Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Napady paniczno lękowe z agorafobią


Gość MAJA

Rekomendowane odpowiedzi

Agata mam nadzieję,że jakoś tam się uspokoi, chociaż dziś w radiu mówili,że sytuacja robi się coraz bardziej gorąca, ale i cały świat już pisze o nich, i może to będzie ten straszak-w końcu nie ma to jak straszyć turystów przed wakacjami takimi obrazkami, mam nadzieję,że koniec sporów będzie bliski. Madziu świetna metoda, sama dziś ją zastosowałam-wymyśliłam sobie pójście do wielkiego centrum handlowego, ale ogólnie dziś kiepsko się czułam, więc w połowie drogi zawróciłam i to pierwszy raz bez poczucia winy-nic się nie stanie jak pójdę jutro ;) Michalina świetny pomysł, odpoczniesz, rozerwiesz się i na pewno zrelaksowana będziesz mniej odczuwać jakieś niepokoje. Aniu też cieszę się,że w dałaś radę i że w pracy lepiej;) Julka co tam u Ciebie, pewnie pracowicie? Ja dziś właśnie zmieniłam plany, ale powiedziałam sobie to nic takiego, pójdę jutro ;) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczyny, ja już w pracy, piękna pogoda, przyszłam wcześniej tak by potem z dziećmi iść na zewnątrz, no i z dziadkiem, ostatnio czuje się coraz lepiej. I powiem Wam,że zaproponował wynajem swojego mieszkania, bo chciałby teraz z nami pomieszkać-wiadomo płacić spory czyns na pusty lokal nie ma to sensu. Trochę mnie to zaskoczyło, bardzo tego chcę, ale z drugiej strony boję się,że jednak trochę prywatność nam to ograniczy i znów będziemy trochę jak dzieci-kiedy wrócisz, a gdzie idziesz. Dziadek taki jest, bardzo opiekuńczy, czasem aż za bardzo;) Ale chyba się zgodzimy, im nas więcej tym weselej;) Wczoraj mi się nic nie chciało, taki dzień lenia, musiałam wyjść z domu, ale bez entuzjazmu. Asiu właśnie, zawsze możesz zmienić plany;) Agata mam nadzieję,że już niedługo zamieszkać swoim wymarzonym domu. Jak myśmy się urządzali,ciągle coś nie pasowało, najlepsze było nasze łóżko, tak mąż wyliczył,że nie dało się go wnieść po schodach-jakimś cudem po paru dniach myślenia nam je zamontowali;) Michalina myślę jak dziewczyny, pomyśl nad czym, jak Agata mówi kontakt z ludźmi dużo daje. Poza tym daje Ci nie tylko relaks, ale i spokój. Zobacz, przestajesz się tak bać ataków, bo czujesz się pewnie wśród ludzi;) Madziu świetnie zrobiłaś, powoli, i na pewno poczujesz ten moment kiedy wejdziesz na spokojnie do tramwaju, nie ma co go przyśpieszać;) Aniu i jak tam w pracy? Weronika jak egzamin? Drocia, Konrad co u Was? pozdrawiam Was dziewczyny, czas popracować,,a potem idziemy do parku i na zakupy.

Odnośnik do komentarza

Michalinka ja też uważam, że takie zajęcia tylko dla Ciebie, podczas których będziesz spotykać się z innymi to doskonały pomysł, taka odskocznia od domu, dzieci, normalnego życia. Wybierz taką formę, która będzie dla Ciebie najbardziej atrakcyjna, coś, co po prostu lubisz. Jestem przekonana, że to doda Ci energii i też pomoże w walce z lękiem. Madziu myślę, że bardzo dobrze robisz - nic na siłę, działasz tak jak się czujesz i nie masz wyrzutów sumienia z tego powodu. Zgadzam się z Agatą - mimo choroby radzisz sobie na co dzień doskonale, funkcjonujesz w dużym mieście, pracujesz, spotykasz się ze znajomymi, jeździsz do Kozienic... To naprawdę dużo. Agata masz rację, na pewno mieszkanie z rodzicami sporo tutaj robi, bo co chwila zdarzają się sytuacje, które podnoszą mi ciśnienie i po których chodzę zwyczajnie spięta i podenerwowana, tak więc czekam na wyprowadzkę jak na zbawienie, a póki co postaram się być dla siebie dobra i czasami po prostu odpuścić. Widzę, że *uroki* urządzania mieszkania Was nie ominęły, ale już niedługo będziecie to wspominać ze śmiechem, siedząc w swoim mieszkanku :) Asiu to jest fantastyczne, że potrafisz już bez wyrzutów sumienia powiedzieć sobie *STOP* i zawrócić do domu, o to właśnie chodzi. Musimy się nauczyć, że to, że chorujemy nie powoduje, że musimy ciągle udowadniać światu i sobie, jak wspaniale sobie radzimy. Nie dziś, to jutro :) Julka mieszkanie z dziadkiem tak jak sama zauważyłaś ma zalety i wady, ale racja, że im Was więcej, tym weselej, dzieci też na pewno się ucieszą, a z drugiej strony może będziecie częściej wychodzić z mężem gdzieś sami, a dziadek może zostać z dziećmi :) Ja wczoraj miałam bardzo dobry dzień - dojazd do i z pracy ok, w samej pracy też w porządku, bez nerwów, a w międzyczasie dostałam maila od EMPIKU że książka którą zamówiłam jest już do odebrania. Podeszłam do tego tak jak Asiu Ty wczoraj - że spróbuję pójść do tego centrum handlowego i ją odebrać, ale jeśli będę się źle czuła, to najwyżej wyjdę i odbiorę ją innego dnia. Takie nastawienie faktycznie pomaga, bo EMPIK jest dokładnie w połowie tej galerii, a ja doszłam tam spokojnym krokiem oglądając po drodze wystawy z ciuchami, odebrałam książkę, a potem weszłam jeszcze do paru sklepów, w jednym załapałam się na sporą promocję i kupiłam krótkie spodenki, w innym znalazłam bardzo ładne kolczyki, tak więc spędzałam tam czas z prawdziwą przyjemnością. Potem spokojnie dojechałam do domu, chwilę odpoczęłam i pojechałam do chłopaka, też bez najmniejszego problemu, mimo że było gorąco i duszno. Dziś dojazd do pracy bez nerwów. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość magda1991

