Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Napady paniczno lękowe z agorafobią


Gość MAJA

Rekomendowane odpowiedzi

Witam!! Dzisiaj niedziela, bardzo ładan niedziela, czy Ty beti wychodzisz czy wyjeżdzasz gdzieś w wolne dni z rodziną bo sama to napewno nie. Ja wybieram sie z rodzinką poza suwałki zawsze mam trochę pietra ale nie daje sie temu i później przechodzi. Z pewnością nie jest tak jak kiedyś bo kiedyś nawet nie myślałam że gdzieś jadę tyko cieszyłam się niesamowicie teraz muszę najpierw przemyśleć i sie poważnie zastanowić czy jest to dla mnie bezpieczne na tyle że ja będę się tam dorze czuła, to chore ale przy naszej fobii to zrozumiałe. Wiadomo najbezpieczniej w domu. Siedzę teraz i patrze przez okno jest tak pięknie słoneczko świeci a ja tylko chce sie dobrze czuć na zewnątrz. Życzę więc miłej i spokojnej niedzieli. Pozdrawim gorąco.
Odnośnik do komentarza
U nas dzisiaj też świeci słońce ale jest chłodno.Ja nie wyjeżdzam ze Szczecina już od 7 lat!!!,nawet niedaleki wyjazd od domu sprawia mi problem.Uwielbiam morze,mamy do niego 100km ale nie wiem czy jeszcze kiedyś się wybiore.Nie mogę również przebywać tam gdzie jest dużo ludzi,przebywanie na otwartej przestrzeni też sprawia mi kłopot,wydaje mi się że się zaraz przewrócę.Boje się że dojdzie kiedyś do tego że nie będe w stanie opuścić mieszkania,podobno są tacy ludzie którzy nawet nie wychodzą z pokoju.Póki co muszę jakoś z tym żyć,boje się też że od tego siedzenia w domu popadne w depresje lub pomiesza mi się w głowie.Tobie Maju życzę udanego wyjazdu i miłej niedzieli.
Odnośnik do komentarza
Witajcie A własciwie chciałam cos powiedzieć beti. Przeczytalam kilka poprzednich postow, nie wchodziłam na forum celowo chcialam jakos sobie poradzic w czasie swiat. I niestesty musialam wziąść dwa razy cloranxen, jak dopadł mnie atak, nie moglam dojść do wyjscia z cmentarza, doszlam do auta z męzem i synkiem i odrazu wzielam lek, potem pojechalismy na wycieczkę, a potem za jakieś dwie godziny na obiad do knajpki (muszę wam powiedziec, że dla mnie jedzeniie w knajpie to koszmar, dlawie się, jestem spieta, i wydaje mi sie, ze wszyscy na mnie patrza), ale zjadlam bylo miło, mimo, ze nogi i takbyły jak z waty, potem wrocilismy do domu i poszłam sama na spacer, wzielam aparat fotograficzny i widzialam kaczeńce, zrobilam im kilka zdjęć i wtedy przez chwilę w mojej glowie nie bylo llęku. Berti ja na poczatku nerwicy nie moglam jeździc autem, bo napady leku zaczeły sie po wypadku samochodowym. ale mam taka prace, że tygodniowo jest do pokonania koło 800 kilometrów i doszlo do tego, ze jak wsiadałam do auta szłam do tyłu zakrywałam sie kocem, albo kladłam sie i modlilam się zebysmy dojechali, potem robilam prezentacje o paranojo dla 30, 40 osób i powrót do domu. Poniewaz cały czas jeździłam to po pewnym czasie lęk minoł a nawet zaczelam odczuwać przyjemność, we wrzesniu pierwszy raz od 9 lat sama wsiadlam za kółko i zaczelo mi się to podobać pokonywałam sama odleglosci nawet 200 kilometrów dziennie, bylam taka szczęśliwa, niezalezna, a potem w grudniu przed swietami wypadek, rowerzysci , moi uczniowie wjechali we mnie, ich wina, ale ja od tamtej pory nie podnioslam się, przestałam jexdzic, poszlam na zwolnienie i choruję juz drugi miesiąc, a ataki leku ostatnio bardzo sie nasiliły i są codziennie. Ale to doswiadczenie dalo mi naoczny dowód, ze mozna to cholerstwo pokonać, nawet na chwile ale mozna. dlatego Beti proszę jexdzij, wsiadaj do auta, nawet jezeli czujesz, ze to będzie ostatnia rzecz w twoim zyciu - trzymam kciuki. wiecie dzisiaj wstalam i wiedzialam że jak moi panowie wyjda to dopadnie mnie to