Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Częstoskurcz - ablacja


Gość jola

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Was wszystkich. Przypadkowo trafilam na tę stronę. Niewiarygodne, że *stara* ablaczka nic o niej nie wiedziała. Oczywiście nie dałam rady przeczytać wszystkich postów tylko 24 strony po kolei no i ostatnią. Oczywiście przeczytam wszystkie. Jestem szczęściarą, bo pierwszą ablację wykonywał mi wspaniały dochtor Oskar Kowalski w 2002 roku, a drugą w 2005 młody, zdolny i przystojny doktor Lenarczyk, który asystował przy pierwszej doktorowi Kowalskiemu oczywiście w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Niedługo zostanie oddany do użytku nowy budynek szpitalny wyposażony w sprzęt najnowszej generacji. W ośrodku tym są najlepsi specjaliści (oczywiście nie ujmując innym lekarzom w kraju), bo to w Zabrzu szkolą się wszyscy. Nie do pomyślenia, żeby w Ś.C.C.S. był strajk i nie przyjmowano pacjentów. Wszelkiego rodzaje zabiegów wykonuje się tu przez 24 h/dobę. Żaden lekarz nie opuszcza szpitala przed 18.00. Organizacja jest na medal. W Opolu dobry jest dr Pluta, który przeszedł ze S.C.C.S. A teraz coś o sobie. Jestem obecnie w fazie wyczekiwania. Może być 3 ablacja albo rozrusznik. Trudno powiedzieć, bo jak powiedział mój lekarz jestem indywiduum. Raz mam bradykardię a za chwilę tahykardię. Myślę, że już najwyższy czas pójść na kontrolę, bo minęło 7 m-cy od ostatniej, a muszę się meldować co pół roku (oczywiście w przychodni przyszpitalnej - mieszkam w Zabrzu mam 59 lat). Do Beatki Beatko, dołączam się do tych wszystkich trzymanych kciuków. Myślę, że odezwiesz się około południa i oznajmisz szczęśliwą nowinę.
Odnośnik do komentarza
Cześć, Widzę że z koleżanką Beatą mieliśmy ablację tego samego dnia w tym samym miejscu i nawet nie wiedzieliśmy że jesteśmy sąsiadami :) Wszystkich czekających mogę chyba uspokoić że żadnych powikłań tego dnia nie było więc z Beatą musi być wszystko OK. Teraz czekamy 4-6 tygodni na holtera i weryfikację czy ablacja się powiodła.
Odnośnik do komentarza
Witam, Tak jak obiecywałam jestem :) Dzięki serdeczne za trzymanie kciuków - przydały się :) Powikłań nie było i tak jak Misza napisał zostało nam już tylko czekanie i sprawdzenie jak nasze serca będą się zachowywaly w nowych warunkach. A co do ablacji - zachęcam - zabieg nie jest jakoś wyjątkowo bolesny, a lekarze i pozostały personel w Allenorcie - bardzo sympatyczni i pomocni. W tym miejscu chciałam ogromnie podziękować lekarzom i pielęgniarkom z Allenortu, cudowni ludzie. Podziekowania należą się także Wam, bo dzięki forum zdecydowałam się na ablację. Dziekuję Joleczko za poświęcenie mi mnostwa czasu i pozwalanie mi na zadawanie miliona pytań - kochana jestes :) Misza - fajnie, że jesteś :) Wiedziałam, że jako ostatni ablowany był jakiś mężczyzna. Mam nadzieję, że też się już dobrze czujesz. A możesz zdradzić jaki rodzaj arytmi miałes? Pozdrawiam serdecznie.
Odnośnik do komentarza
Beatko, masz to juz za sobą az mi sie nogi ugięły jak zobaczyłam że już jesteś na forum, prosze Cię napisz czy ablacje wykonuje sie gdy zapis holtera wykazuje trachykardie, a nie ma zadnych dodatkowych skurczy,? napisz jak sie teraz czujesz ile czasu trwał Twoj zabieg i jaki miałaś rodzaj ? jeśli możesz i masz siłkę.ciesze się ze macie to już z głowy, teraz uszy do góry i wielkie odpoczywanie Wam się należy, Misza to także do Ciebie!
