Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Dodatkowe skurcze


Gość elżbieta

Rekomendowane odpowiedzi

Gość czytelnik15

Załamana ja też jestem przerażona swoimi arytmiami, ale uczę się to akceptować bo nie ma innego wyjścia a nerwy nic nie pomogą a tylko moga zaszkodzić. Nie można myslec, że coś się stanie czy się nic nie stanie, tak na prawdę to jest serce i może mało optymistycznie napiszę, ale nie wiemy kto i kiedy padnie, wiele ludzi nawet nie wie, że ma coś z sercem raptownie pach zawał i po nich (sorry za takie pesymizmy) ale trzeba być ostrożnym, kontrolować się, robić badania a na niektóre rzeczy nie mamy wpływu, pomagać sobie lekami jesli to możliwe i żyć jakoś optymistycznie bo szkoda życia na umartwianie. Ja też wiele razy muszę się połozyć i przeczekać arytmię jak już jest bardzo silna a ostatnio trzymała mnie dobrych parę dni, ale jak widzisz żyję dalej. Może Hydro za słabe to bardziej na sen niż na lek, może w takich sytuacjach warto mieć coś silniejszego mi kardiolog przepisała silny lek i w razie ataku ale już tak na prawdę konkretnego biorę i wyciszam organizm. Nie jestem żadnym fachowcem w tej dziedzinie ale sama poszukuje również co mi służy, co nie, jak sobie pomoc i życ szczęsliwie mimo skurczy.

Odnośnik do komentarza

Też zależy jaką dawkę tej hydroxzyzyny bierzecie bo jest 25 i 50. Ja też swojego czasu brałam hydroxyzynke 25 ale potem stopniowo ją zaczełam odstawiać ,gdyż zbyt długie branie takich leków uzależnia i bez nich nie dałabym rady pozniej funkcjonować:) ale jak pomaga to się bierze:) jak przestałam brać hydroxyzynę to zaczęłam pić melisę i wspomagam się ziołowymi uspokajajacymi :) artur wiem jak to jest też kilkanascie razy lądowałam na R podłączona do aparatury ,pompek itp leki,kroplowki ...ale tak to już jest...taki nasz urok skurczowców:)

Odnośnik do komentarza

Ewka733 jak lezałem na tych *kosmicznych* salach to i tak sie pocieszałem ze moje problemy to pikus przy tych co leżą obok. Typu zapaście defibrylatory itd. a wykresy ekg to góry i doliny, mną sie za bardzo nie interesowali hahahhaaaa. Wiec załamana23 nie jest z toba tak źle jak puścili do domu uwierz mi. hej

Odnośnik do komentarza

Artur żebyś wiedział ,moje słowa i myśli były takie same,jak się patrzało na innych to w duchu sobie myślałam ,że inni mają jeszcze gorzej,a jak już osoba obok Ciebie zakończyła życie to był koszmar ja to strasznie przeżywałam /:( Pamiętam jak poszłam na badania okresowe i było równiez ekg a okazalo się że mam wpw nie czułam tego wogóle ,już mnie nie wypuscili tylko kierunek szpital i R a ja mówię co oni chca ode mnie ja sie dobrze czuje. Na weekend poprosiłam o przepustke po 3 tygodniach na R i tygodniu na sali chorych to lekarz powiedział absolutnie nie ma mowy wogole o tym ,stamtąd już mnie przewieżli do Zabrza na zabieg ablacji.Więc załamana głowa do góry :):):) jakby było źle nie byłabyś w domku teraz:) jesli Cię to pocieszy to mi też serducho dzisiaj pyka ale zaraz się ubieram i jadę w gości:)

