Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Częstoskurcz - ablacja


Gość jola

Rekomendowane odpowiedzi

Rozumiem wszystkich i szczerze życzę sukcesu w leczeniu.Mocno wierzę w ablację.jestm po dwóch zabiegach i jestm całkowicie wyleczony.Muszę powiedzieć,że mój przypadek był bardzo rzadki-częstoskurcz prawej komory.Mówiono mi,że taki rodzaj zdarza się jeden dwa w roku (w moim województwie).Wyleczono mnie całkowiecie.Uważam (z mojego doświadczenia),że leki pomagają,ale na krótko.Skuteczne leczenie to ablacja.Zdecydowałem się na nią.Wynik fantastyczny.Co prawda musiałem mieć jeszcze jeden zabieg ablacji.Brałem to pod uwagę.Wierzyłem,że będę zdrowy.Modliłem się do Ojca Świętego Jana Pawła II.Wyprosił u Boga łaskę zdrowia dla mnie.miałem szczęście bo trafiłem na doskonałych lekarzy.Moje ablacje wykonał Zespół pod kierunkiem dr Sebastiana Steca.Pan Doktor to super spec i supper Gość.Jestm szczęśliwym człowiekiem,który może wykonywać wszystko-moja praca wymaga bardzo dużego wysiłku fizycznego i psychicznego. Leczony byłem na I ddziale kardiologii w ŚCK w Kielcach.Pani Prof.Beata Wożakowska-Kapłon poprowadziła moje leczenie i to niezwykle skutecznie. Pozdrawiam wszystkich życząc zdrowia.
Odnośnik do komentarza
Annika, moj kardiolog mówił, ze nie ma potrzeby odstawiania leków antykoncepcyjnych, ale ginekolog radziła mi odstawić. Zrobisz jak uważasz, jeśli to nie problem dla Ciebie to odstaw. Ja przed swoją ablacją odstawiłam leki. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
dziekuje bardzo za odpowiedz. wlasnie to wyglada tak, ze wczoraj dowiedzialam sie, ze ablacja czeka mnie juz na poczatku czerwca, wiec maksymalnie bede mogla odstawic tabletki na 2 tygodnie przed zabiegiem (czy taki krótki okres cos da?). Wczesniej (w srodku opakowania) niestety nie bede mogla. zreszta byloby to troszke bez sensu bo moglby mi sie rozregulowac cykl i jeszcze na czas zabiegu dostalabym okresu, a to chyba gorsze....
Odnośnik do komentarza
Witam!!! Jestem po ablacji. Miałam ją wykonaną tydzień temu w Klinice Im. Jana Pawła w Krakowie. Na razie czuję się różnie raz lepiej raz gorzej. mam nadzieję, że za parę dni będzie lepiej. Bardzo się bałam tego zabiegu, ale dzięki wspaniałemu podejściu lekarzy i pozostałego personelu Oddziału Elektrokardiologi nie było tak źle.
