Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Długość życia po bajpasach


Gość Paweł

Rekomendowane odpowiedzi

Właśnie mija 5 rok jak wstawiono mi 5 bajpasów w szpitalu na Szkolnej w Poznaniu. Przedtem było kilka koronarografii . angioplastyk, wstawiono kilka stentów. Jednak zabieg wstawienia bajpasów postawił mnie dopiero na nogi, dał wiarę w możliwość dalszego normalnego życia. Obecnie mam 50 lat. Regularnie uprawiam 3-4 razy w tygodniu jogging,średnio przebiegam 10 km w tempie 5 min. km. Rok po operacji zapisałem się i skończyłem studia podyplomowe z matematyki. Cały czas jestem aktywny zawodowo i czuje się znakomicie. Każdy urlop spędzam w Tatrach, wszystkie szlaki i szczyty włącznie z Rysami są już zdobyte, obecnie planuję najbliższy urlop w Alpach i zdobycie Mont Blanc. Forma stale rośnie. Z leków zażywam tylko simvasterol, polocard i omacor. Ten ostatni specyfik od roku i chyba ma największą siłę działania. Na echu serca efektywność mięśnia sercowego po zabiegu wynosiła 40 % obecnie jest na poziomie 65%. Pozdrowienia dla wszystkich po i przed zabiegiem. Głowa do góry, nie dajmy się pokonać chorobie. Bliższe dane mogę podać na dimage@onet.pl.

Odnośnik do komentarza
Gość NormalnyFacet

Witam... Ja o tym,że będę musiał przejść operację wszczepienia bajpasów dowiedziałem się po koronarografii...dla mnie WIELKI SZOK...to co wtedy przeżywałem wiem tylko ja...mam dopiero 41 lat...nigdy w życiu nie paliłem,nie nadużywałem alkoholu,nie brałem żadnych używek...całe życie byłem aktywny fizycznie..trenowałem różne sporty od 10 roku życia...więc zadawałem sobie pytanie...o co chodzi ??? A wszystko zaczęło się tak... Jeszcze zimą 2013 roku żadnych oznak choroby...siłownia,sporty drużynowe,narty...wszystko OK...w marcu podczas biegania na bieżni lekka zadyszka i lekkie kłucie w okolicach mostka...stwierdziłem,że to pewnie kolka...ale po paru następnych treningach zaczęło się to powtarzać...zaniepokoiło mnie to,więc udałem się do kardiologa...zostałem skierowany na badanie EKG- OK...echo serca-serce zdrowe jak dzwon...ale badanie krwi wykazało wysoki poziom cholesterolu złego,ponad 170...zwykły nawet nie był tragiczny,ok. 230...kardiolog skierował mnie na próbę wysiłkową,no i szok...diagnoza-choroba wieńcowa...parę dni później pilne skierowanie do szpitala w Katowicach-Ochojcu na koronarografię...no i kolejny szok...trzy naczynia mają przewężenie określane jako krytyczne i to w takich miejscach,że lekarze bali się ,,wpuszczać* stenty...pacjent zakwalifikowany do wszczepienia trzech bajpasów...TOTALNA ZAŁAMKA...jak to...ja zdrowy 41-letni facet,całe życie związane ze sportem,mam zostać wrakiem człowieka (sory za wyrażenie,ale wtedy tak to odbierałem)...a praca,dzieci,rodzina...dlaczego ???...świat po prostu legł w gruzach...operacja wyznaczona w trybie pilnym...czekałem ok. miesiąca...dużo czasu na zastanowienie się nad tym wszystkim i dylematy typu ,, a może zrezygnować z tej operacji,czy ona mi pomoże,a może jeszcze bardziej zaszkodzi ? *...setki pytań,setki wątpliwości...rozwiał je Kardiolog stwierdzeniem ,, pan musi zgodzić się na operację,ona panu uratuje i przedłuży życie*...może to dziwne,ale wtedy do mnie dotarło jak cennym darem jest nasze życie... Operacja przeprowadzona w Klinice w Ochojcu w lipcu 2013r...wspaniały doktor J. zrobił naprawdę wiele,abym czuł,że to wszystko ma sens...operacja trwała ok 4,5 h ,nie pobierano mi żył z nóg,tylko z przedramienia i żyły piersiowe...wybudzenie po operacji,to coś pięknego...wszystko boli,ale ja ŻYJĘ !!!...okres pooperacyjny był ciężki,także dla moich bliskich...tego nie można,tak się nie da itp...wszystko musi być podporządkowane rekonwalescencji i rehabilitacji...krok po kroczku wracałem do coraz lepszej sprawności...po 2 miesiącach skierowanie do sanatorium w Ustroniu...moje nastawienie to jak najwięcej na tym skorzystać pod względem zdrowotnym...i to mi się udało...dzienne parokilometrowe spacery...ćwiczenia pod okiem rehabilitantów...w końcu samodzielne piesze wejście na Czantorię...ta radość...bezcenna...koniec turnusu...cele postawione przed wyjazdem zostały zrealizowane w 100 %...wracam do życia... Teraz mija 4 miesiąc od operacji...jestem pełnosprawnym facetem,biegam,ćwiczę,zacząłem chodzić na siłownię (oczywiście jak na razie nie dźwigam wielkich ciężarów),jeżdżę na rowerze,w grudniu wybieram się na narty,czyli wracam do normalnego życia...aha,zapomniałem dodać w listopadzie wracam do pracy... Opisałem moją historię dlatego,aby ludzie,którzy mają wątpliwości co do słuszności tej operacji przestali się zastanawiać,czy warto ? TAK...WARTO...ŻYCIE MAMY TYLKO JEDNO!!! A KAŻDY Z NAS MA DLA KOGO ŻYĆ !!! Ps.Dziękuję wszystkim osobą,które mi pomogły i były ze mną w trudnych i ciężkich chwilach ( takie też są )... Dziękuję Ci Kochana A... Pozdrawiam...

