Skocz do zawartości
kardiolo.pl

WPW a ablacja


Gość Marcin

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiem jak to u Ciebie wygląda,ale mnie lekarze,po obejrzeniu wszystkich wyników,zaproponowali zabieg,a ja mogłam się zgodzić albo nie. Zgodziłam się i nie żałuję.Nie dopuszczałam do siebie myśli,że może się coś nie udać. Tobie życzę dużo zdrówka i powodzenia przy zabiegu. Będzie dobrze. Pozdrawiam... ;-)
Odnośnik do komentarza
Cześć! Zabieg ablacji miałam przeprowadzony w październiku przez doktora Czerwińskiego. Na częstoskurcze cierpiałam przez jakieś 4 lata, raz były ataki bardziej uciążliwe raz mniej. W tzw. międzyczasie urodziłam dziecko, częstoskurcz nie pozwolił na normalny poród (nie dało sie go uspokoić przy porodzie) i była cesarka w narkozie (cesarka była planowana, ale w znieczuleniu miejscowym). Poza tym ciąża przebiegła bez żadnych komplikacji. Ataki częstoskurczu uspokajałam w ten sposób, że najpierw wstawałam, a po chwili kucałam ( oddaje pokłony Allahowi nie wiem , jak inaczej opisac tą pozycję ;)). I tak na zmianę, pomagało prawie zawsze i w ciągu kilku takich wstań i przysiadów wszystko mijało. Jeśli zas chodzi o ciążę, to brałam Mexicord (1 tabletka dziennie) i nie było żadnego zagrożenia (choć jeden kardiolog miał inne zdanie). Z powodu niskiego ciśnienia nie mogłam brać innych np. Isoptinu, a Mexicord go nie obniża. Wszystkim zainteresowanym polecam Szybkie tętno i szybkie tętno II (wtedy tam pisał o mnie mój mąż Luk- ja nie mogłam) Po zabiegu nie miałam żadnych kłopotów, jedynie nasiliły sie migreny... Ale serduszko już nie szaleje. Gdybym miała sie jeszcze raz zdecydować to zrobiłabym to... Kika a co u Ciebie ?(przed zabiegiem z uwagą czytałam Twoje opisy i bardzo mi pomogły). Jeżeli macie jakieś pytania to z przyjemnością odpowiem może też komuś pomogę. Szpital w Ochojcu cudowny a opieka lekarska wspaniała, pielęgniarki super. Pozdraiwm wszystkich.
Odnośnik do komentarza
Marcinie,ABLACJĄ nazywany jest sam zabieg wypalania dodatkowej drogi przewodzenia w sercu,natomiast sprawdzanie jak działa serce i jak długa jest dodatkowa droga przewodzenia i czy potrzebne jest wypalanie,potwierdza badanie elektrofizjologiczne.Może jest to o tyle mylące,że ablacji (o ile jest potrzebna) dokonuje się podczas badania elektrofizjologicznego.
Odnośnik do komentarza
Mam 23 lata, tydzien temu mialam wykonywaną ablację...Jestem mlodą osoba, do tej pory prowadziłam bujne życie - lubię biegać, ćwiczyć, bawić sie ze znajomymi i zastanawiam sie czy po tym zabiegu mocno ucierpi moje dotychczasowe życie...Czy musze je zupełnie zmieniać...?Wskazany spacer,nie forsowanie się...? Odczuwam, że serce bije mi wolniej i lepiej sie z tym czuję, ale mam bóle serca i w klatce piersiowej czasami. Ale to chyba normalne w ciągu tygodnia po zabiegu, prawda?
Odnośnik do komentarza
Byłem na obserwacji w szpitalu. Lekarz stwiardził WPW. Powiedział tylko, abym nie zmianiał trybu życia, tylko zwolnił. Nie wiem jak mam postępować. Bardzo dużo biegałem. Przebiegłem Maraton Warszawski we wrześniu ubiegłego roku. Chciałbym jeszcze. Teraz nie wiem czy jest to możliwe bez przykrych konsekwencji dla serca. Czytałem forum. Niestety nie wiem czy mam się oszczędzać, czy powoli ćwiczyć dochodząc do formy maratończyka?
Odnośnik do komentarza
Gość arrrtur
acard...hmm. w ocenie zagrozenia przy zespole wpw waznych jest kilka czynnikow.?1. czy cokolwiek odczuwasz?masz palpitacje udokumentowane? czy po prostu ci to stwierdzono??2. czy masz ponizej 25lat,czy powyzej??3. czy lekaz sprawdzal czy na tescie wysilkowym zanika ci fala delta w ekg??4. czy wpw przebiega razem z migotaniem przedsionkow??
