Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Rekomendowane odpowiedzi

Hej kochani ! No niestety te zawroty sa strasznie męczace i wiem , że im bardziej się na nich skupiamy tym są silniejsze, ale jak je lekceważyć skoro one na chwilę nie pozwalają o sobie zapomnieć . Nie wiem czy Wam też jest lepiej jak macie świadomość , że nie jestescie sami, bo ja zanim załozyłam to forum to myślłam, że jestem jakimś odmieńcem :)Polecam Wam wszystikim forum Pani jadwgi szczpaczyńskiej z nerwicy mozna się wyleczyć . Naprawdę mozna tam znaleźć wiele ciekawych wskazówek. A teraz wracam do papierów hejka :)
Odnośnik do komentarza
Witam wszystki!!! Jestem tu nowa, choociaż czytam Wasze rozmowy od jakiegoś czasu. U mnie nerwicza zaczęła się rok temu we wrześniu. W pracy zrobiło mi się bardzo słabo - myślałam że zemdleję - koleżanki położyły mnie i drżało mi całe ciało chociać nie było tego widać. Przyjechało pogotowie zbadali podstawowo (tętno, cukier itp.) i stwierdzili że to atak nerwowy. Mąż zabrał mnie do domu i przez następne dwa tygodnie miałam na zmiane ataki duszności, bóle głowy, drętwienie rąk i nóg, ucisk na klatke piersiową, nie spałam albo budział się w nocy, rozwolnienia. Przeszłam kilku lekarzy: neurologa, ogólnego i okuliste. Miałam badanie krwi, tsh, TK głowy i dno oka i wszystko ok. Wszyscy lekarze orzekli jednoznacznie, że to nerwica. Atak dostałam po tym jak moje dziecko, a potem mój mąż byli w szpitalu. Mąż zachorował na cukrzyce- oczywiście ja przyjęłam tą diagnozę jak wyrok!!! Oczywiście nie wierzyłam, że to wszytsko to nerwica szukając sobie chorób. Trafiłam do psychiatry, który przepisał mi leki - citronil - brałam go i było ok - nawet szumy w głowie przeszły. W marcu tego roku sama odstawiłam leki - oczywiście stopniowo zmniejszając dawkę - było ok i super aż do początku września :((( dziecko do pierwszej klasy, powrót z urlopu, broblemy męża w pracy. Przez pare ciężko mi się oddychało - jakby mi słoń siedział na klatce piersiowej, zawroty głowy, było mi niedobrze, drętwienie rąk MASAKRA. Staram się z tym walczyć ale ciężko mi bo mam prawie cały czas jak bym miała za ciężką głowe, szumi mi uszach i ciągle myśle, że jestem na coś chora. Jak tylko się obudze to wsłuchuje się w swój organizm i a wieczorem jak mi cięzko na klatce to myśle, że rano się nie obudze :((. Trzyma mnie tak 3 tygodnie - biore persen forte i pije magnez z wit. b6 - przestałam prawie dretwieć, ale na głowie mam ciągle ten *kask* i ciężką głowe - oczywiście ciągle mysle, że to jakaś ciężka choroba. Nie wiem co mam robić - RATUNKU - czy iść znowu do psychiatry po citronil??? Czy można mieć zawroty głowy tak długo z powodu nerwicy. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Hej elina ano niestety można, ja mam zawroty non stop od dwóch lat. Objawy jakie opisałaś też przechodziłam. Jak czułam się źle od razu zasiadłam przed komputerem i szukałam sobie chorób. Jest to najgorsze co może być bo prawie wszystkie choroby pasowały do moich objawów. Dopiero praca z psychologiem i moja rodzina uświadomiła mi, że to co robię przynosi mi więcej szkody niż pożytku. Dlatego staram się jak mogę unikać programów czy czytać artykułów na temat chorób, moi znajomi tez wiedzą , że takie tematy nie dla mnie.A ty jak sama zauwazyłaś jak brałaś leki było ok. Proponuję wizytę u psychologa. Muszę kończyć pa :)
Odnośnik do komentarza
