Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. mam 28 lat. od jakiegoś dłuższego czasu czytam to forum i powiem, że gdyby nie ono to nie wiem co bym ze sobą zrobił. ale może od początku. rok temu w sierpniu okazało się że mam cukrzycę. trafiłem do szpitala, dostałem insulinę. moja cukrzyca układała się coraz lepiej. cukry były coraz niższe i wszystko szło ku dobremu. nadszedł luty tego roku. z niewiadomych przyczyn skoczyło mi ciśnienie. pojechałem na pogotowie. dostalem zastrzyk i tabletkę pod język a pani doktor kazała mi się uspokoić. tydzień później miałem trafić do szpitala na badania kontrolne w związku z cukrzycą. moja pani doktor od cukrzycy powiedziała że przy okazji zobaczymy czemu to ciśnienie skoczyło. w szpitalu zrobili mi ekg, usg brzucha, wątroby, serca, prześwietlenie klatki piersiowej, dokłądne badania krwi i moczu. cięnienie w szpitalu 120/80, 130/90. po wyjściu ze szpitala dostałem wyniki. wszystko było super ok. jedynie podwyższony cholesterol ale dostałem tabletki które miały pomóc. lekarz ordynator powiedział że wyniki ok a z tym ciśnieniem to żebym się uspokoił bo to prawdopodobnie nerwica. po szpitalu chwile był spokój no i się zaczęło. nerwy, skoki ciśnienia, wymyslanie sobie coraz to nowych chorób itd. bezsenne , bardzo nerwowe noce, zawroty głowy i tego typu rzeczy. poszedłem z tym do neurologa. baba kazała mi wyciągnąć ręce przed siebie i z niczego stwierdziła że to nerwica i przepisała mi tranxene. brałem prawie dwa tygodnie. prawie nic to nie dawało poszedłem do psychologa. ten jak się dowiedział o tranxene natychmiast mi kazał odstawić. z resztą moja pani diabetolog tez kazała odstawić i mój lekarz pierwszego kontaktu tez miał objekcje na temat tego leku. nasłuchałem sie i przestałem brac. kazali wszyscy przesiąść się na nerwosol i herbatki typu melisa. teraz trzy miesiące po pierwszym skoku ciśnienia jest masakra. bezsenne noce powodowane strachem przed urojeniami. skoki ciśnienia. bóle w klatce piersiowej. zimne poty i drżenie kończyn po skoku ciśnienia. no masakra. nie wiem co robić. za co się zabrać. czy badania które miałem w lutym odzwierciedlają stan mojego zdrowia na dzień dzisiejszy. czy coś mogło się zmienić. teraz na dodatek podobno mam zapalenie oskrzeli. biore antybiotyk i czyje się beznadziejnie. a najgorsze jest to że czuje się tak tylko wieczorami. tak po 18:00 się zaczyna i dopuki nie zaśpie serce raz wali raz go wogóle nie czuć. może ktoś mi wytłumaczyć o co chodzi. z czym to się je. jak się zabrać za siebie. a może to nie nerwica. HELP
Odnośnik do komentarza
Moja nerwica zaczeła się os raptownego skoku ciśnienia 170/100.to było 4 lata temu.Do dzisiaj nosze ciśnieniomierz w torbie.od listopada 2008r biore tertensif na nadcisnienie,i jakoś to cisnienie sie normuje,chociaz jeszcze skacze.A pani nerwica i ataki lęku niestety zostały.na lęki biore xanax,dobry lek ale strasznie uzależnia przy dłuższym braniu.Jak dajesz rade ratuj sie lekami ziołowymi.Tak to już jest przy nerwicy że jak coś nas zaboli to prawie umieramy,a dla innych to normalny objaw organizmu..
Odnośnik do komentarza
Moim zdaniem nie da sie jednoznacznie stwierdzic czy to nerwica czy nie. Nerwica to cos co moze sie objawiac w najrozniejszy sposob. Ja czytam rozne ksiązki i moge Ci powiedziec ze czesto choroba oznacza ze cos jest nie tak z psychiką (tłumione emocje z dzieciństwa które znajdują ujście w ten sposób). Wg mnie psychoterapia - ale tylko i wyłącznie z bardzo dobrym terapeutą to jedyna droga (trudna i niewdzięczna) no chyba ze ktos chce sie truc lekami cale zycie - ale jak to z lekami, na jedno Ci pomoze na inne zaszkodzi.
Odnośnik do komentarza
jesli to faktycznie nerwica to zaczeła się od skoku cisnienia 200/130. potem drugi skok dwa tygodnie później 180/120. no a potem to nie mierzyłem. stwierdziłem że nie ma sęsu i szkoda moich nerwów :-). dostaje skok, otwieram okno, głęboko oddycham, w ruch idzie nerwosol. teraz biore tritace na wyrównanie ciśnienia i narazie to ma mi wystarczyć. mam nadzieje że będzie wystarczyć bo zawsze byłem przeciwny lekom i półśrodkom. najlepsze jest to że w ciągu dnia jest spokój a o wieczorach nie chce nawet myśleć. aha , coś sobie przypomniałem. WAŻNE!!! byłem u pani psycholog. powiedziała że to nerwica i że da się to wyleczyć z tym , że terapia potrwa przynajmniej pół roku. wizyta co tydzien o określonej godzinie, bez możliwości przerwania tej terapii. cena za wizytę 50 zł. czy ktoś z was miał taką trapię? czy ona faktycznie pomaga? czy to jest taka sytuacja jak z detektywem monkiem, że sie chodzi i końca nie widać. a kasa leci. wiadomo, jesli miałbym pewnośc , że pomoże to lece nawet jutro, ale jesli to może pomoże to się zastanowie powaznie. odpowiedzcie jeśli możecie. dzięki.
Odnośnik do komentarza
W moim przypadku terapia nie przyniosła oczekiwanych rezultatów.Straciłam mnóstwo kasy,ja płacilam 100 i mogłam siedzieć ile chciałam.Być może trafiłam na złego terapeute,ale Ty koniecznie spróbuj bo może w Twoim przypadku terapia okaże się skuteczna.Muszę również dodać że ja rozpoczęłam terapie zbyt póżno,choroba była już zaawansowana.Pewności,że terapia Ci pomoże nie masz,ale spróbować warto.Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
