Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Napady paniczno lękowe z agorafobią


Gość MAJA

Rekomendowane odpowiedzi

Hej dziewczyny, Asiu ależ jesteś zabiegana, i wszystko robisz na luzie - super :) My też już kupiliśmy choinkę, ale jako że ozdoby musimy dopiero kupić to pewnie udekorujemy ją dopiero w weekend. Maniu widzę że u Ciebie też intensywnie i pozytywnie, bardzo się cieszę :) Współczuję tej alergii, pewnie trochę uprzykrza Ci życie, ale może skoro teraz przyszło zaostrzenie to zaraz pojawi się złagodzenie? A co do tych zestawów ratunkowych, to ja mam zawsze w torebce wodę i ziołowe tabletki na uspokojenie plus ten Afobam, którego nie biorę nigdy, ale uspokaja mnie świadomość, że jest, natomiast tylko sporadycznie korzystam z Validolu, no i potrafię już wyjść np. do sklepu bez torebki z tym całym zestawem, tylko z portfelem. Michalinko jak impreza w bibliotece? Agata faktycznie skrupulatni Ci lekarze w Turcji, u nas też tak powinno być, ale póki co to niestety sfera pobożnych życzeń. A jak się czujesz? U mnie w miarę ok, mamy zaostrzenie różnych konfliktów w pracy plus przed świętami musimy pozamykać różne projekty i bywa naprawdę nieprzyjemnie, przez co np. dzisiaj nie spałam pół nocy, bo się stresowałam, że nie dam sobie rady z jednym zadaniem, więc chodzę trochę podenerwowana, ale widzę że wszystkim w firmie się to udziela. W poniedziałek byłam u psychologa, on uważa, że skoro sama wyprowadzka nie pomogła, to źródło problemu musi jednak tkwić w jakichś upokorzeniach z dzieciństwa, które zdarzały się przy ludziach, stąd moje nerwy np. w komunikacji miejskiej czy knajpie, a swoboda na świeżym powietrzu, mimo że często np. na ulicy jest więcej ludzi niż w knajpie z dwoma zajętymi stolikami. Znów więc wracamy do różnych niefajnych sytuacji z mojego życia i to jest męczące, przez co też możliwe jest chwilowe pogorszenie. We wtorek miałam z kolei niemiłą bardzo sprzeczkę z chłopakiem przy kupowaniu choinki: kupowaliśmy ją na ryneczku niedaleko naszego mieszkania, wzięliśmy taką niedużą w doniczce i chłopak ją przez to musiał nieść sam, bo nie bardzo da radę takie drzewko przewrócić na bok i nieść w dwie osoby. Okazało się, że choinka jest cięższa niż przypuszczał i strasznie się na mnie o to wkurzył, że on w ogóle nie chciał naturalnej, że kupiłby sztuczną i byłoby ok, a tak to on to musi nieść, ręce mu omdlewają i ma tego dość. Ja się z kolei wkurzyłam na takie słowa i powiedziałam, że jakoś wszyscy inni są w stanie dostarczyć drzewko do domu i nie robią z tego dramatu, a poza tym niedaleko na parkingu mieliśmy samochód, więc ja mogłam poczekać z drzewkiem, a on by po nas podjechał i po problemie. Niestety jednak chłopak się strasznie obraził i zaczął na mnie krzyczeć na ulicy, że ja w ogóle nie rozumiem jak on się dla mnie poświęca itd. Powiem wam, że zrobiło mi się mega przykro, podwójnie odechciało mi się tych świąt, nie dość, że idę w miejsce, w którym nie chcę być, to jeszcze same konflikty to generuje, no i kolejna osoba na mnie wrzeszczy, i to w miejscu publicznym. Ostatecznie się pogodziliśmy, ale ja już inaczej na niego patrzę, bo skoro taka bzdura jak doniesienie ciężkiej choinki do domu spowodowało, że był w stanie urządzić mi awanturę na ulicy, to strach pomyśleć, co by było jakby stało się coś poważnego. Wczoraj z kolei byłam po pracy u nowego fryzjera, blisko mojego obecnego miejsca zamieszkania, przez pierwsze 15 minut czułam się nieswojo, a tu wiecie, farba na włosach plus nowa osoba pracująca na moich włosach, ale potem już było ok. Efekt też fajny, trochę inaczej niż dotychczas, tylko cena niestety dość sporo wyższa niż moja poprzednia osiedlowa fryzjerka, więc przemyślę jeszcze, czy nie będę jednak jeździć do tamtej. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Witam dziewczyny, Zewsząd z waszych postów już bije świąteczna atmosfera a to sprzątanie, a to zakupy a to choinka...fajnie lubię to czytać bo tu w Turcji nie ma tej świątecznej atmosfery wcale-w centrum handlowym udekorowane drzewka i to tyle. Wiadomo oni tych świąt nie obchodzą więc jest inaczej ale brakuje mi tej atmosfery....za to już w sobotę wsiadamy w samolot i lecimy :). Moi rodzice przyjechali do Wrocławia do mojego mieszkania i już na nas czekają. 2 tygodnie we Wrocławiu :) z rodziną, znajomymi w ulubionych miejscach nie mogę się doczekać :). Teraz z mężem też w związku z tym jesteśmy zalatani przez 2 dni kupowaliśmy prezenty bo przez te 2 tygodnie spotkamy się z wieloma znajomymi osobami i choć małą rzecz z Turcji chcemy im dać...wiecie takie drobiazgi a to kawa prawdziwa turecka (Pan przy nas mielił jeszcze ciepłą do opakowania wsypywał ) a to tutejsze słodycze, filiżanki itp.itd. nie wiem jak się z tym wszystkim zabierzemy :). Jutro w szkole też wręczymy sobie prezenty i po zajęciach pójdziemy gdzieś na lunch wszyscy razem grupowo. Czuje się dobrze dziewczyny, odczuwam lekki niepokój przed lotem ale jestem dobrej myśli :). Aniu ja myślę, że coś w tym może być co mówił Twój psycholog, zobacz nawet przy okazji tej kłótni podkreśliłaś to że Twój chłopak na Ciebie nakrzyczał i to publicznie...tak jakby to że publicznie jeszcze mocniej Cię zabolało. Co do kłótni to mi się wydaje Aniu że z Twojego chłopaka często wychodzi jeszcze chłopczyk...mój mąż jest ode mnie starszy o 11 lat a i tak czasem się zdarza, że naburmuszy się jak chłopczyk choć bardzo rzadko ale z moim wcześniejszym partnerem z którym mnie dzieliła różnica tylko 2 lat to wiecznie coś takiego było. Jak czytam o tym drzewku to jakbym mojego byłego widziała...ciężko mu z tym drzewkiem a że jako facet powinien być silny i teoretycznie dać sobie radę to przerzuca złość na coś innego... Przed świętami postaram się dziewczyny jeszcze odezwać już z Polski bo tam kupimy neta na 2 tygodnie ale gdyby był jakiś problem to wstępnie wam życzę zdrowych, szczęśliwych, radosnych i rodzinnych świąt dziewczyny :)

