Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Dodatkowe skurcze


Gość elżbieta

Rekomendowane odpowiedzi

Pozdrawiam serdecznie Alicje i Elizę i bardzo dziękuje za wsparcie. Alicjo ja się staram nie poddawać, nigdy nie myślałam, że takie coś może w ogóle być, jak te skurcze okropne. Muszę zwalczyć ten lęk, bo on też na pewno, tak powiedział mi lekarz, napędza te dolegliwości. Co do ablacji, zdaniem mojego kardiologa jest to ostateczność, zabieg poważny i nie dający gwarancji. Alicjo my mamy po 33 lata, ja sie z nim zgadzam, że nie ma co wytaczać *ostatecznych dział*, żeby mieć coś na później. Staram sie opanowywać i na razie walczyć z sobą i z lekami, zobaczymy. Kardiolog powiedział, że nerwy przy takich schorzeniach są odpowiedzialne za drugie tyle dolegliwości. Wierzę mu, bo jest doświadczonym kardiologiem, szefem R kardiologicznej i nie jedno widział. Jeśli nie poradzę sobie sama w niedługim czasie, to idę na psychoterapię, a potem będę myśleć dalej. Na razie jestem w fazie paniki i myśli dlaczego mnie to dotknęło, przecież muszę pracować i wychować dziecko. życzę Wam jak najmniej dolegliwości i żeby te skurcze opuściły, bo myślę, że reszta odczuć jest ich konsekwencją Pocieszam sie listami Nadmorskiego, który napisał, że jego babcia żyła z tym 96 lat i tym, że my wszyscy tu żyjemy, chociaż w dyskomforcie potwornym. Dziewczyny jesteście bardzo serdeczne,dziękuje.
Odnośnik do komentarza
Do minii chodzę do dr Lasoty i dra Cybulskiego . Niedawno dowiedziałam się, że dr Każmierczak z PAM-u jest dobry, (jest elektrofizjologiem). Jak będę potrzebowała iść do lekarza to pójdę do niego. Ale odpukać na razie dobrze się czuję. A jeśli chodzi o ablacje to juz się troche nastawiłam na CK Anin.
Odnośnik do komentarza
Monisiu, ale ablacja to nie ostateczne działa, to poprawa komfortu zycia, powrót do normalności. Ja właśnie jeszcze nie mam dziecka, a prof. Walczak powiedział mi, ze najlepiej najpierw ablacja, a potem ciąża, zwłaszcza, że ciąża często wpływa na zwiększenie ilości dodatkowych. Ja mam teraz tak,ze wystarczy,ze spóźnie się z godzine, dwie z tabletkami, a już zaczyna się jazda ze skurczami i złym sampoczuciem - wyobrażasz sobie co było gdym miała nie brać leków lub tylko minimalną dawkę. Bo niestety te leki nie są wskazane w ciąży. Mozna brać, jeżeli to jest b. konieczne, ale najmniejsze dawki. Ja obecnie biorę dosyć dużą. Prawdę mówiąc nie wyobrażam sobie tego. A powikłania po ablacji są b. rzadkie i wyczytałam tutaj,ze wynoszą 1%. Jak jechałam do W-wy to bardzo chciałam, żeby okazało się, że mogę mieć ablację, bo jam dod. skurcze komorowe, a nie jak Wy tutaj w większości nadkomorowe. Ale okazało się, że mogę.
