Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Częstoskurcz - ablacja


Gość jola

Rekomendowane odpowiedzi

Gość marchewka31

Witam, jestem po ablacji już 5,5 roku. Wystarczył 1 zabieg, który trwał około 40 min. Mogę dzisiaj powiedzieć, że jestem zdrowa. Czuję się jak nowo narodzona. Żyję bez częstoskurczu, który przed ablacją stanowił dla mnie istny horror i mógł wystąpić dosłownie w każdym momencie. Arytmia pojawiała się coraz częściej, nawet kilka razy w miesiącu. Nie było to przyjemne zwłaszcza podczas studiowania, podróżowania, czy wykonywania pracy zawodowej, a nawet w dniu ślubu. Niemniej do dziś pamiętam mój strach w oczach, zalewający moje ciało zimny pot i omdlałe kończyny, które temu towarzyszyły. Kładłam się wtedy gdzie mogłam, a jeśli nie mogłam, to musiałam wytrzymać i poszukać stosownego miejsca, gdzie nikt mnie nie widział. Wtedy unosiłam wyżej nogi, rozluźniałam ciało i parłam powietrze przez przeponę. Przechodziło... Jednak co to za życie w ciągłym stresie przed arytmią? Jak długo jeszcze mogło to trwać? Przyznam, że teraz czasem miewam dziwne uczucie puknięcia w klatce piersiowej, po którym następuje jakby zatrzymanie serca i ponowny powrót do rytmu. Czuję to nawet w okolicach przepony. Serce równomiernie i jakby zrelaksowane wraca do swojego normalnego bicia. Nie wiem od czego to zależy. Ostatnio miałam coś takiego z 4 miesiące temu, a może dawniej. Sama już nie pamiętam kiedy dokładnie. Uważam, że ablacja to zabieg konieczny. Wymaga od kardiologa niesamowitej precyzji, a co ważniejsze sporego doświadczenia. Z całą pewnością ratuje życie. Dlatego warto się poddać temu zabiegowi. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

~artur 46, gdzieś wcięło twój mail ;P Możesz napisać na mój ogólnie o przebiegu zabiegu: Ja już nie mogę się doczekać tej ablacji,kilka godzin dziennie częstoskurcz mi dokucza,to trochę za dużo.No ale ma jeszcze na to niecały tydzień ;)

Odnośnik do komentarza
Gość kasiaaaa78

Witam. Jestem po ablacji 2 dni i jest dobrze żeby nie powiedzieć bardzo dobrze.Miałam zabieg w Śląski centrum Chorób Serca w Zabrzu, genialni lekarze.W dniu zabiegu tak bardzo się bałam że zastanawiałam się czy nie zwiać stamtąd nawet jak już leżałam na stole, byłam chyba zielona ze strachu ale *przeżyłam* i teraz mogę powiedzieć wszystkim którzy są przed i niewiedzą co ich czeka mogę powiedzieć nic strasznego nic nie bolało.To co było bardzo nieprzyjemne to wywołanie częstoskurczy ale to jest podstawa tego zabiegu niestety.Jeszcze niedawno pisałam tutaj że mam mieć ten zabieg (czekałam trzy lata) i zastanawiałam się czy mam w ogóle na niego iść a teraz jestem szczęśliwa że się zdecydowałam.Jak na razie ablacja udana ale tak na 100% okaże się za jakieś 3 miesiące.

Odnośnik do komentarza

Ja również jestem po ablacji w SCCS. Zabieg miałam w Zabrzu 23 lutego robioną przez Dr P.Buchtę. Wszyscy lekarze, pielegniarki i cała obsługa jest kapitalna, standard w szpitalu super! Byłam bardzo mile zaskoczona ponieważ spodziewałam się typowego polskiego obskurnego szpitala. W dniu zabiegu strasznie się bałam-ale to chyba naturalne. W czasie zabiegu najbardziej bolało mnie znieczulenie miejscowe w pachwiny, to było koszmarne. Poza tym nie czułam bólu, wiadomo wszystko się odczuwa, wkładanie koszulek później tzw.*drutów*, nieprzyjemne jest *ruszanie sercem* czyli tzw. wywoływanie częstoskurczy. Samo przypalanie to też nieprzyjemne uczucie ale skłamała bym jakbym napisała że boli-poprostu miałam takie dziwne uczucie rozpierania, jakby pieczenia ale to nie ból. Zabieg trwał 4 godziny. Po zabiegu trzeba leżeć 6 godzin i nie wstawać. Jeść i pić można bezpośrednio po zabiegu. To czy ablacja sie udała okaże się już niedługo, jak zrobię kontrolnego Holtera po 30 dniach od zabiegu, mam jednak nadzieje że sie udało. Po ablacji, tzn teraz czuje dziwne uczucie w klatce piersiowej, jakby ucisk. Troche mnie to niepokoi. Czy tak ma być? Czy Wy też coś takiego odczuwacie? Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Gość kasiaaaa78

