Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Częstoskurcz - ablacja


Gość jola

Rekomendowane odpowiedzi

Do Ewy z Zabrza.Te objawy to nic nowego,znam je doskonale bo towarzyszyły mi zaraz na początku mojej choroby,czyli ciągłe uczucie nadchodzącego ataku a czasami silne skurcze jak zaraz przed atakiem,czasem wystarczy złe ułożenie ciała i występuje skurcz.Podobno gdy ma się WPW to ablacja jest bardzo skuteczna.Tak jak pisałem już wcześniej zabieg wykonywał Dr.Oskar Kowalski w Zabrzu.Jeszcze nigdy po ataku nie trafiłem do szpitala,pomijając pierwszy,zawsze trwały bardzo krótko i umiałem sobie z tym poradzić.Nie wiem jak będzie teraz.Wątpię że ta ablacja udała się.Za trzy tygodnie mam mieć badania kontrolne,one chyba wszystko wyjaśnią oczywiście jeśli wcześniej nic złego się nie wydarzy.
Odnośnik do komentarza
Gość Ewa z Zabrza
Witaj Szczepangawron3 Na Twoim miejscu nie czekałabym tylko poszłabym do lekarza już teraz. To, że ablował Ciebie dr Oskar Kowalski to już pisałeś, ale nie dałeś mi odpowiedzi na zadane pytania. Jeśli nie jest to tajemnicą to w dalszym ciągu czekam na informację. Teraz już wiem, że najprawdopodobniej będę miała trzecią ablację - niedomykalność zastawki mitralnej. Muszę wykonać jeszcze parę badań i wtedy będę miała pewność (dr O. Kowalski przepowiedział mi *u pani to będą trzy ablacje* (każda na co innego) no i sprawdza się Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Gość Szczepangawron3
Byłem u lekarza bo mój stan ciągle się pogarszał a tam powiedzieli mi że tak narazie ma być. Wykonali dwa badania,ekg i ukg,wyszły pozytywnie. Lekarz stwierdził że muszę odczekać. Od soboty czuje się lepiej tak jak by wszystko zaczynało się normować albo to spokój przed najgorszym.
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich. Jestem tu nowym z WPW. Żyję sobie z tym około 10 lat a przez ostatnie 2 lata wylądowałem 4 razy w szpitalu. Po pierwszym pobycie dowiedziałem sie, ze mam WPW. Nastepne razy były krótkotrwałe , polegały na wstrzyknięciu zastrzyku i do domu. Na forum sporo się naczytałem wypowiedzi *za* i *przeciw* ablacji. Za około 1.5 miesiaca mam miec przeprowadzony zabieg po którym lekarz zapewniał mnie , ze pójdzie łatwiej niż usunięcie wyrostka ( Czy to prawda?? ) oraz, ze pozbędę się tego raz na zawsze. -- po wypowiedziach innych na tym forum juz mu nie wierze :(
Odnośnik do komentarza
Spokojnie. Nie obrażając nikogo, ale jest kilka osób na forum zbytnio przewrażliwonych. Samego zabiegu nie masz się co obawiać, ból praktycznie znikomy lub wogóle go nie ma, jedynie co jest to strach przed nieznanym. Sama niedawno przeszłam taki zabieg i gdybym musiała drugi raz to powtarzać to bez cienia zastanowienia bym się się zgodziła. A długość i skuteczność zabiegu często uzależniona jest od tego, gdzie umiejscowiona jest droga dodatkowa. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Dziekuję Beata za słowa otuchy ale by zrozumiec moje obawy to powiem, że nigdy nie mialem problemów ze zdrowiem. Mam 34 lata, na koncie kilka niezłych osiągniec w sporcie ( oczywiscie z lat młodości) , 3 iesiące temu ponownie wziołem ślub, mam 7 miesiecznego synka oraz 10 letnią córkę z poprzedniego małżeństwa, rozpoczętą budowę oraz studia. Jak widac trochę sie dzieje w moim życiu i martwie sie czy zdołam pozyc jeszcze choc z 20 lat i nacieszyc się swoją rodziną ;) I tak właśnie mam obawy nie przed samym zabiegiem jak przed właśnie utratą tego wszystkiego co staram się zbudowac. Mam nadzieje, że naprawią mnie na tyle by cieszyc się dniem codziennym przez długie lata czego też zycze wszystkim na forum.
