Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Rekomendowane odpowiedzi

MŁODA NERWUSKA: odrealnienie, jako poczucie *nie wiem co się ze mną dzieje, nie wiem, czy ktoś mi czegoś dosypał. Niby umysłowo wiem, jak się nazywam, myślę logicznie, ale otoczenie jest, jakby nie z tego świata. Kosmos po prostu. Ale nie bierz tego do serca, to niekoniecznie musi występować. Rozumiem to podejście, wiedzieć jak najwięcej, by móc walczyć. To co obce wydaje się być straszne, lecz gdy wiemy na czym polega i co sprowadza dany objaw, czujemy się bezpieczniej, bo wiemy, że jest sposób, by to przezwyciężyć.
Odnośnik do komentarza
Gość młoda_nerwuska
Skoro już druga osoba mi to mówi, musi to być prawdą więc nie będę się kłócić. Czy sądzicie że jeśli chwilowo daje sobie radę z tymi *atakami* (nie wiem jakiego słowa użyć do nazwania tego) to powinnam skierować się do jakiegoś lekarza? Mi się wydaje osobiście, że póki co nie ma potrzeby ale wolę zaczerpnąć rady u Was :) Do Alli33: Ja również przeczytałam kilka podobnych tematów dotyczących dziwnych objawów nerwicy ale nie nabawiłam się och więcej niż miałam dotychczas. W moim wypadku uświadomienie sobie że istnieje coś takiego jak to poskutkowało wyjątkowo dobrze. Może moglibyście mi polecić jakąś stronę, dzięki której dowiedziałabym się czegoś przydatnego? Przepraszam za to że jestem taka natrętna i marudna ale jestem *świeża* w tym temacie.
Odnośnik do komentarza
hej jeszcze raz do młoda_nerwuska: oczywiście nie jestem żadnym specjalistą, opieram się tylko na swoich doświadczeniach ale myślę, że w tym momencie powinnaś dużo uczyć się i dowiadywać... ale nie o objawach tylko o mechanizmie działania nerwicy, która to właśnie odpowiada w większości przypadków za twoje dolegliwości, o tym jakie jest podłoże jej działania i nie mówię tego z perspektywy osoby zupełnie zdrowej tyle że obecnie moja sytuacja jest dużo lepsza niż była. Sam wciąż szukam, niedawno rozpocząłem terapię richardsa, którą można stosować samodzielnie w domu. Co się tyczy takich objawów jak problemy z układem pokarmowym - o ile ich źródłem jest nerwica, ja podobne objawy pokonuję z pomocą inf. , które znalazłem głównie w źródłach do których informacje są podane na tym wątku jeśli zechcesz przejrzeć go całego.Naprawdę warto szczególnie w postach pani Jadwigi Szpaczyńskiej jest dużo informacji i odnośników do naprawdę istotnych rzeczy które pomagają uporać się z wszystkimi dolegliwościami. Piszesz, że chcesz zapoznać się z czymś co może Cię spotkać ale tak wcale nie musi być. Każdy przechodzi nerwicę w sposób indywidualny chociaż ogólne *zasady* jej działania są takie same. Jeśli będziesz nieustannie przerabiać dany objaw ,który znalazłaś gdzieś w necie u innych zwiększasz prawdopodobieństwo jego wystąpienia.Ja sam wielokrotnie się tak nakręcałem aż w końcu - może to brzmieć śmiesznie- kiedy chciałem wejść np. na wątek pani Szpaczyńskiej na commedzie to wyszukując go z długiej listy objawów i dolegliwości przymykałem celowo oczy , klikając w niego niemal po omacku aż kiedy w końcu się otworzył czułem się dopiero wtedy bezpieczny-takie dziwactwo ale skuteczne:) Pozdrawiam trzymaj się ciepło!!!