Odnośnik do komentarza
Gość czytelnik15

Załamana ja też sie zgodzę z Ewą i Arturem bo i owszem lądujemy nie raz w szpitalu, podłanczają nas do tych urządzeń, ale obok nas tak jak pisze Artur, leża ludzie, koło których lataja jak kot z pęcherzem, ja ostatnio leżalam to obok mnie leżał pan z tym samym co my tutaj i jeszcze poganiał lekarza żeby coś robili szybciej bo on zarasz musi iśc do pracy a jak obok niego leżałam spanikowana, więc jak widzisz podejście jest bardzo ważne a obok mnie leżał drugi pan, który tak jak ja nie poszedł do domu tylko zawieżli go na oddział, tak więc nie jest z nami tak żle, męczy to nas nie powiem, ale ludzie maja poważne wady serca i cieszą się życiem a my mamy nasze skurczki. Uciekam bo się dzisiaj rozpisalam. Miłego dnia wszystkim życzę

Odnośnik do komentarza

Witam Uwierzcie mi jestem z Wami całym sercem i życzę WSZYSTKIEGO SPOKOJNEGO Dzis mam juz dosc kilka dni walki z tymi skurczmi szybkim biciem serca itd i ta cholerna nerwica MAM DOSC SERDECZNIE DOSC NIE CHCE JUZ TEGO WSZYSTKIEGO CZUC Dzis byłam u lekarza juz o ósmej rano bo tak tylko przyjmuje oczywiscie prywatnie inaczej to graniczy z cudem.. Całe dwa tyg mecza mnie te skurcze i ten paskudny lęk że cos mi sie stanie przecież mam dziecko i musze zyc Apan doktor mi mowi ze mam brac potas magnez i biosotal tylko ze ten lek obniza cisnienie i spowalnia bicie serca a mi spada do 45 uderzeń a cisnienie to masakra nieraz tak niskie ............ ufffffffffffff totalna panika Czytelnik pisałaso relaniu tak to prawda pomaga zaczęłam brac wieczorem pol tabletki i ranki sa o wiele lepsze Błagam napiszcie mi cos mądrego zebym mogła sie jakoś uspokoic bo wiem ze TYLKO WY MNIE ROZUMIECIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Przepraszam za brak przecinków itd POZDRAWIAM WAS WSZYSTKICH

Odnośnik do komentarza

Aluś słonko każdy lek antyrymiczny obniża delikatnie ciśnienie:) to racja dostać się państwowo do kardiologa graniczy z cudem....jak widzisz wszyscy tutaj borykamy borykamy się z tym paskudztwem i jednym to wychodzi ,drugim niestety nie..... to już zależy indiwidualnie od osoby.Ważne żeby się nie poddawać ,nie panikować i korzystać jak najlepiej z życia ,nawet mając te skurcze,gdyż życie jakby nie było mamy tylko jedno:)Więc głeboki wdech i pozytywne nastawienie a bedzie ok:)

