Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Wszystkich. Witam Was antiregular i joyann. Jeski chodzi o Ciebie, antiregular, w stanie w jakim jestes, nie doradzałabym Ci odbywania podróży, nawet jesli kupisz sobie doraźnie jakieś leki.Przechodziłam nerwicę lękową i wiem, co nie jest korzystne w momentach, gdy doswiadczamy lęków ( ale to tylko moje zdanie). Bardzo dobrze, ze rozpoczynasz psychoterapie. Lęki zbieraja sie w naszej podświadomości od najwczesniejszych lat i trudno byłoby Ci samej je przepracowac, zwłaszcza, ze doswiadczasz też lęków szczególnego rodzaju dot.pobytu w kościele, obawy przed smiercią , Duchami, stygmatami. Ponieważ poradziłam sobie z moją nerwicą lękową na swój własny sposób( o czym piszę na moim wątku *Lek jest naszym przyjacielem*.) a kiedys tez nałam sie śmierci, Duchów itd.więc jeśli chciałabys ze mną porozmawiac o swoich lękach, gdy będzie Ci trudno podaje Ci moje gg 12486171. Jeśli chodzi o Ciebie joyann, czy mogłabys napisac , dlaczego nienawidzisz swojego ojca ? Ja tez nienawidziłam mojego przez wiele lat i potem sama musiałam popracowac nad tą nienawiscią, która najbardziej zaszkodziła mnie.. Myslę, ze mogłabym Ci pewne sprawy przybliżyc, gdyz przepracowałam swoje emocje, nauczyłam sie nad nimi panowac i jestem osoba ABSOLUTNIE SZCZĘŚLIWĄ. Zapraszam Cie na mój watek na tym forum, tytuł podałam w tym poscie. Jesli zechcesz porozmawiac ze mną na gg, napisz, nu,mer gg tez podałam.Pozdrawiam .
Odnośnik do komentarza
Hej witam wszystkich po świętach! Widzę,że przybyło tutaj kilka nowych osób.Chciałem powiedzieć, że ja także bardzo często doświadczałem negatywnych myśli lub raczej dalej ich doświadczam tyle,że udało mi się je w pewnym stopniu opanować. Teraz wiem, że natrętne myśli to był zdecydowanie najgorszy objaw nerwicy jakiego dane mi było doświadczyć - objawy somatyczne czy inne lęki można jakoś przeżyć a negatywne myśli męczyły mnie nieustannie -nie będę pisał jaka była ich treść aby nie przysparzać innym nowych trosk:)- i dlatego postanowiłem rozpracować bardziej ten temat : wypisałem sobie w postaci punktów najważniejsze informacje, które nieustannie odtwarzam sobie w głowie kiedy tylko zachodzi taka potrzeba. 1.Mój sposób działania w momencie kiedy pojawiają się niepożądane myśli: I.zauważam ich obecność i dopuszczam je do siebie II.obserwuję je i pozwalam im *przepływać* przez mój umysł wiedząc, że ich jedyną bronią jest mój strach 2.Pamiętam o tym, że tak jak inne osoby z nerwicą nie zrobie niczego głupiego ani nie jestem w stanie nikogo skrzywdzić- natrętne myśli są tylko objawem nerwicowym - niczym więcej. 3.Zawsze postępuję w zgodzie z własną, boską duszą i wiem, że to ona ma nade mną władzę – nie niepożądane myśli. 4.Jasno i wyraźnie określam swoje rzeczywiste pragnienia – wiem, że treść niepożądanych myśli nie jest zgodna z moją prawdziwą naturą. 5.Wiem, że jestem całkowicie zdrowy psychicznie tzn. w moim mózgu nie doszło za sprawą nerwicy do żadnych zmian jakościowych* i jest on zupełnie zdrowy. 6.Pozwalam sobie na utratę kontroli nad sobą, gdyż wiem, że tak naprawdę nigdy nie przestaję nad sobą panować, a lęk i natrętne myśli sprawiają tylko takie groźne wrażenie, którego nie staram się nigdy stłumić. 7.Zauważam, że natrętne myśli dotyczą osób, które najbardziej kocham co potwierdza teorię, że nerwica zna moje słabe punkty – ja jednak odtąd znam także słabe punkty jej. 8.Wiem,że mam w sobie wielką siłę i w każdej chwili mogę ją wykorzystać. 9.Nigdy nie bagatelizuję faktu pojawiania się negatywnych myśli, jednak zdaję sobie sprawę, że nie stanowią one dla mnie żadnego zagrożenia co potwierdza chociażby fakt, że pomimo iż doświadczam ich od bardzo dawna żadna nie znalazła nawet cienia potwierdzenia w rzeczywistości. *nerwica powoduje zmiany ilościowe tzn. doswiadczamy takich samych objawów jak ludzie zdrowi tyle, że w większym natężeniu To tyle-to co napisałem powyżej bardzo mi pomogło i nadal pomaga, być moze komuś to chociaż trochę ulży w cierpieniu.Wiem po sobie że gdy nasilenie negatywnych myśli bylo duże to za wszelką cenę szukałem chociaz jednego zdanka w książkach czy necie , które wyjaśniloby mi co sie ze mną dzieje. Aha i jeszcze jedno napisałem to na podstawie kilku książek dot. nerwicy, a także wiedzy mojej przedmówczyni z postu powyżej.