Odnośnik do komentarza
Nic dodać nic ująć do posta Roniego. Mam identyczne zdanie i jak napisałam kilka postów wyżej również podobnym i torami się kieruję. Jeśli chodzi o strony int. to nie znam na chwilę obecną żadnych konkretnych, po prostu tak sobie szperałam po wielu stronach. Zaczęłam również od forum Commed.pl - tam wiele zrozumiałam i nauczyłam się, to był mój pierwszy krok do rozpoczęcia walki, czy sposobu pogodzenia się z nerwicą. Jeśli chodzi o książki to nie będę wymieniać wszystkich tytułów jakie znam, dużo z nich opisała p. Jadwiga w swoich postach, ale radzę Ci sięganie po najróżniejsze typy literatury jeśli chodzi o ten temat, bo dobrze jest gdy poznasz mechanizmy np. lęku z różnych perspektyw, tzn. możesz przeczytać coś naukowego, typu * Psychiatria* M. Haslama, historię osoby, która sama walczyła z nerwicą typu * Mój lęk, mój koszmar* albo poradnik w stylu * Oswoić lęk*... Osobiście jestem zadowolona, że przeczytałam te książki i parę innych, bo każda z nich dała mi zarazem inne spojrzenie na problemy, ale też pomogła zrozumieć wiele rzeczy... Aczkolwiek jak już wcześniej wspomniałam nie mam tak silnej woli i często motywacji, że mimo, iż poznałam wiele metod * walki* z nerwicą to jakoś nie potrafię ich zastosować... ale mam nadzieję, że to się zmieni. A informacje i wiedza pozwalają mi wiedzieć na czym stoję. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Witam Wszystkich.Witam roni 888. Ponieważ natrafiłam na naprawde dobre ( moim zdaniem) materiały dotyczace radzenia sobie z lękami i z myslami natretnymi, dlatego podam Wam namiary na te stronę. ( tym ktorzy nie maja natrectw myslowych),podpowiadam nie czytanie tego, co sie odnosi do tego rodzaju nerwicy, by sie nie sugerowac innymi objawami) Przytaczam malutki fragment wypowiedzi autora tych materiałów z uwagi na namiary na jego strone, dane dot.autorki ksiązki, z której czerpał dane.Poza tym w jednym zdaniu jest mowa o *zaprzyjaźnieniu sie z lękiem*, za propagowanie czego nieraz mi sie oberwało. Kiedy uświadomimy sobie i zrozumiemy wszystkie czynniki nas kształtujące – odnajdziemy nasze prawdziwe ”ja”. Kiedy przestaniemy bronić się przed lękiem - wtedy pozwolimy mu się pojawić i „zaprzyjaźnimy” się z nim. Może okaże się, że wcale nie musimy przed nim uciekać:) Dobrego wglądu i sobie i Wam życzę:) Pozdrawiam:) Marcin / integralny@gmail.com Książka, na której się opierałem pisząc tę notkę: Karen Horney, *Neurotyczna osobowość naszych czasów* Pozdrawiam Wszystkich.
Odnośnik do komentarza
Witam ponownie. Odkryłam jeszcze inny sposób wejścia na informacje dot.nerwicy ogólnie oraz natręctw myslowych, ale i w ogóle innych fajnychh tematów psychologicznych m których znajomość jest niezbedna zeby wyjść z nerwicy. Trzeba wpisać w googlach psychika.ne , a gdy otworzy siue strona znaleć zestaw google Scholar- fajna wyszukiwarka naukowych tematów. Kliknąć na ten zestaw , a gdy sie otworzy , po prawej stronie jest wykaz wszystkich interesujacych nas tematów.Ja weszłam na nerwice i wtedy wyskoczyły te wszystkie fajne artykuły, o których pisałam we wczesniejszym poscie.Nie znam sie dobrze na internecie, wiec nie bede wam podawac fachowych nazw, ale gdy raz tam wejdziecie, bedziecie ten link znać.Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Witam, fatalny dzień dzisiaj mam. Strasznie głowa mnie boli... boli mnie codziennie, ale dzisiaj tak inaczej. Z tyłu głowy, jakby mi ktoś grubą igłę wbijał w jeden punkt. Strasznie się denerwuję, bo wzięłam tabletkę i nic nie pomaga, już sobie ubzdurałam, że mam guza mózgu... staram się odciągnąc te myśli, ale ten ból mi nie pozwala... I tak się zastanawiam czy iść do tego psychiatry czy nie... bo za tydzień mam umówiony termin, ale nie jestem pewna, ponieważ uczęszczam na psychoterapię, więc od lekarza mogę spodziewać się leków, ale znowu leków się obawiam. Chciałabym jakieś mieć w razie czego, np. w razie ataku lęku panicznego, ale boję się, że się uzależnie psychicznie albo fizycznie... nie wiem sama, co mi radzicie?? Mam jeszcze 6 dni na zastanowienie... Pozdrawiam:)
Odnośnik do komentarza
