Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Napady paniczno lękowe z agorafobią


Gość MAJA

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Anna1987

Michalinka ale miła niespodziankę zrobił Ci mąż :) Super, bardzo romantycznie, no i fajnie, że w ogóle o tym pomyślał. Julka bardzo fajnie, że miałaś miły dzień wczoraj. A co do pracy, to zgadzam się z Michaliną, nie zawsze wszyscy się lubią i nie zawsze mamy wpływ na to, jak nas odbierają - myślę, że najlepiej będzie, jeśli dasz sobie np. tydzień na ostateczną decyzję, co zrobić - przez ten tydzień pracuj normalnie, nie zwracaj uwagi na ludzi, i zobaczysz jak się będą wobec Ciebie zachowywać i czy emocje opadną. Jeżeli uznasz, że ta praca kosztuje Cię za dużo nerwów, to oczywiście w każdej chwili możesz zrezygnować, ale wydaje mi się, że to by było pójście na rękę tym głupim babom, które tak się wobec Ciebie chamsko zachowały, i że one się tylko z tego ucieszą, a Ty się będziesz przejmować. Ale zawsze najważniejsze jest Twoje samopoczucie. Agata i jak u Ciebie? Widziałam dzisiaj w telewizji migawki z tych rozruchów, straszne... Mam nadzieję, że uda się to pokojowo opanować. Ja dzisiaj miałam nadspodziewanie dobry dzień. Obudziłam się w podłym nastroju, ale chłopak wyciągnął mnie na spacer, w sumie prawie 3 h i nie tylko nie miałam lęków, ale wręcz lepiej się poczułam. Pod koniec weszliśmy do takiego pasażu handlowego przy Tesco i tam jak oglądałam sukienki w jednym sklepie miałam moment, że poczułam się gorzej, ale starałam się nie zwracać na to uwagi i przeszło, tak że nawet sandałki w Deichmannie jeszcze kupiłam, i to mimo, że kiedy ja przymierzałam chłopak poszedł do innego sklepu zobaczyć koszule i nie miałam go nawet w zasięgu wzroku, był po drugiej stronie pasażu. Potem zaszliśmy jeszcze do niego na obiad i wróciłam do domu, też bez problemu. Nadal jestem smutna i zgaszona i bardzo nie chcę iść jutro do pracy, no ale przynajmniej myśli trochę mi się uspokoiły.

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Witam Dziewczyny ja znów chamsko o sobie przepraszam ale...sytuacja się w ogóle nie wycisza. W Polskiej telewizji bardzo mało mówią, dlatego jestem w kontakcie z tvn 24. Protesty rozlały się na cały kraj....dziś znów protestują u mnie w mieście ale policja zaczyna się robić coraz bardziej agresywna. Dziś nawet u mnie na osiedlu (a takie spokojne) był pwenien rodzaj protestu- ludzie wyszli świecili lampki w oknach, trąbiły klaksony, ludzie tłukli łyżkami w garnki wszedzię flagi. Trwało to jakieś pół godziny. My też wyszliśmy na nasz balkon bo powiem wam dziewczyny to by było bardzo długo opowiadać ale ja tych ludzi rozumiem i popieram. Mają o co walczyć. To jest dokładnie taka sytuacja jak myśmy za komuny walczyli dokładnie taka sama!! Jak ludzie na ulicach z milicja walczyli, umierali ale chcieli demokracji. I to Jula nie wiąże się z tym, że tu jest kraj islamski (zresztą za Ataturka kraj został odzielony od religii i obecnie jest krajem świeckim) tylko tak się dzieje wszędzie gdzie człowieka wolność jest ugniatana, tak było u nas. I ja to rozumiem ale z drugiej strony Boże...dziewczyny myślałam że w końcu nam się tu ułoży, że się ustabilizujemy a teraz nie wiem czy za tydzień, dwa nie trzeba będzie stąd uciekać. Coraz lepiej radziłam sobie z lękami a teraz nie wiem czy chce jutro jechać do szkoły a jeśli tak to na pewno pojadę z mężem bo w tej dzielnicy teraz są protesty i wyglądają bardzo niebezpiecznie i nie wiem czy chce tam jutro iść...... :(

