Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Codzienność z częstoskurczem napadowym


akwarelka

Rekomendowane odpowiedzi

Możecie napisać jak wygląda wasz dzień, w którym dopada was częstoskurcz i jak się wtedy zachowujecie. Czasami musiałam zwolnić się z lekcji, a w pracy wytrwałam ponad osiem godzin, nikomu nie powiedziałam, tylko gdy z powrotem wracałam z koleżanką. Ona miała akurat nerwicę żołądka i też przebolała w pracy, a ja jeszcze wtedy myślałam, że to nerwica serca i nawet przez moment śmiałyśmy się, że takie biedulki cierpiące pieszo wracają do domu. Kiedyś zemdlałam i teściowa podała mi krople na serce, później okazało się, że to były prawdopodobnie krople usypiające do świnek, hi, hi. Ale poważnie, wiem, że chciała mi pomóc i rzeczywiście, po tych cud kroplach minęło momentalnie, co jeszcze nigdy mi się nie zdarzyło. Teraz mam dwójkę małych dzieci i czekam na ablacje. Gdy dopada mnie częstoskurcz, biorę kilka isoptinów, bo boję się wylądować pod krolówką, co nie rzadko miało miejsce. Najgorzej było w drodze na pociąg lub w pociągu. Mówiliście waszym przełożonym o waszej dolegliwości? Możecie mi opisać jak zachowujecie się w chwilach, gdy to was dopada, potraficie wyciszyć się, robić specjalne ćwiczenia, chyba walsalva, mi one nie pomagają. Kiedyś pomagało mi wywoływanie wymiotów, ale już mam dość. Pozdrawiam serdecznie.
Odnośnik do komentarza
witaj ja od 10 lat mam czestoskurcz nadkomorowy i powiem ci ze raz jest lepiej a czasem bywaja dni ze nie wyrabiam.u mnie w duzej mierze bierze sie to z psychiki ,nerwy,stres....do niedawna jak przychodzil atak bralam sobie propranolol i milocardin 30kropli i w kilka chwil przechodzilo,palilam papierosy,zylam jak zdrowy czlowiek,ale na poczatku wrzesnia dopadla mnie silna nerwica,balam sie wychodzic z domu,a nawet wstac z lozka,dostalam leki,ale to cholerstwo przeszlo mi na serce,dostalam takiego ataku ze po swoich lekach mi nie przeszlo,tzn przeszlo na chwilke a za chwile znow wrocilo,spanikowalam zadzwonilam po karetke dali mi dozylnie leki a na koniec zastrzyk w tylek i przeszlo,to bylo 15 wrzesnia,od tej pory nie mialam typowego czestoskurczu ale puls mam czasami w granicach 110,choc wiem ze sama sie nakrecam,bo moj maz mnie przytula mowi ze nic mi nie jest i przechodzi....cale dnie potrafie lezec i liczyc puls,jesli bije ponad 80 to juz sie nakrecam,propranolo caczelam brac w zwiekszonej dawce 3 po 20mg do tego mam datkowe skurcze,straszn ie nieprzyjemne uczucie jakby serce mialo wyskoczyc i stanac,trwa to ulamek sekundy ale ja pozniej sie nakrecam i coraz gorzej sie czuje,ja nawet teraz piszac to czuje jak erce mi raz bije szybko a za chwile zwalnia jakby mialo stanac...wiem ze to tylko moja glowa,ze ama sie nakrecam,ze niedlugo znow bede mogla zyc normalnie bo czestoskurcz to nic strasznego,trzeba tylko brac leki opowiednie i olewac to,przeciez na to sie nie umiera!!!!!!!
Odnośnik do komentarza
Nie umiera się, ale jak twierdzą lekarze, gdy trwa wiele godzin, to kto wie... Podobno może doprowadzić di śmierci. Nie można zwlekać z jecaniem na pogotowie. Też sama się nakręcam. Najczęsciej częstoskurcz nadkomorowy dopada mnie gdy bardzo się czymś przejmuję , albo gdy nagle zerwę się z łóżka lub wykonam inny gwałtowny ruch, czasem z przemęczenia. Puls też mam wysoki, ale ciśnienie czasem nawet niskie. Kiedyś podczas ataku częstoskurczu miałam 80/40. Mąż też mnie przytula, ale z drugiej strony jego słowa też czasem bolą. Kiedyś byłam sama w domu z dziećmi i złapał mnie atak, a pogotowie już nie przyjeżdża tylko po to, żeby dać zastrzyk i odjechać. Tak powiedzieli, chcieli mnie zabrać. Na szczęście przeszło. Ostatnio miałam napad tydzień temu. Przed ciążą brałam betaloc zook 100. Teraz isoptin 40 trzy razy dziennie. Jest dużo lepiej. W końcu to pokonam. Trzymaj się i nie nakręcaj się.
Odnośnik do komentarza