Odnośnik do komentarza
Cześć ^^ Dziękuję roni, że napisałeś w jaki sposób można eliminować objawy lęku, no ale chyba z doświadczenia wiemy, że czasami i to nie jest proste. Muszę się pochwalić, że dzisiaj udało się mojej mamie zapisać mnie do dobrej prywatenj terapeutki pod wieczór, gdyż jutro być może wyjadę, dlatego naprawdę się cieszę ;)) Mam nadzieję, że Wy także pójdziecie i przełamiecie wszelkie lody ;) Przeczytałam prawie wszystko ze str. pt. *historia pewnej nerwicy* szczerze, to nawet bardziej racjonalnie zaczynam myśleć, po prostu staram się natrętnym myślom przewijać przez moją głowę, nie zwracam na nie najmniejszej uwagi, gdyż mam do zorbienia dużo rzeczy i staram się zrzucić je na pierwszy plan. Co prawda jest bardzo trudno, ale jestem odważna i muszę próbować. Pzdr; ))
Odnośnik do komentarza
Witam, jak ja Was podziwiam... mam na myśli osoby, które zamieszczają rady i sposoby walki z nerwicą. Sami z nią walczyliście, a teraz macie jeszcze siłę pomagać innym... Wielkie dzięki naprawdę:) Ja szczerze mówiąc nie próbowałam nigdy zagłębić się w swoich natrętnych myślach i ich dopuścić do siebie, ale po przeczytaniu ww postów na pewno spróbuję. Antiregular gratuluje! Mam nadzieję, że zdasz nam potem relacje jak było i jak Ci poszło:) A ja jestem teraz sama w domku i już mnie głupie myśli nadchodziły... ale całe szczęście, że włączyłam komputer:) teraz to mnie zmotywowaliście i będę walczyć!! Miłego dnia
Odnośnik do komentarza
ALLA: Nie bój się wizyty, to tylko spokojna rozmowa, nic więcej. Niekoniecznie przy pierwszym kontakcie z psychiatrą dostaniesz leki, ja przy pierwszym lekarzu dostałam po 1,5 miesiąca (jeździłam co 2tyg.). Uzależnienia też się nie bój, będzie czuwał nad tym Twój lekarz, by nic złego Ci się nie stało. Dobrze Ci radzę, nie czytaj ulotki, a szczególnie fragmentu DZIAŁANIA NIEPOŻĄDANE, bo przypuszczam, że podobnie jak ja będziesz się ich bać. W razie pytań służę pomocą. Byłam wczoraj na 18 kolegi. Impreza zaczynała się o 19, a ja mimo, że chciałam na nią pójść, zaczęłam się bać już od 15. Lęk coraz bardziej potęgował, a ja nie radziłam sobie kompletnie. Wzięłam tabletkę na uspokojenie, ale nie podziałała, wiec nadprogramowo łyknęłam drugą. Moje tętno było naprawdę bardzo wysokie, do tego trzęsłam się cała, odrealnienie, nerwowe ruchy. I tylko to narastało... Przyjechała po mnie koleżanka koło 21, bo kłamałam, że jeszcze nie wróciłam od rodziny. Chciałam dać sobie trochę czasu, by się uspokoić.... Kiedy już czekała na mnie, objawy sięgnęły zenitu, zwymiotowałam z nerwów. I ciągle ten dylemat: jechać, czy zostać. Postanowiłam jechać. Pierwsze pół godziny(?) (nie kontroluję czasu przy atakach, nie wiem, ile mogło minąć) chciałam uciekać do domu. Mama obiecała mi, że w razie czego po mnie przyjedzie, ale i tak nerwy były ogromne. Wytrwałam prawie do 1. Generalnie, imprezy nie mogę zakwalifikować do najlepszych, ale nie mam nawet prawa spodziewać się czegoś więcej, skoro od niedawna biorę leki i jeszcze nie zaczęłam psychoterapii. Ale dołuję się, że nie radzę sobie. Jestem wymagająca od siebie, mimo że naprawdę decyzja o tym, że jednak pojadę dużo mnie kosztowała to czuję jakiś wstręt do siebie, że jestem taka słaba, beznadziejna.. ciepłe kluchy ogólnie... Do tego znów sobie wmawiam raka i schizofrenię :((((( ALLA: mam jeszcze pytanie do Ciebie, co czujesz na myśl o studniówce? Ja jestem przerażona....
