Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Lęk przed śmiercią i senne koszmary


Rekomendowane odpowiedzi

Witam chciałabym napisac pare słow o mojej nerwicy a raczejj leku o własna smierc.Zaczeło sie gdy miałam 18 lat siedziałam u kolezanki w barze i ni stad ni z owad miałam podwojne widzenie i ten strach ktory mnie nagle dopadł tak ze bałam sie wrocic sama do domu pomogła mi kolezanka co najgorsze po przyjsciu do domu i połozeniu sie spac nagle sie zerwałam i zaczełam sie bac ze cos mnie sie stanie zimne poty na przemian z goracymi drzenie całego ciała i trzymałam sie za puls tak po prostu jakby to był nie przypadek tata wezwał pogotowie ale nic mu nie powiedzieli dali mi tylko zastrzyk i na tym sie skonczyło.drugi atak i znowu karetka i tak w kołko az przez 2 miesiace.Najgorsze było przedemna jeszcze nie wiedziałam co ale to juz było we mnie.Gdy zamieszkałam u chłopaka bałam sie wyjsc z domu jak juz wyszłam to dochodziłam pare metrow i zawracałam bo bałam sie ze sie udusze tak jak bym nie mogła złapac powietrza i jeszcze te zawroty głowy na dodatek masakra kładac sie spac trzymałam reke na sercu czy ono dalej normalnie bije w zimie potrafiłam spac przy otwartym oknie bo twierdziłam ze ciagle mi jest duszna i ze zaraz umre.Nie wychodziłam nigdzie ciagle chciało mi sie spac bałam sie przestrzeni po za domem w domu czułam sie bezpieczna.gdy zaszłam w ciaze to było dlamnie bardzo przerazajace miałam wiele mi juz znanych objawow a na dodatek nic nie mogłam brac.Gdy zmarł moj tesciu nie wytrzymałam i poszłam do psychiatry przepisał mi doxepin ktory biore do tej pory mało tego gdy zaszłam po raz drugi w ciaze zmarł mi tata przezyłam to bardzo w siodmym miesiacu nawet doxepinu brac nie mogłam tylko tabletki na bazie ziołka meliska jakos tak po smierci taty przezywam teraz bardzo mocno wszystko co sie dzieje czy dziecko mi zapłacze czy nie tak mi przejdzie pies koło nogi ja juz zaczynam szalec serce zaczyna mi bic bardzo mosno i szybko kreci mi sie w głowie mam rece i nogi lodowate jest mi zimno czuje dreszcze nawet na koniuszkach moich włosow maz mnie uspokaja ale dopiero jak wezme doxepin bo ma juz na mnie sposob ;-) powiem wam ze po tylu latach i po tylu badaniach co zrobiłam u lekarzy to chyba zadem chorowitek tylu nie ma.A wiecie co jest jeszcze najgorsze w tym ze od 2 lat mam sny ciagle cos mi sie sni od koszmarow w miare normalne sny rana wstaje jestem tak wypompowana ze nawet nie chce mi sie pracowac ale to mnie trzyma przy zyciu z tym czyms nie da sie walczyc to jest juz w naszej posranej przychice i nie wiem jak byscie chcieli to tego nie da sie wyleczyc mozna to tylko podleczyc.majac juz ja 12 lat wiem cos na ten temat leki działaja jak narkotyk a juz zaczynam teraz juz tak myslec czuje sie jak stara babinka o lasce mimo ze jestem jeszcze młoda.To dla tych ktorzy szukaja pomocy przy nerwicy ale i tak nam juz to nic nie da bo ona ciagle wraca mimo ze probujemy o niej nie myslec przychopdzi taki czas ze ma sie atak i tak od nowa.Pozdrawiam nerwuskow.