Odnośnik do komentarza

Mój tata miał zakładane bajpasy w styczniu 2013 roku. Od operacji minęło już ponad 1.5 roku. Tata dbał o siebie tylko do maja 2013. Potem zaczął kompletnie o siebie nie dbać. Tata ma dużą nadwagę, nadciśnienie i cukrzycę. Często znajduje okazję do wypicia sporej ilości alkoholu. Dużo dźwiga. Dużo jeździ samochodem, bardzo długie dystanse, wyjeżdża nawet po całym dniu bez wypoczynku, nocą, stara się jechać, póki może (zatrzymuje się na sen). Po powrocie z podróży odsypia z 2 godziny i znów na nogach. Nie panuje nad emocjami, szybko się denerwuje (zawsze tak było). Je tłusto. Przed i po operacji zaczął też dziwnie się zachowywać. Jakby pogodził się z tym, że niedługo umrze i chce żyć na maksa, bez ograniczeń. Ostatnio to się nasiliło. Oddala się od domu, jeździ za granicę *wypoczywać* (pić alkohol, jeździć, handlować, dźwigać). W jego spojrzeniu widać tzw. tumiwisizm. Stara się być pogodny, ale nadwyręża się fizycznie bardzo. Moim zdanie to cud, że jeszcze nic mu się nie stało. Zastanawiam się, jak długo jego serce jeszcze to wszystko wytrzyma... Nie wiem, czy ktoś miał do czynienia z podobną sytuacją?

