Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Dodatkowe skurcze


Gość elżbieta

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Leonard 70 l

Netbreaker - deklarowałem w moim ostatnim wpisie,że to mój ostatni wpis. Czynię wyjatek bo mnie sprowokowałeś młody (tak sądzę) człowieku. Otóż oświadczam Ci,że jestem realnym Leonardem - mam70 lat, mam żonę, jednego syna i wnuka i od 52 (mniej więcej)lat borykam sie ze skurczami dodatkowymi - ale daje sobie radę. Takie to dziwne,że chcę ze szczerego serca, bezinteresownie pomóc bliżniemu ??. Ale jeśli nie wierzysz to nic na to nie poradzę. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Netbreaker nie powinienes oceniac.nawet jesli tak by nylo co zlego byloby w tym ze ktos chce nas podbudowac?wskazac inne mozliwosci?dopoki ma to wplyw na nasze postrzeganie i zmuane pozytywna a do tego dazymy to kazde wsparcie sie przyda.samu decydujemy o tym z ta informacja zrobimy. Panie leonardzie dziekuje za chwile nam poswiecone i za slowa otuchy i zaluje ze jest to pana ostatni wpis.pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Nazywam się Sylwia i od kilku lat (mam 23) odczuwam dodatkowe skurcze. W trudnych okresach dla mnie, z różnych powodów, tak jak teraz czuję je codziennie do 20-30 razy. Nie jestem w stanie funkcjonować. Nie biorę żadnych leków nasercowych i nigdy nie brałam. Miałam robione wszystkie badania poza bieżnią. Tarczyca i elektrolity w porządku, ale cały czas biorę magnez. Wydaje mi się, że mój przypadek nietypowy, ponieważ zawsze mam ciśnienie niskie lub w normie, a dodatkowo mam bradykardię. Puls zawsze poniżej 60 uderzeń/minutę. Także chwilę po *potknięciu* potrafię mieć tak niski. Jeden lekarz przepisał mi kiedyś połowę dawki Sectralu, ale bałam się brać, bo w nocy zwalniam do 31 uderzeń/minutę. Czy to się w ogóle trzyma kupy? Dodam, że jeszcze rok temu holter wyłapywał u mnie pojedyncze skurcze nadkomorowe i komorowe oraz kilka bigeminii. Dwa miesiące temu holter nie wykazał praktycznie nic, chociaz podczas badania miałam najgorsze kołatanie, jakby ktoś zaczał pompować moje serce pompką do roweru. Więc z mojego punktu widzenia nic się nie zmieniło, a przy odbiorze wyniku usłyszałam *to jakieś subiektywne odczucia*. Biorę leki antydepresyjne i przeciwlękowe. Nie wiem co dalej robić, bo średnio trzy razy dzień załamuję się, nie wychodzę z domu. Boję się, że zawalę studia i z podkulonym ogonem wrócę do rodziców, bo nie wyobrażam sobie podjęcia teraz żadnej pracy.

Odnośnik do komentarza

Witam:)Leonard napisał świete słowa...i wiem to po wlasnej osobie,odkąd zmieniłam stosunek do tych skurczybyków staram się i nawe mi wychodzi normalnie żyć,mam je i będę miała ale nie przeszkadzają,nie wyłączają mnie z życia tak jak jeszcze rok temu,mam malutkie chwile zawachania ale zaraz biorę się w garść.Kiedyś tez siedziałam i wsłuchiwałam się w swoje serce w każde najmniejsze potknięcie szlo zwariować tak moja psychika zawładnela moją głową,nigdzie nie wychodziłam,tylko dom ja i moje serce to było chore.Teraz po 3 latach znowu pracuję,wychodzę sama bez osób trzecich,dużo mi daje przebywanie wiekszości czasu miedzy ludźmi i to bardzo pomaga,byłam teraz na urlopie w górach i swietnie się czułam.Musimy sami sobie poukladać w głowie,nie możemy pozwolić żeby nasza psychika decydowała za nas i nie ma co sie oburzać ,że ktoś dał taki wpis,dzielimy się swoimi radami i jak ktos zechce to wykorzysta ,nie chce nie musi i po co to komentować:)Pamietajcie nikt nas nie zrozumie ,my z tą wstretną chorobą tylko siebie zrozumiemy bo wiemy co ta choroba potrafi z nami zrobić,jak potrafi wywrócić nam życie do góry nogami.Jeżeli badania wychodzą ok to spróbujcie z tym żyć :)pozdrawiam cieplo:)