Odnośnik do komentarza
Witaj Ika. Poczytaj sobie historie meżczyzny, który wyszedł z nerwicy lekowej ( nawet ja sobie wydrukuj) i zaznacz te fragmenty i zdania, które odnosza sie do Twoich objawów. Sa w niej informacje JAK SOBIE RADZIC Z AGORAFOBIĄ, Z ATAKAMI PANIKI , uwazam ją za jeden z lepszych zestawów informacji psychologicznych na te tematy. Podaje namiary http:moja-nerwica.republika.pl Oczywiscie zapraszam Cie na mój watek *Lęk jest naszym przyjacielem*, gdyż dzieki praktykowaniu jiogi, medytacji, dzieki przeczytanym ksiązkom dot.psychologii, pozytywnego myslenia i naprawde ciężkiej pracy nad soba poradziłam sobie z nerwica i nie tylko i jestem dziś szczęsliwa osoba.Ale musiałam dokonac REWOLUCJI JEŚLI CHODZI O MOJE MYŚLENIE I EMOCJE. Nerwica JEST ULECZALNA , ale trzeba sie nad tym napracowac.Na moim watku podaje namiary na strony , link do filmu *Sekret*, którego obejrzenie Ci polecam i inne informacje, ktore Ci moga pomóc . Nic nie piszesz o psychoterapii.Nie brałas w niej udziału ? Ten lek przed smiercia własną, czy lek o bliskich jest do przepracowania przy pomocy terapii.Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Witaj może i masz racje ale po tylu latach trace nadzieje ze to wszystko mi minie za duzo juz przeszłam a jest ciagle gorzej boje sie o swoja smierc wmawiam sobie ze moge dostac zawał tak jak moj tata przewaznie gdy cos mnie lekko zakłuje lub zaboli ja mam odrazu atak nawet nie potrafie jak kiedys ogladac tv bo jak cos widze nie tak to zaraz mnie bierze.Pytasz mnie czy byłam na psychoterapi nie bo przez te lata sama probowałam jakos to zwalczac nawet nigdzie nie potrafie z mezem i dziecmi wyjechac bo jak juz wyjezdzamy to 20km od domu szukam szpitala jest to bardzo meczaca sprawa przełamałam sie tylko jak w tamtym roku pod przymusem meza wyhechalismy nad morze ale i tam nawet miałam doxepin w razie gdyby mnie cos łapło.Wiem ze zycie jest piekne i mozna sie z niego cieszyc ale ja juz nawet tego nie potrafie wszystko mnie meczy najlepiej to bym z łozka nie wychodziła tak mi zle z tym.Mam nadzieje ze to w koncu odejdzie ale nadzieja matka głupich a film ktorego podałas tytuł napewno ogladne moze to mi da cos do zrozumienia.pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
droga ika1228 też miałem a może mieliśmy to samo co ty ja też do dzisiaj tez coniekturych lęków sie nie mogę pozbyć słuchaj ja mam to chorelstwo od urodzenia zaczynało się od jąkania potem miałem wade wymowy potem sie zacinałem że normalnie na początku zdania sie zaciołem można powiedziec że to gówno rozwijało się razem ze mną nie raz byłem u logopedy i u psychologa a potem też pżeżyłem załamanie nerwowe i też myslałem że to koniec ale przez to co przeszedłem przezte wszystkie lata to ci powiem że nauczyłem sie z tym życ teraz jest narazie wyleczona a raczej * uśpiona * zobaczymy z czym pózniej namnie wyskoczy ;) a co do lęków też miałem ciężko dlatego zaczynałem sobie wspominać stare dobre czasy z dziecinstwa i udało się teraz jak gdzieś idę to sobie wspominam jak to kiedyś było ;) hehehe ostatnio wspominałem sobie odcinki Czarodziejki z Księżyca ;) hehehe chłop 23 lata a o takich żeczach mysli ;) no ale każdy znas lubi co innego ...dasz radę Ika ;)
Odnośnik do komentarza
Witaj IKA1228.Mam pytanie. Ja jestem teraz w ciazy w 6 miesiacu i chciałam zapytac Ciebie jak Ci minął poród z nerwicą?Czy działo Ci sie cos podczas porodu,czy miałas jakies kołatania serca albo dusznosci,czy wtedy zapomniałas o nerwicy i poród odbył sie bez problemu?Ja boje sie ze podczas porodu wystapi u mnie jakaś arytmia ,dodatkowe skurcze.Odpisz prosze.