Odnośnik do komentarza
Gość michał-leszek
Witam Wszystkich! Miałem koszmarne typowe i atypowe trzepotanie przedsionków i migotanie przedsionków (a są to 2 różne jednostki chorobowe).Byłem momentami jak roślina, mogłem tylko siedzieć lub leżeć. Przy najmniejszym wysiłku robiło mi się biało przed oczami, ścisk w piersiach i poty.Pięć dni temu miałem drugą ablację. Minęło dopiero kilka dni ale jestem jak nowo narodzony-jeszcze trochę osłabiony ale czuję się coraz lepiej. Wspaniały dr.Fuglewicz i Jego współpracownicy dr.dr. A.Chojnacki, M.Dzidowski i Siostra Agata uwolnili mnie zarówno od trzepotania jak i od migotania przedsionków.Dzięki złotym rękom dr.Fuglewicza wszystkie t.zw. trudne punkty niepożądanego przepływu impulsów elektrycznych zostały wyeliminowane. Zwracam uwagę także na lekarzy przygotowujących do zabiegów ablacji i na ich opiekę nad pacjentem po zabiegu,szczególnie gdy ktoś ma inne choroby. Ja np. mam niedoczynność tarczycy oraz problemy z wyregulowaniem wskażnika INR. To dzięki dr.dr. A.Cwynar i K.Wojtas zostałem prawidłowo skonsultowany i przygotowany do zabiegu a po zabiegu otoczony bardzo dobrą opieką i kontrolą medyczną. Uczestnicy forum - przed podjęciem decyzji o jakiejkolwiek ablacji lub kardiowersji elektrycznej polecam konsultację z kardiologiem, ale nie z kardiologiem t.zw. ogólnym lub kardiochirurgiem lecz ze specjalistą od fizjologi serca. Każdy zabieg niesie jakąś dozę ryzyka,ale dzięki wymienionym lekarzom z 4 Wojskowego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu zostało ono zredukowane do minimum.Pozdrawiam Wszystkich i życzę zdrowia
Odnośnik do komentarza
jak ci dobrze po tabletkach to się ciesz bo nie każdy ma takie szczęście by leki na niego działały, pozatym całe życie łykać te świńswa i mieć wyniszczony organizm? Jeżeli jest szansa na zabieg a ryzyko niewielkie (zależy od pcjenta i jego chorób) to chyba wiadomo co lepsze. Więc nie mów że kogoś p*** jak poleca ablacje.
Odnośnik do komentarza
Witam!byłam zmuszona tu zaglądnąć -jest to dla mnie coś nowego .Po raz pierwszy usłyszałam o ty od lekarz rodzinnego w czwartek ,wcześniej mniewałam takie uderzenia ,były krótsze trwały 3-4 min i koniec .Ekg nic nie wykazywało .Od lutego zażywam Concor Cor 2,5.Aż do czwartku gdzie Ekg to uchwyciło ,Uderzenia są słabsze ale częste 6-7 na min.podchodzą aż do gardła .Co jest dziwnego -że jak się ruszam nie odczuwał tych potknięć . Więc lekarz rodzinny zwiększył mi dawkę concor na 5 ,wypisał skierowanie do kardiologa i starał się mnie uspokoić twierdząc że sportowcy tą dolegliwość mają. Śmieszne !A serducho dalej dziwnie wali ,nie wiem czy do tego się da przyzwyczaić!!!!!! Jutro z samego rana jadę się rejestrować do kardiologa-wizyta zapewne za 1-2 mc. prywatnie trzeba mieć szczęście . IWONA[38 LAT]
Odnośnik do komentarza
Witam. Piszę po raz pierwszy. Mój syn ma 7 lat i zdiagnozowany tydzień temu częstoskurcz nadkomowowy.Do tej pory miał 2 krótkie ataki trwające kilka minut. Trzeci był na koniec maja , tętno ok.300 na minutę. W szpitalu zalecili ablację. Ma ją robić dr Stenka z Gdańska. Jestem przerażona. Nie wiem co robić.Nie wiem czy syn nie jest za mały na ablację.
Odnośnik do komentarza
Z tego co wiem chyba zalezy to od potrzeby u danego pacjenta a nie od wieku ,ale leiej zeby chlopcu przerwali to niz milaby sie meczyc ja milam od dziecka i leczylam i mam nadal choc leki antydepresyjne to zmniejszaja ,chyba kazdy przypadek jest inny i nie mozna generalizowac .jesli zrobiono duzo badan i wykluczono jakas inna przyczyne a moze ich byc cala mas to warto sie zdecydowac ale napewno nie pochopnie ,na zimno po starannym przebadaniu malego,zeby sie potem nie okazalo ze zabieg byl zbedny a maly poprostu mila jakkas infekcje albo zaburzenia metaboliczne.pozdrawiam trzymam kciuki .to przesrane z takimi chorobami ,ze tez ludzi musi meczyc tyle dziadostw.