Odnośnik do komentarza

Wiesz Aniu jak byłam mała i szłam z rodzicami uderzył pijany facet, od tamtego czasu jednak straciłam poczucie bezpieczeństwa i nie tylko nie tknęłam alkoholu ale jakoś podświadomie nie czułam się pewnie wśród ludzi na ulicy. Myślę,że u Ciebie też jakieś wydarzenie mocno się odbiło na psychicznie, musisz dojść z psychologiem do sedna problemu i spróbować to rozwiązać. Co do awantur na ulicy, mnóstwo ludzi się kłóci, ot, normalność. Być może Twój chłopak oczekiwał wielkich pochwał i traktowania siebie jak bohatera, bo w końcu niósł to *ciężkie* drzewko, a Ty potraktowałaś to jako coś oczywistego. Faceci są pod tym względem kompletnie przeczuleni i dziecinni. Agata to na pewno będą przyjemne święta. Wcześniej czytając Wasze wiadomości czytałam o Twoich lotach, i powiem Ci,że bardzo gratuluję Tobie odwagi. Na pewno teraz też dolecicie spokojnie. Joasiu nikt nie lubi zamieszania w sklepach przed świętami, kto może od tego ucieka. Michalina też wciągnięta w wir przygotowań:) A u mnie na razie luzy, skoro jedzenie to nic nie gotujemy. Okna umyte dom wysprzątany. Wczoraj byłam u fryzjera, godzinę czekałam, każda pani farbowała włosy. I myślałam,że nie dam rady wytrwać bo rano dostałam okres i brzuch mnie bolał, ale miło rozmawiałam z inną panią, a potem z fryzjerką i wyszłam zachwycona. Potem pojechałam zapisać się na egzamin, ale kolejka była ogromna,a nam z siostrą się śpieszyło, więc wróciłyśmy do domu. Zapiszę się po świętach. Dziś poszłam do biblioteki po książki na święta, a potem z mamą na obiad do knajpki- z moją alergiczną dietą wzięłam tylko pyzy, ale było bardzo miło :) Miłego wieczoru