cholerstwo - wiecie co zrobilam wzielam lek do ręki, ze w razie czego mogę go wziąść i przypomnialam sobie co mówila moja psycholog, że mam lęki bo nie pozwalam wyjść złości i ona szuka ujścia i robi ze mna co chce. wziełam poduszki i zaczełam je rzucać tak mocno jak tylko mogłam i mówilam na kogo jestem wsciekła, pomoglo jak na razie, wieczorem wam powiem czy na cały dzień czy tylko na chwile, przy okazji niexle sobie popłakalam. Prosze napiszcie, co wam mówił psycholog jaka jest przyczna tego. Mi mówi, że obecnie jestem na etapie oporu przed zmianą i dlatego ataki sie nasilają. pozrdawiam i zyczę wam słoneccznego dnia Teresa
Odnośnik do komentarza
Dziewczyny Mam jeszcze jedno pytanie, czy macie w swoim zyciu jakies trudne sytuacje, nierozwiazane od lat. Ja mam odkąd przeprowadzilam sie blisko rodziców, oni mnie po prostu dobijają, i wzbudzaja we mnie tak potężne poczucie winy, mama dzwoni do mnie tylko wtedy jak cos jej dolega i opowiada mi o swojej chorobie a ja jestem bardzo empatyczna i wszystko biore do siebie. Z tatą nie odzywalam sie prawie 2 lata. Mam piekny dom a czasami chcialabym z tąd uciec. rodzice nigdy nie akcepptowali moich osobistych granic, mój mąż był zawsze gorszy bo pochodzil z biednej rodziny, mama zawwsze traktowala mnie jak małą nieudolną dziewczynkę, ja ją bardzo kochałam kocham, kiedys mówiłam do niej tylko mamusia, ale odkąð nas z mężem źle potraktowali, włąściwie mieszkanie z nimi w czasie naszej budowy to był koszmar: teraz nie potrafie powiedzieć juz mamusia tylko mama, i nie potrafie wejść do ich domu. I wiecie moje sumienie mówi mi, że będę sie pewnie smażyła w piekle, bo to moi rodzice i powinnam sie nimi opiekowac i wszystko znosic i się im podporządkować a ja nie potrafie już. Może to co napisalam jest zbyt osobiste, ale ja myslę, że te wewnetrzne konflikty sa przyczyną nerwicy, czy wy tez macie wewnetrzne konflikty?
Odnośnik do komentarza
Witam !! Wiesz teresa to co opowiadasz to jakby moja historia, ja również miałam i mam takie konflikty. Moi rodzice również nie akceptują mojego męża a ka go bardzo kocham mamy dwoje wspaniałych dzieci, ale i tak wiem że do końca życia nie zaakceptują go jako swojego zięcia, nawet powiedzieli mu że go nie lubia i on to wie. Mimo to stara się być dla nich miły, a ja sie denerwuję. Jak chodziłam do psychologa jednym z moich zadań było napisanie listu do rodziców i powiedzenie im tego co mi boli co mi sie nie podoba i o co mam do nich żal, potem przeczytałam ten list mężowi i mojej P. psuch, popłakałam się, a potem musiałam wybaczyć im to co robili nie tak a na koniec spalić ten list i zacząć od nowa relacje z nimi bez rzalu. Pomogło ale i tak jest wiele rzeczy które mi sie nie podobają , ale to są tacy ludzie których nie da sie zmienić, mają swój świat, swoje życie i najbardziej chcieliby żebyśmy im sie podporządkowali. Ja nie daje sie i jest często złośc ale przecież to mije życie i ja bedę decydawała co z nim zrobię a nie oni. A taka złośc bardzo przeszkadza w fobii i człowiek nakręca sie niepotrzebnie. Wiele w życiu przeszłam możecie mi wierzyć oj wiele i tak szczerze mówiąc naprawdę nie dziwie się że mam napady lęku i agorafobię myśle że wiele ludzi bo też tak miała po takich pr zejściach. Ale niektórzy tego nie rozumieją, mam wspaniałego męża i wiem że na niego zawsze mogę liczyć i sie zwierzyć. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Maju Nawet nie wiesz jaka ulgę mi przyniosło to, że ty mnie rozumiesz. zobacz jak podobne historie; ludzie, dzieki którym masz zycie nie akceptują tego - twojego męża, którego ty wybralaś i którego kochasz. wiesz ja chodze na terapie prawie dwa lata, leków tez nie brałam prawie dwa lata, czasami w krytycznych sytuacjach, przewaznie przed swietami bralam jedna dwie tabletki, ale po tym co piszesz wydaje mi sie, ze moja terapia jest troche naciagana, bo w sumie przez te dwa lata dowiedzialam sie ze mam rozwiniete superego i karzacego rodzica w sobie, ze moje wewnetrzne dziecko jest uspione, ale nie dostałam zadnej konkretnej rady, oprócz tego, zebym dala sobie na luz i nie przejmowala sie i pozwalała sobie na złość. wszystkie techniczne rzeczy zwiazane z radzeniem sobie w kryzysowych sytuacjach sama wyczytałam z roznych pozycji dotyczacych leków. Napisz proszę jak wygladaly twoje wizyty u psychologa. Moja wyglada najczęściej tak, ze ja opowiadam co sie wydarzylo w moim zyciu i ona to komentuje, rzadnych cwiczeń, testów. Na poczatku powiedziala mi ze ja nadaje sie na terapię długoterminową i zebym sie nie spodziewala szybkich rezultatów. Czasami mam wrazenie, że płacę za zwierzanie się a nie za terapię. chcę zmienic terapeutę. ale jak mozesz to jeszcze raz proszę napisz cos o swoich wizytach. słonecznie pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Dziewczyny tyle do Was pisałam i za kazdym razem wszyustko się kasowało. Nie wiem dlaczego czy komp czy pech.Z Emilką znam sie z forum ale ona juz tyle o mnie wie,że m oj mąz tyle nie wie o mnie hahahha. Czytam te Wasze posty i scenariusz jest dla nas wszystkich prawie taki sam lęki , nerwica, konflikty w rodzinie z kąd to znam. Dziwicie się dlaczego to wszystko w Nas siedziu? a przez to zakichane życie jakie zgotowały nam najbliższe osoby.Jestem dzisiaj cały dzień w domku jak chcecie to piszcie dziewczyny podaje swoje gg 845844Ewuś
Odnośnik do komentarza
Jasne w skrucie powiem Ci jak to wyglądało teresa. Ja zaczęłam się leczyć bardzo szybko od wystąpienia pierwszych objawów, bo jakoś po paru miesiącach. Miałam około 15 spotkań ogólnie. Chodziłam raz w tygodniu, po 1 godz. albo 1h 30 min. Trafiłan na wspaniałą pani psycholog, każdemu ją bym poleciła. Na początku dała mi 5 zasad racionalnego myślenia według których powinno się żyć i myśleć pozytywnie. Omawialiśmy dosłownie wszystko, każdy szczegół każde samopoczucie te złe i te dobre dosłownie wszystko. Całe moje dzieciństwo, a nie były to pozytywne przeżycia, omówione były w każdym szczególe, mówiła mi a raczej sugerowała, naprowadzała moje myśli w pozytywną drogę. Omawialiśmy nawet zachowania wobec moich dzieci męża, to było fajne mój mąż widział straszną poprawę. Dawałam mi tak zwaną pracę domową regularnie co tydzień do opracowania wiec mialam co robić i nad czym się zastanawiać przez resztę tygodnia np. jak w/w list do rodziców co nie było łatwe, czy np. czego chciałabym dla siebie i swojej rodziny i wiele, wiele innych rzeczy. Na bierząco też prowadziłam taką tabelkę w której wpisywałam treści swych myśli (złych czy dobrych) i ich natężenie w %, potem to wszystko było omawiane, szczegółowo. Kiedy trafiłam pierwszy raz do niej ledwo doszłam tak bylo ze mna tragicznie, a po wejściu tylko płakałam nie potrafiłam nic powiedzieć. Ona wszystko zmieniła-cudowna kobieta. Chcę wybrac sie do niej zarazem w odwiedziny ale i na spotkanie niech powie mi jak określa mój stan na dzień dzisiajszy. Ach co jescze było dla mnie zaskoczeniem że za każdym razem kiedy do niej wchodziłam ona tylko patzryła i juz wiedziała czy mam jakieś zmartwienie czy jestem w dobrym nastroju, nawet gdy próbowałam coś ukryć i sie uśmiechałam ona zawsze wyczówała że coś jest nie tak jak powinno. Nigdy nie brałam rzadnych leków od fobii, ale żeby nie ona napewno bym musiała. Teraz w maju minie rok-jestem inną osoba. Pozdrawiam serdecznie. :) :) :) Ps. Ewciu, my to znamy sie jak łyse konie ha ha. buźka :*