Odnośnik do komentarza
witam ja Cie rozumiem tez czekam na ablacje i strasznie sie boje nie bólu a tego że coś sie nie uda ale mam nadzieje ze to strach przed nieznanym jak pisze Beata bedzie wszystko dobrze. Mam WPW i 29lat dwoje małych dzieci takze wiem co przezywasz .Trzeba myslec pozytywnie chociaz to bardzo trudne musi sie nam udać czego wszystkim zycze
Odnośnik do komentarza
Janar, Jestem od Ciebie młodszy o jakieś 2 lata i przed 2003 r. kiedy wykryto u mnie arytmię byłem u lekarza tylko z przymusu - czyli na badaniach okresowych. Zadajesz sobie zły początek pytania. Bardziej trafnie byłoby czy nadal chcesz osłabiać swoje serce, żyć z bólem i uczuciem że każdy następny dzień to ten, w którym możesz wszystko stracić ? Idź chłopie na ablację, po 2 dniach będziesz miał z głowy. Ja czekałem tyle lat bo nikt z szanownych doktorów nie wspomniał że jest coś takiego jak ablacja tylko pakowano we mnie kolejne piguły. Nie wiem co prawda czy jestem całkowicie zdrowy, bo po zabiegu czasem mnie coś telepnie a badania mam dopiero za 2 tyg. niemniej gdyby nadal było coś nie tak, to nie zawaham się zgłosić na tyle zabiegów ile będzie trzeba żeby tylko nie musieć współdzielić życia z tym czymś .... Poza tym będziesz miał przez miesiąc fajnego kolorowego siniaka - będziesz miał co dzieciom pokazywać ;-)
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich bardzo serdecznie. Własnie skończyłam 19 lat i jestem po ablacji. Od urodzenia miałam WPW które do 15 roku życia wogóle nie dawało o sobie znac. Kiedy w końcu zaczełam odczuwać jakies objawy typowe dla WPW mój lekarz stwierdził ze *gdyby zaczeło sie cos dziać* wezwać pogotowie i zdecydowac sie na zabieg. Niestety zadnych lekarstw nie mogłam brac ze względu na to iz miałam bardzo wysokie tętno i strasznie niskie ciśnienie. Praktycznie przez cały czas do klasy maturalnej zadko zdarzaly mi sie czestoskurcze. Jednak w klasie maturalnej stres połączony ze zmęczeniem spowodował ze moje badania bardzo a to bardzo sie pogorszyły. Jako ze byłam w klasie biologicznej i bardzo zalezało mi na dobrze zdanej maturze nie chciałam nawet myslec o ablacji przed nią. Wiedziałam z książek i internetu jak wygląda zabieg co mnie jeszcze dodatkowo przerażało. Jednak z dnia na dzien czułam sie coraz gorzej. Porównałabym to tak: siedząc miałam wrazenie jakbym własnie skonczyla bieg w maratonie. A z dnia na dzień bylo jeszcze gorzej. Kiedy poszłam do lekarza w poniedziałek zapytał sie tylko czy byłam szczepiona a kiedy powiedziałam ze tak wyznaczył mi termin na najbliższa sobote. Byłam tak przerazona. Szok szybko minał i nie wiem dlaczego ale od tego momentu nic a nic sie nie dynerwowałam. Mój zabieg trwał 3,5 godziny ponieważ miałam w bardzo niebezpiecznym miejscu ta arytmie i przez to musialam miec nakłucie i do tętnicy i do zyły udowej no i wprowadzone 3 elektrody . Ja czułam straszny ból ale ponoc to zalezy od pacjęta bo niektórzy nic nie czują. Lekarze którzy wykonywali zabieg musieli bardzo uwazac poniewaz nie pamietam jak to sie fachowo nazywało ale moja arytnia byla umiejscowiona 3 mm od jakiegos *naczynia* przewodzacego impulsy i gdyby to *naczynie* zostało uszkodzone musiałabym miec zakładany rozrusznik. Następnego dnia lekarz powiedzial mi ze istnieje mozliwosc( 20%) ze ablacja sie nie udała i trzeba bedzie wykonac zabieg zamrażania- Karioablacje. Jednak Bogu dzieki jestem juz po kontrolnych badaniach i okazało sie ze zabieg jednak sie udał. Teraz z perspektywy czasu załuje ze nie zdecydowałam sie wczesniej na zabieg bo to naprawde bardzo uciazliwe jest. Najgorsza rzecz jaka mi pozostała to ta niepewnosc a raczej lęk gdy gdzies wychodze albo jestem sama. Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki za wszystkich których czeka ablacja. Jedno wam powiem. Szkoda się męczyć kiedy naprawde mozna zyc bardzo spokojnie.
