Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Częstoskurcz - ablacja


Gość jola

Rekomendowane odpowiedzi

Masa ludzi , wrzuc w wyszukiwarke na forum *ablacja CK Anin*, albo poczytaj watki: po ablacji, skurcze dodatkowe. Nie mam akurat czasu pisać. Nie czeka sie długo ja troche z własnej winy to wydłużyłam oczekiwanie. Musiałam doleczyć zęby- to mi troche czasu zajęło. Ale ogólnie czeka sie chyba jeszcze b/ krótko w porónaniu do innych ośrodków (wyczytałam to na forum). Ze mną na sali leżała teraz juz moja koleżanka, ktora jest z Olkusza. wieczorem napisze trochę więcej.
Odnośnik do komentarza
Alicja to żeby iść na ten zabieg to z zębami też trzeba uporządkować sprawy to ma coś do tego zabiegu? Alicja ty masz może numer gadu- gadu żebym mogła z Tobą spokojnie porozmawiać? Bardzo mi na tym zależy zeby właśnie dokładnie porozmawiać z kimś kto juz to przeszedł.
Odnośnik do komentarza
Hej! Lila222 jeśli szukasz dobrego miejsca na ablację na Dolnym Śl, to polecam Ci szpital wojskowy we Wrocławiu. Mają tam najlepiej wyposażony oddział elektrofizjologii na Dolnym Śl. i najlepszego kardiologa, który wykonuje ablacje-dr Fuglewicz. Własnie wczoraj miałam zabieg i już dzisiaj jestem w domku:) Polecam Ci z całego serca, ale śpiesz się z decyzją bo na termin trzeba czekać o 3-6miesięcy. pozdrawiam i powodzenia!!!!
Odnośnik do komentarza
czesc.jestem miesiac po ablacji.chcialam tylko napisac do wszystkich przed zabiegiem ze nie ma czego sie bac.moja ablacja trwala 1,5godziny,po 10ciu godzinach juz wstawalam z lozka,na 2 dzien mnie wypuscili ze szpitala a dzis moge biegac skakac i co tylko chce.ludzie,nie taki diabel straszny a warto:) zycze odwagi wszystkim przed zabiegiem,jesli ktos ma jakies pytania to piszcie smialo na maila dylu110@wp.pl pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
czesc, jestem 3 dni po ablacji. zabieg mialam we wtorek w klinice kardiologi w krakowie na kopernika 17.zabieg byl prowadzony przez dr jastrzebskiego. rano oczywiscie na czczo, zabieg mialam o 13 i trwal rowna godzinke. na zabieg zaprosil mnie mily personel. w sali przedzabiegowej kazala mi sie rozebrac do rosolu i przejsc do sali zabiegowej. tam juz inny personel kazal mi sie polozyc na stole. na sali jest strasznie zimno wiec spokojnie mozecie zostac w skarpetach:) poproscie o cos uspokajajaco-rozluzniajacego, napewno cos wam podadza w kroplowce:) i zaraz potem poczujecie sie blogo. chwilke po polozeniu sie na stole przychodzi lekarz, ubiera sie w ładne wdzianko...sami zobaczycie jakie:) i wyglada jak ufoludek. nastepnie dezynfekuja twoje cialo pomaranczowym czyms w pachwinach i w okolicy serca. jest to zimne i smierdzace. po chwili lekarz zaczyna podawac znieczulenie miejscowe, ja dostalam w prawa noge. samo uczucie nie jest zbyt przyjemne, no tak jak przy zastrzyku tyle ze wydawalo mi sie ze siega dosc gleboko;/ odczekuje chwilke i zaczyna sie wkluwac. na szczescie nie udalo mi sie zerknac co tam wkluwaja bo i po co. samo uczucie jak przy zastrzyku jest dosc nieprzyjemne, boli odrobinke ale do wytrzymania(sama jestem wielka panikara wiec uwierzcie mi ze jak mowie ze do wytrzymania to do wytrzymania). w miedzy czasie jestescie oczywiscie lekko na hayu wiec generalnie wszytsko jest wam obojetne. co dalej.... no wiec po chwili zaczynacie odczuwac kolejne dziwne uczucie a mianowicie wsuwanie tych dziwnych drucikow w kierunku serca. uczucie - dziwne, no a jak by inaczej. moze wam byc troszke niedobrze ale nie koniecznie, nic nie boli!jak sie potem dowiedzialam w serduszku mialam az 3 druciki... nie wiedzialam nawet kiedy je tam wsadzili:/ po chwili zaczynam odczuwac arytmie, serce pobudzaja do zawrotnej predkosci ale stopniowo nie od razu na maxa, spokojnie. dla mnie ta wywolana arytmia byla jakby nie az tak mocna jak te normalne co mialam wczesniej. pamietam ze wywolywali je kilka jak nie kilkanascie razy. nastepnie zaczelo sie wypalanie znalezionej wady. uczucie...no zgadnijcie - dziwne. ja czulam lekkie uklucia za kazdym razem jak droga byla przypalana. spokojnie , da sie wytrzymac!! potem serduszko zostaje jeszcze kilka razy popudzone i jesli wszytsko jest ok i jest wypalone, lekarz oznajmia ze konczymy i zaczyna wyciagac ruciki - nic nie boli. No i w sumie to tyle. Jak mowie zabieg jest do wytrzymania, chociaz jak juz pisalam kilka razy to dosc dziwne i nieprzyjemne uczucie. jesli chodzi o bol to jedynie przy wkluciu znieczuenia. Po zabiegu zostalam przewieziona na swoja sale gdzie juz pozniej musialam lezec min 6h bez ruchu. po 6h zaczelam sie juz wiercic i lekko