Zabawne ja też spodziewałam się szpitala takiego jak inne *obskurnego* a zostałam bardzo mile zaskoczona opieką i warumkami:-) Dziwne bo ja nic ale to absolutnie nic nie czułam bólu ani przy znieczuleniu ani przy wypalaniu może ze strachu który był ogromny, jedyna rzecz nieprzyjemna to wywołanie częstoskurczu okropność, mój zabieg przeprowadził dr.Oskar Kowalski. Mój zabieg trwał krótko same przygotowanie mnie chyba trwało dłużej a może ze strachu nie miałam poczucia czasu zresztą ja nawet nie wiedziałam kiedy sam zabieg się zaczął, kiedy było znieczulenie itd. dostałam tylko ostrzeżenie że w pachwinie poczuje ukłucie a później w szyi.Odkąd położyłam się na stół do powrotu na górę na salę minęła chbya godzina więc sam zabieg trwał chyba z pół godz. pewnie byłam łatwym przypadkiem.Po zabiegu pierwsze dwa dni czułam się rewelacyjnie natomiast później miałam bardzo niskie ciśnienie i puls (95/56, 56) a w tym tygodniu z kolei ciśnienie mam dalej niskie (taka moja urodaz tym ciśnieniem) ale puls znowu mam wyższy taki koło 100 jeśli chodzi o bóle różnego rodzaju to mam dziwne ukłucia,pieczenie,bóle w mostku lub jego okolicach ale to podobno normalne jak to że mam dziwne ruchy w sercu łącznie z tym że częstoskurcz chce się zacząć a jednak nie dochodzi do tego. Lekarz powiedział że po trzech tygodniach takie dziwne akcje powinny ustąpić.

Odnośnik do komentarza

Witam, Dzięki Kasiaaaa78 za odpowiedz, od wczoraj też troszkę poczytałam na forum *po ablacji* i już wiem że ten ucisk w klatce piersiowej to normalne w pierwszych tygodniach po zabiegu. Nie ukrywam że cieszy mnie to, ponieważ już nie bedę się niepokoić. Ja miałam wkłucia tylko w pachwinach udowych, na szyi nie miałam, a zabieg przeprowadzał Dr Piotr Buchta :) Co do ciśnienia to dostałam beta-bloker Concor 2,5 na zwolnienie po pół tabletki 1 raz dziennie, wiec jestem pod jego wpływem ale mam niskie ciśnienie ok 103/60, puls w granicach 55-59. Polecam wszystkim cały zespół w SCCS w Zabrzu, to wspaniali pełni ciepła fachowcy! Pozdrawiam wszystkich.

Odnośnik do komentarza

Bardzo mi przykro Kasiaaa78 :( Ja czuje sie narazie ok, ale czy zabieg się udał okaże się po kontrolnym holterze. Planuje go zobić 26 marca. Będę pisać co i jak- strasznie się boję. Kasiaaa78 trzymaj się, dasz radę! Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Gość kasiaaaa78

Do KasiaB Długo mnie nie było, oczywiście TRZYMAM KCIUKI MOCNO. Będzie dobrze:-) Ja miałam się zgłosić po dwóch m-cach i powiedzieć czy częstoskurcz się jeszcze raz powtórzył jak na razie nic się nie dzieje mimo intensywnego i pełnego stresu życia... Jeszcze czekam z nadzieją że nic się nie będzie działo... Mam ndzieję że wszystko jest dobrze u Ciebie. Pozdrawiam gorąco i życzę duuuużooooo zdrówka.

