Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Rekomendowane odpowiedzi

Hej jakie dobre Wam humorki kochane dopisują. To dobrze ::))))) Co do leków to niestety nie mogę nic dobrego powiedzieć. Najpierw zanim ktokolwiek zaproponował mi terapię u psychologa kilka lat leczyłam się u psychiatry. Co kryzys to leki - fakt czułam się po nich zakomicie, ale co z tego jak były silnie uzależniające. Słyszałam, że są takie, które tak bardzo nie uzalezniają.Jestem zła, że lekarz nigdy nie zaproponował mi terapii. Poszedł chyba na łatwiznę , bo skoro baba czuję się po lekach dobrze, to o co innego może chodzić. Nieważne, że wątroba może się przewrócić na * lewą stronę * -to i tak w końcu wątróbka moja a nie jego. Odstawienie tego dziadostwa było dla mnie koszmarem. Oprócz efektów odstawiennych dwa razy silniejszych niż wszystkie objawy jakie mamy to nastąpił wogle powrót nerwicy. To co przeżyłam ja i moja rodzina to był koszmar. Muszę lecieć później się jeszcze odezwę PA
Odnośnik do komentarza
Czesc.co powiecie o citalu?Bo wlasnie mialam wizyte u psychiatry, przepsial mi ten lek.Stwierdzil ze cierpie na , nerwice lekowa, zaburzenia lekowe. To trwa juz 5 miesiecy. Dopiero teraz odwazylam sie isc do psychiatry. Mialam, rozne, objawy, dalej mam, nawet nie chce mi sie wypisywac ich, bo pewnie kazdy z tych ludzi na forum je mial.Nadal czuje niepokuj, ze cos mi jest, ze sie cos stanie. Lekarz przepisal mi tez sedam, chyba cos na uspokojenie .pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Hej asiunia cital brałam, ale chyba nie był to lek dla mnie / poprostu nie działał /.Natomiast sedan bierze sporadycznie moja koeżanka i jest to dla niej złoty środek. Nawet kilka dni temu musiała go zażyć i poczuła się lepiej. Ja kiedyś dostałam od niej tabletkę , ale bez efektu. Może oczekiwałm , że po jednej mi przejdzie. A tak wogle to straszna cisza na naszym forum. Jak tak dalej pójdzie to zostanę sama :( Chyba, że wszyscy świetują:) Moja Walentynka niestety pracuje i w domciu będzie dopiero o 20. Życzę więc Wam z okazji świętego Walentego - wszystkiego najlepszego ::::))))
Odnośnik do komentarza
Hej! Dziewczyny, poległam.......... takiego przeziębienia to już dawno nie miałam.Normalnie chyba jakiś wirus bleee.A jutro miałam zacząć terapie.Niestety jestem zmuszona zmienić termin .Kurcze, biednemu człowekowi to zawsze pod górkę:(:(. Dzisiaj Walentynki, czy wasi panowie stanęli na wysokości zadania ?Bo mój wymamrotał jakieś życzenia i zapytal czy może jechać na mecz piłki nożnej, niestety od lat to moja rywalka i niestety czasami z nią przegrywam he he. Asiunia, niestety nie znam citalu.Ja mam wąską specjalizację pt.mianseryna.I tak ciągnę miesiącami .Boję się nowych leków , więc ich nie zmieniam, ale może to i błąd.Kończę i idę się wygrzewać do łóżeczka.Pa.
Odnośnik do komentarza
Oj Jagódko nie dawaj się jakiemuś przeiębieniu wystarczy, że nas nerwica wymęczy :)Ja od swojego mężusia dostałam tradycyjnie walentynkową kartkę i pięknego storczyka i muszę się Wam pochwalić, że w naszym małżeństwie walentynki mamy każdego dnia i dlatego 14 luty nie jest dla nas czymś wyjątkowym. Dlatego tak bardzo się boję żeby ta * szmata * nie zniszczyła naszego uczucia. Jutro praca już mam większe kreciołki na samą myśl bleeeeee:( Papanki
Odnośnik do komentarza
jest,jest-Sabcia śledzi forum i jest Wami kochanie!Teraz ja mam troszkę słabsze dni-może to sprawka większej dawki leku nie wiem!!!!!???Ja tez Reniu mam walentynki cały rok na okrągło-mając tak wspaniałego męża!!!!Jutro się odezwę dziewczynki....