Witaj Ałło. Witam Wszystkich. Moja przyjaciółka miała problemy z bólami głowy.W naszym szpitalu przyjmuje lekarka z Mongolii, ktora stosuje akupunkture przy migrenowych bólach głowy.Przytjaciółka wzięła kilka takich sesji i bóle ustapiły. Poza tym Tobie i kolezankom z forum podpowiadam wejście na te strone, o której pisałam wyżej, a która juz jestem w stanie konkretniej okreslić : google-scholar-fajna-wyszukiwarka.html gdyz informacje tam podane sa naprawde rewelacyjne, a ja sie na tym w pewien sposób znam Sa tam materiały dot.kazdej niemal sfery Życia, z która ludzie generalnie maja problemy..Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Witam ponownie. Ponieważ wśród Was jest wiecej osób młodych, wiec instaluje fragment pewnego artykułu .dotyczacego wpływu pozytywnego podejścia do życia na nasze zdrowie , tej strony, do której dane podałam wcześniej. Kiedy znajdujemy się w warunkach stresu (trudny egzamin, sprzeczki w związku, problemy w pracy, problemy z własną psychiką) – wówczas jesteśmy dużo bardziej podatni na chorobę. Nasz system odpornościowy podupada i zaprasza do naszego ciała wszelkie choróbska z otwartymi ramionami. Okazuje się jednak, że optymistyczne nastawienie – działa wtedy jak lekarstwo. Seligmann w 1995 roku badając osoby chore na nowotwory, zauważył, że u osób leczonych (obok leczenia medycznego) również terapią poznawczą – wzrostowi optymizmu towarzyszyło podwyższenie aktywności systemu immunologicznego. Segerstrom (1998) badając studentów zauważył podobnie, że u tych, którzy wykazywali pozytywne nastawienie, układ odpornościowy pracował lepiej i sprawniej a reakcje emocjonalne związane ze stresem były dużo słabsze. Optymizm studentów w tym badaniu zmniejszał również poziom lęku i poprawiał nastrój. Również podobną zależność zaobserwowano podczas badań nad reakcją na szczepienie przeciw grypie. Wykazano, że optymizm zwiększał wytwarzanie przeciwciał związanych z chorobą (Kohut, 2002). U optymistów zauważono też niższy poziom hormonu stresu – kortyzolu. Jaki z tego wniosek? W sytuacjach stresowych najlepszym sposobem na uchronienie się od chorób jest pozytywne nastawienie do siebie i świata – czyli optymizm :) Pozdrawiam i zapraszam do przeczytania tamtej strony, gdyz jest kopalnia *radosci* i madrosci*.
Odnośnik do komentarza
Witam Wszystkich. Ponieważ znowu natrafiłam na naprawde dobry ( moim zdaniem) artykuł, więc przytocze tu jego fragment ( dla zachety do jego przeczytania). Jest to artykuł *Wolność od depresji* autorstwa Tomasza Nawrota. Wystarczy wpisac tytuł artykułu i dane autora, by wejść na strone. A ponieważ depresja jest siostra nerwicy, więc iunformacje jak poradzic sobie z depresja , beda ( moim zdaniem) pomocne w zrozumieniu nerwicy i wyjsciu z niej. Najsilniejszym lekiem na depresję jest radość. Obok miłości jest to najpotężniejsza energia. Radość jest tym, co daje lekkość, moc, entuzjazm. Powoduje, że człowiek nie zastanawia się, czy jego życie ma sens. Wtedy życie jest po prostu fajne. Radość daje witalność i ochotę do działania i rozwiązywania problemów. Jest przeciwieństwem depresji, negatywnych myśli niosących zawsze smutek. Depresji często towarzyszy samotność, wewnętrzna pustka. Doskonale wypełnia ją ciepło. Daje ono bliskość, przede wszystkim ze sobą. Będąc blisko siebie, swojego prawdziwego wnętrza, nie jest nam konieczne do szczęścia towarzystwo innych osób. W depresji człowiek często odczuwa chłód. To brak energii, jaką niosą uczucia wyższe. Dając sobie ciepło, z delikatnością wlewa się ono do wnętrza rozgrzewając je. Wręcz rozpuszcza wszelki chłód i pustkę. Wypełnia wnętrze. Niesie ze sobą bezpieczeństwo i spokój. Daje ugruntowanie w chwili bieżącej, pomaga być tu i teraz, przyczynia się do harmonii ze sobą. Dawanie sobie ciepła to tak naprawdę dawanie sobie siebie samego. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
byłam dzisiaj u gastrologa, pytał, czy wiem skąd mogły się wziąć u mnie bóle. powiedziałam, że mam nerwicę, a on na to, że od pierwszego momentu jak weszłam do gabinetu to o tym wiedział. zaraz przed wizytą Mama powiedziała mi, że będzie miała 2 ciężkie tygodnie pracy, co dla mnie jest równe brakiem Jej przy mnie i atakami paniki. Lekarz mnie zbadał, przeraził się widząc czym jestem faszerowana (leki od psychiatry) i zapytał o moje plany na przyszłość. Popłakałam się, mimo że tego nie chciałam, łzy leciały mi jedna za drugą, choć nie było mi smutno. Lekarz był starszy, koło 60, ale był tak miły, powiedział, że nerwicę, owszem, mogę mieć do końca życia, ale może też ona się wycofać. Dał mi dwie rady: 1) zakochać się, 2) zajść w ciążę. Powiedział, że najważniejsze to wierzyć w siebie. Cholera, wzruszyłam się.
