Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Podróż po rozległym zawale serca


Gość Pedro007

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Pedro007
Witam, Parę dni temu mój tata miła zawał serca lekarze mówią że rozległy i silny, założono mu stenty, Wszytko stało się po za granicami naszego kraju a mianowicie w Dani, jednak leży w szpitalu w Flensburgu (Niemcy) wszystkie zabiegi zostały wykonane bardzo szybko, i tata już po 1 h od czasu jak zabrało go pogotowie za dzownił do nas. Sytuacja miła miejsce w piątek, tata już od poniedziałku został przeniesiony na normalny odział z OJOMU. o może się poruszać na własnych nogach i mówi że czuje się dobrze. Lekarze pozwolili go zabrać do domu i w środę ( dla mnie jutro ) o 10:00 wychodzi ale czeka go 1200 km podróży samochodem. Będzie z nim jechać moja mam która jest pielęgniarką i pracuje na oddziale kardiologicznym. Martwię się czy tata wytrzyma taką podróż, i jakie bedzie jego dalsze życie, Ile lat jeszcze będzie żył jeśli będzie przestrzegał wszystkich zasad dla osób po zawale.
Odnośnik do komentarza
Mój Tatuś miał pierwszy zawał - rozległy powikłany wstrząsem kardiogennym w lutym 2005, a w sierpniu 2008 roku zmarł. Bardzo dbał o siebie. Po pierwszym dużym, rozległym zawale serca (ok. 50 % martwicy) kolejne następują w bardzo krótkim okresie czasu. Drugi zawał (bez powikłań, niewielki) miał miejsce w listopadzie 2006 r., a trzeci zawał nastąpił w wyniku błędnie zaintalowanego stymulatora serca, zrobił się zator, czyli zamknięcie całkowite naczynia i w konsekwencji trzeci zawał serca, którego mój ukochany Tata nie przeżył.
Odnośnik do komentarza
Mój tata miał zawał nie wiem czy lekki czy rozległy w w 2006 wiosną,tego samego latem miał stan przedzawałowy.pomogła koronografia i leki.Był spokój 3 lata.Ale nasza czujność została uśpiona.Tatę woziliśmy na regularne wizyty do kardiologa (na ubezpieczenie),czuł się w miarę dobrze.Ostatnio musiał zmienić lekarza.byłem z nim 2 tygodnie temu na wizycie,krótkie osłuchanie,recepta i do domu.Zaniepokoiło mnie takie rutyniarstwo trochę i zaczęliśmy myśleć o jakimś prywatnym lekarzu i dokładnych badaniach.Tydzień temu wieczorem przebudził się z jakiegoś snu ale cały czas jakby chodził w tym śnie.Wystraszony zadzwoniłem na pogotowie.Pani powiedziała że to chwilowe niedotlenienie,które zaraz przejdzie,w sumie to oni mogą przyjechać ale najlepiej na drugi dzień udać się do rodzinnego.W sumie zniechęciła mnie do przyjazdu karetki i jednocześnie zabezpieczając się na wypadek tragedii.Tacie ten stan przeszedł zaraz o czy m poinformowałem dyspozytorkę.Cały czas twierdził że czuje się świetnie,nie chciał słyszeć o udaniu się do lekarza,denerwował się tylko tym tematem,zgodził się na prywatną wizytę która jednak mogła być dopiero za za 2 tygodnie.Przez kolejne dni jednak było widać rozkojarzenie i problemy z pamięcią ( widać to z obecnej perspektywy),lekka zmiana głosu...4 dni po zdarzeniu ,wieczorem,tata dostał rozległego zawału i zmarł.Długa reanimacja nie pomogła.Pozostał smutek i wyrzuty sumienia... NIE DAJCIE SIĘ ZWIEŚĆ POZOROM I UŚPIĆ CZUJNOŚĆ,WZYWAJCIE KARETKĘ W CHOROBIE WIEŃCOWEJ PRZY NAJMNIEJSZYCH WATPLIWOŚCIACH.
Odnośnik do komentarza
Bardzo Ci współczuję z powodu smierci Taty. Ja śmierć mojego przeżyłam bardzo. Do tej pory nie mogę uwierzyć, że nie żyje, nie może to do mnie dotrzeć. Był tak aktywny w życiu codziennym, dbał o siebie, tak bardzo wierzył, ufał lekarzom. Tak bardzo boli śmierć najbliższej osoby, ukochanego Taty i Przyjaciela. TO TAK OGROMNY BÓL, ŻE NIE JESTEM NAWET W STANIE GO OPISAĆ.
Odnośnik do komentarza
Witam. Mój Tato [*] zmarł 4.07.2009 roku. Miał rozległy zawał serca. Mam wiele pytań i wyrzuty sumienia..... pozostał smutek.... Lekarze reanimowali go 45 minut. Po tym czasie powiedzieli że Tata miał rozległy zawał serca. (Dokładnej sekcji zwłok nie było) Nie skarżył się, może dlatego że bał się lekarzy. W wakacje w 2007 roku Tato trafił na Oddział Intensywnej Terapii w Wojewódzkim Szpitalu w Białej Podlaskiej. Miał rozedme* płuc. Leżał przez ponad dwa tygodnie w śpiączce pooperacyjnej. Czy śmierć mojego Taty miała coś z tym wspólnego ? Może źle się nim opiekowaliśmy ? Nie chciał brać leków. Palił papierosy mało jadł i bardzo często pił kawę. Zdarzenie miało miejsce w pracy. Szef powiedział że nie było ciężkiej pracy-wręcz