Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Ablacja przy częstoskurczu i potykaniu się serca


Gość wbastek1

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich przed i po ablacji jak również i tych nie zdecydowanych. Na 21.01.2010r. mam termin zabiegu ablacji w Elblagu. Opiszę moja droge do zabiegu. Być moze pomoże komuś w podjeciu decyzji bo moje objawy są raczej mizerne w porównaniu do waszych. Wiecej jak 4-ry lata wstech przy małym wysiłku fizycznym lub nie pojawiał sie zlewny pot na głowie i plecach. Jak doszła nietolerancja nawet małego wysiłku fiz. zaniepokojony szukam przyczyny. Rodzinny-endropauza. Jak doszły bule głowy i problemy z koncentracją-neurolog. Diagnoza zapalenie nerwu trójdzielnego. Tomografia głowy. G. prawda. Nastepny objaw dołacza się po około roku brak powietrza. Płuca ogranicza klatka piersiowa, a mnie brakuje powiertrza. Ziewanie. Dołącz objaw budzenia się w nocy i zlewne poty. Pulmonolog-wszystko w płucach ok. Kierunek endokrynolog. Tarczyca ok. Objawy j.w. nasilają się. Dochodzi częstoskurcz z potykaniem się serca. Krótkotrwałe, ale częste. Brak jakichkolwiek anomali na EKG lub są nieuchwytne. Rodzinny- diagnoza chipohondryk. Lecz sie sam. Płucny i edokrynolog sugerują psychitrę. I o dziwo pomaga. Jednak objawy nasilają sie dochodzi do tego częstoskurcz i potykanie sie serca. Nie daje za wygraną i w pażdzierniku 2009 po 4-rech latach polowania. Serce fisiuje tz. częstoskurcz i potykanie się. Udaje sie to wyłapać na EKG. Kardiolog i ablacja bo prochy nie pomagają. Napady u mnie nie trwały nigdy długo, góra do godziny, ale dwa trzy lub cztery razy na dobe. Prochy -Polfenon i dorażnie propranolol na wiele pomagały. Tętno nigdy nie było powyżej 100 ani poniże 40. Czy mam obawy przed zabiegiem. Tak. Bo tylko idiota się nie boi. Jeżeli ktoś bedzie chciał wiedziec wiecej to służe prosze pytać. Odezwę się natychmiast po powrocie do domu. Trzymajcie kciuki.
Odnośnik do komentarza
witam ja takze w tym miesiącu ide na zabieg ablacji ... boje sie strasznie !!! mam dziecko 10 miesięczne i myślę tylko o jednym ... ja także jak będę po odezwe sie i napisze jak było ... u mnie tetno sięgało 180!!! na chwiloe obecną jestem na Bisocard a wszystko zaczęło sie od zajścia w ciąze ...
Odnośnik do komentarza
Do Madzik. Widzisz ja jestem facetem i u mężczyzn chyba są inne podłoża tych arytmii. Zabieg miałem w Elblagu. Wkonywał dr. STANKE. 21.01.2010 zameldowałem sie w szpitalu g. 10. Porobili badania krwi, cisnienia, EKG i o 13. na zabieg. W trakcie wykonywania elektrofizjologii włączyło się migotanie przedsioków, żeby było do pary. Już w wywiadzie lekarz sugerował, że coś jeszcze jest ponad to trzepotanie. Oni byli przygotowani na trzepotanie i nie mieli cewników żeby załatwic migotanie. Zabieg bezbolesny nie licząc samego wypalania które trwa bardzo krótko około 2 min. i jest jak bułka z masłem. Zabieg trwał ok. 1.5 godz. Do dzisiaj mineło dwa tygodnie i wszystko zagojone. Trzepotanie się nie pojawia. Wreszcie się wysypiam. Migotanie nie jest takie upierdliwe. Pojawia się raz na dwa cztery dni. Prochy antyarytmiczne dobrze sobie z tym radzą. Biorę 3xdoba polfennon i w razie napadu polfenon+propranolol. Jestem zakwalifikowany na izolację żyły płucnej za m-c góra dwa. Ja nie miałem wysokigo tętna, ale napady dwa do trzech na dobę mimo brania blokerów j.w. Jak coś więcej to pisz i pytaj. Trzymam kciuki.
