Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Wątpliwości co do zabiegu ablacji


Rekomendowane odpowiedzi

Moniek- przede wszystkim ciesz się ze masz to już za sobą ;D zwróć uwagę, że wszystko poszło sprawnie pomijając to, co było przed zabiegiem ;] migreny mogą być skutkiem ubocznym przyjmowanych leków bądź po prostu odreagowaniem stresu związanego z ablacją. ja ją mam w kwietniu i już sie boję ;P ale trzeba miec pozytywne myśli ;p życzę duuużo zdrowia i uśmiechu ;) ;**
Odnośnik do komentarza
dokładnie, trzeba mieć dobre myśli, przeżyłaś koszmar ale to już za Tobą, każdy mówił, że w czasie zabiegu jest to okropny ból, czego bardzo wam współczuje (ja miałam ablacje pod narkozą), a co do migreny, po moim zabiegu często mnie boli głowa do dzisiaj, bywały tygodnie że codziennie nie mogłam tego wytrzymać choć nie wiem dlaczego, skąd one, ale cóż, wracaj szybko do zdrówka a Anuś nie bój się już :) nerwy odstaw na później, uwierz będzie na to czas ;)
Odnośnik do komentarza
Witaj Lauro. Bardzo miło z twojej strony, że udzielasz odpowiedzi na temat ablacji. Też będę miała ablacje w Poznaniu, na ul. Długiej. Ty też właśnie tam? Na odział dziecięcy to już o wiele za późno, bo mam 35lat. Więc pewnie będzie znieczulenie miejscowe. Kardiolog mówił, że dzień po ablacji już będę mogła wyjść. A ty byłaś w szpitalu 4dni? Piszesz, że dzień po zabiegu może robić się słabo, więc to dziwne, że tak szybko wypuszczają do domu. Trzeba koniecznie jechać na czczo? Nie wyobrażam sobie, bo rozważam, żeby jechać samej pociągiem. Nie mam też w tym dniu brać tabletki. Sądzisz, że lepiej, aby ktoś mnie zawiózł? Z powrotem załatwię sobie transport. Mam męża. Najwyżej zostawi dzieci u sąsiadów. Boli to wkłucie? A jaka atmosfera jest na sali operacyjnej? Mili, kompetentni ludzie? Zemdlałaś w łazience dzień po operacji, więc może ktoś powinien wtedy odprowadzić cię do toalety. Nie wiedziałam, że nie można zginać nóg i te komplikacje... Ale jestem zdecydowana. Od dziecka męczę się z częstoskurczem. Późno został zdiagnozowany, a później ciąża... Ciężko było przetrwać obie ciąże, szczególnie drugą, ale byłam pod opieką lekarzy. Dzieci zdrowe jak ryby na szczęście. Pozdrawiam ciepło
Odnośnik do komentarza
Bardzo sie cieszę, że to wszystko już za mną, i jestem pełna wiary, że będzie ok:) Szczerze mówiąc nie czytałam całego forum na tym portalu , tylko kilka tematów ale nie przypominam sobie żebym czytała, że zabieg jest bardzo bolesny, dlatego byłam bardzo nie mile zaskoczona;P No ale oczywiście nawet spodziewając się tego, i tak poddałabym się zabiegowi. I tak jak wspomniał ktoś wyżej, Anuś-bać się będziesz tuż przed, teraz nie zaprzątaj sobie tym głowy, nie myśl;) Akwarelko, komplikacji nie ma znowu aż tak wiele, z tych 10 h leżenia bez zginania nogi, na pewno większość prześpisz zmęczona zabiegiem więc minie szybko;) a potem zostanie najwyżej siniak, ja będąc 12h po zabiegu nie czułam w ogóle bólu, chodzić mogłam swobodnie, więc bądź dobrej myśli, i tak długo się męczyłaś, czas najwyższy coś z tym zrobić;) Życzę dużo zdrówka i pogody ducha zarówno tym będącym przed zabiegiem, jak i po;)