Odnośnik do komentarza

Nadrobiłam ostatnich kilka stron forum po weekendzie. Ja otwarcie przyznaję, że mam zaburzenia nerwicowe/lękowe. Sądzę też, że nerwica była pierwsza, czyli przed arytmią. Latem miałam dwie wizyty w szpitalu na diagnostykę. W sierpniu zrobiono mi stymulację przezprzełykową i stwierdzono nawrotny samoograniczający się częstoskurcz nadkomorowy. Pani profesor powiedziała, że owszem mam skłonność do tego częstoskurczu, ale moje serce nie daje sobie w kaszę dmuchać i samo go zatrzymuje :) Nawet kiedy wywoływano go sztucznie elektrodą, to samo przerywało. Jestem dumna z niego, że tak sobie z tym radzi. Może i się od czasu do czasu potyka (czasem bardziej niż zwykle), ale dalej pompuje co musi i trzyma mnie przy życiu. Po raz kolejny usłyszałam również, żebym nie dała wcisnąć sobie żadnych leków, bo jestem młoda i nikt nie może przewidzieć jak mogą zadziałać. Sami pisaliście zresztą, że nie ma leku na samą arytmię. Kochajmy swoje serce i bądźmy dla niego dobrzy. Ja po pewnym czasie zmagań zauważyłam, że zaczęłam się na nie złościć i postrzegać jak swojego wroga. Chciałam zamienić się z kimś innym na serca. A przecież tak nie powinno być. Skończyłam studia, poniosłam porażkę, bo przez nerwicę i arytmię odrzuciłam dwie propozycje pracy. Niejeden świeżo upieczony absolwent dałby się za to pokroić. Ze strachu po wielu latach wróciłam do rodziców do zapiź***ałego miasteczka, w którym nie mam żadnych znajomych ani perspektywy na pracę. Jestem sama, moi przyjaciele i bliska sercu siostra jest wiele kilometrów ode mnie. Życie w wiecznie kłócącymi się rodzicami to koszmar. Ale wiecie co? W zeszłym tygodniu rozpoczęłam psychoterapię. Zmniejszyłam też o połowę dawkę leku przeciwlękowego. Postanowiłam walczyć o siebie i nie poddawać się, bo jestem tego warta. A przede wszystkim - postanowiłam zaprzyjaźnić się ze swoim sercem :) To nie kardiologów ono potrzebuje, ale mojego wsparcia. Życzę Wam, żebyście też to zrobili, jeśli nie macie jeszcze tego za sobą.

Odnośnik do komentarza

Mądre słowa Sylwia. Ja w czerwcu również zacząłem terapię w trybie dziennym, lecz po trzech tygodniach musiałem ją przerwać, bo za bardzo kolidowała z życiem zawodowym i nie dawałem rady (po psychoterapii zawsze byłem padnięty jak mucha ). Ale żałuje trochę, bo widziałem już nawet wstępne jej rezultaty , jakieś wewnętrzne wyciszenie itd, chociaż jeszcze długa droga była przede mną.. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witajcie Sylwia i ja się dołaczę, słuszne stwierdzenia i potwierdze, to co Tobie lekarze powiedzieli, że ostrożnie z lekami na arytmie, bo tak do końca nie wiadomo jak moga zadziałać a wrecz w niektórych wypadkach zaszkodzić, to są słowa również mojej pani kardiolog i jak na razie nie daje mi leków tego typu a w razie ataków z którymi na prawde nie moge sobie poradzić mam się wspomóc tabletką na uspokojenie, żeby jeszcze bardziej się nie nakręcać. pozdrowionka dla wszystkich

Odnośnik do komentarza

Lukjez, strasznie szkoda, ze musiałeś przerwać terapię. Tym bardziej, że widziałeś efekty i pomagało Ci to. Może jeszcze kiedyś uda Ci się ją zrealizować. Życzę Ci tego :) Przede mną też jeszcze długa droga. Nawet bez słów terapeutki wiedziałam, że przede mną przynajmniej rok ciężkiej pracy. Ale tak jak mówi zdrowa - do wszystkiego trzeba dojść. Do tej pory byłam strasznym niecierpliwcem. Przy napadach paniki i lęku w ogóle nie miałam cierpliwości. Wszystko chciałam na już - lek ma działać już, lekarz ma być dla dostępny już, na pogotowiu mam być już etc. Zaczęło mi się ze wszystkim śpieszyć. Męża znaleźć od razu, za chwilę. Pracę też pierwszą na stałe, wyśmienitą. Jak się odchudzać, to przez tydzień stracić wszystkie kilogramy. Teraz tak sobie myślę, że na wszystko jest czasu i wszystko potrzebuje czasu. Dlatego odpuściłam i nie spinam się. Daję sobie czas, żeby wyjść z nerwicy, żeby nauczyć się żyć z arytmią i doprowadzić swoje życie do porządku. Co najśmieszniejsze, to chyba właśnie nerwica i przeboje z sercem nauczyły mnie tej cierpliwości, chociaż łatwo nie było :)