Odnośnik do komentarza
Witam. Mam częstoskurcz od ponad 20 lat, napady rzadko 2-3 w roku. W zeszłym roku przeszedłem zawał- koronarografia nie wykazała żadnych nieprawidłowości, już wtedy lekarze zalecali mi ablację. Niedawno znowu odezwał się czestoskurcz (prawie półtora roku po zawale miałem spokój) jak zwykle był wysoki ponad 200 uderzeń na minute, badanie EKG i USG mam dobre oczywiście nie podczas trwania napadu. U mnie zawsze częstoskurcz kończy się szpitalem i wystepuje jak się schyle albo wysilę. Czy w zwiazku z takim moim przypadkiem zalecilibyscie mi ablację, czy sami byscie się jej poddali?
Odnośnik do komentarza
Witam .Jestem po ablacji w szpitalu wojskowym we Wrocławiu - zabieg miałam 09.06.09.i już na drugi dzień wróciłam do domu.Bardzo się bałam tego zabiegu i chociaż męczę się od 40 lat , długo nie mogłam się zdecydowac.Okazało się . że samo wypalanie nie boli{a jestem panikarą},jedynie wywoływanie częstoskurczu było bardzo nieprzyjemne , tak jak i w codziennym życiu.Cały zabieg trwał ponad godzinę , a najgorsze dla mnie było leżenie przez 6 godz. na plecach - ból kręgosłupa.Ale jakoś to zniosłam , dostałam środek przeciwbólowy.Ja miałam napadowy częstoskurcz węzłowy , który zatruwał mi życie po kilka razy dziennie.Dr.Fuglewicz stwierdził , że ta droga została zlikwidowana i jeśli nie powstanie nic nowego , to będę miala spokój do końca życia.On , jak i dr.Pieróg wyjaśnili mi , że jest to w moim przypadku wada wrodzona i miałam tego pecha , że się ujawniła.Dlatego ta ablacja była skuteczna przy tej konkretnej drodze i jest niewielkie ryzyko, że kiedyś coś jeszcze może wyskoczyc.Ale wtedy nie będę już czekac , tylko jak najszybciej poddam się ablacji i także we Wrocławiu.Chcę podziękowac całemu personelowi kliniki kardiologii i oddziału zaburzeń rytmu serca- są to wspaniali ludzie , ogromnie życzliwi i serdeczni.Stworzyli taką atmosferę na oddziale , że każdy czuje tu , że jest otoczony najlepszą opieką.Po raz pierwszy w życiu spotkałam się z tak ogromną życzliwością i uwagą ze strony całego personelu.Dr.Fuglewicz , dr.Pieróg, dr.Nowak , siostra Agata i wszyscy pracownicy pracują bardzo sprawnie i szybko i naprawdę zależy im na dobru pacjenta.Jestem za to ogromnie wdzięczna i z całego serca dziękuję.
Odnośnik do komentarza
Witam.Mój syn ma 8.5 roku,3lata temu podczas badań do poradni sportowej(trenuje piłkę nożną)stwierdzono u niego cechy zespołu WPW.Syn nigdy nie miał ataku częstoskurczu.Właśnie wróciliśmy z Kliniki z Zabrza,badania wyszły mu dobrze ,ale mamy tam wrócić w sierpniu na stymulacje przezprzełykową a póżniej to już zabieg ablacji.Czy ktoś tam robił dziecku taki zabieg?Czy nie ma się czego bać?
