Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Napady paniczno lękowe z agorafobią


Gość MAJA

Rekomendowane odpowiedzi

Ania mój mąż, a wcześniej chłopak miał zupełnie inny styl życia. Co go wyleczyło? Chyba jak się Iga urodziła to w końcu nie wytrzymałam i była taka awantura, że hasło rozwód padało z 10 razy. Mąż musiał spać te 10 godzin, i nie ważne, że mała płacze a ja całe noce nie śpię, on musi się wyspać. Co tydzień musiał jechać na mecz, nie patrząc, że mała ma gorączkę. On musi. To ja lepiej robiłam zakupy, i musiałam z noworodkiem latać, bo on gubił się w piekarni, a już w ogóle nie do pomyślenia, żeby kupił pieluchy. Ale dziś to on lepiej robi zakupy, dziś wstał o pierwszej do córy, mimo, że zaraz idzie do pracy siedział z nią do 3. To da się wypracować, ale muszą chcieć dwie strony. Musicie rozmawiać, ustalić co on zrobi, a z czego nie zrezygnuje. Jasne zasady. Magda trzymam mocno kciuki za powrót do zdrowia. Dobrze,że szybko trafiłaś do specjalisty, to najważniejsze. Puma u mnie też sobota to wyjątkowy dzień sprzątania :) Agata zazdroszczę tych koncertów i tego, że chodzisz tak spokojnie i chętnie:) Mania ja nie znoszę jak mąż ma nocny dyżur. Nawet jak mama jest na dole. Także siedzenie wieczorem samemu nie jest niczym przyjemnym, super,że zachowałaś spokój. Wczoraj rano pobiegłam do piekarni, ale pomyślałam,że pójdę to do kiosku, to do mięsnego, to po warzywa. I oczywiście poszłam bez śniadania, w sklepie aż słabo mi się zrobiło, myślałam,że już nie dojdę do domu. Ale to tylko z głodu, miałam wyjść na 5 minut, nie było mnie godziny, a ja z rana nawet herbaty nie wypiłam. Po śniadaniu poszłam do sklepu z bielizną i do rossmana, i już zupełnie na spokojnie było :) Tylko starsza córa ma problem, od środy obraziła się na toaletę nie działa też nocnik. Nie wiem co się jej stało, ale płacze, ucieka, a potem mówi,że brzuszek ją boli. No ja się nie dziwię, tyle dni nie korzysta z toalety. Ale zupełnie nie wiem co ją tak wystraszyło, i jak jej pomóc?

Odnośnik do komentarza

Anna pogadaj z chłopakiem powiedz mu czego oczekujesz jak chcesz żeby wasze wspólne życie wyglądało co możecie zrobić żeby wspólnie je zmienić Michalina jak nie może oddać stolica to rano na pusty żołądek daj jej wypić pół szklanki przegotowanej letniej wody samej lub z łyżeczka miodu a jabłka na nią nie działają? Na moją starszą działają,lub herbata rumiankowa U mnie dzisiaj słońce świeci będzie piękny dzień gotuje obiad młodsza śpi starsza gra na komputerze potem jedziemy do mojej mamy weźmiemy dziewczyny na spacer moi rodzice mieszkają blisko lasu super się tam spaceruje ale bałam się tam mieszkać Miłego dnia

Odnośnik do komentarza

Witajcie, Michalina, mojej córci pomaga na zaparcia ciepły niedzielny rosołek z mniejszą ilością makaronu, a najlepiej czysty do picia. Taki trochę tłuściejszy, żeby kupka poślizg miała :) Im więcej rosołku wypije, tym lepiej - do wieczora problem zwykle mamy z głowy. Ja właśnie siedzę sama w domu. Od nie pamiętam kiedy mam chwilę dla siebie. Odwiedzili nas teściowe, trochę było to dla mnie męczące, bo mam wrażenie, że zyję w dwóch światach: tym, który mam w środku, pełnym strachu, obaw i leku i tym, zewnętrznym który mnie zmusza, żebym ostatkami sił komunikowała się z otoczeniem. Mąż z teściami wyszliz córą na spacerek, a ja zostałam w domu. Nie ufam nikomu, nie wierzę nikomu, boję się ludzi, sąsiadów, tego, że spanikuję przy kimś, że się rozkleję przy kimś obcym. We czwartek, gdy mąż szukał szybkiej możliwości wizyty u psychiatry, zaczełam się panicznie bać, że prawdopodobnie knuje, żeby zrobić ze mnie wariatkę, że będzie chciał odebrać mi dziecko, bo jestem złą żoną, złą mamą.... (nie rozwijam tematu, bo się nakręcę). Psychiatra po 15 minutach rozmowy ze mną (jeśli można to nazwać rozmową - strzępki zdań nieskładnych, przez łzy) zachował się tak, jakby siedział w mojej głowie i wiedział skąd mi się to wszystko wzięło. Powiedział, że według niego emocjonalnie zatrzymałam się na wieku 3 lat, że od tamtej pory nie miałam tych emocjonalnych potrzeb zaspokojonych. Poczułam się jakby ktoś uderzył mnie obuchem w głowę. Miał rację. Choć nie zdążył poznać szczegółów mojego dzieciństwa, w sumie niewiele o mnie wie po tej pierwszej wizycie... a ma cholerną rację! Ja nie będę wnikać i was zasmęcać swoim dzieciństwem, wypieranymi podświadomie traumami itd. Ja od dawna wiem, co jest powodem mojego stanu... tylko nikt nigdy nie przyznał mi racji... a już z pewnością nie trafił w samo sedno tak jak ten psychiatra! I nikt nigdy nie powiedział mi, że da się to naprostować, że jest z tego jakieś wyjście, że mogę stać się inną osobą.... Jednocześnie uświadamiając mi, że mój strach przed byciem szczęśliwą mogę przelać na własną córkę. O NIE! Ja staję na głowie, żeby nie popełniać błędów własnych rodziców... a ta pierwsza wizyta u psychologa uświadomiła mnie w tym, że w niektórych sytuacjach opiekując się córką podświadomie wtłaczam w jej małą główkę swoje własne lęki. To jest chyba najważniejszy powód, żeby przerwać w końcu ten koszmar. Podjęłam 5 miesięcy temu pracę, która prawdopodobnie zmiażdzyła moją psychikę do takiego stopnia, że z dnia na dzień przestałam się zastanawiać nad swoją *normalnością*, załamałam się totalnie i poczułam, że jestem jedną nogą w grobie. Czułam, że w piątek nie odważę się pójść do pracy, bo skończyłoby się to tragedią. Lekarza miałam umówionego na poniedziałek, ale wiedziałam, że prędzej wyprowadzą mnie w weekend z domu w kaftanie. Dzięki Bogu trafiłam na wspaniałego psychiatrę, przyjął mnie w piątek z dobrego serca, wyjątkowo tylko po to, bym przetrwała weekend. Uspokoił, dał leki... wspomniał o psychoterapii .... reszta jutro. Czekam na tą wizytę jak na jakieś katharsis. Mam uczucie, jakby jutro miało się odmienić moje życie. Nie chodzi o to, że nagle ozdrowieję - tylko o to, że po wieeelu, wieeelu latach meczarni z samą sobą w końcu dostanę jakieś wskazówki co mam zrobić, żeby żyć szczęśliwiej, spokojniej, odważniej. Jest jakieś światełko w ciemnym tunelu... po raz pierwszy w życiu... to mnie cieszy. Trzeci dzień biorę Mozarin, Afobam i Trittico. Pierwszy dzień był koszmarny, bo przedawkowałam Mozarin. Miałam wziąć 1/4 a przez pomyłkę z pośpiechu wzięłam 1/2... To w ogóle szokujce było - mąż wykupił leki i już pod apteką w aucie otworzyłam pudełka i łyknęłam wszystko, co mi lekarz kazał. No... tyle, że z pomyłką, którą odcierpiałam. Bo dopiero w domu zaczęłam czytać ulotki :D Zachowałam się jak narkomanka na głodzie... Teraz biorę Mozarin rano 1/4, do tego 1/2 Afobam; w ciągu dnia powtórka Afobamu a wieczorem znów Afobam i Trittico. Czy któraś z was brała lub bierze Afobam? Ja już po trzech dniach zażywania nie dziwię się, że uzależnia. Po prostu czuję, kiedy dawka sama przestaje działać... i trzeba wziąć kolejną, żeby jako tako funkcjonować. Trochę się rozpisałam, chaotycznie... ale potrzebowałam tego.... wciąż się zastanawiam jak długo będę musiała się leczyć, żeby dojść do względnej normalności... czuję się ciężarem dla męża, teściów, rodziców... zawsze chciałam być i byłam niezależna... wykańcza mnie świadomość, że teraz jestem uzależniona od rodziny - bo sama nie daję rady... Miłego wieczora i słonecznego poranka Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Piszę żebyście o mnie nie zapomniały. Dziewczyny mam gorączkę, i boli mnie miejsce operacji. Jutro idę na kontrolę, mam nadzieję,że to nic poważnego, bo zaczynam już być nerwowa.... Magda witaj tu wśród nas. Ja nie brałam leków, pomogła mi sama psychoterapia, chociaż byłam w takim stanie, że jak mąż wychodził z córką z domu to chciałam stać przy drzwiach i liczyć sekundy aż wrócą. Wszystkiego się bałam, ale terapia mi pomogła, chociaż to nie jest proces krótkotrwały, za to każda z dziewczyn tutaj potwierdzi-dobra psychoterapia naprawdę pomaga, i warto ją spokojnie, bez pośpiechu przeprowadzić. Michalina ja swojej w takiej sytuacji dawałam dużo pić, wprowadziłam obowiązkowo soki-moja owoców nie lubiła jeść,wolała warzywa. Ale dawałam jej świeżo wyciskane soki z marchwi, jabłek, brzoskwini- raczej nie banan, ma odwrotne działanie. Może pomoże? Puma zazdroszczę spacerku po lesie, sama bym się wybrała chętnie. Michalina i Agata gratuluję Wam spokojnych dni. Cieszę się Aniu,że czujesz poprawę.

