Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Częstoskurcz - ablacja


Gość jola

Rekomendowane odpowiedzi

Witam!!! Na wakacjach byłam u lekarza i skierował mnie na ablację... Ale bardzo się bałam i odwlekałam... Niestety w poprzednią sobotę dostałam atak częstoskurczu. Trwał on około 18 godzin, moje serce było na skraju wyczerpania, ja również ponieważ do tego jeszcze zwracałam całą noc. Jeszcze tak to się nigdy nie męczyłam... No i ten przypadek postawił mnie na nogi. Wczoraj zadzwoniłam do lekarza do Szpitala Wojskowego we Wrocławiu i mam wizytę na 21 października. Wtedy też u mówimy się na zabieg... Mam jednak małe wątpliwości... Czy to boli?? czytałam że może boleć ale dostaje się leki... Was bolało?? Czy powikłania występują często?? A może nie mam czego się obawiać??
Odnośnik do komentarza
Do Marcelina.Wlasnie wrocilem od kardiologa(prywatnie bylem) zrobil mi ekg i powiedzial z enic mi9 nie ejst i ze ejstem zdrowy, na pytanie o to dlaczego jak wypije 2 piwa i zle sie czuje to mi odpowiedzial, to nie pij, a na moje pytanie o badanie fizjologiczne to pwoeidzial ze mi to niepotrzebne, a ja naprawde zle sie czuje, i to nawret bez alkocholu. Co mam robic, gdzie mi moga pomoc, anin warszawa? ale jak ja mam tam sie skierowac, moze ktos inny moze mi pomoc eh...
Odnośnik do komentarza
Karolu wejdż na www.ckanin.pl tam znajdziesz tel. i umówisz się na wizytę.Ja byłam u prof. Walczaka, ale jest tam wielu innych wspaniałych lekarzy, / termin wizyty bedzie szybszy niz do prof. Walczaka/Jak tam zadzwonisz to p. z recepcji poda ci kiedy jaki lekarz może cię przyjąc i wybierzesz sobie termin.Jeszcze raz ci mówie szkoda pieniędzy na wizyty prywatne do takich kardiologów jak *twój*.Ja straciłam 8 lat i mnóstwo kasy na takich lekarzy.Mnie na EKG też nic nie wychodziło.Chciałam cię zapytac czy wogóle robiłeś jakieś inne badania niż EKG lub czy dostałes skierowanie na nie, oraz jak przerywasz te napady /radzisz sobie sam czy jedziesz na umiarowienie do szpitala?/
Odnośnik do komentarza
Karol nie czekaj ,umów wizytę w CK Anin.Mnie też przepisywali rózne leki, które nic nie dawały i w dodatku napady częstoskurczów sie nasilały na poczatku też trzymały mnie po 2-4 godz. a póżniej nawet 10 godz.Myślę że czeka cię zabieg ablacji po którym zaczniesz normalnie życ.O ablacji mozesz poczytac na tym forum, opisane jest tu chyba wszystko, a jeśli byś chciał wiedziec cos wiecej to mogę udzielic informacji ponieważ jestem już po zabiegu.I jeszcze jedno czy robiłeś EKG w trakcie napadu czestoskurczu ?
Odnośnik do komentarza
Droga Wiolu.Juz jestesmy po wizycie u kardiologa.musze powiedziec,ze podniosła mnie na duchu.Na razie mam przez pół roku szczegółowo go obserwować.Robić pomiary tętna i sprawdzać ile jest uderzeń przy częstoskurczu.Jażeli pojawi sie taki atak,gdzie żadne przerwanie go nie pomoże mam natychmiast kontaktowac się z tą panią doktor.Dostałam od niej wszelkie numery telefonów.Myślę,że teraz będzie inaczej.Jezeli będą powtarzać sie czestoskurcze,wtedy zrobia ablacje.Pozdrawiam Cie serdecznie.Gośka.
