Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Kołatanie serca i wysokie tętno po marihuanie


Gość Skatman

Rekomendowane odpowiedzi

Stany lękowe po marihuanie są normalne. Palenie intensyfikuje procesy myślowe. Kolokwialnie: Jeżeli masz coś czym się martwisz na co dzień to spodziewaj się ze po jointach będziesz myślał tylko o tym. Im więcej palisz ( czas palenia w życiu a nie ilość wypalonego przed chwila) tym bardziej taka przypadłość cię dotknie. Nie ma to związku z kiepskim towarem lub czym kolwiek innym. Taki jest wpływ marihuany na ludzki mózg. Marihuanista jest 4 razy bardziej podatny na choroby psychiczne (schizofremia). Nie piszę tego aby starszyć. Tak jest i już. Jak popalicie naście lat to zobaczycie. Polecam życie bez stresowe - wtedy jest OK.

Odnośnik do komentarza

Do wiem. dzieki za posta, postawil mnie troche na nogi.. otoz moj przyklad jest taki, zaczelem palic gdy mialem 15 lat. teraz mam prawie 19, i jestem po przygodach z spidem, extaza, i lsd. marihuane pale regularnie od rana do nocy, bez wiekszych przerw na np pare dni. (maxymalna przerwa to 5 dni) pewnego wieczoru mialem zamiar zapalic sobie i poogladac tv, wiec nabilem bongo i spalilem. za chwile pojawilo sie jak nigdy uczucie ogromnego spiecia, myslalem ze umieram, mialem uczucie ze serce jakby sie rusza w srodku, lub cos po nim chodzi. i tak o to czuje te uczucie teraz za kazdym razem gdy zapale, jest ono o wiele silniejsze niz kidys. normalnie serce mi lata gdy wstaje i sie klade, dziwne uczucie. ograniczylem palenie ale bardzo ciezko jest mi je rzucic zupelnie.. pale raz na pare dni, ale jesli bedzie coraz gorzej bede zmuszony je rzucic. jezeli jeszcze tu wchodzisz, too mam pytanie.. czy jezeli zmiene swoj tryb zycia na rok czy jakis okres czasu, i wroce to dalej to bedzie ? (jesli jest to spowodowane tylko przez psychike) dodam ze robiem wszelkie badania kardiologiczne i nic niewykrylo

Odnośnik do komentarza

Od palenia marihuany nikt nie umarł i umierać nikt zamiaru nie ma :D Przedawkowanie jej jest niemożliwe . Chyba ,że ktoś napali nią w piecu i usiądzie na komin :D Z mojego doświadczenia i doświadczenia moich znajomych lęk złego samopoczucia (dziwne bicie serca) to nic innego jak mocne upalenie się trawka. Wiele razy miałem ten stan. Wystarczy ,że przegonisz negatywne myśli i uświadomisz sobie ,że wszystko jest pod kontrolą. Wszystko to siedzi w psychice. Dla mnie pomaga zmiana otoczenia np. wyjście z domu na dwór by zaczerpnąć świeżego powietrza i nie fazować zbyt mocno .Pozdrawiam i miłego palenia życzę.

Odnośnik do komentarza

Maryśkę paliłem sporadycznie , 3 może 4 razy. Jednak dzisiejszego dnia zjarałem się niesamowicie , na początku dobre fazy. Niestety potem kumpel który nie jarał gadał o podwyższonym tętnie po marihuanie. Zmierzyłem sobie tętno(około 130). Potem zacząłem się nakręcać ,że zaraz pewnie wzrośnie. Tak też się stało. Potem kazałem kumplowi zmierzyć i okazało się ,że mam tętno w granicach 210. Strasznie się martwiłem ,ale nie panikowałem. Przez chwilę przeszła mi przez głowę myśl by dzwonić po karetkę ,ale postanowiłem to przeczekać. Pozytywne myślenie i uświadomienie sobie ,że to wszystko dzieło psychiki pozwoliło obniżyć mi tętno do 150. Po 30 minutach wszystko wróciło do normy ( tętno 68). Po tym wszystkim czuję lekką odrazę do MJ ,ale jestem pewien ,że to zasługa tego ,że jestem hipochondrykiem ,i kiedyś miałem lęki na tle serca.

