Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Rekomendowane odpowiedzi

Zgadza się ja też mam problemy z widzeniem zwłaszcza przy zawrotach - czasami mam wrażenie , że kręci mi się w oczach a nie w głowie. też byłam u okulisty i poza moimi wadami tzn. krótkowzrocznością i astygmatyzmem nic nie stwierdzono. Mam np. tak, że obraz mi się zlewa, rozpływa - głupie uczucie. Też sobie nie zdawałam sprawy z tego, że to może być na tle nerwowym - no ale niestety. Witam więc w klubie z kolejnymi objawami :::((((Do miłego , bo muszę cos popracować hej !!!!
Odnośnik do komentarza
Ja ostatnio byłam pełna optymizmu, więc zaczęłam szukać pracy .Niestety po takiej długiej przerwie jest to trudne zadanie.Może jeszcze nie nadszedł mój czas.......:(:(:.:(:( A jeśli chodzi o wzrok, to też z tego powodu zaliczałam okulistę , bo płytki chodnikowe jak szłam ( bo teraz już mniej) , to przede mną pływały , więc często musiałam iść po trawniku, albo próbowałam utrzymac równowagę więc szłam jak pijana.A przed świętami to się wystraszyłam,że tracę wzrok , bo normalnie zaczęły mi w oczach tańczyć jakieś takie trójkaty , które się coraz bardziej powiększały a ja normalnie straciłam pole widzenia.Trwało to chyba godzinę, mówię wam istne szaleństwo.Co ta nerwica z nami wyprawia , brak słów. Sabciu, oczywiście wizyta u lekarza nie zaszkodzi, tym bardziej, że nigdy jak piszesz nie byłaś u okulisty ale prawdopodobnie diagnoza będzie taka jak u nas*wszystko w porządku, to na tle nerwicowym* Kurczę, a wszyscy *mądrzy* dookoła twierdzą ,że nerwica to nie choroba,że to wszystko sobie wymyślamy ,że tak jest nam z tym dobrze, bo żyjemy i nie chcemy niczego zmienić.Wtedy mówie sobie,że muszę im wybaczyć bo naprawdę nie wiedzą co mówią.A nam pozostaje forum nerwicowców.......Pa.
Odnośnik do komentarza
Hej Jagódka mam to samo :::(((( Czasami wydawało mi się , że idę jak pijana bo nie mogę utrzymać równowagi. Mąż twierdzi ,że to tylko moja wyobraźnia bo idę normalnie. A * mroczki * to też przerabiałam- wszystko się rozpływa pojawiają się jakieś dziwne * obiekty * i z reguły trzyma mnie to tak ok. pół godziny. Kiedys słyszałam , że tak się dzieje przy nagłym spadku cisnienia, tylko że wczesniej tego nie miałam . Pozdrowionka hejka :::)))
Odnośnik do komentarza
tak,tak Jagódko święta racja,ze Ci wszyscy ludzie nie wiedzą o czym mówią jeśli chodzi,że nerwica nie jest chorobą-ze my to wszystko wyolbrzymiamy lub nawet myślą,że zmyślamy!!!!!!!Ja miałam taki etap,że z każdym chciałam o tym pogadać,ale teraz już wiem,ze to był błąd!Mam dobrą kumpele,która jest pielęgniarką dyplomowaną-jak tylko mi coś się działo pisałam do niej SMS,albo dzwoniłam i gadałam z nią nawet po 40minut-a jak ja tylko zobaczyłam to pytałam czy to jest normalne,że ja tak się czuje,jak dochodziły kolejne objawy!!!!!Ona naprawdę dużo mi pomaga-wiem też,ze się o mnie bardzo martwi-bo mówi,żeby nie popadać w paranoje-bo z nerwicy można wpaść nawet w ciężką depresje i wtedy jest poważniejszy problem.Od pewnego czasu ta koleżanka już nie przychodzi tak często do mnie na plotki i kawkie(a kiedyś dość często)i ja myślę,że dlatego,ze ciągle o tym gadam a w ogóle z nią-więc teraz bardzo mało o tym komukolwiek wspominam,żeby nie popaść w paranoje,bo wtedy naprawdę ci ludzie uznają,ze mam coś z głową-i wszystko zmyślam!dlatego kochani jak ja się cieszę,ze jest takie forum jak to,ze mogę z wam pogadać-jakie to dla mnie ważne!!!!!DZIĘKUJĘ
Odnośnik do komentarza
Witam .. wczoraj jak zwykle nie mogłam zasnac wiec buszowałam po necie i weszłam na temat antykoncepcja a nerwica i teraz to juz sama nie wiem bo tam wiele osób wypowiada sie ze ma podobne objawy jak przy nerwicy od brania np tabletek , tak jak juz wczesniej pisałam ze przez 3 lata brałam zastrzyki i skutki uboczne sa podobne jak przy nerwicy i teraz tak naprawde nie wiem czy to tarczyca czy ta antykoncepcja . Niby lekarz ginekolog zanim przepisze antykoncepcje powinien skierowac kobiete na badanie hormonów by pozniej dobrac jej odpowiednie tabletki .. Ja nigdy nie byłam na takich badaniach dopiero własnie wczoraj o tym doczytałam ; i zyje nadzieja ze to wszystko to skutki uboczne tego zastrzyku który w lutym traci swoja waznosc ... nie wiem co o tym myslec ...