Odnośnik do komentarza
oj Anuś podobno trudno *wybłagać* ten zabieg pod pełną narkozą ;) Akwarelko ze względu, że dostałam się jeszcze na oddział dziecięcy to leżałam na ulicy Szpitalnej, to było tak, że we wtorek rano pojechałam do szpitala (tak ok 9 z tego co pamiętam, miałam tam już być) przyjęto mnie na oddział, w tym dniu zabrano mnie na echo serca, ekg, pobrano krew, założono wenflony i zaczęły się kroplówki, nie bój się, nie często (z resztą na szczęście bo bardzo tego nie lubiłam ;) ) dziwi mnie to, że chcą Cię dzień po puścić do domu, mój kardiolog mówił, że jeśli uda mi się wyjść w piątek tak po południu to będzie to najszybsza opcja jaka jest w ogóle możliwa, że wcześniej na 100% nie...a operacja zaczęła się o 9:00 w środę, czyli cała środa, czwartek no i piątek, a tak, trzeba leżeć, gdyż wkłucia są w miejscu pachwin nie można się ruszać, w ogóle tam siadać ani nic w tym stylu, coś ok godziny 18 wieczorem (w dzień operacji) pozwolono mi dopiero przewrócić się na bok delikatnie, wstawać nie mogłam, dopiero po obudzeniu się na drugi dzień (oczywiście może być z Tobą inaczej, może będziesz mogła leżeć krócej, a może dłużej, nie wiem od czego jest to zależne że tutaj niektórzy piszą, że chodzili pod wieczór w ten sam dzień co ablacja, opisuję tutaj tylko i wyłącznie swój przykład :) ) w ten drugi dzień na rano, wolno się podniosłam z łóżka (bo nie wiedziałam jak moje zagojenia, bałam się że pękną, wolałam być ostrożna) a pielęgniarka powiedziała że szybko mam się podnosić i pójść do toalety, może też to, że cały poprzedni dzień leżałam, a w tym tak nagle kazano mi się podnieść wywołał to, że zemdlałam, bynajmniej nie podobało mi się tamto podejście pielęgniarki wówczas...a leżenia się nie bój, minie szybko, a to co chwilkę przyjdzie pielęgniarka do Ciebie, a to pogadasz sobie z kimś kto leży obok, weźmiesz komórkę i zadzwonisz do męża, dzieci :) jakoś minie, nie jest tak źle, niektórzy narzekają że wytrzymać tego nie idzie ale mi minęło bardzo szybko, ogólnie lekarze i pielęgniarki były bardzo miłe :) a na sali operacyjnej? pamiętam jedynie tyle, że wskoczyłam (jeszcze w piżamie) na stół operacyjny, przykryto mnie czymś, spytano czy sam rade sama sobie zdjąć bluzkę, zrobiłam to, jedna pielęgniarka była miła, mówiła do mnie, co zaraz będzie, a inna spojrzała że mam na sobie spodenki od piżamy, zdjęła je, a z tyłu stał jakiś lekarz ( nie znałam go) więc poczułam się bardzo nie komfortowo :/ ale po chwili zasnęłam i to koniec co pamiętam z samego zabiegu?przygotowania do niego, jeśli Twój kardiolog kazał na czczo tak musi być, ja w dzień ablacji musiałam być na czczo, nie mogłam nawet nic wypić, gdy przyszły pielęgniarki z wieścią że zaraz zaczniemy zabieg dały mi tabletkę i cudem udało mi się wybłagać u nich żebym mogła wziąć 1 łyczka wody na