Odnośnik do komentarza
Też bym chciała takiego lekarza;) Ja w środę mam iść do psychiatry i już umieram ze strachu... zupełnie nie wiem co mam jej powiedzieć, od czego zacząć... boje się, że w ostatniej chwili zrezygnuje z tej wizyty... Od jakiegoś czasu mam mniej ataków paniki, nie wiem dlaczego, ale się cieszę. Chociaż mniej to nie znaczy wcale, tylko jeszcze miesiąc temu było potwornie, ciągle się bałam i panikowałam, a ostatnio minimalnie mniej. Ale za to dolegliwości mam okropne, ciągłe bóle głowy, pleców, jakies drżenia i koszmarne napady gorąca i zimna. Czasem sobie myślę, że coś za coś mam, bo kiedyś miałam stany depresyjne, ciągle płakałam, później mi minęło, ale za to przyszły lęki ze zdwojoną siłą i ataki paniki, teraz znowu ataków mniej, ale za to fizycznie jestem wykończona ciągłymi dolegliwościami. Np. dzisiaj leżałam sobie przed telewizorem i nagle serce mi przyspieszyło i zlał mnie pot, ale w sumie nie wpadłam w panikę, dlatego nie nazwałabym tego atakiem, jakieś 15 min to trwało. Teraz normalnie się czuję. Panika jak tam studniówka? Byłaś już? Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Witam. Tu mnie jeszcze nie było. Widze, że wielu tu zagubionych ludzi pisze swoje posty. Nerwica lekowa z która umierałem od przeszło 8 lat tak na prawde nauczyła mnie życia, akceptowania siebie, dystansu, pokory i szczęscia. Wielu z was jest przerażonych tym co was spotkało, bo jest to nowa sytuacja, bardzo nie przyjemna i jest to normalne. 8 lat życia zmarnowałym w błędnym kole lęki i innych objawów a odpowiedż na wszystkie moje leki i przerażenie była jedna, gdybym miał wtedy tą wiedze co teraz nie straciłbym tyle lat co straciłem. Lekarstwem na te wszystkie leki była akceptacja i spokój. Akceptacja, natretnych myśli, akceptacja ataków paniki, akceptacja bólu brzucha i wymiotów, które towarzyszyły moim potwornym lekom. Naze mózgi przez zła interpretacje i kojarzenie lęku z określonymi sytuacjami zaczeły reagować w sposób nieracjonalny i bezsensowny wywołując negatywne emocje. Głównym problemem są tylko myśli, od nich sie zaczyna i na nich się wszystko skończy. Podowany był tu wielokrotnie link w pdf. do terapi Richardsa ale pozwole sobie napisać swoja interpretacje. Myśli negatywne generowane są podświadomie, nie są przyjemne i pożyteczne. Powodują lęk i zamartwianie, objawy lęku i wszystko co nas dotyka. Świadomość z kolei dąrzy do destrukcji bo naturalna, rzecza, ze ta sytuacja nas dołuje, zlosci, przeraza. Ale właśnie te świadome działania, pierwotne sa paliwem dla lęku. Cos na zasadzie: MYŚL---*LĘK---*OBJAWY LĘKU---*LĘK i tak w kólku. Zależy nam i tylko to nas interesuje aby te błędne koło przerwać. A więc pojawia się zła myśl, lęk, bicie serca i tym podobne. Zaczynasz myśleć o najgorszym, nakręcasz się co powoduje większy lęk. Wtedy poprostu pozwalasz tej myśli przejść przez swó umysł, ignorujesz ją i wszystko co z nią związane i zastepujesz ta zla mysl zdaniem pozytywnym, racjonalnym. np. Moje mysli i emocje nie sa niebezpieczne sa tylko nieprzyjemne, nie muze sie ich bac to tylko klamliwe mysli. I skupiasz swoja uwage na czyms innym, nuceniu piosenki, klaskaniu ale koniecznie musisz myslec, ze w danej chwili spiewasz czy klaskasz, czytasz, piszesz. Inne zdanie. Czuje teraz duzy lęk, i co z tego to nie pierwszy ani ostatni raz. Nie bede sie tym przejmował tylko skupie sie na czyms innym i nie pozwole tym myslom oszukiwac mnie. Kolejne zdanie: MOże i sytuacja wydaje sie byc przytlaczajaca ale tym razem zwracam na to uwage i nie zgadzam sie na tym skupiac. Skupie sie na czyms innym i nie bede sie przejmował kłamliwymi myslami. Tych zdan uzywacie wtedy kiedy pojawiaja sie klamliwe mysli, wylapujcie je i uzywajcie tych zdan. Powtarzajcie dzien w dzien te zdania az do obrzydzenia, te 3 zdania maja zapasc w waszej pamieci macie je poczuc i zrozumiec. Oprócz tych 3 zdań mówicie kolejna sekwencje kiedy pojawia sie te mysli: Hej znowu te kłamliwe mysli znowu próbuja mnie oszukac i wcisnac mi te sterte kłamstw ala ja wiem lepiej, nie wybieram losu ofiary i nie bede sie na nich skupiaj. Albo Mozecie próbowac mnie zdołowac na wszystkie mozliwe sposoby, mam to gzdies nie bede was sluchal i skupie sie na czyms innym. Powtarzanie tych wszystkich zdan ma na celu uswiadomienie wam, ze te mysli nie oddaja realizmu prawdziwej sytuacji, ze te mysli sa tylko klamstwami, patologicznymi klamcami ktorych nie musicie sluchac i ze uda wam sie je przezwyciezyc bo tak wlasnie chcecie. Pamietacie