Odnośnik do komentarza
pięknie przelane *na papier* doświadczenie radzenia sobie z natrętnymi myślami. naprawdę. jestem trochę starsza od Ciebie, Alu, zostało mi pół roku do osiągnięcia wieku 21 lat. nienawidzę mojego ojca, ponieważ jest tyranem, wywraca życie całej rodziny do góry nogami. bił moją mamę i moje siostry, nadużywa alkoholu, nie przepuści nigdy żadnego słowa nikomu, w głębokim poważaniu ma problemy rodziny (moje bagatelizuje zupełnie, twierdząc, iż jestem tylko rozpieszczoną gówniarą, stąd wymyślam moje wszystkie fobie, lęki, by zwrócić na siebie uwagę), zupełnie go nie obchodzi moje życie (potrafił się mnie spytać ile mam lat, jak mam na imię i inne sprawy dotyczące elementarnej wiedzy o swojej córce), wyganiał mnie z domu (na szczęście teraz w domu jestem gościem, bo od blisko czterech lat mieszkam w zupełnie innym mieście, miałam odwagę się uniezależnić psychicznie, choć trochę), mówił, że mogę zarabiać na ulicy jak dziwka, że go to nic nie interesuje. generalnie tyle gorzkich słów usłyszałam z jego ust, że mam bardzo poważne problemy z samooceną, moje kompleksy są tak ogromne, że nie mogę doszukać się żadnej pozytywnej cechy zarówno w moim wyglądzie jak i charakterze. co do ojca, jego zachowania tak naprawdę nie jestem w stanie opisać, to tylko czubek góry lodowej. teraz jestem zła na siebie, że traktuję to forum i Was moi mili, jako miejsce, gdzie moge się wyżalić, a tak nie powinno być. czy znacie jakiegoś dobrego psychiatrę, terapeutę, który jest w stanie pomóc w potrzebie, leczącego na terenie Warszawy? czy macie może czasami atak płaczu nie do opanowania, gdy nie możecie się w żaden sposób uspokoić? w moim przypadku zawsze towarzyszy temu ogromne zdenerwowanie, łapczywie przy tym oddycham, że jestem o malutki kroczek od omdlenia. nie wiem nic.