Odnośnik do komentarza

Ja się ostro zbakałem po skunie choć tego nie wiedziałem:) bo właśnie to skuny podwyższają tak tętno.. czysty natural przeczyszcza organizm.. sam miałem coś podobnego- tętno było 178 ale zamiast panikować po prostu poszedłem spać:) i pomogło, bo po osłabieniu i przy wyższym tętnie odkryłem że łatwo mi było spać:) ale po tej przygodzie nie mam zamiaru więcej sięgać po gandzie.. lepiej wypić sobie już piwko niż mieć problemy z sercem lub z innym organem organizmu..

Odnośnik do komentarza

Polecam kupić kłącza tataraku w sklepie zielarskim, zmielic w młynku do kawy na dosłownie pył i dosypywać do baku z tyta, serce bedzie pracowalo normalnie i bardzo spokojnie poniewaz tatarak neutralizuje negatywne dzialanie maryhy i tyty, wiec prosze próbowac.

Odnośnik do komentarza

Siema, ja jaram jakos od 2 lat praktycznie dzien w dzien. Takie sytuacje zdażają się (przynajmniej mi) po przedawkowaniu jarawki oraz przy ogólnym złym samopoczuciu. Najlepsze rozwiązanie w tej sytuacji to nie myslec o tym stanie i czymś się zająć. Po okolo 30 min znowu moglem sobie zapalic oczywiscie w malych ilościach.

Odnośnik do komentarza

Temat źle się zapowiadał, ale na szczęście *rozumiejący sprawę* ludzie dobrze go poprowadzili... Też tak miałem, może nie aż tak drastycznie- bo nie było omdleń i zawrotów.. Ale serce myślałem, że się *zatrze*... Dodam, że dość ciężko zapanować nad psychiką, gdy wpadnie się w ten *zły stan*. Mi po ciągłej pracy nad sobą (w trakcie tego złego stanu) udawało się spowolnić serce na kilka sekund i znowu powracało. Strach zwiększa się jak funkcja wykładnicza. Moje serce się tak zmęczyło, że od kilku dni (po tym) potrafi zaboleć ;/ Także pierwszy i ostatni raz! Wolę walnąć w granicach rozsądku*winko domowej roboty* działa dobrze na serce. Mnie i wielu znajomym pomaga ;) PZDR

Odnośnik do komentarza
Gość Rastaman

Fajny temat. Kiedyś paliłem codziennie i zdarzało mi się mieć podwyższone tętno i uczucie że się umiera. Zdarzało mi się też że wziąłem zbyt głębokiego bucha, a że mam delikatne płuca strasznie się zakrztusiłem i wydawało mi się że się duszę. Kilka razy myślałem żeby dzwonić po karetkę bo się naprawdę źle czułem ale nigdy się nie zdecydowałem i po pewnym czasie samo przechodziło. Raz paliłem z dziewczyną która po wzięciu kilku głębokich buchów na chwile straciła świadomość i się przewróciła. Pomogłem jej dojść do łózka i wkręcić pozytywną fazę. Następnego dnia nie bardzo pamiętała tego zdarzenie ale dobrze wspominała to palenie. Wydaje mi się że jeśli mamy do czynienia z osobą która za dużo spaliła lub złapała złą fazę trzeba zbudować bezpieczną atmosferę. Jeśli poczuję się bezpiecznie w się wyluzuje może zrobić się fajnie. Kilka razy zdarzyło mi się że zapaliłem sobie trochę zioła i zacząłem czytać jakieś forum gdzie ludzie opisywali jakie to mają depresje po paleniu gandzi i jak to im zepsuło życie. Po czymś takim przez kilka dni maiłem myśli samobójcze i źle się czułem. Uważam że palenie zioła może dać dużo dobrego ale złe jego stosowanie może zniszczyć życie. Teraz nie pale bo nie mam swojego zioła, a nie chcę mi się wydawać 30zł za jeden g. Może na wakacje zrobi się jakąś małą uprawę to będzie ekonomicznie. Teraz jestem jakiś miesiąc od ostatniego palenia i powiem szczerze że ciągnie mnie do marihuany. Mimo że nie uzależnia fizycznie w najmniejszym stopniu to uzależnienie psychiczne jest silne. Wydaje mi się że palenie zioła jest dla mnie korzystne, dobrze wpływa na moją duchowość i zrozumienie świata. Dobrze jest jednak robić sobie czasami przerwy bo co za dużo to nie zdrowo. To chyba cała moja wiedza na temat palenia którą mogę się z wami podzielić. Pamiętajcie najważniejsze jest pozytywne nastawienie do życia i świadomość że co by się nie stało, damy rade sobie z tym poradzić. Pozdrowienia dla palących i niepalących też.

