Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Puchnięcie nóg po zawale serca


mayla12

Rekomendowane odpowiedzi

Gość malgorzata
znajdz koniecznie dobrego lekarza i to jak najszybciej,moj tata tez byl bez obu nog ,zaczal puchnac wlasnie od kikutow ktore nie miescily sie juz w wozku,lekarka rodzinna byla na wizycie w domu i nie poznala sie co to jest,wypisala zlecenie na karetke przewozowa do szpitala na odpiecie cewnika na oddziale urologicznym bo podejrzewala ze to moze od cewnika a tam lekarz urolog zaraz jak spojrzal na tate powiedzial ze to niwydolnosc krazeniowa i mamy tate zwiezc na wewnetrzny ,niestety nie bylo miejsca i wrocilismy do domu,gdzie zaraz zadzwonilam na pogotowie i zabrali go do innego szpitala ,ordynatorka oddzialu powiedziala ze to byl ostatni moment,poniewaz byl juz spuchniety nawet na twarzy i nie wiedzial juz nawet co mowi i robi,nawet przez moment nikomu z nas nie przyszlo do glowy ze jeszcze pare chwil ibyloby za pozno na ratunek,na szczescie kilkanascie kroplowek i kilka jednostek osocza zalatwily sprawe. tak wiec masz przyklad tego ze nie kazdy lekarz jest w stanie rozpoznac niewydolnosc,i nie tylko. ja nie twierdze ze u ciebie musi byc tak samo ,ale dla spokoju jak najszybciej dotrzyj do lekarza lub dzwon na pogotowie zeby ewentualnie wykluczyc niewydolnosc krazeniowa.
Odnośnik do komentarza
Gość malgorzata
moj tata nie zyje od trzech miesiecy ale niewydolnosc krazeniowa nie wystapila po zabiegu tylko od tak poprostu zaczal puchnac od kikutow ,poczatkowo nie bylo to duza opuchlizna ale zauwazalna poniewaz moj tata byl bardzo szczuply,ale po kilku dniach opuchlizna byla duza i szla w gore na brzuch ,rece i twarz,jak trafil na oddzial dostal od razu kroplowki ktore schodzily cala noc,rano juz cala opuchlizna zeszla a skora poprostu wisiala na nim,dostal jeszcze kilka jednostek osocza,wykonano mu przeswietlenie klatki zeby upewnic sie ze woda zeszla i po kilku dniach wrocil do domu,nigdy wiecej juz sie to nie powtorzylo. jezeli ma pani kontakt z lekarzem to poprostu moze mu pani zasugerowac sama ze moze to niewydolnosc,jesli wykluczy taka ewentualnosc to trzeba szukac przyczyny gdzie indziej ale ja bym jednak stawiala ze to niewydolnosc,pisalam juz ze nie kazdy lekarz ma zaskok ze to niewydolnosc( w taty przypadku to zupelnie przypadkowy lekarz powiedzial ze to niewydolnosc,a przechodzi w takim stanie przez rece internisty,kardiologa i naczyniowca,zaden z nich nie wiedzial co to moze byc).prosze nie tracic czasu i dzialac,wlacznie z wezwaniem pogotowia bo ma pani jako inwalidka prawo dzwonic o kazdej porze i tak dlugo nekac lekarzy dopoki nie ustala przyczyny. niestety nasza sluzba zdrowia pozostawia wiele do zyczenia,wiec trzeba uparcie dazyc do wlasnego celu. pozdrawiam serdecznie i zycze zdrowka.
Odnośnik do komentarza
Gość malgorzata
prosze sie nie martwic ,moj tata nie zmarl na wskutek niewydolnosci krazeniowej. tato 15 lat chorowal na miazdzyce konczyn dolnych ,przeszedl kilka zabiegow czyszczenia zyl ,kilka przeszczepow,po drodze byly takze inne chorobska,i przyszedl moment w ktorym juz nic nie pozostawalo jak amputacja konczyny,gdzie przez 5 lat chodzil w protezie i swietnie funkclonowal,po pieciu latach doszlo do niedroznosci podkolanowej gdzie niestety tez juz nic nie wchodzilo w gre jak amputacja drugiej konczyny.pisze to oczywiscie w skrocie bo musialabym napisac tutaj opowiadanie na5stron a4. na dwoch protezach nie dal rady juz chodzic pomimo ze nie mial takich topornych najprostrzych,denerwowal sie strasznie zeby je zalozyc az w koncu