Odnośnik do komentarza
Alu, pewnie masz rację co do ablacji, ja tylko tak słyszałam, że sie ją robi jak leki nie pomagają. Takie duże pogorszenie mam od września i ja myślę, że musi to mieć też związek z moją sytuacja życiowa. Ciągle się denerwowałam, miałam okropne stresy, nie przedłużyli mi we wrześniu umowy o pracę, miałam egzamin itd. Co do ciąży to rzeczywiście bez fachowców mogę powiedzieć, że pogarsza, a nawet wyzwala. Pisałam, nie wiem czy pamiętasz, że w 1998r. miałam pierwszy rzut tych skurczów, brałam wtedy tylko magnez, przeszły na 6 lat, w 2003 byłam w ciąży i tuz po urodzeniu syna znów sie zaczęły, wtedy okropnie. Ciąża to duże obciążenie, ale chyba Ewa, a poza tym Eliza pisały na forum, ze jednak można przeżyć i ze skurczami i z sukcesem.Co do moich skurczów, to także mam komorowe i nadkomorowe. Walczyłam lekami, złagodniały i aż do tego stresu we wrześniu. Teraz znów walczę. Staram sie powtarzać, że gnębią, ale nie zabiją, ale jak mam dotkliwie odczuwalne to ryczę jak bóbr. W ogóle przy niektórych odczucia kosmiczne, lęk, zamieranie itp...Szok. Dobrze, ze Ty sie lepiej czujesz, naprawdę, życzę CI z całego serca poprawy im żeby serce biło MIAROWO!!!!
Odnośnik do komentarza
Gość Małgośka
Moniko, byłam w podobnej sytuacji. Pierwszy kardiolog do którego zaczęłam chodzić, twierdził, że ablacji nie należy robić, bo niebezpieczna, bo może lekami...Brałam duże dawki np. Betalok zok dwa razy dziennie po setce i nic nie pomagało, isoptin i inne i uspakajające - było coraz gorzej- ataki po kilka razy dziennie, na sygnale do szpitala, tętno po 260 i tak 16 godzin - w szpitalu na lekach. Mój specjalista po prostu nie wykonywał ablacji to i jej nie polecał. Pierwszy praktyk, który mnie zobaczył - od razu położył mnie na stół i od roku mam spokój !!!!!!! Zdarzają mi się jeszcze skurcze dodatkowe i pewnie mi zostaną ale w ogóle nie ma porównania - to jest drobiażdżek w porównaniu z moim częstoskurczem napadowym nadkomorowym (bo chyba jeszcze nie napisałam co mi było). Dlatego namawiam Cię na ablacje - póżniej jest normalne życie - a sam zabieg jest mniej dokuczliwy niż leczenie jednocześnie 4 zębów pod narkozą choć nieporównywalnie bardziej stresujący. Sama atmosfera bloku operacyjnego....... i świadomość, że to serce...Ale jak bym musiała, ponownie bym się zgodziła na ablację. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Zgadzam sią z Małgośką :-). Ablacja pozwala nam wrócić do normalnego (czy w miarą normalnego) funkcjonowania. Jestem 9 m-cy po ablacji i jest ok. Nie biorę żadnych leków. Przez m-c po ablacji łykałam tylko acard. Też zdarzają się mi się potknięcia serca (a może to dodatkowe skurcze)- dla mnie bez różnicy jak to zwą . To nic w porównaniu do tego, co się działo wcześniej. Nachylenie się, śmiech itp. wywoływało u mnie częstoskurcz (napadowy nadkomorowy). Mam nadzieję, że wyzwoliłam się od częstoskurczy na zawsze lub na baardzoo dłuugoo. Chociaż atmosfera w moim domu (dzięki mojemu mężowi) raczej nie sprzyja spokojnej pracy serca i nerwom :-(. Gdyby jednak częstoskurcze pojawiły się zdecyduję się się kolejną ablację. Cały czas śledzę to nasze forum. Gorąco Was wszystkich pozdrawiam. Przydałoby się tu trochę więcej osób podobnych do ~Nadmorskiego~ :-), którzy potrafia nas pozytywnie nastawić do życia i udowodnić, że można intensywnie żyć z dodatkowymi.