Asiu myślę że to jest właśnie idealne podejście, nie zmuszać się do niczego. A jak tam dzisiejszy dzień? Aniu widzisz świetnie sobie poradziłaś i książka i dodatkowo zakupy super gratuluję, jestem z Ciebie bardzo dumna. Julka co do mieszkania z dziadkiem wiem, że to trochę zabierze Wam prywatności ale z drugiej strony dziadek na pewno wprowadzi do domu dużo radości :) Michalinka a jak Tobie dzień minął? Oj dziewczyny u mnie to powiem Wam hmm z jednej strony dobrze z drugiej źle. Wczoraj byłam ze znajomymi na Polach Mokotowskich, to taki duży park a Warszawie, mnóstwo zieleni itp, spędziliśmy tam chyba 4h, napiłam się trochę i powiem Wam że u mnie to alkohol odpędza lęki a ogólnie podobno wzmaga więc jestem ewenementem hehe ale było miło.. co do moich powrotów z pracy idę sobie skrótem pieszo- około 40minut i jest OK, nie chce na razie wchodzić do tramwajów tym bardziej w taką duchotę jak ostatnio jest jakoś nie wyobrażam sobie w takim upale gnić w tramwaju, pieszo dobrze mi się idzie, ale z drugiej strony boję się,że przez to hmm jak to nazwać..unikanie?tramwajów później będzie mi jeszcze trudniej do nich wejść i przejechać te parę przystanków, jak patrze na autobus tramwaj czuję strach : / Przerobiłam już chyba wszystkie objawy nerwicy zastanawiam się co dalej było już trudność z pełnym oddechem-przeszło, z płytkim oddechem-też przeszło, sztywniejący kark też odszedł teraz głównie dokucza mi *trzęsący* się obraz... no ale trzeba jakoś funkcjonować i nie dawać się.. buziaki

Odnośnik do komentarza

Madziu nie myśl o tym jak o unikaniu, na razie po prostu wybierasz inną opcję-masz do tego prawo. Możesz w wolnej chwili podjeść na przystanek, wejść na spokojnie, przejechać jeden przystanek, potem dwa i tak aż w końcu poczujesz,że znów możesz wracać nim do domu. Cieszę się Aniu,że wybrałaś taką metodę ;) Najważniejsze to mieć świadomość,że zawsze możemy zawrócić-jak nie czujemy się pod presją, osiągamy więcej;) Julka na pewno dziadek wprowadzi w Wasze życie trochę zamieszania, ale i mnóstwo radości. Ja uważam,że to wspaniale jak dzieci mają okazję dorastać wśród rodziny wielopokoleniowej. I myślę,że Wy też na tym skorzystacie;) A ja dziś poszłam do tego centrum, właśnie na luzie, dziś się udało. Poszłam zrobiłam zakupy, usiadłam w ogródku kawiarni i wypiłam mleczny koktajl. Wczoraj na pewno nie miałabym z tego żadnej satysfakcji. Miałam rację Julka mówiąc,że trzeba umieć odpuścić;) A co u reszty? Agata, Michalina, Weronika?