Odnośnik do komentarza
Witaj joyann. Twoje relacje z ojcem bardzo przypominaja moje, z moim ojcem, ktory nie był alkoholikiem TYLKO stosował przemoc. Przepracowałam moje * złe* dzieciństwo dzieki książkom przeczytanym na ten temat, dzieki udziałowi w grupie wsparcia , dla osób współuzależnionych( mój mąż był alkoholikiem). Dlatego dla Twojego dobra doradzam Ci przepracowanie Twoich złych emocji i doświadczeń przeżytych w domu przy pomocy terapii lub dzięki udziałowi w grupie wsparcia, gdyz mozesz wyprowadzic siue nie wiem doką, a ojciec bedzie miał nadal wpływ na Twoje zycie ( poprzez emocje i wspomnienia, krzywdy przechowywane w sobie). Na commedzie na uzależnieniach jest watek *DDA ( DOROSLE DZIECI ALKOHOLIKÓW), na którym znajdziesz bardzo dobre informacje dot.zachowań dzieci pochodzacych z toksycznych rodzin, oraz wpływ takich rodzin na dalsze zycie dorosłych już dzieci. Dzieki temu bedziesz mogła zrozumiec, czemu czujesz sie tak jak obecnie ( nagłe napady płaczu itd). Na tamtym forum miałam swój watek *Żeby nie pic, trzeba mieć*, na którym też zamiesciłam troche dobrych materiałów dot.tematu nałogów, współuzależnienia itd. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
JOYANN: mój ojciec też twierdzi, że moje lęki są nieudolną próbą zwrócenia na siebie uwagi. co prawda nie pije, ale zdradza moją Mamę. ma nawet syna na boku :(. Według mojej poprzedniej psychoterapii lekarz stwierdził, że moje lęki właśnie wzięły się z relacji z ojcem. odbyło się nawet spotkanie najpierw rodziców wraz ze mną, potem ich samych. pamiętam tylko, że siedziałam za nimi i płakałam, Mama tak samo, a ojciec był cały czerwony. psychoterapeutka (rodzinna tym razem) zaproponowała terapię, ojciec był przeciwny. mi powiedział, że zależy mu na odbudowaniu relacji z rodziną, i wystarczy, żeby każdy powiedział, co mu leży na wątrobie. dopiero potem uświadomiłam sobie, że nawet przez chwilę nie podszedł do tematu poważnie... Następstwem tego było to, że olali terapię (jestem pewna, że ojciec wyperswadował to na Mamie). Kiedy się dowiedziałam, że nie kontynuują spotkań z psychoterapeutką poczułam, że mnie nie kochają. To były jedne z najgorszych chwil w moim życiu, byłam bezsilna i wszystkie moje nadzieje związane z posiadaniem normalnej rodziny totalnie legły w gruzach. Na samo wspomnienie płynie mi morze łez. a co do lekarza na terenie warszawy, to ja korzystałam z pomocy CBT na pięknej. dość długo się czeka, ceny też nie są najniższe, ale pomogli mi, muszę przyznać.
Odnośnik do komentarza
Gość jadwigaszpaczynska
Witam Wszystkich.Witam Cie , Panika. Jesli chodzi o rodziców, w książce Berta Hellingera *Miłość szczęśliwa* jest opis warsztatów, w których autor brał udział .Prowadzący warsztaty terapeuta kazał uczestnikom warsztatów wyobrazic sobie opcje : 1) co byłoby z nami jesli mielibysmy rodziców najlepszych , jakich tylko mozemy sobie życzyc?. 2)Co by bylo , gdybysmy mieli najgorszych rodziców , jakich potrafilibysmy sobie wyobrazic?. 3)Co by było, gdybysmy mieli rodziców dokladnie takich,m jakich mamy? Gdy uczestnicy warsztatów wykonali to ćwiczenie stwierdzili, że jesli chodzi o ich dalsze zycie NIE BYŁO ŻADNEJ RÓŻNICY. Nieważne jakie KARTY NA STARCIE DOSTANIEMY, wazne co z nimi zrobimy, jako DOROŚLI. --------------- A teraz napisze trochę moich przemyśleń, tez w podobnych klimatach. Najbardziej mi szkoda, kiedy młodzi ludzie, myślą jak dziadkowie, żyją w strachu, w trudzie ! Zamiast jak ZWYCIĘZCY mierzyć się z lękami, wybierają sobie , BYCIE OFIARAMI ! Sami sieją w głowach