Odnośnik do komentarza
Gość mama wojtusia
alicjo napisze do cibie na maila jak bede miala chwile komputra i dostep do neta :) moze w niedziele teraz musze zajac sie malym bo sie niecierpliwi :) nadmorski jakie swinstwa? :) to takie normalne babskie sprawy pozdrawiam trzymajcie sie cieplutko a moje samopoczucie takie sobie... :(
Odnośnik do komentarza
Gość stracatella
Oj zęby zepsute to dla serducha bardzo źle... Przez zepsute zęby można sobie dopiero z serduchem narobić :( Ja o nie bardzo dbam - od zawsze i jestem za to mojej mamie bardzo wdzieczna - to ona mnie nauczyła dbania o zęby :)) Teraz dopiero u kardiologa dowiedziałam się jakie to ważne. Ja się teraz martwię bo lekarz kazał mi stosować profilaktykę zapalenia wsierdzia - po zabiegu. Wiem też że mam wypadanie płatka które też wymaga profilaktyki - od tygodnia mam gorączkę 37,4 i nie wiem brać czy nie brać. Jeden lekarz mówi że powinno się odrazu a inny że na trzeci dzień albo powyżej 37,5-38,0... a jeszcze inny że przeziębienie wogóle nie wymaga profilaktyki... i bądź tu mądry. A nie mam żadnych objawów infekcji-skąd ta goraczka? Za tydzień mam mieć okres czy to możliwe że od połowy cyklu mam podniesioną temperaturę? Nigdy wcześniej nie mierzyłam - dopiero po zabiegu i widzę ze już dwa razy miałam taki tydzień z gorączką - wtedy przeszło... pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Witam ! ja zaglądam tu codziennie i czytam WAS , ale nie pisuje- pracy ogrom a w dodadtku kardio zmieniła mi leki i czuję się tak sobie ! Krycha widzisz ! musisz mieć wnuka na stałe :) to i o chorobie nie będziesz miała czasu mysleć . Mamawojtusia - to wie najlepiej ! że czasem nie sposób o niczym innym mysleć . Ja przy swojej energicznej 5- io latce też czasem chciałabym odpocząć - niestety nie daje się :)))) POZDRAWIAM dodatkowców w ten mrożny poranek i znikam do pracy!
Odnośnik do komentarza
Ja też zaglądam codziennie, ale nie mam czasu pisać - praca, jeszcze raz praca. A poza tym jestem w trakcie umawiania się na ablację w CK Anin. Ablacja jesli w ogóle (tak mi powiedziała i trochę mnie załamała pani, kt. zajmuje sie ustalaniem terminów) po zrobieniu holtera 12-odprowadzeniowego. Nie wiem w ogóle, czy coś takiego robią gdzieś w Szczecinie (w Aninie oczywiście tak, ale mam trochę daleko) mam nadzieję, że w którejś z klinik robią. Bo oni nie mają żadnego mojego holtera to fakt. Prof. tylko je oglądał no i wtedy pytał, czy chce ablację - a teraz nie wiem o co chodzi. na razie będę szukać w Szczecinie tego 12-odprowadzeniowego. Zobaczymy co będzie dalej. Pozdrawiam wszystkich, a szczególnie Krychę.
Odnośnik do komentarza
Mam chwilkę bo moje słoneczko śpi . Ewo masz rację człowiek zapomina a właściwie nie myśli o dodatkowych jak ma tyle roboty bo to i obiadek trzeba mu ugotować i pobawić sie z nim ale to jest całe moje szczęście tak bardzo go kocham. Alu dzięki za pozdrowienia napisz jak ci poszło z załatwieniem tej ablacji. Strasznie zimno u nas w Sosnowcu. Pozdrawiam wszystkich.