Odnośnik do komentarza

Eh, jak ten czas mi ucieka ostatnio. Wczoraj poszłam do naszego centrum sportu i kultury, i zapisałam się na zajęcia. Mogę przychodzić kiedy chcę, w ramach karnetu mam siłownię, ale mnie bardziej interesują sauny, basen, czy tężnia solna ;)Wczoraj wszystko sobie obejrzałam na luzie, dziś muszę kupić sobie jakiś nowy kostium kąpielowy, i od poniedziałku zaczynam. Cieszę się,że Asia i Ania zrobiłyście co chciałyście i to na spokojnie-to bardzo ważne. Julka ja się cieszę,że mieszkamy z moją mamą, z teściową pewnie byłoby gorzej, ale mam pomoc do dziewczynek, jest wesoło, jest z kim pogadać w gorszej chwili;) Pewnie na Twoim miejscu miałabym takie same odczucia, ale kochana ja wierzę,że dasz radę, i po takim małym odwyku od nich, nabierzesz pewności siebie i jeszcze nieraz pojedziesz tam gdzie chcesz;) I jak Agata sprawy z meblami? Przeprowadzka mam nadzieję coraz bliżej?:) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Witam was dziewczyny :) Michalinko gratuluję- podjęłaś decyzję, zapisałaś się i już zaplanowałaś że od poniedziałku zaczynasz. Jej pamiętam jak pisałaś że czujesz niepokój jak idziesz kawałek do mamy do biblioteki a za chwilę zaczniesz z satysfakcją sama chodzić na basen. Na prawdę odwaliłaś kawał świetnej roboty. A dalej jeszcze korzystasz z pomocy psychologa? Asiu no i brawo ani nie zadręczałaś się wyrzutami sumienia a dziś poszłaś na spokojnie i z satysfakcją. Dalej tak trzymaj. Zobaczysz i wyrzuty sumienia i lęki się zmniejszą :) Jula wiesz my np. jak teraz mieszkamy u siostry to z jednej strony brakuje mi takiej całkowitej prywatności a z drugiej wieczorami jak jesteśmy wszyscy razem jemy coś oglądamy film jest gwarno, wesoło też lubię taką atmosferę. Wszystko ma plusy i minusy ale myślę że i dla dzieciaków i dla dziadka i dla was ta sytuacja przyniesie więcej pożytku niż szkody. Madziu myślę, że nie powinnaś się tak nakręcać że jak dziś nie wsiądę i jutro nie wsiądę to już nigdy nie wsiądę. Tak wcale nie musi być. Ale uważam że możesz zastosować metodę jeden przystanek i spacer i tak do czasu aż ten jeden przystanek nie będzie sprawiał problemów, kiedy będziesz już czuła się na luzie, potem 2 przystanki itd. Siadaj w miejscu najbardziej dla Ciebie komfortowym i już w miejscu pracy zacznij z dialogiem. Twoje nastawienie do sprawy jest kluczowe dlatego nawet jak świetnie się czujesz i zanim dojdziesz do przystanku powinnaś już zacząć pracę od dobrego nastawienia. Ty czytałaś tą książkę o dialogu prawda? Dziś były urodziny jednego Syryjczyka z naszej grupy i wczoraj zostałam oddelegowana do zebrania kasy i kupienia mu prezentu. Przepłynęłam na drugą stronę przeszłam do biura siostry bo myślałam że mąż ze mną pójdzie ale on był zajęty więc sama poszłam do centrum odwiedziłam kilka sklepów wybrałam fajną koszulę i kupiłam bez stresu. Wczoraj też upieklam muffinki bo dziś w związu z urodzinami tego chłopaka uczyliśmy się tylko 2 godziny a potem kosztowaliśmy jedzenia którego każdy przyniósł, gadaliśmy itd. Nawet fajna atmosfera. Teraz siedzę sama w domu mąż pojechał w jedno miejsce w sprawię gazu a ja nie mam telefonu bo zostawiłam w biurze siostry i powiem wam że nawet to siedzenie samej bez telefonu mnie nie przeraża. Wyjść z domu też za bardzo nie mogę bo mąż wziął klucz, tzn. wyjść mogę tylko z powrotem będzie problem bo drzwi są zatrzaskowe i też mnie to jakoś nie przeraża. A jak mąż w końcu wróci to zabieramy córkę siostry i jej 2 koleżanki i jedziemy na cały weekend do naszego letniego domku nad morze. Ehh...nie mogę się doczekać...nareszcie plaża, słońce, morze..:) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Madziu fajnie że miło spędziłaś czas ze znajomymi :) Nie traktuj też tego, że nie jeździsz do domu tramwajem jako unikania - po prostu nie czujesz się na to gotowa, i tyle. Na pewno dojdziesz do etapu, w którym komunikacja miejsca absolutnie przestanie Ci przeszkadzać i będziesz się nią poruszać po całym mieście. Tu niestety potrzeba czasu i cierpliwości, ale trzymam za Ciebie kciuki. Asiu super, że wczoraj już bez problemu poszłaś na zakupy, widać przeczekanie gorszego dnia to naprawdę najlepsze co można dla siebie zrobić. Michalinka gratuluję, że zapisałaś się na te zajęcia, na pewno będziesz dobrze się bawić, no i to dobre dla zdrowia, tak fizycznego, jak i psychicznego. Ja wczoraj po pracy pojechałam bezpośrednio do chłopaka, wracałam zupełnie sama, a mimo to czułam się praktycznie normalnie, tylko spać mi się bardzo chciało, bo było piekielnie duszno, jakby zbierało się na burzę, która jednak nie nadeszła. No ale dojechałam bez przeszkód. Potem powrót do domu też spokojny. Dzisiaj też dotarłam do pracy bez nerwów, tylko niewyspana jestem strasznie, ale zauważyłam, że wszyscy w firmie ziewają, więc to chyba znów pogoda. Od rana byłam na spotkaniu z klientem, tym razem jechałam sama i też bez nerwów, chociaż w połowie drogi się zorientowałam, że nie mam przy sobie wody. Ale nie przeszkodziło mi to, załatwiłam to co miałam. Po pracy chcę się przejść do biblioteki, a potem idziemy z chłopakiem do znajomych, więc intensywnie. Agata, Julka, Weronika, jak u Was?

