Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica forum które zaginęło tworzymy na nowo wasza Eliza


Gość Elizza

Rekomendowane odpowiedzi

Prawie rok pisałam z grupą wspaniałych ludzi na tym forum i nagle znikł temat nie mam pojęcia co się stało nie mam was.  Jeżeli to czytacie proszę odezwijcie się brakuje mi was 

Milciu 

Mario

Dora

Wojowniczko

Karinko

Jacku 

Gdzie jesteście nie mogę was odnaleźć 

Wasza Elizza 

Odnośnik do komentarza

Witaj Milciu 😀 to co się dzieje z tym forum to same wirusowe wpisy, ja piszę głównie po to. żeby "starzy" piszący się znaleźli, bo Ci co czytają i piszą to właściwie się znają pod kątem np. objawów nerwicowych Co jakiś czas ktoś robi porządek i przy tej okazji (nie wiadomo czy umyślnie czy nie) likwiduje nasze wątki.

Odnośnik do komentarza

Witaj Balijko,jak mi milo Cie slyszec,kto ma takie prawo to robic,to forum,ktore my mielismy to bylo wspaniale forum,bylo,,moze znowu bedzie,ja nie mam zielonego pojecia na czym to polega ,kto ma do tego prawo cos takiego zlikwidowac i jakiegos czlowieka ktory 24 godz na dobe pisze i to w obcym jezyku wstawic,buziaki dla Ciebie Balijko

Odnośnik do komentarza
Gość wojowniczka

Cześć dziewczyny, no nie idzie tutaj znaleźć miejsca. Co sobie stworzymy jakieś forum to zaraz usuwają i weź tu pisz, szukaj wsparcia jak co chwila usuwają. Był fajny pierwszy wątek, mnóstwo rad różnych ludzi - usunęli. Stworzyła Eliza drugi wątek, jakoś się odszukaliśmy i znowu mieliśmy swój kącik, też źle. Parę dni temu wchodzę, szukam, nie ma, pełno tylko jakiś reklam, rosyjskich treści, jeden wielki burdel bo trzeba to nazwać po imieniu, trudno najwyżej mnie zablokują. Jak tak można, czy to forum nie ma administratorów a jak ma to chyba tego nie ogarniają, tego bałaganu reklamowego a usuwają wątki z treściami pomocnymi. Odechciewa się pisać, ja parę dni szukałam i za cholerę nie mogłam nas znaleźć. Teraz weszłam z nadzieją i widzę Eliza, od razu weszłam, hura znowu jesteśmy.

Tylko wiecie co,  przez to usuwanie to na prawdę nie chce mi się pisać, przecież takie wpisy, które oni usuwają na pewno służą wielu osobom, nie tylko tym piszącym ale zapewne jest mnóstwo ludzi z takimi samymi problemami jak my i są cichymi czytaczami dla których też jesteśmy jakimś wsparciem, bo czytają i widzą, że nie są sami ze swoimi lękami, strachami, że jest mnóstwo ludzi, którzy cierpią jak oni. Komu przeszkadzają takie fora?, dlaczego nie usuwają tych bzdurnych reklamowych wątków, które nic nie wnoszą? Straszny tutaj panuje bałagan.

