Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Dodatkowe skurcze


Gość elżbieta

Rekomendowane odpowiedzi

Mam 24 lata....... też meczą mnie dodatkowe skurcze nad i komorowe...... do tego migotanie przedsionków i czestoskurcz, kiedys to prawie straciłem przytomność...... Juz nie daje rady z tym zyc....... Chyba oszaleje :( Juz zabierało mnie kiedys pogotowie i kilkakrotnie sam sie tam zgłaszałem....... Mam bardzo stresujacą prace czy to tez moze być tego przyczyną????? Czasami poprostu odechciewa mi sie żyć :( A lekarze...... ciagle to samo nic Ci nie bedzie :( biore tylko beta-blokier concor 5mg jakis magnez i zapisali mi Hydroxyzyne, ktora przestałem brac bo nie mogłem normalnie po niej funkcjonowac w pracy. Poprostu nie wiem co mam robic.
Odnośnik do komentarza
a ja mam 27 lat i niedomykalność zastawki militarnej, jestem w czwartym miesiącu ciąży i mam cholerne kołotanie serca i dwa razy trafił mi się częstoskurcz, do tego jak leżę na wznak to po 10 minutach czuję okrutne pieczenie w okolicy serca i zmusza mnie to do zmiany pozycji, zresztą wciąż mam wrażenie jakby ucisku po lewej stronie, cholera czy z tym da się jakoś przetrwać to moja druga ciąża przy pierwszej nie było tak tragicznie, jestem po cesarce i zapowiada się druga tylko że teraz to się bardziej obawiam czy nie zejdę z tego świata, może to moja psychika tak już działa - nie wiem, czy przy tych dodatkowych skurczach też macie takie dolegliwości jak pieczenie w klatce piersiowej, a może jest tu jakaś mamusia która przeżyła dwa porody z taką wadą serca ?
Odnośnik do komentarza
Gość Eli 1971
Magda przeżyłam trzy porody siłami natury ,mam wypadanie płatka zastawki mitralnej i nerwice wegetatywną Pierwsza ciąża byłaok,druga zagrożona ciągłe potykania serca kołatania raz wyladowałam na pogotowiu z częstoskurczem.Miałam bardzo złe wyniki hormonów tarczycy.Moja psychika w tym czasie nie była najlepsza co dodatkowo miało zły wpływ na samopoczucie stres mnie wykańczał.wszystko dobrze sie zakończyło.Myśle że to pieczenie może jest związane z uciskiem macicy na inne narzady,a ciężkości w okolicy serca to na tle nerwowym stres przynajmniej ja tak reaguje uczucie ciężkości,bóle promieniujace do ręki Moga to być też objawy jakie daje wada serca.Najlepiej wszelkie wątpliwości rozwiąz z lekarzem.Będzie dobrze ja przeżyłam też dasz rade :)Dużo spokoju dobrze wpłynie na ciebie i maluszka
Odnośnik do komentarza
Gość duńczyk
Witam Kochani. Nie będę się rozpisywał o objawach bo mam klasykę opisaną powyżej przez wielu z Was. Różnica jest tylko taka że do *klubu* częstej *czkawki* dołączyłem bardzo niedawno. W sumie zaczęło się jakieś dwa lata temu od nagłych przyspieszeń akcji serca, tak pod 150-160 na minutę trwających po kilka mint i czasem sporadycznie *czkawki* ale nie całymi długimi seriami, tylko tak pojedynczo albo krótką serią i to raczej niezbyt często. Uspokojenie akcji serca nastąpiło po rozpoczęciu regularnego zażywania Sectralu 200, najpierw 2x dziennie a potem 1x. dziennie. Od stycznia teg roku przeszedłem na Concor 5 mg. 1x dziennie plus Aspargin. Ale nie na tym chciałem się skupić. Będę nudny ale powtórzę tylko dwie opinie czy raczej uwagi które pojawiają się jak mantra: że jest to mało przyjemne oraz że od tego się nie umiera (opinia dwóch różnych specjalistów kardiologii z Krakowa - dr.Piotrowskiego (Amicor) i dr. Sadowskiego (szpital JP II). Chciałbym się skupić na próbie podsumawania moich obserwacji i wniosków wyciągniętych z przeczytania wielu powyższych postów. 1/ Niestety główną przyczyną naszych dolegliwości są trzy rzeczy: nasza głowa (strach), jak żyjemy (stres) i jak odpoczywamy (przed TV, przed kompem, na grilu - po prostu BEZ ruchu i wysiłku fizycznego). 