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczyny w czwartek z moich planów nic nie wyszło, byłam w domu po 17,wczoraj też dostałam z rana wiadomość,że muszę być na 8.30 bo klient znów przełożył spotkanie-3 razy w ciągu dwóch dni. Do tego dostałam jakiejś strasznej alergii, w nocy spać nie mogłam tylko się drapałam, mąż się ze mnie śmiał,córka od 4 nie spała, a ja rano do tej pracy-niewyspana, rozdrapana, wszystko mnie swędziało, głowa mnie bolała. Tylko weszłam sekretarka mówi,że dzwonił,że będzie na 11.... Niepoważny gość. Tak się zdenerwowałam,że nie poczułam lęku,tylko taką myśl-muszę zaraz stąd wyjść, nie wytrzymam ani sekundy dłużej. I dziewczyny wyszłam, ale na spokojnie, to znaczy spowolniłam i myśli i ciało, pogadałam z pracownikami, poszłam do kawiarenki obok na kawę i wróciłam do pracy na spokojnie. Wieczorem mąż jechał do dentysty i pytał czy z nim bym nie pojechała, bo mamy nowe auto , pojechałam,ale tylko wsiedliśmy to mąż z uśmiechem mówi-że nie wie co i jak. Po drodze ciągle coś go zaskakiwało, a to stawał, a to dziwnie ruszał, a to coś migało. Znów się zdenerwowałam,ale powiedziałam sobie-mam telefon, mam wodę, mam nawet batoniki, jakbyśmy nawet mieli stanąć to nic nam nie będzie. I nie było;) I jak Aniu było na spotkaniu? Super aktywny dzień:) Super Agata, pamiętam jak bałaś się samotnego siedzenia w domu, a tu proszę-wspaniale;) Zazdroszczę oczywiście tej plaży i słońca, u mnie wczoraj padało:( Michalina też uważam,że to wielki postęp, i cieszę się,że będziesz miała chwilę tylko dla siebie;) Asiu świetnie,że zamiast na siłę zrobiłaś to na spokojnie i odczułaś samą przyjemność;) Madziu jak dziewczyny radzą-ćwicz. Powroty piesze są jedną z opcji, którą wybrałaś i niczego nie tracisz, a zawsze coś zyskujesz-też uczysz się jak być w tłumie. Możesz poćwiczyć przechodzenie, czy raczej stanie na światłach-to oczekiwanie, to tak jakbyś była w tramwaju przecież. Na pewno nieraz jeszcze wejdziesz kochana;) Weronika, Dorcia, Konrad-co tak cicho?

Odnośnik do komentarza

Agata gratuluję, że tak spokojnie byłaś w stanie siedzieć w domu bez telefonu i możliwości wyjścia (a właściwie powrotu) - ja chyba nie byłabym na to gotowa. Zazdroszczę tego domku letniskowego, brzmi jak z bajki :) Julia też nienawidzę takich dni, kiedy plany zmieniają się jak w kalejdoskopie. Ale poradziłaś sobie fantastycznie, podziwiam, że tak szybko się uspokoiłaś i wróciłaś do swoich obowiązków. Naprawdę umiesz sobie radzić z chorobą! Ja wczoraj do końca dnia pracy czułam się ok, do domu miałam tym razem transport w postaci koleżanki, która wysadziła mnie 5 min od mojego bloku, a mimo to włączył mi się wtedy niepokój jakiś taki i nie chciał puścić. Mimo to poszłam do biblioteki i weszłam jeszcze do sklepu po torebkę na prezent dla chłopaka, ale nie czułam się fajnie. Na szczęście znajomi odwołali spotkanie, niby jest przełożone na niedzielę, ale z nimi to nigdy do końca nie wiadomo, więc to się dopiero okaże. Zamiast *imprezy* było więc spotkanie z chłopakiem w domu, wręczyłam mu prezent, zjedliśmy desery lodowe i ogólnie bardzo leniwie, a mimo to czułam ten wstrętny niepokój, może dlatego, że dzisiaj mam dostać okres, a do tego jest tak gorąco... Dzisiaj w planach jest impreza rodzinna u chłopaka, przyjedzie jego babcia, będzie tort itd., tak więc wybieram się tam po południu. Mam nadzieję, że będzie ok, choć nadal czuję się taka niespokojna i podenerwowana, no ale może to faktycznie ten okres. Pozdrawiam, miłego weekendu

Odnośnik do komentarza
Gość magda1991

Asiu, fajnie, że udało Ci się tak spokojnie pójść, załatwić co się chciało i jeszcze zrelaksować się w kawiarni. Oby tak dalej, moim zdaniem takie udane wypady to super motywator do dalszego działania. A jak CI mija weekend? Michalinko cieszę się razem z Tobą i jestem pewna, że to będziesz czas miło spędzony, zrelaksujesz się i odprężysz :) Agatko widzisz Ciebie to chyba nic już nie zaskoczy, ani nie przerazi chyba juz całkowicie pożegnałaś tą chorobę. Mam nadzieję że i mi się z czasem uda... Aniu wiem, że to nie jest łatwe bo sama każde gorsze samopoczucie podkładam pod nerwice a przecież człowiek nie jest ze stali gorsze samopoczucie się zdarza czy to okres czy zjedzenie nawet czegoś nieswieżego, albo zmienna pogoda. Mam nadzieję, że już lepiej się czujesz. Ja dziś dziewczyny zaliczyłam ostatni egzamin. Jak jechałam do szkoły oczywiście prawie godzinę autobusem to było bardzo dużo ludzi, bo są obrony u mnie na uczelni, jakoś jednak dojechałam, ale miałam gorsze momenty. Za to powrót to był dopiero hardcore... Koleżanka mnie podrzucić miała na tramwaj, ale chyba źle ją zrozumiałam, no i wysiąść musiałam w obcym miejscu, podeszłam na przystanek i do tramwaju było 10 minut autobusem, także poczekałam i dojechałam, potem jeszcze 20 minut do centrum i z centrum busem prawie 2h do Kozienic. Strasznie było duszno, klimatyzacja nie działała, cały bus zawalony, jeszcze jakis facet nade mną stał, ale jechało się ogólnie nienajgorzej, gorszy moment dopadł mnie 10 minut przed Kozienicami, ale wiadomo jakoś się dojechało. Cieszę się teraz wolnym, z poniedziałkiem włącznie. Za dwie godzinki umówiłam się ze znajomym trzeba oblać zdaną sesję. ;) Aha a co do przejechania jednego przystanku potem dwóch itp u mnie niestety się to nie sprawdzi, ponieważ obawę również wywołuje to, że tramwaj jedzie środkiem ulicy, a po obu jego stronach jeżdżą pędzące samochody i jakoś lęk mam przed tym też, żeby na takim przystanku wyjść i stać tak pomiędzy ruchliwymi ulicami... :( Miłego :)

