Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Strach przed przedwczesną śmiercią i osieroceniem dziecka przy nerwicy lękowej


chudzina

Rekomendowane odpowiedzi

Wiatam mam 32 lata 4 letniego synka,moja choroba-nerwica lekowa zaczela sie od choroby mojego dziadka 90-letniego ktorym sie opiekuje, gdy dziadek zarochorowal i musialam przy nim czuwac dopadl mnie lek ze nie dam rady jak on umrze. z czasem jego stan sie poprawil,a w marcu tego roku padlo na mnie-lek przed smiercia moja. co tydzien karetka,szpital,badania,umieram przecietnie co 6 h-diagnoza nerwica lekowa. potrafie nie wychodzic z domu bo boje sie ze umre na ulicy i nikt mi nie pomoze bo pomysla ze jakas pijaczka,gdy mnie cos zaboli juz mysle ze to zawal-umre,wylew-umre. ataki ktore mam dosc czesto sa straszne, chodze do psychologa-jest fajnie jak wyjde,poznoiej wraca wszystko ze zdwojona sila. biore leki -cital,i w przypadku beznadziejnym 3x dziennie atarax.najgorsza jest ta mysl ze nie zdaze wychowac synka bo umre a tak bym chciala,do tego stopnia ze dzieciaczek pyta sie codziennie -mamusiu jestes zdrowa,nie umrzesz prawda. koszmar.prosze o pomoc kogos kto mial to samo i wygral, chetnie umowie sie na spotkanie i porozmawianie w ciszy, mieszkam w warszawie na ochocie,pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
chudzinko droga ja mam to samo. Wielu z nas, zmagających się z nerwicą lękową zna doskonale to codzienne umieranie. Założyłaś nowy wątek ale istnieje już jeden o tym samym tytule. Znajdziesz go (jako drugi) po lewej stronie w zestawieniu najpopularniejszych wątków. Dołącz do nas, poczytaj wcześniejsze posty - doświadczenia ludzi to prawdziwa skarbnica wiedzy jak sobie radzić, a zarazem poczucie, że nie jesteś sama. Każdy cię wysłucha, wesprze, coś podpowie. Nie musisz z tym być sama. Pozdrawiam cię ciepło
Odnośnik do komentarza
Szybko się nie da z tego wyjść, mi pomogło: 1. psychoterapia 2. leki 3. zmiana trybu życia na bardziej aktywny fizycznie 4. zmiana sposobu odżywiania na bogatsze w witaminy i minerały 5. życie duchowe, modlitwa, czytanie itp. Wyjście z tego trochę potrwa ale trzeba uderzyć nerwicę wielopłaszczyznowo i zmianę trybu życia trzeba później już kontynuować, nie jest to tylko środek na poprawę, to musi być sposób życia, bo to cholerstwo ma tendencję to nawrotek.
Odnośnik do komentarza
Gość agness1234
Przede wszystkim nie mozna usiasc i sie zalamywac ze to akurat spotkalo mnie dla czego akurat mnie nie kogoss innego..itd.....pamietajmy wszytsko lezy w naszej psychice musimy sobie to uswiadomic my tym sterujemy jakie objawy nas spotykaja jak silne kiedy i gdzie pamietajmy-mozna normalnie z tym funkcjonowac nie mozemy zamknac sie w swoim swiecie domowym nigdzie nie wychodzic bo w domu czujemy sie najlepiej i niec nam nie jest przeciez kazdy czlowiek powienien miec kontakt ze swiatem zewnetrznym....wiem ze jest to trudne bardzo trudne wyjsc normalnie z domu isc na zakupy na spacer z przyjaciolmi do kina takie normlane czynnosci ktore wykonuje kazdy czlowiek dla innych to straszna meczarnia lęk,przerażenie zero statysfakcji.... wydaje nam sie ze czas sie zatrzymal w tych naszych 4 bezpiecznych scianach ale nie oszukujmy sie czas leci bardzo szybko omija nas tyle wspaniałych rzeczy :) dlatego apel do wszystkich czytajacych te pare zdan: glowa do gory bedzie dobrze jesli sami bedziemy chcieli zeby dobrze bylo :) chcemy gdzies wyjechac???hmm.....dlaczego by nie przeciez wyjazd to nie koniec swiata jedziemy przeciez z osoba ktorej ufamy,kochamy,wierzymy itd....wiec niech wali sie caly swiat w razie potrzeby mamy siebie mamy bliskie naszemu sercu osoby ktore w razie potrzeby nam pomoga :) cieszmy sie z tego co mamy :)zjmijmy sie rzeczami ktore sprawiaja nam stysfkcje ktore lubimy robic:) korzystajmy z zycia :) czlowiek nawet nie wie ile jest w stanie zniesc kazdy z nas ma w sobie ogrom sily....wiec damy rade kochani :)
Odnośnik do komentarza