Odnośnik do komentarza

Witam:) Rzeczywiście człowiek teraz nieźle zabiegany. Właśnie zabieram się za pranie firanek, i te nieszczęsne okna. Miał myć mąż, ale uznałam,że wolę jak mi łazienkę wyszoruje :) Wczoraj byłam z Igą na tej zabawie z Mikołajem,dzieci masa, ale było świetnie. Dziś już jestem po zakupach, też unikam godzin szczytu, nie mam nerwów na kolejki. Agata udanej podróży, jestem pewna,że te dwa tygodnie będą dla Was wspaniałym czasem :) Mania ja kiedyś nie mogłam usiedzieć na samą myśl o pójściu do fryzjera, ale polubiłam moją fryzjerką, właśnie zaczęłam z nią rozmawiać, i teraz z chęcią chodzę na wizytę, i nie boję się,że dopadnie mnie lęk, bo czuję się pewnie w jej towarzystwie:) Te alergie to teraz koszmar, moja młodsza córka glutenu nie toleruje. Mam nadzieję,że szybko Ci się poprawi. Asia i jak ciasto smakowało dzieciakom? Aniu chyba za dużą wagę przykładasz do takich wydarzeń. Pewnie, nie jest niczym się z kimś pokłócić. Ale być może Twój chłopak miał gorszy dzień, gorszy humor, może liczył na to uznanie? A to, że na ulicy? kochana nie takie rzeczy ludzie widzieli, na pewno nie będą analizować Waszej kłótni. Musisz nabrać więcej dystansu, bo taka codzienność odbija się na Twoim samopoczuciu. Miłych przygotowań Wam życzę:)

Odnośnik do komentarza

Witam Was dziewczęta. Chciałam Wam złożyć życzenia Świąteczne-dużo zdrowia, spokoju i radości. Mam nadzieję,że miło spędzicie ten magiczny czas. Musiałam złożyć Wam już dziś życzenia, bo tyle zajęć, że ciężko znaleźć wolną chwilę. A poza tym obiecaliśmy sobie,że od dziś nie włączamy telewizji i komputera, aż do końca świąt-taki w pełni rodzinny czas. Pozdrawiam Was serdecznie, i jeszcze raz Wesołych Świąt kochane.

Odnośnik do komentarza

Witam ! Zawitałam na te forum dopiero dzisiaj. Niestety też cierpię na nerwicę natręctw.. Przez parę miesięcy nie wiedziałam co mi jest, chodziłam od lekarza do lekarza co chwile widząc u siebie objawy innej choroby. Jednak po wynikach w miarę w normie zaczęłam się zastanawiać co mi faktycznie jest skoro z dnia na dzień czuje się coraz gorzej. Poczytałam trochę na google i dotarło do mnie, że to jednak nerwica.. Przyznam że ostatnie 10 lat miałam bardzo stresujące i chyba dopiero teraz się to uwolniło wszystko ze mnie. Zaczęło się od tego, że zemdlałam dwa razy, bez powodu praktycznie, poźniej zawrotu głowy. Rzuciłam palenie ponieważ po papierosach zaraz znów robiło mi się słabo, teraz do palenia wróciłam ponieważ wiem że to nie ich przyczyna tylko mojej psychiki. Mam problemy z wychodzeniem z domu, gdzieś gdzie pójde, wejdę to zaraz wydaje mi się, że zemdleje, pocą mi się zaraz ręcę, nie wiem co mam z nimi robić, nerowo nimi przebieram, szukam zajęcia żeby nie myśleć o tym . Ciężko mi się z tym żyje, mam problemy na uczelni gdzie studiuje przez nieobecności ponieważ tam też wydaję mi się że zaraz coś mi się stanie, że zemdleje znów. Chciałabym funkcjonować jak dawniej, dlatego szukam pomocy !

Odnośnik do komentarza

Często Was czytam, a dziś świątecznie składam Wam życzenia-samych radosnych chwil, i na te święta również poza nimi. Mnóstwo spokoju, zdrowia i optymizmu na co dzień. No i wiary, że jesteśmy silni i pokonamy wszystkie słabości. U mnie sporo zmian, jestem w 3 ciąży, w lipcu będzie nas pięcioro. Moja bratowa rodzi w czerwcu, więc jest wesoło. Wiem, że u Was dużo się dzieje, i to dużo dobrego-nie traćcie w przykrych momentach wiary, nerwicę da się pokonać. Pozdrawiam i jeszcze raz Samych Miłych Chwil.