Odnośnik do komentarza

Ludzie jak kupujecie jakies gowno pryskane muchozolem albo jakas inna chemia to sie nie dziwcie ze was cos boli albo macie arytmie pojedzcie do do czech is sprobujcie czystej nie pryskanej to sadze ze przestanie was co kolwiek bolec i nie bedziecie mieli tych stanow

Odnośnik do komentarza

Napiszę Ci swoją historię ziom. Paliłem bite 5 lat z czego ostatni rok był przegięty bo prawie dzień w dzień. Nic mi się nigdy nie działo zawsze pozytywna zajawka. Od pół roku zacząłem pracować i moje zmęczenie narastało czułem się nie wyspany i tak jakbym żył w ciągłym stresie. Zajarałem sobie z kumplem gandzi i graliśmy sobie mecze w PES*a było gitesik. Nagle padł pomysł, żeby uderzyć wiadro, a ja już byłem troszkę zrobiony, no ale nic czemu nie większa bańka? Po pół godzinie zrobiło mi się strasznie źle, nic mnie nie bolało, ale czułem w środku wielki niepokój. Szybko przerwałem granie i powiedziałem ziomowi, że idę w kimono bo się źle czuje. Spoko położyłem się spać i nie mogłem zasnąć coś mi się działo, ale nie wiedziałem co. Nagle wpadłem na pomysł, żeby zmierzyć sobie ciśnienie. Poprosiłem siostrę, żeby ona to zrobiła. Nic zmierzyła mi wyszło lekko podwyższone 140 na 95 bodajże. Pomyślałem, a to luzik pewnie lekki skutek uboczny tego wiadra i poszedłem spać. Wstałem rano, a siostra mi mówi, że tętno miałem 226 !!! lekko ugięły mi się nogi bez kitu. Podobno wpadała do mnie do pokoju sprawdzić co ze mną. Powiedziałem sobie ograniczam i to na maksa, a wiadro odejdzie w zapomnienie, jedną lufkę raz na 2 tygodnie mogę sobie zajarać. Wkręcanie wkręcaniem, ale tętno faktycznie skacze po jarańsku. Oczywiście jak sam sobie wkręcasz to jest źle bo wtedy bardziej czujesz bodźce, Twoje zmysły są bardziej wyczulone i nawet czujesz bicie tętna, serca. Zakupiłem sobie zegarek, który mierzy tętno, tak dla siebie bo gram tez w piłkę więc żeby też mi był przydatny na treningi. Pomyślicie, że lekko zwariowałem hehe, może i tak, ale ja zawsze lubię mieć wszystko pod kontrolą. Jak jesteś w stanie spoczynku Twoje tętno wynosi ok. 80. Zapaliłem sobie raz (2 maszki z lufki) skoczyło mi do 160. To raz na treningu wytrzymałościowym miałem 180, więc różnica na maksa nic nie robię, a tętno mam jakbym robił konkretny trening. Postanowiłem mocno ograniczyć gandzie bo wiem, że to może się źle skończyć i daje sobie spokój, zdrowie dla mnie ważniejsze, zresztą jak nie pale jakiś czas jakoś mam więcej siły. Także taka historia troszkę podobna do Twojej. Trzymaj się i żeby zdrówko dopisywało. P.S. Rzadko Palę, Ale Jestem Za Legalem ! :D