depresje i lęki, potem winią innych za swoje - udręki ! Ja to przerabiałam , gdyz sama tak żyłam, myśleć jak ofiara, już sie oduczyłam ! ----------------------- Małe dziecko , jak skorupka,nasiąka słowami , jestem chory, chyba umrę, nie mam siły na nic ! Wiele osób tak przy dzieciach, uwielbia narzekać dziecko wchłania to jak gąbka, tak rośnie kaleka ! Potem zyją w nich te słowa, bliskich, obcych ludzi, *nic ci w życiu się nie uda,! nie warto sie trudzić ! Jesteś głupi i za słaby, przestań sie tak popisywać, mądrzejszym od ciebie trudno, przed szereg sie nie wyrywaj ! W KAŻDYM Z NAS WCIĄŻ ŻYJA SŁOWA, kiedyś zasłyszane, które nas od środka, niszczą , bo są wciąż l nie posprzątane ! Kto potrafi się uwolnić , od cudzych przekonań, które niszczą jego życie, tego nic tu nie pokona ! Będzie mógł osiągnąć WSZYSTKO, CO SOBIE ZAMIERZY, gdy zaufa swojej Duszy, gdy W SIEBIE - UWIERZY ! Przeczytałam dzis na któryms wątku zdanie młodej osoby, która czuje sie jak staruszka.Uswiadomiłam sobie wówczas, to z czym sie spotkałam w przeczytanych przeze mnie książkach, ze w dzieciach zyją ich dziadkowie, babcie, rodzice i osoby ( czyli ich przekonania, słowa, ktore dzieci zasłyszały, wiara w dziecko i w jego mozliwosci, lub brak takiej wiary rodziny w dziecko).Myślę, ze te NADAL ŻYJĄCE W WAS , przejęte od dziadków czy rodziców przekonania dot. zdrowia, chorób, możliwości zyciowych nadal ŻYJĄ W WIELU Z WAS. Stąd te Wasze lęki przed smiercia, chorobami ( byc moze ktoś z bliskich osób przy Was narzekał na zdrowie, czy bliscy przy Was rozmawiali o chorobach, czy śmierci, nie zdając sobie sprawy, ze to są tematy za trudne do zrozumienia dla dziecka.Teraz pewnie ponosicie konsekwencje tych zasłyszanych * madrosci zyciowych*. W wielu ksiązkach zetknełam sie z taką interpretacją powodów, dla których dzieci czy młodzi ludzie panicznie boja sie smierci, chorób itd. i to dla mnie ma sens. Zwłaszcza, ze mój dorosły już syn opowiadał mi , ze gdy miał 6 lat babcia zabierała go na pogrzeby , a on sie potem bardzo bał. Jest takie zdanie, ze * do wrazliwych uszu dzieci powinny dochodzic tylko mądre i zdrowe informacje*, a my przy dzieciach ,mówimy o wszystkim, do czego emocjonalnie nie sa gotowe.( nie mówiąc juz o filmach, wiadomosciach i programach, których ABSOLUTNIE DZIECI NIE POWINNY OGLĄDAĆ) Dlatego doradzam kazdej osobie, zeby przyjrzała sie PRZEKONANIOM , W KTÓRE WIERZY * po dziadkach, babciach, rodzicach itd*, które wyrzadzaja jej szkode i zeby wykasowała je ze swojej świadomości.Dobre, zdrowe wzorce i przekonania mozna pozostawic, albo zmodyfikować . Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Witam, widzę, że nerwica głównie bierze się z przykrych przeżyć z dzieciństwa i z niewłaściwego podejścia rodziców. Mój ojciec też był alkoholikiem, ale na szczęście nie mieszkam z nim już ponad 15 lat i w sumie nie pamiętam tych złych chwil, bo byłam bardzo malutka, a i tak zostało w psychice... Ja dzisiaj wieczorem mam gości i będziemy razem świętować. Jakoś teraz się nie stresuje, chociaż nocy nie przespałam... Mam nadzieję, że strach dzisiaj do mnie nie przyjdzie, jak na razie jest dobrze, zobaczymy co będzie później... Odezwę się jeszcze:*
Odnośnik do komentarza
a ja w końcu zostaję w domu na sylwestra. pić nie mogę (chociaż i tak nie piję, a mam ochotę nawalić się na smutno), na imprezy nie mam sił i ochoty. smutno jak cholera. Ale Wam z uśmiechem na twarzy życzę szczęśliwego, zdrowego 2010 roku :*
Odnośnik do komentarza
