Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Częstoskurcz - ablacja


Gość jola

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć. Jestem po ablacji. W moim przypadku był to AVNRT z rytmem 200 na minutę. Generalnie przechodził sam lub przerywałem, raz tylko odwiedziłem SOR. Nękało mnie to ustrojstwo od 20 lat, obecnie mam 36. U kardiologa pojawiłem się po raz pierwszy dwa lata temu. Potem przez półtora roku nie miałem ani jednego częstoskurczu aż do czerwca tego roku. Wizyta u kardiologa i krótka piłka z jego strony - jedyne sensowne rozwiązanie to ablacja. Zdecydowałem się od ręki. Na drugi dzień pojechałem zapisać się do szpitala (Poznań ul. Szwajcarska) na ablację. Na zabieg zgłosiłem się 11 sierpnia. Wygląda to tak. Zameldowanie na izbie przyjęć, opaska na rączkę, historia choroby i na oddział. Po kilku minutach już miałem zrobione EKG i położono mnie w sali. Następnie badanie krwi no i od tego momentu czekam na ablację. W międzyczasie wenflon, kroplówka, zastrzyk z antybiotykami. Przyszła moja kolej. Pielęgniarka kazała założyć taki zielony fartuch i zaprowadziła do sali zabiegowej. Tam trzeba rozebrać się ze wszystkiego i położyć na stole. Okrywają jakimiś serwetami, przyklejają masę elektrod i do dzieła. Najpierw znieczulenie pachwin i lekarz zabiera się do roboty. Czas leci szybko. Wkłucie bolało. W skali 1/10 myśl, że 5-6. Następnie wprowadzanie elektrod, nie bolesne ale jak dla mnie bardzo nie przyjemne. Później zaczyna się stymulacja. Czuć jak serce wali jak szalone - to wyzwolony częstoskurcz.Mam 190/min. I kolej na przypalanie. Czekam czekami nic. Pytam czy to już. Odpowiedź tak już po wszystkim. W ogóle nie poczułem przypalania. Nie wiem ile leżałem na stole ale mogło to być około 20 - 30 minut. Teraz opatrunek uciskowy i sala. Tam podłączają aparaturę i cała nocka leżenie pod monitorem w bezruchu. Następnego dnia zdjęcie opatrunku, kontrolne EKG i echo i wypad do domu. Czułem się znakomicie pierwszego do tego stopnia, że wieczorem wyskoczyłem z dzieciakami na mały spacerek i to był błąd. Na drugi dzień pojawił się wielki krwiak i bół w pachwnie, który narastał z każdym dniem. Trzy dni po zabiegu odwiedziłem lekarza, który stwierdził stan zapalny i powiększony lokalny węzeł chłonny. Tydzień pachwina jeszcze bolała po czym wszystko wróciło do normy. Jeżeli ktoś ma możliwość wykonania tego zabiegu to polecam. Uczucie wyzwolenia od przypadłości jest bezcenne. Jest trochę bólu i dyskonfortu ale trwa to krótko i jest całkowicie do przyjęcia. Coś jak wizyta u dentysty. Gdyby ktoś miał pytania to proszę śmiało pisać na pit@rcgostyn.pl. Pozdrawiam wszystkich częstoskurczowców:) Piotr

Odnośnik do komentarza

Moniko-mnie przewiezli na sale ogolna zaraz po zabiegu.Nie dostałam zadnych lekow na uspokojenie,moj zabieg trwal 4 godz wiec kilkanascie razy wywolywali czestoskurcze.U kazdego jest inaczej.Krioablacja tez trwa troszke dluzej.Miałam zabieg w Bydgoszczy w Juraszu.Uczucie pozbycia sie tego paskudztwa jest bezcenne!

Odnośnik do komentarza

Właśnie mija tydzień od ablacji i od ostatnich napadów które miałem na stole operacyjnym wywołanym przez lekarzy. Wcześniej 1-2 razy dziennie, czasami z przerwą trwającą maksymalnie 3 dni. Z rachunku prawdopodobieństwa napady już powinny wystąpić ale ich nie ma. Czekam dalej z ostateczną oceną bo przez ostatnie 3 lata zrujnowały mi życie. Operował mnie w Rzeszowie doktor Futyma i doktor Dudek i mają mi założyć holter za miesiąc i sprawdzić jaki jest efekt, co nie zmienia faktu, że czuję się znacznie lepiej, przynajmniej na razie.

Odnośnik do komentarza

Cześć, sposobów na przerwanie czestoskurczu jest kilka poczytaj o tym w necie, u mnie na poczatku działało wstrzymywanie powietrza po jakims czasie juz tylko tabletka metocardu. Tydzień temu miałem robiona ablacje, zastanawialem sie nad zabiegiem przez 3 lata, pomogła mi w decyzji zwiekszajaca sie ilość ataków. Zaczynałem od 1 na rok az doszło do 1 tydzień. Lekarz wykonujacy zabieg stwierdził ze miałem klasyczne AVNRT i na 95% jestem wyleczony. Jak masz jakies pytania to pisz. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Czesto jest tak że lekarze nie kieruja na zabieg poniewaz twierdza ze niesie zbyt duze ryzyko powiklan, proponuja wtedy leki.... Jezeli masz zapisy czestkurczy to proponuje wybrac sie do dobrego kardiologa w dziedzinie ekektrofizjologi. Na podstawie zapisow z ekg podczas ataku sa w stanie stwierdzic jaki to rodzaj czestoskurczu. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Byłam już u czterech kardiologów i kazdy z nich przepisuje tylko swój lek.Niestety na moje skurcze leki te nie działają wręcz przeciwnie mam wrażenie ze bardziej je nasilają a na dodatek obniżają mi ciśnienie które i tak miałam zawsze niskie.Dzięki że piszesz aby poszukać lekarza który zajmuje się elektrofizjologią,postatam się znaleźć owego może on coś zaradzi.Jeśli mgę zapytać to z kąd jesteś,bo ja ze śląska.