Odnośnik do komentarza

Madzia ja tez bylam w takiej kropce wogole nie funkcjonowalam, dostalam afobam wzielam pol tabletki na noc i myslalam ze odlece nie kumalam nic w nocy sie obudzilam i w sufit patrzylam od tej pory przestalam brac i ufac lekarzom, przepisali mi tez trittiko a pozniej cital nic nie chcialam brac bo sie balam ze przez te leki nie bede soba tylko one beda mna kierowac moimi emocjami. psychiatra powiedzial do mojego meza ze jak chce miec zone to ma mi nachama dawac tabletke rano bez gadania! nie zrobil tego bo plakalam i blagalam go. w koncu tesciowa widzac ze powoli sie wykanczam wziela mnie za dupe do homeopaty uzdrowiciela( nadmienie ze nie wierzylam w takich ludzi) tylko mnie zobaczyl wiedzial na co choruje dal mi leki homeopatyczne chyba z 5 rodzaji one kosztuja po 6 zl, zaczelam brac i [po tyg poczulam ulge i do tej pory biore mam leki i gorsze dni ale w porownaniu z tym co bylo przed wizyta u niego to jest o 10000000000000000 lepiej. zaczelam rowniez chodzic na terapie... ten homeopata kazal mi chodzic w okularach ktore daja żółte światlo i zmienic zarowki na takie do 3000 kelwina i jak gorzej sie poczuje to mam isc do solarium nawet nie opalac sie ale posiedziec w tym swietle stosuje tak i to mi pomaga nie wychodze z domu bez okular. jak zaczyna mi sie slabo robic to od razu ubieram okulary i mi przechodzi. życze powodzenia pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

MMAGDA dlaczego nie wychodzisz? Wiem że jest ci pewnie bardzo ciężko wyjść czy się przełamać żeby to zrobić ale musisz bo to krok w dobrym kierunku, ja też się zamknęłam w domu ponad 3 lata temu i bałam się wyjść trwało to trochę wycofałam się z zycia towarzyskiego a jestem duszą towarzystwa przelamywalam sie i z duszą na ramieniu wychodziłam i teraz wychodzę jeździmy do znajomych wiem po sobie że w towarzystwie wesołych osób zapominam o nerwicy czuje się dobrze, trzymam mocne kciuki za ciebie znacznij psychoterapie i zobaczysz efekty mam nadzieję że Psychiatra cie zrozumie da dobre rady i znajdziesz punkt zaczepienia Joasia czasami występuje gorączka a rana jest czysta nie ropnieje? Nie denerwuj się Ja przywiozłam od koleżanki sobie książki na prawo jazdy, zaczęłam kurs ponad 3 lata temu pojawiła się nerwica i przetrwałam musze dokończyć kurs zdać prawo jazdy wiem że Mi się uda musze pracować nad sobą i mocno wierzyć,u nas było dzisiaj super pogoda fajna u rodziców byliśmy pospacerowałyśmy z Mamą i z dziewczynkami ja leżę w łóżeczku zaraz idę spać rano wstaje ze starszą córką po 6 bo do szkoły muszę ją wyszykować

Odnośnik do komentarza

Magda niestety dzieciństwo ma na nas największy wpływ, czasem nawet nie wiemy jak silny. Mam nadzieję,że z pomocą specjalisty szybko dojdziesz do siebie. Jeżeli masz tak silne objawy lękowe, musisz brać leki, ale konieczna jest przy tym psychoterapia, bo leki zwalczą objawy, ale nie przyczyny lęku. Najważniejsze być każdego dnia się przełamywała, choćby miał być to krok poza drzwi mieszkania, ale trzeba iść do przodu. Trzymam kciuki! Aga ja brałam też homeopatyczne kropelki i takie pastylki na ostry stres. Czułam się bezpieczniej jak miałam je w torebce. Asiu na pewno lekarz dobrze Ci doradzi, czasem ta gorączka właśnie występuje po zabiegu, bo jednak to obojętne dla organizmu nie było. Zdrówka dużo. Michalina mi właśnie psycholog zwracała uwagę by nigdy nie iść głodnym czy to do sklepu czy na zakupy, to można burczenie w brzuchu wziąć za jakieś skurcze żołądka z nerwicy, czy objawy pragnienia- suchość w ustach, i lekkie osłabienie. Ale cieszę się, że kolejna tura zakupów minęła spokojnie:) Agata zazdroszczę tych koncertów pod nosem, na pewno to musi być oderwanie się od codzienności :) Aniu dobrze, że po tym troszkę trudniejszym tygodniu przyszło polepszenie. I rozmawiaj z chłopakiem jak najczęściej o swoich potrzebach i oczekiwaniach. Puma mi pani psycholog kazała iść na prawo jazdy! Ja w ogóle nie miałam takiej potrzeby, ale miała rację. To dało mi olbrzymią siłę, skoro panuję nad sporą maszyną, i radzę sobie jadąc po mieście, to opanuję również swój organizm, i swoje emocje. Do tego sam kurs - 40 godzin spędzonych z kimś obcym, zamknięci w aucie, to wspaniała terapia. Co prawda nie zdałam już 3 razy, ale nie poddaję się :) Zrobiłam sobie przerwę, i powiem Wam, że wczoraj siłą tata mnie wsadził do auta na placu swojej firmy, bałam się,że niczego nie potrafię, że wszystko zapomniałam, tym bardziej,że miałam gorszy dzień fizycznie-niewyspanie, ból głowy, ale jechałam świetnie. Ta przerwa chyba mi pomogła. Teraz jazda znów jest przyjemnością, a nie obowiązkiem-nie zdałam, leciałam się zapisać, i czułam,że muszę, nie miałam frajdy tak jak na kursie. Potem byłam z tatą na cmentarzu, w cukierni i w Lidlu, miałam zimową kurtkę, i po 20 minutach byłam cała spocona, więc powiedziałam tacie, że wyjdę bo zaczęłam się stresować - wszystkie zakupy zrobione, a tata chodzi i tylko podziwia, a ja się topię jak bałwan. Ale wyszłam na spokojnie, pochodziłam po okolicy :) Chciałam iść do biblioteki, ale znów zimno się zrobiło, i głowa mnie boli od tych zmian, to wolę posiedzieć w domu, niż się męczyć teraz. Może przejdzie? miłego dnia