przekrecilam sie na bok. jak mowie zajgorsze z tego wszytskiego to jest chyba lezenie plackiem przez te 6h-10h. plecy bola okrutnie;/! warto poprosic pielegniarke o przeciwbolowaca, aczkowiek mnie nie bardzo pomoglo. obecnie jest piatek i jestem 3 dni po zabiegu. miewam jeszcze pojedyncze uderzenia serca, nie wiem, podobno tak moze byc. noga juz sie zasklepila, zagoila i zorbil sie juz ladny strupek. jest oczywiscie sina, ale siniaczek juz zaczyna zanikac. co wiecej... czas pokoaze czy wszytsko bedzie ok i czy czestoskurcze nie powroca, trzymam sie wersji lekarza ktory twierdzi ze wszytsko wypali i ze nie bedzie powrotow. trzymam za wszyttskich przed i wszytskich po !!! w razie jakichkolwiek pytan, chetnie pomoge i odpowiem na wszytskie pytania.
Odnośnik do komentarza
mammiec tez taki zabieg i sie boje okropnie ale potym co przeczytalam to nie wyglada groznie moze pujde bo juz dzwonili ze szpilala ze mam sie zglosci ale ja jeszcze chce sie zstanowic czas ucieka aja ciagle niewiem co robic hmmmm dzieki Kasiu zyczy zdrowia
Odnośnik do komentarza
do Iwony Idz na zabieg, mowie ci nie ma sie co bac. wiadomo bolic troche boli ale potem jaka masz ulge...,mowie ci bezcenne, warto troszke pocierpiec. decyzja nalezy do ciebie, ale ja mowie ze warto, no a jak ja tak mowie to wiesz :) ja jestem straszna panikara i tez sie balam ale wiedzialam ze tylko to mi moze pomoc i dalam rade. ty tez dasz. trzymam kciuki. a kiedy masz miec zabieg i gdzie?
Odnośnik do komentarza
Witam:) Od 35lat mam napady częstoskurczu nadkomorowego lekaż zalecił Mi ablację ponieważ leki które biorę nie pomagają.Nie wiem jaką mam podjąć decyzję dlatego że Ja jestem już po 50-tce, a na forum wypowiadają się młode osoby.Czy w tym wieku zabieg ten może mieć jakieś przeciw wskazania?A może miał ktoś robiony zabieg ten w Warszawawie na Grochowie?
Odnośnik do komentarza
DANUSIU uwazasz ze u osob po piecdziesiatce to nie potrzebny jest komfort zycja a taki własnie ma byc Ja tez jestem w tym wieku czytam na forum wypowiedzi młodych osób i to mi pomaga ja jestem przed zabiegiem tez bardzo to przezywam i mam nadzieje ze bedzie dibrze czego i tobie zycze
Odnośnik do komentarza
danusiu ja mialam wykonana ablacje w wieku 54 lat takze wiek nie ma znaczenia choc ordynator pytal chyba z trzy razy ile mam lat nie wiem o co chodzilo ja mam napadowe migotanie przedsionkow i nastapil nawrot pozdrawiam.bac sie nie ma czego.
Odnośnik do komentarza
Witajcie, dotąd byłam obserwatorką forum i bardziej mnie straszyło niż uspokajało. Dlatego zdecydowałam się w końcu odezwać. Mam 28 lat i 13 grudnia 2007 pojawił się u mnie pierwszy częstoskurcz komorowy napadowy, spedziłam noc na SOR i lekarz stwierdził, że przyczyna najprawdopodobniej jest niski poziom potasu, kardiolog to potwierdził, ponieważ EKG wysiłkowe było ok-zaczełam więc łykać Kalipoz, Kaldyium, Aspargin.... Lekarz rodzinny przepisał jeszcze Corectin 5. Do końca grudnia miałam jeszcze 3 ataki, mimo przyjmowania leku. Te ataki są okropne-strasznie się wtedy boję. Tydzień temu w sobotę miałam migotanie przedsionków, znów noc na SOR-uregulowali pracę serca i puścili do domu, a wieczorem znów czestoskurcz i znów SOR, bo byłam sama w domu i wpadłam w panikę. W poniedziałek do rodzinnego (już nowy, poprzedni nie chciał dawać nawet skierowania na badanie poziomu potasu, choć było w zaleceniach w karcie z SOr-u), zrobiłam badania na hormony tarczycy i w ogóle wszystkie inne... i są dobre! Do kardiologa kolejka, termin wizyty 21.04, więc zapisałam się prywatnie. W miedzyczasie poszłam znów do rodzinnego i tam mnie chwycił częstoskurcz-udało się go złapać na EKG i z tym wczoraj zjawiłam się u mojego kardiologa. Myslałam, że zrobi echo, holtera założy, a ona stwierdziła, że to MOŻE być zespół WPW i mi powiedziała, że wpisuje mnie na listę oczekujących na ablację i że będę czekac około 3 miesięcy-podobno tyle sie czeka w Olsztynie, a do tego czasu do Corectinu dorzuciła jeszcze Rytmonorm. Czy naprawdę nie trzeba robić żadnych dodatkowych badań, czy można stwierdzić WPW na podstawie jednego zapisu EKG? Jak wyglada przygotowanie do ablacji, czego ja się mam spodziewać, bo moja kardiolog póki co nic mi nie powiedziała (może i dobrze, po co mnie jeszcze w nerwice wpedzic ;)) , a ja się juz tym denerwuję. Niby czytam i mam wyobrażenie o samym zabiegu, ale co jest wcześniej, czy kładą do szpitala, czy sie po prostu wchodzi z ulicy i *dzień dobry, ja na ablację?* Proszę Was, napiszcie mi coś, bo odchodze od zmysłów i wcale mi to nie pomaga.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×