Odnośnik do komentarza
Marcin,ja tez mam szybkie bicia serca raz na jakis czas,mialam robiony Holter 24 godzinny lecz w tym czasie akurat nie mialam tych atakow,wiec ich nie zarejestrowal.W miedzy czasie mam dodatkowe czestoskurcze (tachykardie)i biore leki na spowolnienie akcji serca.Ja mam zdiagnozowane wypadanie platka ale czy moglbys opisac mi swoj atak szybkiego bicia serca i wyjasnic co to jest WPW?Czasem mam obawy co do kompetencji kardiologow i wrazenie ze wiele spraw lekcewaza i wrzucaja do jednego worka wszystkie objawy,bez glebszego zbadania przyczyn
Odnośnik do komentarza
jest jeszcze sotahexl 80. mam 36 lat czasami odczuwam coś jak wzmocnione uderzenia lekko opuźnione. Jest to nieregularne nie jest to dla mnie wogóle uciążliwe. Po prostu czuję mocniejsze uderzenia. EKg - nie wiem co tam jest bo nie mogli mi wyłapać na wykresie papierowym,było coś widać tylko jak bylem podłączony. Testów wysiłkowych nie miałem. Holter miałem 24 godzinny. Przy wypisie ze szpitala mam stwierdzony ZEspół WPW. Lekarz zalecił mi jazdę na rowerze a nie bieganie. Ja lubię biegać.
Odnośnik do komentarza
No i prawie wszystko jasne.Sotahexal, to dobry lek na twoja przypadlosc, bo to beta-bloker.Te potkniecia, to najprawdopodobniej przedwczesne pobudzenia. Nie wiem,czy komorowe, czy nadkomorowe, bo nie napisales.Wszystko masz w holterze, chyba ze ci nie dali ze szpitala? Idz i odbierz te badania natychmiast.Ograniczylbym wysilek zdecydowane.WPW+AV (jesli wystapi) moze byc niebezpieczne.
Odnośnik do komentarza
postanowiłem i ja sie podzielic swymi doznaniami związanymi z ablacją. Niestety w lipcu ubiegłego roku zabieg ten nie przyniósł oczekiwanego efektu. Niezbedna jest powtórka ale metodą CARTO. Własnie dzis wróciłem ze szpitala po ponownym częstoskurczu komorowym, którego nie można było uspokoic (220) wobec czego potraktowano mnie kardiowersją (kolejny raz zreszta. Tak wówczas jak i dziś nie mam żadnych rozterek przed podjeciem decyzji. To szansa na powrót do normalności. Przez 45 lat byłem bardzo aktynym człowiekiem w młodosci wyczynowo sport a teraz sala basen biegi po lecie i nagle sie urwało - dopadło mnie własnie na sali... Tym razem na powaznie wystraszony sam znalazłem droge do szpitala. Dzis jednak dowiedziałem się, że ablacja nie wyczerpuje mozści zapobiegania tej chorobie. Jako alternatywe w przypadku niepowodzenia z powtórki bądź odmowy jej wykonania - jest wszczepienie ICD jako prewencja wtórna. Z wyjasnień lekarza prowadzacego wynika, że jest to cos w rodzaju stymulatora, który się uaktywnia w momencie uaktywnienia sie dodatkowej drogi przewodzenia i działa na zasadzie kardiowersji elektrycznej. Na razie nie wiem nic wiecej na ten temat ale go własnie drążę. Zabieg miałem i mam miec powtórzony w Akademii Medycznej w Szczecinie
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich myslacych o ablacji.Mam 35 lat i mysle ze moj problem rozpoczal sie 18 lat temu.Moze mialem go od urodzenia ale bedac bardzo mlodym poprostu go nie zauwazalem.Swoja wedrowke po lekarzach ogolnych,kardiologach,psychiatrach i wszystkich innych mozliwych testach takich jak EKG,ECHO,EEG mozgu,badania tomokomputerowe nadnerczy,tarczycy setki badzn krwi i moczu,cukier, cholesterol i juz sam nie wiem co jeszcze rozpoczalem 15 lat temu.Odwiedzajac lekarzy postrzegany bylem jako nie grozny dla otoczenia swir,panikarz i hipochondryk ktory szuka sobie problemu.Najgorsze bylo to ze podczas wizyt wszystko bylo ok a potem w domu