Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Dodatkowe skurcze


Gość elżbieta

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie:)Jak Wasze samopoczucie?Ablacja to juz konieczność,żaden kardiolog nie skieruje Was na nią bez potrzebnie.Ja równiez jestem po ablacji miałam ją w 2000 roku w Zabrzu -zespól WPW-u mnie ablacja była już koniecznością.Nie pomagało nic,po miesiecznym pobycie w szpitalu ,faszerowaniem 1000 leków doustnych,dożylnych ,kroplowka udalo im się tylko akcję serca zmniejszyc do 150 a miałam 180/190.Po ablacji czulam sie super,nic strasznego (wszystko człowiek wytrzyma)pierwszy kilkanascie dni po zabiegu serducho sie odzywało takimi potykaniami ale to normalne po takim zabiegu ,musi sie nauczyc na nowo normalne pracowac.Mialam 9 lat spokoju i normalnego zycia.Po tych latach przypaletala sie arytmia z migotaniem przedsionkow,komorowa i nadkomorowa.Zaczeły sie badania,szpitale i nic nie wykazywały serce ok a skurcze jak były tak były.Straciłam pracę,odsunelam sie od życia codziennego,od znajomych,nigdzie nie wychodziłam,bałam sie na 5 minut zostac sama,tak serducho dało mi popalic.Męczyłam sie tak prawie 1,5 roku w końcu powiedziałam dosyc,i dzieki partnerowi i rodzinie teraz jakos zaczelam funkcjonować.Zaczęlam pozytywniej podchodzic do tego wszytskiego,znalazlam pracę,przebywanie między ludzmi bardzo duzo mi pomogło bo nie myślałam cały czas o sercu.Nie wsłuchiwałam się,nie trzymałam ciągle reki na nadgarstku i nie wyczekiwałam kiedy to serce znowu źle zabije.Zakupiłam sobie aparat kardio dzieki ktoremu również zaczęlam czuć sie bezpieczniej ,bo nie ukrywam dzwoniłam często jak cos znowu z serduchem się działo.Duzo pomogły mi wypowiedzi niektórych osób tutaj na forum,że podstawa to zmienić tok nastawienia i nie dać się swojej psychice żeby nami rządziła.Zaczełam również rzadziej tutaj zagladać.Nie wiem kiedy dokladnie ale arytmia w dużym stopniu mi sie uspokoiła,oczywiście mam ją ale już nie panikuję gdy serce przeskoczy.Oczywiście jestem na lekach zażywam rytmonorm i isoptin tylko te leki w jakiś sposob mi pomagają,tab.polocardu lub acardu,oprócz tego biore duże ilości mg,czasami dorzuce troszkę potasu ,codziennie meliska i sie nie poddaję:)Stres ,a przede wszystkim nasze życie jest w ciągłym biegu stresie,daje również popalić porządnie naszemu sercu.Więc glowa do góry ,jest nas tysiace z tym problemem ,pomyślmy że zawsze mogłoby byc gorzej.A forum w dużym stopniu bardzo pomaga takim osobom jak my.Życze wszystkim przyjemnego dnia bez tych skurczy:)i żeby wszystkim serduszka równo biły:)Pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza

Do ewa 9 lat spokoju i normalnego zycia bez tego świństwa po tym w jakim stanie byłaś przed to jak wygrana w Lotka taki zabieg ablacji. Teraz też się ogarnełaś i dajesz sobie radę i napewno na 100% wazne jest pozytywne podejscie. Ale jakbys miała konkretną drogę nadprzewodnictwa w sercu to nawet 100 mega pozytywnych podejść nie powstrzymają napadu czestoskurczu. hej