Odnośnik do komentarza
Agulka na pierwsze pytanie nie potrafię Ci odpowiedzieć - jestem laikiem w sprawach medycznych. Najlepiej o to zapytać się lekarzy. Moj zabieg z punktu widzenia pacjenta nie różnił się niczym od wcześniej opisywanych już na forum. Zresztą ze swojego zabiegu za duzo nie pamiętam, zbytnio nie interesowałam się co mi podają i wypalają, bo wiedziałam, że jestem w rękach bardzo dobrych specjalistów. Zabieg trwał na pewno krócej niż godzinkę, a był wykonywany z powodu AVNRT - częstoskurcz węzłowy. Podczas zabiegu nie czułam żadnego mocnego bólu. Teraz czuję się dobrze, staram się dużo odpoczywać. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Betko witaj :),jak czytam jesteś już w domku i wszystko jest ok:).No to super ,naprawdę super .Szybko posżło jak widzę i szybko wyszłaś ,czy ty może jesteś z W-wy? i dlatego już w domku jesteś? Ale ci poniekąd zazdroszczę ,ale tak pozytywnie.:) Ale jak dojdziesz do siebie to napisz coś więcej ,jak się czujesz po ablacji ,boli coś ?serducho dobrze pracuje ?czy nadal coś odczuwasz albo co innego odczuwasz? Nie meczę dłużej ,pozdrówka dla ciebie i Miszy który był też ablowany jak czytam.Ciekawe co miał za częstoskurcz .Spokojnej nocy wszystkim życzę.
Odnośnik do komentarza
Miałem ponad 6000 pojedyńczych, jednokształtnych i przedwczesnych pobudzeń komorowych. W sumie to od 6 lat z tym walczyłem i jak się okazało o jakieś 4 za długo. Problem w tym że żaden z lekarzy kardiologów nie proponował nigdy ablacji, a wręcz przeciwnie - byłem zniechęcany z powodu zagrożeń. Dopiero po wylądowaniu w szpitalu (też na wyrost bo poszedłem do internisty po betalok, zostałem kontrolnie skierowany na EKG i na tej podstawie lekarz powiedział że jeśli wyjdę od niego to tylko w karetce :) zasugerowano mi wizytę u elektrofizjologa. Z racji zamieszkania wybór padł na prof. Walczaka. Oczywiście rownież dlatego że najbliższy równy Mu specjalista jest chyba dopiero w Bordeaux we Francji :) I teraz tak - w szpitalu byłem w maju i od razu poprosiłem o wizytę u profesora zarówno a Aninie jak i w Allenorcie. W Aninie termin dostałem na wrzesień, a w Allenorcie po tygodniu od mojej prośby dr. Potocka skierowała mnie do pana profesora. Oczywiście zostałem zapisany na ablację i jak już wiecie mam ją za sobą. Śmieszne jest to że akurat w dniu zabiegu jak na złość skurcze dodatkowe nie chciały się pojawić ale w końcu podczas zabiegu udało się je wywołać a po zabiegu przez kilkanaście minut żadne się nie pojawiły. Rokowania są dobre - podczas badań pooperacyjnych nic nie wykryto niemniej *coś* mnie tak skrobie ale to chyba ranki na sercu po ablacji. Dopiero holter wykaże co tam słychać w rzeczywistości a czas zweryfikuje w jakim zakresie wypalono mi te dodatkowe pobudzenia
Odnośnik do komentarza
Cieszę się Beatko, że u Ciebie wszystko w porządku i że trwało to tak krótko. U mnie niestety trwało ponad 5 godzin, bo miałam cztery odprowadzenia. To co Misza pisze, że skurcze dodatkowe przeszły mu przed zabiegiem to chyba już norma u wszystkich, Jakoś się dziwnym trafem wyciszają. U mnie przed pierwszą ablacją stwierdzono (częstoskurcze komorowe - w prawej komorze) 2 ogniska ektopowe w obrębie RVOT i w komorach epizody VT - 2002 rok, system CARTO. Druga ablacja 2005 r. - trzepotanie przedsionków - system CARTO ablacja cieśni prawego przedsionka. Po każdej ablacji zaraz miałam podpiętego HOLTERA. Niestety miałam ogromne wylewy na całych udach, które wstąpiły się po ok. 3-ch miesiącach. W tej chwili występuje u mnie raz Bradycardia a raz Tahycardia, napadowe arytmie, utrata przytomności (1 sekundowa) i skaczące ciśnienie. Moj doktor zastanawiał się czy ponowna ablacja czy rozrusznik, ale ta chuśtawka narazie wyklucza rozrusznik więc czekamy. Nie jest to znowu takie dokuczliwe, a poza tym czuję się świetnie. Właścwie to przyzwyczaiłam się już do tego, bo na serca choruję już od 28 lat. Najważniesze to kontrolować się w przychodni, być dobrej myśli i nie rozmyślać. Wszystko musi być dobrze. Trzymajcie sie drodzy ablacjowicze i dobrego zdrówka !!! Pa.
