Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich w NOWYM ROKU. Cóż tutaj taka cisza , czyżby wszyscy leczyli kaca po sylwestrowych szleństwach? U mnie powitanie roku odbyło się w kameralnych warunkach , ale było miło i sympatycznie , trochę fajerwerków , szampan i dużo śmiechu. Oby ten nowy rok był dla nas równie udany , tego właśnie sobie życzmy. Dzisiaj jest jeszcze czas na leniuchowanie , ale od poniedziałku od nowa karuzela życia , trzeba się z nim barać za bary i do roboty:):):). Tymczasem pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Hej kobitki. Witam Was w Nowym Roku , choć miałam nadzieiję, że w lepszym nastroju. :(((( Sylwestra spędziłam w gronie przyjaciół było bardzo sympatycznie. Nowy Rok masakra - zawroty dały znać , choć dookoła żartowali sobie , że to napewno po balandze. Wczoraj było znośnie a już w nocy i dzisiaj to samo - jazda jak cholera. Na szczęście udało mi się odkręcić * babola * jakiego popełniłam w pracy.I humor mi dopisywał na tyle, że zaszałałam- zmieniłam nieco image - sciełam włosy i zmieniłam kolor. Podobno rewelacja - tak stwierdzili znajomi. Dzisiaj wizyta u pani psycholog. Zadanie odrobiłam - czyli napisałam list do moich objawów w takiej formie jakbym pisała do przyjaciela. jutro zdam relację. Piszcie co u Was. Pozdrawiam serdecznie ::::)))))
Odnośnik do komentarza
Cześć. Myślałam,że nasz watek został rozwiązany, bo zagladałam tutaj wczoraj i nie mogłam go odnależć.Ale już jest w porządku. U mnie narazie po staremu , jakoś się kulam powolutku .Biorę leki już dwa miesiące i muszę przyznać , że jest lepiej .No do ideału to jeszcze brakuje, lęki od czasu do czasu mam . W różne miejsca jeszcze niestety sama nie chodzę, ale już nie czuję się takim całkowitym więżniem własnego domu.Cieszę się i z tego ale chciałoby się więcej.....Cholerka żeby tych nawrotów nie było , to dopiero byłby szczyt marzeń. Ja też podcięłam sobie włoski ( mam teraz proste, do ramion , lekko ścieniowane)i delikatne jasne pasemka.To tak do zamaskowania tych niestety już siwych pasemek :):):): Poza tym jest u mnie zimno, po południu zaczął padać śnieg, temp. utrzymuje się w granicach -5,-8 stopni.Ale na ulicach zrobiła się szklanka. Niedługo półrocze szkolne, więc na dniach szykuję się na wywiadówkę .Jednak bez obaw bo mam w domu wzorową uczennicę, więc mama może być dumna. Potem szykuję córcię na zimowisko do Torunia , bo w lubuskim ferie mamy już od 20 stycznia. To tyle narazie. Pozdrawiam serdecznie. .
Odnośnik do komentarza
No nareszcie ktoś się odezwał :)A ja byłam na wizycie - list do moich objawów się podobał. Teraz mam jeszcze trudniejsze zadanie napisać o korzysciach jakie mam z tych moich objawow. Nieweim jak się za to zabrać , bo ja nie widzę żadnych, choc pani psycholog stwierdziła, że jak się dłużej zastanowię to napewno znajdę. Fajnie Jagódko , że czujesz się lepiej , ja nic nie biorę więc się męczę. Odliczam dni do piatku , bo w domciu jest najlepiej. Pozdrawiam Was i życzę miłego dnia
Odnośnik do komentarza