2/ Dwie pierwsze przyczyny sobie odpuszczę bo były (zwłaszcza ta pierwsza) szeroko komentowane. Skupię się na wysiłku fizycznym. To jest podstawa. Zresztą wynikało to z pierwszego postu Andrzeja gdzie pisze że przed wejściem na Wetline miał dwie serie a potem przeszedł całkiem spory kawałek. Dr. Piotrowski, dobry lekarz i miły człowiek od dawna mi powtarzał że zdrowe serce u części populacji MUSI mieć wysiłek bo głupieje. I myślę że część z nas można zaliczyć to tej częśći populacji a na pewno mnie. Jeżeli żyje się aktywnie zawodowo czyli w stresie to w organizmie jest przez większość dnia dość adrenaliny by serce mogło *zasuwać*. Problem pojawia się gdy nagle kończy się dzień, stres mija, adrenalina opada a serce nie może jakoś wyhamować tylko próbuje szybciej ale organizm nie chce. U mnie jest to bardzo dobrze widoczne. *Czkawkę* najczęściej dostaję gdy jestem po jakimś okresie intensywnego zaangażowania (pracy, stresu), gdy organizm zwalnia czyli zaczynam teroretycznie odpoczywać. Ale pompka jeszcze by chciała dalej dawać czadu i właśnie te dodatkowe skurcze to taka próba przyśpieszenia bez potrzeby. I teraz w końcu dochodzimy do sedna sprawy. NIGDY nie miałem *czkawki* podczas wysiłku fizycznego niezależnie czy to był jeden dzień na nartach czy tydzień czy tylko reguralnie basem dwa-trzy razy w tygodniu po godzinie ! Jestem zapalonym narciarzem, bardzo dobrze jeżdżącym gdzie na czerwonych trasach się nudzę a tak naprawdę to najlepiej bawię się na czarnych. Zdaża się że czasem po ostrej jeżdzie serce mało mi nie wyskoczy ale bynajmniej nie z powodu czkawki tylko zmęczenia. I podbnie na basenie, jak machnę tak ze dwa kilometry w godzinę to padam na twarz ale pompka zasuwa jak złoto. I tutaj pojawia się problem. Trzeba mieć czas i ochotę. I wydaje mi się że w przypadku wielu z nas trudniej o to drugie niż czas. Po prostu nasza pompka musi też mieć trochę *zdrowego ruchu* a nie tylko na stresie. Truizm ? W 100%. 3/ Nawiązując do obszernego punktu 2. Jak zacząłem sobie radzić z *czkawką* gdy nie mam *zdrowego ruchu*. Po tym jak kiedyś wylądowałem w szpitalu pod kroplówką z książkowymi objawami o których pisaliście w swoich postach (oczywiście zaraz mi się zrobiło dobrze) postanowiłem w końcu posłuchać dr. Piotrowskiego który wiele razy mi powtarzał. *Wiem że oczekujesz cudownej piguły która załatwi raz na zawsze twje problemy ale takiej nie ma, ruch, ruch i jeszcze raz ruch a jak już masz swoją *czkawkę* to zrób sobie 20, 30, 50 czy nawet 100 przysiadów, ile tam porzebujesz. Przejdzie*. Przez wiele miesięcy dzieliłem to co mówił przez 16 i czekałem na cudowną pigułę ale po tym szpitalu spróbowałem. I wiecie że to działa ? Podczas pisania tego obszernego postu zdarzyła mi się czkawka, 50 szybkich pompek załatwiło sprawę. A na początku było i 100. Nieważne czy to będą przysiady, pompki, zamiecenie podwórka, porąbanie drewna. Serce musi dostać kopa, wejdzie w rytm a potem samo zwolni. Ale musi się wytrenować. NIE jest to zapewne sposób uniwersalny i dla wszystkich skuteczny i wskazany ale może komuś z Was również pomoże. Dorażnie. Bo na dłuższą metę to ruch. 4/ I znowu powrócę do Andrzeja który poruszył jeszcze jedną istotną kwestię. Badania, badania i jeszcze raz badania ! Lepiej zapobiegać niż leczyć. Co roku krew (ważny cholesterol), mocz, USG jamy brzusznej i nerek, co dwa lata RTG płuc. A w naszym przypadku jeszcze elektrolity (K, NA), sprawdzić echo serca, EKG wysiłkowe, holter (w zależności od potrzeb). Jak mamy wszystkie wyniki przeglądu pompki w porządku (a tak większość z nas ma) to jak już wiele razy słyszeliśmy od naszych lekarzy zejście na zawał mamy mało prawdopodbny. Bo tak naprawdę to większość bodżców idzie u nas z głowy. Staram się nie być panikarzem, różnie mi to wychodzi ale teraz jak widzę że przysiady dzałają to już jestem mniejszym. Zawsze można walnąć sobie 2x Persen Forte albo Neospazminkę. 5/ Co do elektrolitów a zwłaszcza potasu, to naturalnym żródłem jest sok pomidorowy czy banany. Dwie szklanki soku dzennie podobno załatwiają sprawę potasu. I lepiej smakują niż piguły. Przeraszam za długi wywód ale może komuś to pomoże, pozdrawiam serdecznie i życzę dużo zdrówka !