popicie :/ także przyłożyli do tego wielką wagę by nic nie jeść, ani nie pić w moim wypadku :/ czy boli wkłucie?gdy to robią?to nie wiem, gdyż podczas zabiegu spałam sobie, nawet na wkłuciu, a jeśli pytasz po ablacji to mnie nie bolało :) i było/ jest bardzo małe, prawie go nie widać więc nie ma problemu :) właśnie, masz dwójkę dzieci, powiedz czy częstoskurcze sprawiały problem?miałaś je podczas ciąży?jeśli to jakiś problem to oczywiście nie pisz o tym, a zastanawiam się, ponieważ po ablacji niestety nadal występują u mnie częstoskurcze, fakt że bardzo krótkie (np minutę) ale nie wiadomo czy z czasem nie będzie to znów coraz dłuższe a nie wyobrażam sobie żebym kiedyś np nie mogła mieć dzieci przez to, dlatego też chciałabym się pozbyć tego jak najwcześniej...ale ciesze się że Tobie się udało :) na pewno są to wspaniałe dzieci :) ciesze się również że napisałaś, że mogłam komuś móze pomóc przybliżając swoją historie ablacji i jej przygotowań, w razie jakiś pytań chętnie znów odpiszę :) i mam nadzieje że Twoja ablacja się uda, będę trzymać kciuki ;) też się Moniek ciesze że to wszystko już za Tobą :) miejmy nadzieje że wszystko będzie dobrze :*
Odnośnik do komentarza
wiem ze ablacja to zabieg, musiało mi się pomylić, nie strasze ludzi, jeśli tu wchodzą, chcą wiedzieć jak ze mną było, mówię im o tym, mam kłamać? *było świetnie, super* ? już jedna osoba na forum napisała że nigdzie nie czytała o tym bólu a przeżyła koszmar, nie będę nikogo okłamywać, każdy może mieć inne skutki, ja tylko opowiadam o swoich
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich, od czasu mojej ablacji minął już miesiąc, przeprowadzona była w Poznaniu, na ul. Długiej. Moje wrażenia z pobytu w szpitalu są jak najbardziej pozytywne. Przyjęta zostałam w poniedziałek, zabieg był we wtorek, a już w środę przed południem opuszczałam szpital. W moim przypadku ablacja trwała niecałe dwie godziny, jedyny ból, jaki odczułam, związany był z wkłuciami w pachwiny, trwało to jednak krótki moment. Poza tym środek odzurzający zadziałał tak ,że wszystko wydało mi się śmieszne do tego stopnia, że nie mogłam przestać się śmiać:) 7 godzin leżenia na plecach przeleciało szybko, potem mogłam wstać, miejsca wkłuć bolały tylko nieznacznie. Oczywiście, że przed zabiegiem były wątpliwości i strach, ale patrząc na to z perspektywy czasu, jedyne, czego, żałuję, to to, że ablacja nie była przeprowadzona wcześniej. Zdaję sobie sprawę także z tego, że każdy przypadek jest inny, ablację przeprowadza się przy wielu różnych zaburzeniach, a każdy pacjent to zupełnie odrębna historia. W związku z tym nie ma jednego uniwersalnego schematu zabiegu ablacji, a wrażenia są rzeczą bardzo indywidualną. Życzę każdemu tak miłego i profersjonalnego podejścia lekarzy oraz personelu, z jakim spotkałam się ja. Na koniec dodam, że jestem pod ogromnym wrażeniem rozwoju technologii i medycyny i naprawdę doceniam możliwość poddania się takiemu zabiegowi. Pozdrawiam gorąco.
