Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Lęki po operacji serca


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie cztery miesiące temu w szpitalu na Banacha w klinice Kardiochirurgii miałem wykonaną operację. Polegała ona na plastyce dwupłatkowej zastawki aortalnej oraz wstawienia organicznej protezy w miejsce tętniaka aorty wstępującej. Operację przeprowadził profesor Kuśmierczyk. Pan profesor zrobił to małym cięciem i jak pisałem wyżej zastawkę udało się naprawić. Po 4 dniach po operacji byłem już w domu. Rozpocząłem rehabilitacje pod okiem specjalisty. Na początku polegała na marszach na bieżni i sprawdzaniu jak serce adaptuje się do wysiłku przez kontrole tętna oraz ciśnienia. Następnie takie marsze robiłem w domu. Stopniowo zwiększyliśmy obciążenia i zmienialiśmy marsz na interwał marsz -trucht , a potem interwał bieg - trucht. Po dwóch miesiącach dr. Rehabilitacji stwierdził, że mam zdrowe i wydolne serce. Kardiologiczne czuje się super, biegam jeżdżę na roweże itp itd. Można by powiedzieć ze wszystko jest Ok … 

gdyby nie to ze doskwierają mi lęki które nie pozwalają normalnie funkcjonować. Polegają na tym, że czuje strach, że coś  mi się stanie, że np dostanę zawału, albo wylewu i umrę. Poszedłem do psychiatry i chodzę na terapie ponieważ jest to naprawdę dokuczliwe. Zamiast cieszyć się, że jestem naprawimy i mogę normalnie żyć muszę borykać się z problemem, którego się nie spodziewałem. Czy ktoś z was miał lub ma podobnie. Jak sobie z tym radzicie?

Proszę o wasz głos w tej sprawie.

Odnośnik do komentarza

Canarinho, super, że masz już za sobą operację. To była Twoja pierwsza taka operacja? Masz jeszcze drugi powód do ulgi, bo nie miałeś cięcia mostka. Mniej boleści po i szybkie gojenie. Weź duży oddech i krzyknij Żyję! Jestem zdrowy! Super, że ruszyłeś z terapią. Każdy z nas ma inną psychikę. Jedni po operacji szybko wracają do codzienności, inni potrzebują tylko więcej czasu, a inni dodatkowej pomocy. Będzie dobrze! Ja jestem pomiędzy, drugą a trzecią grupą. Dodatkowo to stukanie w konduicie aorty często przypomina mi o operacji, a stymulator tym mocniej emocjonalnie nakręca, że operacja miała powikłania w postaci utraty rytmu zatokowego w sercu. Żal. Lęk. Złość. Pogodzenie się. Nadzieja. Siła.

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Jan1986 napisał:

Myślę że to absolutnie normalne. Tez jestem po operacji. W tym miesiącu będzie 7 miesięcy. Po operacji siłą rzeczy siedzisz w domu i twoje życie jest podporządkowane zdrowiu, wynikom, badaniom, kontrolom. Ciągle o tym myślisz a ból ci ciągle o tym przypomina. Ja też zacząłem o siebie bardziej dbać bo dotarło do mnie że nie jestem nieśmiertelny. Jasne może się to wydać śmieszne ale jeśli wszelkie problemy zdrowotne i poważne choroby omijały człowieka a nawet całą rodzinę to się o tym nie myśli. Zmieniłem sposób myślenia. Potraktowałem tą operację jako znak, jako szansę, którą mimo wszystko dostałem a którą mogłem przegapić co było kwestią może pół roku, może roku.. raczej nie więcej. Po mniej więcej 3 miesiącach od operacji próbowałem normalnie żyć, funkcjonować na tyle na ile pozwolił mi organizm. Po 3 tygodniach pierwszy raz wsiadłem na rower. Co prawda 600 metrów ale wsiadłem. Później zacząłem pracować w ogrodzie. Ścinanie drzew, dźwiganie pniaków. Było ciężko bo brakowało tchu. Wtedy przestawałem żeby nie szaleć i wracałem do pracy następnego dnia. Kontrola u lekarza, kilka pytań i znowu na jakiś czas spokój. Czy się boję? Jasne. A co jeśli szew aorty jakimś cudem puści? A może w organizmie jest coś o czym nie wiem? Może jak z sercem niepostrzeżenie trawi człowieka rak i też nic o tym nie wie? Wróć do pracy, zacznij żyć i przestaniesz z czasem o tym myśleć. Umrzeć może zdrowy człowiek w każdej chwili. Na chodniku, przechodząc przez jezdnię czy mając wypadek samochodowy. W innym wypadku zostaje ci kaftan i pokój bez klamek. 

No trochę mnie pocieszyliscie😉😎 Po dwóch miesiącach od operacji wróciłem do pracy. Operacje miałem 16.09.22. Kardiologiczne wszystko jest Ok. Biegam, jeżdżę na rowerze. Pierwszego listopada byłem w Bieszczadach i z rodzina przeszliśmy połoninę, tydzień przed świetami Bożego Narodzenia byłem w górach na  desce. Kardiologiczne jestem zdrowy co potwierdza mój dr. kardiolog i dr. rehabilitant. Jak mówią nie miałem chorego serca tylko wadę, która została naprawiona. Kłopot w tym, że moja głowa ma zupełnie inne zdanie. Siedzę w pracy na spotkaniu a tam zawał, wylew itp itd….😩

Odnośnik do komentarza

Chłopie czym Ty się przejmujesz? Jak wszystko jest okej to się ciesz. Mnie straszyli po długim wyjściu z oiomu, zawalem, udarem, 4% szans na przeżycie i musiałem to przetrwać. Kardiolog ciągną mnie co dwa miesiące na wizyty, jak po przeszczepach serca przychodzą co pół roku, aż w rejestracji się dziwią. Biegasz? Ja kroku nie mogłem postawić a już oddychalem jak po godzinnym maratonie. Teraz spacer przy swobodnym oddychaniu nie jest możliwy czasami. Ciesz się i nie martw się, bo inni mają o wiele gorzej i żyją normalnie. Powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×