sie poddal i jezdzil pwawie 6 lat na wozku inwalidzkim. pomimo zazywania lekow choroba postepowala ,lekarz naczyniowiec z ktorym juz rozmawialismy jak dobrym znajomym bo w koncu leczyl go 16 lat,powiedzial do mnie nie do taty ze przeszczep podskorny brzuszny ktory zaopatrywal kikuty w krew nie pracuje,zmienil leki na mocniejsze z nadzieja ze dzadza rade przepchac,ale niestety nic nie drgnelo ,i po dwoch tygodniach od wizyty zmarl. wrocilam do lekarza po kilku tygodniach zeby mu powiedziec ze tata nie zyje , na co on mi powiedzial ze on o tym wiedzial , i ze przez to ze robilismy wszyszysko co moglismy dla ojca podarowalismy mu kilka lat zycia(zadna to pociecha) zmarl nie cierpiac w kilka sekund doslownie ,taka smierc przy postepujacej miazdzycy nazywana jest,,nagla smierc sercowa** jedyna pociecha to ze nie cierpial, mial 72 lata,cieszyl sie idac na emeryyure ale niewiele sie z niej nacieszyl ,bo za niedlugo przyszla choroba i meczarnia. doskonale pania rozumiem co znaczy nie miec nog i zmagac sie z inna choroba u nas w domu tata mial bardzo duzo wsparcia od nas i najblizszego otoczenia nawet bedac na wozku potrafil nam ugotowac obiad bez zadnej pomocy,a dzien poprzedzajacy smierc absolutnie nic na to nie wskazywal,mieszkamy w domu jednorodzinnym wiec sam sie ubral i wyjechal na dwor gdzie spedzil prawie caly dzien doradzajac mojemu mezowi ktory stawial altanke,bylo duzo smiechu i dobrego nastroju a rano stalo sie to najgorsze,niestety takie jest juz to nasze zycie,ze nie znamy dnia ani godziny. wiem natomiast jedno ze trzeba sie ratowac dopoki sie da i nie omijac lekarzy. zycze duzo zdrowia (i tak napisalam mala opowiesc)
Odnośnik do komentarza
Gość malgorzata
w tej kwesti nie ma za co dziekowac. ja dobrze wiem jak czuje sie czkowiek bez wspaarcia,prosze sie tylko nie poddawac,brak konczyn ne oznacza konca swiata,ale nie zrozumie nikt kto nie mial blizszego kontaktu z osobami pozbawionych obu konczyn,a ta osoba chce za wszelka cene czynnie uczestniczyc w zyciu(niby tak prozaiczne,w wobec wielu chorob) a jednak zarazem tak przawdziwe. to nic innego jak chec zycia,czlowiek nawet nie zdaje sobie sprawy ,jaqka w nim istnieje taka chec. wszyscy mowimy w chwilach zwatpienia ze,,lepiej byliby umrzec*;*,lecz sila zycia i jego chec(z roznych wzgledow) nie pozwala na taki postepek.,azeby posunac sie do takiego stopnia. PAN BOG ,DAL ZYCIE I TYLKO ON MOZE JE ODEDRAC nie zgadzam sie z tym absolutnie(pomimo ze jestem wieezaca) wiele razy zadawalaam proboszczowi pytania ,ktore mialy potwierdzenie po smierci taty ,to odpowiedzal,,ze to jest wlasnie ta wielka tajemnica wiary. przeciez my wszyscy ktorzy zyjemy ,klocimy sie,mamy inne poglady ,mamy rozne choroby,jestesmy;lekarzami,astrologami,profesorami,itp,itd .to nadewszystko nie zapominajmy ze jestesmy LUDZMI.,i nie zapominajmy co znaczy czlowieczenstwo.
Odnośnik do komentarza
Gość MoniekRysiek

Jestem w podobnej sytuacji ....miażdzyca a wszystko zaczęło się od napuchniętych nóg i ściągniętego paznokcia . na początku trzeba takiego wsparcia psychicznego dać aby po amputacji się nie załamać. Moj tato jest po amputacji dzielimy się z siostrami jak tylko możemy na zmianę aby dojeżdżać z tata na kontrole czy badania. Tato przy tym wszystkim jest tak strasznie nerwowy ze czasami aż ręce opadaja ale nie zwracamy na to uwagi bo sami byśmy zwariowali. Teraz na dodatek opuchnięta noga po amputacji a tato uparty nie chce żadnych lekarzy :( jeśli ktoś wie co może być tego przyczyną byłabym wdzięczna

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×