Witam WSZYSTKICH * forumowiczów*.Mam nadzieje, ze NOWY ROK okaze sie bogatszy w RADOŚĆ, SPOKOJ , ZDROWIE DLA WSZYSTKICH, czego z serca życze. Na dobre rozpoczecie roku podziele sie z Wami wierszykiem, ktory powinien sie Wam, młodym spodobac.( który wbrew pozorom nie dotyczy ludzi uzaleznionych od nałogów, lecz * nieświadomych radości w nich obecnej*) O B U D Ź S I Ę ! Obudź się nareszcie, tak swe życie zmień, byś z radością witał, każdy nowy dzień! Zacznij ŻYĆ ŚWIADOMIE, trzeźwy umysł miej, prochy i alkohol usypiają cię ! Znieczulają ciebie, Życie obok płynie, ty ciągle przebywasz w uśpionej krainie! Stań mocno na nogi, poczuj Życia smak, chociaż jest w nim smutek, częściej radość trwa ! A wtedy zrozumiesz, ŻE ŻYCIE JEST CUDEM, stworzonym przez BOGA , dla nas, WSZYSTKICH LUDZI ! I nie martw się o tych, którzy chcą spać dalej, maja wolną wolę, SAMI - WYBIERAJĄ ! Życzę WSZYSTKIM OBUDZENIA W SOBIE UŚPIONEJ RADOŚCI. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Jestem i również życzę wszystkiego co najlepsze na ten nowy rok. Przeżyłam wczorajszą imprezkę, chociaz nie można tego nazwac imprezą, po prostu posiedzielismy sobie ze znajomymi, ale miło było. Tylko jak wzięłam łyka alkoholu, to tak mi się w głowie zaczęło kręcić! Długo miałam te zawroty, ale w końcu przeszło. Ale po nich oprócz kieliszka szampana już nic mocnego nie tknęłam... Teraz jestem taka nijaka, niby śpiąca, niby nie... czuję, że mam strasznie lodowate stopy, aż mnie to drażni... Chyba jakis filmik sobie obejrzę... Pozdrawiam:)
Odnośnik do komentarza
ALLA: masz jakiś sposób na przetrwanie studniówki? Ostatnio nie wychodzę z domu, nawet jeśli sobie postanowię wyjść chociaż na moment, to i tak nie daję rady.. Nie wiem co to będzie... Na jednym z forów tej strony czytałam o nerwicy lękowej, forumowicze mówili o 20 latach z niepokonaną nerwicą. Boże... ;(
Odnośnik do komentarza
Panika z tego co widzę to jestem rok od Ciebie młodsza i do studniówki mam jeszcze czas, chociaż jak ją sobie wyobrażę to kiepsko to widzę... ale wole o tym jeszcze nie myśleć... Mi nawet dobrze to wolne minęło, spotykałam się ze znajomymi i o dziwo czułam się dobrze, aż mi się nie chce do szkoły wracać! Wyjście z nerwicy wymaga jednak silnej woli i odpowiedniego charakteru, ja przeczytałam mnóstwo książek, mnóstwo rad i historii i jakoś nie umiem tego wprowadzić w życie... nie wiem... może nie mam motywacji... Nie wiem czy czytałaś *Historię jednej nerwicy* na republice, ale aż mi się nie chce wierzyć, że ten facet tak szybko wyzdrowiał, ogromnie podziwiam...
Odnośnik do komentarza
Zazdroszczę Ci.. Moja studniówka jest za 3 tygodnie i na samą myśl jest mi słabo, tam będzie tylu ludzi, ogromne zamieszanie... I jeszcze matura, o studiach nie wspominając... Jutro do szkoły. Już nie wiem, co robić, nastawiam się, że będzie źle- jest źle; nastawiam się, że będzie dobrze-jest źle. Naprawdę chciałabym wziąć się za siebie, ale zero motywacji i mobilizacji, skoro dzień w dzień tyle porażek. Alla, skąd jesteś?
Odnośnik do komentarza
Witaj Paniko. Mam dla Ciebie podobna radę jesli chodzi o jutrzejsze pójscie do szkoły ( a ponadto na studniówke i mature) , o której napisałam do AŁŁY Jest to taka WEWNETRZNA( emocjonalno-psychiczna zgoda( na NAJGORSZĄ OPCJE. Dla podświadomosci ( bo to ona jest tym dzieckiem w nas, które sie boi i Cie straszy) sam FAKT WYRAŻENIA PRZEZ CIEBIE ZGODY ,,ze np.sie osmieszysz w szkole, bo niewiadomo jak sie zachowasz( podobnie jak na studniówce) jest takim stwierdzeniem, ŻE TY SIE NIE BOISZ. Wyrazajac taką ODGÓRNĄ ZGODE NA NAJGORSZA DLA CIEBIE OPCJE( a