalo i nie moglam krzyczec tylko lzy sie laly, naszczescie lekarzei pielegniarki anasteziolog byli wspaniali i jak tylko zauwazyli ze boli dawali mi dodatkowe znieczulenie. Zabieg nieprzyjemy ale jakos przetrwalam, wtedy nic o tym nie wiedzialm dopiero po zaczelam czytac o mozliwych powilkaniach u mnie ich nie bylo, jedynie krwiak na nodze ale nic niebezpiecznego itd. wtedy lerzalam w szpitalu 5 dni obecnie czasem wypuszcaja w ten sam dzien szczegolnie za granica. Po zabiegu lerzalam w domu jakis czas ale po tygodniu juz wrocilam na uniwersytet. Obecnie zmagam sie znowu z aburzeniami rytmu wrocily okolo 4/5 lat po zabiegu. Mieszkam w Angli i w piatek mi powiedziano ze powinnam sie podjac ablacji wiec czekam na swoja kolejke. boje sie strasznie imo iz mialm juz to kiedys za soba, teraz wiem o powiklaniach no i nie jest to przyjemny zabieg nie chce aby zamiast polepszyc sytuacji to ejj pogorszyc. tu w angli kaza lezec tylko 3h i jeszcze tego samego dnia do domu nie mam pojecia czy to dobrze jak czytam wasze komentarze to sie zastanawiam. w szpitalu czujesz sie bezpieczniej poniewaz wrazie zatoru zyl moga szybciej uratowac przed udarem itd. W kazdym razie jestem wi wielkim stresie! powodzenia dla wszystkich ktorzy beda przez to przechodzic.

Odnośnik do komentarza

Ja miałem ablację 02-06-2017 we piątek w I klinice kardiologii w kielcach, Sam zabieg trwał ok 3godz i polegał na izolacji-wypalaniu ścieżki -wokół żył płucnych w lewym przedsionku. Niewiele z niego pamiętam bo byłem na silnych środkach znieczulających. Potem 14 godz leżenia z utwardzeniem żyły udowej i dodatkowo 4 godz bez. Po ocknięciu się miałem pecha bo trafiłem na zmianę pielęgniarek i był problem z podaniem mi kaczki. Wyjście do domu we poniedziałek 5-06, a do pracy poszedłem już 7-06-2017. Z migotaniem przedsionków zmagałem się od roku miałem 3 napady migotania zawsze o godz 5-tej czasu zimowego lub 6-tej letniego po ok 20 godzin poprzedzone tachykardią (tętno ok 150 uderzeń) i ciśnieniem w granicach 180/120. obecnie biorę bibloc 1,25 polsart 40-tkę i xarelto, wcześniej rytmonorm. Wszystko było ok. do 24-08-2017 kiedy to po wypiciu kawy i po ostrzejszej polemice z żoną nietypowo bo ok 8-mej nagle puls z 60 uderzeń i ciśniena 110/70 wzrósł mi w ciągu kilkunastu minut do 138 a ciśnienie do 187/100 (ciśnieniomierz odnotował arytmię), by po 20 minutach powrówcić znowu do normy. Od tamtej chwili straciłem spokój tym bardziej że ok 5-6tej godz z rana serce znowu zaczyna mi tańcować i muszę szybko brać bibloc , aby sie nie rozhuśtało na dobre i nie wpadło w migotanie.Myślę że ablację będę musiał powtórzyć, ale nie wiem czy znowu w kielcach. Jeżeli ktoś ma podobne doświadczenia, lub miał ablację w kielcach to proszę o podzilenie się opinią i wrażeniami i proszę o informację o godny zaufania ośśrodek ablacyjny. Poza tym po ablacji straciłem jakby wydolność fizyczną i psychiczną tzn . jak się trochę wzruszę lub zbyt intensywnie myślę to serce jakby mi przestawało bić, czasmi mam dodatkowe skurcze. pozdr. R.

Odnośnik do komentarza

Moja diagnoza: WPW utajone. Jestem 5 dni po ablacji w Poznaniu. Zabieg trwał trochę ponad godzinę, następnie 6 godzin leżenia, po których mogłam pójść do toalety. Nacięcia po obu stronach, krwiaków nie ma, siniaki tak, lewa strona gorsza. Dwa dni po ablacji miałam problem chodzeniem po schodach i siedzeniem przy biurku. Teraz jest już wszystko dobrze. Serce przez pierwsze dwa dni piekło, kłuło, ale już się uspokoiło. Biorę Acard po zabiegu. W poniedziałek wracam do pracy. Pierwsze wrażenie po: dlaczego nie czuję serca ;) Poprawę czuć natychmiast. Polecam każdemu!