przeciwnie. dzień wcześniej umówiłem się z Tatą że podejdę do niego do parcy i wybiorę sobie szczeniaka. Następnego dnia, kiedy sprzątałem usłyszałem dźwięk karetki pogotowia. Podeszłem pod okno-jechała w stronę *Uroczyska*-tak się nazywa dom w którym mój Tato pracował. Myłem dalej podłogę. Po skończeniu umyłem się, ubrałem i poszłem. Pod budynkiem, koło kupki z piasku stała karetka. Wstydziłem się wejść, więc zadzwoniłem do Mamy, powiedziała żebym wchodził szybko i zobaczył co się dzieje. Cały zimny i pełen obaw podchodzę. (Ciała mojego Taty nie było widać-było za małą górka piasku) Podbiega do mnie szef i mówi ze łzami w oczach że Tato miał rozległy zawał serca. Upadłem na ziemie-podbiegł do mnie lekarz. Zadzwoniłem do Mamy, jej koleżanka przywiozła ją najszybciej jak tylko było można. Niestety mojego Tatusia nie udało się uratować !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :( Dziś pozostaje smutek i płacz. Każdy mi mówi żebym się trzymał....ból kiedyś przejdzie... a ja muszę się zaopiekować Mamą i Siostrą, których kocham najbardziej na świecie. Dlatego cały czas jak chce mie się płakać mówię sobie: *Bólu nie gasi żadne ukojenie i ból ten chowamy skrycie, bo łez naszych nikt nie zrozumie, a dalej dalej jest życie...* Bolesne, ale prawdziwe... ZAWSZE BĘDĘ CIĘ KOCHAŁ TATUSIU !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! [*] Dziękuję za odpowiedzi. Kacper94
Odnośnik do komentarza
Doskonale rozumiem Twój ból ,Kacper . Każde odejście bliskiego czyni spustoszenie wokół nas. Ciężko z tym pogodzić się . Niestety życie jest , jakie jest. Dlatego w swoim życiu nie należy popełniać błędów innych. A przede wszystkim z dala od papierosów . Ja paliłem do pierwszego zawału . Na szczęście pomoc przyszła w porę . Teraz nie palę . Jakoś ciągnę wózek życia dalej. Oby jak najdalej...
Odnośnik do komentarza
Przede wszystkim musisz zapomnieć , przestać myśleć o zawale , który już był i koniec ! Bo myślenie dobija. Teraz tylko dobrze się odżywiać i patrzeć w przyszłość , która jest przed nami. Ja miałem zawał ładne parę lat temu . Po zawale zaraz w najbliższy weekend pojechałem na plażę . Wtedy było super lato u nas . Znajomi patrzyli na mnie z niedowierzaniem . A ja od domu jak najdalej . Podobno w domu ludzie umierają - ktoś mówił . O wszystkim co złe zapominam . Kilka lat już minęło . Czuję się b.dobrze . Najważniejszym lekarstwem , jest również pozytywne myślenie i patrzenie w przyszłość . Co Tobie również życzę .
Odnośnik do komentarza
staram się nie myslec ...ale jak nie myślec jak ciągle coś mnie boli więc jak normalnie funkcjonować - podziwiam za odwage - ja już pewnie szybko nie zobaczę morza które kocham ( bo to za daleko ode mnie i nie mam sił na taką odległą podróż ) zresztą bezpieczniej czuję sie w domu ..ale to powiedzenie że w domu ludzie umierają tez znam mnie złapało w domu ale jakoś przeżyłam...zmieniłam sposób odżywiania , sporo schudłam ....mam dużo leków i dodatkowo witaminy (ze względu na silna anemię ) nie wiem jak długo jeszcze moja wątroba to wytrzyma ...zmiany pogody zawsze źle znosiłam a teraz to po prostu masakra
Odnośnik do komentarza
Gość pograzona w smutku
witam,moja historia jest rowniez podobna,mialam babcie,bardzo kochana.w nocy zz 2na 3 maja babcia poczula bol w klatce piersiowej,mama chciala wezwac karetke,ale jak to starszy czlowiek (84 lata)babcia odmowila.mama podala jej acard i babcia sie polozyla.bol nie przeszedl.rano pojechalismy na pogotowie a tam wmowiono nam ze lepiej bedzie jak pojedziemy do dyzurujacego lekarza.pojechalam z babcia ,15 km dalej od domu gdyz tam byl dyzurujacy lekarz.od razu stwierdzono zawal.i wezwano karetke,ktora miala jechac do swzpitala znajdujacego sie 60 km od miejsca dyzuru gdyz w tamtym szpitalu mieli babci zrobic koronografie.babcia rozmawiala ,sama weszla do lekarza,nawet chciala sama isc do karetki.poprosila zebym za nia jechala,dojechalam 5 km od miejca lekarza dyzurujacego.karetka stala na poboczu.ustala akcja serca i musz e przyznac ze starali sie bardzo to i tak nie udalo sie a dlaczego,gdyz sluzba zdrowia jest tak biedna ze nie stac ich nawet na lekarza do karetki,reanimowali babcie 30 min zanim druga karetka dojechal lekarz,kierowca ktory powinien jechac pomagal w reanimacji.wiem ze babcia byla starsza osoba,ale dla nas to bylo straszne,karetka na sygnale zawrocila do najblizszego szpitala czyli 20 km od tego miejsca,gdyby babcia od razu trafila do odpowiedniego szpitala moze by zyla.sa mlodsi od mojej babci i tak samo maga ich potraktowac.prosba mija jest tak gdy tylko uslyszymy ze kogos boli w lkatce piersiowej w okolicy mostku nie dajmy sie zwiezc lekarzem dyzurujacym.placimy za leczenie a nie za olewanie nas i naszysz najblizszych*