Odnośnik do komentarza

Ja Agatka mam TVN 24 prawie non stop włączony, nie wiedziałam,że Ty im informacji dostarczasz. Ale wiesz mimo wszystko tu się dużo o tym mówi, pewnie dlatego, że jak Julka pisała, w krajach arabskich takich wystąpień jest i było sporo, ale Turcja to był taki kurort raczej, spokojny, piękne plaże. Niewielu kojarzyło go z takimi obrazkami, bo jednak kraj się zmienił. A tu znów jak Julka, premier chce powrotu do pewnej formy radykalizmu, która już młodzieży nie bardzo pasuje. A nie możecie Agata pojechać do Twoich rodziców? Oni się stęsknili, a Wy będziecie mogli trochę przeczkać ten gorący czas? Julka myślę jak Ania, w pracy różnie bywa, jak sama mówisz nie trzeba się kochać. Ale takie zachowanie Twoich podwładnych jest nie do przyjęcia. A ta Twoja koleżanka, ich szefowa na urlopie jakoś nie próbuje zainterweniować? Ale dobrze,że mieliście miłą uroczystość. Aniu fajnie,że miałaś udany dzień, tym bardziej po stracie ukochanego zwierzaczka. Michalina fajnego masz męża, takie niespodzianki;) Weronika. Madzia co u Was? Wczoraj moi rodzice zaprosili córę do siebie, przyjechaliśmy, a rodzice,że idziemy do parku, potem na obiad i na lody. Myślałam,że u nich posiedzimy. Trochę mnie to zestrosowało, bo jak pisałam wiele razy brakuje mi spontaniczności. Ale dałam radę i dzień się udał;) Córa za godzinę ma do szkoły, odprowadzę ją i pójdę na jakieś zakupy. A i pochwalę się Wam,mam ucznia. Taki pan wyjeżdża za granicę i będę go 3 razy w tygodniu po 2 godziny uczyć,tylko przez czerwiec,ale się cieszę bo dawno nie zarobiłam sama pieniędzy na swoje przyjemności ;) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Przeczytałam Agata w pracy,że będziesz w TVN 24, ale niestety byłam w pracy i nie oglądałam. A pokazali Ciebie-niektórzy łączą się tam przez skype*a, czy tylko słychać Ciebie było? może jeszcze powtórzą :-) A wczoraj też miałam fajny dzień, pojechaliśmy do fajnej restauracji, Gesslerowa ją z 3 lata temu polecała, ale tłumy dalej są. No i jak pysznie. Do tego to wielkie ranczo, jest stadnina koni, więc dzieciaki były zachwycone. Potem podjechaliśmy na Starówkę po mrożony jogurt-moją miłość. Wiadomo, chodzę zestresowana bo atmosfera w pracy niezbyt miła, ale jakoś wytrwałam. Michalina romantyk z tego Twojego męża;) Asiu mi też czasami trudno być spontaniczną, ale ważne,że poszłaś i miło czas spędziłaś. I gratuluję z powodu ucznia, na pewno to nowe doświadczenie. Aniu też się cieszę,że mimo wszystko miałaś udany dzień;) pozdrawiam Was dziewczyny, pranie wzywa ;)

Odnośnik do komentarza

Hej Agata uważaj tam na siebie będę te wydarzenia obserwpwać trzmaj się. U mnie różnie był u mnie teraz chłopak na 6 dni. dziś pojechał do siebie a ja na egzaminy. Dzis zdałam na 5 : ) ale płakłam rano jak odjeżdżał pustro teraz mi jest. Dalej obawy są myślę że ten wyjazd robi się co raz bardziej realny. Byłam dziś na terapii , zadawał mi psycholog mnóstwo pytań ale wolę już te formę niż ciągłe wywnętrznanie się. Jeszcze ta pogoda, ciągle burze, nawałnice, nie dośc że z nasza chorobą boimy sie wyjść z domu to teraz czasem naprawdę strach. Pozdrawiam : )