Odnośnik do komentarza
do duńczyk ale mi sie podobało aby tylko zadziałało ja tez mam to co wy nie bede opisywac bo bez sensu sie powtarzac ale ja na basenie poczulam kilka razy szarpniecie i od razu musialam oczywiscie sie przestraszyc i juz sie nie forsowalam i u mnie lezy troche problem w tym ze ja boje sie forsowac i co tu robic tak zle i tak nie dobrze
Odnośnik do komentarza
Gość duńczyk
Cześć Maja. Ja tam na medycynie się nie znam, no nie bardziej niż większość z nas ale najgorzej jest jak człowiek ma wszyskie wyniki jak z książki i jest zdrowy (na papierze) ale w realu coś mu jednak jest. Powinienem jeszcze poprzednio napisać dwie uwagi: 1/ Jak się robi te przysiady czy inne *aktywności* to nie jest tak że w trakcie nie ma *czkawki*. Jest, ale u mnie od razu mniej. Na początku też panikowałem ale wtedy nie robiłem od razu 50 przysiadów tylko np. 15+15+20 z przerwami podczas których chodziłem po pokoju. A jak 50 było mało to i 100 pękało. Tylko kot się dziwnie patrzył. 2/ Po skończeniu serii nie ma tak że nagle *czkawka* stop. Czasem jest tak że po skończeniu *aktywności* jest chwila normalnej pracy serca, potem pojawia się *czkawka* ale słabsza i wolniejsza i powoli zanika. Albo dalej po skończeniu jest ale już słabsza i wolniejsza i stopniowo przechodzi. Napiszcie czy ktoś z Was miał podobne sugestie od lekarza i czy komuś pomaga. Ciekawy jestem. pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Witam!!! Muszę się zgodzić z Duńczykiem odnosnie wysiłu fizycznego. Chyba coś w tym jest.Kiedy chodziłam po górach, nie miałam problemów w sercem, nie *śniłam nawet o dodatkowych skurczach*.Kiedy dowiedziałam się o wadzie serca, wszystkie objawy nasiliły się. Wiem,że część z nich spowodowana jest nerwami oraz towarzyszącymi emocjami ale u mnie niestety większość jest wynikiem niedomykalności zastawki mitralnej oraz wypadaniem płatków zastawki oraz ich wiotkością i pogrubieniem.Ale faktycznie kiedy więcej sie ruszam objawy stają się znikome. Więcej skurczy dodatkowych odczuwam w pozycji leżącej-wtedy salwy nie dają o sobie zapomnieć....Ostatnie dni nie należą do najmilszych i najspokojniejszych:(((((. Maju trzymaj się i nie dołuj!!!
Odnośnik do komentarza
Wojtku-od ponad tygodnia, codziennie. W ciągu dnia, wieczorem, najczęściej podczas spoczynku.Pojedyncze szarpnięcia i gromadnie po kilka naraz.....Bardzo nieprzyjemne uczucie, sam wiesz najlepiej,,,,Trwają przez około godzinę, po czym nastepuje przerwa 2-3 godzinna i *apiat* od nowa.Noce są raczej spokojne,częsciej wtedy odczuwam przyspieszone tętno i odczuwam mocniejsze bicie serca.Od ponad 6 miesięcy, od zabiegu zamknęcia zamknęcia ubytku w przegrodzie, zażywam isoptin w dawce 2 x dziennie po 20 mg, plus magne b6 i kaldium. Dodatkowo leki przeciwzakrzepowe...Powiem Ci,ze tracę już sily na walkę z tym....Wypadają mi płatki zastawki( obydwa ) i zastawka niedomyka się -2 stopień...
Odnośnik do komentarza
Do Pat - rzeczywiście jeżeli tak jak piszesz to naprawdę komfort życia fatalny, jeszcze dochodzi do tego lęk. Jak Ci będzie jeszcze tak długo dokuczać to idź do kardiologa, może zmiana leków, mam na myśli jakiś inny antyarytmik, trochę silniejszy, w każdym razie nie poddawaj się szukaj pomocy u innych lekarzy bo wtedy życie staje się jednym wielkim koszmarem, a czasami trudno emocje powstrzymywać i do każdego mówić że człowiek się dobrze czuje. Wiem coś o tym bo sam czasami to czuję, a strach i panika towarzyszą mi codziennie, ja biorę Rytmonorm dorznie jak zaczyna się jazda ze skurczami i jakiś silny środek uspokajający np. Lexotan, Xanax itp. plus magnez i potas i to mi tłumi te skurcze, ale oczywiście nie do końca. Jak chcesz dłużej pogadać lub wymienić się jakimiś radami które Ty masz i stosujesz u siebie podaję GG 7695254, dziś już nie nie będzie bo idę do pracy na noc jutro będę dostępny. Pozdrawiam i trzymaj się.