Odnośnik do komentarza
Gość Darek z Nowego Targu

Mam skierowanie na ablacje ale czy nie lepiej próbować lekami? No i nikt nie pisze o krio ablacji a ja mam mieć taką? Czy naprawde jest to warte ryzyka tzn.ablacja bo zastanawiam się nad lekami aby najpierw próbować

Odnośnik do komentarza

Witam. Miałem właśnie krioablację balonową w Łodzi w Klinice na Pomorskiej, w związku z migotaniem przedsionków. Sam zabieg trwał ok. 1,5 godziny i nie będę ukrywał, że był dość bolesny. Miałem 3 aplikacje po 7 minut. Wszystko ponoć się powiodło. Potem 12 godzin bez ruchu na łóżku. Dzień po krioablacji do domu. Przez 2 dni cała klatka piersiowa obolała, jakbym miał połamane żebra. Dziś ( 5 dzień po) już jest ok. Tylko słaby jeszcze jestem i dziwię się, że kilka dni po można iść do pracy. Ja po miesiącu będę miał kontrolne badanie i kardiolog zdecyduje, czy mogę już wracać do pracy. Wierzę, że będzie ok i że może będę mógł odstawić niektóre leki. Reasumując krioablacja do wytrzymania i mam nadzieję, że było warto. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Hejka wszystkim.Pisze bo sam nabyłem sporo wiedzy o samym zabiegu w necie.Miałem ablacje niedawno w Bydgoszczy . Zabieg faktycznie jak to kiedyś wyczytałem u każdego przebiega inaczej w zależności od schorzenia.Ja miałem stwierdzone WPW i miał być łątwy jak to określił sam lekarz pod koniec ale nie był. Trwał 4 i pół godziny miałem około 10 wypaleń juz chcieli rezygnować ale za ostatnim podejściem ponoć sie udało pisze ponoć bo tak naprawde wszystko sie wyjaśni jak wróce do aktywności bo u mnie napady czestoskurczu wystepowały tylko podczas wysiłku(gra w piłke czasami rower) i zaczeły sie gdy miałem około 20 lat gdy grałem jeszcze wyczynowo w klubie.Same wypalenia były dość odczuwalne(jak by zatykanie) ale może dlatego ze były juz później wydłużane i jeszcze bardziej *dogrzewane* z wieksza mocą. Trudno było mi wyleżeć te łacznie 11 godzin na plecach. Aż7 po zabiegu bo miałem punkcje przejscie z prawego do lewego przedsionka wtedy podali przeciwzakrzepowy lek co wydłuza leżenie ..Ogólnie noga wygoiła sie szybko mam nadzieje ze w sercu tez tak to wyglada i jeszcze wyrusze po 18 latach czekania i diagnozowania na swój *mecz*.Pozdrawiam wszystkich i zycze łatwych ablacji.

Odnośnik do komentarza

Mam 61 lat. AFIB od ponad roku. Nie pije, nie pale. Ale AFIB nie ma regul. Ablacje mialem robiona poza Polska bo w kraju nie mieszkam. Zabieg trwal 3 godziny. Technika RF i zimnem. Zabieg bardzo zle przeszedlem ale jest poprawa. Po 80 dniach ogolne oslabienie i duzo opoznionych czy przyspieszonych uderzen serca. ablcja moze pomoc ale bardzo wazny jest zespol lekarzy i ich doswiadczenie. Moj lekarz zrobil bardzo duzo ablacji w ostatnich 15 latach. Zyje w strachu ze to wroci. Ablacja trudna ale warto to zrobic. Janusz

 

Odnośnik do komentarza

Miałam ablacje 2 dni temu w gocławskim szpitalu w Wwie.Zabieg nieprzyjemny ale do przeżycia.Bylam kłuta tylko w prawej pachwinie,wiec mialam zakaz ruszania się przez 4-5 godz.Pozniej z pomoca pielęgniarki wstalam do toalety a pozniej cala noc na wznak i bez podnoszenia glowy.Nastepnego dnia wstałam bez problemu,bez bólu i nawet bez siniakow.Wczoraj trochę czułam pachwine i serce ale ogólnie ok.Troche zaniepokoilo mnie to że nie dostalam zastrzykow przeciwzakrzepowych ale doktor wyjaśnił ze nie ma takiej konieczności.Dostalam zwolnienie na 2 tyg.Slyszalam ze niektórzy lekarze dają tylko na tydzień. Z 4 osób które leżałysmy na sali, tylko mnie wykonano ablacje.Nie zawsze udaje się znalezc miejsce do przypalenia...

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×