Odnośnik do komentarza
Aga , ja też w czasie nerwicy rodziłam i to dwa razy i powiem ci ,że w czasie porodu nie myślisz o nerwicy tylko chcesz jak najszybciej urodzić.A też miałam takie same obawy jak ty.Powiem ci ,że poród to dla mnie był pikuś w porównaniu z tym co mnie później czekało.Nie wyspane noce ,zajmowanie się dzieckiem 24/dobę itp.Doprowadziły mnie do takiego wyczerpania,że myślałam,że umrę .Ale u ciebie nie musi być tak samo. Apropo nerwicy , choruję już na nią ponad 15 lat, z małymi przerwami i muszę przyznać,tak jak Iga,iż watpię,że kiedykolwiek wyleczenie się z niej będzie moim udziałem :). Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
witaj aga36 pytasz mnie czy miałam ataki owszem miałam cała ciaze jak i jedna tak i druga ale gdy doszło do porodów starałam sie myslec tylko zeby szczesliwie urodzic bo tak naprawde gdy juz sie ma skurcze to głowa jest zaprzatnieta tylko tymi myslami ale najgorzej miałam po porodzie bo bałam sie zasnac chociaz by na godzinke po karmieniu miałam atak tak silny ze nie byłam nawet w stanie racjonalnie myslec i wtedy wychodziłam z sali i chodziłam po korytarzu zajmujac mysli czyms innym i starałam sie oddychac najpierw nosem puzniej powietrze przez chwile trzymałam i wypuszczałam i wiesz co pomagało bo dla mnie najgorsze były noce bo wszystkie objawy mam jak sie zaczyna robic ciemno.Wiesz co dasz rade ja dałam rade przy dwoch porodach ty rowniez bedziesz silna własnie ze wzgledu na dziecko ktore masz w sobie.Pozdrawiam i głowa do gory.
Odnośnik do komentarza
jagoda65 masz racje tego nie da sie wyleczyc a jedynie mozna podwpływem lekow tak jak w moim przypadku do tej pory biore doxepin aby moc spac normalnie i wkurza mnie to ze jestem po nim taka ze tak naprawde wszystko olewam nawet wtedy nie potrafie sie bawic z dziecmi bo padam na pysek poprostu nie daje juz rady ale dla dobra dzieci musze byc silna bo tylko one mnie trzymaja przy zyciu.Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Hej! Mekenyk oglada bajki ,a ja czytam Anię z Zielonego Wzgórza , tę książkę podsunęła mi córka,która uczy się w piątej klasie i jest jej lekturą.I powiem wam , fajnie jest tak cofnąć się do lat dzieciństwa, przenieść się myślami i trochę pofantazjować.Mi to pomaga chociaż na chwilę oderwać się od smutnej rzeczywistości.Chociaż muszę przyznać,że nieraz jeden rozdział czytam dwa razy , bo mam problem z koncentracją, ale zmuszam swój mózg do wysiłku..... Jeśli chodzi o leki to brałam przez lata różne.Obecnie od trzech miesięcy biorę miansec, jest to antydepresant.Jest trochę lepiej , ale nie na tyle ,żebym mogła poczuć się w 100% szczęśliwa......Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
witaj jagodko no wiesz ania z zielonego to fajna ksiazka ja ostatnio ogladałam film jak leciał w tv i rowniez sie skupiałam na ogladaniu a mekenyk choc ma rozne zainteresowania moze i ma racje aby przypominac sobie rzeczy piekniejsze niz te ktore nam zaprzataja głowe ja nie potrafie tak bo moje dziecinstwo nie było usłane rozami i wiele rzeczy trzymałam w sobie procz tego ze probowałam popełnic samobojstwo w wieku 17 lat to ta nerwica z moimi problemami z dziecinstwa jest gorsza rzecza bo ciesze sie ze przezyłam a to dzieki tacie naraz musiałam wypic 2 litry mleka na odtrutke i pozniej co chwile wode aby sie nie odwodnic pomogło na szczescie ale za to 1 rok pozniej dostałam lęki moze to przez te tablety co wziełam bo miałam dosc sama juz nie wiem.A wiem jedno ze wolałabym nie miec.pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Często myślałam,że jestem beznadziejna ,ale samobójstwo...? no, nie starczyło by mi chyba odwagi.Kurcze , ale zacznijmy mimo wszystko myśleć pozytywnie, przecież mamy rodziny, dzieci i dla nich jesteśmy potrzebne. Moja córka mówi do mnie ,że kocha mnie taką jaka jestem ,więc ty też staraj się ,że wszystkich sił być dla swoich dzieci oparciem,one cię potrzebują i bardzo kochają. Pozdrawiam cieplutko.