porazka nie istnieje, nie ma porazki w walce z czyms nierealnym i nieracjonalnym takim jak te mysli. Porazka nie istnieje i jest tylko klamliwa mysla, której nie bierzemy pod uwage. Nie kłoccie sie z myslami, nie zadawajcie pytania dlaczego one sa? po co? jak dlugo jeszcze? Ta sa tylko mysli i emocje nic wiecej! Nic wam nie zrobia, mimo uczuć ktore macie mozecie zrobic cos dobrze, ziignorowac je i robic to co chcecie. Niech 0one sobie plyna, pozwolcie im byc, zaakaceptujcie sytuacje, nie lamcie sie. One nic wam nie moga zrobic. Zapomniałbym o najwazniejszym te zdania powtarzacie na glos powoli lub w myslsach gdy jestescie miedzy ludzmi, powoli, w ten sposob nauczycie sie kontrolowac poziom lęku. Cwiczenie dodatkowe, codziennie 10-15 min, wolne czytanie na glos, czegos co lubimy co nam sprawia radosc, nawet mojego postu. Przegracie dopiero wtedy gdy schowacie sie przed swiatem. Cwiczcie w domu, tylko spokoj i akceptacja to nie boli. Za jakis czas kolejne wskazowki. Doszedłm do takiej wprawy w zmienianiu myśli, Wasz mog po jakims czasie zacznie interpretowac sytuacje prawidlowo dzieku nowym zdaniom i stanie sie to automatycznie. To pewny i skuteczny proces pozbycie sie lekow. Dobrej nocy. Dla tych co nie moga zasnac, nie ogladajcie tv w lozku. Nie mozecie spac, wstancie, idzcie do drugiego pokoju, wezcie ksiazke poczytajcie potem wroccie do lozka i sprobujcie zasnac.Nie uda sie trudno, nie umrzecie od tego bedziecie zmeczeni, z czasem bedzie wam szlo coraz lepiej.
Odnośnik do komentarza
Ala, ja co prawda nie jestem nastolatką, ale może to i dobrze, pisalaś, że masz wizytę u psychiatry i jeszcze nie wiesz czy pójść, nie wiem, czy już byłaś, ale skoro zdecydowałaś się umówić na wizytę, to pewnie nie bez powodu, myślę, że powinnaś dlatego jednak pójść, ale PROSZĘ, nie bierz żadnych leków przeciwlękowych czy uspokajających, one Ci pomogą, ale tylko doraźnie, a wszystkie silnie uzależniają, jedynie antydepresanty możesz brać, bez strachu przed uzależnieniem, poza tym, jeśli musisz, to może jakieś ziołowe, bez recepty, ale też nie za dużo i od czasu do czasu, nie wiem, jakie masz objawy poza lękiem, więc trudno jest mi cokolwiek więcej napisać. I mam taką prośbę, przeczytaj setki razy post COCOJAMBO, jestem naprawdę pod wielkim wrażeniem, CHYLĘ CZOŁA. Poza tym jakbyś miała jakieś namiary bliższe na cocojambo, chętnie bym Go zapytała, jak do tego doszedł, poza na pewno ciężką pracą nad sobą samym. Pozdrawiam, trzymaj się ciepło:)
Odnośnik do komentarza
Witam Wszystkich Znalazłam na jednym z watków pewna wypowiedź dotycząca bycia szcęśliwym człowiekiem.Ponieważ tutaj pisze wiele osób młodych, wiec przytocze jej fragment : Ale naprawde jest cos, co jest poza naszym niewazne jakim nastrojem ,cos co pozwala zawsze BYC szczesliwym ,prawdziwie szczesliwym ,wolnym od **piekny dzien ** i ** o fuck... Wtedy nasze zycie nie zalezy od naszego nastroju......wiatr,slonce,burza,slonce ,wiatr...na zmiane i bez konca..... ,Pogoda zawsze sie zmieni.Czy jest cos co nigdy sie nie zmienia? Zaczynam tego doswiadczac i mowie Wam , powala z nog . To sie da zrobic, to sie da osiagnac , a wtedy to dopiero sie zycie zaczyna.....zycie w srodku samego siebie . Zycze wam checi doswiadczania siebie, Poniewaz ja tez doswiadczam takiego stanu BYCIA BEZWARUNKOWO SZCZĘSLIWĄ ( niezaleznie od pogody i różnych zawirowań zyciowych) i nauczyłam sie tego, więc jest to stan mozliwy do osiągniecia dla każdego z Was. Z książki *Potega terazniejszosci* Eckharta Tolle przytocze pare fajnych zdań , dotyczacych szczęścia. Czy istnieje jakas róznica miedzy szczęściem a spokojem wewnetrznym? Owszem.Szczęscie jest uzaleznione od okoliczności , odbieranych jako pozytywne ; SPOKÓJ WEWNETRZNY nie podlega takiej zaleznosci. Wiele lat pracowałam nad taka neutralnościa emocjonalna, dystansem do Życia, świata i siebie. I to mi sie udało.Gdy mamy taki dstans wewnetrzny i spokój w obliczu tego, co wokół nas sie dzieje, nie dajemy sie wciagnąc *cyklonowi*..To jest naprawde fajny stan.Podpowiadam Wszystkim wejście na strone : jak sie stać człowiekiem szczęśliwym ( jest też oddzielna : jak byc czlowiekiem szczęsliwym*, gdyz wiedza na tych stronach prezentowana moze pomóc zapragnąć innego życia i pokaże sposoby, przy pomocy których mozna tej zmiany dokonac. Moze sie wokół nie wiem, co dziać, a ja nie musze sie tego - bac! Ale ta nauka zajęła mi sporo czasu.Pozdrawiam i zycze powodzenia w stawaniu sie ludźmi zdrowszymi i szczęsliwszymi.