Odnośnik do komentarza

A ja wczoraj miałam kiepski dzień, naprawdę. Poszłam zaprowadzić córkę do szkoły, ale od rana czułam się podenerwowana, zaszłam do sklepu, to myślałam,że ucieknę, nogi jak z waty, serce wali, duszno. Poszłam do domu, jakaś taka nerwowa dalej byłam, poszłam po córcię, i znów wracałam jakby mnie ktoś gonił. i tak mnie trzymało cały dzień, bałam się dzisiejszego dnia, ale rano całkiem normalnie poszłam na rynek na zakupy, potem poszliśmy na długi rodzinny spacer, także cóż, po prostu gorszy dzień. Najważniejsze to jak Julka pisała, wziąć to za coś normalnego, bo wtedy można szybko wrócić do normalności;) Madziu gratuluję zdanych egzaminów;) A z tym tramwajem to rzeczywiście może to być męczące, ale ja wierzę,że sobie z Ty, po prostu poradzisz.Tylko daj sobie czas. Aniu właśnie przed okresem nas różne dziwne stany odwiedzają, więc nie przejmuj się-zwolnij, raczej leniuchuj i ciesz się chwilą ;) Julka brawa za opanowanie;) Pewnie też byłabym wściekła, jakby ktoś tak zmieniał plany i komplikował nasze ustalenia. Michalina świetnie,że robisz coś dla siebie! Agata też pamiętam,że zostawanie w domu było dla Ciebie niekomfortowe i gratuluję też tego opanowania ;) pozdrawiam Was kochane ;)

Odnośnik do komentarza

Madziu przede wszystkim gratuluję zdanych egzaminów :) Masz jakieś plany na wakacje? Widzisz, powrót z uczelni miałaś trudny, a jednak dałaś radę - wierzę, że chwilami nie było przyjemnie, ale nie zwiałaś, nie wysiadłaś w międzyczasie - to jest ważne. Ja naprawdę wierzę, że pokonasz kiedyś ten strach przed komunikacją miejską i będzie zupełnie ok. Asiu taki stan, jak Ty opisujesz, dokładnie coś takiego miałam w piątek w drugiej połowie dnia i wczoraj przez cały dzień, mam nadzieję, że dzisiaj mi to odpuści już. Ale bardzo się cieszę, że u Ciebie po tym gorszym dniu zaraz przyszedł normalny :) Ja tak jak napisałam, wczoraj też czułam ten lęk, byłam spięta, kołatało mi serce i zalewały takie fale lęku, aż mi się ciężko oddychało - trwało to praktycznie cały dzień, tylko że z różnym natężeniem, mimo to nie chciałam zrezygnować z udziału w spotkaniu rodzinnym u chłopaka, więc dojechałam tam autobusem i w sumie było miło, pyszny tort, sympatyczna atmosfera, ale właśnie ten lęk przeszkadzał, aż w którymś momencie chciałam zażyć ten Afobam, który ciągle noszę w torebce, bo miałam już dosyć... Ostatecznie tego nie zrobiłam, nie lubię tych leków, ale męczyłam się dość mocno. Do domu wróciliśmy spacerem, bo wieczór był bardzo ciepły i na początku myślałam, że to kiepski pomysł, ale było w porządku, nawet przyjemnie. Dzisiaj mamy w planach pojechać na rynek na jarmark świętojański, jaki się u nas wczoraj zaczął, a po południu chyba jednak spotkamy się ze znajomymi, więc dość aktywnie. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Chyba coś w powietrzu latało, bo mnie dziewczyny złapał podobny stan-poszłam w piątkowy wieczór po mamę do pracy i powiem Wam,że te parę minut ciągnęło mi się w nieskończoność, co krok robiłam jakby dwa do tyłu, ciągle brakowało mi powietrza, myślałam,że odlecę... Ale powiedziałam sobie-jestem koło domu, mogę zawrócić, znam tu każdego nic mi się nie stanie. Doszłam, bo obiecałam,ale też wracałam chyba jeszcze w większych nerwach,a jak już byłam pod domem to dziewczyny zamiast poczuć ulgę strach się zwiększył. W nocy nie mogłam spać analizowałam co się stało,i doszłam do wniosku jak Asia czy Ania-to tylko gorszy dzień. Wczoraj podjechaliśmy nad jezioro i było miło. Dziś robimy grilla, będzie brat męża z rodziną, mój brat, także powinno być przyjemnie i rodzinnie;) Aniu i Asiu myślę,że fajnie sobie dałyśmy radę. A jak Jula pisała, w zdrowieniu nie chodzi o to by nie czuć lęku, tylko by potrafić sobie z nim poradzić.;) Madziu gratuluję;) A teraz zostajesz w Warszawie dalej będziesz pracować? Mam nadzieję,że osiągniesz spokój i ten tramwaj przestanie Ciebie męczyć. Agata jestem pod wielkim wrażeniem, radzisz sobie genialnie;) Co do muffinek to właśnie nasze się pieką, co prawda ja tylko kroiłam truskawki i czekoladę, ale zawsze jakiś wkład;) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Witam dziewczyny :) Jula gratuluję tego podejścia w pracy, ja myślę, że każdy człowiek również ten zdrowy nie raz w pracy bądż w innej takiej sytuacji stresowej myśli sobie: no nie wytrzymam, muszę wyjść, krew mnie zaleję itd. Więc to zupełnie normalne a Twoja reakcja była najlepsza z możliwych nie raz zdrowy człowiek nie potrafi się tak opanować. Może faktycznie coś w powietrzu Michalinko że tak was złapało w podobnym czasie, ale świetnie, że mimo tego w kolejnym dniu nie unikałyście czynności a znowu wyszłyście z podniesioną głową :). Aniu wiesz, że mi kiedyś lekarz mój ogólny do którego mam duże zaufanie powiedział że takie ziołowe leki uspokajające albo takie co nie raz dziewczyny pisały że łykają takie reklamowane w tv. nie są złe i że jak człowiek czuje się gorzej przez kilka dni to zamiast się męczyć lepiej je wziąć. I to nawet do 2 tygodni czy te inne chyba dłużej możesz sobie łykać bądż pić melise lub inne zioła na uspokojenie. Może to ulży w tych cierpieniach fizycznych bo faktycznie czasem człowiek już ma dość tego długiego lęku, a ja po jednorazowym wzięciu Afobamu się dość przyćpana czułam....Ale brawo że podejmujesz aktywności i co do okresu ja mam to samo jednak kilka dni przed to lęk lubi o sobie przypomnieć takim gorszym dniem gorszym nastawieniem. Madziu mam nadzieję że miło spędzasz weekend i odpoczywasz w Kozienicach :). A ja dziewczynki niedawno przyjechałam...oh jaki był przyjemny weekend. W piątek zrobiliśmy sobie grilla, siedzieliśmy w ogrodzie potem fajny film obejrzeliśmy. W sobotę pojechaliśmy na plaże- ja świadomie nie wzięłam ze sobą torebki więc niczego z mojego zestawu ratunkowego. Od nas do naszej ulubionej plaży 20 minut autem więc też nie tak blisko ale w ogóle nie stresował mnie ten brak zestawu. Pogoda wspaniała-opalanie, pływanie bosko. Ale najprawdopodobniej przesadziłąm ze słońcem i siedzeniem na takim materacu wodnym bo po powrocie do domu poczułam że kręci mi się w głowie a raczej takie bujanie czułam. I tak do póżnego wieczora ale po prostu wzięłam to za objaw zbyt długiego siedzenia na plaży i nie przejmowałam się, zrobiliśmy obiad długo siedzieliśmy w ogrodzie i było fajnie. A dziś wstałam już z zupełnie dobrym samopoczuciem. Zjędliśmy ostatnie śniadanie na tarasie i wróćiliśmy do Izmiru. Także weekend udany ale w Turcji znowu gorąco...Tam w tym naszym letnim domku to jest taka sielanka że w ogóle zapomina się o rozruchach ale w Izmirze znów czujesz że jest jak jest...wczoraj ponoć do póżnych godzin nocnych walili w gary na naszej ulicy. A to dlatego że w sobotę weszli do gezi parku i na taksim i ludzi *wykopali* dosłownie i w przenośni. Zdjęcia okropne, przemoc policji rażąca w sumie oglądając to myślę o naszej polskiej komunie...:/ niestety. No i znów Turcja się rozogniła znów na ulicach jak mrówek. Do tego mąż ze mną w sobotę poważnie porozmawiał i sytuacja zaczyna nasza przybierać złe obroty. Mąż wciąż nie może znależć pracy (mając doświadczenie zawodowe na wysokim stanowisku w znanej firmie, mówiąc biegle w 3 językach :/) i powoli zaczynamy widzieć początek końca naszych pieniędzy...także tak trochę nie fajnie. No nic trzeba patrzeć pozytywnie liczę na to że wszystko jakoś się ułoży Pozdrawiam was serdecznie i życzę dużo dobrych chwil już na nowy tydzień :)