Odnośnik do komentarza

Mania ja lubie jeździć autem jeszcze nie podchodziłam do egzaminu ale w starym roku moja przyjaciółka z którą ponad 3 lata temu sie zapisywałam zdała zrobiło mi się smutno że ograniczyłam się swoimi ścianami bo gdybym troszke o siebie zawalczyła to mogłabym już w starym roku spróbować zdawać razem z nią ona za drugim razem zdała ja też zdam ale teraz musze cały kurs od początku zacząć minusem jest fakt że musze układać jazdy i teorie pod moją młodszą córke bo mieszkamy sami a nie mam jej z kim zostawiać narazie się nastawiam psychicznie mam w domu ksiażki mase pytań więc musze sie najpierw pouczyć teori bo jazda jakoś mi idzie . M mi czasem daje po bocznych drogach pojeździć jak zostawie dzieciaki u mamy . Trzymam mocne kciuki za ciebie żebyś zdała :-) U nas dzsiaj zimno byłam juz po 8 w rynku zanieść pit do rozliczenia zakupy zrobiłam i wróciłyśmy do domu mała od godziny we wózku w ganku śpi pod kocykiem zaraz się biore za sprzątanie w domu i za drugie danie bo rosół mam od wczoraj

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Witam dziewczyny, Ja dziś w domu nie poszłam na kurs bo sąsiedzi moi cudowni kolejną noc spędzili na darciu ryja (przepraszam za wyrażenia ale po prostu nie potrafię znależć innego na to co oni robią), a potem do 5 rano bardzo głośno chodził u nich telewizory spałam chyba z 2 godziny a jestem przed okresem i zdecydowałam że zostaje w domu, nie żebym się bała z niego wyjść tylko padam na pysk i sobie zwyczajnie odpuściłam także siedzę dziś w domu, mam jedno tureckie opowiadanie do przeczytania, słówek się pouczę itd... Asiu przede wszystkim za Ciebie trzymam kciuki aby to nie było nic poważnego a jedynie jakiś normalny stan...daj potem znać czy wszystko dobrze kochana. Aga ja nie jestem zwolennikiem leków homeopatycznych, kiedyś zostały mi one zapisane na trądzik, nie pomogły ale ja w tym czasie sporo o nich czytałam, wiem z czego są zrobione itd. ale uważam, że jeżeli komuś pomagają to powinien je brać bo one nie szkodzą. A co do tych okularów i solarium to on nawiązuje do terapii światłem, która jest dość skuteczna, bodajże często wykorzystywana szczególnie w klimatach gdzie jest mało słońca także jak na Polskę jak najbardziej. Aga jak tam Twoja metoda wychodzenia krok po kroku i terapeuta, zmieniłaś go? Puma ja to uwielbiam takie miejsca gdzie niedaleko las, zieleń, spokój. Kojarzą mi się z dzieciństwem, niestety ja też obecnie chyba nie dałabym rady tak mieszkać. Michalinko a to tak pierwszy raz się zdarza z tym stolcem czy już się zdarzało? Jeśli chodzi o dietę to popieram dziewczyny dużo owoców, warzyw, jogurty. Możesz też zrobić jej delikatny masaż brzuszka ruchy koliste zgodnie z ruchem zegara, ciepła kąpiel też dobrze działa. I raczej nie na siłę bo to będzie prowadzić do odwrotnych efektów. Aniu fakt żle Cię zrozumiałam. Jak napisałaś że jak wracasz do domu to musisz jeszcze pozmywać itd. to do razu sobie przypomniałam małżeństwo mojej koleżanki która po pracy wraca do domu i musi zając się i gotowaniem i praniem i myciem i wszystkim a mąż który nie pracuje uważa że pomaga bo podniesie z podłogi kubek i jakoś tak mi się to narzuciło...Oczywiście u was sytuacja wygląda inaczej. W sumie rozplanowaliście myślę sprawiedliwie a to że on nie myje po śniadaniu, Aniu skoro ustaliliście że ty zmywasz to on się tego trzyma po prostu. Co do reszty to jak u Michaliny pewnie przyjdzie z czasem i rozmowami, jak przyjdą obowiązki typu dzieci itd. czyli nie ma zmiłuj trzeba będzie zrezygnować z wielu rzeczy. Teraz oboje jesteście młodzi, on ma taki styl życia i pewnie nie widzi powodu dla którego miałby go zmienić, w sumie tu nie chodzi o czyjeś życie czy zdrowie a faceci z natury są zdecydowanie mało empatyczni. Ty to widzisz tak, że po co on ma siedzieć i się gapić w monitor skoro może się wyspać a on to widzi tak, że po co ma się kłaść jak nie chce mu się spać i jak może jeszcze sobie coś pooglądać. W sumie Aniu jemu też może nie odpowiadać to że ty np. jesteś zmęczona, nie chcesz wychodzić z domu (tak często jak on tego chce), wcześnie (jego zdaniem) się kładziesz spać...Dlatego musicie jakoś wspólnie znależć w tym wszystkim strefę porozumienia ale z pewnym poszanowaniem dla stylu życia drugiej osoby... Maniu ja też bardzo chciałabym zrobić sobie prawko, wcześniej o tym nie myślałam, sprawnie poruszałam się komunikacją we Wrocławiu to w sumie nie raz lepiej w tramwaju niż autem ale teraz widzę, że auto na prawdę jest bardzo przydatne. Magda witamy Cię, u Ciebie jest też taki problem że nie tylko zmagasz się z lękami ale i z depresją. Ciężko pewnie stwierdzić które zaburzenie pierwotne a które wtórne w związku z tym leki są w Twoim przypadku bardzo pomocne i np. taki Afobam może działaś na prawdę zbawiennie. Ja troszkę orientuje się w tej tematyce bo moja mama latami zmagała się z depresją. Rozumiem też Twoje obawy o córcię ja nie będę zaprzeczać choroba mojej mamy bardzo się na mnie odbiła. Ja kiedyś wzięłam Afobam ale był dla mnie za silny bardzo dziwnie się po nim czułam ale tak jak mówię mojej mamie on ogromnie pomagał. Wspaniale że chcesz się leczyć, to jest ogromny krok naprzód. Samym tym postanowieniem dajesz chorobie kopa. U Ciebie leki na pewno będą bardzo pomocne i wspaniale że odwiedziłaś i trafiłaś na dobrego psychiatrę. Dobrze będzie pomyśleć i zacząć terapię zwłaszcza, że sama zdajesz sobie sprawę z przeżytych przez Ciebie traum i ich wpływu na Twój obecny stan. Sama świadomość już jest czymś ale warto to przepracować w terapii i uwolnić się od tych wszystkich strasznych wspomnień bo bez tego ciężko będzie być zdrowym człowiekiem. Madziu a co z agorafobią...? Jak to u Ciebie wygląda, wychodzisz z domu, jesteś w stanie funkcjonować? Pozdrawiam was dziewczyny, trzymam kciuki za Asie

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny lekarka powiedziała, że mam zrobić posiew, bo konieczny jest antybiotyk, zbiera się ropa, i jest jakieś zakażenie. Na razie dostałam zalecenia itp, ale bez antybiotyku się nie obejdzie. Ogólnie pani mnie nastraszyła, że być może trzeba będzie to przeciąć-może zrobić się ropniak, i znów jestem podenerwowana jak nigdy. Zaraz moja mama przyjedzie, dobrze, bo samej mi ciężko teraz. Tyle czytałam o tych skutkach ubocznych, że chyba je sobie wywróżyłam. Ciekawe ile trwa czekanie na wyniki tego posiewu? Mają do mnie dzwonić... Mania i Puma prawo jazdy jest bardzo przydatne. Ja mam,ale przez nerwicę przestałam jeździć. Może kiedyś wrócę do tego, ale szalenie ułatwia to życie. Kiedyś byłam niezależna i uwielbiam to, że jadę gdzie chcę. Agata przy gorszym samopoczuciu nie warto robić niczego na siłę. Przed okresem mamy prawo gorzej się czuć. to normalne, zwolnienie trybu życia jest jak najbardziej wskazane. A nic nie można z tymi sąsiadami zrobić-policja, inni sąsiedzi? Aga ja kiedyś brałam homeopatyczne leki, też na nerwicę. Mi dawały spokój. Ale nie wiem czy to one, czy sam fakt,że coś brałam? pozdrawiam...