Hej kochani-po długim czasie!!!!Przepraszam ze tak długo nie zaglądałam-ale byłam bardzo zajęta-otworzyłam sklepik i pochłaniało mi to dużo czasu.Czułam się super,ale zrobiłam błąd bo myślałam ze skoro dobrze się czuje to odstawiłam leki i objawy wróciło,widocznie 7 miesięcy to był za krotki okres leczenia i biorę dalej.....ale mam problem bo 5 dzień drętwieje mi koniec języka,kochani czy słyszeliście o takim objawie nerwicy???plisss pomóżcie
Odnośnik do komentarza
Hej kochani ! Witaj sabiu po długim okresie :)No niestety w przypadku psychotropów tak jest, że trzeba je odstawiać powoli. Z ciekawości zapytałam jaki sklepik otworzyłaś ? Co do drętwienia języka to tego jeszcze nie miałam, ale nerwica daje tyle różnych objawów, że wcale bym się nie zdziwiła gdyby to było przez nią. Ja np. mam jakieś zaburzone widzenie, jakby mi ktoś z lekka przyciemnione okulary założył ::((( Wczoraj mimo, że boża niedziela miałam bardzo pracowity dzionek, głównie w kuchni i wiecie co przyznam się, że wam że zapomniałam o zawrotach , chyba nie miałam czasu się na nich skupiać. Dzisiaj karuzela wróciła ::(((
Odnośnik do komentarza
Kochani!Nerwice trzeba leczyć bez psychotropów.Jest to z pozoru trudniejsze bo depresanty ułatwiaja sprawę, ale jest bezpieczniejsze i daje o wiele lepsze efekty.W przypadku silnych nerwic, proponuję terapie psychotropami góra 6 mieisecy (wskazane nie wiecj niż 4) aby stanac na nogi i wyciszyc organizm, ale od pocztaku ich brania nastawic sie ze po tym okresie stopniowo odstawiamy leki .W okresie brania leków trzeba przeprowadzic na sobie samoterapie.Ja tak zrobiłam, psychotropy zdecydowałam sie wziasc tylko dlatego ze brałam slub i nie wyobrazałąm sobie stac przed ołtarzem godzine!Brałam je 4 tygodnie przed slubem na wyciszenie i najlesze ze w dniu slubu ich nie zwiełam:))po slubie zaczełam stopniowo odstawiac.Poprostu wiedziałam ze nie moge leczyc nerwicy psychotropami bo one uzalezniaja i trzeba brac ich coraz wiecej a potem jak chcesz je odstwic to pojawia sie lęk ze bez leku sie nie uda i znowu nie wyjdziesz z domu bez leku. Błedne koło..Wiec uwazam ze psychotropy sa dobre na chwilowe wyciszenie organizmu ale tak naprawde tego problemu nie da sie wyleczyc lekami tylko praca nad swoim umysłem ktory musi oswoic sie z lękiem.Nerwice trzeba zrozumiec to jest najważniejsze w walce z nią.
Odnośnik do komentarza
p.s Jak sie odsatwi psychotropy i nerwica wroci po jakims czasie to nie wolno sobie wmawiac ze to dlatego bo za krótko bralismy lek!Trzeba zrozumiec i zaakcetowac fakt ze Nerwica lubi wracac i ona cały czas w nas spi, nie zlikwidujemy jej całkowicie, mozemy 5 lat nie miec ataku a potem nagle trach!Ni stad ni z owad znowu atak.Z tym trzeba sie pogodzic ze gdy to paskudztwo wraca to tylko na chwile zeby za raz znowu pojsc sobie w cholere!Nie mozna oczekiwac ze sie raz na zawsze pozbedziemy ataków, i juz nigdy wiecj zadnego.Ludzie ktorzy wygrali z nerwica w tym Ja to Ci którzy potrafia np: rok czasu nie miec ataku, potem jeden atak, znowu nie miec np dwa lata ataku i potem atak i tak dalej.To jzu jest mega sukces.Ataki leku sa jak katar poprostu sobie czasem wracaja no i co z tego!Trzeba to zaakceptowac tak jak katar i nie robic z tego tragedii.na katar sie nie umiera na atak leku też nie.Trzeba to przejsc i tyle.Trzeba naprawde popracowac nas pozyytywnym nastawieniem do nerwicy.Dobre nastawienie potrafi góry przenosic w walce z tym zaburzeniem.Aby wygrac z nerwica trzeba zrobic rzecz ABSURDALNA. Trzeba ją pokochac;-)Smiec sie zniej, żartowac, osowic ją i zakaceptować.Wiem bo tak zrobiłam i moze zycie wrociło do normy:)wiem ze atak moze sie kiedys tam jeszcze zdarzyc,ale co z tego.Czym jest jeden atak który mi niczym nie grozi w porównaniu z pozostałymi 364 dniami spokoju i szczescia!:-)tak włąsnie trzeba myslec.Cudownym lekarstwem w tej chorobie i pozytywne myslenie, które wycisza mózg a ten bedac wyciszonym wycisza organizm:-)cudowna symbioza.Nic od razu, trzeba pracowac nad tym małymi krokami :-)