Odnośnik do komentarza
Reniu i Sabciu, to z was szczęściary, tak cały rok mieć walentynki.Ja tak miałam przez pierwsze 5 lat.Teraz po (iluś -nastu latach)pozostała codzienna rutyna z małymi przebłyskami .......Cóż zrobić , teraz walentynki dostaję od mojej córci, ona zawsze o mnie pamięta i zapewnia ,że mnie bardzo mocno kocha :) :). Reniu , masz rację , ta choroba może zniszczyć uczucie między dwojgiem ludzi.Bo jak mówi powiedzenie, że do tanga trzeba dwojga, to chyba trzeba.Bo samemu też się zatańczy ale już nie ma takiego efektu prawda?Sama dostrzegam to w swoim małżeństwie.Ja ciągle marudząca , narzekająca itp. itd.a on musi a przynajmniej sie stara stawać na wysokości zadania, jednak z czasem staje się to coraz trudniejsze.Smutno mi gdy o tym pisze, ale same wiecie jak trudno żyje się z tą chorobą i jak ciężkie jest codzienne się z nią zmaganie. Ciągle szukam nowych rozwiązań , teraz swoją nadzieję pokładam w terapii. Jak będzie czas pokaże. Kurcze, zima nie odpuszcza.Patrze za okno i widzę, że znowu sypie śnieg, normalnie nie chce się z domu wychodzić, ale muszę iść do sklepu po chlebek .To narazie.
Odnośnik do komentarza
Hej kochane ! Zgadza się Jagódko masz rację w tym co napisałaś. Ja też ciagle poszukuję dróg wyjścia z tego paskudztwa. Dookoła mi powtarzają, że wszystko zalezy tylko ode mnie. Wiem to , ale jak to pokonać. Ostatnio nawet w modlitwie jmiałam trochę pretensje do Pana Boga, że nie chce wysłuchać mych próśb :(((((( I tak wczoraj było ciut lepiej a dzisiaj znów jest gorzej. Pomimo tego, że u nas dzisiaj wyjrzało słoneczko ja czuję się jakbym miała sto lat. Cholera czasami siebie nienawidzę za ten stan. Też tak macie ?Buziaczki :::))))
Odnośnik do komentarza
DEFINICJA STRESU (med.): stan ustroju wywołany każdym szkodliwym bodźcem o odpowiednim natężeniu (stresorem), np. wtargnięciem bakterii chorobotwórczych, urazem, wstrząsem psychicznym. Stresory wpływają pobudzająco na wydzielanie hormonu przedniego płata przysadki mózgowej kortykotropiny (ACTH), aktywizującego korę nadnerczy, zapoczątkowując w ten sposób reakcje alarmową (uruchamianie sił obronnych organizmu). Wszystkie nieswoiste odczyny składają się na ogólny zespół adaptacji ustroju, ze wzmożonym wydzielaniem kory nadnerczy, przebiegający w trzech fazach: reakcji pogotowia, okresu obrony (oporu), okresu wyczerpania (ciężkiej choroby prowadzącej nawet do śmierci). DEFINICJA STRESU (psychologiczna): czynniki zewnętrzne, które utrudniają lub uniemożliwiają zaspokojenie potrzeb i wykonanie zamierzonych zadań, zagrażają czymś jednostce lub wpływają na obniżenie poczucia własnej wartości. Cokolwiek przydarzy ci się nieprzyjemnego, zbagatelizuj to, zamiast wyolbrzymiać. Wiele zdarzeń ma tylko takie znaczenie, jakie im przypisujemy. Podchodź do wszystkiego z dystansem. Zdarzy ci się kłótnia, upomnienie w pracy, powiedz sobie, że minie tydzień, a nie będzie się o tym mówić. Nic nie jest tak stare jak wczorajsza gazeta. Porażka nic bardziej stresującego. Ale podejdź