Hej! Ewuś, nie poddawaj się dziewczyno, bo to najgorsze co możesz zrobić. Masz męża, córeczkę i dla nich musisz być dzielna.Wiem ,że nie jest łatwo. Ja też co jakiś czas borykam się z nowymi problemami zdrowotnymi ( i nie tylko).Czsami czuje się zrezygnowana, ale gdy pomyśle,że inni ludzie mają jeszcze gorzej , wtedy wraca nadzieja i chęć do walki.Taki nasz już ciężki los na tym ziemskim padole. Reniu,ja już nie chodzę na terapie do psychologów.Kiedyś korzystałam, ale na nic się zdało.Ciągle zadawali jakieś dziwne pytania na które nie znałam odpowiedzi, albo zadania ( tak jak twoje) do których nie wiedziałam jak się zabrać.Czasami pisałam od tak, żeby odrobić lekcje,ale wcale tego tak nie czułam.Ja chyba jestem odporna na psychologów. A może nigdy nie trafiłam na *swojego*.Więc teraz staram się sama sobie pomagać , wspomagając się farmakologią.Zresztą po latach mogę stwierdzić, że z leczeniem nerwicy ta tak jak z błędnym kołem.Może jednak rzeczywiście na świecie jest kilka osób, którym udało się raz na zawsze pokonać nerwicę.Ja jak narazie nie mam tego przywileju.No ale cóż,życie jest jedno.A szkoda........ Paaaaaaaaa
Odnośnik do komentarza
Witaj 123 eu Podpowiem Ci cos, co może byc wskazówka dla Ciebie, jakie korzysci mozesz miec ze swoihco objawów, ale zrobie to na przykładzie innej choroby. Gdy po chemioterapii wzięłam udział w tzw.*warsztatach simontonowskich*, terapeuci zadali nam pytanie : JAKIE MAMY KORZYŚCI Z RAKA ? Mozesz sobie wyobrazic nasze zdziwienie : jakie mozna miec korzyści z raka., Kazali nam sie nad tym zastanowic i podam Ci kilka takich podstawowych :, ze bliscy zwalniaja nas z wielu obowiazków, ze bardziej sie o nas troszcza( nie mówie, ze każdej rodzinie jest to regułą), ze mamy renty, zwolnienia, lekarskie, jakieś innego rodzaju swiadczenia ( wolne od pracy ). . Musisz sie zxastanowic tak sama, z czego jesteś zwolniona dzieki swoim objawom. Nie chciałam Ci niczego sugerowac, tylko podpowiedziec, jak zacząć.Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Dziękuję dziewczyny za wszystkie podpowiedzi, napewno się przydadzą. Wiem Jadwigo, że po częsci masz rację. Napewno korzyscią jest to, że rodzina się o mnie bardziej troszczy, że chodzac do pracy poki co nie muszę brac udziału w żadnych szkoleniach/ a tego wybitnie nie lubie / I myslę, że jak się tak głębiej zastanowię to jeszcze coś znajdę :) Jagódko może rzeczywiscie nie trafiłaś na dobrego psychologa, bo wiem że choć leki czasami czynią cuda to nie jest rozwiązanie i nie jest to obojętne dla naszego zdrowia/ pomysl chociażby o naszej biednej wątróbce /. Polecam książkę , którą ostatnio przeczytałam * Mogę wybaczyć jeśli tylko chcę*. Czytałam ją z zapartym tchem i wiele rozważan było bardzo trafnych. polecam wszystkim tym ,którzy wierzą , że Bóg może nas wyzdrowić jesli tylko uwierzymy i mu zaufamy. Polecam serdecznie Ewo ! Nic się kochana nie martw napewno będzie dobrze. Trzymam za Ciebie kciuki. Pozdrawiam - papanki :::)))))
Odnośnik do komentarza
Nie mogę się z tą tezą pogodzić, że choroba jakakolwiek daje korzyści,chyba ,że uczy pokory a uczy.Jak renta , to są groszowe pieniądze, za długie zwolnienie lekarskie , to mogą zwolnić z pracy( nie w czasie) ale po przyjściu, pracodawca osoby chore pracujące bardzo nie ludzi( bo są mniej wydajne), np. mąż może się znudzić opieką nad chorą żoną i poszukać sobie zdrową kochankę. Nic nie robienie jest najgorszą rzeczą jaka może się przytrafić człowiekowi a to właśnie wymusza choroba . Z tych korzyści ,które Pani podała żadne do mnie nie trafiają.