Odnośnik do komentarza
Witajcie dziewczynki!ale się rozpisałyście że nie mogłam nadążyć z czytaniem.Z tego co się zorientowałam to macie problemy i kłopoty rodzinne,może rzeczywiście ma to jakiś wpływ na Wasze życie.Ja podczas wizyt u lekarza też analizowałam swoje życie i niczego złego w nim nie odnalazłam.Jedynaczka,cudowne dzieciństwo,oczko w głowie tatusia(niestety rodzice już nie żyją).Mąż super facet i 2 udanych synów,jednym słowem SIELANKA.Teraz zamiast korzystać z życia siedzę w domu a życie przecieka mi przez palce.Tak bardzo się staram wychodzić,ale niestety nie daje rady.Wiesz Tereska moje wizyty u pani psycholog wyglądały podobnie jak Twoje.Nie otrzymywałam od niej żadnych wskazówek chyba poza jedną abym kupiła sobie psa to wtedy będe musiała z nim wychodzić.Ona tylko mnie słuchała a ja mówiłam.Dziewczyny,jeśli to nie jest tajemnicą to jakie macie zdiagnozowane choroby i przez jakiego lekarza?Ja mam *nerwice i agorafobię z napadami paniki*.Pozdrawiam Was!
Odnośnik do komentarza
no u mnie psychiatra zdiagnozowal silna nerwice lękową, neurolog też i psycholog również dodał do tego agorafobię a ginekolog ostatni etap klimakterium i biorę plastry hormonalne, bo jestem bardzo szczupłą osobą i boi się lekarz o osteoporozę. Dziewczyny a napiszcie jakie jest wasze hobby, co lubicie robić? Ja na przykład robie na szydelku serwetki, dwa lata temu zaczelam robic obrus i teraz postanowilam go skończyć - relaksuje się przy tym, bo musze liczyć oczka. Uwielbiam czytać i dużo czytam - ostatnio czytałam bardzo fajną książkę - smiało przez życie asertywność dla kobiet. Kiedys uwielbiałam plywac teraz też, ale przeraza mnie ten tłok na basenach. a wy co lubicie robić? Beti a nie mialaś wypadku samochodowego, albo inaczej czy zycie jakie masz i prowadzisz jest takie o jakim marzyłaś (oczywiscie pomijając lęki). Kiedyś uwielbialam długie samotne spacery, potrafilam wziąść psa i iść ww góry było cudownie - teraz jestem szczęśliwa i dumna z siebie jak uda mi sie samej iśc na spacer na 30 minut. Dziewczyny a czy obwiniacie się za te ataki? Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Wiesz ja nie obwiniam się za ataki,bo uważam że są one niezależne ode mnie,przecież ja ich wcale nie chcę,a wręcz ich nienawidzę! Tereska podziwiam Cię że szydełkujesz,ja nie miałabym cierpliwości,poza tym nie mam zdolności manualnych ale za to lubię wbijać gwożdzie.Życie które teraz prowadzę jest pełne ograniczeń,żałuje że nie mogę pracować,że nie zrobiłam prawa jazdy i nie mam rodzeństwa reszta jest ok.nie mogę narzekać.Zazdroszcze Wam dziewczyny że same jesteście w stanie wypuścić się z domu.
Odnośnik do komentarza
Ja podobnie jak teresa mam zdolności manualne, kiedyś też szydałkowałam, działam, a teraz tylko szyję na maszynie ale nie na zarobek tak dla siebie. A na szydełkowanie po prostu nie mam czasu mam małe dzieci i one zajmują mi cały czas. Najbardziej żałuję że nie mam rodzeństwa, a bardzo bym chciała. Ale mimo to nie byłam rozpieszczana przez rodziców, wprost przeciwnie. A najbardziej nie lubię czytać-nigdy nie lubiłam, więc to już odpada. Jak narazie moim największym zajęciem jest wychowywanie dzieci, ale już od września córka idzie do zerówki a syn do przedszkola, no ja wybieram sie do pracy-zabaczymy co z tego wyjdzie. A jeśli chodzi o obwinianie sie to absolutnie sie nie obwiniam , to nie moja wina że mam lęki, to życie dało mi w kość a teraz są tego skutki i koniec. Ale cieszę się że wychodzę na spacery, z dziećmi i bez jestem zawsze trochę spięta ale przechodzi. Głowa do góry będzie dobrze !!!!!