Odnośnik do komentarza

Artur46 mam konkretna droge dodatkowego przewodzenia i wade zastawki mitralnej,ale nie podlega to jeszcze kolejnej ablacjii a był juz taki temat wsrod lekarzy kardiologów (akurat ja lecze sie w Zabrzu)rozpatrywany.Ja nie pisze że jestem calkiem uleczona,pisze tylko na swoim przykładzie że duzo mi pomogło inne podejście do tego wszystkiego:)wzięlam się w garśc i co zrobić ,trzeba jakos żyć:):):)Ablacja może się udać ale to nie znaczy ,żearytmia nie powróci do nas za miesiąć ,rok 5 lat.Jakby nie było jest to ingerencja w serce i nic nam nie daje 100% pewności ,moga byc powikłania.Każdy z nas pomimo odczuwania przeskoków serca odczuwa to innaczej i jest indywidualnie leczony.Ja wiem co znaczy żyć z tym świństwem ,jak serce na 24 h ciągle skacze i czlowiek nie wie czy to juz koniec i ma tysiąc pesymistycznych mysli na minutę.Wszyscy którzy z tym się borykamy to znamy.Tylko jedna osoba jest z nas silniejsza psychicznie i jakoś zaczyna sobie z tym radzić a druga pogłebia się w tym jeszcze bardziej i traci przy tych skurczach sens życia.Bo w głowie ciągle nam siedzi jedno ,,WSŁUCHIWANIE SIĘ WE WLASNE SERCE**.K to z Was nie miał takiego odczucia,gdy serce było zbyt długo spokojne,nie pojawialy się żadne skurcze?to już w naszej glowie kłebiły się myśli i pytania że coś jest za dobrze,nic się nie dzieje i sami nieświadomie wyczekiwalismy tych skurczy.Jestesmy tutaj po to żeby dzielic się własnymi metodami i spostrzerzeniami a najgorsze co może być to usiąść i nic nie robić:)Artur jaka metoda mialeś ablację i dawno to było?Ja mialam zespól WPW.pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza

Do ewa wiesz nawet nie wiem jaka metodą miałem ablację (2 miechy temu pewnie jest w wypisie szpitalnym ale nawet nie zagladałem tam), spędziłem na stole 2,5h wywołali czestoskurcz (była jakaś jedna mała pętelka) sporo razy wypalali (nawet takie miło gorąco w plecy na tym zimnym stole) potem potestowali prawie do omdlenia czy sie pojawi a potem jazda na salę OIOM na 2h. Jak odpoczełem przyszedł główny operator i powiedział ze po częstoskurczu ale daje miesiąć jak nie pojawi sie to według niego więcej w moim przypadku się nie pojawi i nie ma potrzeby dalszego spotykania sie badań czy farmakologii.Jedynie mogą wystepowac te pojedyncze dodatkowe skurcze i nastepnego dnia poszedłem do domu.Jedynie nie wiem kiedy moge zacząć mocniej sie obciążać bo mam takiego powera do cwiczeń sportu jak się miało 18 lat. hejka