Odnośnik do komentarza
Gość Anna1987

A ja niestety nie miałam okazji posłuchać Agaty, bo byłam w pracy :( Czytałam za to trochę o tych zamieszkach, podobno w Izmirze niewesoło... Poszłaś na kurs czy jednak zostałaś? No i może faktycznie dobrze by było na troszkę wpaść do Polski, odwiedzić rodziców? Choćby na tydzień, może się trochę uspokoi... Asiu takie spontaniczne wyjścia są dla nas szczególnie trudne, ale dałaś radę i to najważniejsze :) I gratuluję nowego zajęcia :) A jakiego języka uczysz? Julka super, że wypad do restauracji się udał i trochę się odprężyłaś. A jak w pracy? Jak się zachowywali ludzie? Weronka każdemu po wyjeździe kochanej osoby jest smutno, więc płacz to nic złego. Rozumiem, że Hiszpania już postanowiona? Ja dzisiaj miałam luksus, bo chłopak mnie zawiózł do pracy samochodem, zawsze dodatkowe 10 minut snu więcej i nie zmokłam, a rano dość mocno padało. W pracy też zupełnie ok, mimo że przyszły dwie nowe dziewczyny (jedna wróciła z macierzyńskiego, wcześniej była w innym dziale, druga jest zatrudniona czasowo żeby nas wspierać jako taki asystent) i trochę była dezorganizacja, one jeszcze nie mają komputerów i w sumie nie bardzo miały co robić, więc trzeba było ciągle im coś wymyślać. No ale zawsze jakieś wsparcie w trudnym czasie. Powrót też bez problemu, połowa drogi z koleżanką samochodem, niestety jak dojeżdżałyśmy na przystanek to akurat odjeżdżał mój autobus, ale weszłam sobie do Rossmanna na małe zakupy i szybko zleciał czas do następnego, jeszcze na fajną promocję się załapałam :) Dzisiaj już nic nie robię, tylko odpoczynek. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Mam nadzieję Weronika,że do wylotu będziesz silniejsza i naprawdę miło spędzisz tam czas;) Wczoraj niestety nie weszłam do internetu to nie wiedziałam,że Agata będzie w telewizji, oj szkoda. Aniu gratuluję udanego dnia;) Julka ależ dużo atrakcji jak na jeden dzień, super;) Asiu też nie lubię takich niespodzianek, ale chyba było miło?;) Agata a w ogóle to co słychać? Wczoraj widziałam w gazecie relację, i naprawdę nie wygląda to zbyt ciekawie... Byłam wczoraj z dziewczynami na kontroli, one lepiej,ale lekarka do mnie,że mam iść zbadać tarczycę, bo od razu widać,że mam nadczynność. I jednym z objawów jest właśnie nerwica, Aniu chyba Ty miałaś tutaj problem? Bierzesz jakieś leki? One pomagają uspokoić nerwy, jak się leczy tarczycę? Od jakiegoś czasu podejrzewałam się o tę przypadłość, bo mam chyba wszystkie objawy... Byłam dziś na zakupach, a potem wezmę córki na spacerek, o ile pogoda się nie popsuje.

Odnośnik do komentarza
Gość Anna1987

Michalinka tak, ja miałam problemy z tarczycą, najpierw w badaniach wyszła mi dość konkretna nadczynność, potem miałam objawy i nadczynności, i niedoczynności, a po 3 miesiącach hormony mi się uspokoiły i w tej chwili mam całkiem normalne wyniki. Mam tylko zdiagnozowane autoimmunologiczne zapalenie tarczycy, to takie zaburzenie, które się po prostu ma, i ono może powodować wahania hormonów, z nadczynności w niedoczynność, i w większości przypadków prowadzi do niedoczynności. Samego tego zaburzenia się jednak nie leczy, tylko jeśli wywoła niedoczynność. Ja nie brałam leków, endokrynolog zalecił mi po prostu prowadzić higieniczny tryb życia, czyli się wysypiać, dobrze, zdrowo jeść i unikać jodu (np. jakbym chciała brać jakieś multiwitaminy, to żeby nie zawierały jodu). Mi pomogło i odpukać jest lepiej, ale muszę co 3 miesiące badać krew i sprawdzać, czy nie robi się ta niedoczynność. Ale nadczynność Michalinko jak najbardziej jest powiązana z nerwicą i lękami, więc koniecznie zbadaj krew, z tego co wiem leki na nią pomagają przede wszystkim na te somatyczne objawy, np. kołatanie serca czy drżenie rąk, ale podejrzewam, że jak mijają te objawy to też człowiek staje się spokojniejszy.

Odnośnik do komentarza

Jak ja Michalina szukałam przyczyn swojego stanu to właśnie badali mi szczegółowo tarczycę. Jak Ania pisze, te objawy to właśnie wina nadczynności-szybkie męczenie, drżenie rąk,kołatanie serca, chudnięcie, nerwowość,bezsenność, lęki itp. Musisz kochana koniecznie się przebadać, są różne przyczyny nadczynności, a często właśnie po ciąży występuje. Oj, gdybym Agata wiedziała to bym oglądała, ale niestety nie było mnie w domu, choć potem jak robiłam obiad parę razy mówili o Turcji i pewnie Twoja wypowiedź gdzieś się pojawiła;) Julka, tyle słyszałam o tych mrożonych jogurtach, muszę spróbować;) A powiedz co to za restauracja? Bo my z mężem planujemy w lipcu wyjazd nad Bałtyk, i myślę,że Gdańsk odwiedzimy;) A ja jak wyszłam z córką na 8, to dopiero wróciłam. Wstałam, patrzę za okno i myślę-to będzie kiepski dzień, ale nie. Chodziłam po sklepach, weszłam do kawiarni, wypiłam latte, pospacerowałam, aż się zdziwiłam, bo rano miałam kiepskie samopoczucie ;) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość magda1991

Ale dzisiaj mam dzień do tyłka :( dawno nie wracałam tramwajami, w pracy tak się nakręciłam, że jak tylko stanęłam na centralnym czekając na tramwaj od razu poczułam się beznadziejnie, aż tak, że powiedziałam sobie, że nie ma bata, dzisiaj nie wsiądę:( i poszłam pieszo, też nie było najlepiej, ale wiadomo doszłam sobie spokojnie patrząc na jadące środkiem ulicy tramwaje ze strachem :/ nie wiem jakoś taki gorszy czas mam :( jak mi radzicie, odpocząć sobie kilka dni od tramwajów i wracać pieszo, czy na siłę wchodzić jutro?:(