Ja jakoś żyję, nerwica i depresja mimo leczenia pomiata mną równo, bez lęków bo leki ale ciągle w napięciu i ciągle z dala od ludzi. Skończyłam wreszcie remont w domu bo z moimi plecami to był nie lada wyczyn. Chodzę już prosto, z mniejszym bólem ale wciąż nie jest tak jak powinno, podejrzewam, że niedługo znowu mnie złamie bo widzę jak schylanie, podnoszenie czegokolwiek, przewracanie z boku na bok sprawia mi trudności, czyli wszystko kwestia czasu. Mam skierowanie na rehabilitację i powinnam to zrobić jak najszybciej ale mój lęk przed wychodzeniem, wychodzenie do ludzi cały czas mnie blokuje żeby to zaliczyć, ach mówię wam, depresja mnie wykańcza. Ciągle jestem taka roztrzęsiona wewnętrznie, nie potrafię być taka na luzie, myśląca tylko katastroficznie. Jeszcze mnie czeka w miesiącu październiku trochę zadań, które są dużym wyzwaniem i wreszcie moje życie w miarę się trochę uspokoi to może i ja wreszcie trochę będę mogła wyluzować. Musze babcię ekshumować, obiecałam tacie, że ściągnę ją tutaj na nasz cmentarz i właśnie jestem na etapie załatwiania żeby zdążyć przed 1 listopada, pomnika nie zdążę nowego postawić ale chociaż babcia "zalegnie" w naszym rodzinnym grobie a tatko mój będzie spokojniejszy i szczęśliwy. Żebym ja do tych wszystkich spraw miała tylko więcej siły, mniej nerwicy to wszystko byłoby sprawnie i bezproblemowo załatwiane a tak są dni, że muszę rezygnować z czegoś bo nie ma opcji żebym wyszła z domu i tak moje drogie wegetuje bo przecież to nie jest normalne życie. 

Jak nas znowu usuną to chyba stracę już chęć do pisania bo ileż można. Sił dziewczyny dla każdej, może u was choć lepiej? bo ja to chyba już nigdy nie wywlekę się z tego bagna, chyba już jestem na straconej pozycji, choć wiem, że ta pozycja ode mnie zależy ale widocznie nie mam już na tyle siły żeby wyjść na jako taką prostą, chyba "zemrę" na nerwicę i tak mi wpiszą w akcie zgonu, pacjent był nereformowalny. Przytulasy dziewczyny.

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich , od dawna przeglądałam to forum w poszukiwaniu aktualnych wpisów.  Jestem nowa, mam nerwicę lękową. Mocna nerwica i sporo doświadczeń. Męczę się już 10 lat. Są lepsze i gorsze czasy, czasem nawet tragiczne. W realnym świecie mało ludzi rozumie te chorobę więc tak naprawdę nawet nie ma z kim się powymieniac doświadczeniami i otrzymać wsparcie. Ciężkie życie, a żyć trzeba:) pozdrawiam 

Odnośnik do komentarza

Witaj Aniu,milo ,ze nas znalazlas,dobrze to ujelas ,ze w realnym zyciu mozna to miec co my mamy,ja od wielu dekad zyje na bombie ,raz zyje ,raz wegetuje tak j"k piszesz,to potwor to chorobsko,a dotego jak w moim przypadku dochodzi wiele tych prawdziwych zmor,napisz cos wiecej z czym sie dokladnie zmagasz,bo u mnie to juz od wczesnej mlodosci,,,,bylo po prostu wszystko,,glowa ,serce,,du,,,pa ,brzuch,szumy,,,i wiele,,,wiele innych,,do tego ten paralizujacy strach,,dziewczyny,,wojowniczka nasza obiecala przytulasy,jestem chetna,bo bardzo duzo placze ,,Ellizko,dzialaj,ciesze sie cos u Ciebie do przodu poszlo,,Karino,gdzie jestes,,do milego

Odnośnik do komentarza

Oh moja Milciu u mnie różnie. 

Obecnie zdycham mam l4 zapalenie krtani i słaba jak bąbel jestem . Ogólnie z nerwica jakoś żyje leki na serce działają skurcze nie dokuczają strasznie czasami się pojawi jeden dwa ale to wszystko . Czasami słabo się zrobi ale do przeżycia.  Trochę miałam teraz przejść i wiele przemyśleń.  I muszę się trzymać twardo żyć i cieszyć małymi sukcesami bo to życie przez palce ucieka minuta i znikamy niestety to jest nieodłączny element naszej egzystencji.  Duo myślę o sobie swoim życiu troskach problemach dzieciach małżeństwie.  Już kiedyś Maria mi zwróciła na to uwagę dopiero teraz to do mnie dociera . Uciekam w pracę zasłaniając swoje potrzeby.  Bliskości przyjemności a to nie trwa wiecznie . Ile idzie użalać się nad sobą ile idzie przeżywać ten sam dzień.  Ja od 16 lat się męczę i ostatnie wydarzenia dały mi do zrozumienia stop więcej nie mogę nie mogę tak żyć muszę to zmienić i poukładać pomału odnaleźć puzzle i ułożyć jakiś logiczny obraz. Tak to ciężkie prae8e niemożliwe w przekonaniu ale coś pękło.  Nie wiem coś ruszyło może zaczęło działać. 