Odnośnik do komentarza

Mam nadzieję,że miło i spokojnie spędziłyście Święta wszystkie :) Bogusiu świetnie, że się odezwałaś:) Julka serdecznie Ci gratuluję-zajrzyj czasem do nas:) Pjenc konieczna jest na początek wizyta u psychologa-pomoc specjalisty może całkowicie odmienić nasze życie i sprawić, że znów będzie normalnie-to tak na początek. A poza tym to pisz z nami i dziel swoimi wątpliwościami. U mnie święta spokojne były. Wigilia tradycyjnie, wczoraj po śniadaniu poszliśmy na spacer, zajrzeliśmy do kościoła obejrzeć szopki i do teściów. A dziś goście byli u nas, i byliśmy u szwagra na kawie i ciachu. Teraz odpoczywam, mąż ma jutro wolne, więc mamy dłuższy weekend poświąteczny, chcę to wykorzystać i pojechać do Radomia kupić coś do domu, chcę coś zmienić w dodatkach :)

Odnośnik do komentarza

Skoro już udało mi się wysłać wiadomośći ( nawet o raz za dużo) to streszczę tą moją wczorajsza:D Mam 20 lat na imię mi Magda i mieszkam w mieścinie koło Bielska-Białej z Agorafobią walcze conajmniej od pięciu lat. Zawsze miałam jakiś problem z jazdą autobusem publicznym czy przybywaniem w galerii handlowej zwłaszcza kiedy byłam sama, ale do momentu kiedy opuściłam dom i wyjechałam trenować się i uczyć do Poznania nie było to dla mnie przeszkoda:) przez rok wszystko było ok do momętu kiedy wyszłam do sklepu z gorączką i zemdlałam w kolejce... i od tej pory to jest mój najwiekszy agorafobiczny problem stanie w długiej kolejce co za tym idzie przebywanie w supermarketach to też nie za przyjemna sprawa, ALE tylko kiedy jestem sama z rodzicami czy z kimś znajomym to dla mnie przyjemność wiadomo ze jakiś stres jest ale na minimalnym poziomie:) Jednak miałam w swoim życiu dwa okresy kiedy nasza Fobia doprowadziła mnie do dna. Pierwszy z nich przerodził się w depresję przez która zrezygnowałam ze szkoły w Poznaniu... tu nastapiło pierwsze spotkanie z psychologiem ale tylko jedna wizyta poźniej poczułam się lepiej skonczyłam liceum zdałam mature, prawo jazdy dostałam własne Auto wszystko szło ku lepszemu zaczeły sie studia w Katowicach i to znow mnie przerosło psychicznie drugie załamanie nie tak straszne jak pierwsze ale trwało miesiąc i po nim uczeszczałam do pani psych dobre 2 miesiące i doszłam do wniosku, że moje chodzenie tam jest bezcelowe bo po za tym ze mogłam sie wygadać i wypłakać ona ciagle jakby odbiegała od mojego głównego problemu. Zresztą wydaje mi się, że całe leczenie u psychologa polega na wmawianiu sobie pewnych schematów które i tak znam więc wmawiać moge sobie bez niczyjej pomocy. Po drugim załamaniu byłam w fatalnym stanie bałam się zostawać sama w domu bałam się z niego wyjść, czułam się jakaś wyjęta z życia, jakby moje ciało nie było moim ciałem straszna sprawa, bałam sie prowadzić auto, spotkać z kimkolwiek. Jednak pozbierałam się dzięki mojej dyscyplinie sportu i ojcu który jest moim trenerem. Trenuje w Tychach odległych od mojego miast o 30min drogi i przez cały okres załamania właśnie wyjscie na trening codziennie i obcowanie z innymi rozmowa nie pozwolił mi do konca zwariować. Zaczeły się zawody co weekendowe wyjazdy i jakoś zapomniałam. Rozkręciłam się *przeżyłam* dwa wyjazdy za granice spanie w hotelach, akademikach, a nawet raz na tłocznym polu namiotowym, posiłki na zatłoczonych stołówkach. Czy się nie bałam tam jechać? Oj bałam, ale zawsze mówie sobie * Co będzie to będzie, musisz tam jechać i nie ma wyjścia*. I właśnie tu jest mój sposób na agorafobie nie poddać się jej!!! Próbować bo to czego się boimy zazwyczaj jest najstraszniejsze tylko w naszej głowie a kiedy przyjdzie co do czego to co miało nas *zabić* udało się przeżyć. Może i ze stresem ale tacy juz jestesmy i to się nie zmieni;/ mnie to osobiście frustruję, ale trzeba jakoś żyć. Ostatnio miałam sytuacje kiedy przed świętami poszłam z Ojcem do sklepu marketu przelecielismy sklep no i stanelismy w niemałej kolejce. Nagle tata powiedział, ze wychodzi bo mu gorąco zaprotestowałam, ale nic to nie dało zostawił mnie samą jak palec w kolejce z zakupami no i oczywiście moj kolega strach nie omieszkał o sobie przypomnieć. Ja jestem do tego stopnia szczęściarą tak mysle można mnie nazwać, ze cały mój stres dzieje się we mnie. NIe duszę się, nie chce mi się wymiotować może serce bije mi mocniej no i mam tylko w głowie coś w stylu * Uciekaj zaraz zemdlejesz!!*przechodzi i znow wraca aż wyjde ze sklepu;/ Jednak ja nigdy nie uciekam, mimo iż zawsze jestem o krok o włos o milimetr ale nie. Po tej wizycie w sklepie dopadło mnie zwatpienie, że co to za życie ciagle w strachu. Miałam gorsze dni znów zaczełam się czuć jak na początku każdego załamania... ale tym razem jedno się zmieniło nie dałam sobą zawładnąć temu dołowi i Agorafobii. Czułam się fatalnie już zaczeło mi się wł. * NIe wychodz z domu* ale jestem na tym etapie naszej choroby, że staram się być obojętna obawą * mówie sobie zemdleje to zemdleje ktoś mi przecież napewno pomoże, wieć czego tu się bać wyjdz i walcz o siebie*.