Odnośnik do komentarza

Sylwia, poczytaj sobie dotychczasowe wpisy na temat dodatkowych skurczy. Dowiesz się z nich, że: a) da się z nimi żyć i się od nich nie umiera b) twoja ilość skurczy nie jest gorźna, bo jest ich naprawdę mało (zdrowy człowiek ma ok. 100, niektórzy mówią, że 200) c) najważniejsze - i o tym są ostatnie wpisy - jest panowanie nad własną psychiką, niewsłuchiwanie się w serce. Popracuj nad tym. Przecież nic ci się nie dzieje po tych skurczach, prawda? Powinnaś doprowadzić się do takiego stanu opanowania, żeby odstawić psychotropy, bo z tego nic dobrego nie wyniknie. Inną sprawą jest twoja bradykardia. Moim zdaniem, nie powinnaś brać leków *na skurcze dodatkowe*, bo przy tej ich ilości to i tak nie ma znaczenia, a tylko zwalnia ci serce. Skonsultuj się jeszcze z innym kardiologiem, ale nie upieraj się, żeby ci dał coś, co zmniejszy skurcze, bo takiego leku jeszcze nie ma, a te, które są, dają odczuć jakieś efekty tylko przy dużej ilości skurczaków.

Odnośnik do komentarza

Bardzo dziękuję za odpowiedź i słowa wsparcia. Jeszcze niedawno wydawało mi się, że potrafię jakoś się opanować. Tylko czasem przychodzą takie momenty, co też wyczytałam we wcześniejszych postach, że nagle zaczynam odczuwać to bardziej, częściej i za każdym razem inaczej. No i człowiek sobie myśli *chyba się pogarsza. a takiego to jeszcze nie miałam. musi być gorzej*. Muszę też przyznać, że czytanie tego forum i niektórych optymistycznych odpowiedzi daje nadzieję. Dlatego będę dalej przeszukiwać tych ponad 300 stron ;) Trzymajcie się wszyscy :)

Odnośnik do komentarza

Sylwia pozytywne myślenie i nastawienie,wiem że jest cięzko ale próbuj i najlepiej skonsultuj swoje wątpliwości jeszcze z innym kardiologiem,ja sama miałam ich kilku i od każdego słyszałam to samo:)A leku tak jak pisze moja poprzedniczka w powyzszym wpisie typowo na nasze skurcze nie ma sa to tylko antyrytmiki które czasami wręcz mogą zaszkodzic.Ja akurat jestem osoba na lekach ale dzieki dopasowaniu serducho w jakiś sposob wyeleminowalo troszkę tych skurczybyków no i moje nastawienie do tego naprawde dużo mi dało.:)Więc głowa do góry i pomyśl sobie że życie nawet z tymi skurczybykami może byc piękne:)

Odnośnik do komentarza

Miałam już wielu kardiologów, z każdym możliwym tytułem, z każdej strony Polski. Wszyscy mówią to samo- żyć dalej i nie przejmować się. Wiecie, że przy ostatnim holterze pomyślałam nawet, że wynik został spreparowany, żebym już więcej do nich nie przychodziła? Nie mogłam uwierzyć, że jest tak dobry, a ja tak źle się czuję. Znowu serce i rozum w opozycji :/ Dziękuję Wam baaardzo za te słowa, jak dla mnie- na wagę złota :)

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich :) w szczególności castanietę, z którą miałam już przyjemność porozmawiać o ablacji. Pan Leonard miał 100% racji. Trzeba zacząć od uspokojenia myśli i wewnętrznego ducha. Ja mam ponad 40 tyś. dodatkowych pobudzeń komorowych podczas doby. Jestem po dwóch ablacjach i czekam na trzecią :). Kochani to prawda, że na to się nie umiera, tylko czasami trudniej funkcjonować. Jednak jeśli przestaniemy ciągle o tym myśleć, liczyć i kontrolować to zaczynamy funkcjonować *normalnie*. Przestańmy się bać naszych *dodatkowych męczących nas trochę przyjaciół*. Ja się z tym uporałam i oczyściłam głowę z bzdur i obaw. Nie jest to łatwe, ale możliwe !!! :) Żyję normalnie, mam 33 lata, jestem energiczna, uwielbiam sport ( w miarę rozsądku oczywiście - jazda na rowerze jest idealna), korzystam z życia, smakuję alkohol ;) - po prostu żyję, a doskwiera mi jeszcze kardiomiopatia rozstrzeniowa pozapalna. Są dni gorsze i słabsze, ale one zawsze mijają :). Mam niskie ciśnienie i leki które brałam na początku bardzo mnie osłabiały. Teraz biorę gopten i avedol i czuję się * w miarę normalnie*. Pozytywne nastawienie to klucz do sukcesu :).