Odnośnik do komentarza

Madziu czasem lepiej nie próbować na siłę. Zrób sobie dzień, czy dwa przerwy, albo wejdź z myślą-podjadę jeden przystanek, a jutro dwa. I Zobacz jak będziesz reagować. Asiu to jest w Otominie, w zasadzie to taka część Gdańska, tyle,że ukryta w lesie. Michalina koniecznie zrób badania, właśnie ta nadczynność ma wiele takich objawów, które mogą być brane za nerwicę... Weronika też mam nadzieję,że spokojnie dolecisz;) Aniu i jak tam w pracy? Agata co u Ciebie? A ja wczoraj jak wyszłam to najpierw praca, potem lekarz, potem biblioteka, latanie po sklepach, a jeszcze wieczorem poszłam z dziadkiem do kościoła. I powiem Wam,że byłam cały czas w środku, czułam się dobrze. I było tak zimno,że drzwi były zamknięte ;) chociaż wiem,że w tygodniu to tak mało ludzi chodzi,że można czuć się pewnie. A w pracy troszkę lepiej, przede wszystkim dlatego,że pomyślałam sobie to nie ja jestem tutaj nie w porządku. I trochę olewam tę dziewczynę. Nie reaguję na to co robi przeciwko mnie, licząc,że się znudzi. Oby to pomogło. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość Anna1987

Asiu gratuluję dobrego dnia wczoraj :) Magda ja też proponuję metodę małych kroczków, nie nastawiaj się, że pojedziesz tramwajem całą drogę, tylko że podjedziesz jeden przystanek i pójdziesz dalej pieszo - jak będziesz się dobrze czuła, to pojedziesz dalej. Nie skupiaj się na tym, że musisz wrócić tramwajem - może przez takie podejście lęk odpuści. I nie przejmuj się gorszym dniem, każda z nas je ma. I tak Cię podziwiam, że jak masz np. problem z lękiem w tramwaju, to jesteś w stanie normalnie pójść pieszo - ja jak mam lęk, to on nie zależy od miejsca, po prostu czuję się źle i marzę, żeby się położyć w domu do łóżka. Julka ależ byłaś aktywna! Podziwiam :) I uważam, że przyjęłaś najlepszą możliwą strategię w pracy. Ja wczoraj dzień ogólnie bez problemów lękowych, ale znów fizycznie czułam się średnio, mdliło mnie strasznie cały dzień i byłam bardzo senna. Pocieszam się jednak, że dwie dziewczyny od nas też czuły się wczoraj fatalnie, po jedną musiał przyjechać chłopak, tak jej się w głowie kręciło, więc to chyba coś z pogodą. No ale mimo to w pracy wytrzymałam i potem byłam jeszcze u chłopaka. Dzisiaj dojazd do pracy bez problemu, nawet przyjemnie, chociaż nadal nie czuję się całkiem normalnie. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Witam dziewczyny :) Fajnie Jula że słuchałaś, heh miło mi to słyszeć...ja swojego głosu nie słyszę tak jak inni więc tym bardziej :). Cieszę się Jula że tak do tego podeszłaś w pracy. Na prawdę super postawa no i siła w Tobie duża. Też myślę, że ignorowanie tej dziewczyny to najlepsza strategia. Robisz wszystko dobrze i to nie ty powinnaś czuć się żle. Aktywność Twoja jest wspaniała i zobacz tyle miałaś ostatnio stresów ta śmierć w waszej rodzinie, zła atmosfera w pracy a nerwica cicho siedzi, możesz być dumna bo to świadczy o ogromie pracy jaki wykonałaś :) Madziu dobrze wiesz, że ja jestem zwolenniczką metody krok po kroku i nic na siłę. Rób tak jak podpowiada Ci intuicja. Teraz jak patrze wstecz to widzę, że wiele rzeczy w chorobie robiłam też na intuicję i gdy jej słuchałam było lepiej. Aniu czasem takie dni w pogodzie się zdarzają, zwłaszcza, że słyszałam że u was jakieś burze, deszcze grady także nie dziwie się że można gorzej się czuć. Asiu gratuluje fajnie spędzonego dnia i nowego zajęcia. To Ci doda nowej energii te lekcje. Michalinko ja jak mi wyszły te problemy z okresem to robiąc badania też się okazało że coś tam z tarczycą idzie w złym kierunku. Na razie nie ma się czym martwić ale lekarz mówił że należy to obserwować. Także nie ma z tym żartów. A u nas dziewczyny po staremu....ale powiem wam do wszystkiego można się przyzwyczaić....Przyzwyczaiłam się powoli że rano i za dnia tak do 17 jest spokojnie można załatwiać swoje sprawy, potem lepiej siedzieć w domu. Ludzie cały czas protestują i wieczorami a zwłaszcza póżnymi godzinami to wystarczy spacerować a można dostać czymś w głowę. Ja się demonstrantów nie boję tylko policji. To są oszołomy walą ludzi czym popadnie i kogo popadnie. Ponoć wczoraj zginął mały chłopczyk który przechadzał się z tatą od policyjnego granata. Szkoda słów dziewczyny....Oczywiście obserwuję sytuację jeśli tylko zacznie być na prawdę na tyle nie fajnie że nie da się normalnie funkcjonować a zagrożenie będzie znaczne to przylecę na jakiś czas do Polski. Mój mąż się rozłożył z kręgosłupem-leży i bierze zastrzyki. Wczoraj już musiałam pojechać do szkoły i powiem wam płynęłam sama w jedną i drugą stronę. Wszędzie napisy na premiera, śmieci, czasem gdzieś z 3 policjantów się przechadzało obserwowało sytuację ale spokojnie. Ja też bez nerwów co mnie ucieszyło :). Bałam się, że te emocje na mnie jakoś mocno wpłyną ale funkcjonuje normalnie. Dziś siedzę w domu ale to z przyczyn niezależnych strajkuje dziś u nas komunikacja miejska i bez auta ciężko się gdzieś dostać...Tylko na małe zakupy się wybiorę w pobliżu żeby coś fajnego ugotować temu mojemu biedakowi :P. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Ale ma dzień.....egzamin nie poszedł mi za dobrze, wyniki w pon ale nie odp na 3 pytania także po mnie. Mam ogromne wachania nastroju, nie cieszy mnie nic. Mam mini ataki paniki często : uderzenie gorąca do głowy, ścisk w brzuchu trzęsę się z zimna. W środę mam jechać 2 h autobusem. Był taki czas że mi to nie przeszkadzało. Teraz znów jest tak samo ; / Dlaczego to ciągle wraca jak piłeczka ping-pongowa? ; / Nie umiem już sobie poradzić...