Odnośnik do komentarza

Czesc jestem z Gdanska ale bylem u lekarza z Warszawy i zabieg tez mialem w Warszawie. jak jesteś ze Ślaska to proponuje jechać do Zabrza dr. Oskar Kowalski. Najpelszy elektrofizjolog na południu, oczywiście robi też ablację. Namiary na dr. musisz poszukać w necie. Powodzenia

Odnośnik do komentarza

Wiesz ja nawet byłam w Centrum w Zabrzu w prxyvhodni,gdzie ponoć przyjmują najlepsi i po obejrzeniu przez lekarza mojego holtera gdzie były te częstoskurcze i ponad 10000 tyś skurczy dodatkowych nadkomorowych,lekarz przepisał mi lek i do domu.Tyle się tam wyczekałam byłam wtedy taka słaba że nie miałam siły stać w kolejce więc moj mąż za mnie stał bo mi się słabo robiło.Na ekg wyszły wtedy zaburzenia rytmu ,a tu takie rozczarowanie.Czytałam o tym lekarzu lecz wiesz ciężko się fo niego umówić,ponieważ on nie przyjmuje prywatnie.Ja jestem z Częstochowy.

Odnośnik do komentarza
Gość angela 86

Witam ja mam czestoskurcz napadowy od 6 lat ale mi jak przywali to od razu 220 i pogotowie ,zawsze wychodzi mi niski potas i magnez oraz żelazo ,przedtem wystarczyła mi kroplówka i mi przechodziło teraz muszą mnie adenozyna umiarawiać i to tez nie zawsze działa .wyniki mam inne dobre ,problemów z tarczycą nie mam też mi dali skierowanie na ablacje ,czy wy tez macie ucucie przytykania albo porazenia pradem ?ja po duzym wysiłku bola mnie plecy i wtedy mi się zaczyna przytykanie i kończy się to częstoskurczem nie moge normalnie funkcjonować mam juz dosć

Odnośnik do komentarza

Do RA80 Ja wyszedłem z założenia że jak mam iść na zabieg to do najlepszego i choć każdy twierdził że dostane sie na wizyte po roku to dostałem sie po 2 tyg. Od wizyty na zabieg czekalem 6 tyg ale tylko dlatego ze musialem przejsc 2 szczepionki przeciw zoltaczce :-). Jak masz czas i możliwości to proponuje wizyte w Warszawie dr. Koźluk świetny fachowiec GURU w dziedzinie elektrofizjologi a zarazem super człowiek :-). Powodzenia

Odnośnik do komentarza

Angela-ablacja!To jedyny sposób zeby pozbyc sie tego swinstwa.Ja meczylam sie 15 lat a mam 34.Faszerowanie sie lekami to nie wyjscie.Tetno zawsze mialam ponad 240 przy ataku,konczylam na pogotowiu,przez ostatni rok juz tylko adenozyna pomagala.Powiedzialam sobie ze tak juz nie chce zyc,ataki w pracy,ataki w domu,ataki w pubie.Miałam krioablacje czyli nie wypalanie a zamrazanie-bezpieczniejsze w moim przypadku.Od sierpnia spokoj-inne zycie,psychicznie tez lepiej sie czuje bo nie mysle o kolejnym ataku.Na stole zabiegowym lekarz powiedzial mi ze wiekszym ryzykiem jest zyc z taka bombom niz poddac sie ablacji.

Odnośnik do komentarza

Cześć. Zmagam się z *nerwowym sercem* od 3-4 lat. Największy problem, częstoskurcz udało mi się pokonać. Choć wielu lekarzy trzeba było ;) Pomyślałem, że podzielę się i może (byłoby super) pomogę kilku osobom opisując swoje doświadczenia. https://nerwoweserce.wordpress.com Ponad 5 miesięcy po ablacji - brak częstoskurczów, życie jest spoko :P

Odnośnik do komentarza

Witam, za miesiąc poddaje się zabiegowi ablacji. Z czestoskurczami mecze sie od 6lat, ale z biegiem czasu ataki są coraz częściej i trwają coraz dłużej. Ostatni atak trwał prawie 10h, po 5h byłam w szpitalu a później przez 5h próbowano mi tam wyciszyc atak. Boje się przeokropnie. Powikłań i przebiegu zabiegu. W maju mam ślub i chce być szczęśliwa. Zdążę dojść do siebie do tego czasu?

Odnośnik do komentarza

9 miesięcy po ablacji. Już zapomniałem co to częstoskurcz. Mogę biegać po schodach ( co wcześniej kończyło się od razu atakiem ) mogę się zmęczyć i nic. Wróciłem do życia. To była szybka i najlepsza decyzja w życiu. Sam zabieg nie trwał długo ( trochę ponad godzinę ) i całkowicie bezbolesny ( tylko ukłucie igły przy znieczuleniu pachwiny ), dzień po byłem już w domu, a po jakiś trzech miesiącach i dobraniu odpowiednich leków, które dobrze tolerowałem mogłem normalnie żyć i zapomnieć o koszmarze wcześniejszych lat.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×