Chudzina ja też choruje na nerwice lękową już od 11 lat, z różnymi objawami, dolegliwościami i o różnym nasileniu. Wiem że to głupie ale w chwilach takich mocnych atatków poprostu już nie mam sił walczyć i jedyne co bym chciała to źeby już nic nie bolało i przestało być mi słabo, boje się że umre. Wczoraj miałam mocny atak, dostałam kroplówke (bo był nowy lekarz), dziś rano dostałam znowu kroplówke, pobrali krew do badania (jutro wyniki które napewno będą dobre jak zawsze), mam skierowanie do neurologa znowu, dziś troche lepiej się czuję ale niepokój czuje wciąż wewnątrz, nawet w sklepie zastanawiałam się kiedy będzie mi słabo i czy nie zemdleje, to jest paranoja. Ostatni lekarz zmieniał mi leki 3 razy, ale mam z nimi problem bo starsznie boję zmiany każdego nowego leku, nawet ulotek czytać nie moge bo mam wszystkie negatywne objawy z ulotki, jestem psychiczna poprostu. Teraz biore coaxil 3x1, niby lepiej się czuje, ale niestety obawy siedzą wewnątrz i atakują w najmniej oczekiwanym momencie. Przepraszam za haotyczną wypowiedź ale mam nadzieje że wiecie co chciałam wyrazić. Pozdrowienia dla wszystkich
Odnośnik do komentarza
chudzinko nasza najdrozsza mysle ze troche sama sie nakrecasz i wpedzasz w paranoje :/ wiem ze jest ci ciezko ale nie mozesz pozwolic na to zeby ta choroba przejela nad toba kontrole ja tez mam nerwice lekowa i tez mam ataki pierwszy raz mialam jak chodzilam jeszcze do szkoly myslalam ze umre nie moglam zlapac powietrza serce bilo mi tak jakbym miala je zachwile wypluc nogi jak z waty po prostu KOSZMAR na szczescie jakos doszlam do domu myslalam ze to przemeczenie ze to wszystko minie ze pojde spac obudze sie nastepnego dnia jak nowo narodzona i wszystko bedzie jak dawniej niestety..... nastepnego dnia wstalam czulam jakis lęk przed pojsciem do szkoly bo akurat pierwszy moj atak zdarzyl sie pod szkola moze wlasniedlatego czulam taki niepokoj..i tak dzien w dzien. przez 3 tyg nie chodzialm do szoly ale wiedzialam ze w koncu bede musiala pojsc bo to byla klasa maturalna czulam sie jakbym byla psychiczna rano czulam sie ok a gdy tylko usiadlam na lekcji koszmar zaczynal sie na nowo!! bylam zalamana poza tym nikt mnie nie rozumial rodzina myslala ze symuluje chorobe..ktoregos dnia mialam taki atak paniki ze poszlam do lekarza weszlam do gabinetu powiedzialam co i jak lekarka zmierzyla mi cisnienie mialam bardzo niskie puls ponad 120 dostalam tabletki hydroksyzynium jakos tak 25 mg doktrorka zaczela do mnie mowic zebym sie uspokoila ze nic mi nie bedzie a gdy sama sie nakrecam to robie jeszcze gorzej bo mozge zemdlec itd....i wiecie co nagle poczulam jak te wszytskie objawy zaczely ustepowac wyszlam z gabinetu jak nowo narodzona ale kolejnego dnia znow to samo pierwszy raz zarzylam ta tabletke kiedy szlam do szkoly prawie usnelam na lekcji zwolnilam sie z lekci i poszlam do domu nie bylam tak potwornie oslaiona ze nie mialam sily chodzic czulam sie jakbym byla pijana lezac sobie w lozku myslalam co ze mna teraz bedzie zerwalam tez z moim chlopakiem bo nie bylam w stanie sie z nim spotykac chodzic na spacery itd.... i wtedy powiedzalam sobie: NIE!!!! nie bede lezec uzalac sie nad soba plakac zamykac sie w domu NIE!!! powiedzialam sobie ze bede z tym walczyc i tak bylo z calego opakowania tabletek zjadlam tylka tę jedna jedyna pomagalam sobie w ciezszych chwilach jedynie Validolem ok 4 zl 10 tabl(tak na marginesie polecam..ziolowy nie uzaleznia bardzo mietowy lepiej sie po nim oddycha ) itak jest do dzis od tamtej pory minelo juz chyba 4 lata oczywiscie to cigle gdzies we mnie siedzi ale walcze z tym sama spaotykam sie ze znajomymi wyjezdzam....probuje sie zyc normalnie....... widzisz jak zostalam calkiem sama nie mialam nawet z kim o tym porozmawiac wiec rozmawialam sama ze soba gdy czuje sie zle i gdy mam jakies napady lęku zaczynam cos robic kiedys poszlam zamiatac cale podworko zeby tylko nie myslec pisalas ze masz 4 letniego synka wiec masz dla kogo walczyc spedzaj duzo czasu na zabawach ze swoim synusiem rob cos sprobuj sama z tym powalczyc nie daj sie...a powiedz jak wyglada twoj normalny zwykly dzien??????? co robisz pracujesz???? Pozdrawiam!!!