Odnośnik do komentarza

Cześć wszystkim. Paliłem regularnie dwa lata dzień w dzień. Nigdy nie miałem większych objawów, nie ruszałem też wtedy papierosów. Jedynie Marihuana i relaks przed FIFĄ czy UFC. Później odstawiłem jaranie na długi czas, paliłem może raz na 1/2 miesiące. Wczoraj spaliłem wieczorem jedną lufkę, nagle źle się poczułem. Krzywiły mi się usta oraz ciśnienie zatykało mi uszy. Ciśnieniomierz nie zmierzył mi ciśnienia z tętnem. Myślałem, że skończę życie. Puls miałem około 230 uderzeń na minutę. Brałem gorącą kąpiel by zmniejszyć puls, ale nie pomogło. Nie potrafiłem sobie pomóc. Wiecie może czym to jest spowodowane?

Odnośnik do komentarza

Byłem w Holandii i kuiłem sobie 10 gram i wszystko zjarałem w 2 tygodnie sam i nic mi nie było .Ale tamto jaranie jest lepsze ,jest jakby takie naturalne.Bo ide do sklepu i kupuje legalnie i mam jakiś tam procent ,że jest to przez kogoś kontrolowane.Jak chcesz kupić większą ilość to ci nie sprzedadzą .Wogóle jak to weżmiesz do ręki to masz takie łodygi prosto z kszaka a nie jak u nas kupujesz pokrószone i nawet nie wiadomo z czym to oni to mieszają.Zaprawiają to jakimiś eterami czy ch.. wie czym te warszawskie skuny.Wogóle papierosy i marichuana uzależnia jak każda używka.Nałóg papierosowy jest bardzo silny .Dziwny jest ten świat jedni mówią tak drudzy tak ale to sobie samemu trzeba odpowiedzieć czy ja tak chce żyć.*Co gandzia daje mu a co zabiera niech sam wybiera*Wszystko z umiarem jest w granicach rozsądku .