Odnośnik do komentarza
MIsza, ja też niestety zbyt długo niepotrzebnie zwlekałam, częstoskurcze miałam od ok. 12 lat. Niestety podobnie jak Ty spotykałam na swojej drodze jedynie niedoucznych lekarzy, którzy tylko truli mnie lekami i ani słowem o możliwości ablacji nie wspominali. Dopiero na internecie dowiedziałam się o zabiegu ablacji, znalazłam tu również kontakt do prof. Walczaka. A pozniej to juz się szybko potoczyło. Graszka, wyszłam po 2 dniach po ablacji, ale taki jest chyba standard w większości szpitali. Jestem z Białegostoku i podróż z Warszawy niestety zamiast 2 godzin trwała 4 przez korki, ale jakoś nie była wyjątkowo męcząca. Teraz dobrze się czuję, oczywiście jestem jeszcze trochę osłabiona, uważam na siebie, wszystko powoli robię i staram dużo siedzieć i leżeć. Podobnie jak Misza mam jakieś chrobotania lekkie, czasami coś zakłuje, ale to podobno normalne, bo serce się goi. Mam nadzieję, że z dnia na dzień będzie coraz lepiej. Dziś już nawet byłam na krótkim spacerze. Powiem szczerze, że wcześniej myślałam, że zabieg będzie dużo bardziej bolesny i że po ablacji będę się bardzo źle czuła. Na szczęscie jestem pozytywnie zaskoczona. Teraz będę powtarzała to ciągle - że nie ma czego się bać, warto zmienić swoje życie na lepsze.
Odnośnik do komentarza
Ja nie wiem czy to kwesta niedouczenia. Raczej byłbym ostrożny z takimi tezami. Moja jest bardziej *marketingowa*, otóż moim zdaniem trafiliśmy na lekarzy, którym bardziej opłacało się utrzymywać nas w kontrolowanej arytmii niż wyleczyć. Dzięki temu każda nasza wizyta u nich to pieniążki dla nich jak i koncernów farmaceutycznych. Wiem że to brzmi jak spiskowa teoria dziejów ale lekarze zarabiają na leczeniu a nie wyleczeniu. To drobna różnica :) Jeśli czyta nas jakiś lekarz to jak wytłumaczyć że w moim przypadku 6 kardiologów nie zająknęło się o ablacji mimo, że wedle prof. Walczaka zalecenie jej wykonania było jednoznaczne ?
Odnośnik do komentarza
Misza, masz rację, Twoja teoria delikatniej brzmi, ale w końcu takie same ma konsekwencje dla nas :) Do Twojego pytania dołoże jeszcze swoje: jak wytłumaczyć, że kolejnych 7 kardiologów z zupełnie innego miasta nie pisneło ani słowem o ablacji, pomimo, że wedle prof. Walczaka zalecenie jej wykonania było jednoznaczne? NIe chodzi mi, żeby lekarz mnie namawiał, ale żeby powiedział jednoznacznie jakie mam możliwości, a wybór pozostawił mi. Tylko jeden kardiolog - do tego wykonujący ablacje w moim mieście - zasugerował mi, że powinnam zrobić ablację. Ale poszłam do niego niestety wtedy, gdy miałam już wyznaczoną ablację w Allenorcie :) Nawet o możliwości ablacji w moim mieście nikt nie wspomniał. Trochę to chore, że lekarze nie mają pojęcia co się dzieje na własnym podwórku. Misza, a Ty jak sie dzis czujesz? Chodzisz juz duzo? Bo ja jakoś szybko się męczę, co jakiś czas muszę poleżeć, żeby zregenerować siły. Agula, prof. Walczak przyjmuje zarówno w IK w Aninie, jak i w CK Allenort. Z tym, że wizyta w IK w Aninie jest bezpłatna (szpital państwowy), ale kolejki długie. W CK Allenort wizyta jest płatna (prywatna klinika), ale dużo krócej będziesz musiała czekać. KOntakt mam tylko do Allenortu: http://www.ckanin.pl/ Może Misza podrzuci do Anina. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Agula, Namiary o które prosisz to: Sekretariat prof. Walczaka CK Anin Alpejska 42, I piętro poliklinika, pokój 18 tel. 022 34 34 618 Czas oczekiwania na konsultację w moim przypadku to 4 miesiące :( W przypadku Allenortu o którym pisała Beata najpierw umawiasz się z kardiologiem (w moim przypadku dr Potocka) i jeśli masz wystarczająco *dobre* wyniki dostajesz skierowanie do prof. Walczaka. Wizyta kwalifikująca kosztuje o ile pamiętam 130 pln, wizyta u profesora 250 pln. Na swoją kwalifikację czekałem tydzień, na wizytę u profesora kolejne dwa. Bardzo polecam nie tylko z przyczyn medycznych ale i *towarzyskich*. Pan profesor jest przemiłym człowiekiem, bardzo otwartym, życzliwym i sympatycznym :) Beata - u mnie OK. Trochę mi noga dokucza. Jest żótło - fioletowa i trochę ciągnie. Chodzę normalnie i nie mam problemów z przemęczeniem. Nawet mnie korci żeby włączyć muzykę na cały regulator i trochę poszaleć ale na to chyba za wcześnie. Trzymaj się dzielnie - z każdym dniem będzie coraz lepiej :)
