Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Zawał serca i zgon po chwilowym niedotlenieniu


Gość mir

Rekomendowane odpowiedzi

Jakiś czas temu bliska mi osoba zmarła na skutek *nagłego ,rozległego zawału *.Był to drugi zawał i ostatni.Pierwszy był 3 lata temu,2.5 roku temu stan przedzawałowy - pomogło udrożnienie naczyń.Chory regularnie chodził na wizyty do kardiologa ,na ubezpieczenie.Półtora tygodnia przed zajściem osoba ta była na kontrolnym badaniu u kardiologa ,z tego co się orientuję nie było dokładnych badań takich jak EKG i itp.Nowa recepta i zapisanie na kolejna wizytę.Pięć dni po tym miało miejsce zdarzenie ,które do tej pory nie daje mi spokoju.Osoba ta zasnęła przed tv,w pewnym momencie obudziła się i chodziła po domu szukając czegoś (była jakby w rzeczywistości z przed kilkunastu lat).Przestraszony domownik zadzwonił na pogotowie - dyspozytorka sugerowała że to *chwilowe niedotlenienie* i w zasadzie nie ma powodów do niepokoju,kazała sprawdzić stan chorego,zapytać *czy coś go boli* i zadzwonić jeszcze raz.Chory powoli odzyskiwał *poczucie rzeczywistości*,twierdził że czuje się świetnie.Dyspozytorka usłyszawszy to zaleciła wizytę u lekarza rodzinnego w dniu następnym.Rano chory stwierdził że czuje się świetnie ,nie chce słyszeć o lekarzu,denerwował się tylko tym tematem.Pamiętał zajście,twierdził że przyśniło mu się coś i się wystraszył.Domownicy bardziej bali się o problemy neurologiczne niż kardiologiczne.Z perspektywy czasu widać teraz że występowało utrzymujące się na stałym poziomie : pewne osłabienie mowy,problemy z pamięcią,długi cza spędzany w łóżku.Osoba ta usilnie przekonywała że czuje się dobrze i ledwo dała się namówić na wizytę prywatną,która wypadała za półtora tygodnia od zdarzenia. W piątym dniu chory dostał nagle objawów zawału serca,i szybki zgon.Długa reanimacja pogotowia nie przyniosła efektu.W karcie napisał i nagłe zatrzymanie krążenia w chorobie wieńcowej. Do tej pory dręczą nas wyrzuty sumienia,że może trzeba było zażądać karetki mimo,iż dyspozytorka delikatnie zniechęcała do tego....Może trzeba było zadzwonić do jakiegoś anonimowego kardiologa i opisać sytuacje...Można było na siłę chorego zabrać do szpitala,okłamać personel że ma bóle,może by go przyjęli i dokładnie zbadali..Teraz z perspektywy czasu przychodzą rozwiązania.Ale wtedy nikt nie przewidywał najgorszego.Czy gdyby dyspozytorka była bardziej świadoma chorób wieńcowych,skonsultowała zdarzenie z jakimś kardiologiem na ostrym dyżurze to nasz bliski by żył??? Pozostały żal ,nauczka i wyrzuty sumienia.
Odnośnik do komentarza
Trzeba było jednak zażądać przyjazdu karetki. Przy tak poważnej niewydolności serca to było wręcz konieczne. Gdy mój Tata stracił przytomność, dzwoniąc po karetkę prosiłam dyspozytorkę o bardzo pilny przyjazd i przyjechała *erka* na sygnale w ciągu 5 minut.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×