Odnośnik do komentarza
aśka Piszę po raz pierwszy.Jestem po ablacji 5,05.2009r. w Krakowie w szpitalu Jana Pawła II. Zabieg trwał 5 godzin i był bolesny ,w czasie zabiegu nie udało sie zlikwidować dodatkowej drogi natomiast na drugidzień przy badaniu EKG okazało się że jej już nie mam.Natomiast robiąc obecnie EKG mam ją nadal. . Dowiedziałam się od znajomej że jej koleżanka też miała ablacje i lekarz powiedział Jej ,że przez dwa tygodnie nie powinna nic dzwigać i się schylać. Ja natomiast nic nie wiedziałam o schylaniu i nie zwracałam na to uwagi, Proszę o odpowiedz. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Gość matylda49
witam,ja właśnie wczoraj wróciłam do domu po zabiegu ablacji na który czekałam ponad 2 lata.W szpitalu byłam bardzo krótko bo zabieg miałam w piątek. Cały zabieg trwał niedługo bo 45 min i tylko 4 godz po nim leżałam,ale mnie niestety bolał. Najdziwniejsze dzieje się dopiero teraz..... czuję się psychicznie żle, dopiero teraz mam wrażenie że jestem naprawdę chora. Odbieram to tak jakby ktoś pokaleczył moje serce...... Nie wiem czy sobie z tym poradzę. pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Do Matyldy 49. Ja miałem zabieg ablacji w czwartek. Czułem sie jeszcze wczoraj tak jak Ty. Niesamowity ból w klatce piersiowej. Dziś na nowo się urodziłem. Ablacja trwała 3 godziny - koszmar. Niestety brak 100% skuteczności. Jutro juz będziesz czuła sie lepiej , cierpliwości. życze powrotu do zdrowia. borkopi5@o2.pl
Odnośnik do komentarza
Dobry wieczor, czytam tutejsze opisy i jakos tak mi odrobine lzej , ze jednak jest zadziwiajaco duzo ludzi z tym samym schorzeniem.Nie znaczy to ze mnie to cieszy ze tyle ludzi choruje ale ze jest sporo tych ktorzy zrozumieja moje troski.:) Mam czestokurcz nadkomorowy od 10 lat ,dziwnie wystepuje on srednio raz do roku i to zawsze latem(doszukiwalam sie powiazan ale jakos nic mi nie wychodzi) czas trwanie od 15-ostatnio ca1 godziny 220/min kazdy kto to przechodzi wie jak dlugie sa te minuty.Najczesciej przechodzi samoistnie ,lekow zadnych nie stosuje bo moj kardiolog stwierdzil ze branie leku przez 354 dnie z ich dzialaniem ubocznym moze byc bardziej szkodliwe, Chociaz bylam u kilku kardiologow i prawie wszyscy potwierdzaja ze jest to forma zaburzen ktora nie jest niebezpieczna tylko nieprzyjemna nie potrafie podejsc do tego tak spokojnie. Zawsze po takim incydencie mam o czym myslec przez kilka dni,(ostatni 3 dnie temu dlatego znowu zaczelam szukac bratnich dusz, bo stwierdzilam ze to co piszecie mnie jednak uspokaja) U kilku osob wyczytalam ze te napady maja czesto po nachyleniu sie mnie to sie 3 razy przydarzylo przy kucaniu??? Przy ostatnich dwoch razach mialam pozatem bol w klatce piersiowej i wytlumaczono mi to w ten sposob, ze serce bijac z ta predkoscia jest niedotlenione i dlatego bol, ale na moj chlopski rozum czy jest to wowczas ciagle jeszcze takie* tylko nieprzyjemne*.Czy ktos z was tez odczuwa bol i co mowia wasi lekarze? Namawiaja do ablacji czy podchodza do tego z takim dystansem jak moj kardiolog? Wiem ze na odpowiedzi moge liczyc i z gory bardzo dziekuje bo jestem chwilowo troche w dolku:)
Odnośnik do komentarza