Odnośnik do komentarza

Jestem 7 lat po bay-pasach.Mam rente na to .Nie musze pracowac tylko dlatego zyje pewnie wysiłek fizyczny zle wpływa na mnie i moje samopoczucie jezeli musze cos robic to nie w takim tempie jak przed operacja.Potrafie w swoim tempie i 20km przejsc po moich ukochanych gorach .hej 3m cie sie bajpasowcy

Odnośnik do komentarza
Gość magmaja

Nataa moj tata w wieku 41 lat mial pierwsze bajpasy, oszczedzal sie bardzo i po pol roku wszystko wrocilo. Podczas drugiej operacji wszczepiono mu 3 bajpasy z 5 jakie zaplanowali i jak juz doszedl do siebie to zaczal zyc tak jak Twoj tata. Malo snu, duzo udzielal sie towarzysko, praca, dzwiganie, nie przestrzegal diety, duzo alkoholu i stresu. Przezyl tak intensywnie 15,5 roku. Po tym czasie nagle zaczelo go dusic, w ciagu 2 miesiecy stal sie wrakiem czlowieka (nie mogl chodzic, jesc, schudl, bo tak go bolalo). Czekal w kolejce na operacje jednak sie nie doczekal. Lekarze widzieli w jakim jest stanie ale operacje wyznaczyli mu za rok od wizyty i nie wiem czy dlatego czy takie byly kolejki oczekujacych czy nie chcieli powiedziec wprost, ze 3 operacji juz nie moga zrobic, a wiedzieli, ze nie dozyje tego terminu? Caly czas zastanawiam sie czy jak buy sie oszczedzal to jeszcze by zyl czy moze tak intensywne zycie wlasnie wydluzylo mu zycie?

Odnośnik do komentarza
Gość zdzislaw Rpgowski

W maju 2014r. przeszedłem operacje bajpasów i czuje się dobrze obecnie w 2015 czuje się doskonale biegam dziennie 6km i gram dwa razy w tygodniu w tenisa ziemnego po dwie godziny i pracuje fizycznie mam 64lata a czuje się jak młody facet i niemysle o śmierci i biore zycie tak jak mi bozia daje to jest mój sposób na zycie.Zdzisia|.

Odnośnik do komentarza

Witam. Mam 40 lat. Miesiac temu zalozono mi 4 bajpasy. Mialem to szczescie ze mieszkam aktualnie w Niemczech. To operacja odbyla sie natychmiast. Zaczelo sie od bolu w klatce piersiowej i braku prawie calkowitej mozliwosci oddychania. Oczywiscie nie bez przerwy. Czasem, zwlaszcza po wypiciu nie wielkiej ilosci alkoholu bule byly nie do zniesienia. Na poczatku lekarz rodzinny ktory dal mi skierowanie do szpitala. Akurat byl piatek to szpital przelozylem na poniedzialek. Juz w szpitalu po pierwszym EKG panika i ktora klinika kardido ma wolne miejsce zeby zrobic tzw. kontrast. Wstrzykuje sie przez tetnice w udzie jakis czynnik i na zywo na monitorze obserwuje sie droznosc zyl. Padlo na Voelklingen. Zawieziono mnie karetka. Natychmiast badanie. I doktor mowi: Gregor jestes tu za minute 12. Masz szczescie ze jeszcze zdazyles. Konieczna jest operacja wszczepienia bypassow. Zrobimy ja jutro o 8 rano. Mysle sobie zartuje chyba. Slyszalem o bypassach ale u ludzi starszych. Ja 40 lat i jakas operacja? Zawsze zdrowy. Ostatni raz u lekarza bylem 1994 i to tylko po zwolnienie. No i zdziwil mnie jeszcze ten termin. Nastepnego dnia? Slyszalem ze w Polsce sie sporo czeka na termin jakiejkolwiek operacji a tu z dnia na dzien. Mysle albo bezrobocie jakies bo Niemcy nie choruja, albo robia te operacje tasmowo do takiej wprawy juz doszli. Tego samego dnia ogolili, zaznaczyli skad pobrac zyly. Zazwyczaj z reki ktora nie piszemy i nogi u mnie tez lewej ale nie wiem dlaczego mi nie robilo to roznicy. Nastepnego dnia rano zawiezli, uspili zrobili swoje i wybudzili. Nic nie czulem nic nie bolalo. Po operacji oczywiscie cos od bolu wstrzykiwali mi zyly bezposrednio, nawet fajne uczucie :) Ogolnie nawet nie mialem czasu sie bac bo wszystko trwalo blyskawicznie, ale teraz wiem ze nie ma czego. W zasadzie nic nie boli. Tylko jak ktos juz wczesniej napisal kichnac albo kaszlnac to lepiej nie ryzykowac :) Najwiekszy bol jaki byl to podczas wkladania cewnika przed operacja. Nigdy wiecej :)) Mialem tez sytuacje ze podczas pierwszej samodzielnej kapieli trzy dni po operacji zatrzymalo mi sie serce, ale raz dwa sobie z tym poradzono. Po tygodniu od operacji bylem w domu. Aha po operacji mialem straszny swiatlowstret, przy jasniejszym swietle krecilo mi sie w glowie i zbieralo na wymioty, ale przeszlo. Za kierownice siadlem dwa dni po wypisaniu ze szpitala. Nawet przed operacja powiedziano mi ze przy wspolczesnej medycynie bede za tydzien, maksymalnie poltora w domu, troche nie wierzylem, na wyrostek sie chyba tyle lezy, a tu operacja na sercu, ciachna jeszcze na pol czlowieka prawie i tylko tydzien. Ale zeczywiscie tak bylo. Na dzien dzisiejszy jestem na trzy tygodniowej rehabilitacji, ale ogolnie nuda i nie ma o czym pisac :) Troche lekkich cwiczen, mierzenie cisnienia, ergometrii (chyba sie to tak pisze) i nowych znajomosci :) Pozdrawiam Wszystkich i naprawde nie ma co sie bac wszystko bedzie dobrze :)))