Odnośnik do komentarza
Propozycja dla tych z zawrotami głowy.Pewnie słyszelicie ze siła autosugestii jest ogromna.Ja dzieki niej rzuciłam palenie.Od tej pory ogromnie wierze w siłe umysłu.Wierze ze jesli cos sobie wmawiamy, powtarzamy dzień w dzień jak manatre to nasz mózg koduje sobie ten komunikat, przekaz w podświadomosci i po pewnym czasie zaczyna odbierac go jako norme.Zróbcie sobie eksperyment.Nastawcie sie ze np od dzisiaj bedziecie wmawiac sobie, że zawroty głowy sa skutkiem napiecia nerwowego i to napięcie znika i w raz z nim zawroty głowy.Poprostu rozmawiajacie na głos sami ze soba,przy kazdej mozliwej okazji, badz podczas kapieli ,podczas przygotowywnia kolacji, podczas jazdy samochodem, podczas spaceru.Rozmawiajcie z włąsnym mozgiem np. ,,Od dzisiaj napiecie nerwowe bedzie znikac, a wraz z nim zawroty głowy.Usuniemy napiecie, znikną zawroty głowy.Z każdą chwilą napiecie znika, znika, znika.Znikaja zawroty głowy.Organizm wycisza sie, napiecie znika, zawroty ustaja.Nie ma zawrotów głowy.Nie ma zwrotów głowy.nie ma zawrotów głowy.I tak w kołko.Połaczcie to z realksem, kapielami,herbatkami wyciszajacymi, spacerami, medytacja,ćiwczeniami.Wprowadzajcie organizm w stan relaksacji i potwarzajcie tą mantre.Wymslcie jakiekolwiek słowa.Jestem pewna ze wytrwałych i zdeterminowanych czeka niespodzianka juz po kilku dniach.;-)Jestem pewna ze ten sposb musi pomóc!Nie ma szansy ze nie, ale trzeba naprawde skupic sie na tym wyciszaniu i na mantrze.Przed snem powtarzac mantre , po przebudzeniu powtarzac.Byc bardzo pogodnym przy tym usmiechnietym kazdego dnia i radosie nastawionym do życia.jak zdarzy sie zawrót głowy to nie rezygnowac z eksperymentu tylko mówic sobie:,,Organizm stopniowo przyzwyczaja sie do nowej sytuacji, pojawiaj sie oststnie zawroty, ostatnie zawroty, akceptuje je, pomału wszystko sie stabiziluje.**Prosze jesli ktos zdecyduje sie na ten eksperyment niech da znac o efeketech;-)
Odnośnik do komentarza
Hej Mag ! Wielkie dzięki za Twoje cenne wskazówki. Zjawiłaś się na tym forum właśnie w tym momencie kiedy mam dylemat czy wrócić do leków. Wczoraj musiałam niestety siegnąc po jedna tabletkę, ale mam nadzieję, że to się nie powtórzy. Ja też przechodziłam stan po odstawieniu psychotropów i było to straszne, ale te zawroty nie pozwalają mi o nich zapomnieć. Wczoraj miałam zaburzone widzenie jakby przyciemnione okulary i porostu się wystraszyłam. Walczę bez leków od ponad dwóch lat / choć zdarza mi się sporadycznie je łyknąć / , ale spróbuję zastosować to co Ty zalecasz. Oby przyniosło to efekt i bardzo Ci dziękuję. Pozdrawiam serdecznie :)
Odnośnik do komentarza
Czesc dziewczyny i chlopaki :) U mnie bez zmian bylam w weekend nad morzem troche mniej myslalam ale i tak wszystko bez zmian oczywiscie spanie tylko na lewym boku bo na prawym karuzela no masakra buja mna jak na statku podloga faluje :( zyc sie odechciewa...znowu zaczynam rajd po lekarzach bo mam juz dosc takiego zycia za rok slub wesele a jak sie lepije nie poczuje to niewiem co bedzie :(...dzisiaj prawie pol dnia przeplakalam jak ktos chce pogadac lub potzrebuje wsparcia to niech pisze na gg 8191443 pozdrawiam trzymajcie sie buziaki :*