Odnośnik do komentarza
Witam Wszystkich. Ponieważ na stronie :psychika.net-dlaczego warto zachorowac poczytałam sobie artykuł o tym tytule, więc instaluje tutaj jego fra=gmenty, zeby zachęcić Was do przeczytania go w całości, a poza tym podpowiadam dokładnie *przeszperać* te strone psychika.net -marcin/integralny, gdyż sa tam informacje nie tylko dotyczące nerwicy, ale i radosci życia itd. Osoba, która z jakichś powodów czuje się w domu niedoceniana, niezauważana, tak jakby tego chciała, może nieświadomie posłużyć się chorobą (bóle serca, głowy, kręgosłupa, czy cokolwiek innego), by zwrócić na siebie uwagę (np. rodziców, małżonka). Dlaczego chce to uczynić? Być może osoba ta faktycznie czuje się być zaniedbywana bo tak jest w istocie - np. rodzice ewidentnie nie mają czasu na spędzanie go z dzieckiem, bo zawsze jest coś ważniejszego albo jednemu z partnerów od jakiegoś czasu *mniej zależy* na drugim, bo na horyzoncie dostrzega bardziej interesujące osoby. Choroba może zatem służyć do zwrócenia uwagi na siebie. Dorosły partner może krzyczeć: *Ja też jestem ważny! Nikt nigdy mnie nie doceniał, zawsze czułem się niedowartościowany a teraz nawet nawet Ty partnerze odwracasz się ode mnie! Jestem chory - pomóż mi! Powiedz, że mnie kochasz!* Czasami strach jest tak krzyczeć, czasami wstyd - dlatego choroba wydaje się człowiekowi (nieświadomie) najlepszym wyjściem z sytuacji. O wiele większym wstydem dla członka tak zwanej dysfunkcyjnej rodziny byłoby na przykład udanie się do psychologa i opowiedzeniu mu o problemach w swojej rodzinie. W rodzinach z problemami często niepisaną regułą numer jeden jest *Pierzemy nasze brudy tylko we własnej rodzinie*. Choroba wydaje się nie zdradzać rodziny, bo na zewnątrz wszystko wygląda okej (nie widać problemów) - a jednak dobry psycholog dostrzegłby jej znaczenie. Bezradność i kontrola Poprzez chorowanie można nieświadomie manipulować. Dlaczego chorujący mieliby manipulować? Bo inaczej nie potrafią funkcjonować. Nie potrafią szczerze pogadać z drugim człowiekiem, co ich gryzie, co ich boli, co im się nie podoba, co ich przeraża. Boją się, że są nadzy. Ta bezradność wobec przekraczających ich możliwości warunków często sprawia, że chwytają się oni takich sposobów jak choroba. Ona jest w pewnym sensie bezpieczna i skuteczna (na krótką metę). Warto pamiętać, że nie tylko problemy rodzinne mogą być powodem posługiwania się chorobą w celu osiągnięcia pewnych celów. Chorować można dlatego, że nie jest się w stanie poradzić sobie z życiem, uciekając w ten sposób od problemów. Powodem chorowania mogą być różnego rodzaju nerwice, zaburzenia osobowości, lęki, fobie, których przyczyn można doszukać się poza systemem rodziny. Dobry psycholog wie jednak, że choroba może być komunikatem. *Ten człowiek chce coś powiedzieć, inaczej nie potrafi. Tylko co - i dlaczego?* Pozdrawiam i mam nadzieje, ze ten artykuł moze byc dla Was wskazówka *do czego Wam jest potrzebna choroba*, przed czym ( lub po co) w nia uciekliscie. Ja swoja odpowiedź na to pytanie znam.