Odnośnik do komentarza
te pytania mam do Stracatelli; jaki rodzaj zabiegu mialas robiony i od kiedy masz problem z zapaleniem miesnia serca,pytam bo mam ciagle problem z tym moim sercem,kardiolog tez to u mnie stwierdzil,bralam leki na serce.jakis czas ok 3 tygodni byl spokoj ale znow sie cos zaczyna ze mna dziac,znowu dopada mnie oslabienie,troche pobolewanie serca i zawroty glowy,jakies dziwne leki,az strach isc do pracy czy wyjsc na ulice. nie wiem co robic,za tydzien mam dopiero wizyte u kardiologa.usunelam jednego zeba, a drugiego wyleczylam,bo kardiolog stwierdzil,ze to moze byc powod zapalenia,ale jak widzisz znowu cos sie dzieje,czy ty tez tak masz lub mialas? prosze odpisz,bo juz nie wiem co myslec,jestem tym zalamana,tym bardziej,ze lekarz jeszcze stwierdzil u mnie blok przeds-komorowy II stopnia,co mnie zupelnie dobilo...pozdrawiam i czekam na odp.
Odnośnik do komentarza
Gość stracatella
asiaczek, nie pisałam że mam problemy z zapaleniem tylko że muszę stosować profilaktykę zapalenia wsierdzia. Wprawdzie w lipcu kiedy leżałam w szpitalu dwa tygodnie i robili mi badania żeby dojść co mnie boli - w pewnym momencie poinformowali mnie że przechodzę zapalenie mięśnie sercowego ale że jestem już za górką... Na wypisie nie było o tym ani słowa więc nie wiem czy miałam czy nie - myślę ze się pomylili. Zapalenie mięśnia sercowego wsierdzia czy osierdzia to zupełnie różne rzeczy o istotnie różnym znaczeniu dla pacjenta... Musisz popytać lekarza. pozdrawiam s
Odnośnik do komentarza
Ale tu pusto? Co tam u was słychać? pogoda nie nastraja optymistycznie , u mnie dwa tygodnie był spokój z dodatkowymi tak sie cieszyłam i od nowa sie zaczeło ale było fajnie bez tego paskudztwa aż sie chciało wyć z radości, ale widać nie jest nam dane cieszyć sie dobrym samopoczuciem, do du...... to wszystko a tu przed świętami tyle roboty. Pozdrawiam stałych i nowych forumowiczów.
Odnośnik do komentarza
Witam, już dawno nie pisałem czułem się dobrze bo nie miałem dodatkowych skurczy aż do dzisiejszego dnia znów mnie napadły jak jechałem z pracy do domu i to przy dużej prędkości wieczorem wszędzie ciemno, trasa długa napiszcie czy ktoś miał taki przypadek zwolniłem i nie wiedziałem co mam robić bo w około nikogo myślałem że to już koniec, ale napiszę jeszcze że długo mi trzymały. Ostatnio byłem u kardiologa i mówił mi znowu że to nic groźnego jak dalej żyć uwierzcie że jak tylko dostaje skurczy to się żegnam z życiem. Poradzcie coś.
Odnośnik do komentarza
Wojtek, widzę, ze wiesz od lekarza, ze Twoje skurcze nie są groźne. To tak jak moje, chociaż komorowe, to monomorficzne, czyli pojedyncze. Ja z nimi żyję 4 lata - minęły te 4 lata 15 maja, bo wtedy poczułam je po raz pierwszy i nigdy tego nie zapomnę. Bałam się ich przez ponad 3 lata, aż wreszcie je oswoiłam i choć czasami odbierają mi chęć do życia i myśle, że to już koniec - to potem wracam do równowagi i dalej żyję z tymi skurczami. To już taka sinusoida , raz na górze, raz na dole, ale do przodu. Ja na co dzień biorę sotahexal, 2x80, ale jak się źle czuję, to biorę dodatkowo polfenon i robi mi się lepiej, choć dodatkowe NIGDY mi nie przechodzą. Mam je codziennie, w każdej minucie, ale zapominam o nich, uczę się o nich nie myśleć. Po prostu nie