Przeraziła mnie zeczywistość . Zmarł mąż mojej koleżanki z pracy 1 września dowiedział się o chorobie 22 już po pogrzebie . Wspaniały człowiekaz ojciec. Oaza spokoju księga wiedzy dusza człowiek i to nie że zmarł tylko on taki był do końca uśmiechnięty i z nadziejom że każdy ma swój los swój krzyż swoje przeznaczenie . Tak moi drodzy onn ma rację . Każdy ma swoją gwiazdę i choćbyśmy nie wiem co robiły i tak zgaśnie wtedy kiedy nadejdzie czas i to niejakieś religijne przekonania tylko to ma sens . Każdy człowiek w momencie poczęciaa wyznaczony limit dni i choćby żył niewiadomo jak dobrze jak zdrów  to on się skończy.  I my na to nie wpłyniemy dlatego Każdy dzień powinien być piękny I przeżyty w pełni.  Powiem wam próbuję tak żyć próbuję przeżywać Każdy dzień.  Jestem po rozmowie z mężem, dziewczyny które były na każdym forum wiedzą że jest alkoholikiem obecnie na wszywce esperal od 3 lat żyjemy wspaniale jako małżeństwo.  Powiedziałam mu dzisiaj jakie mam postanowieni i zamiary w stosunku do niego to mój pierwszy krok do przodu i jestem z siebie dumna . To ja zawsze ratowałam to małżeństwo starałam się i stwarzalam ciepło.rodzinbe zasłaniając to wszystko . Powiedziałam mu dziś że nie będę nalegała na wszywkę że ma sam zdecydować czy potrzebuje bo ja czuję się jak kat nad jego dusza dla mnie jest to obciążające bo nakazując mu się zaszywać skazuje go poniekąd na śmierć przecież może zapić czuje się jak morderca może mocne słowa ale tak jest . Dziś odważyłam się i poczułam siłę chce zrzucić z siebie ten ciężar odpowiedzialność może to egoistyczne ale musze rąk postąpić bo jak on się zaije to ha muszę żyć dla dzieci i siebie . Postanowiłam że jak nie zadba o rodzinę jak zacznie pić to ha odchodzę z dziećmi.  Byłam u prawnika podpisałam klauzulę akt notarialny i powiem wam że xzuje się z tym rewacyjnie lekko i wolna jakby sciagmieto że mnie kajdany wreszcie się nie boję.  Nie odpowiedział mi nic na to poszedł spać chociaż po godzinie odpowiedział dziękuję nie czułam zlesliwosci ale może to też go obciążało nie wiem nie myślę i tym. 

Oh jak mi dobrze Powiedziałam to wyzucilam z siebie i jestem dumna . Powiem wam że nawet ostatnio podoba mi się moje odbicie w lustrze podobam się sama sobie a dawno tego nie czułam myślę że to dobry znak ...

Całuję i ściskam 

Popisałam....... 

Za błędy przepraszam ja narobiłam pisałam w wielkim nadchnieniu.... 