Odnośnik do komentarza

Kiedyś oglądałam w TV program o chłopaku z jakimś zaburzeniem fobicznym i opowiedział że on stosuje z psychologiem metodę która polega na przebywaniu w stresującym otoczeniu tak długo az twoj strach minie( Przytoczył przykład że jeśli bałby sie czerwonego hydrantu to powinien usiąść na tym hydrancie aż przestanie się bać). Też staram się to robić dziś naprzykład wyszłam poruszać się na siłownie którą mam w pobliskim parku mimo iż jak mówiłam wcześniej jestem w początkowym okresie załamania a raczej juz naszczęście bylam więc miałam opory przed wyjściem. Pierwsze 15 minut czułam dyskomfort przeszedł po 30 minutach a na nastepne 30 wybrałam sie na daleki bieg kiedy wrociłam tak chciałąm zostać na dworze ze odrazu zabrałam pieski:D i kolejne 30 minut spaceru:D więc może to jest metoda idz gdzieś gdzie czujesz stres-- bądz na tyle odważny i przeczekaj go--- potem ciesz sie satysfakcja i ulgą. No i duzo ruchu naprawdę polecam to w jakimś stopniu napewno jakoś nas rozładuje i doda troszkę endorfinki:P

Odnośnik do komentarza

Magda pamiętam takie zdanie-mocząc stopy nie nauczysz się pływać, i to też odnosi się do agorafobii-chodząc pod sklepem nie nauczysz się spokojnie w nim przebywać. Na początku choroby należy dozować swoje wyjścia, ale potem należy trenować organizm, poddawać go lękowi, by nauczyć się jak sobie z nim radzić. A co do terapii, to mnie terapia wyleczyła z pewnych schematów -nie chodzi tu wcale o nerwicę, tylko o moje zachowanie codzienne, które właśnie przyczyniło się do agorafobii.Też dziewczyny tutaj pisały,że ich terapia nie polegała tylko na nauce radzenia sobie w napadzie lęku, ale na radzeniu sobie z przeszłością, która odezwała się i pojawiła jako nerwica. Michalina cieszę się, że Święta minęły spokojnie-mam nadzieję,że reszty tak samo było? Czekam na relację:) U mnie było miło, jedyne napięcie czułam w Wigilię, nie wiem jakoś tak od rana chodziłam niespokojna-a to mąż nie kupił chleba odpowiedniego, pies nabrudził pod choinką, córa rozsypała tacę z piernikami, mi jak u nastolatki pojawił się trądzik. Nic nie szło jak miało, i czułam taki niepokój. Ale pojechaliśmy do rodziców i było miło. Następne dwa dni miłe. Jedyne co mi się nie udało to pójście do kościoła. Przed chorobą zawsze byłam na święta na Mszy, i starałam się iść chociaż dwa razy w miesiącu w niedzielę, a teraz odpuściłam-powiedziałam sobie,idę w sobotę jak ludzi tyle nie będzie. Trochę żałuję, ale to już cała ja-za często odpuszczam.