Odnośnik do komentarza
W pełni zgadzam się z Laurą, otwierając ten wątek zaznaczyła, iż jest to jej historia, co nie oznacza że u każdego zabieg będzie przebiegał identycznie, o czym sama miałam nieprzyjemność się przekonać.. Co do Michała i Moniczki, zamiast obrażać autorkę powinniście być wdzięczni, iż poświęca swój czas na bezinteresowną pomoc wszystkim zainteresowanym, i za ciepłe słowo dla każdego. Jeśli macie same miłe przeżycie związane z takowym zabiegiem to nic tylko pozazdrościć, jednakże nie jest to powód to zamieszczania takich postów. Trochę kultury.... Sama naczytałam się samych przyjemnych rzeczy o ablacji a podczas zabiegu wyłam z bólu, więc to ja mogę powiedzieć do was, nie gadajcie głupot.! Każdy przechodzi zabieg inaczej i nie można komuś wmawiać czy będzie bolało czy nie, aczkolwiek powinno się go przygotować na każdą ewentualność. Natomiast Ty Lauro, nie zwracaj uwagi na takie komentarze, uważam, że robisz wiele dobrego, kontynuując ten temat, mimo iż minęło sporo czasu od założenia go. trzymaj się ciepło i życzę zdrówka! ;)
Odnośnik do komentarza
ooo dziękuję Moniek :) gdy widzę takie komentarze od innych osób mam ochotę nie pojawiać się tu więcej, robi mi się smutno i myślę nad skasowaniem tego forum... nie rozumiem dlaczego tak się dzieje, dlaczego ludzie takie rzeczy piszą, nigdy nie miałam na celu np nastraszyć kogoś...a jestem dość wrażliwą osobą i ruszają mnie takie słowa bardzo :/ ale równie bardzo Ci dziękuję za te słowa, nie sądziłam że ktoś napisze coś podobnego :) dziękuję :) nawet nie wiesz jakie to dla mnie ważne :) również życzę Ci zdrówka :) trzymaj się :) i jeszcze raz dziękuję :)
Odnośnik do komentarza
Hey Lauro. Podczas drugiej ciąży miałam często częstoskurcze i dwa razy wylądowałam pod kroplówką. W drugiej połowie ciąży co pewien czas jechałam na dwa dni do szpitala, gdzie robiono mi badania i rozmawiałam z kardiologiem. Wszyscy lekarze starali się jak najlepiej i zarządzono cesarskie cięcie. Lepiej oczywiście wyleczyć się przed ciążą, choć jak sama wiesz, częstoskurcze, chociażby te sekundowe mogą wrócić. A może nam się uda i już będzie ok. Życzę wszystkim wiele zdrowia i jak najmniej stresu. Acha, nagłe zrywanie się z łóżka, przynajmniej w moim przypadku, też powoduje częstoskurcze. Żeby was rozśmieszyć - kiedyś spadłam z tapczanu i później mąż nie chciał zwolnić uścisku, żebym znowu nie spadła. Taki jakiś dziwny zamach wykonałam :)
Odnośnik do komentarza
hehe to troskliwy mąż widzę ;) ale dobrze że udało się urodzić dzieci :) są ogromnym skarbem :) z resztą, taki mąż zapewne również ;) zdrowiej nam tutaj szybko Akwarelko :) a częstoskurcze nawet nie próbują wrócić bo teraz masz tutaj obstawę która się z nimi rozprawi ;)
Odnośnik do komentarza
Byłam na konsultacji u mojego kardiologa i powiedział, żeby nie sugerować się tym, co wypisują w internecie, bo każdy przypadek jest inny i każdy inaczej znosi lub odczuwa zabieg. A co do znieczulenia, to powiedział, że nie słyszał o pełnym, dlatego, że podczas zabiegu wskazany jest kontakt z pacjentem, gdy wywołują ten nieszczęsny częstoskurcz.Mnie do operacji zostały jeszcze dwa tygodnie i...zobaczymy, co będzie. Na pewno podzielę się z Wami wrażeniami:)
Odnośnik do komentarza