Przeszedłem wszystko co związane jest z częstoskurczem.Nawet jak brałem leki dostałem arytmii-tętno 210.Jak zaproponowano mi ablację to zgodziłem się bo wiedziałem,że dzięki temu zabiegowi mogę wrócić do zdrowia.Pierwsza ablacja całkowicie mnie nie wyleczyła,ale zdecydowanie poprawiła moje zdrowie.Liczyłem się jednak z drugim zabiegiem i byłem zdecydowany by wykonano u mnie o ile to będzie konieczne.Przez pewien okres czasu mogłem pływać,spacerować,nawet trochę biegać.Po pewnym czasie zaczałem odczuwać częstoskurcz,ale o znacznie mniejszym natężeniu.Wykonano u mnie drugi zabieg ablacji i od tej pory wszystkie dolegliwości minęły.czuję się świetnie.Moja praca zawodowa wymaga wysiłku.Bez ograniczeń mogę robić wszystko w tym uprawiać sport o dużej intensywności.Leczony byłem w Świętokrzyskim Centrum Kardiologii.Ablacje wykonał dr. Sebastian Stec, dr Monika Klank-Szafran i dr Jan Śledź.W ostatnich dniach realizowany został w ŚCK film o ablacji z myślą o pacjentach i nie tylko.Cały film oparty jest na faktach.Przedstawi problematykę ablacji,jej skuteczności oraz ułatwi podjąć decyzję wszystkim chorym i potrzebującym.
Odnośnik do komentarza
Dzięki za informację i słowa otuchy. Dużo osób pisze, że po ablacji czuje się lepiej. W jakim sensie? Ja funkcjonuję normalnie, mogę wszystko robić, no może szybciej się męczę niż inni. Problem pojawia się tylko w czasie częstoskurczu, ale też nie powala mnie wtedy z nóg. Najczęściej męczę się wtedy kilka godzin, a gdy nie ustępuje (ostatnio najczęściej nie) zgłaszam się na pogotowie po dożylny isoptin. Co w takim razie może być lepiej, oprócz daj Boże częstoskurczu??? Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Gość dana0909
Estrok, ty jeszcze nie wiesz jak to jest kiedy częstoskurczu nie idze wytrącić. Sam piszesz, że masz napady coraz częściej, a co będzie jak Isoptin nie podziała ? Jak nawet kardiowersja będzie nieskuteczna ? Jak będziesz się czuł gdy napad bedzie wielogodzinny i co kilka dni ? Taki atak tak wymęczy, ze chory szybko dojrzewa do decyzji o ablacji. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Gość jadwiga.kielce
Jadwiga Ponad 15 lat cierpiałam z powodu częstoskurczy napadowych, ataki dopadały mnie o różnych porach dnia i różnych miejscach. Przez kilka ostatnich lat nie pomagały mi żadne leki i byłam zmuszona jeżdzić do szpitala na umiarawianie serca, gdzie spędzałam kilka godzin. Bałam się gdziekolwiek wyjechać w obawie że dostanę arytmii i nie otrzymam właściwej pomocy. Nie muszę tłumaczyć, że czasem miałam dość takiego życia. Dużo czytałam o ablacji ale bałam się powikłań. Na szczęście trafiłam do Poradni Zaburzeń Serca przy ŚCK w kielcach do dr Moniki Klank-Szafran.Pani Doktor przekonała mnie do ablacji. Zabieg został wykonany w Świętokrzyskim Centrum Kardiologii przez Pana dr Sebastiana Steca. Zgadzam się z Krzysztofem /wypowiedż str.57/ że Pan Doktor to super lekarz i super Gość. Cały Zespół był wspaniały, bardzo dziękuje za wszystko. Jestem po zabiegu już 2 m-ce, nie biorę żadnych leków i czuje się doskonale. Wierzę, że zostałam skutecznie wyleczona. Namawiam wszystkich z regionu świętokrzyskiego do leczenia WPW właśnie w ŚCK w Kielcach. Mamy świetny zespół lekarzy, którzy skutecznie wyprowadzają z arytmii, właśnie przez zabieg ablacji. Pozdrawiam- Jadwiga.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×