do tego z filozoficznym spokojem. Powiedz sobie, że to nie porażka, tylko przypadkowe nieporozumienie. Staraj się kompensować stresy czymś przyjemnym. Idź do kina, kosmetyczki lub fryzjera, albo po prostu zafunduj sobie trochę wieczornego spokoju w miłym towarzystwie. W pracy zaczynaj dzień od tego, co najtrudniejsze. W ten sposób nie będzie się to za tobą wlokło. Nigdy nie odkładaj na jutro tego, co możesz zrobić dzisiaj, bo będziesz miał(a) wyrzuty sumienia. Ten stres uczyni cię mniej wydajnym. Nie daj się unieść pośpiechowi innych. Rób tyko to, co konieczne i zrezygnuj z niepotrzebnych działań. Lepiej dobrze wykonać jedno lub dwa zadania, aniżeli wiele i nie skończyć żadnego. Do swego codziennego rozkładu wpisz kilka przerw do wykorzystania w dowolny sposób, nie wymagający od ciebie przystosowania się do środowiska, np. zadzwoń do swojego najlepszego przyjaciela, przyjaciółki. Naucz się wyrażać swoje uczucia. Większość ludzi cierpiących na typowe schorzenia stresopodobne nie ma zwyczaju płakać i uważa łzy za oznakę słabości. Profilaktycznie wspomagaj swój organizm magnezem wiedząc, że 1 minuta stresu niszczy 1/2 dziennego zapotrzebowania na magnez, a który jest niezbędny dla prawidłowego funkcjonowania systemu nerwowego w tym mózgu, siedliska pamięci i inteligencji. Najlepiej tolerowanym preparatem zawierającym magnez są tabletki musujące pod nazwą *Magnez Plusz*, zresztą optymalną dawkę magnezu zawiera proponowana w *Zasadach dietetycznych* tabletka falvitu lub multivitaminy. Z produktów spożywczych duże ilości magnezu zawiera kakao i czekolada. Pamiętaj! Magnez jest niszczony nie tylko przez stres ale również przez kawę i alkohol. Często stosuj relaksację wg zasady: oddychaj równomiernie i spokojnie, następnie stopniowo wydłużaj oddech. Wciągnij powietrze, licząc do czterech, i także licząc do czterech, wstrzymaj oddech - zauważ, jak ogarnia cię spokój. Wypuść powietrze, licząc do czterech i, licząc do czterech wstrzymaj oddech. Wykonaj w ten sposób 10 oddechów, po czym zacznij oddychać normalnie- stwierdzisz, że twój oddech jest spokojny i odprężony.
Odnośnik do komentarza
A u mnie trochę lepiej,chociaż głowa to mnie boli już chyba piąty dzień.Nie wiem, czy ten katar nie skumulował się teraz w zatokach!!!o matko , kiedy to wreszcie się skończy, jak nie urok to sr......a :(. Wiecie co, fajnie się czyta różne materiały ale jest jeden mały problem,jak je dobrze zrozumieć, żeby umieć wprowadzać zmiany w życie?Często czytam i czytam a jak przychodzi co do czego to i tak robię po swojemu , co nie znaczy ,że robię dobrze. Kochani u mnie wyjrzało słoneczko, od razu lżej się na duszy zrobiło.Zawsze chciałam zimy , ale w tym roku mam jej już dość.Marzy mi się już ciepełko :). Może Hawaje?Aaaale mi się zamarzyło he he. Póki co pozostaje mi gorący kaloryfer i zupka fasolowa,którą zamierzam stworzyć dziś na obiad :). Reniu a ty nacieraj się czosnkiem od zewnatrz a od wewnątrz stosuj nalewki, koniecznie z wkładką , to naprawdę pomaga .