W moim przypadku terapia przyniosła skutek. Może nie w 100% ale jestem zadowolona. Terapię przeszłam w szpitalu psychiatrycznym na oddziale Depresji i Nerwic. Długo to trwało bo 3 miesiące ale myślę,że nie był to czas stracony. Tam też podawali nam leki ,ale głównie lekarze stawiali na terapię. Nie ponosiłam w związku z leczeniem żadnych kosztów i teraz nadal biorę tabletki, ale tylko doraznie. Na ogół gdy dopadają mnie somatyczne objawy , albo problem ze snem.Nadal mam uciski w klatce , problem z oddychaniem ale jakoś znając podłoże tych objawów chyba łatwiej mi się z tym żyje i nie jest to już tak częste jak przed leczeniem.Wiele osób które ze mną przebywały na oddziale były wcześniej na terapiach indywidualnych bądz grupowych dochodzących ale prawie wszyscy stwierdzili że ta terapia w szpitalu jest najbardziej skuteczna.
Odnośnik do komentarza
witam wszystkich:) Naprawdę milo wiedzieć, że nie jestem sama. Wybaczcie mi ten nieco złośliwy wstęp, ale mając większość objawów o których wspominacie nie zostałam zdiagnozowana jako nerwicowiec, no może nie dokładnie. Mieszkam od 3 lat na tej paskudnej królewskiej wyspie:(. Wszystko zaczęło się właśnie tutaj, ale ma początek w Polsce. Trzy lata temu skończyłam studia,zaplanowałam wyjazd i dowiedziałam się że moja rodzina się kończy. Dorosła baba dowiedziała się że ojciec ideał ma romans, to była masakra. Mając charakterek silnej babury posprzątałam wszystko , starzy nadal są razem i wyjechałam. Jakieś 4 miesiące później zrobiło mi się slabo po pracy, jak już dojeżdżałam do szpitala to nie mogłam oddychać i stać o własnych siłach. Dodam tylko że mieszkałam przez te 4 miechy z bardzo niefajnymi ludźmi i miałam mega napięte nerwy. I cóż na to lekarze- ma pani lekką gorączkę i stan zapalny nic złego się nie dzieje. Jasne tylko że ja byłam pewna że umieram , cała się trzęsłam, jakby coś po mnie chodziło i w ogóle to myślałam że zwariowałam. To była masakra po 2 dniach byłam już w Polsce. Zrobiłam wszystkie badania i byłam zdrowa jak byk, a objawy choroby psychicznej dalej miałam. W końcu poszłam do psychiatry i dowiedziałam się jak to pani ujęła- emocje ci się dziecko wylały do organizmu-atak paniki, a że nie powiedzieli ci co jest grane to dostałaś stanów lekowych. Pięknie do tego xanax, cloranksen i parmolan. Dwa ostatnie brałam ale na pierwszy nigdy się nie zdecydowałam. Z parmolanem było ok na początku 4 dziennie , ale potem jakoś przywykłam , emocje spadły, ale objawy zostały. Czasem mam wrażenie ,że nie oddycham, czasem że zaraz zemdleję, a jak tylko mnie coś zaboli to myślę zaraz o najgorszym i że umieram i w ogóle. Dodam tylko, że po 3 tygodniach wróciłam do Anglii, przez pewien czas na początku pomagała mi polska psycholog przez tel tak doraźnie. W między czasie załatwiłam sobie pomoc w ośrodku zdrowia. Pomagało nie ukrywam , ale jak skończyłam tam chodzić to wróciło. Nie żeby codziennie i w ogóle ale zdarza się np jako bóle kręgosłupa, sztywnienie, dziwne samopoczucie. Za każdym razem kiedy mnie dopada myślę że tym razem już sobie nie poradzę. Jako atak paniki wróciło w grudniu, ale jakoś samo przeszło. Nie wiem jak wy ale ja nienawidzę tego uczucia, a jak jeszcze dochodzą do tego jakieś somatyczne objawy to wymiękam i żyć mi się odechciewa. A najlepsze w tym wszystkim jest to , że za każdym razem boję się że umrę więc nabawiłam się mega obsesji na punkcie śmierci. Jak możesz carlbar idź na terapię jak najszybciej. Ja wkrótce planuje długi urlop w |Polsce i mimo zmęczenia nie będę odpoczywała tylko biegała za psychoterapeutą,żeby zakończyć rozdział nerwica raz na zawsze bo odbiera mi on radość życia. Czy dla was tez wszystko straciło kolor, sens i radość? A na ten portal trafiłam bo od kilku dni straszliwie bolała mnie głowa między oczami i w skroniach jak wpisałam swoje objawy w wyszukiwarce obrazu wyświetliła mi się ta strona, wiec pewnie znowu coś naroilam sobie wt tej chorej głowie. Jak dużo bym dała żeby to się nigdy nie wydarzyło, albo żeby już na zawsze minęło. Jak wy sobie radzicie z tym stanem? Ja nawet jak się cieszę i wszystko jest ok to mam wrażenie , że to gdzieś za rogiem czyha i mnie dopadnie w najmniej spodziewanym momencie, a do tego ciągle narzekam !!!!!!!Podpowiedzcie cos ludziska. Dzieki i pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Tak szczerze mówiąc to ja już chyba byłam na samej granicy wytrzymałości. Nie wiedziałam co mnie czeka poprostu postawiono mnie przed faktem . Dostałam do ręki skierowanie i mąż dostarczył mnie na rozmowę kwalifikacyjną. Ja właściwie dostałam się na oddział z mocno zaawansowaną depresją i tam stwierdzono u Mnie dosyć podobno silną nerwicę. Nikt na początku nie powiedział mi ile tam będę bo wiedzieli,że nie zostanę . Byłam zrezygnowana i bez chęci do życia i raczej to wykorzystali. Potem jak trochę z depresją doszłam do siebie i lekarz na rozmowie przedstawił mi termin wyjścia to natychmiast chciałam wyjść , bo znowu zaczęło mi zależeć na życiu,dzieciach, ale po dosyć długich rozmyślaniach i rozmowach z naprawdę fantastycznymi terapeutami i psychiatrą zostałam . Przepłakałam nie jeden dzień i noc bo lekko nie było ale na teraz uważam ,że moja decyzja była słuszna.
Odnośnik do komentarza