Odnośnik do komentarza
no czy ja wiem czy moje było udane ;/ wyjazdy do logopedy i psychologa dzieci się zemnie nabijały i dokuczali mi za to że nie mogłem porawnie wymówic litery R albo że się jąkałem albo zacinałem też niemiałem fajnie ;/ traktowali mnie jak odmienca ale jakoś z tego wyszedłem i teraz jest wszystko cysuś glancuś .... ja tam sie boje śmierci to samobójstwo jakos mi nie przychodi do głowy i nie każdy ma rodzine i dizeci hehe ;)
Odnośnik do komentarza
witajcie tylko jak pisałam wczesniej było to 1 rok przed atakiem nerwicy poprostu miałam dosc wszystkiego przez co przeszłam nie było lekko w tamtych latach ale ciesze sie ze przezyłam choc teraz po tylu latach patrze na to inaczej to przeraza mnie ten strach przed smiercia gdzie kiedys chciałam znalezc sie po tamtej stronie a teraz własnie mam rodzine i jestem z tego dumna bo przez moja głupote mogłam ich nie miec w sumie nie miec nic.Moze i mogłabym sie wyleczyc z nerwicy to opowiem wam cos czego nie moge pojac i mam ciagły strach ze własnie tak sie stanie.Zanim zmarł moj swietej pamieci tatus a byłam w 7 miesiacu ciazy miałam sen sniło mi sie ze tata spi u mnie na łozku a ja wychodziłam gdzies z moim mezem ale cos mnie tkneło i wrociłam z powrotem tata nadal spał a ja otworzyłam szafe i zobaczyłam trumne po tym snie tata dostał zawał 3 tygodnie pozniej było to straszne ale bardzo wziełam sobie to do serca pozniej znowu sen cmentarz pogrzeb i zmarł mi wujek.Potem znowu sytuacja nie do zrozumienia w tamtym roku jak na siłe wyjechałam nad morze przez meza rozmawiałam przez telefon z tesciowa i po telefonie zgasło nam w pokoju swiatło nawet zarowka sie nie spaliła nie wiedziałam dlaczego ale nie przejełam sie tym po przyjezdzie do domku dowiedziałam sie ze u tesciowej takze zgasło swiatło a tego juz sie przestraszyłam i dostałam ataku ze az cała w sobie chodziłam jak bym dostała padaczki dziwne trzy dni pozniej znowu sen widziałam trumne pogrzeb a w trumnie ktos w garniturze nie wiedziałam kto to i znowu ten lek atak bo juz to znałam po 2 miesiacach spokoju zaczeła nam migac zarowka w kuchni tak jak ktos by dyskoteke robił gasiła sie i zapalała a to samo miała tesciowa i minał tydzien zmarła ciocia mojego meza.Bałam sie isc na pogrzeb bo nie chciałam widziec trumny ale poszłam bo w sumie to rodzina i dowiedziałam sie tam ze była ubrana w garniturek i została spalona sam sen to juz poprostu na mnie zadziałał a jeszcze na dodatek ze widziałam w snie garnitur.Po pogrzebie mielismy spokoj z swiatłem.Az do urodzin mojej siostry teraz w styczniu poszlismy do niej i znowu to samo u niej zarowka sie zazyła tak jak by był spadek ale tak samo swieciła sie u nas i znowu atak ze moze zabrac smierc mnie ze juz nie zobacze dzieci i meza ze cos mi sie stanie wziełam doxepin ale mimo tego tej nocy bałam sie zasnac ale jak zaczał działac to mimo tego zasnełam i codziennie jak budze sie rano to ciesze sie ze moge byc z rodzina widziec jak dzieci mi rosna jak psoca mimo ze zrzeram nerwy przy nich to ciesze sie ze sa.moze faktycznie mozna wyleczyc nerwice ale ja juz nie potrafie za bardzo biore sobie wszystkie sytuacje do serca i pozniej mam ataki ktore wydaje mi sie ze sa przezemnie spowodowane jestem silna osoba ale nie umiem juz walczyc czasem wyje do poduszki ale i to mi nic nie pomaga taki juz ze mnie tchorz,trzese dupskiem jak tylko cos jest nie tak za kazdym atakiem zaczynam inaczej patrzec na swiat zrobiłam sie bardzo powazna jak nigdy nic mnie nie cieszy ale staram sie usmiechac choc to nie wychodzi mi najlepiej ale sa tez sytuacje ze chicham sie do rozpuku a za chwile mam leki czy to nie posrane bo ja uwazam ze tak.