Odnośnik do komentarza
Witajcie-:) ja kochani tez się rozchorowałam-mam zatoki zawalone,byłam dziś u lekarza i znów mam antybiotyk-szok 3 w jednym miesiącu-gdzie kiedyś to ja tyle na rok nie miałam-tez mnie bolała głowa ok tygodnia a przy pochylaniu-masakra,więc dziś poszłam do lekarz!!!!!Jeżeli chodzi o nerwicę nie jest źle-mam trochę zawroty,ale tym razem to może od zatok nie wiem....Czuje,że leki zaczynają działać-:)zobaczymy co będzie dalej....moja mam dziś miała operacje na kolano-udała się jutro już stawiać będzie pierwsze kroki i długa rehabilitacja ją czeka,ale może z bólu nie będzie musiała brać prochów przeciwbólowych jak dotychczas i będzie mogła normalnie się poruszać!!!!Reniu fajne te twoje definicje-czasem ciężko to zastosować he he Jagódka a ty to taka optymistka-wnosisz dużo pogody ducha na forum!!!no to HEJ wam!!!!pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Hej kochani ! Dzięki za rady, ale już wzmacnianie się od srodka nie pomaga ::::((((( Znajomi mi ciagle powtarzają - napij się to przynajmniej będziesz wiedziała od czego ci się kreći w głowie :::))))Wczoraj było / po prochu / nawet nie najgorzej, dzisiaj nie chwalę dnia przed zachodem słońca. U nas od wczoraj piźdżi jak w kieleckim, niby pogoda plusowa, ale ten wiatr jest tak przejmujacy, że ma się wrażenie jakby było minus 10. A Wy dziewczyny to koniecznie czapeczki zakładajcie, choć sama teraz rzadko ją noszę. Może ze względu na fakt, że poruszam się autkiem. Choć przyznam , że czapka pasuje do mnie jak świnia do siodła . Trzymajcie się , bo muszę pracować Hej :::))))))
Odnośnik do komentarza
Hejka. Muszę przyznać się ,że noszę czapkę ale taką ,że makaron przez nią można cedzić , tak ,że niby jest, ale jakby jej nie było ha ha. Dziewczyny, napewno słyszałyście,że w lubuskim grasuje gwałciciel-psychopata, normalnie strach wyjść z domu .Niby nic, ale odczuwa się taką atmosferę zagrożenia.Dzisiaj sama przyłapałam się na tym,że wchodząc do klatki trzy razy oglądałam się za siebie.A nerwica to napewno jeszcze będzie mi w tym pomagać.Cholera złapać takiego gnoja i wykastrować :).No właśnie złapać , tylko jak?..... policja się już tak cyrtoli miesiąc.A na ulicach psychoza strachu. Sabciu, fajnie ,że leki ci pomagają.Od razu lepiej się żyje, prawda?A tak przy okazji pozdrów mamę i mocno uściskaj.Napewno da radę, teraz będzie z górki. Reniu, a ty może przesiądź się z autka na narty.Oglądam olompiadę i podziwiam jak kobitki szusują po stokach i zazdroszczę im.A ty prawie góralka , śniegu ci chyba nigdy nie brakuje, a jaka przy tym oszczędność na paliwie hi hi :),a i forma pewnikiem wzrośnie.Dobrze kombinuję, co?
Odnośnik do komentarza
Tak Reniu zaraz lepiej się żyję-jak leki zaczęły działać-mam więcej chęci do wszystkiego,więcej cierpliwości ,nie poddaję się tak szybko a co najważniejsze lepiej się czuje fizycznie-ma coraz mniej objawów-;) dziękuje za pozdrowienia dla mamy-właśnie do niej jadę-nie zapomnę czapie he he
Odnośnik do komentarza
Fajnie dziewczyny , żę u Was samopoczucie lepsze. Jagódka ja przygodę z nartami zaczęłam w wieku 6 lat kiedy to tato postanowił mnie nauczyc jeźdźić. Wybrał sobie maciupeńką górkę do nauki czyli Gubałówkę. Postawił mnie na szczycie , sam zjechał i widziałm go jako malutką kropkę gdzieś na końcu stoku i słyszałam tylko - jedź. Przejechałam pierwszy metr i do taty dotarłam już w pozycji leżącej. Na tym moja nauka się zakończyła ::)))) Ponieważ mój mężuś uwielbia łażenie po górach z racji tego, że nareszcie ma wolna niedzielę - postanowił, że jedziemy połazić sobie troszkę. Myślę, że przed wyjazdem będę musiała łyknąć procha żeby nie zepsuć sobie i innym wycieczki. Mam nadzieję, żę pogoda nie pokrzyżuje nam planów . Wybieramy się niedaleko , bo jakieś 50 km do Karpacza a później do schroniska. W sobotę natomiast mamy iść na koncert reagee. Tak więć nie poddaję się szkoda tylko, że będę musiała się wspomóc lekami. Całuski :::))))
Odnośnik do komentarza
Hej!Ewo! Ja już dawno mówiłam,że najlepiej byłoby mieć swojego prywatnego psychologa,tak jak mają w Stanach.Pocieszyłby , podniósł na duchu, byłby na każde zawołanie .Oni to mają swoich prywatnych psychologów, psychiatrów, adwokatów itp.ale też mają duuużo dolarów,Nam pozostają niekiedy kilkumiesięczne terminy do lekarzy i żałosne wypłaty :(:(. Reniu,a tobie życzę miłego wypoczynku .Spokojnie , nie jedziesz przecież sama. Dasz radę. Ojej, jak ja już dawno nigdzie nie wyjeżdżałam. Wszystkiemu winna ta pieprzona choroba,przez którą tak ciężko podjąć pracę.A brak pracy oznacza braki finansowe., one ograniczają wyjazdy i tak koło się zamyka :(. Ale za to moja córcia jedzie dzisiaj z harcerzami na biwak, będą tam do niedzieli.Wprawdzie tylko 30 km od domu , ale zawsze coś.Syn natomiast w poniedziałek wbiera się z kuzynem na tydzień do Włoch.Lubię jak dzieciaki wyjeżdżają ,ale zawsze się martwię i czekam z niecierpliwością na ich powrót , bo ja taka nadopiekuńcza matka chyba jestem.:). To narazie.