Odnośnik do komentarza
Witam,moja historia jest rowniez podobna,mialam babcie,bardzo kochana.w nocy z 2 na 3 maja babcia poczula bol w klatce piersiowej,mama chciala wezwac karetke,ale jak to starszy czlowiek (84 lata)babcia odmowila.mama podala jej acard i babcia sie polozyla.bol nie przeszedl.rano pojechalismy na pogotowie a tam wmowiono nam ze lepiej bedzie jak pojedziemy do dyzurujacego lekarza.pojechalam z babcia ,15 km dalej od domu gdyz tam byl dyzurujacy lekarz.od razu stwierdzono zawal.i wezwano karetke,ktora miala jechac do szpitala znajdujacego sie 60 km od miejsca dyzuru gdyz w tamtym szpitalu mieli babci zrobic koronografie.babcia rozmawiala ,sama weszla do lekarza,nawet chciala sama isc do karetki.poprosila zebym za nia jechala,dojechalam 5 km od miejca lekarza dyzurujacego.karetka stala na poboczu.ustala akcja serca i musz e przyznac ze starali sie bardzo to i tak nie udalo sie a dlaczego,gdyz sluzba zdrowia jest tak biedna ze nie stac ich nawet na lekarza do karetki,reanimowali babcie 30 min zanim druga karetka dojechal lekarz,kierowca ktory powinien jechac pomagal w reanimacji.reanimacja trwala 47 min lacznie.wiem ze babcia byla starsza osoba,ale dla nas to bylo straszne,karetka na sygnale zawrocila do najblizszego szpitala czyli 20 km od tego miejsca,gdyby babcia od razu trafila do odpowiedniego szpitala moze by zyla.sa mlodsi od mojej babci i tak samo maga ich potraktowac jak moja babcie.prosba moja jest taka gdy tylko uslyszymy ze kogos boli w klatce piersiowej w okolicy mostku (dodam ze babcia miala nawet fajne cisnienie,)nie dajmy sie zwiezc lekarzem dyzurujacym.zadajmy karetki.placimy za leczenie a nie za olewanie nas i naszysz najblizszych.tyle czasu tyle cennych minut ja z babcia jezdzilam szukalam lekarza,to jest chore ,jak ratownik bedacy w pogotowiu moze radzic w takiej sytuacje jazde po lekarzach dyzurujacych,nie widzac i nie badajac chorego.to jest bardzo przykre byc bezradnym i widziec jak umiera ukochana osoba,nie zycze nikomu takiego przezycia.pozdrawiam serdecznie
Odnośnik do komentarza
Gość beatajot
Witam wszystkich i prosze o pomoc. Moja Mama dwa dni temu miała zawał, jest cukrzykiem,objawy były łagodniejsze niż zazwyczaj- złe samopoczucie, ból pleców, ucisk w klatce- 30 min nie powiedziała nam o tym ,zawiozłam ja do lekarza, który wezwał karetke. była 15, o osiemnastej zrobiono jej koronografię. Była przytomna, rozmawiała z nami. W nocy lekarze twierdzili, że stan jest stabilny ale zawał rozległy . Zrobiono echo serca, uszkodzenie aorty( piszę to co usłyszałam od lekarza prowadzącego) , nastepnego dnia po 16 przewiezioną ja na oddział ogólny, podobno parametry na to pozwoliły. Jest stabilnie ale po skromnym obiedzie cukier 270 ( podawana jest insulina ), kurczliwosc serca słaba, poniżej normy. Gdy ja widzę- widzę poprawę delikatną w wyglądzie, zachowaniu ale taki płytki oddech i zmęczenie po 15 min rozmowy. Co mam zrobic, o co pytac lekarzy, którzy używaja skomplikowanego słownictwa i powtarzają tylko- stan poważny, otyłosc, cukrzyca?? Co jest ważne w pierwszych dniach po zawale? na co zwracac uwagę? Czuję się zagubiona , mam wrażenie że nikt nie chce udzielic konkretnej informacji co do rokowań. Pomóżcie prosze
Odnośnik do komentarza
betajot - myśle ,że lekarze wiedza co mówią , skoro jest w szpitalu ma opiekę i zapewnioną pomoc w razie potrzeby , to że jest zmęczona rozmową po 15 min, nie dziw się przecież przeszła zawał ( rozległy jak napisałas )o rokowaniach będzie można powiedzieć za jakiś czas (minęło dopiero 2 dni ) więc czekaj cierpliwie, jeśli nie rozumiesz co mówi lekarz powiedz aby wyjaśnił Ci dokładniej , na pewno nie odmówi ...w pierwszych dniach po zawale odpoczynek jest ważny , wsparcie psychiczne bliskich ... o reszcie dowiesz się od lekarzy przy wypisie bo pewnie mama poleży jakiś czas - pozdrawiam i zdrowia życzę , spokoju i uśmiechu szczególnie podczas odwiedzin u mamy - pozdr. E.
Odnośnik do komentarza