Odnośnik do komentarza
Gość duńczyk
Cześć Maja, Nie pękaj, ja wiem że to trudne ale da się. Wszystko kwestia podejścia. A ja mam takie. Jak coś mi dolega przez dłuższą chwilę to nie czekam co z tego wyniknie i dlaczego tylko idę do lekarza. Z tego też powodu u paru osób (w tym mojej żony) mam opinię hipochondryka ale nie dbam o to. Mam zasadę iż lepiej zapobiegać niż leczyć i raz w roku zrobić dokładny przegląd. Tak więc gdy zaczęły się problemy z pompką to nie czekałem na niewiadomo co tylko od razu kompleksowe badania o których pisałem w pierwszym moim poście. Wyszły idealnie, po pół roku powtórzyłem (wszystko pod egidą kardiologa) i znów dobrze. Tak więc obaj (a zwłaszcza on jako fachowiec) nabraliśmy pewności że od strony fizyczności pompka prawie nówka nieśmigana i odczuwane dolegliwości NIE mają NIC wspólnego z jej ew. uszkodzeniem/zepsuciem/wadą (niepotrzebne skreślić). Tak więc pies pogrzebion jest gdzie indziej. A gdzie, to w moim przypadku pokazało EKG wysiłkowe które gdy robiłem pierwszy raz zostało przerwane przez lekarza PRZED właściwym końcem. I wcale nie dlatego że jak u Nadmorskiego (koleś z początkowych stron tych postów, tak gdzieś z 4-5 strony, 2006 rok) było tak rewelacyjnie z kondycją (wydolnością) ale wręcz przeciwnie. Gdyby to urządzenie miało kontrolki alarmowe to by świeciło jak choinka na Boże Narodzenie ! Za mało ruchu o czym już zresztą pisałem, pompka by chciała a ja nie. Poczytaj te posty, Nadmorski zasuwał nad naszym zimnym morzem po kilka kilosów i czuł się super. A jak dostawał czkawkę to starał się to ignorować i zająć czymś innym. I u niego działa. Generalnie zauważyłem że są dwie szkoły, po primo, po pierwsze ci którzy się boją (?) wysiłku bo uważają że im to może zaszkodzić i po primo, po drugie szkoła „nadmorska” że ruch jest dobry na wszystko. Ja podpisuję się obiema ręcyma i nogyma pod tą drugą szkołą, stąd u mnie te narty, basen i przysiady. Do czego zmierzam ? A do banalnej konotacji. Najpierw znajdż przyczynę a póżniej ją lecz. Przez ostatnie dni przeczytałem wiele historycznych postów i co mnie zdziwiło to iż wielu z nas woli pisać na forum o swoich dolegliwościach sposobach leczenia a tak naprawdę to albo byli u lekarza rodzinnego albo wylądowali na pogotowiu gdzie im zrobiono EKG które wyszło akurat super i w ogóle nagle ozdrowieli. Podprogowa projekcja w czystej postaci, jestem w szpitalu, jestem bezpieczny/na, tu są lekarze, nic mi się nie stanie. Też to przechodziłem. Oczywiście wiele osób również poszło do kardiologa który zrobił im EKG i na tej podstawie plus tzw. wywiad postawił diagnozę. Wiadomo jaką. A strach pozostał. I słusznie bo bez specjalistycznych i pełnych badań (krew, echo serca czyli nic innego jak jego USG, holter-wcale nie musi być 24h, na pewno są trzy dniowe a wtedy pewność co do wyniku jeszcze większa, USG wysiłkowe) opisanych i zinterpretowanych przez dobrego kardiologa nie można mieć pewności jak jest na pewno. Maja, minimum połowa sukcesu jest jak wiesz że na 100% z Twoją pompką jest wszystko OK. Ale żeby to wiedzieć to trzeba się gruntownie zbadać. A potem wcale nie jest jeszcze tak z górki bo trzeba dać sobie radę z czymś tak bardzo ludzkim jak nasz strach. Ale jak wiesz że fizycznie jest wszystko ok. to powinno (zwróć uwagę, piszę powinno a nie jest) być łatwiej. No bo jeżeli fizyczność jest ok. to co może mi się stać ? Z taką świadomością żyje się łatwiej bo jest to pewnego rodzaju aksjomat którego jednakże czasem/często nasz umysł nie przyjmuje do wiadomości albo raczej o nim natychmiast ZAPOMINA w chwili pierwszego szarpnięcia. Ale mając świadomość że nasza pompka to nówka nierdzewka i pamiętając o tym i nie dając się zbałamucić umysłowi który zaraz włącza guzik z napisem STRACH można nad tym zapanować. Jednym łatwiej, drugim trudniej ale można. Wcale nie jestem twardzielem i też czasem jeszcze popadam w panikę, ostatni raz kilka dni temu gdy przez 6 godzin miałem prawie non stop „czkawkę” i nawet przysiady niewiele pomagały a przynajmniej na krótko, a do tego pojawił się mocny ucisk za mostkiem i dopiero szybki telefon do mojego lekarza i ordynacja przez niego 3xAspargin plus kolejny wysiłek załatwiło sprawę. Ja znalazłem swój sposób na czkawkę: STARAĆ się IGNOROWAĆ to draństwo na ile to możliwe bo wiem że moja pikawka jest jak złoto a problem jest w kondycji i/lub głowie albo jeszcze gdzie indziej i raczej z tego powodu na zawał nie zejdę tak więc zająć się czymś, iść na spacer, wyjść po drewno, umyć samochód. Cokolwiek byle nie wsłuchiwać się w pompke a nie daj Boże sprawdzać puls. O, szarpnęło ! Ale przerwa ! Ruszy czy nie ? Jeszcze nie, to już wieczność, zaraz umre, uff, ruszyło ! Nigdy, przenigdy. Też to przechodziłem, włącznie z tym że kazałem żonie sprawdzać puls bo może ja żle czuję. Łatwo się mówi ale prosto nie jest. Musisz spróbować. Jesteś zdrowa, jesteś piękna, jesteś optymistką, umrzesz w wieku 100 lat ze starości albo razem z innymi 21-go grudnia 2012 roku gdy nadejdzie koniec świata bo podobno wtedy kończy się kalendarz Majów który został przez nich przejęty od tych co uciekli łodziami z Atlantydy ! A wszystko „naukowo” opisane przez jednego Łosia w wydawnictwie pt. „Proroctwo Oriona” czy jakoś tak. A swoją drogą używając grypsery z „39 i pół”, facet powinien zmienić dilera albo brać połowę. Mam tylko nadzieję że przed tą datą nasze „Orły” w kopanej, na osłodę, zdobędą mistrza Europy a Wisełka wygra Ligę Mistrzów. Oczywiście blokery są jak najbardziej potrzebne bo zmniejszają nasze dolegliwości i to w dwojaki sposób, poprzez działanie czysto farmakologiczne mające bezpośredni wpływ na naszą fizyczność oraz działanie podprogowe na naszą psychikę, że oto mam cudowną tabletkę która zaraz pomoże. I to często działa. I chwała jej za to. A każdemu pomaga coś innego. Ale tak naprawdę wszystko jest w naszych głowach. I nad tym co w nich się czasami kłębi musimy zapanować. Ja myślę że i tak w tym wszystkim mamy szczęście. No, są te szerpnięcia ale jak myślisz ile masz ich na dobę, kilkaset ? Dzisiaj jeszcze tak na wyrywki poczytałem nasze forum w różnych miejscach i trafiłem na wpis w którym jedna z forumowiczek, Krystyna, pisze że kiedyś miała dziennie (sprawdzone z holtera) ……. 11 tyś. ale teraz ma już lepiej bo tylko dziennie 2-4 tyś. Przy niej to my jesteśmy cienkie Bolki (a przynajmniej ja). Acha, zapomniałem dodać że żyje z tym już 20 lat. Co prawda nie prześledziłem dokładnie tych ponad 3000 postów na nasz temat ale w tych które przeczytałem nie było ŻADNEJ wzmianki iż ktoś na naszą dolegliwość zmarł był. Reasumując: Maja, BĘDZIE DOBRZE !!! Pozdrawiam Duńczyk z Polski PS. Jak tam przysiady, działają ? PS II Oczywiście moje powyższe uwagi dotyczą takich jak ja którzy motorek mają w porządku ale jednak czkawka występuje. Absolutnie nie odnosi się to do forumowiczów którzy mają dodatkowe przypadłości i np. w ich przypadku postulowany w powyższym tekście wysiłek fizyczny może nie być wskazany.
Odnośnik do komentarza
witaj duńczyk twoje wypowiedzi naprawde dzialaja na manie optymistycznie i jak je czytam to jak bym siebie czasem widziala tez maz mi czasem sprawdzal puls ale jestem juz na tym etapie ze juz tego nie robie ja zyje z tym juz okolo 5 lat i powiem ci ze serduszko mam zdrowe badania to potwierdzily ale ja jestem takim troszke niedowiarkiem bo musi byc gdzies przyczyna skoro tyle lat juz zyje na tym pieknym swiecie i tego nie mnialam to z kad to sie wzielo?ja caly czas mam nadzieje ze mi to przejdzie naprawde trzeba wierzyc bo ponoc wiara czyni coda wiem na wlasnym przypadku z przeszlosci.ale teraz czasem te kiepskie dni zabieraja mi nadzieje,ja biore bloker bo bez tabletek nie wyobrazam sobie,staram sie to cholerstwo ignorowac tylko czasem te mocniejsze czkawki daja o sobie mocno znac.Pat.trzymaj sie cieplutko i bardzo ci wspolczuje pozdrawiam cie i wszystkich cieplutko trzymajcie sie i nie dajcie sie tej CZKAWCE.