Odnośnik do komentarza
Witaj Gosiu 221 bardzo się ciesze, że ta wizyta uspokoiła Was. Ja pół życia żyłam z WPW( noi jeszcze - dopiero teraz czekam na ablacje żałuje że tak póżno)Tylko ablacja może dać nam szanse być zdrowym a nie czekać na kolejny częstoskurcz, który z wiekiem nasila się tak jest w moim przypadku. Nie chcę Was straszyc bo może u kazdego z WPW przebiega inaczej . Najwazniejsze być pod opieka dobrego specjalisty mi dopiero pomógł kardiolog z poradni zaburzenia rytmu serca tam zrozumiałam co to znaczy żyć z WPW i nie waham się nad ablacja chociaż strasznie się boję. Życzę Wam dużo zdrowia i trzymam za Was kciuki!
Odnośnik do komentarza
Do Wioli: Przepraszam ze tak pozno, ale nie mialem dostepu do internetu, niestety nie wiem nic o klinice na ulicy Banacha, bo zabieg mialem w W-wie, ale w sumie jestem z Wielkopolski. Postaram sie jednak dowiedziec kolegi z W-wy ktory mial stymulator wstawiany, ale chyba na Spartanskiej z tego co pamietam. Poza tym glowa do gory. Fajnie ze na to jest lekarstwo chociaz.
Odnośnik do komentarza
do łukasza :) gratuluje zabiegu, jak się czujesz po? łukasz jak udało ci się zrobić ablacje w narkozie? ja tak bardzo bym chciała w narkozie bo ja nie uleże a pozatym mam uczulenie na leki do znieczuleń miejscowych. co do samej ablacji to ja się waham od 4 lat bo ja mam tachykardie zatokową i mało kto chce się tego podjąć bo to inny typ ablacji, nie mam żadnej dodatkowej drogi w serduchu i po zabiegu grozi mi stymulator - dlatego waham się bo ten zaieg u mnie wcelae nie musi pomóc anwet moze być gorzej, ale waham się też dlatego że ja nie wytrzymam psychicznie tego zabiegu i nie uleze nawet 20 minut bez ruchu :( pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Jestem po ablacji dokładnie 2 tygodnie. Mam WPW i wypadanie płatka zastawki mitralnej. Zabieg trwał 2,5 godziny. Jest ok, wyleżeć można bez problemu. Jak ktoś ma kłopoty z szyjnym odcinkiem kręgosłupa to niech poprosi o coś pod szyję. Nie ma co się bać. Nic nie boli, dostaje się zastrzyk znieczulający w pachwinę, prawie bezbolesny, jak zwykłe ukłucie. Wprowadzania koszulek i elektrod wogóle nie czuć. Też się bałam. Ale okazało się, że nie ma czego. Przez pierwsze pół godziny prawie usnęłam. Nudno. Po dwóch godzinach jest się jednak dość mocno zmęczonym. Cały czas wywoływane sa częstoskurcze i migotania przedsionków. Każdy kto miał częstoskurcze, nawet krótkie to wie, że nie jest to przyjemne. A tutaj non stop dwie godziny, więc nic dziwnego że pod koniec czułam się wypompowana. Ale jak powiedziałam lekarzowi, że boli mnie w klatce, to dał chwilę wytchnienia i przerwał na 5 minut *głaskanie* serca elektrodami. Właśnie, czuje się to tak jak głaskanie, tylko że dziwne i niezbyt czułe :-). Przypalali mnie w 5 miejscach aż dotarli do właściwego. Zabieg skończył się o 11.30 i musiałam leżeć nieruchomo do następnego dnia do 6 rano. I dla mnie to było najgorsze. Kręgosłup bolał jak diabli, a nogi gdzie było wkłucie nie wolno zginać. Co dwie godziny pobierali krew. Rano zdjęli wenflon, ale zaczęły się zastrzyki w brzuch z heparyny. Da się przeżyć. Sam zastrzyk niezbyt boli, tylko potem przez kilka minut piecze. Do wszystkich którzy się boją, panikują i histeryzują - zabieg naprawdę nie jest straszny, nie jest bolesny. Jest tylko trochę męczący. I nie rozumiem, gdy ktoś mówi, że nie przeleży 20 minut na stole. Chyba to jakaś pomyłka. Pozdrawiam I głowy do góry.