Odnośnik do komentarza

Weronika musisz po prostu to zaakceptować. wiem,że to trudne,ale innej drogi nie ma. Jak akceptujesz ataki lęku i te wszystkie emocje, powoli przestajesz zwracać na nie uwagę. Akceptacja to pierwszy i najważniejszy krok. Agata troszkę spokojniej u Was? Czytałam,że vice premier przeprosił za te wydarzenia, ale * główny* ani drgnie w swoim poglądach... Ważne,że u Was bardziej spokojnie. Aniu współczuję tych pogodowych dolegliwości, mam nadzieję,że już lepiej? Julka świetnie robisz z pracą:) No i tyle na raz robisz, aktywna z Ciebie istota;) Madziu myślę jak dziewczyny. Powoli, nic na siłę, to na pewno. Możesz na chwilę sobie odpuścić, potem wsiąść na 1, czy dwa przystanki, ale bez przymusu dobrego samopoczucia. Asiu też gratuluję aktywności ;) Wakacje na morzem, cudnie:) A ja poszłam dziś rano na drugi koniec miasta do laboratorium, pobrali mi krew, i po popołudniu odebrałam wyniki. TSH mam za mało, a T4 za dużo. Pani z laboratorium napisała-wskazana konsultacja, także będę musiał iść. Ale powiem Wam,że poszłam i wróciłam zupełnie na luzie;) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Jakoś spać nie mogłam dzisiaj, w nocy lało, może przez to? W każdym razie muszę dziś pojechać do teściów, jadę sama, więc pewne wyzwanie to jest. Ale wczoraj była u mnie siostra, i jak wyszłyśmy to mimo złej pogody po 4 godzinach wróciłyśmy. Poszłyśmy na miasto,do księgarni, do knajpki, jakoś tak zeszło, bez nerwów. ;) tak Michalina, chcemy jechać. Właśnie moja siostra z rodziną wynajęli w Sobieszewie domek, na dwa tygodnie, my podjedziemy na 5 dni, bo mąż znów ma dziwny urlop-dwa razy po 7 dni. A drugą część chcemy przeznaczyć na mały remont łazienki, córę wyślemy na działkę do dziadków, a potem jak w zeszłym roku wyskoczę z rodzicami na Mazury na tydzień. Taki urywany urlop, ale już się nie mogę doczekać, bo chcę się sprawdzić;) Michalina czyli musisz iść do endokrynologa, i to skonsultować. Koniecznie. Weronika no niestety jest jak Michalina mówi,. Póki traktujesz ataki jak wroga to one wracają. Nie obwiniaj się za te ataki paniki. Są to są, masz pełne prawo by czuć się przez nie gorzej. Nie wypieraj ich, bądź cierpliwa. Na razie mnóstwo energii wkładasz w walkę, a tu nie trzeba walczyć, trzeba się z tym pogodzić, pamiętać, to są po prostu objawy naszej choroby. Tak jak ktoś kicha, kaszle, czy ma złamaną nogę. To nie jest wstydliwe, i nie traktuj tak tego. Agata czyli spokojniej już w Izmirze? To dobrze, że mogłaś normalnie wyjść do szkoły, mam nadzieję,że już będzie tylko spokojniej. Aniu i jak samopoczucie? Madziu zgadzam się zupełnie z dziewczynami, spokojnie i powoli. Nie ma pośpiechu. Na pewno wybierzesz taką drogę powrotu by czuć się dobrze, czy to pieszo, czy tramwajem. Julka świetnie z tą pracą, też myślę,że taka metoda jest najlepsza;) I świetnie też z tym kościołem, silna z Ciebie kobieta;) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczyny;) Ostatnio u mnie tak zimno było, teraz na szczęście znowu pięknie. Tylko dziś dostałam okres, i nawet cieszę się,że nie muszę iść do pracy, bo pewnie nie dałabym rady. Wczoraj po pracy poleciałam na zakupy, spacer, i jeszcze do kosmetyczki wyskoczyłam. Na szczęście dziadek zaczął trochę lepiej się czuć, chodzi z nami na spacery, częściej bawi się dziećmi, ale mówi,że nie chce na razie sam mieszkać. Wiadomo, tam pusto, cicho, a z nami to może skupić się na czym innym, i nie musi tyle myśleć. Wracając od kosmetyczki spotkałam moją psycholog, powiedziała,że wcale się nie dziwi,że poszłam do tej pracy, jakoś czuła,że ruszę do przodu. A z kościołem to mi powiedziała,że to pewnie wynika z tego,że jak w żadnym innym miejscu spotkać tam można wszystkich sąsiadów na raz, i stąd może ten dyskomfort, ale jak mówi,mogę stać na zewnątrz, chodzić w soboty i nie ma problemu. A w pracy dziewczyny dużo lepiej, tamta dziewczyna przyszła mnie przeprosić,pewnie zdziwiło ją to,że nie uciekłam;) Asiu urlop na pewno Wam się uda;) Sobieszewo to takie spokojne miejsce, niby w mieście, a jednak na uboczu. Las, woda, cisza i spokój. Wypoczniesz;) Weronika zgadzam się z dziewczynami. Pozwól sobie na lęk, dopuść go nie,nie walcz. Skupiając się na walce tylko tracisz siły, i wzmagasz te złe odczucia. Wiem,że to trudne, ale im masz więcej akceptacji tym mniej zwracasz na to uwagi. Np drżą Tobie ręce-nie myśl, jakie to straszne, tylko powiedz to normalne, to nic groźnego, nic złego się nie stanie. Michalina gratuluję luzu;) No i idź po to skierowanie, na pewno lepiej się poczujesz jak zaczniesz to leczyć;) Agata co u Was słychać? Trochę się zaniepokoiłam bo wczoraj w Faktach mówili,że nocą było w Turcji bardzo niespokojnie.... Aniu i jak się czujesz? Mam nadzieję,że to tylko przez pogodę gorzej się czułaś. Madziu co u Ciebie? Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość Anna1987