Odnośnik do komentarza
szczeże nie wiem co mam napisac ;( wspólczuje ci a co do doxpepinu to odstaw ten lek ja go brałem przez 2 miesiące i go odstawiłem bo mi wogule nie pomagał moi kumple też to brali i też gówno im pomagała mówie ci pójdz do jakiegoś konkretnego psychiatry takiego gdzieś po 50 lub 60 i niech ci przepiszę Luxeta .... mówie ci odrazu wyjdziesz z tego ;)
Odnośnik do komentarza
Ika,mekenyk ma rację,potrzebujesz leku przeciwdepresyjnego.Obecnie jest ich cała gama,ale czasem jest trudno ustalic,ktory będzie najbardzej skuteczny.Ja też zmieniłam juz trzy i narazie zostaje przy mianserynie.Perwsze 2-3 tygodnie zawsze są trudne,bo organizm musi sie przyzwyczaic,ale później jest trochę lepiej,mówię trochę, bo leczenie trwa miesiącami i posuwa się do przodu małymi kroczkami.Będzie w końcu dobrze,musimy w to wierzyc :):)
Odnośnik do komentarza
Witam, jestem tu nowa, też próbuje walczyć z nerwicą. Jakby się wgłębić w moja nerwicę - to mam ją chyba od dzieciństwa, przeżyłam pare traumatycznych chwil, które w mojej psychice zachowały się do tej pory (obecnie mam 24 lata). U mnie przebiega ona okresowo, czasami zdarza się okres, w którym w ogóle ona nie występuje, czasami tak jest, że mam napady lęku (boję się sytuacji, które tak naprawde dla zdrowej osoby nie są stresujące, dodatkowo bujna wyobraźnia i można się nieźle nawkręcać). Do tej pory starałam się sama z nią walczyć, ale wiem jedno, samemu nie jesteśmy sobie pomóc. Ja próbowałam tyle lat. Uczęszczam na terapie, rozmawiam o moich problemach z psychologiem - który nie wysyłał mnie ani do psychiatry, ani nie kazał nic brać (zreszta tylko psychiatra może zapisywać leki:)) - powiedział, że nie poda mi rozwiązania, jak powinnam się zachowywać jak mam ataki paniki, lęku (oczywiście nadwyrost, ja odbieram sytuacje za stresujące, dla innych mogą być one śmieszne:)), powiedział jedynie, że przez rozmowę ze mna, nasze spotkania, chce pozwolić mi zrozumieć siebie, swoje emocje. Też nie wierzyłam, że po tylu latach stresu, i nerwów, da się z tego wyjść. Nic błędnego, są ludzie którzy z tego wyszli i starają się pomóc jak tylko potrafią. Przykładem jest Pani Jadwiga, która dużo pozwoliła mi zrozumieć, dzięki wielu rozmowom. Nerwica ma to do tego - w moim przypadku, że wmawia mojemu organizmowi lęk przed czymś co nie stanowi dla mnie żadnego zagrożenia. Dodatkowo pojawianie się u mnie złych myśli napędza ten lęk, i koło się zamyka. Atakuje wszystko to co dla nas ważne, co kochamy, o co dbamy, co szanujemy. Tak jak powiedziała Pani Jadwiga, trzeba stać się dla siebie własnym psychologiem, obserwatorem swojego ciała i zachowania. Ja uważam, że nic nie dzieję się bez przyczyny. A zmiana nastawienia do życia, i zmiana myślenia (jest bardzo ciężka, ale możliwa) to podstawa do zmiany swojego życia na lepsze. Ja walcze z nerwicą, i miałam już chwilę zwątpienia, ale w moim przypadku wiem, że tam na górze jest osoba, która nie tylko o mnie się troszczy, ale i o wszystkich. Wiem, że warto zacząć normalnie żyć, mimo tego, że jest to ciężkie. Trzeba nieźle nad sobą pracować, ale nie jest to niemożliwie. Trzeba tylko chcieć !!! Na koniec przytoczę taki fajny cytat słynnego pisarza Paulo Coehlo *Kiedy czegoś pragniesz to cały wszechświat sprzyja potajemnie Twojemu pragnieniu* Pozdrawiam wszystkich nerwusków i mam nadzieję, że razem będzie nam raźniej w walce z naszym choróbskiem :) Buźka
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×