Odnośnik do komentarza
Hej żyję ! I nawet dwa dni całkiem nieźle, bo byłam na prochach :) Pobawiłam się na koncercie w sobotę , a w niedzilę łaziłam po górach. Ogólnie trochę czuję zmęczenie , ale poodychałam górskim powierzem. Szkoda tylko,że potwornie wiało i słoneczko się schowało, ale ogolnie było fajnie. Trochę inny świat i odskocznia od codziennej szarówki. Choć powiem Wam , że pomimo takich waunkow czyli wiatru i mrozu minus 9 na sporej wyoskości można spotkać także ufo. Facet w wieku 40 lat maszerował w samym garniturze , ale w czapce na głowie i szaliku. dobrze, że było nas więcej , bo zwatpiłabym w swoją normalność. Dopiero jak nas minął - zawrocił. Kolega stwierdził, że być może właśnie w tym momencie zorientował się, że zapomniał kutki. dzisiaj niestety poniedziałek i znowu pięć dni i znowu lekki zawrótr głowy. Do miłego :::)))
Odnośnik do komentarza
123eu, przeczytałam wprawdzie tylko początkowe Twoje wpisy w tym wątku, ale powiem Ci, że miałam podobnie, mam nadziję, że MIAŁAM. Fatalne zawroty i na prawde mocne bóle glowy ( a właściwie napady bólów głowy), co skutecznie dezorganizowałao mi życie. Ilu ja lekarzy nie odwiedziłam i jakich badań nie miałam... Jestem nawet po ablacji, bo o całe to złe samopoczucie *posądzona* była moja arytmia komorowa. Niestety nawet ona nie pomogła. W końcu trafiłam do dobrego psychiatry i na początku nie mogłam uwierzyć jakim cudem przyczyną takich objawów tylko somatycznnych (bo innych nie miałam) może być nerwica. Ale w miarę robienia coraz to nowych badań (tomofrafia, eeg, bdaanie dna oka, błędnika) i działania leków moje zawroty i bóle zaczęły powoli, ale to bardzo powoli ustępować. Od półtora roku biorę coaxil, ale tak na prawdę gdzieś od pół roku odczuwam wyraźną poprawę, tzn. bóle praktyczbnie nie występują lub jesli wystąpią to widzę, ze np. ma to miejsce po jakiejś silnie stresującej dla mnie sytuacji. Też trochę obawiam się uzależnienia od leków, ale na razie jestem zadowolona, bo od niedawna mogę normalnie zyć. Posdumowując jestem w szoku,ze nerwica potrafi być tak podstępna. Nigdy bym nie uwierzyła w to,ze może ona mieć taki przebieg jak u mnie- tzn. że objawiała się TYLKO bólami i zawrotami glowy. Widze dopiero teraz, że moje reakcje na pewne sytaucje były zbyt silne, na zewnatrz nic nie było po mnie widać, a środku wszystko bardzo przeżywałam, za bardzo.... terza uczę się inaczej- spokojniej reagować inaczej żyć. Pozdrawiam serdecznie i życze dobrego samopoczucia :)))
Odnośnik do komentarza
Hej Ewa ! Zgadza się wszyscy myślimy, że nasze objawy są symptomami jakiejś groźnej choroby zagrażającej naszemu zdrowiu lub życiu. Ja też biorąc leki czułam się bardzo dobrze, ale staram się o maleństwo / jak masz ochotę to sobie poczytaj moja historię/ i boję się że gdyby okazało się że jestem w ciąży będę musiała je odstawić , a nie wszystkie można ::::((((Z ciekawości sprawdzę sobie ten lek, który bierzesz , bo takiego w * swojej karierze * jeszcze nie brałam :) Czy u Was tez tak wieje, u nas chce głoe urwać. hejka :)
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×