Odnośnik do komentarza

Hej dziewczyny wychodze z domu powolutku czy mi slabo czy nie ale ide na przod:) wlasnie wrocilam z przedszkola po drodze do biedronki poszlam i skoczylam na myjnie glowa mnie boli te zatoki to juz 3 tyg. zaraz wstawie obiadek i po corke musze spowrotem jechac. auto i prawojazdy to cudowna rzecz ja bym bez nich teraz nie funkcjionowal. prawojazdy zrobilam 6 lat temu przy tej nerwicy bo akurat wtedy tez ja mialam lekarze wymyslali padaczke goza muzgu zabronili mi prawko robic ale ja sie nie poddalal i szlam naprzot i dopielam swego za 2 razem zdalam. ten moj homeopata to tez jasnowidz on ze zdjecia stawia diagnoze dla mnie naprawde rewelka, a te leki w niczym nie szkodza w sumie pewnie to jak cukierek dziala he. moja tesciowa po operacji tez dostala takiego ropnia wzieli ja na jeden dzien do szpitala wyczyscili w znieczuleniu miejscowym i dali antybiotyk i jest ok tak wiec sie nie martw takie rzeczy sie zdazaja:) ja po zwyklym podcieciu wedzidelka jezyka tez dostalam rope i stan zapalny a tak sie balam ze kupilam sobie igle i w domu sama to przekulam i wyczyscilam( no ale wtedy mialam 16 lat i bylam mloda i glupia) a terapie zaczynam 6 marca pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Michalinko bardzo fajnie, że mimo kiepskiego porannego wyjścia, gdzie głód dał Ci popalić, nie poddałaś się nerwom i drugie zakupy zaliczyłaś zupełnie na spokojnie. Co do dziecka, to nie jestem ekspertem, ale koleżanki z pracy w podobnych sytuacjach z dziećmi bardzo sobie chwalą jabłka, ponoć bardzo dobrze przeczyszczają i pobudzają jelita do pracy, a maluchy dość chętnie je jedzą. Asiu nie denerwuj się tak, wiadomo że ropiejąca rana to nic przyjemnego, ale to dość częste powikłanie po różnych zabiegach, dość sporo dziewczyn ode mnie z pracy miało takie ropnie po cesarce i leczenie wyglądało tak jak opisuje Aga, szybkie czyszczenie, antybiotyk i po problemie :) Dobrze że mama do Ciebie przyjedzie, zawsze będzie Ci raźniej i łatwiej funkcjonować. Zobaczysz, wszystko będzie dobrze, jesteś pod opieką specjalistów. Aga super, że wychodzisz i się nie poddajesz, robisz to co sobie zaplanowałaś, oby tak dalej :) Ja nie mam prawa jazdy, jakoś nigdy nie miałam pieniędzy żeby je zrobić, a po Poznaniu spokojnie mogę się poruszać komunikacją miejską, ale pewnie przydałoby się zrobić, tylko z kolei teraz szkoda mi czasu, który trzeba by poświęcić na kurs... Może jak mnie potrzeba bardziej przyciśnie (np. będę zmieniać pracę albo coś w tym stylu) to się wreszcie zdecyduję. Magda bardzo dobrze rozumiem uczucia, które Tobą targają. U mnie też nerwica wzięła się z niedoborów emocjonalnych, rodzice nie dawali mi tyle uwagi i uczucia, ile potrzebowałam, potem szukałam tego w związku z nieodpowiednim chłopakiem, a teraz nawet mój obecny chłopak, który jest kochany i bardzo dużo dla mnie robi nie może tej dziury wypełnić, tak że ciągle powracają lęki... Powiem Ci tylko tyle, że z tym można sobie poradzić, terapia może Cię z tego wyleczyć, tylko musisz się nastawić na sporo pracy i wiele spotkań z psychologiem, leczenie niestety trochę trwa, za to można w ten sposób odzyskać komfort życia. Co do leków, ja wzięłam dwa razy (w dwóch różnych sytuacjach) po pół tabletki Afobamu 0,5, ale na mnie nie zadziałało to w ogóle, czułam się jakbym nic nie wzięła. Lata temu miałam zapisany Xanax (to samo co Afobam), ale też wzięłam jedną tabletkę i nie widziałam wielkiej róznicy, może minimalnie spokojniejsza byłam. Na co dzień, jak nie radzę sobie bez wsparcia, ratuję się lekami ziołowymi, homeopatia jakoś mnie nie przekonywała nigdy, próbowałam kiedyś tabletek Sedatif PC, ale też nie widziałam działania. Tak czy owak, leki to tylko pomoc w wyciszeniu lęków, żebyś mogła zacząć terapię, bo to ona ma Ci pomóc naprawdę. Będzie dobrze, zobaczysz. Ale właśnie, jak u Ciebie z wychodzeniem z domu? Nie wychodzisz wcale, wychodzisz tylko z kimś, a może masz ataki tylko w pracy albo w komunikacji miejskiej? Agata współczuję tych sąsiadów, u mnie też się niedawno wprowadziła taka młoda ekipa piętro wyżej i co prawda nie robią hałasu, ale za to palą na klatce schodowej i to wpada do mieszkania, strasznie śmierdzi, jakbyśmy sami palili. Wywiesiliśmy już kartkę na klatce schodowej z prośbą o niepalenie, zobaczymy czy podziała. A co do tego co piszesz o tym dostosowaniu się do drugiej osoby, to właśnie na tym polega cały problem, bo ja wiem, że on ma prawo spędzać swój wolny czas tak jak chce, kłaść się spać tak jak mu pasuje itd, tylko jak zauważył mój psycholog, ja nie bardzo mogę zmienić swój sposób funkcjonowania, bo chodzę na rano do pracy i tego nie przeskoczę, muszę być przytomna - tutaj pole manewru ma tylko on, ale on musi tego chcieć. Mój psycholog jest też seksuologiem i on mówi, że niestety przez takie niedopasowanie stylów życia rozpada się wiele związków, dlatego jakoś trzeba te kwestie uporządkować, bo inaczej albo po prostu będzie coraz więcej napięcia i kłótni (a co za tym idzie, mi się będzie pogarszać), albo się rozstaniemy, albo zaczniemy się wzajemnie oszukiwać, zdradzać, unikać itd. Tak więc będziemy próbować rozmawiać i zobaczymy, co się uda zrobić. Maniu gratuluję udanego powrotu za kierownicę :) U mnie całkiem nieźle, wczoraj byli u nas znajomi z dzieckiem, plus ta koleżanka jest w ósmym miesiącu drugiej ciąży, więc wpadli tylko na niecałe dwie godzinki,ale i tak było miło. Wieczorem przed snem dostałam strasznego bólu głowy, nie wiem czy to była migrena czy coś innego, ale bolało jak nie wiem, ledwo widziałam na oczy i mdliło mnie z bólu, okropność. Położyłam się wcześniej spać i trochę pomogło, rano nie było już tak źle. W pracy z kolei czekała nas niespodziewana przeprowadzka do innego pokoju, bo w naszym korytarzu zaczął się remont, normalnie przyszła ekipa i zdarła sufit, urwała rurę od klimatyzacji i zaczęła zmywać rozpuszczalnikiem ściany, tak więc śmierdziało jak nie wiem, aż nam się niedobrze robiło. W końcu przyszła ekipa przeprowadzkowa i pomogła nam przenieść meble i nasze rzeczy do innego pokoju, ale okazało się, że komputery, telefony i internet będziemy mieć podłączone dopiero tuż przed 16, więc o 14, po całkowicie bezproduktywnym dniu, zostałyśmy zwolnione do domu. Jutro już wszystko ma działać, więc mam nadzieję, że nie będzie takich niespodzianek. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Aga ja też bez prawa jazdy życia sobie nie wyobrażam, ono mnie uratowało, w ogóle mogłam z domu wyjść .... Dziewczyny my teraz uczymy Ninkę porzucenia pieluszek, i mała nam wpada w histerię za każdym razem jak korzysta z nocniczka. I to chyba jest przyczyną reakcji Igi, nie kwestie żywieniowe, tylko psychologiczne raczej. Teraz 80 % spędzam na tym by córka skorzystała w ogóle z toalety-czy to siusiu, czy kupka. Także jestem wykończona, bo robi w majtki, albo spędzam dzień trzymając ją na nocniku i walcząc z jej lękiem. Asiu mam nadzieję,że to nie będzie nic poważnego, dostaniesz antybiotyk i na pewno wszystko przejdzie! Aniu cieszę się,że lepsze samopoczucie wróciło- trzymam kciuki by już długo zostało :) Agata współczuję tych sąsiadów, plus posiadania domu- nie słychać tych awantur. A przed okresem jak najbardziej wskazane jest zwolnienie. Mania świetnie, że swobodnie czujesz się za kierownicą, mimo takiej przerwy. Mam nadzieję,że zdasz bez problemów:) I w ogóle intensywna niedziela u Ciebie:) Puma za Ciebie też mocno trzymam kciuki, dacie radę z tymi egzaminami dziewczyny. Magda jak wizyta u terapeuty, to wczoraj prawda? a ja zaraz się zbieram i jadę do babci z dziadkiem. Ale najpierw córy muszę do teściów zawieźć. Wstyd, ale cieszę się,że spędzę dwie godziny bez nich, ostatnio są tak nieznośne, oczywiście obie na raz, że nie mam już do nich siły... Może pójdę do kawiarni i zrelaksuję się przy ciachu, to mi wróci dobry nastrój?

