Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Częstoskurcz - ablacja


Gość jola

Rekomendowane odpowiedzi

oLIWKO MUSISZ MIEC METOKARD 50mg 1 tabl. nabierz powietra zamknij palcami nos i wydymaj powoli ale mocno przy ustach też zamkniętych i powtarzaj popijać zimną wodą z lodówki zimną woda na twarz kakt zimny okład i idealny spokój bez paniki nie biegać usiąść skulonemu głową w dół uciskając w okolicę przepony mnie to pomaga miej wiarę że poskutkuje życzę zdrowia
Odnośnik do komentarza
Witam. U mnie wykryto arytmie podczas rutynowych badań lekarskich przed rozpoczęciem sezonu (trenowałem piłkę nożną do tego czasu), miałem wtedy jakieś 15lat. Akurat jestem z tego przypadku, który nie odczuwa zazwyczaj częstoskurczów, zdarzyło mi się to może z 2-3razy. Nigdy też nie miałem nieoczekiwanych wizyt na pogotowiu. Od czasy wykrycia arytmii przez następne dwa lata miałem kontrolne pobyty w szpitalu, każdy kończył się zwiększeniem dawki podawanego mi od samego początku leku - polfenonu. W listopadzie 2008roku (miałem wtedy 17lat), podczas zwykłej planowej kontroli u kardiologa, wykryto stałe trzepotanie przedsionków (rytm na poziomie 100-195/min) i od razu zgarnięto mnie na oddział, leczenie farmakologiczne nie dawało oczekiwanych efektów, więc zrobiono mi kardiowersję elektryczną, to też nie przerwało trzepotania przedsionków, lekarze zdecydowali na przewiezienie mnie ze szpitala dziecięcego w Ligocie na ten dla dorosłych na Ochojcu. Tam też zrobiono mi pierwszy zabieg ablacji - początek grudnia 2008. Do choroby jak i zabiegu podchodziłem na całkowitym luzie, w przeciwności do panów, którzy leżeli ze mną na sali ;D A co do pierwszego zabiegu to muszę przyznać, że były to najgorsze godziny w moim życiu. Cały zabieg trwał ponad 8godzin, no muszę przyznać, że ból był niewyobrażalny (a uważam się za twardego chłopaka), pod koniec łzy poszły, w ogóle wpadłem w jakiś amok, przez następne 2-3h po zabiegu nie potrafiłem wypowiedzieć ani słowa. Jak się potem okazało zabieg się nie udał, wypisano mnie i zapowiedziano (jeśli się tylko zgodzę) następną ablację za parę miesięcy, przez ten czas zażywałem jakiś tam lek zaczynający się na *bio*, w październiku 2009roku miałem drugi zabieg ablacji, trwał on tym razem 4h i gdy usłyszałem *kończymy* byłem bardzo pozytywnie zaskoczony, bo owszem że nie były to 4h wypoczywania, ale dało się przeżyć, nie to co za pierwszym razem ;) Od tego czasu nie muszę brać już żadnych leków, arytmia jest prawie do końca wyleczona, co parę miesięcy mam kontrolne wizyty u kardiologa i tyle. Widziałem parę poprzednich stron i były osoby ,których zabiegi trwały tylko godzinę! to aż niemożliwe. Jak najbardziej zachęcam wszystkich do poddania się temu zabiegowi, ja nigdy nie przejmowałem się moją chorobą, ale skoro miałem okazję zaprzestać przyjmowania leków i bycia całkowicie zdrowym, to dla mnie tylko głupiec mógł jej nie wykorzystać. Lekarze bardzo mili, pielęgniarki średnie - nie było źle ale mogły być lepsze.
Odnośnik do komentarza
Gość poetka30
ja juz tyle lat sie ztym mecze i nikt nigdy nie zaproponowal mi ablacji .nie wiem dlaczego. nie raz bylam na to w szpitalu i ciagle tylko slysze ze to sprawa innego lekarza ten mowi ze innego /spychologia i to na prywatce/wiec nie wiem co to za konowaly.
Odnośnik do komentarza
Jestem 2 m-ce po ablacji!Czuję się super i póki co,wierzę,że mi jedna ablacja juz pomogła!Nie mam częstoskurczyhura,hurrrra,hurrrrrrrrrra!-;),więc wreszcie żyję normalnie!-;) Gdyby ktoś miał jakieś pytanka odnośnie samego zabiegu czy choroby,to zapraszam do kontaktu!Chętnie coś powiem. Pozdrawiam serdecznie i głowa do góry!
Odnośnik do komentarza
Gość ****************
witam wszystkich. jestem już rok po 2 ablacjach. usunięto mi migotania przedsionków (1 ablacja strasznie bolesna. zabieg trwał 4 godziny) a podczas drugiego zabiegu usunięto częstoskurcz pęczkowy komorowy i czułam się bardzo dobrze. Niestety nie dało się zlikwidować wszystkich źródeł arytmii ale były one nieodczuwalne dla mnie. postanowiłam spełnić swoje marzenie o założeniu rodziny. udało się :) zostanę mamą tylko niestety arytmia się nasiliła i ciąża,która powinna być czasem radości z oczekiwania jest czasem niepokoju o maleństwo... wszystkim serdecznie polecam ten zabieg bo chociaż na kilka miesięcy przypomniał mi jak wygląda normalne życie bez częstych wizyt na izbie przyjęć.