Odnośnik do komentarza

Postaram wziąć sobie to do siebie (żeby nie powiedzieć do serca ;)) i zmienić swoje nastawienie, mniej się bać i wsłuchiwać. Mam nadzieję, że wkrótce ja będę mogła napisać tutaj kilka słów otuchy ze swojego doświadczenia. A lekarzy kolejnych już chyba nie będę szukać. Ci, z którymi miałam do czynienia byli różni. Jednak trafiali się tacy, którzy naprawdę rozumieli mój problem i radzili szczerze, żeby się uspokoić i nie przejmować. No bo skoro skurcze, które mam nazywane są przez nich fizjologicznymi, to tak samo fizjologiczne jest wypadanie włosów. Ale czy możliwe jest, żeby nam żaden włos nigdy nie wypadł? Pozdrawiam Was gorąco :)

Odnośnik do komentarza

Ja także dodam coś od siebie. Jestem tego samego wieku co Sylwia i też mam bradykardię. Puls w spoczynku w okolicy 55-60. Byłem u 4 kardiologów i każdy stwierdził że to przez to że jestem osobą bardzo aktywną. Skurcze dodatkowe mam od 3 lat. Z tym że od roku porządnie dają mi w kość. Miałem robione wszystkie badania (7x ekg, holter, próba wysiłkowa) i zazwyczaj na każdym były te przedwczesne skórcze komorowe. Lekarze nie chcieli przepisać mi żadnych lekówbo uważali że skutki uboczone będą gorsze od skurczy (czy cokolwiek może być gorsze!?). 2 z 4 lekarzy stwierdziło że problem lerzy w psychice. I faktycznie coś w tym jest. Dom jest moją twierdzą i tych skurczy mam bardzo bardzo mało. Mogę skakać, biegać, robić dosłownie wszystko. A gdy to samo będą robił w dowolnym innym miejscu do serce będzie szalało. Nieraz mam naprawdę dosyć tego wszystkiego. Pociął bym te serce na kawałki. Ale od wczoraj powiedziałem sobie dość. 4 lekarzy nie mogło popełnić błędu i skoro mówią zgodnie że z tym trzeba żyć to będę z nimi żył. Pierwszy krok jaki sobie postawiłem to koniec czytania o tych skurczach dlatego już nie będę zaglądał na to forum pomimo tego że jest tu wielu wspaniałych ludzi, z którymi można wymienić się swoimi doświadczeniami. Niech moc będzie z wami!

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich! Droga kaJtku, jedyny lek który został mi przepisany to *Bisocard 5mg* którego biorę połówkę z rana i tyle, czuję się po nim rewelacyjnie i już wiem ze biorąc moje doświadczenie pod uwagę śmiało stwierdzam że odstawienie betablokera było w moim przypadku błędem. Serce mam zdrowe i wszystko jest oki tylko to ciśnienie muszę regulować tym środkiem ale cóż... Jestem dobrej myśli i tego samego życzę wszystkim!Pozdrawiam!!!

Odnośnik do komentarza

Ja miałam lekarzy ok. 6. Sama już nie pamiętam. Ekg może z 10-15, holter 5 czy 6, 3 razy echo. Kiedy ktoś mi mówi, żeby spróbować u jakiegoś lekarza, to jedyne, co przychodzi mi do głowy, to że nie ma sensu, bo ja już naprawdę nie wierzę w ich moc. Wnioskuję, że mam tak jak Maciass. Zakotwiczenie problemu w psychice nie pozwala mi na normalne funkcjonowanie poza domem. Agorafobia była u mnie nasilona najbardziej na początku, ostatnio trochę wróciła. Staram się jednak za długo nie rozkminiać, że *ojej muszę tam pójść*, bo to tylko pogarsza wszystko. Leki, które przyjmuję również wskazane są przy agorafobii. Obecnie jestem chyba chyba na etapie czekania na cud. Czekam na dzień, kiedy te skurcze po proste się skończą lub przestanę je zauważać. Dodam też, że chodzę na psychoterapię, która dużo mi pomaga. Chociaż teraz, pisząc to, ręce mi się trzęsą i nie mogę wypuścić swobodnie przepony, bo w ten sposób *pilnuję* swojego serca, to staram się nie tracić nadziei, że dam sobie z tym radę. To chyba tylko dzięki temu, że zobaczyłam ludzi, którzy tego dokonali. Pozdrawiam cieplutko