Odnośnik do komentarza

Twoje wyznanie moje serce doprowadziło mnie do łez Ale muszę Ci powiedzieć ze już mi tych łez brakuje. Dobrze to mówisz ze każdy ma swoją świeczkę i kiedyś ona gaśnie Tak mówił zawsze mój mąż. Ale kiedy zobaczyliśmy w rzeczywistości ze ta świeczka gaśnie to błagamy na kolanach o długiego knota Wszyscy błagają każdy po cichu Moja nerwica przybrała teraz inna postac. Strach zwala mnie z nóg chociaż ja to wszystko znam od podszewki Boje się co przyniesie następna godzina W słowach ująć tego nie można. Jesteśmy całymi dniami sami on na swoim fotelu z myślami. Nie odzywa się ani słowem  a jak już to krzyczy O wszystko mu chodzi wszystko go denerwuje. Jak troszkę lepiej to powie ze dwa słowa Spadło na mnie wszystko co możliwe i jeszcze moja teściowa w Polsce która mieszka sama i ma opiekunkę z która ciagle wojuje wydzwania do mnie ze chce do domu opieki a tam 5 tys za miesiąc wiec nas wszystkich położy na łopatki Próbuje jakoś to olewać bo moje dzieci maja to w dupie. Mój małżonek nawet gdyby był zdrowy to do takich spraw nie miał głowy Zawsze ja i tylko ja Dlatego od samego początku dostałam to choróbsko chciałam udźwignąć ale nie dałam rady i tak to w skrócie wyglada. Elizzko cieszę się bardzo ze dostałaś tej odwagi to bardzo dużo Jest jakaś iskierka nadziei i za to Cię bardzo kocham i szanuje przede wszystkim. Marys odezwij się Dorciu ty tez Martwię się o Jacka. Miłej niedzieli dziewczyny. 

Odnośnik do komentarza

Matko kochana myślałam ze was nigdy nie znajde :(( musiałam sobie radzic sama z moimi lekami i nie miałam gdzie sie wyżalić... A wlasnie teraz mialam taki atak paniki bo nagle poczulam sie dziwnie i tak jakbym nie czula jednego palca u dloni, zrobil sie gorący, zaczął drętwiec, bolec, uczucie jakby paznokiec mial zaraz odleciec, sztywnial i mnie ogarnela z takiego blahego powodu taka panika ze zrobiło mi sie słabo i zaczęłam czuc sie jakas odrealniona, serce wali jak oszalale, slabo, ciemno nie moge zebrac mysli... I jak zawsze was szukam i tym wszystkim jeden plus, w koncu znalazlam az plakac sie chce... I na moment poczułam ulge strach odszedl na chwile sle juz powoli czuje w głowie jak wraca. Dawno nie czułam sie tak dziwnie jak dzisiaj, jakby cos mnie w głowie blokowalo, moje mysli.. Nie moge co chwile logicznie myslec i sie uspokoic i wtedy czuje ten goracy i bolacy palec. Nie wiem co mi... Jedno pocieszenie znalazłam swoja oazę... 

Odnośnik do komentarza

Hej kochani 

Chyba robią porządek ja naszym forum nie wiem jak wy ale ja teraz musiałam się zalogować bo pisała info że tylko zalogowani mogą komentować.  Zatem nadzieja że będą mieć teraz wgląd na to forum i nie będą pojawiały się jakieś śmieciowe bzdury tu. 

C8esze się że zaczynamy się odnajdować.  Nie ma wszystkich ale mam naszieje że odnajdą nas .... co tam u Kariny jestem ciekawa jak z jej synkiem . Wojowniczka długo nie pisała Maria Dora Betti często nas czyta ale nie piszę no i Jacek co u niego bo przez moment popisał ale potem nas blokowali i nie było jak.  

Oh dóbr e że jesteście.  Długo nie pisałam ostatnio ale też dużo się dzieje w mojej głowie.  Trochę porządkuje te swoje dziwadła w głowie odkurzam wyrzucam lub nadaje nowe życie.  Mam nadzieję że wreszcie nie zgaśnie to słońce.  Ściskam . Milciu cieszę się że cię tu mam . Zresztą tak jak każdego z was . Ale Milcia jest bliska mojemu sercu jak bym ja znała od zawsze .... 