Odnośnik do komentarza

Cześc dziewczyny, podróż minęła gładko, latałam przez zatłoczone miasto z walizką, potem napisałam egzamin i zdałam na 4 ; > i potem zaś z walizką do drugiego busa i dalej 1 h kolejnym busem. Byłam tak zalatano że nie myślałam o lękach, spędziłam fajny weekend z chłopakiem, byliśmy w wielu zatłoczonych miescach czasem miałam małe kryzysy ale miajały. To normalne...co do leków , ja się im nie opierałam jeżeli byłam naprawdę w złej sytuacji. Byłam pod opieką psychitry przez wiele lat i wiem jak oni lubią napychać ludzi tymi lekami i mówią żeby brać przez cały dzień. Jakieś 2 lata temu powiedziałam koniec, zaczęłam metody releksacyjne melia its . Jednak jeżeli pojawią się naprawde silne lęki i nie mogę przez nie normalnie egzystować biorę 1 tabl dziennie przez kilka dni żeby się ustabilizować i wracać do normy bo czasem organizm nie wytrzymuje. Teraz biorę tylko jeżeli dopadnie mnie naprawdę silny silny lęk, oczywiście tabl na receptę i to takie które są przeznaczone typowo do napadów lękowych. Tabletki serio pomagają tylko należy pamiętać że one nie są rozwiązniem! Pozdrawiam gorąco, trzymajcie się!

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczęta;) Ależ mi ten czas ostatnio szybko pędzi. Wiecie,że już 3 miesiące minęły odkąd pracuję? Taki mój mały sukces. Dziś też całkiem sporo czasu byłam w pracy, niedawno wróciłam. A w weekend zakupy, spacery, taki standard. Agata mam nadzieję,że niedługo te wszystkie problemy i te osobiste i te państwowe będą poza Wami-bardzo Wam tego życzę. Weronika gratuluję egzaminu i tej wycieczki;) Michalina właśnie o to chodzi, i to właśnie różni pracę nad sobą a lekami, nauczenie się radzenia sobie z lękiem, nie uciekanie przed nim. Cieszę się,że tak dobrze sobie poradziłaś. Asia zresztą też-było, minęło, a Wy idziecie do przodu;) Też Aniu mam zawsze z sobą ten Sedafit i pastylki od Bacha. Naturalne, więc nie szkodzą, ale zawsze przecież może zdarzyć się gorszy moment. Nie ma co wtedy udawać na siłę bohatera-jak czujesz,że naprawdę jest kiepsko masz pełne prawo sobie pomóc. Madziu też gratuluję zdania egzaminu! Jak było w Kozienicach? Mam nadzieję,że odetchnęłaś i odpoczęłaś po tym trudnym czasie? pozdrawiam Was serdecznie.