tak, każdy przypadek jest inny i nie można się sugerować tylko i wyłącznie tym, czy ktoś coś odczuwa czy nie, w jakim czasie się zdrowieje itd, założyłam to forum by dać ludziom ogólne pojęcie na temat mojej wizyty w szpitalu, jak wyglądał dzień zabiegu, jak to wszystko było, w moim przypadku...a tzn ja miałam narkozę, przespałam cały zabieg, załapałam się jeszcze na oddział dziecięcy dlatego dostałam narkozę i spałam najzwyczajniej w świecie, spytaj jak robi się to u dzieci, a powie Ci że mówię prawdę, chyba że w ogóle nie orientuje się w kardiologii dziecięcej a tylko dorosłej, między innymi dlatego, że dziecko jest ruchliwe a podczas zabiegu nie można wykonywać gwałtownych ruchów, dziecko mogłoby tego nie zrozumieć, nie jest traktowane jak dorosły. A więc życzę powodzenia i udanej ablacji
Odnośnik do komentarza
Po 2 tygodniach można już zacząć normalnie żyć pod warunkiem że czujemy się dobrze ale nadal trzeba się oszczędzać tak około 3 miesięcy .Ja jestem 16 dni po ablacji samopoczucie dosyć dobre tylko czasem dodatkowy skurcz.POZDRAWIAM
Odnośnik do komentarza
witam lauro.jestem nowa na tym forum ale laczy nas ten sam temat czyli ablacja.szkoda ze nie czytalam twoich wypowiedzi przed moja ablacja bo napewno by twoje slowa dodaly mi troche otuchy.bardzo sie balam.myslalam ze nigdy nie zobacze moich dzieci.ze nie wroce juz do domu po tym zabiegu.bardzo duzo ludzi pisze o ablacji zle wrazenia.nie rozumie dlaczego to robia.strasza innych.a twoj opis byl klarowny i wielu osobom napewno dodal otuchy.ja mialam ablacje 4 dni temu.moze nie moge duzo napisac na ten temat co bedzie , ale na czestoskurcze cierpie od 32 lat i nie zaluje ze zdecydowalam sie na ten zabieg.jesli ktos chce wiecej wiedziec co ....... bardzo chetnie opisze .pozdrawiam cie lauro i wiele zdrowia
Odnośnik do komentarza
Ja też jestem nowa ale przed ablacją przeczytałam chyba wszystkie fora bo bardzo bałam się zabiegu ...teraz jestem już po i czekam na efekty .Proszę napiszcie jak czujecie się po ablacji czy występują u was dodatkowe skurcze (ja ablowana byłam z powodu typowego AVNTR)
Odnośnik do komentarza
ewo ja tez mialam ten sam typ AVNTR i trudno powiedziec czy udany zabieg chociarz lekarz twierdzi ze 97% udany.ja mieszkam na stale w wiedniu i tutaj mialam ten zabieg wykonany ale bardzo wierze w polskich lekarzy bo maja dobra opinie na calym swiecie.ja czuje sie dobrze po zabiegu chociaz pewnie nie moge sie za bardzo wypowiadac na ten temat bo uplynelo dopiero 5 dni ale nie slysze mojego serca jak wczesniej.bije mi teraz cichutko i spokojnie i to mnie cieszy bo juz dawno tego wspanialego uczucia nie mialam.jak przejde za szybko po mieszkaniu to sie troszke mecze ale lekarz mowi ze to normalne.juz tak bardzo bylam zmeczona moja choroba i tymi czestoskurczami ze ostatnimi czasy wpadlam w panikei nie wychodzilam z domu a mam 5 miesiecznego synka i nawet o spacerze sama bez meza u boku nie bylo mowy.teraz wydaje mi sie ze sie nie boje , ze ataki paniki byly zwiazane z obawa przed nastepnym atakiem , chcialam dodac ze jako 8 latka zaczelam je miec i z czasem stawaly sie coraz dluzsze i bardziej uciazliwe a po urodzeniu synka trwaly do 30 min i bez lekarza nie dalo sie ich opanowac.wiec cieszmy sie ze sa specjalisci ktorzy chca i naprawde moga nam pomoc przez zabieg ablacji bo tak naprawde to chyba wszyscy dotknieci ta choroba mamy juz dosc.a tu jest duza iskra nadzieji ze wszystko sie uda i nasze zycie zacznie bic na nowo.pozdrawiam.korona
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×