Można przeżyć pierwszy zawał. Jestem tego przykładem. Miałem niepokojące oznaki, ale oczywiście ignorowałem przez wiele miesięcy, aż w końcu padłem i po pół roku dopiero się pozbierałem. Teraz moja domowa apteczka składa się głównie z leków na nadciśnienie i z ciśnieniomierza [uzywam firmy Sanity]. Ja dostałem drugą szansę, ale doradzam Państwu, żeby swoich bliskich jednak na ten tani, prosty w użyciu ciśnieniomierz namówić.

Odnośnik do komentarza

Ostatnio sporo moich znajomych albo zawały, albo udary...Czekam aż na mnie przyjdzie czas. Jest jakaś teraz rzeczywiście plaga tego. Może to kwestia pogody, może złej diety itp. Ja mierzę sobie ciśnienie, co myślę, że jakoś mi pomaga w tym żeby lepiej o siebie dbać o kontrolować – czy mogę zjeść jeszcze więcej, czy nie, czy mogę wyjść na dłuższy spacer, czy nie.

Odnośnik do komentarza

Zmierzyć ciśnienie warto sobie kontrolnie raz na jakiś czas nawet jak się choruje, mój brat był niby zdrowy, sportowiec bo jeździł na rowerze a jak mu przy okazji świąt ciśnienie zmierzyłam to się okazało dziwnie zaniżone, poszedł do lekarza i powychodziło parę rzeczy na jaw.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×