Odnośnik do komentarza
Czarnulka,a ja myślę,ze to nie wina zastrzyków antykoncepcyjnych(no,ale ja nie jestem lekarzem)wydaje mi się tak dlatego,bo bierzesz je od 3 lat,a od 2 miesięcy źle się czujesz,jeżeli byś miał mieć po nich skutki uboczne-to na pewno nie po takim czasie tylko wcześniej.Natomiast wiem,ze od tarczycy jest dużo podobnych objawów podobnych jak przy nerwicy,ale też zależy co masz nie tak z tarczycą tsh ogólne czy t3 t4???Ne pewno wizyta u psychiatry dużo Ci wyjaśni,myślę również,ze trochę się nakręcasz z tymi skutkami ubocznymi przy lekach-każde leki tak owe posiadają.Leki na nerwice mają masę skutków ubocznych-też czytam-ale po co się nakręcać-ale niestety my nerwuski tak robimy!I wiesz co kochana ten Afoban uzależnia-niestety-pomyśl o innym lżejszym leku,bo później nie dasz rady bez niego!!!!!
Odnośnik do komentarza
Sabcia..wiesz ja tak naprawde do konca nie wiem co myslec poprostu szukam przyczyny ale wiem ze to specjalista napewno szybciej mi pomoże :) a w tym zastrzyku własnie zanim je zaczełam brac było ostrzezenie *Lek nalezy podawac ostroznie jako srodek antykoncepcyjny pacjentkom które reaguja depresja psychiczna na środki antykoncepcyjne* mój lekarz nigdy mi nie wyjasnił bo kiedys sie sam przyznał ze musi poczytac ulotke bo pytałam nie raz o te skutlki uboczne, a ja moze nie miałam swiadomosci sama nie wiem i jak nie raz pamiecia siegne wczesniej to jestem pewna ze leki miałam juz długo wczesniej tylko nie były one takie jak teraz np jadac z mezem nad morze 2 lata temu musielismy zawrócic dlatego ze czułam sie tak jakbym miała zemdlec zimny pot ,piszczenie w uszach i te wszystkie podobne objawy ale wtedy myslałam ze to przez upał ale ja zawsze jadac z mezem boje sie wypadku i ogarnia mnie panika kolejnym przykładem było chodzenie na solarium tez pamietam ze był nie raz taki przypadek ze brakowało mi powietrza i te same objawy . Jak tak siegne pamiecia to faktycznie troszke tego było moze zebym wtedy wiedziała ze cos jest nie tak i juz to leczyła nie doprowadziłabym do takiego stanu jak teraz..