Odnośnik do komentarza
Gość młoda_nerwuska
Wydaje mi się, że ten artykuł mówi po części o mnie. Odkąd pamiętam moi rodzice nie poświęcali mi tyle czasu, ile bym chciała. Teraz moja Matka ma nowego faceta i jest z nim w ciąży. Ja jestem już dorosła i boję się, że zostanę odrzucona. Cały czas mam myśli takie jak: Może ja jestem chora? Może mam aids? Może ja umieram? Pytania te najczęściej mi przychodzą do głowy kiedy jestem sama. Czy Wy też macie ciągłe uczucie słabości i zmęczenia? Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Oj uwierz mi nerwusko, że ja mam... Kiedyś byłam narwana, spontaniczna, a teraz... każda drobna czynność powoduje zmęczenie, wręcz wyczerpanie! Wyjście z psem to dla mnie wyprawa. Przed takim wyjściem muszę 5 razy iść do lustra, napić się i najeść, nie za mało, żebym czasem nie zemdlała, ale też nie za dużo, bo co będzie jak zwymiotuję?! Więc... pakuje do kieszeni telefon- musi być cały czas w pełni naładowany ( w razie czego), chusteczki higieniczne, dowód tożsamości... Potem patrzę przez okno, czy aby na pewno nie ma za dużo ludzi na ulicy- ale znowu pusto tez nie może być, dlatego czekam na odpowiedni moment i wtedy dopiero biorę psa i wychodzę... Tak jest jeśli chodzi tylko o małe wyjście z pieskiem, więc wyobraźcie sobie co jest jak muszę wybyć gdzieś dalej... I oczywiście po przyjściu do domu jestem wykończona i muszę się usiąść albo na chwilę położyć, bo boję się, że z tego zmęczenia się przewrócę i coś mi się stanie... Byłam dzisiaj u psychiatry... dostałam SERONIL, ale zanim zacznie działać ( czyli ok. 6 do 8 tygodni) dostałam dodatkowo NEUROL i czyli odpowiednik powszechnego xanaxu i afobamu... Trochę się boję, szczególnie tych wszystkich objawów niepożądanych... A jak usłyszałam, że w niektórych przypadkach na początku mogą wystąpić myśli samobójcze to aż mnie zimny pot oblał! Nie wiem jak to zniosę... Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Gość młoda_nerwuska
Dostałam dziś telefon od przyjaciółki do poradni psychologicznej... Chyba tam się wybiorę, bo ciężko mi z tym. Najgorsze, że mam problemy z układem trawiennym przez tę nerwicę. Alla, ja ostatnio brałam lek na żołądek, który wywołał u mnie efekty uboczne, ale tylko dlatego że czytałam wcześniej ulotkę! Jak to moja Pani Doktor mówi: Zakaz czytania ulotek! Rozumiem, że je czytasz bo się martwisz, ja też tak mam. Pozdrawiam :)
Odnośnik do komentarza
ALLA: próby samobójcze są rzadko. Na początku odczujesz przyjęcie nowego leku, ale poprawi Ci się, wierzę w to. Wróci Ci radość życia, jakby ktoś po prostu zabrał smutki i zmartwienia. U mnie za to jest beznadziejnie. Za tydzień studniówka, ja już panikuję na lekcjach, nie kontroluję łez, tak się boję... Leki mi nie pomagają, nie chodzę do szkoły, jest okropnie :(
Odnośnik do komentarza
Gość młoda_nerwuska
Panika, ja też mam za tydzień studniówkę i naprawdę - nie powinnaś się tym martwić :) Wszystko na pewno będzie dobrze, będziesz wyglądała najpiękniej jak tylko można i nic się nie stanie. Musisz po prostu wierzyć w to, że dasz sobie radę. Ja za to zastanawiam się, co mam robić, bo kiedy zaczęłam rozmawiać z Matką o nerwicy ona uznała że coś sobie ubzdurałam. Chyba po prostu będę co tydzień regularnie chodziła do pedagoga w szkole, bo kiedy z nim rozmawiam jest mi dużo lżej.