Odnośnik do komentarza
do dunczyk- to wszystko co napisałes to jest całe sedno sprawy , naprawde mi własnie tego ruchu brakuje z powodu lęku przed wystapieniem dodatkowych skurczy, przypomniałem sobie jak mój kardiolog powiedział *Pan za mało sie rusza i to serce ma pan *z flaczałe ,stad te czeste skurcze , musi Pan sie duzo ruszac, to serce poprostu nie jest takie sprezyste jak powinno być, tylko jest ja kapeć * No wiec trzeba sobie narzucic jakies zdrowe nawyki i zaczać byc aktywnym fizycznie . Kupuje takie czasopismo turytyczne *Poznaj Swój Kraj *(polecam, to ostatnie pismo turystyczne z kapitałem polskim ,zero rekalm , swietnie robione) Ktos w nim kiedys napisał i utkwiło mi to w pamieci , ze 5 km marszu dziennie i żadne nadcisnienia depresje i inne choroby cywilizacyjne nas nie złapia . Oczywiscie to wielkie uproszczenie , bo sa rózne sytuacje w życiu, kłopoty ,choćby teraz kiedy wiele osób ma problemy z kryzysem i obawia sie o swoja prace czy biznes ,który prowadzi . A tak poza tym , to w Lidze Mistrzów zagra Lech , zaraz wychodze na mecz Lech-Arka :)Mam nadzieje ,że wygra Lech :))) Pozdrawiam Andrzej. P.S . Bardzo mi pomogło ,ze znalazłem ta strone , naprawde nie wiedziałem ,że tyle osób ma takie jak ja problemy, trzymajmy sie i doradzajmy sobie jak najwiecej , dodawajmy sobie wszyscy otuchy i wiary ,że w końcu pokonamy te lęki i nie bedzie nam ta *choroba * szkodzic , psuć życie towarzyskie ,osobiste i odnajdziemy radośc życia .Ja pare dni z wami jestem , a juz mi lżej . Dzis miałem juz chyba z 50 skurczy ,a na meczu to chyba bede mial ze 100 , ale staram sie nie poddawac , to nie bedzie MNA RZĄDZIĆ !:)))) Hej , jeszcze raz pozdrawiam .
Odnośnik do komentarza
Duńczyk - genialne! Ze skurczami dodatkowymi zmagam się od kiedy skończyłem szkołę średnią. Zdarzały mi się jednak wcześniej nieliczne skurcze dodatkowe ale średnio jeden na pół roku. I teraz wszystko to co napisał Duńczyk - w moim przypadku trzyma się kupy. Zaczęły się studia (zaoczne) - ilość ruchu spadła niemalże do zera i od razu zaczeły pojawiać się te skurcze dodatkowe. Wpadłem w nerwicę lękową po paru miesiącach udało mi się z niej wyjść. Co się stało? A no to - że jak zaczęły pojawiać się te skurcze to wystraszyłem się, że nie będę mógł przez to jeździć na rowerze bo może zawał jakiś dostanę... No ale poszedłem do kardiologa - pani kardiolog powiedziała że nic mi nie jest i mogę jeździć na rowerze. Zacząłem jeździć na rowerze i faktycznie nic nie było - skurcze zmalały prawie do zera (zawsze jednak po pierwszym mocniejszym *przygazowaniu* musiało mi się serce tylko jeden raz *przewalić* a potem było ok :) Po pewnym czasie do pracy (10km w jedną stronę) jeździłem na rowerze i po 6 miesiącach takich prawie codziennych jazd tylko dwa razy miałem podczas jazdy skurcz dodatkowy. Raz to było wtedy kiedy ślepe babcie opierniczyły mnie na drodze dla pieszych oraz rowerów za to że .. jeżdżę po niej na rowerze (przegapiły znak). Jak wrzasnąłem to od razu mi serducho inaczej zabiło... Później zamieniłem rower na samochód i miałem kilka nieprzyjemnych przygód już wtedy kiedy wróciła nerwica - przygód związanych z wysiłkiem. Wyszedłem raz na rower i nie mogłem nawet kilometra przejechać - tak mi serce chodziło jak rozklekotany silnik. Podejrzewam że to było związane ze stresem bo później wielokrotnie zdarzało się, że nosiłem ciężkie rzeczy (nawet lodówki, pralki, kartony z kafelkami do domu) i ani razu nic mnie podczas tego wysiłku nie złapało - choć starałem się tego wysiłku unikać. Bo kiedy serce mocno wali to jak skurcz wystąpi to czuć go ze zdwojoną siłą. Obecnie właściwie nie uprawiam żadnego sportu i boję się *wysilać* ale jak przeczytałem post Duńczyka to zrozumiałem, że to właśnie przez brak ruchu są te problemy. Dzisiaj od rana męczą mnie sporadyczne (1 na godzinę, dwie) skurcze dodatkowe - no ale to jest związane ze stresem bo kiedy siedzę spokojnie to nic się nie dzieje. Wsiadłem na rower treningowy, trochę *przycisnąłem*, zrobiłem parę kilometrów i nic mi nie dolega. Także ten rower to jest moim nowym przyjacielem. Tydzień temu byłem zabiegany, kręciłem film w mieście, trochę bieganiny i dziwiłem się, że ani razu mi te upierdliwe skurcze nie wystąpiły. Gorzej było wieczorem - odezwało się niejako *echo* w postaci kilku skurczy dodatkowych - już przed snem. No ale olałem to i jakoś zasnąłem. Także faktycznie to g#$@# występuje głównie w stanie spoczynku. No nic - od dzisiaj zaczynam z powrotem jeździć na rowerze.