Odnośnik do komentarza

Mój wujek ma obecnie 60 lat, bajpasy dostał dobre 15 lat temu i do tej pory nie był u kardiologa, pali jak smok. W tym roku dopiero się wybrał ze względu na złe samopoczucie. Moja babcia po 2 zawale dostała bajpasy, z czego jeden zamknął się po roku, a na jednym ciągnie już kilkanaście lat. Więc żyje się z nimi długo, nawet bardzo. Głowa do góry :)

Odnośnik do komentarza
Gość Krzysztof 56l

Mam wszczepione 3 by-passy trzy miesiące temu. Czuję się lepiej niż przed operacją. Nie warto się zastanawiać pytanie 1miesiąc bez operacji i do piachu czy ryzyko ale za to nadzieja na dłuższe życie. Wiem jaki to wstrząs psychiczny gdy się ktoś dowie od lekarza że czeka go kardiochirurgia. Wiem jak niektórzy przed operacją się bali ratował *głupi Jaś*. Ja zaryzykowałem i jestem wśród żywych. A życie to ciągła ucieczka przed śmiercią, jednym uda się ją oszukać a innym nie tak mówiliśmy na kardiochirurgi należ się z tym pogodzić. Pozdrawiam wszystkich Krzysztof

Odnośnik do komentarza
Gość Tomasz1975

Pisalem jakis czas temu. Zyje czuje sie swietnie i naprawde jezeli ktos ma jakies watpliwosci chetnie je rozwieje 😆. W razie pytan piszcie baczkowski1975@gmail.com Jest fantastycznie. Poznalem cudowna kobiete, zycie zaczyna byc kolorowe 😉 Nie wazne ile sie bedzie zylo. Wazne jak i dla kogo :))) Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Gość Tomasz1975

Aha. I pozdrawiam Krzysztofa jeden post wyzej. Rozumiem ze jestes zdolowany. Ale nie gadaj takich rzeczy na forum. Nikt nikomu nie uciekl :) Poprostu medycyna poszla do przodu :) Ludzie!!!! apel wszem i w obec. Nie zadawajcie glupich pytan . Z tym sie zyje. Normalnie. Poprostu jezeli lekarz mowi to trzeba to zrobic :) A jezeli chce sie komus cos podpowiedziec to tylko zyczac dobrze :)