Odnośnik do komentarza

Cześć! Przeczytałam cały temat i jedyny wątek, którego moim zdaniem tu brakuje to kwestia związku pojawiania się tego stanu podwyższonego tętna z tętnem i ciśnieniem, które mamy na co dzień (jeśli się pojawiła to sorry). Gandzię zapaliłam w życiu kilka razy, z czego dwa ostatnie (ok 3 lata temu) wspominam źle. Tak jak koledzy i koleżanki wyżej: chłod na całym ciele, ale jednocześnie fale gorąca, uderzenia krwi do głowy i oczu, także przesuwające się po całym ciele. Do tego myslałam że albo dostanę udaru albo serce mi wysiądzie. Za pierwszym razem byłam na czczo, paliłam fajki i wzięłam 4 duże buchy - myslałam, że umrę, kolega ze mną został, nie zostawił mnie. Jedzenie nie pomogło, musiałam przeleżeć 12 godzin. Za 2 razem wzięłam najedzona i popijając pierwsze piwo, jednego buszka, którego trochę przetrzymałam w płucach - znów 12 godzin nie moje. Gdyby nie koleżanki, które do mnie mówiły i czuwały przy mnie pewnie bym dostała ataku paniki i zeszła z tego łez padołu;) Dodam, że rzecz jasna żadna wkręta to nie była i nie jestem panikarą. Na co dzień moje ciśnienie wynosi średnio 80/50 albo 90/60 tętno ok 80. Podczas tych tripów nie było niestety czym zmierzyć. Tętno na pewno miałam wysokie, bo słyszałam je po prostu. Dodam jeszcze, że nie ładuję w siebie tigerów, najwyżej mocną kawę od czasu do czasu, bo też się potem źle czuję (żeby kawa mnie pobudziła potrzebuję ich ok. 3 powiedzmy espresso, ale nie piję codziennie). Od czego więc zależy ten stan? Może dawka dla mnie powinna być po prostu mniejsza, np 2 płytkie zaciągnięcia? Nie mam zamiaru próbować, po prostu zastanawiam się nad przyczynami. Stresy i nerwice też nie wchodzą w grę, wtedy czułam się psychicznie bardzo dobrze. Zielsko też było dobrej jakości, od ludzi, którzy palili regularnie sprawdzony towar, nie jakieś suszone brokuły *spryskane muchozolem*. Mieliście podobnie z takim pulsem i cisnieniem wyjściowym jak moje? Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam. Nie wiem od czego zacząć ale palę susz konopny kilka razy w tygodniu. Na początku chciałbym środkowym palcem pozdrowić prohibicyjnych *specjalistów* którzy wrzucają marihuanę do worka z innymi narkotykami ale ich jedyna wiedza płynie z teorii. Ja marihuanę i papierosy palę od ponad 5 lat, teraz mój wiek to 21. Po dzień dzisiejszy mogę określić swoje serce jako zdrowe gdy chodzi o te liczbowe parametry - przed chwilą mierzyłem - 126/77 i tętno 66 a paliłem kilkanaście godzin temu, wieczorem. Nie zmienia to faktu że jakieś 2 lata temu, pod koniec wakacji, był pewien kryzysowy moment. Te dziwne objawy (nie mierzyłem nic ale tętno odczuwalnie ponadnormowe i coś jakby po sercu chodził jakiś robal) dopadły mnie i kumpla w dokładnie tym samym czasie z czego można było wnioskować że to kwestia sortu jaki akurat wtedy był w mieście. Tyle że on jest osobą słabą psychicznie i popadł w jakieś stany lękowe, rzucił używki, zaczął branie psychotropów i takie tam blablabla, do dziś jest jakiś wyobcowany. Ja natomiast przeczekałem to i jak paliłem tak palę, po prostu te pojedyńcze przypadki nie zepsuły mojego nastawienia do marihuany. Teraz te objawy nie występują u mnie. Tak mi się wydaje bo czasem kontrolnie złapię się za serduszko ale nie ma nic niepokojącego. Myślę że faktycznie marihuana może powodować mniejszą wydajność w dotlenieniu krwi lub jej pompowaniu ale pewne jest dla mnie że to możliwe tylko w momencie kiedy jest się pod jej wpływem, wtedy jest się w stanie lekko jałowym, nienastawionym na zbytni wysiłek (choć to też nie reguła bo sport niewyczynowy to sama przyjemność pod wpływem MJ). Myślę że, za swoje problemy w dużej mierze możecie podziękować bardzo mądrej polityce państwa w temacie narkotyków. Zmusza was do kupowania niezbadanego tematu i płacenia mafijnego haraczu bo przecież wtedy ryzykujecie dużo mniejsze konsekwencje niż uprawiając własny sprawdzony krzew (co z tego że tylko na swój użytek). Gdybyśmy mieli pewność że palimy czysty sort to konsekwencje użytkowania stałyby się dużo bardziej jawne i nie sprzeczalibyśmy się co wynika z czystej rośliny a co z wspomagaczy do niej dodanych. Prawda jest gdzieś po środku (z lekkim przechyleniem na zanieczyszczenia). Na koniec dodam że po pierwsze jeśli macie już wybór (na przykład będąc na terenie cywilizowanego kraju do jakich Polska się nie zalicza) to wybierajcie łagodniejsze odmiany bo to wystarczy - endorfiny sie podniosą ale nie złapiecie jakiejś totalnej odciny. Po drugie, poalczka palcie z bongo bo w ten sposób oczyścicie go przynajmniej z cząsteczek stałych choć nie są to oczywiście jedyne zanieczyszczenia jakie w nim występują. Zdrowego palenia, umiaru i unikania policji życzę!

Odnośnik do komentarza

Nie jestem przeciwniczką żadnych używek -chcesz to pal ,pij ,ćpaj ,wdychaj ,łykaj ,wąchaj -twój wybór .Tylko uważam że mając 21 lat jesteś troszkę za młody na wywody .Pogadamy za 20 lat .Znałam 3 osobników ,żaden już nie żyje ,zmarli dawno temu a byli w moim wieku ,Mam 41 lat .Byli weseli ,inteligentni .Żaden element ,mieli żony i dzieci .Wnioski wyciągnąć sobie trzeba samemu .