Odnośnik do komentarza
Witam wszytskich i bardzo prosze o słowa otuchy, MAm na imię Ania i jestem w 29 tygodniu ciązy od 2 miesięcy nie potrafię normalnie żyć!!!!@ miesiace temu lekrz do mnei zadzownił w nocy, ze mam szybko przyjeżdzać do niego po recepte na zastrzyki rozrzedzajace krrw bo grozi mi śmierć z powodu zatoru płucnego. Diagnostyka trwała 3 miesiaće i okaząło się wsyztskie te nerwy byly niepotrzebne bo podwyższone d- dimery u kobiet w ciązy do 2500 sa normą a ja maiąłm 1200 potem 1080. Jedank ten stan nieustajacych nerwów i braku przespanych nocy doprowadizł u mnei do arytmi komorowej. Mianowicie mam 14 600 surczów dodatkowych na dobę, w tym 16 par, 800 trigemini. Po tej diagnozie jeszcze się wsyztsko pogorszyło odczuwam każdy skurcz, nie umiem m normalnie żyć, boję się ,że umrę przy porodzie albo tuż po. Lekarze chcą żebym rodizłą naturalnie przy monitorowaniu serca- a ja się panicznie boję- Panicznie!!!!!!Nie umie żyć. Boję się ,że nie zobacze swojej córeczki!!!!!!!
Odnośnik do komentarza
Gość duńczyk
Do Anula. W dobre miejsce trafiłaś, wiele podobnych sytuacji było już na tym forum od 2006 roku. Znajdż kilka godzin czasu na przeczytanie historycznych postów i problemów innych a zobaczysz że nie jesteś jedyna i sama. Ze wiele osób przed tobą i teraz ma podobne problemy i że można z tym żyć. A przy założeniu że zrobiłaś wszystkie potrzebne specjalistyczne badania i masz zdrowe serce (a tak wynika z Twojego postu) to wszystko o czym piszesz jest w Twojej głowie do czego zresztą sama się częściowo przyznajesz. Ja sam od dwóch dni mam dodatkowe skurcze od rana do wieczora i jakoś nawet te moje przysiady nie chcą ich załatwić (ale pomagają uspokoić i ugasić na jakiś czas). Fakt że przy Twoich te moje, jak szacuje, kilkaset do 1,5 tyś. na dobę to mały pikuś ale jednak. Ale nie daję się zdominować bo gdyby tak się stało to bym przegrał. Nie mam zamiaru dać im się, rozwalić sobie życia (i najbliższym też). Nie mam zamiaru zrezygnować z nart, basenu, imprez i innch przyjemności (oczywiście w ramach rozsądku i wydolności organizmu). Bo mam ZDROWE serce a czkawka jest czymś co pojawiło się jakiś czas temu i przyszło mi z nią żyć. Nie powiem, czasami jest to upierdliwe i nieprzyjemne uczucie ale może kiedyś zniknie jak się pojawiło ale na razie jest. Tak więc wczoraj byłem na weselu kuzyna, dzisiaj emocjonowałem się derbami Krakowa (przy wódeczce) a jutro idę na basen. Pozdrawiam i więcej wiary w siebie.