Całuję 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza

To ja Milcia ,bylam milucha,jestem ewa,nie wiem co nakombinowalam z tym logowaniem,ale wyszlo moje nazwisko ,ja nie mam nic do ukrycia wiec niech tak zostanie,Elizzko,przyciagnela nas obie jakas cudowna magia ,pomimo wieku,jestem taka dumna ,ze mam kogos bliskiego,to wspaniala wiadomosc,ale wszystkie dziewczyny sa moimi przyjaciokami,,,laczy nas bardzo duzo,,gdzie ten nasz Jacek,,tyle na teraz ,,napisze cos wiecej bo duzo mam w zanadrzu  buziaki  ewka ,,,

Odnośnik do komentarza

Witaj Milciu (Ewo)... ja jestem "Balia123"...no i koniec z tym forum, ciężko jest się zalogować na stary login ale kombinowałam kilka dni i po zmianie hasła się udało ale wątpię, żeby wszyscy tak kombinowali i nikt nie pisze od paru dni na żadnym temacie. Ja jestem cały czas w stanie nerwicowo-lękowo-depresyjnym i chce mi się czytać innych o podobnych objawach. Pozdrawiam wszystkich i mam nadzieję, że coś się zmieni na dobre w tym forum. ☺️

Odnośnik do komentarza

Witaj Balijko123,moj stan nie lepszy od Twojego,u nas taragedia i ja juz nie daje rady to wytrzymac,stan mojego meza nie budzi nadzieji,on siedzi i mysli i placze,ja sie tak bardzo boje ,jestem wrakiem czlowieka w klatce mnie rozrywa ,robie jak robot cokolwiek,zeby nie zwariowac,chemia go wykonczyla ,schudl do czlowieka z obozu,,placze ,nic nie je ,odrobine zupy rano,,czy to jest sprawiedliwosc,zeby tyle cierpien przejsc,a ja z nim,zrobil sie agresywny ,wyglada na to ze jest zly na mnie ,ze ja zyje,dyryguje mna ,awantury robi o kazda plamke na podlodzie goni mnie jak psa mysliwego,latam nic sie nie odzywajac,bo wiem ,ze to ta choroba wywolala ta agresje,jestem zalamana,taka jest prawda,to juz trwa 3 rok,znowu biore benzo,,wyjscia innego nie mam,mile was wszystkie pozdra2iam wasza milcia ,ewka

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczyny, jakieś nowości, musiałam się zarejestrować, nie było problemu bo tu wcześniej nie urzędowałam. Może i dobrze bo skończy się ten bałagan, skończy się likwidowanie ciągle naszych wątków.

Co u mnie?, to samo co zawsze i to samo co u koleżanki wyżej nastrój nerwicowo-lękowo-depresyjny a chyba najbardziej to w tej chwili depresyjny. Ciągle coś się u mnie dzieje, nie mam takiej stabilizacji, takiego nicnierobienia.  Wiem, że to wszystko z czasem się ustabilizuje ale odkąd tato zachorował, przeprowadzka, sprawy formalne - mnóstwo, ciągle coś. 