Odnośnik do komentarza
witam wiem ze wy wszyscy ktorzy do mnie piszecie dajecie mi sile i otuche,kurcze mysle wlasnie ze to co napisal mi ---greg----jest normalnie prawda.-modlitwa-ona mi pomaga bardzo ,czasem usypiam z ksiazeczka,wizyta w kosciele wycisza. podjelam kolejny krok zapisalam sie do osrodka COGITO na psychoterapie,mysle ze tam znajde odpowiednia pomoc,postaram sie walczyc z atakami aby kolejny raz nie dac plamy jak przyjedzie karetka,a sanitariusz powie-pani marto znowu? zawarlismy mala umowe ze juz nigdy nie zadzwonie z takimi dolegliwosciami. musze byc silna dla siebie i dziecka-bede walczyc!!!!!!!!
Odnośnik do komentarza
I brawo chudzina, tak właśnie trzymać, mi psychoterapeuta objaśniał żeby nie koncentrować się na objawach bo wszyscy je znamy, tylko szukać prawdziwej przyczyny nerwicy. Jeśli nie cierpisz na jakąś chorobę fizyczną to jest na plus, teraz terapeuta postara się dotrzeć do prawdziwego problemu i z miesiąca na miesiąc będzie lepiej, tylko się nie zrażaj bo na początku wydaje się że to nic nie daje. Powodzenia!
Odnośnik do komentarza
Gość zwyklniezwykla
U mnie akurat pomogl maz, przy pierwszy ataku pogotowie tez zbytnio sie nie spieszylo, chyba wiedzieli do jakiego *przypadku* jada... Dali tylko cos na uspokojenie i pojechali... Kolejnego dnia kolejny atak, i tak przez 2 tygodnie, dzien w dzien!Bylam wykonczona, nocami nie spalam, bo miewalam ataki, w ciagu dnia ledwo zylam. Balam sie wchodzenia po schodach, bo bylam pewna, ze serce nie wytrzyma i dostane zawalu. Siedzialam w domu i czekalam, az znowu cos mnie zaboli. Ale niestety, a raczej *stety* musialam odprowadzic coreczke do przedszkola. Po drodze jest kosciol. Wracajac wstapilam. Wiecie, siedzialam tak w lawce, w absolutnej ciszy i lzy lecialy mi po policzkach, bo bylam pewna, ze powoli zbliza sie moj koniec. Ze chyba umieram, ze przy kolejnym ataku nie wytrzymam... A to wszystko jajo prawda!!! Za ktoryms tam razem na pogotowiu byl akurat mlody, ale doswiadczony lekarz. Zglosilam sie z bolem w klatce piersiowej, strasznie mnie wtedy kulo, bolala cala prawa reka, bylam pewna, ze to cos powaznego. Powiedzialam co mi dolega, a lekarz na to *prosze sie rozebrac do ekg, ale daje glowe sobie urwac, ze to tylko nerwica. Na to sie nie umiera, ale pomoc Pani moze tylko Pani sama.* Oczywiscie wyniki byly idealne, podobnie jak tarczyca, morfologia, elektrolity itp. Od tego czasu zdarzaly sie ataki i chcialam kolejny raz jechac na pogotowie, malo tego, kiedy przy kolejnym ataku maz zaprotestowal, i powiedzial, ze nie zawiezie mnie na pogotowie, bylam gotowa pojechac sama. Nie wiem, jak mialabym wtedy dac rade pojechac samochodem, ale bylo mi obojetne... Wtedy maz kazal polozyc sie plasko na podlodze i spokojnie powiedzial *sluchaj dzis pojedziemy na pogotowie, tak jak do tej pory, znowu dostaniesz zastrzyk na uspokojenie i wrocimy do domu, a co jutro? Znowu? Bedziemy tak jezdzic w kolko? Nic Ci nie jest, poloz sie, spokojnie oddychaj i wszystko wroci do normy*. Tak tez sie stalo. Czasami miewam jeszcze ataki, juz nie tak mocne jak za pierwszy razem, ale bywa, ze czuje jakbym sie dusila, wtedy wstaje otwieram szeroko okno oddycham gleboko i spokojnie. Wypije szklanke wody i spie jak niemowle ;) Sluchajcie tylko spokoj, spokoj i modlitwa sa najlepszym lekiem na nasze nerwy. I pamietajcie na nerwice sie nie umiera.