Odnośnik do komentarza

Jak ten czas rzeczywiście Julia przeleciał! Ale zobacz miałaś wtedy wątpliwości, a teraz radzisz sobie wprost genialnie ;) Agata też mam nadzieję,że Twój mąż znajdzie satysfakcjonującą pracę. Niestety widziałam to co się działo znów w Stambule, a jak u Was? Też się mocniej odczuwa to napięcie? Weronika i Madzia-gratuluję zdanych egzaminów.Zdolne z Was dziewczyny;) Aniu też myślę,że nie czasem nie ma potrzeby męczyć się na siłę. Ja po Waszych radach kupiłam ten Sedafit i też te specyfiki z Centrum Bacha, noszę z sobą, jakoś dodają mi pewności siebie;) Michalinka i jak reszta weekendu minęła?Mam nadzieję,że taki gorszy dzień nie zdarzy się zbyt szybko. U mnie raczej spokojnie. Wczoraj byliśmy u moich rodziców, dziś od rana zakupy, przyszedł mój uczeń, potem znów zakupy, mały spacer z córcią. Ale powiem Wam,że jak już jestem blisko domu, naprawdę widzę okna, drzwi to jakoś tak wewnętrznie przyśpieszam, czuję,że muszę szybko wejść do środka, nie,że się boję wyjścia, tylko tak jakbym na ostatniej prostej bała się,że coś się stanie i wyjście będzie nieudane. Miałyście coś takiego? Zamiast się cieszyć,że jestem tuż przy domu, czuję jakiś taki wewnętrzny stres... To szybko znika, tylko zastanawiam się czemu się pojawia?

Odnośnik do komentarza

Witam jestem tu nowa całkiem niedawno dowiedziałam sie o istnieiu takiej choroby. Sama nie jestem przekonana czy mam z nią jakikolwiek związek nie miałam żadnego wypadku ani też nie chorowałam, jednak od dzieciństwa mam problem jeśli chodzi o kontakty z ludzmi. Boję się przebywać w większej grupie osób zwłaszcza jeśli są to nieznajomi po prostu mnie to przeraża. Wizyta w sklepie jest dla mnie koszmarem jeśli idę z kimś to nie mam problemu jednak sama bym się nigdy do sklepu nie wybrała. Jeśli sama wychodze z domu to również jest to lekki problem bo zawsze mnie to stresuje. Nie potrafię wykonywać najprostszych czynności przy obcych ludziach bo boję się, ze cos zrobie zle i ze beda mnie oceniac. Jest też wiele innych rzeczy których się boję i które mnie stresują co o tym sądzicie ?

Odnośnik do komentarza

Michalinka mam nadzieję, że taki gorszy dzień prędko Ci się nie zdarzy. Najważniejsze, że po nim nadszedł lepszy czas :) Agata no to niefajnie, że Twój mąż nie może znaleźć pracy, a co z tą ofertą dla was obojga, tą z którą wiązało się takie długie spotkanie, na którym się tak strasznie wynudziłaś? No i mam nadzieję, że sytuacja w kraju też się trochę uspokoi. Weronka gratuluję zdanego egzaminu i cieszę się, że podróż się udała. Trzymam kciuki, żeby było coraz lepiej. Julka wierzyć się nie chce, że to już 3 miesiące! Ale radzisz sobie rewelacyjnie w tej pracy i myślę, że dużo dobrego Ci ona przyniosła :) Asiu mi się to zdarza bardzo sporadycznie, ale się zdarza, takie przyspieszanie przed domem (albo innym *bezpiecznym* miejscem, typu praca czy dom chłopaka). Wydaje mi się, że my czasami tak strasznie chcemy osiągnąć sukces w postaci udanego, bezlękowego wyjścia, że pędzimy jak do mety do tego naszego schronienia. Jestem pewna, że z czasem to minie, chyba najlepiej po prostu ignorować to uczucie, niech sobie jest. Effka mi to wygląda na jakąś odmianę fobii społecznej, ale sam Twój opis to trochę za mało, żeby można było powiedzieć coś więcej. Piszesz, że masz tak od dzieciństwa, ale czy wychodzisz w ogóle sama, np. do sklepu czy na spacer, czy zawsze ktoś Ci musi towarzyszyć? Co robisz na co dzień - pracujesz, studiujesz? Byłaś z tym kiedyś u psychologa? Ja wczoraj miałam dzień w kratkę, dzisiaj zresztą też. Z rana pojechaliśmy wczoraj na rynek na ten jarmark, a tam mnóstwo ludzi, aż ciężko się było przeciskać między straganami, a mi nic nie było! Czułam się zupełnie normalnie, zaglądałam na stragany i dobrze się bawiłam. Potem pojechaliśmy do domu, a wieczorem mieliśmy zaplanowane to spotkanie ze znajomymi i o ile sama droga minęła bezstresowo, to już na samym spotkaniu czułam się średnio, chwilami przychodziły takie fale lęku, mimo że siedzieliśmy u nich w domu, gdzie byłam już wiele razy, nie było tam nic nowego dla mnie. Nie było to przyjemne :/ Dzisiaj z kolei prawie cały dzień w pracy ok, miałam znów spotkanie z klientem i też było w porządku, za to w drodze do domu znów te fale lęku, mimo że szłam z koleżankami na pętlę, a w dodatku mój autobus bardzo szybko przyjechał. Potem w domu trochę odpoczęłam i poszliśmy z chłopakiem na długi spacer, i na tym spacerze czułam się normalnie - może z dwa razy leciuteńkie ukłucie lęku. Nie wiem już sama, co się dzieje, dawno nie miałam takiej huśtawki i przyznam, że to strasznie demobilizuje. A co do leków, to ja mam w torebce poza tym nieszczęsnym Afobamem takie ziołowe tabletki do ssania i czasami zażywam, a do tego w pracy zdarza mi się wypić melisę. Mam też ten Sedafit, ale akurat jego już dawno nie zażywałam, jakoś nie wiem, nie przekonuje mnie do końca...