Odnośnik do komentarza
Czarnulka ja mam to samo. Kiedyś uwielbiałam morze i nie mogłam się doczekać kiedy znów tam pojadę. Teraz jest inaczej - dwa lata temu pojechalismy do Pobierowa na urlop. Cóż z tego skoro był to dla mnie jeden wielki koszmar. Kręciło mi się w głowie, robiło się słabo, oblewały poty. W parę godzin po przyjeźdżie najwazniejsza dla mnie informacją było znalezienie w poblizu jakiegoś lekarza * na wszelki wypadek * za rok pojechałam w inne mieksce i było dokładnie to samo. Wszystko się zaczęło kiedy tylko wysiadłam z samochodu. Natomiast w tym roku bylismy w Zakopanym i dużo chodzilismy po górach i mimo, że się bardzo bałam dałam radę. poprostu nie dla mnie bierny wypoczynek. Zresztą jak masz czas to poczytaj sobie moje wątki od poczatku. Pozdrawiam cieplutko:)
Odnośnik do komentarza
Z małą chęcia poczytam:):) pozatym wczoraj dostałam od kuzynki propozycje wyjazdu do Szwecji na pare dni wie w jakim jestem stanie i mówi że przydał by mi sie odpoczynek :) fajnie by było ale jak mam pomyśle ja i samolot hee w życiu nigdy musieli by mnie tam chyba reanimowac ...ale mam nadzieje ze specjalisci wkoncu wyciągną mnie z tych lęków i przełamie wkoncu ten strach:)
Odnośnik do komentarza
Witam Wszystkich.Witam Cie *123 eu*. Znalazłam na stronie : psychika.net-dlaczego warto zachorować bardzo fajne informacje wyjasniajace powody DO CZEGO JEST NAM POTRZEBNA CHOROBA .A jesli zrozumiemy przed czym ( lub po co) ucieklismy w chorobe-jak twierdza psycholodzy, to moze zrozumiemy jak i dlaczego warto powrócic do zdrowia.Instaluje tutaj fragment tego artykułu, po to zeby zainteresowac ciekawe tego tematu osoby.Na stronie psychika.net -marcin/integralny sa naprawde super materiały. Podobnie może być w codziennym życiu. Osoba, która z jakichś powodów czuje się w domu niedoceniana, niezauważana, tak jakby tego chciała, może nieświadomie posłużyć się chorobą (bóle serca, głowy, kręgosłupa, czy cokolwiek innego), by zwrócić na siebie uwagę (np. rodziców, małżonka). Dlaczego chce to uczynić? Być może osoba ta faktycznie czuje się być zaniedbywana bo tak jest w istocie - np. rodzice ewidentnie nie mają czasu na spędzanie go z dzieckiem, bo zawsze jest coś ważniejszego albo jednemu z partnerów od jakiegoś czasu *mniej zależy* na drugim, bo na horyzoncie dostrzega bardziej interesujące osoby. Choroba może zatem służyć do zwrócenia uwagi na siebie. Dorosły partner może krzyczeć: *Ja też jestem ważny! Nikt nigdy mnie nie doceniał, zawsze czułem się niedowartościowany a teraz nawet nawet Ty partnerze odwracasz się ode mnie! Jestem chory - pomóż mi! Powiedz, że mnie kochasz!* Czasami strach jest tak krzyczeć, czasami wstyd - dlatego choroba wydaje się człowiekowi (nieświadomie) najlepszym wyjściem z sytuacji. O wiele większym wstydem dla członka tak zwanej dysfunkcyjnej rodziny byłoby na przykład udanie się do psychologa i opowiedzeniu mu o problemach w swojej rodzinie. W rodzinach z problemami często niepisaną regułą numer jeden jest *Pierzemy nasze brudy tylko we własnej rodzinie*. Choroba wydaje się nie zdradzać rodziny, bo na zewnątrz wszystko wygląda okej (nie widać problemów) - a jednak dobry psycholog dostrzegłby jej znaczenie. Bezradność i kontrola Poprzez chorowanie można nieświadomie manipulować. Dlaczego chorujący mieliby manipulować? Bo inaczej nie potrafią funkcjonować. Nie potrafią szczerze pogadać z drugim człowiekiem, co ich gryzie, co ich boli, co im się nie podoba, co ich przeraża. Boją się, że są nadzy. Ta bezradność wobec przekraczających ich możliwości warunków często sprawia, że chwytają się oni takich sposobów jak choroba. Ona jest w pewnym sensie bezpieczna i skuteczna (na krótką metę). Warto pamiętać, że nie tylko problemy rodzinne mogą być powodem posługiwania się chorobą w celu osiągnięcia pewnych celów. Chorować można dlatego, że nie jest się w stanie poradzić sobie z życiem, uciekając w ten sposób od problemów. Powodem chorowania mogą być różnego rodzaju nerwice, zaburzenia osobowości, lęki, fobie, których przyczyn można doszukać się poza systemem rodziny. Dobry psycholog wie jednak, że choroba może być komunikatem. *Ten człowiek chce coś powiedzieć, inaczej nie potrafi. Tylko co - i dlaczego?* Jeśli psycholog uzyska odpowiedzi na te pytania, może o wiele skuteczniej pomóc osobie, czy nawet całej rodzinie w cierpieniu. Oczywiście tylko w takich przypadkach, gdy choroba fizyczna jest skutkiem czynników psychologicznych - bo nie zawsze tak jest i czasem szukanie powodów choroby w psychice może skończyć się tragicznie. Pozdrawiam Wszystkich i mam nadzieje, ze ten artykuł otworzy oczy tym, którzy zaprzeczaja, ze moga miec udział w swoim zachorowaniu..