Odnośnik do komentarza

Witajcie dziewczyny po świętach, Miło czytać, że u Was było spokojnie i rodzinnie :) Asiu nie przejmuj się tym wyjściem do kościoła, akurat z samopoczuciem podczas mszy w zatłoczonym kościele wiele osób ma problemy, i w ogóle nie łączą tego z agorafobią czy nerwicą, po prostu - jest dużo ludzi, stoi się w dusznym, zamkniętym pomieszczeniu, jak siedzisz w ławce to często masz po bokach innych ludzi i nie można tak łatwo wyjść, często zapada cisza, kiedy wszyscy słuchają księdza i nietrudno o myśli - a co jeśli teraz zrobi mi się słabo/będę musiała wyjść i wszyscy będą na mnie patrzeć? Słyszałam o takich odczuciach od osób, które nie miały najmniejszych problemów w innych zatłoczonych miejscach, sama jak jeszcze chodziłam jako dziecko do kościoła kilka razy tam zasłabłam i widziałam innych mdlejących ludzi, także nie ma nic dziwnego w Twoich odczuciach. Modlić można się wszędzie, a odwiedziny w kościele w inny dzień będą się liczyć tak samo ;) Magda zgadzam się z tym, co napisała Asia - fajnie że taka metoda oswajania się z lękiem Tobie pomogła, tylko to nie jest samo w sobie rozwiązanie naszych problemów. Wychodzić trzeba, jak najbardziej, ale rzucanie się na głęboką wodę może niestety przynieść odwrotne skutki do zamierzonych i pogłębić lęk. Też polecam mimo wszystko psychologa - tylko dobrego, takiego, który nas posłucha i dostosuje się do nas z terapią, a nie wszystkich leczy z klucza tak samo. Wiem to z własnego doświadczenia, bo sama próbowała leczyć się tak jak Ty w początkach mojej choroby i przez dwa miesiące było super, z dnia na dzień coraz lepiej, a potem nagle bach - nerwica zaatakowała z podwójną mocą i nie byłam w stanie wyjść z domu, chodzić do pracy itd. choćby nie wiem co. Od tego czasu korzystam z pomocy psychologa i jest poprawa - wolniejsza i bardziej stopniowa, ale chyba bardziej trwała, bo dochodzimy z moim terapeutą do wydarzeń z mojej przeszłości, które spowodowały nerwicę i zaburzenia lękowe. Michalinko widzę że u Ciebie bardzo aktywnie spędzaliście święta, my przy Tobie jesteśmy leniuchami i obżartuchami do tego :P Ale super, że wszystko się udało bez lęków. Jak wyjazd do Radomia? Pjenc ja również polecam Ci poszukać dobrego psychologa, terapia pokaże Ci sposoby na uporanie się ze złymi schematami myslenia i działania. U mnie święta minęły z lekkim niepokojem, ale ogólnie miło. W Wigilię i pierwsze święto byliśmy u rodziców chłopaka, spędzaliśmy tam praktycznie całe dnie, ale było leniwie - posiłek - rozmowa - posiłek - film w telewizji - posiłek i tak cały dzień. Wczoraj z kolei cały dzień spędziliśmy w domu w piżamach, ja się źle z tym czułam, nie lubię takiego nic nie robienia, ale pogoda była średnia, a my objedzeni po tych dwóch dniach, więc w sumie prawie cały dzień czytałam i oglądałam filmy. Dzisiaj z rana byłam na zakupach: na ryneczku, w Rossmanie, w paru sklepach z gospodarstwem domowym, w sumie ponad godzinka zeszła i było sympatycznie. Teraz posprzątałam i czekam na koleżankę, która ma niedługo przyjść na kawkę. Jutro z kolei mają przyjśc znajomi, ale spróbuję jeszcze ponegocjować z chlopakiem, żeby może to przełożyć na kiedy indziej, bo to są bardzo mili ludzie, ale niestety bardzo dużo piją, a mnie się taka libacja u nas nie bardzo podoba :/ Próbowałam już tłumaczyć chłopakowi, że nie uważam żeby zaproszenie ich było dobrym pomysłem, zwłaszcza że to w sumie koło 7-10 osób, więc jak się popiją i zalegną na podłodze to nie będzie tak łatwo się ich pozbyć, a ja nie chcę nikogo tu nocować i się martwić całą noc, czy nie przewrócą choinki albo coś w tym stylu, ale on uważa, że przesadzam i że skoro oni nas zapraszali wiele razy, to my też powinniśmy, i taka to rozmowa...

Odnośnik do komentarza

Magda ja zaczęłam stopniowo-najpierw szłam do sklepu jak ludzi nie było-z rana, robiłam małe zakupy i pozwalałam sobie na wyjście w razie czego. Potem zaczęłam robić zakupy w porze szczytowej, a potem poszłam do wielkich sklepów i zaczęłam czuć się swobodnie. Ważne by ćwiczyć regularnie i chodzić do psychologa. Ja z początku nie wiedziałam co mi jest, myślałam samo minie-niepotrzebnie traciłam czas i się męczyłam. Na efekty terapii trzeba trochę poczekać, ale to jest zmiana na całe życie. Czytam, że Święta minęły Wam sympatycznie-bardzo się cieszę:) Ja w Wigilię Asiu trzy razy szłam do spowiedzi! Za pierwszym razem kościół był zamknięty jeszcze, poszłam do drugiego a tam zaś kolejka choć była 6.30, już myślałam,że nie dam rady,ale siostra zadzwoniła,że nie ma kolejki, i poszłam :) Potem pojechaliśmy do hotelu, mieliśmy pokój w innej części hotelu niż sale jadalniane, i to na 3 piętrze-winda poszła w ruch,było nas 50 osób, ale na Wigilii czułam się swobodnie,tylko w nocy spać nie mogłam i bałam się, że niewyspanie źle na mnie wpłynie, a tu proszę-spokojne śniadanie, spacer, a potem Msza-byłam na całej-a była z chrztem, potem obiad znów z 50 osobami, spacer po lesie-bez telefonu, bez torebki poszłam 5 km od hotelu, a kolację dali nam.,...w nocnym klubie. Potem znów długie spacery plażą i lasem, po obiedzie pojechaliśmy do miasta zobaczyć szopki-byliśmy w 3 kościołach z tłumem, ale było swobodnie i miło. A dziś byłam cały dzień w pracy, i w Biedronce-jestem z siebie szalenie dumna:) Wiem,że to zasługa właśnie mądrej terapii i mojej siły, którą odkryła psycholog-przecież rok temu do sklepu wejść nie mogłam. A teraz sama siebie zaskakuję:)