Odnośnik do komentarza

Witaj Artur:)To Ty swieżutki po ablacji jestes:)Ważne,że w jakiś sposób Ci sie udała i pozwoli to na normalne funkcjonowanie:)Z tym obciazaniem musisz spokojnie powolutku,bo jakby nie było serducho zostało naruszone i potrzebuje czasu na zregenerowanie:)Ja też byłam ok 2,5 godz a stole,pózniej ,wypalanie pradem radiowym nie należało do przyjemnych ale jak trzeba da się radę.Ogólnie zabieg odbieram pozytywnie od początku świetny kontakt z lekarzami,leżąc na stole mówili wszytsko co bedą robić,rozmawiali caly czas ze mną,widziałam te elektrody na monitorach jak przemieszczaja sie w moim serduchu:)a jak wypalali to mówili że będzie coraz mocniej piekło i jak nie dam rady to na chwilkę przestaną mam im mówić.Ty chyba już miałeś tą nową metodą.Wiem że teraz dają pełną narkozę do ablacjii.Ja miałam znieczulenie miejscowe w miejscach pachwin i tetnicy szyjnej w tych miejscach mialam wprowadzane elektrody,pozniej wyszukiwali drogi dodatkowego przewodzenia,wywoływali czestoskurcze,a jak znalezli wypalili prądem o częstotliwosci radiowej i próbowali wywołac czestoskurcz i masz racje było to okropne strasznie nie mile uczucie.2 lata temu miałam robioną stymulację przezprzełykową skierowali mnie na nią ,żeby nie robić powtórnej ablacji i badanie przeszłam ale jest bardzo nie miłe,tam też lekarz wywołuje częstoskurcz a jest to straszne uczucie poza tym jeszcze ta rurka przez przełyk doprowadzona do serca.Ale to badanie wyszlo mi w miare ok a ja dalej źle sie czułam.Lekarze juz rozkladali ręce.Byłam juz zdecydowana na propozycje kardiologow z Zabrza chcieli mi za,lozyc taki rejestrator serca na pol roku i wtedy ocenic z zcego tak naprawde ta arytmia .Wiadomo terminy,a pozniej jak sie wzielam w garsc serce mi sie w miare uspokoilo i narazie zrezygnowalismy z tego gdyz wiadomo jest to tez ingerencja w serce i lepiej jak nie ma az takiej potrzeby tego nie robic.Hmm zobaczymy co bedzie dalej,ja juz sobie mowie ,że jakby było tak jak jest teraz to by było super.Mam gorsze i lepsze dni ale nauczylam się z tym juz jakos zyć,a wiadomo że arytmia calkowicie nie ustapi ,zawsze gdzies ten skurcz sie pojawi,a my niestety nalezymy do tych osob ktore to strasznie odczuwaja,zdrowi ludzie nie chorujacy kardiologicznie rowniez je maja tylko tego nie czują.Miłej niedzieli życzę ,chociaż pogoda paskudna,pada i ponuro:)Pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza

Witaj Ewa Dokładnie tak jak piszesz obsługa juz jak sie trafi na salę ablacji naprawdę jak u mamy aż byłem bardzo zaskoczony. Co do tej narkozy to z tego co sie dopytywałem to niestosuja, pielegniarkom i lekarzom zależy zeby miec jak najlepszy kontakt z nami w trakcie ablacji. Jedynie sie spytali czy bede grzeczny w czasie wiecie czy nie bede panikował rzucał sie szarpał itd. Dokładnie tak jak opisujesz u mnie było identycznie (jakaś metoda Carto coś takiego) ale oprócz zastrzyku znieczulającego w pachwinie dostałem miły zastrzyk dożylny po którym poczułem sie taki zrelaksowany (jak po drinku za 100$). Wywołanie czestosk. było ehh cięzkie jeszcze takiego wywracania serca nie miałem nigdy w życiu plus podłączyli mi kroplówkę z czymś co specjalnie powoduje arytmie i też nic, zrobili przerwę chwila narady z prof.Pytkowskim i jak przyładowali to odrazu dostałem te swoje 180-190 a potem to juz wypalanki tak jak u ciebie tym radiowym prądem i powiem wam ze nawet nie było tak źle bo stół chirurgiczny był taki zimny a tu ciepełko dawał niezłe w środku (i zero bólu). W czasie wypalania kazdy strzał po 10sek pojawiał sie chwilowo czestoskurcz co lekarz komentował że bardzo dobry objaw,po wypalaniu test praktycznie do utraty przytomności ( o to było naprawdę nie miłe) az panie pielegniarki przecierały twarz zimnymi szmatkami potem wyjecie tych 3 rurek opatrunek uciskowy na udo i pa. A teraz mam pytanie do Ewa jak z tym obciązeniem przeciez nie pójde do szpitala gdzie była ablacja zeby sie pytac lekarza co mogę robic i kiedy.Jak mozesz to rozwin co znaczy powolutku i spokojnie?Po tygodniu poszedłem do pracy (nie fizycznej) bo juz nie mogłem w domu usiedzieć.Kiedy basen rower lekkie w domu cwiczenia czy sporo ruchu na dworzu? hejka