tylko Ty wiesz , co jest ta najgorsza opcja), wytracasz z ręki BROŃ LĘKOWI.Bo jak tu straszyc kogos, kto MÓWI: NIE BOJE SIE NP:ŻE ZEMDLEJE W SZKOLE, ŻE SIE OSMIESZĘ.To niewazne, ze bedziesz sie bała wewnetrznie, moze bedziesz rozdygotana w środku na sama mysl o takiej odwadze i rzuceniu wyzwania lękowi.Musisz wiedziec jedno, ŻE DLA PODŚWIADOMOŚCI CZY JESZ CYTRYNE, czy tylko jedzenie cytryny sobie wyobrazasz, znaczy to samo bo i tak sie * kwasisz*.To samo dotyczy takiego powiedzenia jej :To NAJWYŻEJ., stanie sie to czy to i co z tego.Przeżyje to.A do studniowki masz jeszcze trzy tygodnie wiec mozesz sobie powmawiac, e : choćbys pekła, zemdlała, wygłupiła się itd(sama dodaj od siebie inne mozliwosci*, to jesteś gotowa RAZ WRESZCIE ZACHOWAĆ SIE JAK DOROSŁA I PÓJDZIESZ NA STUDNIÓWKE.Oczywiscie zostaw sobie taka małą furtke, polegajaca na tym, ze Z GÓRY POWIEDZ TEZ SOBIE, ZR GDYBY CIE SYTUACJA PRZEROSŁA, w któryms momencie, to wyjdziesz z sali, ale nie jako pokonana, TYLKO BĘDZIE TO TWÓJ WYBÓR ADEKWATNY DO DZIEJACEJ SIE Z TWOIMI EMOCJAMI W DANYM MOMENCIE SYTUACJI. To tylko taka moja rada, ale nieraz ja stosowałam, podobnie jak moje przyjaciółki.Podpowiadam Ci również to, co ja stosuje.Powierzam BEZWARUNKOWO WAZNE DLA MNIE SPRAWY, na które nie mam wpływu BOGU i prosze, zeby je POBŁOGOSLŁAWIŁ BEZWARUNKOWO ( czyli jakbym nie miała oczekiwań, zeby było jakoś).Pozdrawiam. GDY CZEKA CIE TRUDNA LEKCJA, GDY WSZYSTKO SIE MOZE STAĆ, rozważ te wszystkie * za * i * przeciw* i powiedz Życiu : *TAK* A gdy wyrazisz zgodę, na kazde rozwiazanie, nawet to najtrudniejsze, to, czego pragniesz _ siie stanie !
Odnośnik do komentarza
Paniko, 3mam kciuki za Ciebie. Ja też ogromnie się denerwuję przed jutrzejszą szkołą, zawsze tak mam, gdy było kilka dni wolnego, ciężko potem wrócić do rytmu. Dobrze, że tylko dwa tygodnie i mam ferie. Jestem z okolic P- nia. Ja już kiedyś pisałam, że skorzystałam z tej rady z postu powyżej i mi pomogło- naprawde i jestem wdzięczna, muszę wyrobić w sobie taki nawyk i częściej to stosować... Pozdrawiam:*
Odnośnik do komentarza
Witam.Instaluje fragment wypowiedzi osoby, która jest na etapie próby wychodzenia z nerwicy.Moze jej wypowiedx pomoże komus z Was inaczej spojrzec na sprawę wpływu myslenia na jakość Waszego życia. Pomogla mi dziewczyna, powtarzala, ze nic sie nie dzieje, ze musze myslec racjonalnie, poztywnie. Mowila mi, ze jestem silny i ze dam rade. Zaczalem zmuszac sie do jedzenia choc to wywolywalo u mnie panike, zaczalem wychodzic na zewnatrz, nie da sie opisac stanu w jakmim bylem. jakby moje cialo bylo obok. Poszedlem do psychiatry, przepisal afobam, arcetis i doxepine. Afobam bralem tydzien, bo powodowal u mnie napady paniki. Zanim leki zaczel dzialas minely 2 tyg. 2 piepszone tygodnie w piekle. Mineo 1,5 miesiaca, siedze dzis i pisze to o chce abyscie uwierzyli w to, ze jezeli sie czegos bardzo chce mozna zrobic wszystko. Wszystkie problemy jakie nas dotycza SĄ SPOWODOWANE MYSLAMI. . One nie sa racjonalne, teraz wiem, ze strach mnie nie zabije, nie zrobi mi zadnej krzywdy. Jest tylko emocja spowodowana przez stare skojarzenie, ktore jest przyzwyczajeniem. UWIERZCIE, ŻE W COKOLWIEK O SOBIE UWIERZYCIE, STANIE SIE PRAWDA. Nie mam juz atakow paniki, nie boje sie tego czego sie balem. Boli mnie zoladek ale gsy tylko o tym pomysle, czasem mam gule w gardle. Ale nie mozna miec wszystkiego od razu. Pamietajcie, badzcie racjonalni, nie wierzcie swoim objawom to tylko emocje. Mam swietna terapie w pliku pdf. dla kazdego kto zechce. Moj numer gg 6334477. Chetnie porazmawiam z kazdym. Moze ktoś z Was zechce z ta osoba nawiązać kontakt.Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
