Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Częstoskurcz - ablacja


Gość jola

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem po ablacji - miałam ją dwa lata temu również na WPW. Sam zabieg mało przyjemny, ale idzie wytrzymać. Po zabiegu były efekty - arytmia ustała i nie wraca. Miałam co prawda dziwne kołatania serca, ale to było w czasie kiedy byłam na diecie. Polecam ten zabieg, mi on pomógł. Najgorsze w tym wszystkim było chyba to, że nie mogłam cały dzień jeść ani pić...za to jak już mnie zwieźli po zabiegu dostałam najpyszniejszy szpitalny obiad na świecie. Denerwujące jest również to, że po zabiegu musiałam leżeć bez możliwości swobodnego poruszania, ze względu na opatrunek uciskowy.

Odnośnik do komentarza

Cześć ,ostatnio dopadają mnie takie mocne i szybki bicie serca aż mi się robi ciemno przed oczami zwłaszcza kiedy coś robię np.pochylam się odkurzając czy myjąc podłogę,po wszystkim jestem tak zmęczona jakbym przebiegła maraton,czy takie uczucie dają częstoskurcze?Dodam że na holterze wyszły mi częstoskurcze lecz wtedy odczuwałam skurcze dodatkowe i potworne osłabienie a teraz to nie wiem co to jest...

Odnośnik do komentarza

Jestem miesiąc po ablacji. Zabieg miałam w Łodzi. Często czytałam wpisy na forum i wiele historii było podobnych do mojej. Teraz mogę z powodzeniem napisać, że polecam *z całego zdrowego serca* ten zabieg. Miałam w życiu tylko dwa ataki częstoskurczu nadkomorowego ok. 200-220, zawsze kończyło się w szpitalu. Oczywiście prawie codziennie odczuwałam *potykania się* i inne niesympatyczne odczucia arytmii, mimo branych leków (nebivolek, 5 mg). Trzech różnych lekarzy zdecydowanie zaleciło mi ablację. Zabieg trwał godzinę. Najmniej przyjemne było wejście w pachwinę, która jeszcze mnie trochę pobolewa. Ale serce chodzi już prawie idealnie. Kwartał po zabiegu można jeszcze odczuwać lekkie arytmie, ale zasadniczo w niczym to nie przeszkadza. Bardzo poprawiło mi się nastawienie psychiczne. Nie obawiam się już, że w sumie w każdej chwili może złapać mnie atak. Jeśli ktoś chciałby porozmawiać i otrzymać wiele słów pokrzepienia, podaję maila ana6@interia.pl :-)

Odnośnik do komentarza

Jestem miesiąc po ablacji. Zabieg miałam w Łodzi. Często czytałam wpisy na forum i wiele historii było podobnych do mojej. Teraz mogę z powodzeniem napisać, że polecam *z całego zdrowego serca* ten zabieg. Miałam w życiu tylko dwa ataki częstoskurczu nadkomorowego ok. 200-220, zawsze kończyło się w szpitalu. Oczywiście prawie codziennie odczuwałam *potykania się* i inne niesympatyczne odczucia arytmii, mimo branych leków (nebivolek, 5 mg). Trzech różnych lekarzy zdecydowanie zaleciło mi ablację. Zabieg trwał godzinę. Najmniej przyjemne było wejście w pachwinę, która jeszcze mnie trochę pobolewa. Ale serce chodzi już prawie idealnie. Kwartał po zabiegu można jeszcze odczuwać lekkie arytmie, ale zasadniczo w niczym to nie przeszkadza. Bardzo poprawiło mi się nastawienie psychiczne. Nie obawiam się już, że w sumie w każdej chwili może złapać mnie atak. Jeśli ktoś chciałby porozmawiać i otrzymać wiele słów pokrzepienia, podaję maila ana6@interia.pl :-)

Odnośnik do komentarza

Mam mieć ablację na avrnt i nie za bardzo podoba mi się opcja na żywca, czy jest możliwość przeprowadzenia zabiegu pod narkozą? Wiem że dzieciom robią to standardowa a dorosłych męczą. Miałem badanie elektrofizjologiczne i ledwo przeżyłem, moja arytmia nasila strasznie duszności i mało co się nie udusiłem, ablacja na żywca nie wchodzi w grę. Jest to sprawa indywidualna więc nie każdy potrafi to wytrzymać , nie rozumiem dlaczego u nas w Polsce nie ma możliwości wyboru..... Jak można to załatwić i czy ryzyko jest inne niż w przypadku znieczulenia miejscowego? Wydaje mi się że zabieg jest bezpieczniejszy bo odpada możliwość niekontrolowanego poruszenia się podczas zabiegu a wiadomo że to bezpieczne nie jest.

Odnośnik do komentarza
Gość Jan 9999

Ja , również jestem po ablacji .Zabieg miałem w SCCS Zabrze.Człowieku ablacja nie boli , wprawdzie nie należy do przyjemnośi jak każdy zabieg medyczny, ale bez przesady , jedynym dyskomfortem jest ukłucie w pachwinę przy znieczuleniu i dość długie leżenie na stole ,.Tam poprostu są fachowcy , podczas zabiegu lekarztłumaczył mi co w danym momencie robi, poprostu rozmawialiśmy, cały czas kontrolując moje samopoczucie. Pełna narkoza wariactwo, przecież to niebezpieczne, nie wiem kto ci na opowiadał głupot o bulu przy ablacji, polecam zabrze tam napewno nie pozwolą Ci cierpieć POZDRAWIAM

Odnośnik do komentarza

Nigdzie nie napisałem o bólu. Bólu się nie obawiam a wywoływania częstoskurczu, który u mnie powoduje ogromną duszność i duszenie się i nie wyobrażam sobie wówczas leżenie bez poruszania się. A wiadomo, że niekontrolowane poruszenie się może stanowić problem.To są moje wątpliwości a nie kwestie bólowe. Radzę czytać uważniej. A skoro narkoza jest niebezpieczniejsza dlaczego podają ją dzieciom podczas zabiegu? Wszak one są delikatniejsze. W głównej mierze chodzi mi o opinię fachowca a nie osoby, która przebyła ablację , bo ona każda jest inna tak jak typ arytmii i miejsce jej umiejscowienia a fachowiec ma szeroką wiedzę i doświadczenie.