Odnośnik do komentarza
Dziękuję Pani Jadwigo. Napewno wejdę na tę stronę i sobie poczytam, choć na szczęście małżonek i rodzice nie zaniedbuja mnie i tu akurat nie mam powodów do zmartwień. Napewno jednak choroba * wyręczyła * mnie np. z dalszej edukacji. Moje problemy zaczęły się w liceum i od tego momentu mam straszną fobię. Nieraz sniło mi się, że staję do odpowiedzi i niewiem co mam mówić.Rodzice wierzyli , że dostanę się na studia a ja ich zawiodłam. Myślę zatem ,że jak się kochani tak głębiej zastanowimy to napewno znajdziemy jakieś korzyści z tej naszej nerwicy. Pozdrawiam :::))))
Odnośnik do komentarza
Pani Jadwigo.Muszę przyznać ,że ostatnio usłyszałam od najbliższych (dwie siostry),że uciekłam w chorobę od problemów,że chcę,aby wszyscy(bliscy) interesowali się moją osobą itp.Muszę przyznać, że rzeczywiście z boku może to tak wyglądać, ponieważ przegrałam kiedyś w walce z nerwicą i odeszłam z pracy (dzisiaj dostrzegam błąd) ale wtedy nikt mi jednak nie doradził, a ja zrobiłam tak jak zrobiłam,poprostu nie umiałam sobie pomóc.Ciągle odnoszę wrażenie ,że jestem nie rozumiana,.zresztą chyba tak jest , bo otrzymuję proste komunikaty...*już się wszyscy na ciebie uodporniliśmy,,,,lub chciałabyś, żeby ciągle się tobą interesować... nie wymyślaj chorób....*Jednak w moim odczuciu wogóle w tym kierunku nic nie robią.Więc kto z nas ma rację? Reniu, ja ciągle szukam korzyści jakie płyną z *posiadania nerwicy* ale nie bardzo umiem znależć.Ty chyba wolałabyś skończyć studia niż chorować?Ja natomiast chciałabym znależć pracę ( o którą jest teraz trudno),aniżeli siedzieć w czterech ścianach i tylko pichcić obiadki....Więc przede mną chyba jeszcze daleka droga do ogarnięcia całości problemu :(:(:( Oj, jest mi dzisiaj jakoś smutno, bo moja córcia pojechała na zimowisko i w domu bez niej takie pustki.......... Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Jeżeli mogę dołącz się do dyskusji to bardziej skłaniam się do wypowiedzi Jagody. Moim zdaniem jeżeli będziemy się doszukiwać pozytywów nerwicy to nigdy z niej nie wyjdziemy bo nerwica to jest taka choroba ,która może zrujnować nam cały organizm ale to też jest i taka choroba,która nami rządzi i dlatego nie możemy pozwolić jej na to aby dać jej szansę kierowania naszym organizmem.Rozczulanie się nad sobą właśnie prowadzi do tego. Nerwica jest chorobą duszy a nie konkretnego organu i dlatego walka z nią jest taka trudna ,ale każdą walkę można wygrać jeżeli przyjmiemy odpowiednią strategię. W moim przypadku sama szukam rozwiązań w walce z chorobą i jakoś daję radę żyć.
Odnośnik do komentarza
kochani to czym tak naprawdę według was jest NERWICA!ja mam już mętlik w głowie,po przeczytaniu tego wszystkiego he he-choć mądre to są słowa.byłam dziś u psychologa 3 raz,bo chodzę na terapie-mi to pomaga,zrobię wszystko aby było dobrze-dość użalania się nad sobą!