Odnośnik do komentarza

Ojciec koleżanki miał wszczepiane bajpasy kilka lat temu i nadal czuje się dobrze, generalnie tak jak mówi użytkownik wyżej - medycyna idzie do przodu i z tym da się żyć ;) Sam z ciekawości nawet zacząłem szperać tu i ówdzie i znalazłem artykuł na ten temat na takiej jednej stronie: http://www.biomedical.pl/zdrowie/zdrowie-serca-bajpasy-lepsze-niz-stenty-i-angioplastyka-a5558.html

Odnośnik do komentarza
Gość janek 1960

Ja mam planowane baypassy albo baypass, kiedyś miałem zawał o którym nie wiedziałem. W ubiegłym roku coś mnie zabolało w klatce piersiowej i mocno bolały plecy. wstawiono mi trzy stenty, ale po trzech miesiącach zapytano czy zgodzę się na zrobienie bezinwazyjnego baypassu. Brałem plavix -który miałem brać 12 miesięcy tak mi zapisano w wypisie, a do planowanej operacji miałem go nie brać, więc pojechałem do kliniki sie zapytać kardiochirurgów, co mam robić - opowiedział mi lekarz, jak nie przestane brać to mam nie przyjeżdżać. Więc zrezygnowałem, czekam aż minie 12 miesięcy od momentu wstawienia stentów. Niby na filmiku widać że serce zrobiło sobie same baypass, ale dla wydłużenia życia proponują zabudować baypass. Teraz robię badania serca, 13.06 mam wizytę u kardiochirurga - w sprawie ustalenia terminu. Nachodzą mnie wątpliwości bo czuję się dobrze i nic mi nie dolega - sam już nie wiem. Co o tym sądzicie?

Odnośnik do komentarza

Operację wszczepienia bajpasów miałem w Klinice Kardiochirurgii PAM w Szczecinie 20 marca 1997 r jako 40-latek. Wcześniej - w sierpniu 2015 zdiagnozowano u mnie zawał. Do dziś - a kończę za miesiąc 61 lat - pracuję zawodowo, uprawiam działkę, jestem nawet prezesem Rodzinnego Ogrodu Działkowego. Kochani! Ja wiem, że to trudne, bo po zabiegu człowiek jest przestraszony, uważa,że całe dotychczasowe życie się zawaliło. Ale to nie prawda!!! Żyjmy pełnią życia, bądźmy aktywni. Bajpasy to nie koniec!!! Owszem, są pewne ograniczenia. Ale zabieg pozwala zauważyć jak wiele jeszcze mamy przed sobą, pozwala dostrzec to, czego nie widzieliśmy *przed*. A więc Kochani! Trzymajmy się!!! Życzę zdrowia, optymizmu i wiary w siebie i własne możliwości!

Odnośnik do komentarza

Trzeba sobie wszystko dobrze poukładać/w głowie/nie robić z siebie bohatera,bo są jednak granice których nie należy przekraczać.Należy cieszyć się z powrotu z tamtej strony.Jak ktoś mówi,że to błahostka,to się myli albo specjalnie udaję .Są pewne ograniczenia ale daje się żyć.Alkohol sobie podarować,ale jeżeli już to z głową.Można potańczyć-jest to doskonały sprawdzian kondycji.Żyć i cieszyć się życiem.Minęło 30 miesięcy od trudnej operacji Dwa bay pasy miały być trzy.Do pracy wróciłem po 6-ciu miesiącach z wykorzystaniem urlopu wypoczynkowego.A latek już mam prawie 67 i pracuję!!! Bo to jest najlepsze lekarstwo.UNIKAĆ STRESU.Pozdrawiam wszystkich mających to za sobą i tych przed a także ich troskliwe rodziny.

Odnośnik do komentarza

Po bay, dzięki za pozdrowienia. Czas leci, u mnie już 46 miesięcy po operacji. Pierwszy rok był trudny, teraz cieszę się stabilnością. Chęci do wszystkiego mi nie brakuje, do swoich możliwości trzeba się przyzwyczaić. Popołudniowa drzemka, chociaż kilka minut, czyni cuda i mam siły na resztę dnia:) Wszystkiego dobrego bajpasowcom, stenciarzom i zawałowcom., jak to pisał klasyk forum.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×