Odnośnik do komentarza
Witaj zdrowa. O korzyściach jakie mamy z choroby powiedzieli mi terapeuci i sporo jest o nich napisane w ksiązkach psychologicznych. Masz racje : z jednej strony cos tracimy, a z drugiej zyskujemy. Wiele osób * dzieki* nerwicy czy innym chorobom przestaje pracować, ma jakieś renty, swiadczenia, a to sprawia, ze nie muszą przebywać w pracy, w której boja sie byc bo maja np.*fobie społeczna*. Wola byc na rentach, zwolnieniach itd. bo bycie w pracy pomiedzy ludźmi, ponoszenie odpowiedzialności za cos jest dla nich o wiele gorsze.Ja po opuszczeniu szpitala przez 3 lata byłam na rencie chorobowej i gdy musiałam powrócic do pracy ( zeby miec za co zyć) był to dla mnie koszmar. Na szczęście znalazłam prace, w której nie było wokół mnie wielu osób. były obszerne pomieszczenia, wiec jakoś sobie radziłam. I naprawde wiem, ze to co próbuja wytłumaczyc terapeuci o * korzysciach* płynących z bycia chorymi jest prawda ( choc niby wydaje sie niektórym nie miec sensu).Czestym pytaniem zadawanym przez terapeute bywa , na przykład : PRZED CZYM CHRONI CIE NERWICA ? CO BYS MUSIALA ZROBIĆ, GDYBYŚ JEJ NIE MIAŁA ? ( stac sie dorosłą, wziąć odpowiedzialność za swoje zycie na siebie itd).Ale można sie z ta teoria nie zgadzac.Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Pani Jadwigo to nie jest wyjście nie pracować jak sama Pani pisze renta nie wystarczyła na życie.Chory MUSI pracować bo bez zajęcia myśli ciągle krążą wokół choroby a to niestety nie pomaga uporać się z problemem jakim jest dana choroba. To jaką korzyścią dla Pani była renta skoro trzeba było pójść do pracy aby przeżyć a im dłużej chory nie pracuje tym gorzej jest mu ponownie zacząć pracować. Zwolnienie lekarskie też obniża zarobki a przy chorobie jak wiadomo pieniądze są bardzo potrzebne bo przecież wiele badań trzeba wykonać za własne pieniądze . Choroba też bardzo ogranicza kontakty międzyludzkie- nie wszyscy niestety kochają chorych ludzi. Przepraszam ,że to napiszę ale mówiący psycholog jest osobą zdrową i nie wiem czy do końca rozumie chorego( ale jeżeli rozumie to tylko z teorii). To jest moja opinia na dany temat.
Odnośnik do komentarza
Witaj *zdrowa*. Ja nie dlatego musiałam wrócic do pracy, ze renta nie wystarczała na zycie, ale dlatego, ze po trzech latach mi ja zabrano. Nie miałam wyborum, zostałam postawiona pod ściana, dlatego poszlam do pracy.Gdybym mogła byc dalej na rencje, byłabym na niej, gdyz wtedy nie musiałabym stawiac czoła tylu trudnym problemom, z ktorymi spotykałam sie w pracy. .Moja nerwica lekowa i natręctwa myslowe dawały takie objawy, ze czułam sie bezpieczniej w domu niz poza nim. Dlatego ja z osobistego doswiadczenia znam plusy choroby, nie tylko nerwicy lekowej ale i nowotworowej.Ale kazdy z nas jest inny i nawet w chorobie potrzebuje czego innego. I to już mówię od siebie.Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Renta niestety na ogół nie starcza na życie i nie jest nigdy dobrodziejstwem oraz lekiem na pokonanie choroby.Jak Pani napisała każdy potrzebuje czegoś innego a Pani jest szczęściarą ,że udało się Pani pokonać nerwicę bo takich osób jest bardzo mało pomimo chęci pokonania tej choroby.Wydaje mi się ,że w Pani przypadku nerwica wynikała z choroby nowotworowej a tą zdaje mi się udało się Pani pokonać i wtedy i nerwica trochę ustąpiła lub całkowicie odeszła.Pomimo ,że nie znam Pani cieszę się ,że chociaż komuś udało się wyjść z tego paskudztwa. Życzę Pani nieustannego zdrowia i wszelkiej pomyślności w Nowym Roku.
Odnośnik do komentarza
Witaj zdrowa. Nie było tak jak myslisz. Mój ojciec stosował przemoc, choc nie był alkoholikiem.Mój mąz okazał sie alkoholikiem, a moja nerwica zaczęła sie 5 lat po ślubie. Choroba nowotworowa przydarzyła mi sie dopiero wiele lat później. Ale powiem jedno: wiem, ze wszystko, co sie zdarzyło w moim zyciu* złego* przeobraziło mnie.Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.Całkowicie sie z tym zgadzam.Dlatego wiem, ze kazde * złe* doswiadczenie jest DAREM, gdyz pozwala nam poznać swoja siłę, odwage, z która na co dzień nie mamy kontaktu.Byłam TOTALNAĄ OFIARĄ LOSU ( gdy wyszłam z domu), a dzis jestem osobą szczęśliwą, niezaleznie od tego, co siie wydarza.Ale wiele musialam sie nauczyc. Dzis napisałam cos takiego : MOŻNA MIEĆ WIARĘ DANĄ, albo - wypracowaną,. Dana, wyczerpać sie może, wypracowana - nigdy , Boże ! Ja własnie mam taka wiare, siłę, radość , odwagą itd.WYPRACOWANĄ. i WSZYSTKIM W NOWYM ROKU ŻYCZĘ takiej WIARY, ODWAGI, RADOŚCI, MIŁOSCI itd.Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×