Odnośnik do komentarza
Witam. na poczatku chcialam powiedziec ze bardzo zaluje iz wczesniej nie czytalam tego watku. gdyz pomimo strchu i ewent.bolu wasze posty daja wiele otuchy i wiary w zabieg. u mnie puki co plany o dziecku nie sa argumentem gdyz wiadomo druga strona ich nie ma ale moze kiedys zmieni zdanie, argumentem jest chec powrotu do normalnego zycia. na 22 wrzesnia mam zapisana wizyte na badania elektro we wroclawiu u dr fuglewicza. gdyby ktos tam robil zabieg to prosze o opinie. moja kardiolog uprzedza ze moga odrazu zaproponowac zabieg, i choc pewnie juz na badaniach wpadne w panike to zgodze sie. u mnie opisano to jako napadowy czestoskurcz komorowy z drogi odplywu prawej komory. napewno przed wyjazdem bede czestym gosciem tego watku by dodac sobie otuchy.
Odnośnik do komentarza
chcialam jeszcze dodaci i zapytac, gdyz biore leki i jest okej ani jednej arytmii odkad wyszlam ze szpitala co cieszy lecz mam dziwne napady lekow glownie wtedy mam problem z oddychaniem. skad to sie wzielo i dlaczego? leki uspokajajace uspokajaja ale to uczucie nie znika. pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
oj to mnie zaskoczyles, zaden lekarz o tym nie wspomnial a bylam wczoraj u kardiologa i tez nic nie wspomnial. dziekuje za rade, podejde do ogolnego i zrobie odrazu wszystkie badania. a chcialam jeszcze was zapytac, czy po ablacji bierzecie jeszcze jakies leki?
Odnośnik do komentarza
WItam, ponad 2 lata temu pisalem tutaj, ze mialem zabieg ablacji. Niestety czestoskurcze wrocily. Dwa tygodnie temu wybudzilem sie w nocy i serce walilo mi mocno i szybko (wolniej co prawda niz kiedys), ale pojawila sie nowa *atrakcja* - co siodme uderzenie serce stawalo. Wezwalem pogotowie, w szpitalu powiedzieli, ze mam blok serca II stopnia, potem dopiero kardiolog stwierdzil, ze to czestoskurcz polaczony z blokiem. Dzisiaj rano mialem kolejny incydent i niestety wrocilem do swojego koszmaru, ktory myslalem, ze skonczyl sie po ablacji 2 lata temu. I juz nie wiadomo czy jest sens robic kolejny raz zabieg czy nie? Ech, beznadzieja!
Odnośnik do komentarza
Gość Małgosia
Witam, Jestem 2 m-ce po ablacji,,,czuje się ogólnie OK,chociaż czasem mam kilkusekundowe krótkie napady mocnych uderzeń serca,,przypomina mi to troche czestoskurcz..czy to normalne?????Oprocz tego,zadnych incydentów,czuje sie dobrze,nie męcze sie,nie mam zadnych dziwnych dolegliwości,,,, Biore oczywiscie nadal leki-Betaloc. Dajcie znac,jak Wy sie czujecie po ablacji? Pozdrawiam!
Odnośnik do komentarza
Witam wszytskich! jestem dwa dni po ablacji i już w domu! Tyle się naczytałam na forum, że tuz przed ablacją o mało nie dostałam zawału ze strachu!! Okazało się jednak , że niepotrzebnie panikowałam otóż ablację wspomniam lepiej niz leczenie kanałowe zęba :). Nie ma się co bać naprawdę!! Mnie prawie nie bolało, wszytsko do zniesienia. Potem musiałam długo leżeć, ale miałam miłe towarzystwo w pokoju więc czas szybko minął. Ogólnie nic mnie nie boli ani wkłocia w pachwiny, ani serce. Póki co czuje się jakbym w ogóle nie miała robionego zabiegu. W moim przypadku to było WPW i doktor powiedział, że zabieg się udał a ja mam nadzieję, że tak faktycznie jest. Czas pokaże...pozdrawiam i zachęcam do ablacji, bo naprawdę nie było źle choć ja miałam prawie 3 godz (nawet nie wiem kiedy minął ten czas)! P.S mam nadzieję, że już nigdy nie wrócą te okropne ataki i w mojej torebce w miejsce leków pojawi się czekolada :) Zrobiłam zabieg, bo chcę zajść w ziążę i spokojnie ja przechodić.
Odnośnik do komentarza
Witam i przepraszam Oliwkę, że dopiero teraz odpisuję.Atak można zatrzymać oddychając przeponowo ( nabieramy dużo powietrza i staramy się przeć, lub starając się wypchnąć tłok ze strzykawki swoim oddechem). Ponadto jestem od środy po ablacji wykonanej w Zielonej Górze ( miałam WPW ). Zabieg trwał 40 minut i zakończył się sukcesem. Nieprzyjemne było wkłuwanie się do tętnicy i późniejsze wyciąganie koszulek, reszta to mały pikuś. Całe szczęście, że mam to już za sobą :). Pozdrawiam wszystkich, Dorota
Odnośnik do komentarza