W poprzednim poscie przytoczyłam wypowiedź osoby dzieki której dowiedziałam sie o tzw.terapii dr.Richardsa.Poszukałam danych w internecie na ten temat i zklejam fragment jednego z postów na ten temat.Poniewaz ta terapia jest pomocna w fobiach społecznych, a Wy takie macie, moze Wam sie przyda. Temat: Terapia Richardsa Tu wam wrzuce linka do najlepszej na świecie terapii behawioralnej dr.Richardsa www.rapidshare.com/files/203179673/0.12.pdf Robicie ją sami w domu po dwoch tygodniach fobia znika o jakieś 80% im dłuzsza praca tym coraz lepiej aż do końca,tyle że możliwe są nawroty i od nowa trzeba robić później jak już nie masz nawrotu jest na stałe zaleczony do końca życie praktycznie.Lepsze jak dla mnie od seroxatu,efectinu i anafranilu. pzodrawiam Pozdrawiam i zycze powodzenia.
Odnośnik do komentarza
Witam. Próbowała Pani pobrać ten materiał??... bo ja nie mogę wejść na ten podany link... Dziś pierwszy dzień w szkole... jakos poszło, spodziewałam się gorszego, a w sumie tylko na pierwszych dwóch godzinach miałam lekkie duszności. Oby tak dalej:) Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Witaj * a* Miałam juz informacje ., ze ten link ma jakis feler ( wzięła,m go z pewnego postu i byłam pewna, ze jest dokładny)..Spróbuje sie dowiedziec, jaki jest w nim błąd, ale tez podpowiadam Ci żebys weszła w googlach na strone * trening fr.Richardsa* moze tam beda dokładne dane tego linku.Gdy bedę cos wiedziała na ten temat, napisze.Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Witaj *a*. Weszłam na strone terapia sel-help dr Richards i tam znalazłam ten link do polskiej wersji tej terapii.Sa tam tez podane linki do angielskiej wersji tej terapii. Ale ja nie jestem zbyt mocna w internecie, więc moze Wy, młodsi lepiej sobie z tym poradzicie. http://rapidshare.com/files/302087612/Richards.rar Ponizej cytuje fragment postu , w którym osoba stosujaca te terapie wypowiada sie na temat jej efektów. No ja stosuje Richardsa sumiennie już 7 tydzień. Obserwuje, że zmienia sie moje nastawienie do siebie i do swiata na bardziej racjonalne i pozytywne. Łapie sie na tym, że nie narzekam, nie załamuje rąk, nie chowam sie tylko z odwagą wychodze do ludzi z myślą: a raz kozie smierc, co mnie nie zabije, to mnie wzmocni . Pomaga mi bardzo również teoria, że lęk jest widoczny i doczuwalny tak naprawde tylko dla mnie, postronni obserwatorzy nie zwracaja uwagi na trzęsące sie rece, a nawet jak je zobaczą, to mają to głeboko w tyle, bo każdy jest zajety i skupiony na sobie i nikt mnie nie obserwuje i nie ocenia tak bacznie jak mi sie wydaje .Mówie ci, ta terapia dziala. Przykro mi, ze narobiłam troche zamieszania tym błędnym linkiem, ale nie jestem obcykana w internecie na tyle, zeby umiec sciągać linki itd.Ja tylko przekazuje informacje, które moga byc pomocne w radzeniu sobie z nerwica.Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
nie wzięłam dziś ani jednej tabletki sympramolu (lek na serce, pomagający się uspokoić). Co prawda, byłam tylko 3 godziny w szkole, Mama mnie przywiozła i odwiozła, ale jakoś przeżyłam. Co prawda byłam tylko na jednej lekcji, bo jednego nauczyciela nie było, a na kolejną nic nie umiałam, ale jakoś wytrwałam. Przez stres nie mogę zasnąć, co mnie denerwuje, bo potem w ciągu dnia lęki się nasilają... W piątek jadę na drugą wizytę do lekarza...
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×