Codzienność z częstoskurczem nie jest łatwa, choć są gorsze choroby (tak sobie zawsze powtarzam :) ). Najgorszy jest strach przed atakiem. Mi zdarzyło się już przerwać pracę, zwolnić się ze szkoły, bo ataki samoistnie nie ustępowały. Pamietam, że to było męczące psychicznie. I dlatego też najlepiej pomyśleć przyszłościowo i skutecznie pozbyc się tej arytmii (o ile się da). Akwarelka - nie myślałaś o ablacji??? Bo z tego co widzę to masz albo częstoskurcz nadkomorowy, albo węzłowy, albo wpw. Myślę, że zabieg pozwoliłby Ci na lepsze życie bez strachu.
Odnośnik do komentarza
Hey Beata! Jestem już zapisana na wizytę u kardiologa i wtedy ustalimy termin ablacji. Miała być wcześniej, ale zaszłam w ciążę. Mąż bardzo chciał mieć drugie dziecko, aby nie było zbyt dłużej różnicy. Odstęp 3lata między dziećmi. Więcej już nie planuję i biorę tabletki antykoncepcyjne. Skończyłam też już karmienie piersią. Pewnie nie można brać tabletek antykoncepcyjnych. przed zabiegiem, tak? Tak gdzieś wyczytałam. Strach przed atakiem rzeczywiście jest duży. Czasem mam takie sekundowe częstoskurcze i nie wiem w tych chwilach, czy zamienią się w prawdziwy napad, czy ustąpią.
Odnośnik do komentarza
poweim wam ze moja mama ma to juz 30 lat bierze betablokery,na poczatku miala straszne ataki ale teraz juz sie jej to wyciszylo,mowi ze nie trzeba sie tym przejmowac i myslec a bedzie dobrze ja wam powiem ze kazddy czestoskurcz mozna opanowac dostanie sie leki i po krzyku,i tego sie trzymajmy!! ja mam go juz 10 lat i nigdy nie mialam go godzine zawsze o wiele krocej i tylko raz wrocilo odrazu po pierwszym,tak raz po raz,wystraszylam sie wtedy to bylo miesiac temu wezwalam pogotowie,dostalam leki a lekarz powiedzial do psychiatry z nia bo sie wykonczy...to nasza psychika w duzym stopniu powoduje to jak dlugo ten czestoskurcz trwa plus dobry beta bloker...a ablacja czasem nie pomaga i co wtedy?? pojutrze mam kardiologa porozmawiam o ablacji choc strasznie sie boje tego wywolywania czestoskurczu...i tego czy znow nie wroci i czy nie bedzzie czasem gorzej....dobra uciekam sie przytulic do meza bo sie sama nakrecam...buziaki i piszczcie. ps napiszcie jakie leki bierzecie przy swoim czestoskurczu nadkomorowym
Odnośnik do komentarza
Akwarelka - mi kardilog przed ablacją mówił, że nie muszę odstawiać tabletek antykoncepcyjnych, ale ginekolog radziła jednak odstawić. Dlatego też na 2 tygodnie przed zabiegiem odstawiłam - i tak wyszło, że nawet do nich nie wróciłam. Te sekundowe częstoskurcze to pewnie dodatkowe skurcze - do tej pory czasami też je mam, choć już teraz jest ich coraz mniej. Pojawiają się, gdy jestem totalnie przemęczona. A powiedz - jak zniosłaś obie ciąze? Pojawiały się wtedy ataki? I jak rodziłaś naturalnie czy cc? Mówiąc szczerze też powoli myślę o macierzyństwie, ale boję się tego jak mój organizm i serce będzie się zachowywało w trakcie ciązy i porodu. Asia - to jesteś szczęsciarą, że u Ciebie częstoskurcz tak krótko trwa. Ja w trakcie swojej 12-letniej walki z częstoskurczem miałam początkowo ataki krótkie - zaczęło się od kilkuminutowych, pożniej były już ok. półgodzinne, aż doszło do tego, że trwały 2-3 godziny i nie chciały same ustąpić, nawet leki nie pomagały. Więc jedyne wyjście to szpital i przerwanie tego dożylnie adenozyną. Miałam już dość tego jeżdzenia po szpitalach i dlatego zdecydowałam się na ablację. I muszę CI powiedzieć, ze też się strasznie bałam. Ale już po zabiegu mogę zdecydowanie powiedzieć, ze nie ma się czego bać. A życie po ablacji jest zdecydowanie lepsze. Mi akurat po roku od ablacji pojawił się częstoskurcz. Ale tylko raz (choć nie powinien wogóle!) więc teraz obserwuję swoje serducho. Jeśli częstoskurcz się pojawi jeszcze raz - to bez wahania lecę na kolejną ablację. Jeśli nie - to nie będę zaczepiać. Nie biorę teraz żadnych leków. I pomimo tego ataku to jeśli drugi raz miałabym decydować - isć czy nie na ablację - zdecydowanie wybrałabym to pierwsze. Akurat ablacja przy częstoskurczach nadkomorowych jest podobno dość prosta. Więcej pracy i ryzyka jest przy migotaniach, które na szczęście nas nie dotyczą. Masz rację, że największy problem to mamy z psychiką i nakręcaniem się - ale trudno tego nie robić, skoro atak wywraca życie do gór nogami i nie mozna być niczego pewnym. To taka ciągła niepewność i strach. Pozdrawiam serdecznie.