Odnośnik do komentarza

Anna, przerabiałam kilkakrotnie nieudane związki z facetami... wiem, co masz na myśli... co więcej, moi mężczyźni zawsze byli sporo starsi ode mnie. Książkowa sytuacja. A potem poznałam mojego męża... jak się zaczynałam z nim spotykać nawet nie wiedziałam, że jest 2 lata młodszy ode mnie. Potem, jak związek spoważniał uświadomiłam sobie, że wyzwoliłam się z jakiejś pułapki. Pierwszy raz przez długi czas byłam wesoła, szczęśliwa, dobrze nam się żyło. A potem wróciły depresje, lęki, zmartwienia, obawy... chyba jak zaszłam w wyczekiwaną ciążę, to nastąpił ten moment, po którym było później co raz gorzej. Wróciły obawy... To było związane z faktem, że za wszelką cenę chciałam być inna niż moi rodzice... i tak zaczełam na nowo przeżywać *odgrzewane kotlety*. Z jednej strony starałam się być kimś... kończyłam kolejne trzecie studia (teraz wiem, że chyba bardziej po to, by urosnąć w oczach rodziców - bez skutku). Czego się nie tknęłam, w pracy, w domu, musiałam włożyć w to 200% siły, starań i zaangażowania... do granic możliwości. A potem wysiadałam psychicznie, bo po fakcie uświadamiałam sobie, że dałam się wykorzystać kolejnym osobom... Potem straciłam pracę, uświadamiając sobie jednocześnie, że wypaliłam się zawodowo i i tak jestem do niczego w swoim fachu. Podjęłam się pracy na pół roku na pół etatu... dawałam z siebie wszystko... w sumie przez 24 godziny żyłam tą pracą... ledwo dociągnęłam do końca kontraktu - pod koniec wybuchłam i wygarnęłam wszystko szefowej. Odchorowywałam to psychicznie i fizycznie - przeszłam operację resekcji tarczycy i usunięcia guzów piersi. Potem to już sama nie wiedziałam do czego się nadaję... gdzie mogłabym pracować. W fachu moim nie mam szans tu, gdzie mieszkam. Miałam wyrzuty sumienia, że nie pracuję. Myślałam o własnej działalności - wiem, że to byłoby dla mnie najlepsze, ale jestem miękka dupa. Mieszkam na wsi - nie wzięłabym zapłaty od nikogo, kto mieszka w tej samej wsi, lub sąsiedniej - bo to dla mnie krępujące. A to wszystko wynika z tego, że tak a nie inaczej się wychowałam. Psychiatra sam powiedział, że boje się być szczęśliwa... wciąż chcę dogadzać innym, kosztem swoim. Jak to powiedział *zapierdalasz ponad siły, a potem tłuką Ciebie jeszcze po łbie*. Straszy mnie, że przeniosę te problemy na córkę... Wczoraj byłam na wizycie... Zapytał jak samopoczucie po lekach... ja się szybko rozkleiłam... nie wyciągał ze mnie nic na siłę... nie trzymał długo... wciąż mówi, że daje mi 3 miesiące i mam się pozbierać. Coś tam kiedyś na studiach się uczyłam... mam pojęcie jako takie o mechanizmach zachowań... o metodach przeprowadzania wywiadu z pacjentem... W trakcie wizyty wychodzi ze mnie mała zagubiona dziewczynka. Po wizycie zaczynam analizować zachowanie swoje i postępowanie psychiatry... i dociera do mnie, że wszystko, co on ze mną robi ma sens... Na dzień dzisiejszy mam jeść dalej leki tak, jak kazał... i mam sobie sama poszukać psychologa. On chyba wie, że liczyłam na to, że poprowadzi mnie za rączkę, da namiary na kogoś dobrego. Chyba czekał, aż go o to poproszę. Ale nie poprosiłam - bałam się prosić. Chyba chce sprawdzić ile sama jestem w stanie zdziałać. Nawet powiedział *jesteś dużą dziewczynką, poradzisz sobie*. Widzimy się za 2 tygodnie. Asiu... ropiejąca rana to męczące świństwo... Wiem, że to tak łatwo się mówi... ale próbuj się nie zamartwiać. Wymaz prawdopodobnie wzięli, aby zrobić antybiogram - aby sprawdzić jaki antybiotyk najtrafniej i najszybciej zadziała na twoją infekcję. Znam przypadki, że lekarze ładowali w ciemno antybiotyki nie robiąc wymazów z czystej oszczędności na badaniach. Po takich eksperymentach antybiotykami sama się domyślasz jak człowiek się czuje. Bądź dzielna i cierpliwa. Ciesz się wiosenną pogodą (przynajniej u mnie dziś słonko od rana świeci). Aga, ja mam prawo jazdy od 15 lat. Dużo jeździłam... lubię to... uspokaja mnie to... szczególnie przejażdżki wśród pól, lasów, z dala od ludzi... To taka moja ucieczka... Dobra muzyka w odtwarzaczu... pola... lasy... przesuwający się krajobraz... niebo... Teraz nie mogę sobie na to pozwolić... mam córę, której nie mam komu zostawić... z kasą bywało krucho, żeby tak marnotrawić paliwo bez celu... Jeszcze niedawno raz mi się udało... wybrałam sobie drogę do miasta prowadzącą podrzędnymi dróżkami... córa zasnęła... było tak, jakbym była sama... wiosna się budzi, słonko zaczynało zachodzić... było pięknie i spokojnie. Teraz nie mogę wcale jeździć, bo biorę te leki... ale wierzę, że dojdę do siebie. Jeśli chodzi o homeopatyki - nieraz zażywałam. Na nerwy w ciąży brałam sedatif, ale nie dawał efektu poza tym sam jego smak powodował nudności. Wiem, że nie zaszkodzą, dlatego ich nie odrzucam, zanim trafiłam do psychiatry jadłam garściami leki ziołowe ale byłam po nich tylko senna - choć spać nie mogłam. Nie jestem lekomanką, ale mam świadomość, że to, co mi przepisał teraz psychiatra jest konieczne. Nie szaleję z dawkami, nie chcę się truć. Czasem odwlekam w czasie dawkę Afobamu, żeby sprawdzić jak będę bez niego funkcjonować - póki co, nie mogę go odstawić. Złości mnie to, że muszę ćpać, żeby funkcjonować jako tako. Ale wiem też, że jak leki mnie naprostują, to łatwiej mi będzie przejść psychoterapię. na razie górę biorą emocje, rozwala mnie płacz i nie mogę się przebić przez skorupę.... Mam dziś postanowienie. Wyjdę do ogródka. Sąsiedzi wyjechali gdzieś - boję się ich... to starsze małżeństwo, mojego męża co chwilę wypytują o mnie. Powiedział, że serce mi siada po usunięciu tarczycy. Ale im ta odpowiedź nie wstarcza. Dopytują o szczegóły, badania itd. Ja się boję, że mnie dorwą i zaczną męczyć... wtedy nie wytrzymam... Michalinka, jak tam kupkowe problemy? Córcia lepiej się czuje?