Ja obecnie jestem taka kobieta "upadła" z brakiem chęci na życie całkowicie. Ciągle mnie coś dobija fizycznego. Ja która zawsze byłam szybka teraz jestem ciągle powolna przez swój kręgosłup, chodzenie marne, nie wiem jak to się u mnie skończy. Kiedyś wam pisałam, że mam problem, że czasami tracę wzrok w połowie jednego oka, w końcu po wizycie u okulisty kazała mi iść do neurologa bo to może być coś poważnego. Polazłam choć wiecie jakie jest moje nastawienie do chodzenia po lekarzach, nie cierpię, nienawidzę, wolę paść i niech mnie ratują niż szukać co mi jest. Mąż się wkurzył, zaciągnął  mnie do neurologa, powiedziałam, że mam nerwicę silną i zwalałam te utraty wzroku na nerwy, bo się rozdarła jak można z takim objawem tyle czekać, no widać można. Wiedząc, że mam nerwicę ta mnie nastraszyła, że taki objaw może być wynikiem tętniaka, cholera przez tydzień nie umiałam tej myśli ze łba wyrzucić, strach się wkradł. No i kolejny rezonans mnie czeka, właśnie głowy, nigdy w życiu nie robiłam, teraz zobaczymy czy w tej głowie coś mam oby tylko dobre rzeczy a nie coś groźnego. Co rusz dochodzi mi jakaś choroba realna a ja tak się boję chorób, zwłaszcza szpitali, leczenia ach mówię wam nawet mi się pisać nie chce. Lęki trzymają u mnie leki od psychiatry więc w tej kwestii jakoś jestem zabezpieczona ale depresja, ciągłe bóle całego ciała latające od miejsca do miejsca na porządku dziennym, smutek wewnętrzny, strach jak musze gdzieś wyjść, coś załatwić ale jak już wyjdę to jest wszystko dobrze, załatwię, wytrzymam a później odchorowuje. Płaczę ciągle, straciłam całkowicie nadzieję, że się kiedykolwiek z tego wyliżę, że kiedykolwiek będę wolna od swoich strachów, lęków, że kiedykolwiek będę uśmiechnięta, zadowolona i na całkowitym luzie. Ja zawsze lubiłam w niedzielę pojechać z rodzinką do jakiejś fajnej knajpy na obiad, pojeść, pośmiać się, pobyć razem, teraz to dla mnie męczarnia i jak mam jechać to tragedia, jadę ale w takim spięciu i myślę tylko o tym żeby szybko uciec do domu, tragedia mówię wam.

Walczcie o siebie dziewczyny, walczcie bo widzę po swojej koleżance, którą złapała nerwica, różne dolegliwości zaczęły ja nachodzić, lęki, bezsenność, strach, od razu zagoniłam ją do psychiatry bo wiem jak się zaczyna nerwica, wiem co z człowiekiem robi. Poszła, dostała leki antydepresyjne, wspierałam jak zaczynała je brać, trudna droga ale do przetrwania i dziewczyna dziś na nowo żyje, na nowo funkcjonuje, wszystkie objawy poszły precz a ja się cieszę, że jest uratowana. Może wróci to za jakiś czas ale na pewno będzie umiała już sobie pomóc. Ja całe życie walczyłam sama ze sobą, nikt mnie nie pokierował, żaden lekarz nie zasugerował, że może to być nerwica, depresja, walczyłam jak umiałam sama ze swoimi demonami, organizm się po latach wyczerpał, psychika zrujnowała, nie potrafię już tego naprawić u siebie i dlatego tak ciężko mi wrócić na właściwą ścieżkę. Dziewczyny ratujcie się póki jest czas, siła  w was bo im człowiek starszy ma mniej siły do walki a i z wiekiem dochodzą prawdziwe choroby i organizm coraz słabszy do walki. Życie z nerwicą, lękami, depresją jest drogą przez mękę.

Odnośnik do komentarza

Współczuję Tobie Wojowniczko takiego życia, ja mam męża zdrowego ale nerwusa na byle co, chociaż wiekiem starszy troszkę ode mnie i lata co parę dni do lasu po 10 km nawet...ja duszę w sobie wszystko i wychodzą różne objawy nerwicy jak np. zły wzrok, pobolewania w klatce, deprecha coraz większa i nic mi się nie chce, a poza tym jak Piszesz to dochodzą jeszcze ukryte dolegliwości "starcze"...haha... kiedyś brałam kilka lat pramolan i było lepiej ale zeszłam z niego i po trochu wraca gorsze samopoczucie , nie chciałam leku brać do końca życia, bo były inne uboczne skutki, teraz biorę tylko tabletki ziołowe ale nie czuję, żeby coś działały.         Pozdrawiam wszystkich imam nadzieję, że inni forumowicze się zalogują...jako goście łatwiej było pisać.