Odnośnik do komentarza

Witajcie kochani po długiej przerwie ;) U mnie ostatnio lepiej, serducho daje troszkę odpocząć zregenerować siły :) bo jak wiemy ten stan wiecznie trwać nie będzie, niestety ;) Dziewczyny, ja tez zastanawiam się, jak to będzie z moim serduchem gdy zajdę w ciążę? Czy arytmia wówczas rozwinie się, Czy będę musiała leki brać, czy dzidziusiowi nie zaszkodzę ach! Tyle wątpliwości... Martwi mnie to juz teraz..Kejthi a jak było z Tobą gdy byłaś w ciąży?? Abstraction, czy całą ciążę brałaś leki antyarytmiczne? Jak z porodem? Co zalecają lekarze? Jak mija Wam niedziela?

Odnośnik do komentarza

Hej Kajtka No więc ja od początku biorę leki ;/ Do Anina trafiłam z 36 tys zaburzeń w 19 tygodniu, około 20 tygodnia przewieźli mnie z Anina na konsultacje na Karową , wykonali także badanie echokardigraficzne serca dziecka, jaka byłam szczęśliwa ,że z małym wszystko oka :) tam Pani Dr. Dangel zmieniła mi leki z concor cor na metocard , powiedziała,że concor upośledza przepływ krwi przez łożysko i nie jest wskazany w ciąży ;/ za to metorcard to lek nie działajacy 24 h wiec srednio mi pomaga. Teraz jestem w 36 tygdoniu a co do porodu JESZCZE NIE WIEDZA ! Dokładnie dziś kłade się do szpitala na badania , mają powtarzać echo , holter itp może już się dowiem co i jak , powiem szczeze ze dziwi mnie to ze jeszcze nie jest podjeta decyzja co do porodu. Poza tym narazie wszystko wydaje sie oka ! :) Synuś rośnie jak na drożdżach :) i z tego co wiadomo nic mu nie jest :) w tym tygodniu juz powinnam mieć decyzje, choć z tego co wspominali lepszy będzie poród naturalny hmmmm......z jak to nazwali ochrona serca poprzez podanie antybiotyków , w sumie nie znam się , ale zawsze wydawało mi się ,że naturalny będzie gorszy gdyż jest większy wysiłek. teraz tylko chcę aby już wszystko dobiegło szczęśliwe do końca :)Pozdrawiam wszystkich serdecznie :)

Odnośnik do komentarza

Ciao KajTka i cała reszta :) ja w ciązy czułam sie super, nie miałam zadnych praktycznie problemów z sercem, zrówno w pierwszej jak i drugiej, może dlatego, że serducho wtedy pracuje za dwoje i musi szybciej bić, na codzień mam bradykardie więc podobno przy wolnym rytmie gorzej sie odczuwa skurczaki. Rodziłam cesarka dwa razy: pierwszego w całkowitej narkozie, drugiego w znieczuleniu zewnątrzoponowym ale nie ze zwzględu na arytmię tylko dlatego ze nie mam budowy do rodzenia dzieci, mam wąska miednice a dzieci były duże i by sie nie zmiesciły. Nigdy nie brałam żadnych leków antyarytmicznych ani innych na serce :) to tyle apropo ciaży .... ... a dzisiaj kiepsko się czuje bo miałam w nocy atak tzn moja tzw przyduchę, czyli wybudził mnie straszny bezdech, mam od czasu do czasu tak przez sen, jabym odpływała i nie mogła zaczerpnąc tchu tylko dopiero po kilku sek z trudem załapuje oddech, czy ktoś z was tez tak ma? martwi mnie to, może to ta moja bradykardia to powoduje? doradźcie coś bo u mnie to taki lęk wywołuje, że nocke do końca mam z głowy :/

Odnośnik do komentarza

Kochana kejthi, miewam podobnie, na szczescie baaardzo rzadko ale sie zdarza. ja kiedy juz zasypiam i oplywam nagle sie zrywam bo nie moge tchu zlapac trwa to chwilke, jakbym wstzrymala oddech.Wtedy biore gleboki oddech, serducho najczesciej w takiej sytuacji przeskoczy :) i klade sie w innej pozycji i probuje usnac.