Odnośnik do komentarza
Cześć kochani ! Jak dobrze że mamy się gdzie wyżalić:(U mnie dzisiaj nie jest tak tragicznie, wczoraj pocieszałam koleżankę, której facet jest na wykończeniu.Mam nadzijeę że jej trochę pomogłam. Wszystkie formy relaksu są jak najbardziej polecane. Sama brałam się za trening Schulza i Jacobsena/ mozna sobie ściagnąć z interenetu /. Tylko, że ja się szybko zniechęcam , bo po tygodniu zrezygnowałam , bo stwierdziłam , że jest mi chyba gorzej niż lepiej / choc pewnie to mój wymysł / Dlatego holly stosuj wszystko co możliwe , bo w nerwicy potrzeba cierpliwości - mi jej niestety brakuje :::((( Chętnie kochana bym pogadała, ale zwyczajnie brakuje mi czasu. Dlatego wolę tę formę. Objawy które opisujesz zanm doskonale i tez nie raz zalewałam się łzami. Musimy jednak być silne i się nie poddawać - Pozdrawiam :::)))
Odnośnik do komentarza
Grzegorz1981 tak mi sie przypomnialo a badales kregi szyjne???ja sie wlasnie wybieram ze zdjeciem do specjalisty od rehabilitacji bo byc moze mam jakis ucisk kregow na tetnice mam podobne objawy do Ciebie zawroty wlasnie w typie plywania odjezdzania podlogi i bujania ale wewnatrz ciala jakby nigdy sie nie przewrocilam ani nie stracilam rownowagi ale tak sie czuje jakbym miala zaraz upasc tez uczucie ciezkiego karku glowy i jakby napompowanie wewnatrz a czasem czuje jakbym wszystko miala spiete w sroku az skora glowy mnie ciagnie a przynajmniej tak mi sie wydaje ja np nie moge czesto schylic glowy w dol a juz nie wspomne ze nie moge w ogole przekrzywic glowe w prawo bo karuleza na maxa prawie rok spie na lewym boku az ucho mam juz obtarte :( ehhhh,masakra i od tego wszystkiego juz nerwica i depresja i wszystko na raz :(((( czasem nie mam juz sil :(((( pozdrawiam wszystkich 3majcie sie :*
Odnośnik do komentarza
Witam was, U mnie zawroty głowy zaczęły się jakiś miesiąc temu. Trafiłam do szpitala na 10 dni zbadali mnie dogłębnie i nic nie stwierdzili. Udałam się więc do lekarza rodzinnego który stwierdził, że to może zapalenie błędnika i zapisał tabletki. No i oczywiście zaczęłam szukać na necie innych możliwości i trafiłam na nerwice a z niej jakimś trafem na opis schizofrenii. No i się zaczęło:( Ogarnoł mnie paniczny lęk przed tą chorobą od poniedziałku jestem w strzępach szukam u siebie objawów (których nie ma i nikt ich nie widział). Paniczny lęk jest nie do zniesienia. Szukam i szukam zastanawiam się. No i tak trafiłam tutaj i jak was czytam to uwiadamiam sobie ,że to może być nerwica. Też miałam wrażenie kulki w gardle której tam po zbadaniu nie było. Myślałam kiedyś ze mam udar i pojechałam do szpitala i tak bym mogła wymieniać i wymieniać. Dzisiaj idę do psychiatry dodam iż sama ukończyłam w tym roku Psychologie:/ Opiszcie prosze jak wygłądały wasze napady nerwicowe? Też paniczny lęk utrzymujący się parę dni? Lęk przed śmiercią? rakiem (ten to mi dopiero doskwiera)? Ile trfały jakie tabletki braliście i jak się z tym żyje ? Serdecznie pozdrawiam i czekam na szybką odpowiedź
Odnośnik do komentarza