Wczoraj napisałam taką długą wypowiedź i całkowicie mi ją wymazało, już nie chciało mi się drugi raz próbować. Agata i jak tam u Ciebie? Też widziałam materiał o kolejnych zamieszkach, mam nadzieję, że w Izmirze może trochę spokojniej... Weronika dziewczyny dobrze Ci radzą, nie trać energii na wypieranie tego lęku - jeśli będziesz próbowała ignorować te złe objawy, one naprawdę będą się pojawiać coraz rzadziej. Wyczekując, czy pojawi się lęk, powodujesz u siebie napięcie, a ono paradoksalnie przekształca się właśnie w napady paniki. Wiem że łatwo powiedzieć, ale każda z nas miewała (i część nadal miewa) takie ataki i każda dała radę wdrożyć tę zasadę w życie - Tobie też na pewno się uda. Michalinka koniecznie wybierz się do endokrynologa, wygląda na to, że faktycznie masz nadczynność. Mam nadzieję, że konsultacja z lekarzem pomoże Ci wrócić do zdrowia i przy okazji zaradzi Twoim nerwom :) Asiu ależ byłaś aktywna :) I zazdroszczę tak fajnie zaplanowanych wakacji:) Julka widzę, że u Ciebie sytuacja się poprawia, bardzo się cieszę, miło to słyszeć :) To zrozumiałe, że dziadek na razie nie chce mieszkać sam, ale dobrze, że zaczyna wracać do życia, jest na dobrej drodze. Widać, że go wspieracie. No i wspaniale, że ta dziewczyna od afery w pracy Cię przeprosiła, nie spodziewałam się, że to zrobi, a jednak :) Ja wczoraj miałam dość dobry dzień, trochę kręciło mi się w głowie i bolała głowa, ale u mnie teraz codziennie jest inna pogoda, oszaleć można - do środy było zimno i padało, potem zrobiło się duszno i parno, a wczoraj - 25 stopni, błękitne niebo i pełne słońce! Ale w pracy dałam radę, dojazd i powrót zupełnie bez problemu, na spotkaniu z szefem trochę gorzej się czułam, naszły jakieś złe mysli, ale powtarzałam sobie właśnie, że to tylko objaw choroby, że nic złego się nie dzieje i skupiłam się na słuchaniu szefa, pomogło. Po południu poszliśmy jeszcze z chłopakiem na prawie dwugodzinny spacer i tam czułam się już zupełnie normalnie, cieszyłam się pięknym dniem. Dzisiaj czeka mnie *próba* - po pracy wracam do domu na chwilkę, zjem obiad i jadę do miasta spotkać się z koleżanką. To nie jest bardzo daleko, muszę z domu dojść na tramwaj około 10 minut i potem 10 minut tramwajem i kolejne 10 do knajpki, ale to będzie moje pierwsze takie wyjście od początku choroby, więc jestem trochę podekscytowana, ale bez lęku. Mam nadzieję, że będzie ok. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam.;) Dziś przychodzi pan robić płot, a ja z córą i teściami wybywam na działeczkę, jutro mąż dojedzie. Mam nadzieję,że pogoda będzie fajna,bo ostatnio trochę zmarzłam, a i na sobotni wieczór planujemy sporego rodzinnego grilla... Wczoraj dojechałam sama i udanie, z powrotem już z mężem. Jakoś się przyzwyczaiłam do myśli,że taki gorszy dzień może nadejść, jestem gotowa;) Aniu to racja z tą pogodą, ciągle coś nowego, czasem mam wrażenie,że głowa mi odleci... Julka cieszę się,że zaczyna być lepiej. ;) A z tym kościołem to pewnie prawda, jakbym upadła, albo i wyszła w połowie to pewnie wszystkie sąsiadki by plotkowały, tak, pewnie to jakiś powód jest. A dziś odpoczywaj kochana, przyda Ci się;) Michalina nas nawet wyjście do czy to do lekarza, czy do sklepu bardzo cieszy;) Agatko, Madziu,Weroniko, co u Was? pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Witam dziewczyny, Tak was czytam i zazdroszczę...dziewczynki jak się docenia taki spokój jak go nie ma...wszystko jest względne...czasem będąc w Polsce wydawało mi się, że moje życie jest nudne...a dziś tęsknie za tą *nudą* spokojem. Tak bym chciała teraz jak Asia pisać, że