Odnośnik do komentarza

Abstraction trzymam kciuki abys miala dobre wyniki ( bez większych zrywów) Fantastycznie ze Twoj synus dobrze sie rozwija, silny po mamusi ;) Nie martw się na pewno będzie dobrze. Ja słyszałam o wielu przypadkach, gdzie prz y arytmii kobiety normalnie rodziły. Takż elekarze pewnie wiedzą co robią. Poza tym na tym forum wiele, wiele postów wczesniej pojawialy sie kobitki w ciązy tez z wieloma dodatkowymi i rowniez rodziły naturalnie. Na kiedy masz termin? Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza

Hejka. Nie było mnie trochę i proszę, ale się rozpisaliście, jest co poczytać:-) Miron, co znaczy, że się poddajesz? Możesz sobie zrobić dzień dobroci i poużalania się nad sobą, to czasem bardzo pomaga, ale generalnie musisz się trzymać. Poddasz się i co? A jak ja daję radę? Po prostu postanowiłam, że się nie dam, i już. Pewnie, często bywa ciężko, ale bywa też, że przez cały miesiąc czuję się świetnie, a dodatkowych mam bardzo niewiele. Co prawda potem przychodzi parę gorszych miesięcy, ale wiem, że za jakiś czas znowu odpuści. Jak mnie dopada strach to tłumaczę sobie, że przecież to nie pierwszy raz, że ten lęk to taka fizjologiczna reakcja organizmu i że minie, że miałam to już wiele razy i jakoś żyję... a czasem zwyczajnie łykam hydroxyzynę i naprzód... choć staram się jak najmniej używać takich leków. Jak człowiek jest spokojniejszy, to skurcze jakoś mniej są dokuczliwe. lukjez - mnie się wydaje, że dobrze zrobiłeś, sama po sobie wiem, że jak człowiek ma jakieś cele i coś do zrobienia, to łatwiej się zmobilizować do walki z chorobą. Jak masz po co żyć, to trudniej Cię złamać. No i masz przy sobie bliską osobę, która - mam nadzieję - Cię wspiera. To superważne. A co do dziecka - ja je mam i powiem Ci, że to też jest powód, dla którego tak bardzo się nie rozczulam nad swoimi dodatkowymi. Siłą rzeczy mniej skupiam się na sobie, czasem mnie męczą, ale muszę wyjść po małego do szkoły i wychodzę, muszę funkcjonować i funkcjonuję. Bo do pracy możemy nie wyjść, ale potrzeby dziecka to jest dla rodzica priorytet, ważniejszy od skurczy:-). Chcę przez to powiedzieć, że dla malucha człowiek potrafi się zebrać w sobie i to daje pozytywne efekty też dla naszego zdrowia. Dziecko wiele zmienia i to na lepsze. Oczywiście bywa też ciężko, szczególnie na początku, ale na dłuższą metę to może być na prawdę lek na całe zło. Oczywiście pod warunkiem, że na prawdę tego dziecka chcesz, a nie tylko masz nadzieję, że tak będzie lepiej no i inni Ci tak poradzili. Trzymam kciuki. Artur, to co piszesz o ablacji to dla mnie wielkie pocieszenie, jak tak myślę, że zobaczę, co przyniesie ten rok, jak mi się nie poprawi, to idę... Kajki, monomorficzne to właśnie te pojedyncze. A wytrzymuję, co się zaparłam. Ciągle uważam, że życie piękne jest i basta i żadne dodatkowe skurcze mi tego nie zepsują. Abstraction - trzymam mocno kciuki. Dla zdrowej kobiety ciąża to super przeżycie, mam nadzieje, że dla ciebie też takim będzie. Ja na razie się cieszę, bo do Wigilii czuję się świetnie, jakieś tam dodatkowe w nocy, ale delikatnie, a poza tym - bajka. Zaraz lecę na basenik :-). Pozdrawiam wszystkich cieplutko i życzę Wam , żebyście się czuli tak, jak ja teraz.