Odnośnik do komentarza
Gość magda1991

Dziewczyny wybaczcie że tyle nie pisałam czytam Was na bieżąco wiem co sie u Was dzieje itp więcej napiszę jutro lub w niedzielę mam do Was tylko małe pytanie bo lęki mi już nie dokuczają, ale ostatnio wróciło odrealnienie..dokucza mi dopóki nie zrobi się ciemno na dworze..macie jakieś rady na to?;/

Odnośnik do komentarza

Na początek chciałam Wam życzyć Wspaniałego Nowego Roku,-jak najbardziej spokojnego, radosnego i pełnego dobrych chwil. Macie jakieś plany na Sylwestra? my jedziemy do teściów, do domku. Już od wczoraj tam są i grzeją, ja z Zosią i moimi rodzicami jadę jutro rano, a mąż dobije wieczorem po pracy. Jeszcze muszę upiec szarlotkę, paszteciki do barszczu zrobiłam ;) Będzie nas w sumie 11 osób, więc będzie miło :) Maniu Twoje Święta musiały być cudowne. Bardzo się cieszę, że czułaś się tak swobodnie i spędziłaś je spokojnie ;) wielkie brawa. Ania Twoje święta minęły podobnie jak moje :) Ale cieszę się,że minęły Ci bez większych emocji niepotrzebnych. Mam nadzieję,że teraz też u Ciebie jest spokojnie. Madziu cieszę się, że piszesz. Ja tego odczucia nie miałam także nie wiem co Tobie doradzić. Julka dopiero teraz zobaczyłam Twoją wiadomość. Co prawda już Ci gratulowałam, ale gratuluję i tutaj:) Magda tak jak Mania pisze, zakupy trzeba robić etapami, ćwiczyć spokój, że tak to powiem, oswajać się, aż w końcu zakupy staną się miłą codziennością. Cierpliwość i regularność są najważniejsze:) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam Was dziewczynki przed Nowym Rokiem :) Też Wam życzę mnóstwo powodów do radości, i jak najmniej smutnych chwil w naszym życiu. My będziemy w domu, mama z siostrą pojechały do mamy siostry,my mieliśmy gościć szwagra z rodziną., ale ich synek chory, nasze córy też, więc będziemy w domu. Pewnie w piżamach będziemy czekać na północ, a potem szybko spać. Asiu mam nadzieję,że Sylwester będzie udany i będziecie się świetnie bawić w rodzinnym gronie:) Mania jestem pełna podziwu dla Twojego spokoju, a to na pewno mogło wydawać się nawet przerażające-tyle ludzi, z dala od domu, tyle aktywności-poradziłaś sobie świetnie:) Właśnie widać,że jesteś silną babką. Aniu i jak to spotkanie ze znajomymi? Cieszę się, że święta minęły spokojnie i nawet leniwie-to też się czasem przyda:) Magda zakupy trzeba oswoić jak każdą czynność. Zacząć od małych sklepów i blisko, i rozszerzać te próby na coraz większe sklepy i coraz dalej. Jednocześnie pamiętając,że zawsze można wyjść bez wyrzutów sumienia. Madziu cieszę się,że odezwałaś się kochana:) Też nie wiem co Ci doradzić, możesz coś w książkach znajdziesz?