Odnośnik do komentarza
witam jestem już po ablacji :) !!! jupi!!! nareszcie ten koszmar za mną bo ... jak dla mnie była to masakra :( ... na stół trafiłam o 11 30 i już sam widok tych sprzetów wywołał u mnie ssssstrach ... no ale najpierw dostałam znieczulenie w pachwiny i obojczyk po czym zostałyt wprowadzone do żyły kabelki ... i coś jeszcze ( nie znam nazwy jakieś rureczki czy cos )- uczucie okropne !!! aczkolwiek nie bolało :) ... potem lekarz mowi a teraz kabelki posmrają serducho - ładne mi smyranie - pomyślałam .... i zaczęła sie masakra jak dla mnie - wywoływanie czestoskurczu w celu zlokalizowania źródła ... wywoływanie trwało ok 20 min i znaleźli ognisko potem wypalanie - i to nie było bolesne aczkolwiek myślałam ze to bedzie bardzo bolało ... tak jak mowie dla mnie koszmarem było wywoływanie tych skurczów !!! bo były one silneijsze i dłusze niż moje ataki .... po wypaleniu polezałam jeszcze troszke ... i finish ... na chwile obecną tzn dzis wyszłam do domku ledwo co taka byłam słaba ale szczesliwaaaaaaa :) własnie leze w łóżeczku .... i ciesze sie ze to juz za mną !!!!!!!
Odnośnik do komentarza
Siemka. Jak widzisz nie taki wilk straszny jak go malują, a strach zawsze ma wielkie oczy. Cieszę sie z tobą, że masz to za sobą. Zyczę Ci jak najszybszego odzyskania formy i całkowitego powrotu do zdrowia. Medycyna górą nad selekcją naturalną. Acha mnie w pachwinie około 10 dni swędziało i miałem zgrubienie które się wchłoneło.Ja czekam na załatwienie migotania. Jestem dobrej myśli. Powodzenia.
Odnośnik do komentarza
WITAJ WBASTEK mnie pachwiny nie bolą a rany nie mam ... tylko takie ślady ... powiedz mi jak szybko odzyskałeś forme bo ja ... jestem bardzo słaba :( a jak wstane kreci mi sie czsami w głowie a jak cos zrobie tetno podskakuje jak bylo u Ciebie ??? buziaczki !!! kazdy dziwny chwilowy bol w serduchu doprowadza mnie do ssssstresu ach ale chyba tak ma byc .... ps. mowisz ze nie taki wilk straszny hmmm... to chyba zalezy od czlowieka ponieważ drugi raz bym na to nie poszła ... ja urodziłam dziecko poprzez CC i wolała bym 10 cc niz ten jeden ... ;)
Odnośnik do komentarza
Siemka Madzik. Ja miałem trzepotanie przedsionków więc temat załatwiony był szybko. 21 styczeń 10.00 przyjęcie na oddział, badania 13.00 zabieg do około 15.00. Sześć godzin leżenia. plus nocka, Rano bez powikłań i o godz. 12.00 wypisali. Zabieg wykonywali przez jedną, prawa pachwinę. Ja mogłem z Elblągą do Słupska wracać sam samochodem,tj. około 200 km., ale byłem z kolegą który w drodze powrotnej prowadził. U Ciebie było więcej roboty i zabieg poważniejszy to i dochodzenie do formy będzie dłuzsze. Każdy zabieg jest inny i inaczej odbierany idywidualnie. Jak masz się czuć jak masz blizny na mięśniu sercowym i musi się serducho ułożyć. Bądż dobrej myśli i nie stresuj się bo to nie pomaga. Nastepna ablacja u mnie będzie poważniejsza bo będe miał izolowanie żyły płucnej aby usunąc migotanie przedsionków. Jeszcze nie mam terminu, ale będzie to góra w marcu. Teraz biorę warfin na rozrzedzenie krwi. To tez przygotowanie do ablacji aby w czsie zabiegu nie wystąpiły zakrzepy w serduchu. Raz kozie śmierć. Pozdro.
Odnośnik do komentarza
Madzik dzięki. A nie mówiłem, że bedzie lepiej? Serducho musi sieę ułożyc i dojść do siebie. To jest mięsień, a przecież było takie poobijanie. Jest delikatne i dlatego schowane w klatce piersiowej. Lekarze pchali tam sączki i wysoką temperaturę. 55 stopni to już rękę można oparzyć, a co dopiero serducho. Nie forsuj się, a wszycho bedzie OKi.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×