Może mi coś poradzicie. Robiłam badania krwi, bo od jakiegoś czasu mam dziwne uczucie niezborności wzroku, braku równowagi, oceny odległości itp itd. Właściwie w moim przypadku to nic nowego, tyle że bardziej jakoś to czuję i dłużej niż kiedyś. Jestem po majowej ablacji. W badaniach wyszło mi trochę za mało sodu i za dużo potasu. Staram się jeść więcej soli, mniej wysokopotosowych warzyw no i więcej pić (choć kaw i tak piłam dość dużo dziennie :) ). Po jakim czasie jest sens powtórzyć badania? Lekarka, poza stwierdzeniem zaburzeń elektrolitowych, nic mi o próbie wyrównania pierwiastków i ponownym badaniu nie wspomniała.

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich serdecznie. Ja miałam robione dwie ablacje na WPW, pierwszą w Zabrzu w 2005r -niestety nieudaną i drugą w Olsztynie w 2008r - udaną. Przed zabiegiem leczyłam się farmakologicznie ok 10 lat. Obecnie nie biorę żadnych leków i nie miewam częstoskurczów. Czasami zdarza mi się niemiarowe bicie, jak każdemu i zdrowemu człowiekowi. Pozostał mi jakiś lęk, który strasznie utrudnia mi życie. Mianowicie boję się zostać sama w domu w nocy. Jestem wtedy spięta i nie mogę przestać myśleć czy za chwilę nie będę miała kolejnego ataku. To powoduje,że serce zaczyna mi szybciej bić, łapią mnie duszności i tak w kółko. wiem,że jest to pod wpływem emocji. Może ktoś z Was miał podobne objawy i w jakiś sposób sobie z nimi poradził.? pozdrawiam gorąco

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich.Ja mam czestoskurcz od 20lat.Kiedys regularnie po kilka razy w tyg.Jak przestalem pic alkohol i palic papierosy,to napady miewam raz na dwa lata i trudno nazwac to napadami.Jakies tam szybsze stukanie serca przez kilka minut.Niestety lęk pozostal,ze wroci ten kilkunastogodzinny i trzeba bedzie jezdzic po szpitalach.Ale narazie jest ok i tak trzymac.