Odnośnik do komentarza
Pozytywne myślenie i optymizm jest podstawą w pokonaniu nerwicy. Opiszę taki przypadek,który wcale nie zdarza się tak rzadko-serce wali arytmia totalna i muszę pojechać z mężem do innego miasta i co jadę bo wiem ,że serce mam zdrowe bo raz do roku robię sobie kompleksowe badania: całą morfologię w tym elektrolity, cholesterol w rozbiciu na HLD i LDL, trójglicerydy, echo serca. U mnie jest wszystko w porządku i dlatego nie biorę żadnych leków pomimo złego samopoczucia tylko powtarzam sobie w myślach ,,przecież serce masz zdrowe i nic ci się nie stanie,,. Żeby to serce było zdrowe to codziennie spacerujemy, rano piję miód gryczany,do każdego posiłku staram się jeść surówki, które skrapiam olejem rzepakowym, lnianym lub oliwą z oliwek i staram się kupować produkty ze sklepu z żywnością ekologiczną. Z tabletek to tylko uzupełniam magnez z wit. b6 bo go najtrudniej utrzymać w ryzach. Moja taka rada jak nawet to samopoczucie jest złe a zdrowie dobre( po sprawdzeniu) to trzeba przemoc strach i wyjść na spacer, nie szukać powodów do pozostania w domu bo to naprawdę nie pomaga w pokonaniu nerwicy bo ona taka jest ,,lubimy jej ulegać,,. Sabcia jesteś młodą osobą i szkoda by było wyrywać sobie godziny czy dni z życia ale nad tym trzeba pracować, ja walczę sama bez psychologa. Ja umiałam sobie sama to wytłumaczyć i poukładać ale wiem ,ze to nie jest wcale takie proste. U mnie teraz jest trochę inna sytuacja bo ja jestem w czasie menopauzy a ona też ma czasami takie objawy jak nerwica ale walczę i żyję normalnie bez tabletek. Pozdrawiam i życzę spokojnej nocy.
Odnośnik do komentarza
Masz rację zdrowa trzeba mysleć pozytywnie , choc momentami jest to takie trudne. Wiem , że może to brzmi aburdalnie, ale z nerwica trzeba się zaprzyjaźnić.Z tego co czytałam to walka z nią daje odwrowtne rezultaty. Bardzo ważne jest to żeby nie skupiać się na swocich objawach , lękach bo im bardziej się skupiamy tym lęk jest większy. Musimy nauczyc się go ignorować. Dlatego tak ważne jest by nie zamykać się w domu, wychodzić i spotykać się z ludźmi. Wiem z własnego doświadczenia, że choć wogle nie miałam ochoty i się bałam wyjść z domu - to robiłam to ze względu na męża i przede wszystkim nerwicę. I wiecie co o dziwo po powrocie do domu stwierdzałam, że wcale nie było tak źle. Byłam pochłonięta rozmową i zupełnie nie zwracałam uwagi na moje objawy. Dlatego jak zaczyna się coś dziać szukam jakiegoś zajęcia żeby przekierować myśli. Choć od półtora roku nie biorę żadnych leków to jakoś / czasami bardzo ciężko / ale daję radę. Coraz częściej dochodzę do wniosku, że to jest moje życie i dlaczego mam je zmarnować przez to * paskudztwo *. Hejka do miłego :)
Odnośnik do komentarza
Witam Wszystkich. Z tej strony , o której juz pisałam psychika.net przytaczam fragment artykułu pt.Nie zamykajmy sie na cierpienie*, który dotyczy wpływu WSZYSTKICH naszych EMOCJI ( tak pozytywnych jak negatywnych) na nas i konieczności ich AKCEPTACJI.. Wszystkie emocje są przejawem naszego ustosunkowywania się do świata - nawet te, które są dla nas nieprzyjemne. Choćbyśmy nie wiem jak tłumili to, co siedzi w nas w środku, to nie oszukamy naszego ciała. Może pamiętacie, kiedyś napisałem notkę o tym, że psychika i ciało tworzą jedność. To oznacza, że wszystkie wypierane przez nas złe uczucia, nie dopuszczane do świadomości - znajdują swoje ujście w najprzeróżniejszych chorobach fizycznych. Podam Wam taki przykład. Kobieta z wizytą u lekarza. - I co u Pani słychać? Jak się Pani czuje? - pyta