albo gdzies na ulicy moje serce wariowalo. Codziennie mialem mnostwo pojedynczych ,podwojnych ,potrojnych itd czestoskurczow polaczonych z jakby ukluciami w serce.Najgorsze byly jednak dlugie ataki napadowe czestoskurczu .Zdarzaly sie raz,czasem cztery razy na rok.Przewaznie w czasie naglego wysilku ,podskoku,kucniecia albo tez zupelnie bez przyczyny.Pojawialy sie nagle tzn jakby ktos pstryknal jakis wylacznik i konczyly sie niemal rownie gwaltownie.Trwaly roznie 20 sek,3min ,15 min,najdluzszy trwal ponad 2 godz i zawieziono mnie z przychodni karetka do szpitala gdzie po podaniu lekow przeszlo.Pogotowie odwiedzalem srednio 4 razy w roku i prawie zawsze trtaktowano mnie jak wariata.Naszczescie dwa razy udalo sie utrwalic te napady na paskach EKG.To byly moje jedyne dowody obrony.Tylu lekarzy ilu odwiedzilem tylu wysluchalem opinii.Wiekszosc kardiologow jednak twierdzila ze to taka uroda serca i mam sie nauczyc z tym zyc.Naprawde probowalem.Zmienialem diety,cwiczylem ciezko,raz lekko,dostalem leki Atnolol,Propanolol,Digoxin i cos tam jeszcze i nic.Dalej nie moglem polegac na moim sercu.Byle stres czy wysilek powodowal nieprzewidywalne sensacje.Poniewaz wariacje mojego serca bardzo sie miedzy soba roznily tzn jeden problem to te miarowe szybkie ok 180/min czestoskurcze a inne to trudne do opisania serie i klucia.Doszlo do tego ze balem sie wychodzic,spotykac i planowac cokolwiek bo nie wiedzialem jak sie bede czul.Zylem w ciaglym stresie i tylko nasluchiwalem kiedy znowu sie zacznie.Zylem jak powazny starszy pan.Wolno sie schylalem nie cwiczylem ,nie pilem alkoholu (i tak nie lubie) ani kawy oczywiscie nie palilem.Wstydzilem sie chodzic do lekarzy bo wiedzialem jak mnie potraktuja (wielu z nich to wyjatkowe swinie) i cierpialem myslac ze moje dni sa juz policzone.Naprawde bylem zdziwiony ze udalo mi sie tak dlugo przezyc..7 lat temu wyjechalem do stanow.Nie musze chyba tlumaczyc jak czulem sie w samolocie.Objawy ciagle istnialy ale coz bylo robic.Naszczescie moja zona zawsze byla przy mnie i mnie rozumiala.Oczywiscie stalo sie i wyladowalem na tutejszym pogotowiu jakies 5lat temu.Mysle sobie... nareszcie !!! Slyszalem zewszad ze tu maja wszystko wszedzie i na najlepszym poziomie.Pomyslalem wreszcie mnie naprawia albo przynajmniej powiedza mi dokladnie co tak naprawde mi dolega.Niestety... potraktowali mnie bardzo milo ale tylko poradzili udac sie do kardiologa wystawiajac rachunek na 2300 dolarow.Chodzilem wiec i tu i tylko wielkie rachunki i rozne tabletki ktore nic nie zmienialy.W koncu wyczytalem gdzies o ablacji.Pytalem sie moich kardiologow a oni mowili ze najpierw trzeba wykorzystac wszystkie inne metody jakby 20 lat kombinowania nie wystarczylo.Ja jednak postawilem wszystko na jedna karte.Nawet jesli dla nich moje objawy byly slabe i dla mojego serca ablacja nie byla konieczna to moja glowa nie mogla tego juz dluzej wytrzymac.Wykupilem ubezpieczenie wystukalem w internecie haslo najlepsza klinika kardiologiczna.Wyszlo ze Cleveland Clinic w Ohio.Mieszkalem wtedy w Kalifornii tzn ok 5000km dalej.Zadzwonilem do nich i powiedzialem o co mi chodzi.Kazali przeslac wszystkie papiery i wyniki ktore uzbieralem przez te lata.Zadzwonilem po paru dniach i kazali mi przyjechac.Zapytalem czy beda robili jakies badania bo jesli tak to ze wzgledu na odleglosc nie moge tam jezdzic co chwile i prosze o zrobienie calej serii w ciagu mojego pobytu.Zapewnili mnie ze wlasnie tak robia i wyznaczyli date za