Odnośnik do komentarza

Witam,Mam 19 lat. Pale papierosy, nie dużo ale jednak. Teraz bardzo się ograniczam gdzieś w lipcu poprzedniego roku miałam pierwszy napad częstoskurczu. Był najgorszym bo wtedy nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Przebudziłam się w nocy, serce walił jak szalone, było mi raz gorąco, raz zimno, słabo i duszno. Potem zaczęłam się trząść, nie z zimna lecz takie nie do opanowania dreszcze ciała. Trwało to około pół godziny, wreszcie przerażona, że się nasila obudziłam domowników, wezwali pogotowie. Oczywiście gdy przyjechało pogotowie objawy ustały, ale stwierdzili częstoskurcz nadkomorowy. Zakazali kawy i papierosów i pojechali. Dostalam magnez i propanolol ale mialam napady, zawsze w nocy, dosc czesto, po lekach p0rzechodzily, ale zostalo niemile uczucie stachu i leku.. serce czesto bez powodu wali mi mocniej, szybciej. na prawde to okropne, ten lęk i świadomość, że nie mam co ze sobą zrobić. Robiłam badania ogóle, krew, tarczyca, wszytsko było w porządku. Dostałam skierowanie do kardiologa, ale mamy kochani luty a ja dalej nie mam zrobionych badać. po prostu porażka. jestem z Gliwic. Poszłam do corpory i tam miałam wizytę. Zbagatelizowała sprawa, czułam się jak jakas idiotka. Zleciala holter i ukg, ale czekalam na terminy dlugo, w kocu jak byl termin to dwonili ze maszyna zepsuta, ze nie maja kontrakty i do tej pory nic nie wiem. Juz nie wiem co mam robic, mowia ze z tym mozna zyc, ale jak mam cale zycie sie bać, myslec czy moge wypic piwo czy nie czy moge sobie pozwolic na rozne rzeczy. np bylam z przyjaciolki w Zakopanem, dostalam napadu.. nie chcialam im psuc wakacji, a wiem ze sie marwtili bardzo =( okropne to jest. i z czego sie bierze? nigdy nie pilam kawy, papierosy to sporadycznie, czasem w ogole przez tydzien czasem jejden na dzien, czasem kilka w wyjatkowcyh sytuacjach. ze zmeczenia? sresu? z czego to sie bierze?

Odnośnik do komentarza

Hhmmm to cholerstwo po prostu jest w nas, męczy, nie daje odpocząć i atakuje w najmniej oczekiwanym momencie, wtedy kiedy o nim nie myślimy...od sierpnia wiem co mi dolega, teraz czekam za terminem na zabieg ablacji...częstoskurcz mam ciągle....przy napadach migotania zastanawiam sie czy to już ostatni atak???....czy dam rade go uspokoić...??? a potem jest codzienność, obowiązki...słabość...ta cholerna słabość...migotanie.Pozdrawiam życzę Wam wszystkim zdrowia.

Odnośnik do komentarza

Witm wszystkich!!!!!!!!!!! bardzo bym chciala z kim popisac na temat oczywiscie ablacji. moj maz i rodzina to cudowni ludzie ale nie do konca mnie rozumieja. czuje sie z tym zle. jestem ponad tydzien po ablacji. mam dwojke dzieci i 24 lata. bede tu czasem zagladac i moze ktos sie do mnie odezwie. bardzo by mnie to ucieszylo. teraz czuje sie dziwnie. taki niepokuj nerwy strach. lekarze powiedzieli ze zabieg sie udal ale ja swoje. nie wim z czego to wynika. dzien przed ablacja mialam atak 260 puls i kardiowersja zeby nie brac lekow przed zabiegiem. to byl szok i moze przez to tak mam? ten strach? teraz zdarzaja sie takie pojedyncze skurcze ale lekarz mowi ze sie wszystko goi. nie wiem moze ktos ma podobnie i mu przeszlo? budze sie w nocy i boje sie isc siusiu:((( no:((( zeby nie dostac ataku chociaz wim ze moglo sie udac i moger juz tego nie miec. juz mam dosc. pomozcie

Odnośnik do komentarza

Jestem z wami i zycze wszystkim duzo zdrowka!!!!!! nie poddawajcie sie bo da sie z tym wygrac. ja chociaz mam dosc to szukam wsparcia i sil by dac sobie z tym rade. mam nadzieje ze mi przejdzie ten niepokoj a jak serce sie zagoi to juz nic nie bede zlego czuc. i nie bedzie potrzebna druga ablacja. a jesli tak? to ja zrobie i juz. ale....... dziekuje kochani!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Odnośnik do komentarza

Witam aniamoz, ja mam 32 lata i jak długo mam częstoskurcz to nie wiadomo, myślałam że tak ma być. O czasu jak wiem też mam *strach* ale to jest jakiś inny strach, lęk,niepokój, tłumacze sobie to tak...co ma być to będzie...nie mam na to wpływu żadnego...sama z tym nic nie zrobie...pozostaje czekać albo przejdzie albo nie. U mnie dochodzi jeszcze oczekiwanie na termin zabiegu. Mam pytanie: gdzie miałaś robiony zabieg i ile czekałaś na termin? Będe wdzięczna za odpowiedź. życzę zdrowia.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×