Odnośnik do komentarza
Do Misza Dzieki za *chłopskie proste streszczenie* ;) hehehe Podzielam Twoje zdanie tylko wiesz jak to jest przed pierwszym razem i przed czyms nieznanym. Mam nadzieję , ze bede juz za miesiac mógł z tego tylko się smiac i pocieszac innych oraz w szczegółach opisze jak wygląda cały zabieg bo tu na forum nie mogłem nic znalesc. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Gość Szczepangawron3
Witam wszystkich.Łukasz ja jestem po zabiegu w Zabrzu,działo się to 1-wszego września. Na początku przez kilka dni czułem się okropnie,przypuszczałem że ona się nie udała i jest gorzej niż przed,zresztą pisałem o moich odczuciach na tych stronach. W końcu byłem zmuszony spotkać się z moimi lekarzami.Zrobili mi badania kontrolne,z badań wynikło że wszystko jest w porządku a to co czuje minie,też tak się stało mój stan ciągle się poprawia. Za 3 tygodnie mam kolejną wizytę plus badanie(test wysiłkowy)które ma sprawę doprowadzić do końca. Ablacja udana tylko jeszcze przy wysiłku czuje się jak by wszystko wracało,ale powoli to też minie(tak myślę). Dr.O.Kowalski wykonywał zabieg,trwał coś koło godz.moja nieprawidłowa droga przewodzenia znajdowała się koło tej prawidłowej a wiesz z czym to się wiąże,też w trakcie zabiegu wystąpiło trzepotanie przedsionków . Zabieg bardzo nieprzyjemny ale w moim przypadku bez bolesny, to wszystko da się przeżyć . Powodzenia.
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich .... My również tzn. moja 12 letnia córka jest po zabiegu ablacji wykonanej w Zabrzu. Mamy wielkie szczęście gdyż nie odczuwa żadnych dolegliowści. W trakcie zabiegu lekarze stwierdzili rozszczepienie łącza AV i wykonano ablację drogi wolnej. Zabieg odbył się bez powikłań i to nas najbardziej cieszy. Dziękujemy lekarzom, którzy postawili moją córkę na nogi i sprawili uśmiech na jej twarzy. Dziękujemy...
Odnośnik do komentarza
Gość bezinteresowny
Witam, mialem EPS,czyli caly zabieg w Instytucie Kardiologii poprzedzajacy bezposrednio ewentualną ablacje 23.09 tego roku,czyli we wtorek. Przeprowadzal go zespol dr Szumowskiego,nie On sam. Do ablacji nie przystapiono ze wzgledu na niepewnosc rozpoznania i ewent.trudnosci oraz pozytywy/negatywy wymagajace rozwazenia. Samo badanie trwalo troszke ponad 2 godziny,bylo niemile,ale fachowosc oraz dobry kontakt z lekarzami bardzo poprawial przezywanie owego badania. Niestety diagnoza to tendencje rytmu zatokowego do gwaltownych przyspieszen(zaniechano nawet wlewu isoprenaliny),oraz tendencja do mig.przedsionkow z b.szybka akcja komor. Natomiast b.agresywna stymulacja komór nie dala negatywnych rezultatow-ten jeden maly plus. Cóż,wiele przede mną,ale jezeli ktos ma/mial watpliwosci a cierpi-zabieg polecam. Jest sie czego bać,ale sie nie umiera. Pozdrawiam. Ps.caly IK to fachowosc i mila obsluga-choc oczywiscie duzy ruch i wszelkie konsekwencje z tym zwiazane.
Odnośnik do komentarza
Gość Ewa z Zabrza
Witam Was wszystkich. Do lukasza: miałam w Zabrzu dwie ablacje i prawdopodobie będę miała trzecią, która również będzie w Zabrzu - pisałam o tym w moich poprzednich wypowiedziach. Do szczepanagawrona3: dzięki, że odezwaleś się i miewasz się lepiej - trzymam za Ciebie kciuki - będzie dobrze. Do kubbek: jeszcze nie wiem jak wygląda ablacja niedomykalności zastawki mitralnej, ale jak pójdę z wynikiem HOLTERA (założony będzie we wtorek) do mojego doktora to wypytam się szczegółowo i nie omieszkam o tym napisać. Do wszystkich przed ablacją: podzielam zdanie Beaty - bądźcie dzielni i chciejcie sobie pomóc by cieszyć się zdrowiem i rodziną. Ja nie jestem już taka młoda jak Wy, ale nie poddaję się i walczę o moje serduszko i komfort życia. Pozdrawiam Was wszystkich życząc dobrego zdrowia.
Odnośnik do komentarza
Witam Wszystkich. Nie dawno dowiedziałam się, że mam częstoskurcz nadkomorowy. Żyłam i nauczyłam sobie radzić z atakami przez ponad 15 lat. Z tego powodu między innymi nabawiłam się nerwicy serca. Do tego dochodza jeszcze jakies problemy z biciem serca, czymś, co się z tym wiąże. Jeden z kardiologów do którego trafiłam zaproponował ablację, drugi leczenie farmakologiczne (do tej pory nie brałam żadnych leków na serce). Czy ktoś mógłby mi napisać, czy leczenie farmakologiczne przynosi efekty. Czy może lepiej zdecydować się od razu na zabieg. Ta wiadomość o problemach z sercem spadła na mnie, jak przysłowiowy grom z jasnego nieba i... po prostu jestem przerażona... Pozdrawiam serdecznie!