Odnośnik do komentarza

witam i ja Was wszystkie, długo sie zastanawiałam czy sie zarejestrować, ponieważ nie lubie zbytnio ujawniać swoich danych, no ale musiałam bo mi was brakuje, powiem szczerze, że u mnie też nie najlepiej, w czerwcu mieliśmy z mężem COVIDA , od lipca boli mnie dosłownie wszystko - stopa (odezwała sie ostroga), wszystkie stawy,  mięśnie, chodzę na rahabilitację, ostatnio skorzystałam z usług osteopaty (mam mieszane uczucia, ale ponoć pomaga przy bólach głowy.... i szumach usznych) byłam pierwszy raz, połowa wizyty to spowiedz co jest, jakie choroby przebyte.....)może coś poradzi w tej sprawie, jeśli chodzi o serce - nie odczuwam abym miała nawrót arytmii, ale cos mi tam przeszkadza, robi mi sie słabo, , poty wychodzą na twarz, już nawet zastanawiam sie czy to nie po zjedzeniu posiłku - może to żołądek gdzieś uciska - ALBO TO TYLKO MOJA WYOBRAŹNIA I LĘKI, no i na koniec te moje dłonie drętwiejace, po badaniach wyszla cieśń nadgarstka obu dłoni i mam skierowanie na zabieg, troche sie boje tego ale chyba muszę sie zdecydować bo czsami trace czucie w palcach i jak obumrą nerwy to D zbita..

dziewczyny, bardzo Wam wspólczuje tych waszych sytuacji, tych chorób i kłopotów, niestety mam wrażenie że będzie coraz gorzej, człowiek coraz starszy, slabszy...ale jakoś musimy się trzymać razem, wygadanie sie na forum pomaga, przynajmniej mnie

pozdrawiam Was wszystkie i cieszę sie że nie pozwolimy nas tak wyrzucić z sieci

Dora50

Odnośnik do komentarza

Chyba forum umiera. Wchodzę po paru dniach a tu cisza. Nie chcecie się rejestrować?, ozdrowiałyście? to by było super i tego wam życzę bardzo. 

Trudno się rozpisywać jak taka cisza ale pogadam sobie, nawet gdyby to miał być tylko monolog. Ja też co jakieś parę dni lubiłam tu wejść, ponarzekać, postękać, czy pomagało?, raczej nie ale zawsze to wyrzucenie jakiś kłębiących się wewnątrz emocji, jakieś wyrzucenie gorzkich żali.

baskabaska a ja tam mogę brać i do końca życia leki bo chociaż w tym całym moim nieszczęściu nie gnębią mnie okrutne ataki paniki, których strasznie się boję.

Dora u mnie też drętwienia rąk, głównie palce, co rusz nimi muszę trzepać, neurolog twierdzi, że od kręgosłupa, raczej to u mnie pewne, bo kręgosłup - stan tragedia. Wiecie jaka ja jestem nieszczęśliwa bo nie mogę szybko, bo wstaje z fotela, łóżka jak jedno wielkie nieszczęście, w żadnym razie nie ma opcji szybko podnieść się i zryw nagły. Jak tak dalej pójdzie to trafię na wózek.

Nie odpuszcza mi nic, depresja OKRUTNA mną poniewiera, ja ciągle płaczę, ja nie mam ochoty na nic, najlepiej cały dzień bym leżała. Jak muszę coś zrobić to płaczę jeszcze bardziej. Wszystko mnie przerasta, byle pierdoła do zrobienia jest dla mnie wyczynem. Zaraz wszystkich świętych a tak na prawdę zostałam już sama z mężem do ogarnięcia wszystkich grobów i jak w takim stanie za to się zabrać jak ja z domu boję się wyjść, będę musiała ale wyobrażam sobie ile mnie to będzie kosztowało a później ile dni po będę cierpiała. Od tej cholernej nerwicy, depresji boli mnie wszystko, jestem jedną wielką kupą nieszczęść. Wewnątrz mnie wszystko mi lata, drga, niefajne uczucie, to nerwy, taka ze mnie tragedia. Gdyby nie mój mąż, córka, moje wnusie kochane to nie wiem, czy dalej bym się męczyła na tym świecie ale oni mnie trzymają przy życiu, oni są zawsze i ciągną mnie na tę powierzchnię a ja wciąż nie umiem się wykopać na górę. Dziś na smutno, ostatnio często na smutno ale chcę wierzyć, choć tej wiary mało , oj mało, że kiedyś będzie jeszcze w miarę dobrze. Jeżeli się pali choć mała iskierka to przecież jest nadzieja, że ognisko rozpalimy to ja tej małej iskierki trzymam się, że i we mnie się rozpali ku dobremu. Trzymajcie się dziewczyny.