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Witam dziewczyny, W takim razie Michalinko to faktycznie raczej kwestia psychologiczna. A nie myślałaś aby trochę odroczyć w czasie ten trening czystości u małej skoro reaguje ona aż takim lękiem i cała ta sytuacja aż przenosi się na drugą córkę...Może ta młodsza nie jest jeszcze gotowa? Trening czystości to jest na pewno bardzo trudny etap i do tego męczący ale jeśli jest tak jak piszesz że 80% czasu to jest trzymanie córki na nocniku i tematy toaletowe to jest to dla was wszystkich spory stres. Im bardziej ty Michalina się stresujesz im więcej czasu na to poświęcasz im więcej koło tego kumuluje się emocji tym to większy opór u małej będzie powodować a wręcz wstrzymywanie stolca i siku. Mała też trochę próbuje wiadomo trening czystości to dla nich też taki sprawdzian ile zależy ode mnie i od mojej kontroli a skoro mama się tak stresuje i tyle zależy od tej mojej kupy no to tym bardziej się zapieram bo w jakiś sposób kontroluje sytuację. Teraz Twój spokój i cierpliwość będą podstawą sukcesu dziecka. Faktycznie ciasto na złagodzenie emocji się przyda :). Magda z opisu wynika, że masz fajnego psychiatrę który wie jak Cię pokierować. To jest rewelacja że on też chce abyś poszła na terapie, znalazła psychologa. Wielu psychiatrów niestety skupia się wyłącznie na zapisywaniu recept i faszerowaniu pacjentów lekami. Tak jak była faszerowana moja mama. To wszystko co piszesz o swoim sposobie funkcjonowania czyli wszystko na 200% daje z siebie wszystko i nie raz obrywam po 4 literach, chwiejna samoocena zależna głównie od osób z zewnątrz to tak jakbym o mamie czytała z tym że ty masz taką przewagę że zdajesz sobie z tego sprawę już teraz. Dobrze że w jakiś sposób wychodzisz choćby do ogrodu to też jest ważne. Jeśli chcesz możemy się podzielić tytułami kilku książek które nam pomogły w powrocie do zdrowia? Może Tobie też się przydadzą...Na razie nie myśl o pracy o tym do czego się nadajesz a do czego nie skup się na leczeniu zobaczysz wraz z leczeniem tych ran będziesz stawać się inną osobą a w związku z tym też otworzą się możliwości innego myślenia i patrzenia na świat. Co do sąsiadów Madziu taka podejrzliwość to część depresji staraj się o tym myśleć w taki sposób, że są to tylko moje myśli spowodowane przez chorobę.. Aniu masz niełatwy orzech do zgryzienia z tym swoim chłopakiem, trzymam kciuki żebyś sobie to jakoś ułożyła tak abyś przede wszystkim ty była zadowolona. Asiu co u Ciebie? pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Agata... jeśli macie jakąś literaturę sprawdzoną *ku pokrzepieniu* to ja chętnie skorzystam. Wprawdzie ciężko zebrać myśli, ale kiedyś książki bardzo mi pomagały oderwać się od złych myśli. Byłam w ogródku kiedy sąsiadów nie było. Nogi jak z waty, serce waliło... ale słonko pięknie świeciło i ptaki śpiewały... było miło... choć wyrzuty sumienia męczyły, bo córcia chciała bawić się w chowanego, a mnie nie stać nawet na szczery głośny śmiech a co dopiero bieganie i wygłupy w krzakach. To chyba ten Mozarin. Powinnam dziś już wziąć 1/2 tabletki ale bałam się, że mnie tąpnie, więc jeszcze wzięłam 1/4. No i Afobam. Bez niego ani rusz... ale doprowadzam się do momentu, kiedy faktycznie wraca roztrzęsienie i strach... biorę siebie na przetrzymanie... Choć nie wiem, czy to ma sens. Skoro biorę Mozarin, który początkowo działa odwrotnie (pogłębia depresję), to nie ma szans przecież, przynajmniej na razie, żebym rezygnowała z Afobamu. Chyba dostosuję się do tego, co lekarz nakazał bez eksperymentów na własnych słabościach. Trudno. Kolejny sukces. Mam znajomą doktor psychologii z czasów studiów. Odważyłam się ją zagadać na Facebook*u. starałam się ogólnikowo... tak po prostu zapytać o namiary na psychoterapeutę dynamicznego. Ona sama jest w tym ekspertem ale to oczywiste, że nie skorzystam z jej usług. Znamy się jako tako z uczelni i to już dyskwalifikuje. Też mi nie podała konkretnych nazwisk, tylko wskazówki, gdzie mam szukać. Co mnie zszokowało, to słowa otuchy z jej strony.... choć przecież nie wspomniałam, że to o mnie chodzi... nie wiem, czy to przewrażliwienie moje, czy ona już od dawna wiedziała, że coś jest nie tak.... W każdym razie, znalazłam panią psycholog która powinna być dobra - tego też się boję, bo wiem, że kiepski terapeuta może jeszcze zaszkodzić nieumiejętnym *wyciąganiem brudów* z dzieciństwa. To chyba i tak sporo, jak na tak krótki czas... uspokoję się farmakologicznie na tyle, żeby zacząć spokojnie terapię.... za niedługo... taką mam nadzieję i taki mam plan... A mój psychiatra powiedział: *wiesz, jak koń choruje, to kulka w łeb!* *Jeśli razem dojdziemy do wniosku, że masz ch...we życie, to dam ci 100% sposób na to, żeby szybko i konkretnie ze sobą skończyć*. Nie pacykuje się ze mną... ale wcale nie mam mu tego za złe, bo chyba znalazł sposób na mnie. Michalinko, ja z moją córą też miałam problem z nocnikowaniem. Bała się i nocnika i toalety. Odpuściłam jej i sobie do lata... zakładając, że albo do tego czasu sama dojrzeje i poczuje taką potrzebę, a jeśli nie, latem będziemy ostro nad tym pracować. Wymagało to cierpliwości, ale w końcu udało się. Jak nastały ciepłe dni ubierałam ją w sukieneczki, aby było wygodnie i z początku nie ubierałam majteczek. Zwinęłam dywany w domu, pozwalałam jej biegać z gołą pupą. Obserwowałam kiedy zaczyna się skupiać przed siusianiem, lub kucać do kupki... Oj, wiele razy myłam podłogę, sprzątałam kupę z trawnika... podsuwałam nocniczek pod pupkę tak, by jej nie przestraszyć.... Najpierw oswoiła się z siusianiem... aż pewnego dnia odważyła się na kupkę. Zrobiliśmy z tego wielką radość... była tak dumna, że potem było już co raz lepiej, choć wpadki też były i gorsze dni... Ale myślę, że pora letnia najlepiej sprzyja odzwyczajaniu od pieluch... Córa mnie męczy, muszę uciekać Dobrej nocy.