Odnośnik do komentarza

Hej Ewka Dziękuje za słowa otuchy.... Przeczytałam to co pisaliscie i tak rzeczywiście jest potrzeba Nam normalnosci i spokoju więcej niz komuś innemu myślę , że jestesmy wyjatkowi i tyle. Oświecilo mnie nie jestem jakąs nieporadną istota pomimo ciężkiej nerwicy i arytmii daję radę . Życie w ogóle mnie nie rozpieszcza a jednak trwam ,żyje i będę (choć niektórzy tego ścierpieć nie mogą) .Sylwia masz racje nie można się wycofać z Zycia ,bo nie tędy droga . Tak jak Ty chodzę na terapię tylko ,że raz w tygodniu taka typowo nastawioną na lęk ,dopiero 4 spotkanie .Dojeżdżam aż 70km do terapeuty więc myślę iż przy tym co nieraz czuje to pokonuje górę lodową . Zrobie wszystko zeby być SZCZEŚLIWĄ !!! Dziś zapisałam sie na jogę ,jutro zaczynam a w srodę idę do prawnika i składam pozew o rozwód ,bo to dręczyło mnie najbardziej i przysporzyło wielu lęków,problemów .Nie powiem żeby to było łatwe lecz zrobię co należy. WYWLEKŁAM tu troche osobistych spraw ale przyniosło mi to ulgę. POZDRAWIAM WSZYSTKICH

Odnośnik do komentarza

Ala czyli wniosek jeden nie jesteś tak słaba jakby się wydawało, dajesz radę ze wszystkim i z arytmiami i nerwami też sobie dasz rade i wszyscy damy sobie radę i nie poddamy się , walczymy w końcu o siebie i dla siebie. Jak poukładasz swoje sprawy osobiste to na pewno będzie Ci lżej i z nerwica i serduchem, które przez nerwy tak daje Ci w kość, zyczę Ci dużo siły i powodzenia. Miłego wieczoru, mnie dziś daje arytmia popalić, ale robiłam wszystko bez ociągania albo ona padnie albo ja.

Odnośnik do komentarza

Bardzo fajnie Ala, że tak piszesz :) Wiem co masz na myśli mówiąc o tym wszystkim. Można powiedzieć, że mamy podobne skóry, w których przyszło nam żyć. A raczej zbroje, dosyć ciężkie na dodatek. Ale to prawda, że jesteśmy silni i wyjątkowi, bo dajemy sobie z tym wszystkim radę. Ja dojeżdżam tylko ok. 32km to terapeutki również raz w tygodniu. Jutro dopiero drugie spotkanie. Kiedy mieszkałam w Łodzi chodziłam do innej pani, za która tęsknię swoją drogą. Ale jako uboga studentka mogłam sobie pozwolić na bardzo nieregularne spotkanie z długimi przerwami. Życzę nam obu samych sukcesów :) I kompletnie nie miej sobie za złe wylewności. Wszystko o czym tutaj piszemy najczęściej jest bardzo intymne. W końcu dotyczy naszego zdrowia :)

Odnośnik do komentarza

Hej. U mnie beznadziejnie ostatnimi czasami - ale raczej nie wiązałbym tego zbytnio z aurą. Wczoraj miałem okazje trochę popracować fizycznie, i każdy skłon, kucnięcie, wyciągnięcię rąk, a nawet mówienie generowało dodatkowe skurcze. Coraz bardziej jestem przekonany, że jest to kwestia podrażnionego czy też źle działającego nerwu błędnego, gdyż każdy dodatkowy skurcz odczuwam, że jego źródło generuje mi się w okolicach przepony, dużo niżej niż znajduję się serce. Nie znalazłem w sieci natomiast nic na temat leczenia tego nerwu, oprócz jakiejś jego stymulacji elektrycznej, którą się wykonuje przy padaczce czy depresji. Akurat ani jednego i drugiego na szczęscie nie mam..

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×