chcę, żeby były w moim dobrym życiu najważniejsze. Uwierz mi, że można nauczyć się takiego nastawienia. Nie wymądrzam się, po prostu czuję to wszystko na własnej skórze i przeszłam okropne chwile, łącznie z tym, że biegłam w nocy do pokoju mojego dziecka i po cichu żegnałam się z nim, bo myślałam, że to już koniec. Czasami brakuje mi sił, ale zawsze się podnoszę i nie zamierzam się poddać, bo mam tylko jedno życie i nie chcę zmarnować. Z tą chorobą można żyć, a są takie, z którymi nie, więc nie jeswt z nami tak źle. Wojtek, miałeś pewnie gorszy dzień (czy noc), ale to minie - zawsze tak myśl i przekonasz się, że zawsze tak jest.Pozdrawiam Cię, dasz radę, skoro ja dałam, to i Tobie się uda. Już po prostu zawsze tak będzie, a może medycynna, ktora tak świetnie się rozwija, wymyśli kiedyś jakąś pastylkę na naszą dolegliwość. Trzymam sie tej wersji, bo brzmi różowo. Dobranoc
Odnośnik do komentarza
Cześć Sylwka, ja tez mam pojedyncze komorowei mniej więcej od podobnego czasu - od 3,5 roku. Mam podobne odczucia do Ciebie - tez moge porównać moje życie do sinusojdy, raz jest lepiej raz gorzej. Też miałam złe, a nawet bardzo złe chwile,ze myślałam, że coś mi się stanie. Ale wiem, ze moje też są niegroźne i teraz gdy dopada mnie złe samopoczucie to jakoś przeczekuję i udaję sama przed soba,ze nic sie nie dzieje. A skurcze dod. mam każdego dnia (ok 4000 na dobę wg ostatniego holtera). Biorę Concor, dawkę 7,5 mg na dobę i odpukać od jakiegoś czasu jest dobrze. Ja też pocieszam się, że są gorsze choroby. Pozdrowienia.
Odnośnik do komentarza
Gość jakubpiotr
do wojtka doskonale cie rozumiem, cierpie na zaburzenia rytmu od 4 lat i mimo ze kazdy spotkany lekarz twierdzi ze to nie grozne to ie umiem z tym zyc. za kazdym skurczem przezywam ogromny lek i obawe przed utrata zycia.o dyskomforcie nie wspomne. mnie lapie wszedzie, za kokiem takze. i wlasnie prowadzac auto najlatwiej mi je przezwyciezyc, gdyz musze skupic sie na jezdzie, czasem jest to trudne, bardzo trudne. wierz mi ze mimo 4 letnich zmagan z tym gownem, z zyciem zegnam sie prawie codziennie...
Odnośnik do komentarza
Dzięki że chociaż są ludzie i mnie pocieszą dzisiaj jest tych skurczy komorowych dodatkowych trochę mniej, to chyba taki dzień, ale pomimo brania leków nadal są i chyba zostaną. Brałem już wszystkie możliwe leki na te dodatkowe i chyba leksykon leków mi sie skończył, no może jeszcze parę zostało, a najdziwniejsze jest to że nigdy nic mi się nie stało raz leżałem w szpitalu ale i tak mi nic nie dali powiedzieli że przejdą i muszę z tym żyć. Dzisiaj znów jechałem szybko byle być w domu bo co będzie jak zemdleję, to chyba jakaś obsesja - tak to sobie samemu tłumaczę. Pozdrawiam wszystkich i życzę zdrowia jutro się odezwę.
Odnośnik do komentarza
Widzę, Alicjo, że mamy się podobnie z tymi dodatkowymi. Trzeba się po prostu pogodzić z tym, że mogą zostać z nami do końca naszego dłuuuuugiego życia. Ja też nieraz udaję, że to nie dzieje się naprawdę, że nic wielkiego mi nie dolega, zwłaszcza, jak jestem w pracy i nie mogę ani nie chcę pokazać swojej słabości. A w samochodzie w przypadku dużych skurczów to niezła jazda, dwa razy musiałam zjechac z drogi i dojść do siebie. Jakoś przeszło. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×