Odnośnik do komentarza

Maniu ależ miałaś aktywne święta! Musiało być super, bardzo zazdroszczę - i samych świąt, i swobody z jaką je przeżyłaś :) Madziu fajnie że się odezwałaś, z derealizacją ja Ci niestety za bardzo nie pomogę, u mnie pojawiała się bardzo rzadko i szybko mijała, zwalczałam ją tymi samymi sposobami co wszystkie inne objawy, czyli przede wszystkim starałam się nie wpadać w panikę, mówić do siebie i pokonać chorobę zdrowym rozsądkiem. Wierzę, że skoro lęki odpuściły, to może i derealizacja zniknie przy utrzymaniu Twoich dotychczasowych metod walki z nerwicą...Odzywaj się :) Magda ja też uważam, że ten schemat który opisała Mania jest dobry, musisz po prostu powoli oswajać się z kolejnymi etapami - najpierw samo wyjście do sklepu, potem pusty sklep i mała lista zakupów, potem bardziej zatłoczony sklep, aż wreszcie dojdziesz do etapu centrum handlowego. Asiu Twoje plany sylwestrowe brzmią bardzo ciekawie i sympatycznie, u nas będzie bardziej kameralnie - idziemy do znajomych, będziemy prawdopodobnie tylko w 4 osoby plus pies :) Nastawiamy się na duuużo jedzenia (oni świetnie gotują i bardzo lubią się chwalić swoimi umiejętnościami) i wieczór gier planszowych z muzyczką w tle, rok temu było tak samo i było super :) U mnie trochę jak na huśtawce, ale to może być z powodu okresu, który mi się zaczął w sobotę. Ostatecznie w sobotę nie mieliśmy gości, po małej kłotni sytuacji rozwiązała się poniekąd sama - w piątek jak była u nas koleżanka zaczęłam kichać i dostałam kataru, plus bolała mnie głowa i łamało mnie w kościach, w sobotę było lepiej, ale nadal mnie męczyło przeziębienie, więc gości odwołaliśmy. Myslałam, że spędzimy w ten sposób miły, spokojny wieczór w domu, ale chłopak uznał, że to on w takim razie pójdzie się spotkać z tymi ludźmi u jednego z nich w domu, a ja mogę sobie odpocząć sama w domu i tak było. Pierwszy raz byłam w tym mieszkaniu sama wieczorem, a w zasadzie do nocy, do pójścia spać i było mi trochę dziwnie, dwa razy mocno skoczyło mi ciśnienie i kręciło mi się w głowie, ale mówiłam sobie, że to tylko moje nerwy, że przecież jestem bezpieczna w domu, oglądam ciekawy film, mam do przesłuchania płyty, które dostałam w prezencie na gwiazdkę i jak się czymś zajmowałam, to było lepiej. Koło 1 poszłam spać, a jak już zasypiałam to chłopak przyszedł, więc już czułam się zupełnie ok. Wczoraj z kolei po południu wybraliśmy się do centrum handlowego, które niedawno otworzyli przy dworcu w Poznaniu, taki wielki moloch, trzy poziomy i mnóstwo sklepów plus przejścia na dworzec PKP i PKS, i mimo lekkiego stresu przed wyjściem z domu na miejscu czułam się zupełnie ok, kręciliśmy się po całym obiekcie ponad 3,5 godziny, przymierzaliśmy ciuchy i buty, zrobiliśmy zakupy w wielkim Piotrze i Pawle i obejrzeliśmy caluteńką galerię, więc byłam z siebie dumna. A dzisiaj jestem w pracy i trochę daje mi się we znaki niewyspanie (ciężko wstać o 6 po tylu dniach wstawania najwcześniej o 10 ;P) plus resztki przeziębienia i okres, ale staram się tym nie przejmować i robić swoje, tym bardziej że w firmie pustki i jest luźniej, więc można się tak nie stresować. A po południu będę piekła ciasto i wybierała kreację na jutro ;) Pozdrawiam i już teraz życzę Wam wszystkiego dobrego w Nowym Roku, a jutro szampańskiej zabawy :)

Odnośnik do komentarza

Udanego Sylwestra i Szczęśliwego Nowego Roku-jak najbardziej spokojnego i pełnego radości. Mam nadzieję,że ten dzisiejszy wieczór spędzicie w miłej atmosferze :) Ja teraz codziennie chodzę do taty firmy na inwentaryzację, dziś też pracujemy do 16, więc tylko upiekę sernik i wieczór spędzę pod kocem z resztą rodziny. Energii nam brakuje, pracy ogrom. Ale czuję się dobrze będąc cały dzień poza domem:)

Odnośnik do komentarza

Witam dziewczyny w Nowym Roku :) Aż wstyd, ale ja przespałam nasz Nowy Rok, za to angielski oglądałam. W zasadzie chore córy w domu to kosmos, padłam po 10, ale za to dziś jestem wyspana, i w dobrej formie :) Córy od 6 już się bawią, nie wiem czemu,ale one chore, czy też nie zawsze mają mnóstwo energii. Także na razie siedzę w domu z nimi i nic ciekawego się nie dzieje. Teściowie wpadną na obiad, a raczej z obiadem, więc odpada gotowanie:) A jak Wam minęła wczorajsza noc? Maniu pracowita dziewczyna z Ciebie, tylko pochwalić można :) Aniu mam nadzieję,że Sylwester był taki jaki sobie wymarzyłaś.Wiesz, ciężko się tak przestawić po lenistwie na ranne wstawanie, tym bardziej jak męczą Ciebie inne objawy. Asiu jak się bawiliście? Pozdrawiam Was serdecznie.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×