lekarz. - Wszystko w porządku, panie doktorze, życie mam poukładane, dzieci robią kariery, w mojej pracy też awans za awansem, z mężem się dogadujemy, ale - ciągle coś tak jakby kłuło mnie o tu w sercu... Jest bardzo możliwe, że ta kobieta wcale nie miała *poukładanego życia*, to znaczy życia, w którym mogłaby realizować potencjały we wszystkich życiowych sferach - i zamiast przestać wciąż oszukiwać samą siebie, z dumą żyła tak, jakby jej życie było jedynie pasmem osobistych sukcesów i szczęśliwych chwil, zapominając o swoich najgłębszych potrzebach. Chciałaby, by jej życie było doskonałe, a może wręcz czuła taką powinność jak w nerwicy - a jej serducho nie mogło dłużej już tego znieść !!! Wiele naszych dolegliwości - jest właśnie natury psychosomatycznej: bóle głowy, alergie, problemy sercowe. A jakiekolwiek leczenie tych dolegliwości farmaceutykami jest leczeniem jedynie tego, co widać na powierzchni, a nie tego, co tę dolegliwość wywołało. Poniewaz znam zycie i wiem , ze niespecjalnie lubimy sami pracowac nad soba, chcielibysmy jakiejś tabletki *cud*, dlatego instaluje na watkach takie fragmenty, dla uswiadomienia, ŻE SAMI W SWOICH RĘKACH TRZYMAMY KLUCZ DO UZDROWIENIA, ale trzeba z tego klucza skorzystać( czyli poznac siebie, swoje wnetrze). Trzeba zrozumiec co wywołało nasze objawy, gdyż NERWICA NIE JEST NASZYM WROGIEM, jest tylko *karą* za uniki, za nasz dotychczasowy styl zycia, za niezwracanie uwagi na komunikaty pochodzące z naszego wnętrza.( to jest nie tylko moje zdanie).Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Myślę Pani Jadwigo, że ma Pani rację. Ja kilkanaście lat tłumiłam w sobie to co się działo w moim pierwszym małżeństwie. W zasadzie wszyscy byli przeciwni mojemu małżeństwu zwłaszcza rodzice, ale ja jako 21 latka byłam mądrzejsza i twierdziłam , że wiem co robię. Oszukiwałam samą siebie,np. że jeżeli moj mąż sam wyjeżdża na urlop do Tunezji to jest normalne. Wstydziłam się mówic o tym co mnie boli i że jest mi źle. No i po latach zaczęły się problemy z nerwicą. Wiem bo łapie się na tym teraz po tylu latach jak mogłam być taka ślepa i tego nie widzieć. Często śni mi się w nocy, że były mąż chce bym do niego wróciła - jest to dla mnie koszmar. Budzę się wtedy spocona i rozstrzęsiona. I zauważcie kochani obecnie mam wspaniałego i kochajacego męża - a podświadomość ciagle wraca do tych chwil, które chce zapomnieć. Hej !!!
Odnośnik do komentarza
o kurde pani Jadwigo niezły ten wykład!wielki szacunek!UWAŻAM,ZE MA PANI RACJĘ-WSZYSTKO SIĘ DOSKONALE ZGADZA!ja natomiast sięgnęłam o pomoc-psychologa czyi trapi,oraz leków(a to dlatego,ze nie byłam już w stanie funkcjonować-normalnie-tyle było tych dolegliwości)ja też mam naprawdę poukładane życie-w ogóle w sferze miłosnej-mam naprawdę cudownego męża i dzieci-ale jednak coś mi nie do końca pasuje-i dlatego chodzę na terapie,aby się tego dowiedzieć(a przede wszystkim jak to zmienić)ja doskonale wiem jak powinno być poukładane moje życie,aby było ze mną ok-ale nie zawsze tak idzie-a to dlatego,ze mam taki charakter a nie inny-jestem zbyt wrażliwa-wszystko biorę do bani(naprawdę wszystko)ale już powoli się zmieniam,bo maż mi pomaga to zmienić!KOCHANI i jeszcze jedno-dziś udało mi się pokonać atak nerwicy!Zaczynało się wszystko jak zwykle-ja to zbagatelizował-zaczęłam robić coś innego itd.Wzięłam te leki co zwykle;e na noc troszkę wcześniej i było ok,ale atak się zapowiadał dość groźnie-ale ja się nie DAM!dobranoc kochani!
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×