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczyny, Magda bardzo podoba mi się postawa Twojego psychiatry, widać,że człowiek z powołania, a nie tylko typowo-pacjent, recepta i do widzenia. Mam nadzieję,że leki i terapia naprawdę Ci pomogą i wróci radość życia. Agata jak sprawa z sąsiadami? Ania dobrze,że wraca spokój, mam nadzieję,że przepracujesz to na terapii i już będzie tylko lepiej. Asiu jak się czujesz? Michalina miałaś ostatnio dużo stresów, a dzieci to błyskawicznie przejmują od rodziców. Może na razie odpuście i wróćcie do tego później, na spokojniej? W temacie nocnikowym trzeba mnóstwo cierpliwości. Mój brat też reagował alergicznie na nocnik, i jak Magda mama przesunęła naukę na lato, latał po ogrodzie bez majteczek i się nauczył :) Puma pewnie,że zdamy ten egzamin. Ja cały kurs mam za sobą, i niestety trzy egzaminy też. Ale to nie jest obowiązek zdać za 1 razem:) A ja od wczoraj kiepsko się czuję, zapalenie pęcherza. Strasznie mnie boli,wczoraj nie miałam apetytu,dwie kromki chleba zjadłam przez cały dzień, dziś trochę lepiej, ale dalej męczy. Miałam iść do pracy, ale nie poszłam, bo przecież nie będę co 5 minut iść do toalety i walczyć z bólem przy klientach. I moja siostra, którą zastępuję powiedziała- znów masz te swoje fochy i nie chcesz iść. Potem niby przepraszała, ale naprawdę mam dość takich uwag. Jakbym nie mogła gorzej się czuć? Do tego ona wpędza mnie w poczucie winy, bo teraz siedzę i myślę- a może dałabym radę i mogłabym pójść? Także bez sensu...

Odnośnik do komentarza

Dzień dobry u mnie piękna pogoda iście wiosenna o 8 rano byłam z córką już na zakupach pospacerowałyśmy potem wrócilam do domu zrobiłam obiad i wziełam małą do ogrodu czekałyśmy aż starszą porzywiozą teraz nam rośnie ciasto na pączki bo ze starszą córką będę robiła na jutro Mania jasne że damy rade nie obwiniaj się bo zapalenia pęcherza nikt sobie sam nie życzy może zażyj jakiś urosept? Michalinko może faktycznie powinnaś rozważyć przerwe od nocnika niebawem będzie ciepło zawsze wtedy można założyć majtusie i dziecko nawet jak się posika to wtedy jednak zaczyna przeszkadzać to mokre ubranie, a teraz i ty i mała jest zmęczona nockikiem czy toaletą

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczyny, dostałam antybiotyk, w poniedziałek mam iść na kontrolę, oczywiście mnie tak boli, że nic nie robię, tylko leżę jak mumia w trumnie. I tak to wygląda. Mam nadzieję,że to zadziała, bo nie chcę iść znów na oddział. Maniu mi mama często mówi- nie chce ci się, czy znów się boisz? Tak jakbym nie miała prawa gorzej się poczuć, czy nie mieć nastroju. Nie przejmuj się, zdrowie najważniejsze. Puma jak usmażysz pączki to możesz mi parę przywieźć ;) Mąż rano kupił, ale takie suche, nadzienia niemal nie ma, niezbyt udane. Michalina ja bym też odczekała z nauką, aż córcia będzie bardziej gotowa. To całkiem możliwe,że miałaś sporo na głowie, i teraz brakuje Tobie tej cierpliwości, a do nauki korzystania z nocniczka dziecko potrzebuje przede wszystkim cierpliwości. u mnie mama uczyła małą, ja pracowałam w szkole, i jak wróciłam któregoś dnia z pracy córcia pochwaliła się efektami :) Nie wiem czy miałabym tyle cierpliwości... Madzia konkretny ten Twój lekarz. Ale powiem Ci szczerze, bardzo mi się podoba jego postawa. My nie potrzebujemy trzymania za rączkę i mówienia jak to nam ciężko. Trzeba by ktoś przerwał to koło użalania się nad sobą, i zmusił do działania. Trzymam kciuki za takiego samego psychologa. Ania mam nadzieję,że ten tydzień masz spokojniejszy? Agata jak samopoczucie, jak sprawa z sąsiadami? Aga mąż mnie namawia bym wróciła do jazdy, ale ja boję się,że zdenerwuję się w korku, czy to coś się popsuję, i wpadnę w panikę. Ale coś mnie kusi, mogłabym być swobodniejsza.... pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam:) Dwa razy pisałam wiadomość, coś nie chcą moich wiadomości. Dziś w pracy jestem, dzień taki szalony w pracy, pracowników w połowie nie ma, zamówień od groma, jedną kanapkę jem 3 godzinę, brak czasu. Tata parę razy się zdenerwował, a ja już przed okresem, więc przewrażliwiona jestem lekko. Ale wiem, że PMS, więc przeżyję. Wczoraj miałam iść do psychologa, ale musiałam siedzieć w domu i czekać na pana co miał nam przywieźć lodówkę i zabrać starą. Musiałam odwołać, ale cóż siła wyższa. Asiu dobrze,że mam dobrany antybiotyk konkretnie. Oby szybko minęło, trzymam kciuki. Puma kusisz tymi pysznościami. Faworek poprawił by mi humor:) Ania, Agata co u Was? Michalina jak córki, jak babcia? Magda jak się czujesz?pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Michalinka, co u Ciebie? Asiu, napisz, czy jest efekt po antybiotyku? I jak się przy nim czujesz? Mania, a jak masz PMS to bierzesz sobie coś na uspokojenie? Ze mną jest dziwnie. Przedwczoraj zmęczyła mnie ciekawska sąsiadka. Chciałam uciec do domu ale postanowiłam, że zmuszę się do *poobcowania* z nią. Mam uczucie, że cała wioska myśli, że jestem wariatką. Mąż dostarczył zwolnienie do zakładu, w którym pracowałam. Zwolnienie oczywiście od psychiatry... a w zakładzie tym pracuje pół mojej wioski. Z tym, że ja ludzi tu nie znam, mieszkam od niedawna... ale ludzie znaja mnie, bo mąż stąd pochodzi. No i przez to mam takie schizy. TEn zakład to był gwóźdź do mojej trumny - że się tak wyrażę. Ale w sumie - są tego też dobre strony. Męczyłabym się pewnie całe życie ze sobą nie mając odwgi pójść do specjalisty, a dzięki temu, że ten zakład doprowadził mnie do granic wytrzymałości psychicznej - zaczęłam robić ze sobą porządek. Wczoraj byliśmy z mężem w Carrefourze. To najmniej zatłoczony hipermarket w pobliskim mieście - dlatego jak już muszę, to tam jeżdże. Okropne uczucie - wszystko chciałam zrobić szybko, wrzucic do koszyka co trzeba, szybko do kasy, szybko do auta. Tylko w efekcie pomimo sporządzonej listy zakupów, nie mogłam się na niczym skupić, niczego wybrać... i stres gdy trzeba odezwać się do np. kasjerki. Nie wiem, czy to efekt leków, że jestem taka wewnętrznie rozedrgana, jakaś nieogarnięta - pewnie po części tak. Wcześniej paraliżowały mnie ciągłe myśli, negatywne nastawienie, nieufność do ludzi... teraz mam pustą głowę ale jest jakieś takie rozedrganie. Chcę sie umówić do psychologa. Namiary mam, jestem już zdecydowana. Ale łapię się na tym, że jak pomyślę o rozmowie telefonicznej, to sama nie wiem co mam mówić. Mąż powiedział, że sam zadzwoni. Wiecie co, dziewczyny... ja siebie samej nie poznaję. Były okresy w moim życiu, że szalałam, załatwiałam, organizowałam wszystko sama sobie i innym... od nikogo nie potrzebowałam pomocy, nie prosiłam, nie narzekałam... byłam sama sobie wystarczalna i niezależna. Wewnętrznie to mnie dołowało, bo wiedziałam, że z własnymi problemami jestem zupełnie sama. Ale dawałam radę, brałam wszystko na klatę. A teraz... nawet zarejestrować się telefonicznie nie potrafię... Wściekła jestem na siebie, że tak się stało, że jestem ciężarem dla męża... wstydem dla teściów...