dwa miesiace.Balem sie jak diabli.Myslalem tak...moze faktycznie podejmuje za duze ryzyko bo przeciez zyje juz tak dlugo z tym i jakos to idzie ale zaraz potem pomyslalem o tych wszystkich ograniczeniach w ktorych trwalem ,tych nieprzyjemnych sytuacjach i ciaglym panicznym strachu ktory mnie nie odstepowal.Pomyslalem...czy naprawde moze byc gorzej ?Przeczytalem o tym naprawde duzo i skalkulowalem ze warto podjac to ryzyko.Pojechalem tam i przezylem szok.Supernowoczesne olbrzymie centrum ze wszystkimi cudami i lekarz ktory zachowuje sie jak duren hiphopowiec i nawet nie wie ze wyslalem mu moja historie choroby.Naszczescie wszystko mialem ze soba ,pokazalem mu i on powiedzial ze to wyglada na czestoskurcz i mozna sprobowac ablacji jesli ja chce.Zapytalem co on mysli bo przeciez ma doswiadczenie i zna ryzyko itd ale rozmowa jak z durniem ,jak chcesz to rob jak nie to nie itp.Wiec mysle ...sprobowalem wszystkiego ,jestem z tym naprawde nieszczesliwy i nawet jesli nie dla serca to dla glowy warto.Powiedzialem ze chce i ide na to.Wiec Fircyk mowi to dowidzenia za 3 mies (tyle sie poprostu czeka pomimo kilkudziesieciu tysiecy dolarow).Pytam o jakies badania przed czy testy a on ze nie trzeba i czesc.Wkurzylem sie do bolu bo czy nie mozna bylo powiedziec tego wszystkiego przez telefon.My tu mowimy o pieciu tysiacach km !!!! Wiedzieli to !!! Coz bylo robic po 10 minutowej rozmowie wrocilem do domu i czekalem te 3 mies martwiac sie okrutnie.Przed ablacja nie spalem trzy noce.Nachodzily mnie rozne mysli raz bylem zdecydowany, raz chcialem wszystko odwolac i uciec.Poszedlem jednak wierzac ze sie uda.Umowiony bylem na 9 rano.Po przybyciu i odczekaniu przy roznych okienkach 1.5 godz dotarlem na odpowiednie pietro gdzie pobrali mi krew podpieli kroplowke ubrali w pizamke i w poczekalni jak u dentysty siedzac z ta kroplowka na wieszaku spedzilem nastepne 3 godz.W koncu ktos mnie zabral do sali zabiegowej ktora byla mala i wygladala jakby juz swoje przeszla.Spanikowany poprosilem o podwojna dawke srodka ktory podobno jest super i nic sie nie jarzy i zalamalem sie jeszcze bardziej.Powiedzieli mi ze moga mi dac tylko tyle zebym nie zwariowal ale o zadnym prawdziwym relaksie nie ma mowy bo to oddzialuje na serce i moga miec problem z wywolaniem czestoskurczu.Ze strachu lezalem jak zamrozony i myslalem o ucieczce.Wkluli sie w pachwine (uklucie jak zastrzyk) i wprowadzili druty do serca (zaden problem, zero bolu).Personel troche do mnie mowil ale malo.Tzn nie informowali mnie kiedy zaczna pobudzac serce pradem kiedy zrobia przerwy a prosilem o to bo mysle ze bardzo by mi to pomaglo.Moglbym sie przygotowac do kazdej stymulacji i nie wpadal bym w wewnetrzna panike myslac ze cos sie zlego dzieje z moim sercem bez ich ingerencji.Poza tym te rozmowy o niczym miedzy pielegniarzem i pielegniarka dobijaly mnie jeszcze bardziej.Dlugo probowali az w koncu znalezli .Nie byli pewni czy to to miejsce i wstrzykneli mi cos w rodzaju adrenaliny.Poniewaz mnie oczywiscie nie uprzedzili wtedy sie przerazilem.Nagle poczulem jakby mi wzroslo cisnienie i zaczela mi tluc serce.Myslalem ze cos sie popieprzylo i nie moga tego opanowac?Pobudzili, wylaczyli a serce dalej zasuwalo samo.Zapytali czy to ten objaw i... poprostu go uspokoili w ciagu sekundy.Zapowiedzieli wypalanie.Bylo troche bolesne ale bez problemu do wytrzymania szczegolnie ze chodzi tu o sekundy (moze 10 albo 20).Powiedzieli ze zrobili ,zostawili mnie na pol godziny przerwy (tak trzeba)i wrocili zeby sprawdzic czy napewno sie udalo.I to samo. Prad ,nic prad+ adrenalina i tez nic czyli serce po stymulacji wraca od razu do normalnego bicia tzn nie zostaje na szybkich obrotach.Powiedzieli ze skonczyli i teraz beda wyciagac te wszystkie rurki i druty i koniec.Poinformowali mnie ze to byl AVNRT i musieli byc bardzo ostrozni bo w przypadku najmniejszej pomylki musieli by wszczepic mi rozrusznik serca.Oznacza to ze wypalili tylko tyle ile mogli, bez zapasu.Po wszystkim na lozku na kolkach do sali na 24 godz obserwacje i do domu.Nie musialem dostac zadnych lekow ani przeciwbolowych ani rozrzedzajacych doslownie nic.Nie kazali mi tylko ruszac noga przez 4 godz, po tym moglem wstawac do WC. Juz od razu po zabiegu czulem sie lepiej.Zadnych nadbic czy czegokolwiek.Doslownie nic.Moze jak sie bardzo w siebie wsluchalem to leciutkie podraznienie wokolo serca ale zadnych POWTARZAM ZADNYCH !!! arytmii.Na drugi dzien wstalem ,wsiadlem w samochod i poprostu kierowalem 11 godz do domu (juz blizej bo przeprowadzilem sie w miedzyczasie do pln caroliny).Lekarz zalecil mi nie szalec przez 6 tyg.Dzisiaj mija piaty dzien od ablacji czuje sie tak jakbym dostal nowe zycie.Wreszcie po raz pierwszy moge powiedziec ze NIC MI NIE DOLEGA !!! Czuje sie doskonale !!! Dopiero teraz wiem jak ciezko chory bylem do tej pory.Ile lat stracilem niepotrzebnie.Zycze jak najgorzej tym wszystkim nie czulym lekarzom koniowalom radzacym mi nauczyc sie z tym zyc.Z TYM NIE DA SIE NORMALNIE ZYC !Czesto lapie sie jeszcze na dawnych przyzwyczajeniach tzn pewnych ruchach czekam na uderzenia i klucia a tu...nic po prostu nic !!! Mowie Wam rozkosz.Nawet oddychanie cieszy.Nie wysilalem sie wprawdzie jeszcze i wiem ze to moze wrocic ale teraz juz nie bede czekal.Teraz wreszcie wiadomo o co chodzi i jak to naprawic.Pojde chocby jeszcze i dziesiec razy bo warto.To odmienilo moje zycie.CZUJE SIE ZDROWY ! Roznica jest tak wielka ze nie moge uwierzyc.Moj mozg jeszcze nie nadaza i czeka na niespodzianki a one sie nie pojawiaja.Napisalem ten post bo czuje sie w obowiazku wobec Wszystkich ktorzy maja podobne problemy i rozterki.Mowie Wam nie czekajcie ,robcie ablacje bo moim zdaniem warto.Nawet jesli wyladujecie z rozrusznikiem to i tak lepiej miec serce bijace miarowo i bezbolesnie pobudzane sztucznie niz te cholerne nigdy nie wiadomo jak sie konczace wariacje.Jestem zwyklym sredniakiem i pomimo ubezpieczenia musze i tak zaplacic jeszcze 8.000 dol.Jest to dla mnie bardzo duzo ale gdyby bylo i 100000 to i tak warto bylo nawet gdybym musial splacac raty do konca zycia.Mam nadzieje ze komus pomoglem opisujac swoja historie. ps.Jesli ktos mialby jakies pytania czy watpliwosci moze do mnie pisac.Nie obiecuje ze szybko odpisze bo wreszcie jestem zajety zyciem. Moj e-mail ericasia@hotmail.com pozdrawiam ERIC
Odnośnik do komentarza
Witam ponownie. Jestem już po konsultacji z lekarzem i szczerze mówiąc bardzo pozytywnie mnie nastawił do zabiegu ablacji, tak pozytywnie że się zgodziłem. Mimo bardzo rzadkich ataków jakie miewam sam zabieg prawdopodobnie jest mniej ryzykowny niż dalsze życie z WPW. W końcu jakiegoś ataku mój organizm w przyszłości może nie wytrzymać. Trzeba spróbować nowych technik medycyny ;) Na razie mam mętlik w głowie i wiele wątpliwości, ale mimo tego jestem pozytywnie nastawiony. Będę miał zabieg w W-wie w szpitalu MSWiA, tylko na razie nie mam konkretnego terminu. Życzcie mi powodzenia :) Odezwę się po zabiegu.