Odnośnik do komentarza
Ale powiedz Maju kiedy będzie dobrze,ja już chyba muszę się pogodzić z takim życiem.Wiecie dziewczynki ja do tej pory nie spotkałam i nie znam osoby która cierpi na agorafobie(nie licząc Was),nie poznałam takich osób na terapii grupowej na którą uczęszczałam,tam nawet ludzie nie wiedzieli co to znaczy agorafobia.Tobie Maju zazdroszczę tego,że wybierasz sie do pracy.
Odnośnik do komentarza
Może was pocieszę, mój mąż pracuje w firmie związaną z farmacją i okazuje się, że osoby, ktore zajmują powazne stanowiska też chodzą na terapię i tez mają podobne problemy jak my. Agorafobia jak sie nad nia zastanowic to nie ma sensu - bo źle sie czuję w supermarketach, kosciołach (ja np. nie chodzę do koscioła jak jest msza, tylko jak jest pusto) a przecież są to miejsca gdzie zawsze znajdzie się lekarz albo pielegniarka, która moglaby udzielic pomocy. Bezsens polega na tym, że ja boję sie tych wszystkich ludzi bo wydaje mi sie że wszyscy wiedzą co mi dolega, a ja chcialabym to ukryć. Ale porzucmy te mysli, dzisiaj czytałam, że bardzo duzo zalezy od naszych mysli: ja dzisiaj widziałam piekna brzózkę kolo mojego domu, juz zakwitła, i ,ze bardzo wazne są marzenia, tylko trzeba je sobie wyobrazać bardzo dokładnie z kolorami i zapachami. Beti sprobuj przed snem wyobrazic sobie to czego pragniesz, zobacz kolory, poczuj zapachy, ja tak robie jak nie moge zasnąć. Życzę wam miłych snow. Dziewczyny ile macie lat - ja mam 40
Odnośnik do komentarza
mam nadzieję, że noc mineła wam spokojnie, ja nie mam problemu ze snem i ostatnio mam bardzo przyjemne sny. chcę wam powiedzieć zkąd biorą się te ataki - w czasie ataku zostaje uruchomiona reakcja układu limbicznego w mózgu, układ limbiczny to najstarsza część naszego móżgu i on zawsze działał w stanie silnego stresu, kiedyś pełnil bardzo wazna funkcję mobilizował naszych przodków do walki i ucieczki np. przed zwierzętami. To, że cierpimy na napady leku ma prawdopodobnie zwiazek z typem naszego układu nerwowego. Ludzie z wysokoreaktywnym układem nerwowym są bardziej poddatni i wtedy byle jaki bodziec np. szum przejeżdzającego auta wywoluje reakcje układu limbicznego (on działa niezaleznie od naszej woli). I dlatego tak jak Maja napisała w jednym z postów psychologowie radzą aby jak najczęściej wychodzić, żeby układ limbiczny zaczął ignorować bodziec, który wywołuje w nas lęĸ. aha jeszcze bardzo ważne jest aby mówiąc do siebie nnie uzywać słowa nie np. nie chcę ataku paniki - nasza podświadomość odczyta komunikat chcę ataku paniki, pominie słowo nie i prawdopodobnie bedziemy miały taki atak, odkąd to przeczytałam staram się mówić chcę żyć bez lęku, chcę zyć odwaznie, lepiej mówic o tym czego się chce. dlatego nasze odczucia i opisy ataku leku są bardzo podobne. Beti wiesz przeczytalam, że ty cierpisz na to 6 lat ja 8 i mam za sobą stany wlaśnie tak obezwładniajacego lęku, że szczytem marzeń bylo wyjście wyrzucic śmieci do kontenera pod blokiem. Ale zobacz zawsze próbuje się podnieść, mówiąc, że małe dziecko wiele razy upada zanim zacznie chodzić - zobaczysz uda ci się. Ja dzisiaj idę do psychiatry, bo do tego jestem hipochondrykiem i jak tak jak teraz trzęsą mi się nogi jak chodzę to myślę, że to pewnie stwardnienie rozsiane, albo choroba Huntingtona. no stop trzeba przekierować mysli w inną stronę - powiem wam co mi powiedziała po wizycie. Teraz obejrzę pytanie na śniadanie, syn w przedszkolu a mąż przyjedzie po mnie koło 11. Życzę wam miłego dnia u nas piekna pogoda, w sam raz aby powygrzewać sie na słońcu. Pa