Odnośnik do komentarza
W Allenorcie można też umówić się na wizytę bezpośrednio do prof. Walczaka, czeka się ok 2 miesięcy. Ja tak zrobiłam, nie musiałam wcześniej konsultować sie z innym lekarzem. Ja też już się czuję dobrze, noga mnie nie boli, praktycznie ablacja wydaje się jak sen, tak czas szybko leci. Aż trudno uwierzyć, jak szybko te przygotowania i sama ablacja minęły. Misza trzymam kciuki, żebyśmy już tylko o swoich chorobach mówili w czasie przeszłym :) Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Pozdrawia Was ta, która już mówi o swoich klopotach z serduchem w czasie przeszłym:) Minęło półtora roku od mojej ablacji w CK Anin, zespół WPW .. mogę o nim zapomniec:) W miesiąc po zabiegu praktycznie już było wszystko ok, do profesora trafiłam w zasadzie na konsultację, chciałam się upewnic, że na pewno muszę miec ten zabieg, i poszło po wizycie błyskawicznie :) I potwierdzam - profesor to WIELKI człowiek, oby więcej lekarzy z takim podejściem do pacjenta. Inne cudne życie bez leków :) polecam wszystkim to szansa na normalnosc. Trzymam za Was kciuki, za szybki powrót do normalnego życia:))) wolnego od stresu związanego z sercem :)
Odnośnik do komentarza
Witam Miałam czestoskurcz przedsionkowy (NIE WPW)260/min codziennie co pare minut jestem juz 2 lata po ablacji ale fakt faktem ze nie jest tak doskonale bo jest pewien stopien naruszenia organizmu nie **wali** tak szybko ani mocno ale pozostaje kołatanie. Ablacja wyglada tak iz w znieczuleniu miejscowym wprowadzaja **druciki** przez tetnice udowa do serca po dostaniu sie do ogniska które powoduje arytmie rozgrzewa sie **drucik** do 80 stop C nie mile uczucie nastepnie lezy sie 24godziny bez poruszania sie aby nie powstal zakrzep w okolicu pachwiny.
Odnośnik do komentarza
Miałem 7dni temu przeprowadzony zabieg Ablacja,rodzaj arytmii WPW .Od 2005roku czekałem,trochę czasu.Ablacje przeprowadzał Dr.Oskar Kowalski,trwała coś koło godziny,Klinika znajduje się w Zabrzu.Nadal mam podobne odczucia jak przed zabiegiem,czyli zaczyna się atak ale w rezultacie do niego nie dochodzi,lecz od wczoraj czuję się troszkę gorzej,te niedochodzące ataki są po prostu silniejsze. Boje się że w końcu do niego dojdzie.Najgorsze jest to że może być on dłuższy niż wcześniejsze.Lekarz który wykonywał zabieg uprzedzał iż podobne odczucia będą mi towarzyszyć przez najbliższe 3miesiące.Jedyne co się poprawiło to bicie serca,jest ono wolniejsze,jednak ciągle mam uczucie zbliżającego się ataku!Czy faktycznie tak ma to wyglądać???
Odnośnik do komentarza
Cześć, No mniej więcej tak, a przynajmniej również mnie tak powiedziano i w sumie mogę potwierdzić Twoje spostrzeżenia. Ja teraz czekam na Holtera wykonywanego 4-6 tygodni po zabiegu i przynajmniej statystycznie będzie wiadomo czy i co się zmieniło. Generalnie jednak przez ten okres ma prawo boleć ponieważ wszystko się goi a faktyczna ewaluacja (skąd ja znam takie słowa ?) powodzenia zabiegu może trwać i rok.
Odnośnik do komentarza
Gość Szczepangawron3
Dobrze że odpisaliście bo strasznie się zamartwiałem.Czytałem wiele wypowiedzi,niektóre z nich naprawdę mnie przeraziły,nawet żałowałem przez pewien moment że poddałem się ablacji.Resztę czas pokaże. Ta choroba bardzo mnie zmieniła(pozytywnie)ale już mam jej dość.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×