Odnośnik do komentarza
Witajcie ponownie. Gdy mój trzylatek był jeszcze w brzuszku, to na co dzień nie było tak źle. Miałam ciekawą pracę i tylko raz częstoskurcz. Przejęłam się jednak czymś tak bardzo, że w nocy pojawił się częstoskurcz. Nie było to aż tak bardzo poważne zdarzenie, po prostu sama zrobiłam sobie krzywdę. Chyba samo minęło, ale na drugi dzień byłam słaba i roztrzęsiona. Później częstoskurcz pojawił się dopiero w samochodzie, w drodze na poród. Pewnie ze strachu. Miałam cesarskie cięcie. W następnej ciąży byłam już pod stałą opieką kardiologiczną, bo częstoskurcze zdarzały się częściej. Również miałam cięcie, tym razem planowane. Konsultowałam się jedna z jednym kardiologiem, który twierdził, że częstoskurcz wcale nie musi być predyspozycją do cięcia, bo niektóre kobiety mają nawet tętno powyżej 200 podczas akcji porodowej. To był facet, miły, ale zmartwiło mnie to, co powiedział, bo nie wyobrażałam sobie podwójnego bólu. Skurczy porodowych bowiem doświadczyłam i jeszcze do tego częstoskurcz, dziękuję. Widocznie nie jestem bohaterką. Pani kardiolog natomiast uważała że lepsze jest cięcie podczas częstoskurczu. To i tak ostatecznie zależy od ginekologów. Jeśli myślisz o macierzyństwie Beato, to życzę dużo uśmiechu, zdrowia , optymizmu. Ciężarnych z częstoskurczem napadowym jest więcej niż nam się wydaje. Bądź dzielna. Ty też Asiu trzymaj się ciepło Masz rację, że można z tym żyć, ale czy lęki można naprawdę opanować. Rzeczywiście ,większość bólu, lęków, bierze się z naszej psychiki. Kiedyś w szpitalu wołali do mnie psychologa, ale nie znaleźli. Na szczęście, bo wiem, że akurat ten by mi nie pomógł. Chyba najlepsza jest po prostu przyjacielska rozmowa... Pozdrawiam. Piszcie :)
Odnośnik do komentarza
witam, widzę że nie tylko ja się borykam sie z tą chorobą, niedawno stwierdzono u mnie napadowy częstoskurcz nadkomorowy do tego wykryto wadę serca(nieprawidłowe ujście aorty, co mam od urodzenia).zawsze żyłam normalnie, uprawiałam sporty itd itp, a i pracowałam wysiłkowo i nigdy nic mi nie było.teraz lekarz zabonił mi nawet biegać, przypisał betaloc zok 25, wypisał mi skiekowanie na echo przez-przełykowe, czy Ktoś z Was miał już takie badanie???moje częstoskurcze zdaje się że są słabe, w szpitalu znalazłam sie przypadkiem zupełnie, poszłam z grypą do lekarza rodzinnego, a tu skierowanie do szpitala, byłam w szoku gdzy usłyszałam diagnoze.czy jest to bardzo poważne??bo każdy mi mówi co innego, może znacie jakiegoś dobrego sprawdzonego kardiologa w warmińsko mazurskim lub pobliżu??moje skurcze zdarzają sie kilka razy w tygodniu ale są bardzo słabe i nawet nie za bardzo uciążliwe, czy to sie nasili??z gory dzieki za odp, pozdrawiam wszystkich
Odnośnik do komentarza

Ja mam zdiagnozowany częstoskurcz napadowy nadkomorowy jak czuję że się zbliża albo zaczynają się pierwsze szybkie uderzenia a jestem akurat w domu to muszę szybko położyć się na twardej podłodze (na łóżku nie przechodzi nie wiem dlaczego) rękę trzymam na sercu i leżę na tym boku nie mogę zamykać oczu przeważnie przechodzi. Jeżeli jednak zbyt późno się położę bądź serce się tak *rozhuśta* że samo położenie się nie pomaga wtedy chwilkę chodzę żeby jak najbardziej przyspieszyć akcje a potem idę do ubikacji zazwyczaj podczas ataku chce mi się co chwilę siku głowę pochylam w dół do kolan oddaję mocz i przechodzi dziwne ale tak mam

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×