Odnośnik do komentarza
Dorka, wszystko zależy od rodzaju częstoskurczu nadkomorowego. Jedne dość łatwo jest zablować, inne sprawiają troszkę trudności. Ale skoro lekarz zaproponował ablację, to znaczy, że da się zablować :) Odnośnie leków i ich skuteczności to jest różnie. Jednym pomagają, innym nie. Wiadomo, że lekami się nie wyleczysz, jedynie możesz tylko zmniejszyc liczbę napadów częstoskurczu. Mi akurat leki pomagały, ale i tak zdecydowałam się na ablację :) Głownie ze wzgledu na planowaną ciążę - w czasie której branie niektórych leków jest ograniczone, a poza tym skoro jest sposób pozbycia się częstoskurczu skutecznie to czemu by z tego nie skorzystać? A leki to już wg mnie ostateczność, gdy już nic inwazyjnie nie da się zrobić. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Beata i Szczepangawron3, bardzo dziękuję Wam za odpowiedź. Myślę, że w jakis sposób pomogliście mi podjąć decyzję... Lekarz do którego trafiłam za pierwszysm razem, stwierził krótko - czestoskurcz, ablacja i będę zdrowa. I myslałam, że tak właśnie będzie, ale później zaczęłam czytać... trafiłam tu na forum i... ablacja okazała się nie taka banalna i skuteczna, jak mi się wydawało... Dlatego trafiłam do drugiego lekarza... Chyba sie zdecyduje na ablację, choć... na samą myśl o zabiegu oczka zachodzą mi łzami... Boje się bardzo... i bólu i ewentualnych komplikacji... Trzymajcie za mnie kciuki... Bardzo ciepło i serdecznie Wszystkich pozdrawiam!
Odnośnik do komentarza
Dorka, samej ablacji nie masz co się bać, ten zabieg nie jest jakoś wyjątkowo bolesny, powikałania i komplikacje również bardzo rzadko się zdarzają, szybko dochodzi się do siebie po ablacji. Ja jestem już równo miesiąc i jeden dzień :) po ablacji i praktycznie już wszystko robię bez jakichkolwiek wyrzeczeń. Trudno uwierzyć, że ablacje mam już za sobą, tak ten czas szybko leci. A sama ablacja wydaje mi się jak jakiś odległy sen. Powoli już o niej zupełnie zapominam. Coraz mniej szczegółów pamiętam. O szanse i komplikacje się nie martw. Skutecznośc ablacji częstoskurczu nadkomorowego (czy to AVNRT czy WPW) jest wysoka, ponad 90%. Gorzej jest z migotaniem przedsionków - ale to Ciebie nie dotyczy. Także nie masz co się martwić. Bólu albo zupełnie nie ma albo jest niewielki. Ja czułam tylko ciepło podczas przypalania,nie czułam żadnego bólu, czułam tylko wkłucie igły, a to przecież nic bolesnego :) Gdybym musiała znowu isć na ablacje (tfu tfu tfu, zebym nie musiała) to bez zastanowienia bym pobiegła - także to o czymś świadczy. Raz dwa idz do lekarza i powiedz, ze sie zdecydowałaś :) I tak pewnie będziesz musiała troszkę poczekać na zabieg ze wzgledu na kolejki. Na pewno będzie wszystko dobrze i też niedługo tu na forum napiszesz, że nie było się czego bać.
Odnośnik do komentarza
Beata, nie masz pojęcia, jak wiele znaczą dla mnie Twoje słowa... Dziękuję bardzo Ci za nie! Na pewno pójdę do lekarza i za kilka kilka tygodni będę już miała ten problem z głowy, tak jak Ty. I chciałabym zabieg wspominać podobnie jak ty. Jak tak dalej pójdzie, to staniesz się dla mnie *ablacyjnym Góru* ;-))). Oprócz tego częstoskurczu nadkomorowego i nerwicy, wyczytałam jeszcze w tej diagnozie, że mam łagodne upadanie płatka i nie wiem, znowu, co się z tym wiąże... Czy to cos poważnego, czy może nic takiego... I jeszcze jakaś dysfunkcja przepływu w zstawce dwudzielnej... I jak ja mam się nie bać? Ale, jak już będzie po wszystkim, to oczywiście napiszę na forum. I mam nadzieję, że będą, to same dobre wiadomości... Beatko, jeszcze rz bardzo Ci dziękuję za wszystkie dobre słowa i życzę Ci dużo zdrówka!
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×