Odnośnik do komentarza
Wertuje to forum i wertuję, ale kobiet w ciąży tu nie znalałam- a mi bardzo zależy na właśnie takich przypadkach , bo podobno w ciąży wzmożona ilość skurczy dodatkowych to normalne i wiele kobiet tak ma- chcialabym z nimi pogadać. Bo ja się modlę, żeby u mnie to była ciąża, stres i brak magnezu bo mam 1, 78, gdzie norma ambolatoryjna jest od 1, 8, a norma kliniczna podobno od 2,2. Modlę się o to codziennie. Duńczyku powiem Ci tak kilkaset skurczów dziennie a kilkaset na godzinę to bardzo duża różnica- ja mam nawet 800 na godzinę...........znaczy miałam bo modlę się zeby ich teraz było ze 250.......dzięki magnezowi sypiam normalnie, a to mam nadziję znak...Prosze Boga o to codzinnie i dziękuję Jemu i Najświętszej Panience za każdą poprawę.................. W każdym razie Duńczyku z cąlego seca dziekuję za słowa otuchy....
Odnośnik do komentarza
Witaj Anulka! Ja mam podobny problem do Twojego tylko nie jestem w ciąży. A będąc w ciąży dowiedziałam się,że mam ubytek w przegordzie międzyprzedsionkowej serca i niedomykalność mitralną.Strach, popłoch, szukanie specjalisty, wizyta na patologii ciąży w KRAKOWIE.Poród nastąpił w 33 tygodniu, ponieważ zaczęy puchnąć mi nogi, nie spałam w nocy z powodu drętwienia dłoni.Moj lekarz wiedząc o *sercowym problemie* zdecydował o cięciu cesarkim, kardiolog sugerował,że mogłabym spróbować rodzić *naturalnie* ale zgodził się na cesarkę.W trakcie seruszko zaczęło przyspieszać ale wszystko przeszło pomyślnie i mam już 1, 5 roczną Zosię.Rok po narodzinach Maleńkiej doczekałam się na zamknięcia ubytku w sercu jednak niedomykalnosć mitralna została. Powiem szczerze,że problemy zdrowotne zaczęły się już po ciąży-duszności, częstoskurcza, skurcze dodatkowe. Wiem przez co przechodzisz i trzymam mocno za Ciebie kciuki ale jeżeli czujesz się niepewnie poszukaj innej konsultacji lekarskiej. Mów o problemie i strachu.Mądry lekarz weźmie zrozumie Twoje objawy i zdecyduje o porodzie.Jeżeli chcesz to porozmawiamy!
Odnośnik do komentarza
Po ciąży Ci się pogorszyło- to dziwne. Mnie takie rozmowy pomagają. Mam dwóch dobrych kardiologów- ufam im- ale przecież nikt kto ma serce nie pwoie kobiecie w ciazy że istnieje cień szansy, że umrze przy porodzie albo tuż po. A jakie masz te skurcze dodatkowe i częstokurcze - też komorowe? Wiem ,ze komorowe są dużo gorsze niz nadkomorowe..... Ja nie mam organicznej chorby serca.........i dlatego tak bardzo chcę wierzyć,że po ciązy mi to minie...................... Pati dziekuję za Twoje słowa:)
Odnośnik do komentarza
Gość Eli 1971
Anula a sprawdzałaś hormony tarczycy-mnie w czasie jednej z moich trzech ciąż nasiliły sie objawy choroby skurcze dodatkowe itp.co prawda nie az tak jak u ciebie .Chce powiedzieć że miałam wówczas bardzo przekroczoną norme hormonów tarczycy dosstałam skierowanie do szpitala ,leki na tarczyce nie poszłam ani do szpitala nie brałam hor.leków odradził mi to wszystko gin.bo zaszkodziło by to dziecku.kardiolog przepisał mi betabloker coś na wyciszenie relanium jak już nie dawałam rady.Dużo spokoju ,powoli sie wyciszyły dolegliwości,Stres nie jest dobry w ciąży ,ja tez panikowałam i wszystko to przejąl mój maluszek ,no teraz to już prawie kawaler.Ciąża bardzo często nasila przewlekłe choroby ,i hormony szaleją,Modlitwą i wiarą i słowami będzie dobrze dotrwaliśmy do naturalnego porodu ,który trwał 20 min (to chyba w nagrode)Po ciąży powoli wszystko wrociło do normy.Mam zdiagnozowane wypadanie platka zastawki mitralnej i nerwice i to ona nasila moje dolegliwości i *umila mi życie*Nie lubie tej paskudy ,ona mnie bardzo bo jest ze mną juz 20 lat to taka pzypadłość ludzi wrażliwych .Za wrażliwych dużo zdrówka i uśmiechu.Aniu a może nie masz właściwie dobranych leków u każdego jest inaczej mnie pomaga propranolol Wojtek dobrze sie czuje biorąc rytmonorm mnie on sie nie nadawał.kazdy organizm jest inny.propranolol nie jest wskazany w czasie ciąży ja jednak go brałam przez całą ciąze i urodziłam zdrową dzieczynke ma 16 latek już.W kolejnych ciążach brałam visken .Będzie dobrze musiszwierzyć dużo spokoju.... k
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×