Odnośnik do komentarza
Witam Was Serdecznie!!! Serdeczne podziękowania dla Pana Prof. Franciszka Walczaka dr Łukasza Szumowskiego i zespołu. Dziękuję również dr Ewie Jakubowskiej wspaniałej kobiecie, która prowadzi pacjętów przez cały pobyt w Centrum Kardiologii Anin oraz całemu przesympatycznemu personelowi Centrum Kardiologii Anin. To ludzie o wielkich sercach dzięki nim dostałam szanse na życie w pięknych barwach. Jestem po ablacji w Centrum Kardiologii Anin. Karta Informacyjna - Rozpoznanie Stan po ablacji drogi wolnej AVN u pacjęta z napadami AVNRT Zastosowane leczenie zabiegowe wykonano EPS i ablację RF, indukowano AVNRT. Wykonano ablację drogi wolnej AVN . Po zabiegu ERP AVN 130 8+1 = 320ms Po zabiegu nie indukowano arytmii. Wykonano skuteczną ablację drogi wolnej. Po zabiegu nie wyzwolono arytmii. Przebieg hospitalizacji po zabiegu bez powikłań. Kilka godzin po zabiegu odczuwałam pojedyncze potknięcia i przyśpieszony puls, Lekarze twierdzą, że to normalne. Uspokoił się po południu około 12 06.03. Zabieg wykonano o 16 05.03. Wczoraj zostałam wypisana do domu dokuczała mi tylko pachwina, która mnie bolała nie ma żadanego krwiaka wygląda ładnie dzisiaj już jest rewelacyjnie ból ustąpił. Postaram się opisać cały przebieg zabiegu jak się już wpełni zregeneruje ja byłam bardzo mile zaskoczona. Naprawdę nie ma się, czego obawiać. Teraz tylko trzeba czekać na efekty. Proszę uwierzcie mi i nie bójcie się ablacji to wielka szansa na normalne życie bez bomby w sercu. Apeluję do wszystkich, którzy są przed zabiegiem i do tych, którzy dowiedzieli się o konieczności ablacji bez chwili wahania podejmijcie decyzję o zabiegu. Dziewczyny, które są młode i planują zajść w ciążę nie czekajcie ABLACJA daje nam światło na upragnione macierzyństwo. Możecie powiedzieć, że łatwo mi teraz mówić, bo jest to już za mną - nie ja bałam się okropnie i zupełnie niepotrzebnie chcę wam tego oszczędzić. Chcę wykrzyczeć to całemu światu Ablacja to nasza szansa na życie na pełnych obrotach bez ograniczeń na zdobywanie szczytów na normalne życie bez lęku, że w każdej chwili może nas złapać atak, Dostaje się środek uspokajający jesteśmy spokojni czujemy błogi spokój a zespół ablujący robi, co do nich należy z ogromną precyzją to kompetentni ludzie którym całkowicie powinniśmy zaufać oni nie pozwolą aby coś poszło nie tak nie ma takiej opcji. Dla mnie cały przebieg ablacji był miłym zaskoczeniem dr Szumowski to wspaniały człowiek, Ja z częstoskurczem węzłowym żyłam od 10 roku życia mam obecnie 29 lat ataki miałam raz na dwa lata było różnie z czasem stały się intensywniejsze mój ostatni atak trwał 30min w 2005 roku i powiedziałam sobie dość chcę życ normalnie. Teraz dostałam tą szansę i muszę ją wykorzystać w 100%. Podaję nr tel do Centrum Kariologii Anin ul Płowiecka 37 Warszawa tel 022 509 14 60. Najlepiej od razu umówić się na wizytę do prof. Franciszka Walczaka. Z badaniami Holter 12 odprowadzenowy prof bazuje na tym badaniu wszystkimi dotychczasowymi badaniami zapis EKG z zapisem napadu jeśli taki posiadacie i wszystkie dotychczasowe EKG oraz Echo serca. Prof. na konsultacji ustala termin ablacji to wspaniały człowiek który roztacza wokół siebie niesamowitą aure. Zaufajcie mu to wielki autorytet w swojej dziedzinie. Zostanie wam wyznaczony termin Ablacji i dostaniecie listę badań, które trzeba wykonać na 3 tygodnie przed zabiegiem. Ważne musicie być zaszczepieni przeciwko żółtaczce!!! Trzymam kciuki :))) Będę szczęśliwa jeśli moja wypowiedź Wam pomoże :)))
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×