Odnośnik do komentarza
m :) * Do wszystkich którzy się boją, panikują i histeryzują - zabieg naprawdę nie jest straszny, nie jest bolesny. Jest tylko trochę męczący. I nie rozumiem, gdy ktoś mówi, że nie przeleży 20 minut na stole. Chyba to jakaś pomyłka. * to było do mnie :) . ja nie uleże. mam zwyrodnienia wielu stawów i drętwieją mi nogi. pozatym mam okropne bóle i drętwienia skóry. na rezonasie zdrętwiała mi cała skóra głowy plecy i pośladki. mam jakąś dziwną nadwrażiwość skóry a na tych stołach jest twardo. nogi mi drętwieją po 10 minutach jak leże na płasko nawet w łóżku i są lodowate - coś mam nie tak. nie wytrzymam i nie moge mieć znieczuleń miejscowych bo mam uczulenia, zresztą na wiele leków mam uczulenia - leki przeciwbólowe też odpadają. więc jak ktoś nie ma takiego problemu to nie jest wstanie tego zrozumieć. wydaję się smeiszne wiem ale ja nawet nie jestem wsatnei usiezieć 10-15 minut w jedje pozycji bo to straszny ból z bóli bardzo gwałtownie spada mi ciśnienie i wpadam moge wpaść we wstrząs. a na żywca dopada. wiem że w narkozie robią dzieciom poniżej 16 roku życia reszta jak dorośli w zneiczuleniu miejscowym.
Odnośnik do komentarza
Do *Abisynka* Jeśli rzeczywiście masz tak ciężkie przypadłości, to lekarze na pewno coś na to poradzą. Tylko koniecznie trzeba im o tym wszystkim powiedzieć. A o uczuleniu na jakiekolwiek leki to już w ogóle obowiązkowo. Żaden lekarz nie połozy na stół pacjentki, jesli nie będzie pewny że nie zagraża to jej zdrowiu czy życiu. Na pewno nie zrobią tego zabiegu bez znieczulenia więc nie co się martwić. Dlatego radzę porozmawiać z lekarzem prowadzącym i z lekarzem który ma wykonywac zabieg. Nie ma się czego wstydzić ani tym bardziej krępować. Życzę powodzenia
Odnośnik do komentarza
do ewy i abisynki mam 17 lat, tzn nie wiem czy to była narkoza, ale mnie uspili, do żylnie cos podali, mowiono mi ze bede na zywca mial robione a tu jednak nie, miałem zespół WPW, czestoskurcz nadkomorowy, nakuwali mnie w 3 miejscach , ale udało im sie wszystko wypalic... bardzo sie z tego ucieszyłem, po zabiegu czuje sie swietnie, wszystko ok jak narazie. pozdrawiam wszystkich :)
Odnośnik do komentarza
do wszystkich :P i powiem Wam, że zespół WPW, cestoskurcze to pryszcz w porównaniu do inntch cieższych chorób sercowych, będąc w szpitalu poznałem kilku ludzi mających gorsze przypadki i czeakajacych na gorsze operacje, m.in. przeszczep serca... wiec sie cieszcie ze to nic powaznego i ze skutecznosc tego zabiegu wynosi az 90%... i nie ma sie czego bac, chociaz szczerze mówiąc, ja idac na sale operacyjna bylem masakrycznie wystraszony i sie balem :P a tak dla każdego, bardzo ważny dla mnie cytat: *Poczucie zdrowia zdobywamy tylko przez chorobę* pozdrawiam :)
Odnośnik do komentarza
Witam.Mnie zakwalifikowano do zabiegu bez żadnych badań poprzedzających ablację,ani nic nie mówiono o szczepieniu się przed zabiegiem.Tylko mam czekać na telefon.Także jestem ciemna w tych sprawach.Może ktoś mnie uświadomi,jak to wygląda i kiedy będę mogła wrócić do pracy.Mam zespół WPW od urodzenia i bardzo mi przeszkadza już w tej chwili.Dzięki z góry za przybliżenie mi tej kwestii.Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×