Hej,

 

poradziłeś sobie z problemem? Jeśli tak to odpisz jak.

Ja mam bardzo podobne problemy już od roku. 

Może go opiszę trochę.

Mam 26 lat, nadczynność tarczycy(graves basedow) i teraz lekkie nadciśnienie(podobno). Ale od początku...Rok temu w lutym po powrocie z ferii położyłem się do łóżka i zamknąłem oczy po czym trzasnęło we mnie jak grom z jasnego nieba. Zalały mnie poty, zaczęło mi się robić słabo, niedobrze, myślałem że umieram, ciemno przed oczami, mdłości. Nie wiedziałem czy nie zemdleje. Zmierzyłem ciśnienie a tam 140 na 100. Tragedia, pojechałem na sor ale czekałem ponad godzinę i stwierdziłem, że wracam. Całe szczęście zasnąłem. Rano to samo, tragicznie się czułem ale troszkę lepiej. Pojechałem do lekarza pierwszego kontaktu. Stwierdził rota wirusa. (nie wymiotowałem ani nie miałem biegunki ale tak stwierdził lekarz). Pobrałem enterol przez pewien czas. Jadłem bardzo lekko strawne rzeczy. Przez tydzień było coraz bardziej spokojnie. Nagle po tygodniu z samego rana zanim wstałem z łóżka znowu walnęło jak grom z jasnego nieba. Zadzwoniłem na pogotowie, powiedzieli, że to może być uszkodzenie błony śluzowej przełyku czy coś takiego i żebym się udał na sor jeżeli mogę. Pojechałem. Badania krwi ok, ciśnienia mi nie zmierzono, bardzo chciało mi się wymiotować więc dostałem domięśniowo lek przeciw nudnościom. Troszkę mi się polepszyło. Od tamtego momentu czyli od roku męczą mnie podobne rzeczy. Czasami jest miesiąc przerwy, ataki już nie są takie nowe dla mnie i sobie radzę z nimi. Często bóle w klatce piersiowej, często boję się o swoje życie. Masakra. Dużo by opisywać jeszcze. 

Jeżeli Ci coś pomogło, odezwij się proszę. Bardzo mi pomożesz. Wiem że to było 11 lat temu ale może teraz już Ci jest ok???

 

Pozdrawiam,

J

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×