Odnośnik do komentarza

Ale jakich 3 osobników którzy młodo zmarli znałaś bo nie rozwinęłaś tej myśli. Chcesz mi powiedzieć że umarli od palenia marihuany czy masz coś mądrzejszego do powiedzenia w tym temacie? Ja przecież nie piszę że marihuana jest nieszkodliwa (skutki są również w psychice ale mało widoczne przez drugą osobę) ale nie opowiadaj mi tu o żadnym ćpaniu i wąchaniu bo to się zwyczajnie do siebie nie umywa. Gdybym przećpał, coś wywąchał lub wypił wódkę za wszystkie pieniądze które wydałem na MJ to wyglądałbym dzisiaj jak trup. Tak się natomiast składa że studiuję, dorywczo pracuję i mam się całkiem dobrze a z niezapaleniem nie mam problemu gdy są jakieś ku temu okoliczności. Ale co ja ci będę opowiadał jeśli masz 2 razy tyle lat co ja i uważasz się z tego powodu za mądrzejszą upraszczając i wrzucając wszystko do jednego wora. Prawda jest taka że o marihuanie masz takie pojęcie jakie ja mogę mieć o smaku fiuta lub bólu cipki. I jeszcze raz podkreślę - nie mówię że jest nieszkodliwa ale muszę zaprotestować gdy ktoś stosuje takie uproszczone chwyty retoryczne pod *jedyną słuszną* tezę.

Odnośnik do komentarza

Tak szukałem w necie coś na ten temat i jak widzę znalazłem. Mam 17 lat palę w sumie od 3 lat często prawie codziennie, przyznam się że miałem problem z dopalaczami ale to już przeszłość ( po tym świnstwie dzieją się jeszcze gorsze rzeczy) dlatego przestrzegam nie palcie dopalaczy. Wracając do tematu wczoraj jak zawsze wieczorkiem wypiłem 4 piwa, zapaliłem 2 blanty popijając piwem, siedziałem wtedy w aucie nagle poczulem straszny ból serca, serce biło mi tak szybko.. po prostu się przestraszyłem, spanikowałem w głębi siebie ale udawałem że wszystko jest ok i paliłem dalej. Musiałem wyjść z auta i chodzić w kółko żeby nie myśleć, zapomnieć o bólu serca. Myślałem że umre tak mnie bolało to serce, mialem też problemy z oddychaniem itp, obiecałem sobie że jak z tego wyjdę to nigdy więcej nie zapale, tylko bardzo mi będzie brakowało blancika co jakiś czas na poprawienie humoru i zrelaksowanie się, odwrócenie się od rzeczywistości ale zdrowie jest ważniejsze żyje się raz ! pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Nieco denerwujące są osoby idealizujące marihuanę i uważające, że jest ona absolutnie bezpieczna. Know Your Body! Mój organizm maryśki nie toleruje i już. Paliłam kilka razy i zawsze kończyło się tak samo. Świetny s&s, podejście, własna hodowla, nie pryskane, totalny czyścioch. I zawsze: galopujące tętno, niedociśnienie na granicy zapaści i inne *przyjemności*. Niech ktoś mi napisze, że mój ciśnieniomierz sobie wkręcił złą fazę. Odp. do któregoś posta z poprzedniej strony: można mieć niskie ciśnienie i wysokie tętno i odwrotnie. Jedno drugiemu nie wadzi jeśli ma się tak z natury. Nie trzeba od razu winić ciśnieniomierza. Doucz się. Tak więc niestety marihuana nie jest dla każdego. Nie ma cudów - nie istnieje wszystko dla wszystkich.