Odnośnik do komentarza
Witam Was dziewczyny !! To ja chyba jamłodsza jestem bo mam 29 lat, ale przejść tyl że lepiej nie mówić. Ja też nie mam problemów ze spaniem, śpię dobrze, ale rzadko kiedy coś mi się śni. Tak dzisiaj fajny , słoneczny dzień, wczoraj byłom z dziećmi bardzo długo na podwórku, a wieczorem zauważyłam że dzieci się trochę nawet opaliły, buźki czerwone, a dzisiaj już brązowe. Dzisiaj też sie wybieram na jakiś spacer. Ja właśnie wychodzę nawet wbrew sobie, tak jakby na siłe nawet jak sie boję , bo za kazdym następnym razem jest już łatwiej. Gdy siedzimy w domu i nie wychodzimy to nasza fobia sie pogłębia coraz dalej i dalej, trzeba wychodzić nawet na 5 min pod dom i z powrotem, potem troszke dalej i dalej. Ja dzisiaj mam stresujący dzień i to bardzo czeka mnie stresująca rozmowa wieczorem i już sie denerwuję , ale jakoś będzie, a jutro też będzie nerwówka mój synek ma zabieg, boję się ale musze to przetrwać. Życzę miłego dnia.
Odnośnik do komentarza
Maja mam nadzieję, że rozmowa wypadła pomyslnie, trzymam kciuki za zabieg twojego synka, zapewne bardzo się denerwujesz - będzie ok. Ja byłam dzisiaj u psychiatry dał mi jakąś miksturę z ziół i jakiś delikatny środek antydepresyjny, chyba będę to brała bo mam teraz dużo pracy i chcę, muszę dobrze funkcjonować. Właśnie 15 minut temu wróciliśmy z mężem do domu, a jutro mamy daleką trasę 200 km. w jedną stronę. Pozdrawiam was ciepło i życzę udanego bez lękowego dnia. Pa
Odnośnik do komentarza
Cześć fabiczki ;) ja jestem już w domu, byłam na zabiegu z synkiem, jakoś to przetrwałam ale było ciężko, teraz releksuję się jest ładna pogoda byłam na słoneczku, mój synek śpi bo dastał leki przeciwbólowe wiec mogę troszkę odpocząć. J wszystko strasznie przeżywam strasznie gorzej niż wszyscy a przy naszej fobii to katastrofa. Byłyście dzisiaj na spacerze?? Pozdrawienia.
Odnośnik do komentarza
Dobrze,że już jest po wszystkim,możesz się troche wyluzować.Ja tak samo jak Ty strasznie wszystko przeżywam,nie potrafie jak inni podchodzić do niektórych spraw na luzie,u mnie wszystko urasta do rangi problemu.U nas dzisiaj pada deszcz i jest ponuro,ale mi to nie przeszkadza bo i tak nigdzie sie nie wybieram.Ciekawe jak Tereska?
Odnośnik do komentarza
hej! Ja dzisiaj mam kiepski dzień jakoś kłuje mnie serce, też tak macie czasami-napiszcie, bo ja często mam kłucia serca, ale serce niby zdrowe, to chyba przez tą fobję. jak sie denerwuję a potem odchodzi zdenerwowanie to często kłuje mi serce, albo mam takie dziwne drgania serca, a w tym samym czasie kręci mi się w głowie potem odchodzi. Ale zawsze po czymś takim kołacze mi serce i jestem zdenerwowana, nie cierpię tego. Napiszcie czy Wy taż czasem tak macie czy tylko ja? Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Ja na szczęście nie mam takich problemów z sercem,no chyba że jestem bardzo zdenerwowana to wtedy serce wali mi ze 130 na minutę.Biore wtedy Milocardin,ale tak jak piszesz Maju to jest na pewno wynikiem naszej fobii.Ja dzisiaj nawet nie mogę patrzeć przez okno bo aż mnie trzęsie jak sobie pomyśle że miałabym znależdż sie na zewnątrz.Doszło do tego że jak tylko wyjdę na zewnątrz to dostaje małpiego rozumu,nie potrafie logicznie myśleć.Dziewczyny nie poddawajcie się zwłaszcza że w miarę normalnie udaje się Wam funkcjonować,co w moim przypadku jest już niemożliwe.Ta cholerna fobia zniszczyła mi życie!Pozdrawiam Was.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×