Odnośnik do komentarza
Hey Greg, z pewnością ma dużo racji Twój terapeuta, tylko co zrobić gdy objawy są tak silne, że nie jesteś w stanie opanować złych myśli, kiedy masz wrażenie że wszystko bierze w łeb. Ja mam problem z przerwaniem błędnego koła. Nawet jak w miarę jest spokojnie, to mój mózg jak zaczarowany cały czas krąży wokół choroby. Potwornie z tym ciężko.
Odnośnik do komentarza
Gość zwyklaniezwykla
Przez pierwsze dwa miesiace lezac w lozku sluchalam swego pulsu. W czasie ataku mialam 190 uderzen na minute. Mimo, ze byl spokojny ja ze strachem czekalam kiedy znowu sie podniesie i tak sie dzialo. Nie moglam sie opamietac, nie potrafilam sie powstrzymac, by nie liczyc ile uderzen mam na minute. Tak wlasnie sie nakrecalam. Kempes powiedz sobie *bedzie co ma byc*, a zobaczysz, ze jutro znowu bedzie nowy dzien. Gwarantuje :) Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
dzieki wam wszystkim,moj maz tez juz nie reaguje,jak mam atak to kaze mi jechac autobusem,zreszta moje malzenstwo to tez jeden klebek nerwow,jest opryskliwy,krzyczy z byle powodu,wyladowywuje swoje zlosci na dziecku,ale akurat z tym potrafie walczyc. sluchajcie no nie bede klamala nie naleze do szczuplych wiec postanowilam wziasc sie i za swoja tusze,powiesilam zdjecie najwiekszego grubasa jakiego znalazlam w necie na lodowce i kurcze wiecie co-pomaga.mysle ze moge jeszcze byc silna wlasnie dla dziecka-ba musze byc silna. wczoraj walczylam-bez ataraxsu-tlumaczylam sobie kurcze no co ma byc to bedzie,w niebie tez moze byc fajnie,spotkam sie z tymi co odeszli a bardzo mnie kochali-efekt-pomogla bez karetki. moj sanitariusz pewnie bylby dumny ze mnie. mysle ze moge,jak mam dola dzwonie do kolezanki ona akurat mi pomaga z tym swinstwiem,mysle ze jeszcze przed nami wszystkimi piekne zycie. i tak ma byc,
Odnośnik do komentarza
chudzina - zrobiłaś coś co jest ćwiczeniem w psychoterapii, mi terapeuta kazał nie walczyć z objawami i znosić je na ile będę mógł na ile dam radę, było to dla mnie nie do przejścia przez kilka miesięcy, w końcu co jakiś czas udawało mi się to wykonać, wytrzymywałem kilka minut, czasami całe ataki, aż w końcu któregoś razu dostrzegłem że liczba ataków maleje i są słabsze, zdziwiłem się ale wtedy zacząłem dostrzegać światło i to mi dodało sił i chęci. I tak z miesiąca na miesiąc było więcej wygranych niż przegranych, nerwica ustępowała, aż do momentu w którym już nie czułem się zamknięty w jakimś szalonym pudełku strachu, w końcu rzeczywistość zaczęła do mnie docierać. Przyznam że walczyłem, uprawianie sportu, lepsze jedzenie dodawało mi lepszego samopoczucia, aż w końcu minęła agorafobia, w końcu byłem bardzo szczęśliwy kiedy ten dziadowski stan zmalał na tyle że nie bałem się jeździć autobusem czy samochodem i tak z każdym misiącem był lepiej, czasami silne ataki wracały, bardzo silne, tak że myślałem że zaraz umrę, ale wiedziałem że nie mam co się obawiać i nie panikować i przechodziły. To tak w skrócie moja historia :).