Odnośnik do komentarza
Gość lukasz32

Jaralem niezle kilka lat 5 moze z 7 zaczelo sie od dretwienia lewej reki, ktoregos razu nie pamietqm jak wrocilem do domu. Lezalem na podlodze i myslamem zè umre serce walilo jak szalone walczylem zeby nie umrzec. Nie palilem puzniej jakies 5 lat az sie skusilem. Koleszka dal mi pol reklamowki jakiegos fioletu naturka taka co slabo klepie. Rzeczywiscie musialem jarac co 15 min bo slAbe bylo. A jednak po 3 dniach znowu mnie to dopadlo. Takze nie pierdolcie farmazonOw ze to eter sreter. POPROSTU TO GOWNO ZABIJA NASZ ORGANIZM. teraz czasem zajaram raz moze dwa na rok. Ale tylko jak jestem lekko najebany bo wtedy jest ok niemam takiego stanu ale jak bym zajaral na trzezwo to od razu gleba i arytmia. Jebac to gowno . Chyba juz nie zajaram nigdy. Fajnie bylo ale to ryje baniak i to ostroo

Odnośnik do komentarza
Gość czescwam

Powiem wam, że miałem podobną historię jak autor. Byłem święcie przekonany, że moje serce tak podupadło po marihuanie zaczęło wariować i nie przeżyję nawet roku,bo umrę na zawał. Ograniczyłem palenie trawki, szlugów, picie kawy w pierwszej kolejności. Akcje po każdym paleniu powracały, aż w końcu zaczęło mnie nawiedzać nawet kiedy nie zapaliłem. Bardzo się bałem, ale ukrywałem i nic z tym nie robiłem. Aż któregoś dnia przemogłem się, zrobiłem EKG. Okazało się, że wyniki są dobre. Ale nie chciałem na tym przestać i wykosztowałem się i poszedłem do prywatnego kardiologa specjalisty, żeby powiedział mi coś na ten temat. Okazało się, że pieczenia w klatce, itd. to tak naprawdę wynik stresu, który, powstał na wynik pierwszych sytuacje po trawce. A palpitacje serca w moim przypadku wskazują na to, że na moim sercu jest więcej połączeń odpowiedzialnych za przekazywanie ładunków elektrycznych. A jest to dobre dla serca, natomiast w tym wieku może generować właśnie przyśpieszoną akcję serca. Kazał mi mierzyć tętno, i jeżeli podczas, moich - stosunkowo krótkich (kilkuminutowych) palpitacji moje tętno nie przewyższy 160-180, lub nie będzie utrat przytomności, to nie powinienem się tym przejmować. Wiedząc to zupełnie się uspokoiłem. Zajarałem sobie w domciu i powiem wam jedno - żadne z efektów nie powróciły i lęk nie powraca, co znacznie obniżyło mi tętno (wiadomo, że przestraszenie, lęk przyśpiesza tętno). Wszystko jest jak dawniej, a na studiach poprawiłem się w wynikach. Nie wkręcajcie sobie, ale też nie lekceważcie problemów, najlepiej udajcie się do lekarza i dowiedzcie się wszystkiego. Pozdro!

Odnośnik do komentarza

Potrenuj sobie kilka dni wczesniej tak pozadnie pompeczki, nie bierz zadnych prochow wczesniej itd. To bedzie dobrze, serce przyspieszy ale po 30min Ci przejdzie, tzn z wlasnego doswiadczenia to wiem, jakis magnes itd. Potem jak juz bedziesz palil wiecej to nie powinines miec podobnych negatywnych odczuc. Sport i ziolo jest najlepsze.

Odnośnik do komentarza
Gość Zendormen

Wszystkim gamoniom którzy zaprzeczają szkodliwośi marichuany mówie że miałem to samo co autor i to 3 razy w życiu ( 2 razy myślałem że zdechne ) Jedynym ratunkiem przy silnej palpitacji serca po marichuanie jest intensywny długotrwały bieg , poprostu trza zapie..... Ile sił w nogach bo jak poprostu kładziesz sie te jesteś na granicy wykitoowania . ja czułem silne parzenie w okolicach naczyń wieńcowych więc bliski byłem zawału . Takich ludzi jak ja i autor postu jest więc , sprawdzcie sami w necie... Ale kiedyś żeczywiście mogłem palić i mi sie to nie przytrafiało , teraz mam stracha wziąść skręta i zrobić więcej jak jedno sztachnięcie sie .. Dodam że jestem niskociśnieniowcem 70/110 może w tym przyczyna ..

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×