Odnośnik do komentarza
Gość jakubpiotr

Jak pisałem rano dzień zaczął się do dupy.skurcz za skurczem,silny lęk,strach i dziwne uczucie beznadziei, czarne myśli.miałem dość.postanowiłem pojechac do lekarza w przychodni( nie żeby mnie leczył tylko zeby przepisał coś na uspokojenie). w przychodni szopka:mówie mam stymulator a dzis szarpie mi serce itd.,pani w rejestracji sprawdza w karcie ze lekarz do którego jestem zapisany rano nie przyjmuje.prosze wiec zeby przyjal mnie ktokolwiek.telefon wykonany z wielka łaską i hura zgoda na przyjecie. pan podejdzie najpierw do zabiegowego, zrobi EKG i do pokoju 113 podejdzie. ide zrobic EKG-klucze w drzwiach,klamka od korytarza nie do przekręcenia(niech trole nie przeszkadzają),pukam grzecznie i czekam,i czekam i czekam,ale oho zauważyłem napis EKG od 11(przychodnia czynna od 7 ale EKG od 11).czekam grzecznie po była 10.40.z tego czekania to mi i te skurcze przeszły,na EKG wyszły tylko 2 pobudzenia nadkomorowe. i wreszcie otworzyły się drzwi do gabinetu lekarskiego: to pan tam z rejestracji co ma te ,no jak to powiedziec kołatania ha? tak to chyba ja.lekarka:no co ja tu bede gadac(spojrzala na ekg) ja dam skierowanie na kardiologie bo co ja tu mam leczyc,ja nic o panu nie wiem i takie tam. tlumacze ze mam tak od 10 lat,prosze o wypisanie l4 na 1 dzien do pracy-w szpitalu podejma decyzje tłumaczy lekarka ( dr nauk medycznych zresztaą).jak beda na tak to przyjdzie pan jutro i ja niebede załowała l4 ale teraz to ja nie wiem.aha i podpisze pan ze pojedzie do szpitala bo jak pan za przychodnia padnie to bedzie na mnie.pytam sie czy jest tak zle na to lekarka ze nie to tak pro forma zeby mnie pozniej nie scigali jakby co. no coż była to bardzo chwalaca sie jako nowoczesnie zarzadzana i zatrudniajaca profesjonalistow PRZYCHODNIA KOSMONATÓW we WROCŁAWIU.co do lekarki nazwiska nie podam bo jak kto zorientowany to wie ze z tytulem dr nauk medycznych jest tam tylko jedna bździągwa... pojechałem do LUX MEDU,mam w koncu z pracy ich kartę(a zwolnienie sie przyda co powiem w pracy).w rejestracji no problem,prosze o kartę,telefon :panie doktorze pacjent niezarejestrowany ale zle sie czuje-dawac go do mnie,EKG najpierw i do 113. wchodze po badaniu,krotka rozmowa,inne podejscie,proba wytlumaczenie jak to jest z tymi skurczami(czyli wszyscy co je maja znaja ta bajke ze nerwy to wzmagaja,ze kazdy je ma,niektorzy tylko zle je znosza itd) widze ze jest pan zdenerwowany,cisnienie panu skoczyło mówi lekarza(faktycznie az rumieńce miałem na policzkach) .dam panu tydziel l4,niech pan odpocznie,zrelaksuje sie,nie mysli o skurczach i nie napędza się tak, bo to błędne koło.nic panu nie bedzie.z tym szpitalem to niech pan nie przesadza,tam nie maja miejsca na pierdoły.... aha,przepisze panu cos na uspokojenie i na sen.to pozwoli sie zrelaksowac,odpoczac itd. to był opis dwóch wizyt we wrocławskich lecznicach.jednej na tzw.NFZ i drugiej abonamentowej. wybór nasuwa sie sam. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×