Odnośnik do komentarza

Magda nie jestes zadnym ciezarem, a tym bardziej wstydem to ludzie ktorzy uwazaja nas za wariatow powinni sie wstydzic!!!!!!!!!!!!! nie jestesmy wariatami tylko osobami w ktorych cos sie poprzestawialo wypalilo, za bardzo chcielismy wszystkiemu sprostac pokazac ze damy rade sami ze nic nie potrzebujemy od nikogo zadnej pomocy. w rezultacie organizm sie zbuntowal nie dal sobie z tym rady. głowa do gory w koncu wszystko wroci do normy ja juz od tyg nie mialam zadnego ataku a jak mnie bierze to mowie sobie ze od tego nie umre i nie zemdleje i przechodzi:0 Pmietam jak zaraz po zachorowaniu dostalam mieszkanie do remontu i musialam kupic kafeliki farby itp w markecie to bylo cos okropnego pojechalam z mezem i wzielam pierwsze z brzegu slabo mi tam bylo duszno na niczym nie moglam sie skupic po zakupach wybuchlam placzem a maz w zart to obrucil powiedzial ze ma kobiete ktora robi najszybsze zakupy na swiecie:) teraz jak ze soba pracuje potrafie isc do marketu oczywiscie jeszcze z kims nie sama ale ogladam przymiezam itp:) dzis moj maz przyjezdza juz minelo 2 tyg i ide robic ciasto fale dunaju. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Magda nie myśl tak. To, że chorujesz nie jest niczyją winą, tym bardziej już Twoją. To nie jest żaden wstyd, nerwice są dziś tak samo częste jak nie wiem cukrzyca czy nadciśnienie. Tylko pokutuje taka myśl, jak sama przyznajesz- ludzie pomyślą,że jesteś wariatką. Nie jesteś, agorafobia to nie jest choroba psychiczna. To normalna choroba, która mogła przydarzyć się Twojej teściowej, mężowi, czy kasjerce. Zaakceptuj ją, wtedy ją pokonasz. a te stany o których mówisz najpewniej są właśnie od leków, musisz się do nich przyzwyczaić, a jak objawy będą uciążliwe powiedz o tym lekarzowi. Mania ja na PMS pijałam zawsze melisę :) Czasem w pracy jest nerwowo, ale to tylko praca, nie warto się stresować. Super,że poszłaś :) Puma teściowa faworków mi dziś przywiozła, całe tony, kto to zje? :) A u mnie boleśnie, ale ponoć tak ma być. Dziś trochę prania zrobiłam, obiad zrobiłam- ryba i frytki, byleby na szybko. Mam nadzieję,że to naprawdę pomoże. A co u reszty dziewczyn?

Odnośnik do komentarza

Asiu cieszę się, że powoli wracasz do codziennych zajęć, trzymam kciuki, żeby antybiotyk zadziałał szybko i żeby rana się zagoiła. Jesteś bardzo dzielna. Maniu super, że mimo PMS-u poszłaś do pracy i świetnie dajesz sobie radę, to oznaka prawdziwego zdrowienia. Tym, co mówiła Ci wcześniej siostra się nie przejmuj, ja też czasami słyszę takie docinki od chłopaka, ale trzeba sobie zdawać sprawę, że zdrowy człowiek nie zrozumie charakteru naszej choroby, zwłaszcza jeśli przez dłuższy czas czułyśmy się lepiej i mogłyśmy robić wszystko same, a tu nagle znów pogorszenie. Najważniejsze że sobie radzisz i jesteś samodzielna :) Aga radzisz sobie doskonale, idziesz do przodu każdego dnia :) Ja też tak miałam z zakupami farb i innych akcesoriów remontowych jak się przeprowadzaliśmy, raz nawet musiałam wyjść z Castoramy, bo wydawało mi się, że nie wytrzymam tam ani minuty dłużej. Teraz też jak przychodzi gorszy moment, to mówię sobie to co Ty, że nie umrę od tego i że to minie, i tak właśnie jest :) Magda nie miej wyrzutów sumienia, ja w Twoich postach widzę bardzo dużo siebie, miałam identyczne odczucia w stosunku do choroby, i to nadal czasem wraca, jak mam pogorszenie, ale nerwica to naprawdę taka sama choroba jak każda inna, a choroby się leczy chodząc do lekarza - w naszym przypadku psychiatry. Zwolnienie od niego to żaden wstyd, wstyd to moim zdaniem nie pomagać sobie ze względu na opinię innych. Pamiętaj, że nikt za Ciebie życia nie przeżyje, a jego komfort jest w Twoich rękach. Póki co robisz dla siebie wszystko co możesz, żeby znów czuć się dobrze, i tak trzymaj - na pewno wyzdrowiejesz i znów będziesz potrafiła robić wszystko sama. Koniecznie umów się do psychologa i zacznij terapię, a wszystko się poukłada. A swoją drogą, ostatnio jak rozmawiałam z paroma koleżankami z pracy, to się okazało, że na 5 dziewczyn 3 korzystały/korzystają z pomocy psychologa, z rożnych przyczyn - jak widać, to naprawdę coraz bardziej powszechne i bardzo dobrze. Puma uwielbiam faworki, a domowych chyba jeszcze nigdy nie jadłam, zawsze kupne - chętnie bym się poczęstowała :) Michalinko i jak córcia? Nadal walczycie z nocnikiem czy faktycznie poczekacie do lata? U mnie ok, we wtorek po pracy byłam u fryzjera koło rodziców, zdecydowałam się jednak do niej wrócić, bo płacę tam o połowę taniej niż tu gdzie teraz mieszkam, a przy okazji bardzo ją lubię jako osobę i fajnie z nią pogadać przy herbacie, jak siedzę z farbą na włosach. Wizyta minęła spokojnie i sympatycznie, mimo dwóch godzin na fotelu, powrót do domu też. Wczoraj z kolei po pracy pojechałam do rodziców, jeszcze przez przypadek pojechalam tramwajem za daleko z pracy i wysiadłam totalnie w centrum miasta, z każdej strony ulica, światła, przystanki tramwajowe, dworzec kolejowy, chaos, ale w ogóle mnie to nie zbiło z tropu, podeszłam na przystanek z którego jechał tramwaj bezpośrednio na osiedle rodziców i na luzie dojechałam. U nich zjadłam pączka i trochę faworków, pogadaliśmy i wróciłam do domu, na kolejne pączki :) Dzisiaj mam wolne za pracę w ostatnią sobotę, więc wyspałam się porządnie, potem chłopak pojechał na korepetycje, a ja obleciałam kilka sklepów i odwiedziłam nowy, duży lumpeks który się otworzył w centrum, przez chwilkę poczułam się tam niepewnie, ale trwało to dosłownie chwilę, a potem już było dobrze, chociaż nic fajnego dla siebie nie znalazłam. Teraz się relaksuję przy muzyce, a potem trochę posprzątam, bo wieczorem przychodzą znajomi. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×