Odnośnik do komentarza

Dorciu,mysle ,ze nie koniec tych naszych spotkan,nikt tak na 100% nie wyzdrowial,bo takiej opcji nie ma,jezeli juz to ucichnie na jakis czas,zeby za jakis czas znowu dac po ryju,sama wiesz ,jak nie jedno ,to drugie,jak sie wyjdzie z domu to juz wielkie osiagniecie,ale glowa nasza caly czas jest w pogotowiu,d"m rade czy nie ,przynajmniej u mnie tak jest od wiekow,u mnie w zwiazku ze stresem,jest bardzo duzo,a tak dlugo pracowalam nad tym,zeby malą ociupinkę z zycia miec,wszystko prysło jak bańka mydlana,jestem cieniem czlowieka ,nie wiem czy kogokolwiek by moja obecna sytuacja obchodziła ,więc staram sie nie za wiele Was zanudzac,niosę ten krzyz sama,jest bardzo ciężki,ledwo go dźwigam,ale jakie mam wyjśćie,miłej soboty,milcia

Odnośnik do komentarza

Jestem melduje się 

Gdzie tam umiera ono wciąż jest.  

Nie pisałam długo fakt ale to nie znaczy że cudownie ozdrowiałam . Powiem wam nie wiem co pisać bo tyle tego . Boję się coraz bardziej niby u mnie jako tako jadę dalej na tym rytmonormie i jakiś jest czasami postraszy trochę połapie ale idzie żyć. Boję się znów tego bo moja mama miała atak arytmi i wyszło u niej migotanie przedsionków i ja znów u siebie się wpatruje ze to rodzinne itd aj ta łeb moja za dużo myśli.  W pracy młyn w domu jeszcze większy.  Nie mam nawet czasu żeby tu wejść i pomarudzic ale dziś musiałam choć na chwilkę... całuję 

Odnośnik do komentarza

Witam dziewczyny (no i może chłopaki też), odezwałam się gdyż chciałam Wam polecić wysłuchanie na fb "Sekielski " jak dwie babki  opowiadają  swoją historię o przejściach nerwicy lękowej i depresyjnej, bardzo fajnie mówi o tym schorzeniu.                                            Napisałam wczoraj i wstawiłam link do tej strony ale niestety ukryli moją wiadomość i stwierdziłam , że to forum to porażka, kiedyś było fajniej i teraz piszę chyba ostatni raz...wkurzyłam się bardzo, a jestem strasznie ostatnio depresyjna jak nigdy. 😘

Odnośnik do komentarza

 

Hej dziewczyny. 

Nie ma co się denerwować. Wydaje mi się że na forum zrobiono zabezpieczenia i nie można wstawiać linków z innych stron ponieważ boją się że znów ktoś zrobi bałagan wkradnie się wirus lub inne badziewie. Wcześniej też właśnie od linków się zaczęło na niewiadomego pochodzenia strony . Może to właśnie powód. 

A ja znów mam nawrot problemów jelitowych zawsze na zimęnie bierze na głowę dostanę.  Serducho jako tako podokuczać ale żyć się da ale jelita dramat .... 

Co u was ....

Cisza tu taka 

Już sobie obiecałam że częściej zaglądnę tu bo tęsknię 

Całuję 

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×