Odnośnik do komentarza

Witam, jestem już w domu, po 2 ablacji :) Zabieg odbył się 11 kwietnia w SCCS w Zabrzu. Tym razem raczej udany, lekarz był bardzo zadowolony po przebiegu i daje bardzo duże szanse powodzenia. Ja mam szczere nadzieje że własnie tak będzie, czas pokaże. Czuję się dobrze, mam lekki ucisk w klatce piersiowej ale to jak wiecie normalne i utrzyma się przez kilka dni. Poza tym trzeba dbać o siebie, odpoczywać i nie męczyć nóg ze względu na wkłucia w pachwinach. Nie dostałam żadnego b-blokera :) tylko polokard 75mg, potas i magnez. Jestem z tego powodu również szczęsliwa że nie muszę brać nic na serducho. Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Mam 24 lata. Jestem już po ablacji. Do szpitala przyjęto mnie w poniedziałek, we wtorek zabieg i w środę ok 14 do domu. Ablację miałam w Warszawie na ul. Spartańskiej. Rozpoznano u mnie Częstoskurcz nawrotny z węzła przedsionkowo- komorowego( AVNRT). Przed zabiegiem bałam się niesamowicie jak prowadzili mnie na sale to ledwo szłam ale po wejsciu strach minął całkowicie. Zabieg trwał koło godziny i praktycznie nic poza znieczuleniem nie czułam. Wszyscy bardzo mili normalnie mogłam rozmawiać. Podobno wszystko się udało i jestem zdrowa!! :) Nie musze brać juz żadnych leków i jak na razie czuję się super oprócz lekko obolałej pachwiny. Drugi raz na pewno zdecydowałabym się na ten zabieg.

Odnośnik do komentarza

Ja częstoskurcz mam od ok. 4 lat. Do listopada 2011 miałam raz na jakiś czas( raz na pół roku albo dłużej) takie ataki i trwały chwile parę minut i same ustępowały. Nie były takie uciążliwe i się nie przejmowałam. Kiedy zaczęłam pracować fizycznie po 8 godzin dziennie zaczęły się nasilać i np. łapały mnie w pracy, w autobusie ale najczęściej w domu w nocy. No i w listopadzie miałam 5 razy w grudniu raz w styczniu w ogóle w lutym 2012 3 razy( w tym raz ponad 3 godziny i zabralo mnei pogotowie na SOR, podali adenozynę i przeszło), w marcu 3 razy i w kwietniu raz. Po sytuacji ze szpitalem poszłam do kardiologa, przepisał mi Beto 50. Nic się nie poprawiło i zapisał mnie na ablację. Atak zawsze wygląda tak: najpierw zaczyna mnie laskotać w gardle i nagle zaczyna się szybkie walenie serducha. Zawsze jestem świadoma, nigdy nie zemdlałam. Nic mnie nie boli po prostu wali. Do tego pulsuje mi tętnica na szyi i bardzo dużo sikam. Pulsu podczas ataku nie mierzę wtedy w szpitalu miałam 190. Nie chyba nie miałam skurczów dodatkowych tzn. po lekach miałam wrażenie, że się zaczyna ale nie może się rozpędzić. wczesniej tego uczucia nie miałam. Co do zabiegu wzięli mnie na sale kolo 10 a o 12 byłam z powrotem na sali. Więcej czasu zajęło samo przygotowanie niż zabieg. Czułam tylko znieczulenie takie uczucie rozpierania a potem już nic. Kilkanaście razy wywoływali mi to walenie to tylko to czulam no i byłam na * głupim Jasiu* to też pewnie mnie otępiło trochę :) Była taka miła atmosfera, że nawet nie wiem kiedy minęło. 2 razy musiał lekarz mi przypalać ognisko arytmii bo było bardzo blisko naturalnego szlaku przewodzenia a nie chciał go uszkodzić bo wtedy bym musiała mieć wszczepiony stymulator ale podobno się udało. Po mnie ablację miała Pani z mojej sali. Miała identyczny przypadek jak ja i też się udało, tylko ją bardziej bolało niż mnie. Od zabiegu czuję się super. :)

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×