...Było nas czterech - Jerzy, William, Samuel i Harris, ja i Montgomercy. Siedzielismy w moim pokoju, paliło się i rozmawiało o tym, jak źle jest z nami, rzecz jasna z punktu widzenia medycyny. Wszyscy czuliśmy się kiepsko i to coraz bardziej nas niepokoiło. Harris miewa szalone zawroty głowy, że odchodzi od zmysłów, Jerzy powiada na to , że czasem kręci mu się w głowie i nie wie wtedy co sie z nim dzieje. A u mnie popsuła się wątroba.Nie może być co do tego żadnej wątpliwości , bo wlaśnie przeczytałem prospekt patentowanych pigułek na wątrobę , w którym dokładnie opisano rozmaite objawy, pozwalające określić, czy komuś dolega wątroba. Mam wszystkie te objawy. Bardzo to dziwne, ale jeszcze mi się nie zdarzyło, bym przeczytał ogłoszenie o jakimś najnowszym specyfiku i nie doszedł do nieodpartego wniosku, że cierpię właśnie na opisaną tam chorobę i to w najbardziej złośliwej postaci. Za każdym razem diagnoza ściśle odpowiada temu wszystkiemu, co sam odczuwam........ Wziąłęm książkę i przeczytałem wszystko na temat kataru siennego.Potem nieco się zagapiłem . Bezmyślnie przewracałem kartki ni stąd ni zowąd zacząłem studiować choroby. Nie pamiętam już w której z nich pogrążyłem się najpierw .W każdym razie był to jakiś straszliwy, siejący spustoszenie dopust boski * objawów ostrzegawczych * , zdałem sobie sprawę jasno, że się ta zmora do mnie przyplątała. Przez chwilę siedziałem bez ruchu, zmrożony przeraźliwym strachem. Potem z rozpoaczliwą rezygnacją zacząłem znów przewracać kartki .Zatrzymałem się na gorączce tyfoidalnej ... przeczytałem objawy... odkryłem, że jestyem chory na tyfus- musiałem go mieć dobrych kilka miesięcy nic o tym nie wiedząc. Ciekaw byłem co mnie jeszcze gnębi . Dojechałem do tańca świętego Wita i wyszło na jaw, że jak się tego spodziewałem - święty Wit też mnie nie ominął.
Odnośnik do komentarza
Mój przypadek coraz bardziej mnie interesował. Przystąpiłem do rzeczy w porządku alfabetycznym. Dowiedziałem się, że cierpię na artetyzmi że za jakieś dwa tygodnie zacznie się ostry stan zapalny. Brighta choroba, jak się o tym z ulgą dowiedziałem, nawiedziła mnie w postaci takiej jakiejś odmienionej, że mogłem z nią żyć nawet 100 lat. Cholerę za to miałem z ciężkimi komplikacjami, a z dyfrerytem już się chyba urodziłem. W pocie czoła przewertowałem litera po literze cały alfabet i wkjońcu się okazało, że tylko jednej choroby na pewno nie mam puchliny kolan, na którą cierpią panny służące, jeśli za dużo klęczą. Zrazu poczułem się tym niemile dotknięty - puchlina kolan wyraźnie mnie zbagetlizowała. Dlaczego nie mam puchliny kolan? Czemu ona tak ostentacyjnie trzyma się ode mnie z daleka? Najbardziej złośliwa podagra czepiła się mnie jak się teraz okazało , choć nic o tym nie wiedziałem, a na żółtaczkę cierpiałem niezawodnie od dziecka. Po żółtaczce nie było już w tej encyklopedii żadnej choroby, nic zatem więcej dolegać mi nie mogło..... ... Następnie zastanowiłem się ile mi jeszcze życia zostało.. spróbowałem sam się zbadać. Szukałem pulsu. Najpierw wogle nie mogłem się go domacać. Nagle ni stąd ni zowąd zaczął bić. Wyjąłęm zegarek i liczyłem uderzenia . Dorachowałem się 147 na minutę. Spróbowałem odszukać serce . Nie mogłem znaleźć własnego serca !Przestało bić !Później doszedłem do wniosku że cały czas było na swoim miejscu i biło, ale to już nie moja wina. ...... Kochani nie wiem jak Wy ale jak czytałam ten fragment to śmiałam się do łeż , bo jakbym czytała swoją biografię. A tak na marginesie jestem lepsza , bo puchlinę kolan też miałam :::))) Piszcie jak wam się podobało to jutro wam napiszę co było dalej . Papanki ::::::)))))))
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×