Odnośnik do komentarza

Nie byłam z tym nigdy u psychologa aktualnie studiuje jednak gdy na jakiś zajęciach mam zabrać głos od razu robie się czerwona i zaczyna mi walić serce. Do sklepu mogę się wybrać tylko jeśli ktoś mi towarzyszy. Staram się nie wychodzić sama z domu bo jest to zbyt stresujące jednak sama nie potrafię stwierdzić dlaczego jednak gdy jest taka potrzeba nie mam problemu żeby się przełamać i wyjść na zewnątrz

Odnośnik do komentarza

Effka wydaje mi się,że to może być jakaś forma fobii społecznej,ale opinię i diagnozę powinien postawić psycholog. Jesteś młoda, studiujesz, massz mnóstwo możliwości, nie warto pogrążąć się w tym stanie i nic nie robić. A rodzina nie widzi problemu, nie wspiera Ciebie, nie zachęca do zmian? Julka bardzo Tobie gratuluję ;) To pięknie,że dajesz sobie radę, że masz energię do pracy,mimo tam różnych zdarzeń-oby dalej było tak samo fajnie ;) Aniu i Asiu mam dokładnie tak samo, nie codziennie, ale to jest. Wraca spokojnie, a jak wchodzę na moją uliczkę i mam tylko 3 domy do minięcia to jakis tak motorek mi się włącza. Myślę,że to właśnie ta chęć by wszystko było perfekcyjnie. Agata znów temat Turcji rządzi u nas w mediach, a wydawać by się mogło,że będzie tylko lepiej. Obyście jednak znaleźli w tym wszystkim spokój, a mąż fajną pracę-życzę Wam tego z całego serca. Weronika gratuluję zdanego egzaminu i tej wycieczki ;) A u mnie weekend minął spokojnie, grill się udał. Wczoraj miałam za to dzień sprzątania, a wieczorem podjechałam na zajęcia. Lekki stres był,ale wygrała ciekawość. Starałam się skupić na ćwiczeniach, więc na duży lęk nie było miejsca i nawet mi się spodobało:) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Moje rodzeństwo zawsze widziało w tym wiele powodów do żartów więc nie mogę powiedzieć, że mam jakieś wsparcie od rodziny. Pomagają mi za to przyjaciele i muszę powiedzieć, że to jest duży plus bo zaczynam otwierać się na nowe znajmości przynajmniej tak mi się wydaje

Odnośnik do komentarza

Efka: chyba każdy z nas ma taki odbiór jeżeli chodzi o rodzeństwo ja choruje 7 lat a do dziś się ze mnie nabijają. Wiem że to nie jest przyjemne , ale z czasem zaczęłam uczyć się że to po prosrtu wynika z tego że oni nas nie rozumieją. Uwierz mi możesz sobie to na nich często pewnieodbić ; > Naucz się nie brać tego do siebie, nie reagować a się odczepią a zacznij nawet żartować z nimi. Jak ci zaczną dogryzać kiwnij ramionami i ignoruj ale powiedz popatrz się na siebie mądralo. Ja jestem w tej samej sytuacji mnie tylko rozumie mama, przyjaciółka i chłopak. Uwierz to wystarczy ; >

Odnośnik do komentarza

A ja już na szczęście po pracy. Niby było miło, jedna dziewczyna miała dziś urodziny i imieniny, było ciasto, ploteczki, luźna atmosfera, ale wiecie wyjść nie wypada, spotkanie się przeciąga, a ja łapałam taki stres-że już muszę wyjść,a tu one gadają i gadają. Nie chciałam wychodzić, bo naprawdę było świetnie, i zależało mi,żeby się z nimi bardziej zintegrować po tym zdarzeniu nieprzyjemnym,ale czułam,że dziś jest taki średni dzień-głowa mnie bolała, pogoda wciąż się zmienia, raz słońce, raz deszcz i jakoś tak nijako było. Ale powiem Wam,że obyło się bez nerwów, przyjęłam ich spokój i dobry nastrój ;) Asiu ja mam podobnie, nie często, raczej miałam,ale teraz przypominam sobie,że jak właśnie było świetne wyjście i udane, to im bliżej domu tym więcej stresu czy do końca tak będzie. Ale najlepiej nie zwracać na to nadmiernej uwagi;) Effka powinnaś iść do psychologa, opinia innych o nas samych potrafi nieźle nas zdemotywować i wpędzić w lęki. Także na Twoim miejscu poszukałabym pomocy psychologa, i szczerze porozmawiała z rodziną o problemie, wiesz oni czasem udają,że nie widzą bo tak wygodniej. Michalinka cieszę się,że wyjście udane;) Aniu ja myślę,że trzeba spokojnie do tego podjeść, przeczekać i cieszyć się każdą dobrą chwilą. A te złe? Cóż, zdarzają się. Pozdrawiam Was dziewczęta, trzeba obiad robić;)

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×