Odnośnik do komentarza

Ja miałam lekarzy ok. 6. Sama już nie pamiętam. Ekg może z 10-15, holter 5 czy 6, 3 razy echo. Kiedy ktoś mi mówi, żeby spróbować u jakiegoś lekarza, to jedyne, co przychodzi mi do głowy, to że nie ma sensu, bo ja już naprawdę nie wierzę w ich moc. Wnioskuję, że mam tak jak Maciass. Zakotwiczenie problemu w psychice nie pozwala mi na normalne funkcjonowanie poza domem. Agorafobia była u mnie nasilona najbardziej na początku, ostatnio trochę wróciła. Staram się jednak za długo nie rozkminiać, że *ojej muszę tam pójść*, bo to tylko pogarsza wszystko. Leki, które przyjmuję również wskazane są przy agorafobii. Obecnie jestem chyba chyba na etapie czekania na cud. Czekam na dzień, kiedy te skurcze po proste się skończą lub przestanę je zauważać. Dodam też, że chodzę na psychoterapię, która dużo mi pomaga. Chociaż teraz, pisząc to, ręce mi się trzęsą i nie mogę wypuścić swobodnie przepony, bo w ten sposób *pilnuję* swojego serca, to staram się nie tracić nadziei, że dam sobie z tym radę. To chyba tylko dzięki temu, że zobaczyłam ludzi, którzy tego dokonali. Pozdrawiam cieplutko

Odnośnik do komentarza

Sylwia02, czytam sobie Twoje wpisy i powiem Ci że ja mam to samo, te skurcze dodatkowe zyc mi nie daja przy czym mam takze bradykardię, mało tego cisnienie górne graniczne- standard 140/90. Zawsze jak badam cisnieniomierzem to puls w granicach 52-56 i zwykle nieregularne bicie - to mnie tak dołuje, że szok. dodam, że nie jestem osoba jakos szczególnie aktywna, obecnie spędzam czas w domu z dzieckiem od rana do wieczora, więc sportu zero. mało tego w nocy puls spada mi do 30 i pojawiaja się pauzy jakieś oraz bloki I i II st. Lekarze twierdzą jednak, że nic mi nie grozi, że moje dodatkowe skurcze komorowe nie sa jakies szczególne, że każdy takie ma tylko jedni odczuwaja a inni nie ( ja odczuwam jakbym miała za chwile umrzeć) pan kardiolog co wszczepia stymulatory stwierdził, że nie jest mi potrzebne to cudo tylko mam zmienić tryb zycia- przyspieszyc trochę... trzymajmy sie i nie dajmy się skurczom... ja nabawiłam sie od nich nerwicy :( pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Kejthi to samo usłyszałam od jednego ze swoich lekarzy, że są ludzie, którzy nie odczuwają bardzo silnych arytmii, a inni czują dodatkowe skurcze fizjologiczne i o patologii nie ma mowy. Inny lekarz, profesor z Łodzi, specjalista i bardzo życzliwy człowiek powiedział mi, że mam dobrze rozwinięty układ współczulny i/lub przywspółczulny (przepraszam jeśli coś przekręciłam), a tacy ludzie zazwyczaj długo żyją i dobrze się mają. U mnie nie wiem co było wcześniej - kołatania czy nerwica. Wydaje mi się, że dopiero jak wszystko rozhuśtało się na całego, to zobaczyłam oba. Jestem pełna podziwu dla Ciebie kejthi, że wychowujesz dziecko, bo ja sama jestem teraz jak dziecko. Poza tym ciągle towarzyszy mi obawa, że sobie z tym nie poradzę i to się nie skończy, a ja nigdy nie będę w stanie podjąć się popchnąć moje życie dalej tak, jakbym tego chciała. Ale nie powiem, są momenty, kiedy udaje mi się dostrzec to światełko i się rozchmurzyć na samą myśl jak może być pięknie, kiedy się od tego uwolnię. Trzymaj się Ty i wszyscy, którzy tu zaglądają ;)

Odnośnik do komentarza

Sylwia, ludzie tacy jak my, czyli z bradykardią odczuwaja je o wiele bardziej nieprzyjemnie, tak mi powiedziała jedna z lekarek, jakos to tłumaczyła, że te impulsy inaczej tam przechodza i my odczuwamy je dwa razy gorzej... tak, ja tez usłyszałam to samo Sylwia, że mam nadwrazliwośc nerwu błędnego czyli nadpobudliwosc układu przywspółczulnego co może być przyczyna bradykardii fizjologicznej, takiej, której sie nie leczy jesli nie daje objawów typu omdlenia... no ja nigdy nie zemdlałam a Ty?

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×