Odnośnik do komentarza
Hey wszystkim Słuchaj Greg, a jakie leki bierzesz bądź brałeś ? Długo się już leczysz ? Ja zacząłem czytać książkę POTĘGA PODŚWIADOMOŚCI - Joseph Murphy. Słuchajcie, polecam wszystkim. Naprawdę trzeba zmienić sposób myślenia. W pełni zgadzam się z Gregiem - te 5 Pkt co należy zrobić aby pozbawić się choróbska. Innej drogi nie ma
Odnośnik do komentarza
czesc sluchajcie wlasnie dzis zabilby mnie samochod,moja mama zdazyla przeleciec ,ja niestety nie ,slyszala tylko krzyk mamy -uwazaj. sluchajcie stalam jak zaczarowana po czym zobaczylam ze auto przejechalo za mna. i w tym momencie poczulam ze to nie jest ten czas ze mam zyc bo mam dla kogo. doznalam szoku az rozbolal mnie zab,wsiadlam w autobus-od marca taksoweczki i wrocilam do domu,poszlam do kosciola na rozmowe z wielkim,ulga na sercu.tak mialo byc,a teraz przestawiam u synka meble tak dla relaksu......buziak dla wszystkich
Odnośnik do komentarza
Witam.Nie jestem tu nowa ale myśle ze mogę do Was dołączyć,znam wszystkie posty i forum na temat nerwicy bo niestety znowu ja mam.Kiedyś się z niej wyleczylam sama i bez leków a teraz znowu jest.Może nie taka silna jak kiedyś ale dokucza.Chciałam zapytać o ta książkę Potega podswiadomosci,gdzie ja można dostać?
Odnośnik do komentarza
Jeśli mogę coś podpowiedziec jak sobie radzę z newica to może akurat komuś pomoge a nie zaszkodze.Wiem co znaczą ataki paniki i leku,i wiem ze wszystkie badania mam dobre wiec sama sobie tłumaczę ze nie stanie mi się nic bo nie ma podstaw.Ktoś mi kiedyś podpowiedzial ze jeśli czuje ze to nadchodzi to nie ulegam temu i panikuje ,tylko przeciwstawiam się temu i udaje rozwscieczonego tygrysa....wiem ze to może śmiesznie brzmi ale to ja wtedy próbuje to atakować i powtarzam sobie ,ze nie poddam się tak łatwo,jestem tygrysica i TO Ja CIE ZAGRYZE!!!Nie rozczulam się nad sobą bo już to miałam tyle razy i nic mi się nie stało wiec i teraz nic mi się nie stanie.Tym lekom nie można się poddawać żeby one TOBA rzadzily tylko trzeba je odganiac.A w miedzy czasie pije kieliszeczek Nervosolu albo Neospasminy i za pare minut przechodzi.A potem mam satysfakcję ze nie udało jej się mnie wystraszyc.Mam nadzieje ze ktoś skorzysta z mojego przykładu i mu pomoże.Będę tu codziennie.
Odnośnik do komentarza
kempes - brałem xanax sr 5mg, dzieliłem tabletkę na pól i brałem różnie, czasami 2x dziennie czasami raz, ale zazwyczaj wtedy kiedy nie dawałem rady opanować lęku lub po prostu chciałem trochę odpocząć, ten lek mi pomógł nawet w tak małych dawkach. 1,5 roku się męczyłem, przeszedłem okres bezsenności, chyba z 2 tyg nie spałem tylko leżałem na czuwaniu, przez pierwszy tydzień było znoście ale w drugim polazłem po tabletki nasenne bo już nie wyrabiałem. Poza tym miałem jeszcze silny lęk przed braniem jakichkolwiek lekarstw, także nie łatwo było coś przełknąć. Dodatkowo denerwowało mnie odrealnienie. I koniecznie, ale to koniecznie kupcie lub zdobądźcie tą książkę, pomogła mi ogromnie, jak ją czytałem to wszystko się zgadzało, autorka sama doświadczyła nerwicy i wie co posze, to jest konieczna pozycja, terapeutka mi ją poleciła. POKONAĆ LĘKI I FOBIE - Judith Bemis
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×