Odnośnik do komentarza
Gość Jan 9999

Witam RA80. Dobrze trafiłas właśnie jestem w klinice w Zabrzu. Dzisiaj mialem reablacje węzła .Pirewsza ablacje wykonywal mi dr.Piotr Buchta,dzisiaj zabieg wykonywal dr Kszysztof Myrdał , młodzi lekarze ale naprawde doskonali fachowcy.Jak się dostać do zabrza , to proste wyślij swoją dokumentację medyczną do nich , w ciągu 2-3 tygodni oddzwaniaja z ustalonym terminem przyjęcia, nie zwlekaj bo warto.

Odnośnik do komentarza

Cześć Ra80 ja już jestem w domu dzisiaj po kontrolnych EKG, UKG i badaniach krwi wypisali mnie z kliniki.Cel został osiągnięty, w moim przypadku lekarze poprzez ablacje uzyskali blok przedsionkowo komorowy 3stopnia, stymulator mam zaprogramowany na 80/min. Troszeczke jestem osłabiony jak to po pobycie w szpitalu, ale z dnia na dzien powinno być ok. Co do moich objawów choroby: na początku czułem coś w rodzaju strasznego lęku , wtedy wiedziałem że będzie źle, dalej drżenie rąk, zimne poty , potworna niemoc i zmęczenie . Podczas snu natomiast wydawało mi się że serce mi poprostu staje, budzilem sie przerażony , po 2,3 nieprzespanych nocach wygladalem i czułem się jak zombi. Mam nadzieje że to już przeszłość. Co do kliniki w Zabrzu wal jak w dym naprawdę warto , na pewno nikt Cię tam nie zostawi samemu sobie , warto naprawde warto.Daj znać co u Ciebie ijak sie czujesz. POZDRAWIAM

Odnośnik do komentarza

Witam, mnie wybudzało prawie co noc przez rok+ poty i uczucie niepokoju i cała reszta tych wspaniałości. Pomimo brania bblokera. Jak zwiększałam dawkę było chwilę lepiej a po jakimś czasie wracało. Nie dało się później normalnie w dzień funkcjonować. W pracy myślano że symuluje, a ja nie mogłam się na niczym skupic. Na holterze wyszedł epizod 190/min. Kardiolog z rejonu skierował mnie do Anina na ablacje bo stwierdził z zapisu SVT, inni olewali twierdzili że to z nerwów i kazali pić meliskę. Jeden kardiolog to wprost mi powiedział że jak pójdę do Anina z tymi wynikami i moimi objawami to mnie wyśmieją. Trochę mam żal do lekarzy, że lekceważyli moje objawy i że męczyłam się z nimi cały rok, czuję że był to stracony czas. Tylko jeden tak naprawdę wysłuchał i doradził i to właśnie z rejonu na NFZ, a byłam u różnych *specjalistów* prywatnie. W Aninie nikt o dziwo się nie śmiał, i czekałam na zabieg niecałe 3 miesiące -11 tygodni dokładnie. 29 maja miałam ablacje podczas której wyzwolili 240/min. Obszar ablowany był ponoś bardzo rozległy i nietypowy. Po 20 ablowaniu przestałam liczyć ile tego było. Po zabiegu jeszcze w szpitalu miałam 180 ale z zapisu wynikało że to nie częstoskurcz. Minęły dwa tygodnie jest ok, czasem budzę się w nocy i wiem że serce szybciej bije ale jest to bardzo krótkotrwałe , zanim się podniosę przechodzi. Czasem jeszcze w ciągu dnia serce się *potknie*, ale nie zwracam na to zbytniej uwagi. Jeszcze biorę leki, co prawda mniejsze dawki niż przed zabiegiem, ale planuję odstawiać jak nic się nie wydarzy w najbliższym czasie. Ponoć serce ma 3 miesiące na wygojenie, także spokojnie czekam. Jeśli chodzi o ból, to ja mam wysoki próg bólu i przewie nic nie czułam (oprócz czestoskurczy na stole i lekkim pieczeniem i ciepłem w czasie ablowania) podczas zabiegu. Najgorsze było leżenie od16 do 1, o tej przyszła pielęgniarka i pozwoliła mi się przekręcić, a o 6 zdjęła opatrunek uciskowy. W moim przypadku to była kwestia schorzeń kręgosłupa.

Odnośnik do komentarza

Witam Beti , pierwszą ablacje mialem wyznaczna na wizycie kontrolnej 26 listopada 2014r, termin 11 luty2015, może dlatego , że w moim przypadku był konieczność wykonania zabiegu ze wzgledu na mały odsetek stymulacji z CRT-D, drugi zabieg miałem wykonany z marszu po wezwaniu z monitoringu , ponieważ okazało się że drogi przewodzenia na węźle zatokowym odrosły i powróciło migotanie. W tej chwili mam rytm ze stymulatora.

Odnośnik do komentarza

Cześć BETI.W moim przypadku to trochę bardziej skomplikowana sprawa , migotanie przedsionków to tylko jedna z wielu przyczyn z powodu których ablacja byla konieczna w jak najkrótszym terminie. Pewnie po rezonansie wszystko się okaże, jak zajdzie konieczność wykonania zabiegu to z pewnością nie będziesz czekać długo.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×