Odnośnik do komentarza
Witaj Paniko. Porozmawiajmy o Twojej studniówce.Musisz sobie uswiadomic kilka rzeczy i musisz powiedziec to swojemu umysłowi, gdyz to on Cie straszy. 1) powiedz sobie i umyslowi (podswiadomości, że MOŻESZ PÓJŚĆ NA STUDNIÓWKĘ, ale nie musisz ( i ze TO TY O TYM DECYDUJESZ).Tydzień to może być mało albo dosyc, zeby sie do tego psychicznie i emocjonalnie przygotować.(gdy sobie powiesz, ze nie musisz, bedzie to jak zostawienie sobie wyjscia awaryjnego, zeby cisnienie nie było za duże) 2)Masz AŻ TYDZIEN CZASU , zeby spróbowac SKUPIAĆ SIE TYLKO NA RADOŚCI, PRZYJEMNOSCI BYCIA Z KOLEGAMI ZE SZKOLY. ( Pisałam nieraz :KTO Z KIM ( Z CZYM ) PRZESTAJE, TAKIM SIE STAJE). Wiec wybieraj przebywanie z radoscia a nie z lękiem.Masz na to wpływ, coć musisz to sobie wyraźnie uswiadomic.Przytocze Ci fragment mojego wpisu na innym watku na ten temat:(pochodzacy z historii człowieka, który wyleczył sie z nerwicy lękowej) Gdy rano obudziłem się wstałem normalnie jak gdyby nigdy nic. Dopiero po kilku chwilach przyszły wydarzenia z poprzedniego dnia i mrok znowu zalał mój świat. Tak zresztą miałem przez całą chorobę. Przez mikrosekundę po obudzeniu czułem się normalnie. Potem przychodziła pamięć. To siedziało w moich myślach. Nerwica jest na prawdę chorobą umysłową. To nasza pamięć i myślenie zaburza chemię mózgu. Nie odwrotnie jak przy schizofrenii. Sami się nakręcamy własnymi myślami. Ta mikrosekunda normalności po obudzeniu zawsze była dla mnie na to dowodem i nadzieją jednocześnie. Zgadzam sie w kwestii porannych lęków z autorem tej historii i z tym, ze gdyby pamięć nie miała zapisów naszych lęków, nie mogłyby nas dopadac.Na ten temat napisałam cos takiego: Gdy budzisz sie rano, JUŻ CZAI SIE LEK ,lecz zanim sie pojawi, SKUP SIĘ ŚWIADOMIE NA RADOŚCI i siej ją w swojej swiadomosci ! To trochę potrwa , nim nowa myśl, wdrukuje sie w twój umysł, lecz warto podjąć taki trud,, by lęk sie wreszcie skonczyć mógł! Chce żebys zrozumiała Paniko, ze nbawet, gdy rano, po przebudzeniu pojawia sie lek MASZ WYBOR, polegajacy na tym, ze POMIMO OBECNOSCI LEKU ODWRACASZ SWOJĄ UWAGĘ OD NIEGO SWIADOMIE( coi na poczatku nie bedzie łatwe, ale po jakimś czasie nabierzesz wprawy).NERWICY , LEKÓW MOZNA SIE ODUCZYĆ poprzez niezwracanie na nie uwagi, poprzez zajmowanie umysłu myslami dla nas korzystnymi, ale trzeba sie W TYM ĆWICZYĆ.MASZ AŻ TYDZIEŃ CZASU, ale z góry powiedz sobie, że nie wiesz. czy dasz rade pójść na studniówke, a potem zrób wszystko, zeby przez ten tydzień NA LUZIE UCZYĆ SIĘ RADOŚCI poprzez czytanie fajnych zdań na ten temat, śpiewanie radosnych piosenek itd.Pisze tylko o tym, co sama stosowałam.I mozesz byc pewna jednego, ze gdybys sie zbyt bała i nie poszła jednak na te studniówkę ( bo istnieje taka opcja), to nie bedzie to TWOJA PRZEGRANA, gdyz przez ten tydzień mozesz sie tak umocnic, ze zaowocuje to Twoja odwaga w innych sprawach.A niebycie na studniówce to nie jest koniec swiata. Gdy czeka cie trudna lekcja, gdy WSZYSTKO SIE MOZE STAĆ, rozważ te wszystkie *za* i * przeciw* i POWIEDZ ŻYCIU - * T A K ! A gdy wyrazisz zgode na KAŻDE ROZWIAZANIE, NAWET TO NAJTRUDNIEJSZE, co czujesz w sercu - sie stanie! ŻYCIE JEST DOSKONAŁE , wie o czym w sercu marzysz, LECZ DA CI WSZYSTKO dopiero, gdy zgode NA WSZYSTKO - wyrazisz! Gdy z góry powiesz * TAK* , chorobie, biedzie, cierpieniu, nie musisz przez nie przechodzic , w codziennym doswiadczeniu! ------------------ Z innego wiersza pochodzi zwrotka, która musze zamieścic jako uzupełnienie rady dla Ciebie, Paniko: Lecz zgoda musi byc PRAWDZIWA, ŻYCIE ROZPOZNA UDAWANIE, że sie wyraża * niby-zgodę* i sie nie zjawi - rozwiazanie! Oznacza to tylko, ze w sobie musisz przez ten czas przegryźć, przetrawic ten strach, obawy, przed którymi dotad uciekałaś..Musisz w tym czasie umiec stawić czoła tej całej ukrywanej , wypartej negatywnosci.Ale uwierz mi, ze jest to mozliwe do przepracowania, gdyz nie idziesz na studniówke juz jutro, ale MASZ AŻ TYDZIEŃ CZASU.Gdybys chciała ze mna porozmawiac, gdy dopadnie Cie lek, napisz na gg 12486171.Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×