na jutro mamy zaplanowanego grilla w ogródku rodzina, spokój, sielanka. Ja nie wiem czy jutro wieczorem a nawet w ciągu dnia będzie spokojnie czy nie...:/ Od tygodnia w niektórych rejonach w ogóle wieczorami nie bywam zresztą wieczorami nie bywam teraz...:/ w ciągu dnia żyjemy normalnie ale ciągle sprawdza się co się dzieje wiadomości itd. wieczorami i nocami masakra. Myślałam że już powoli przywyknęłam do tej sytuacji ale wczoraj wrócił premier znów ludzi podburzył swoja wypowiedzią i weekend znowu może być baaardzo gorący. Dzwonią do mnie często z tvn 24 w związku z tym a ja już zaczynam mieć trochę tego dość. Moi rodzice dziś wyjechali w góry w takie piękne miejsce w beskidy spotykają się tam na takim rodzinnym zjeżdżie. Dziś dzwonili opowiadali jakie krajobrazy, za chwilę wybierają się do takiej świetnej knajpki...też im tego spokoju zazdroszczę. Ehh.... Jula heh śmiać mi się chce z tej dziewczyny z Twojej pracy. Co to za niepoważna i niedojrzała osóbka...A ty wow na prawdę jesteś na prostej drodze z której chyba nic nie jest w stanie Cię sprowadzić. Tak Ci gratuluję panowania nad lękami, jesteś w tym mistrzynią. Asiu tak jak napisałam ZAZDROSZCZĘ tego ogródka, tego grilla. Spędzaj milo czas, relaksuj się. Wspaniale Aniu ty też jesteś bardzo dzielna będę trzymać kciuki żeby wszystko dziś z tym spotkaniem z koleżanką poszło tak, jak byś tego chciała :). Weronka pogadaj ze swoim psychologiem o tym że te napady lęku bardzo Cię męczą. Skupcie się na razie na technikach, które pozwolą Ci trochę nad tym zapanować. Dziewczyny oczywiście dobrze radzą ale przy silnych lękach bardzo ciężko jest *nie walczyć* bo człowiek nie raz myśli, że umiera. Przynajmniej mi było bardzo ciężko. Wiesz mi bardzo pomogła książka *Strach i paniczny lęk* Backera. Moim problemem na początku było to, że myślałam, że na prawdę umrę, uduszę się, stracę rozum itd. i te jego słowa sprawiły, że przestałam się bać tych objawów i to był pierwszy krok do przodu. On świetnie opisuje to, że lęk nawet bardzo silny nic nie jest nam w stanie zrobić. A tu link jakbyście chciały dzisiejszej mojej wypowiedzi posłuchać, co prawda zacinam się i zbyt pięknie nie jest ale :D... http://www.tvn24.pl/symbol-tureckiego-protestu-kim-jest-kobieta-w-czerwonej-sukience,331219,s.html Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witajcie... Od jakiegoś czasu wchodzę na Wasze posty, aby utwierdzić się w tym, że nie jestem sama ze swoim problemem, a mianowicie z depresją lękową. W obecnej chwili przechodzę drugi i to o wiele silniejszy jej nawrót. Za pierwszym razem została ona zdefiniowana jako agorafobia i byłam leczona Bioxetinem i Hydroxyzinum. W tej chwili jest znacznie gorzej... Czuje lęk przed wyjściem z domu, wejściem do sklepu, tłumem i wszelkiego rodzaju miejscami publicznymi do tego stopnia, że powoduje u mnie lęk napadowy. U mnie objawia się następująco: szybkie kołatanie serce co prowadzi do ciśnienia 170/100; zwłaszcza porannymi mdłościami; poceniem się; dygotanie całego ciała; brak równowagi; wrażenie omdlewania; uczucie oszołomienia (zaraz zemdleję).To te najgorsze, które przychodzą mi do głowy. Uprzedzam pytanie, czy zrobiłam sobie wyniki aby wykluczyć inne choroby. Tak zrobiłam i mam bardzo dobre. Nie mniej jednak nie potrafię sobie poradzić z tą nerwicą. Zawsze miałam opinię osoby opanowanej i pogodnej. Niestety czar prysł... Dla mnie najlepszym miejscem obecnie jest zacisze domowe, bo tam nie mam żadnych napadów paniki... Pomóżcie mi... W jaki sposób mogłabym poradzić sobie, a przynajmniej złagodzić objawy? Pozdrawiam Was serdecznie :)

Odnośnik do komentarza

Dorcia najważniejsze jest pójście do psychologa, psychologa ponieważ psychiatra jedynie da leki, ale tutaj kluczem jest terapia i nauczenie się jak radzić sobie z lękiem. Oczywiście leki są potrzebne, i na pewno jeżeli terapeuta uzna,że leczenie jest początkowo konieczne to trzeba je wziąć, ale trzeba też pamiętać, że leki tłumią lęki, a nie uczą jak sobie z nimi radzić. Zobacz nasza Julka, nauczyła się jak walczy się z tym lękiem, miałam gorszy moment w życiu, ale normalnie funkcjonuje, bo wie jak sobie z tym poradzić. I to jest właśnie nasz cel. Na szybko mogę polecić Ci książki które tutaj nam pomogły i Bakera, co Agata wyżej polecała i Oswoić lęk, Bemis/Barrada, obie są w internecie do ściągnięcia. Powodzenia. Agata współczuję. Pamiętam jak przed wyjazdem mówiłaś,że ten region gdzie jedziecie to spokojne i piękne miejsce,a tu proszę, parę złych decyzji władz i wszystko się posypało. Mam nadzieję,że jednak będzie spokojniej. Asiu miłego weekendu ;) Aniu mam nadzieję,że spotkanie się udało ? Julka to super,że tak w pracy się ułożyło! ;) a ja byłam z rana wczoraj u lekarza, po to skierowanie, niby mi dała, ale jak dzwoniłam to pani mi powiedziała,że na październik najszybciej. W zasadzie to już córy chodzą prywatnie do przychodni, jak ja jeszcze zacznę to chyba kredyt będziemy musieli brać na wizyty u lekarzy... Ale wczoraj byliśmy na ślubie mojej koleżanki, tak dziwnie, bo wczoraj był kościelny, i obiad dla rodziny, a dziś robią dla przyjaciół imprezę -wesele na działce. W zasadzie to się nie dziwię, ona w ciąży, mają inne wydatki. W kościele byliśmy z córkami, to miałam pretekst by z nimi chodzić, a to po kościele,a to przed. Także nie zauważyłam jak zleciało. A dziś idziemy na 17 do nich, to niedaleko, więc liczę,że będzie spokojnie ;)

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×