Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Napady paniczno lękowe z agorafobią


Gość MAJA

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Anna1987

Cześć dziewczyny, Ja tylko na momencik, bo jestem w pracy. Fajnie, że jesteście takie aktywne, miło to czytać :) Ja w sobotę byłam u znajomych, do których pojechaliśmy z chłopakiem autobusem i trochę się denerwowałam w drodze do nich, ale u nich i z powrotem było super :) W niedzielę nie wychodziłam, bo pracowałam w domu, ale wczoraj udało się zmierzyć z pójściem do biblioteki po pracy - mam tam jakieś 15 minut w jedną stronę pieszo, po drodze przejście podziemne i ruchliwe skrzyżowanie i było ok, spokojnie załatwiłam to co miałam, wybrałam nowe książki i poszłam do domu. Także mały sukces :) Chyba faktycznie to wszystko działa tak jak huśtawka na początku - są dni okropne i dni zupełnie normalne. Dzisiaj kolejna wizyta u psychologa, a jutro fryzjer - to wyzwanie, bo idę na farbę i cięcie, co trwa zwykle koło 2 h, ale fryzjerkę znam od lat i świetnie mi się z nią gada, a w dodatku to 5 min drogi ode mnie. Agata inspirująca ta książka, muszę poszukać jej następnym razem w księgarni albo właśnie w bibliotece - różne perełki zdarza się tam znaleźć :)

Odnośnik do komentarza
Gość magda1991

U mnie raczej ten tydzień mija leniwie... praca, dom, sen, praca, dom, sen i tak dalej... Także nie mam Wam co nowego napisać, co u mnie, bo tak naprawdę nic się nie dzieje... ale cieszę się z Waszych sukcesów, miło to czytać :) buziaki, napiszę jak będę miała wenę :)

Odnośnik do komentarza

Ciekawe porady-dzięki Agatka, na pewno przepiszę:) To co wyjeżdżacie kochana? Aniu gratuluję wyjścia:) Ja dziś byłam u fryzjerki, wiecie źle nie było,tylko ja taka senna, podenerwowana, ledwo doczłapałam się do domu. no,ale zaliczam wyjście do sukcesu. Kiedyś w takim stanie nie wyszłabym z domu,bo i tu tysiąc chorób mnie dotyka, a tak wiem,że to osłabienie i tyle:) Michalina racja, codziennie wychodź, choć na te małe zakupy:) Julka i jak na zimowym spacerze było? Oj, trzecie piętro, mnie to by przeraziło lekko, nieznany urząd i jak nic karzą maszerować do góry:) Madziu czasem dobrze jak nic złego się nie dzieje, i nawet tak troszkę nudno:) A ja oglądałam wczoraj z mężem Poradnik Pozytywnego Myślenia, w sam raz a poprawę nastroju, plus człowiek z problemami, który chce je pokonać-w sam raz coś dla nas:)

Odnośnik do komentarza

Asiu ważne,że wychodzisz ;) A urząd wiesz, już nie chce mi się tam chodzić,ale cóż jak trzeba to trzeba:) Michalina i co z córeczką? Agata jak zwykle daje tonę porad-dzięki, też zapiszę do mojego notesu,zawsze się przyda coś więcej:) I jak Asia się zapytam-decyzja o wyjeździe podjęta? Ania niestety taka huśtawka się zdarza,ale ale cierpliwości, to się unormuje:) Madziu też uważam,że czasem lepiej jak mamy spokój:) A ja jadę do rodziców, na szczęście mąż mnie podwiezie, bo u nas od wczoraj bez przerwy śnieg sypie i nie chciałoby mi z wózkiem pedałować 25 minut przez pola na przystanek. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Witam was dziewczyny :) Tak dziewczyny decyzja podjęta....Nie jest to Japonia. Wiecie mój mąż zna dobrze Japońskie realia, ja tam z nim troche byłam i powiem wam Japonia to niesamowity kraj, niezwykły świat wspaniały na wyprawę ale nie na życie. Życie tam to przede wszystkim praca, praca i jeszcze raz praca. Mąż kiedyś tam pracował zanim przyjechał do Polski więc wspomina to jako kosmar standardem jest praca do póżnych godzin nocnych np. zaczynasz 8.00 rano kończysz 2.00 w nocy, na życie rodzinne tam czasu po prostu nie ma. Ja po Japońsku nie mówie tylko takie podstawy, a gdybym chciała się zabrać za ten jezyk to ze wzgledu na jego trudność zajmie mi to kilka lat. Pracy dla siebie nie bardzo tam widze a jak się zaczna dzieci to co? Ja bede siedziec z nimi non stop w domu bez rodziny znajomych a maz wiecznie nieobecny...sorry ale odpada, mój mąż też twierdzi że powrót do takich realiów już średnio mu pasuje. Kiedyś tym był zachwycony ale teraz docenia inne rzeczy. Poza tym to jest bardzo drogi kraj, zarabiasz dużo ale też bardzo dużo wydajesz. Zostały więc inne możliwości, mąż dostał jakieś propozycje z Niemiec ale Niemcy też dla mnie odpadają bo nie znam języka nic a poza tym nie znoszę ich kultury i sposobu życia. Poza tym modne tam ogromnie wychowywanie bezstresowe dzieci jest nie dla mnie. Były też jakieś propozycje Anglii no to tu już prędzej, język mam opanowany, spora Polonia ale ta propozycja jest bardzo niepewna. Mieliśmy też jeszcze inną propozycje, mąż ma połowe rodziny w tureckim Izmirze i dużo znajomych ja też znam tam sporo ludzi dużo Polek. Język znam w stopniu podstawowym i nie jest tak ciężki do nauki. Kultura bardzo mi odpowiada- mówię o otwartości, rodzinności itp. Klimat, kolory, kuchnia jest wspaniała. Poza tym chyba pasuje do tego świata a przynajmniej będziemy mieć jakiś zyczliwych nam ludzi już na start. Żeby dać wam jakieś wyobrażenie o mieście do którego się przenosimy wrzucam linka http://www.google.pl/search?q=izmir&hl=pl&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ei=5dYkUduNIondswb-nYCoCQ&ved=0CEIQsAQ&biw=1366&bih=659 - tu troszke zdjęć http://www.izmir.com/ tu różne informacje wrzucam bo dla wielu osób Turcja to kraj biedy i kebabów. Chciałam pokazać wam nieco od innej strony. Ehh a tak na co dzień to jest ok dziś byłam u kosmetyczki, musiałam jeszcze coś załatwić a teraz siedze w domu bo pogoda jest paskudna u nas zimno sypie non stop do tego wiatr ciężko kawałek przejśc Michalinko przykro mi z powodu córeczki może dlatego wcześniej taka marudna była nie nawet z zazdrości tylko z tego ucha. Musi być to nieprzyjemne, ile potrwa leczenie? Pozdrawiam dziewczyny

Odnośnik do komentarza
Gość magda1991

Agata, strasznie Ci zazdroszczę z jednej strony, a z drugiej jestem jakoś tak emocjonalnie związana z Polską i nawet gdybym nie miała lęków nie chciałabym stąd wyjeżdżać. To trochę egoistyczne, bo nie patrzę na to co mówi mój chłopak, on chciałby wyjechać chociażby do pracy gdzieś za granicę, a ja... za żadne skarby. Wole zarabiać grosze, niż wyjechać. Nie wiem dlaczego jestem tak negatywnie nastawiona do wszelkich wyjazdów poza Polskę. Może to się kiedyś zmieni. U mnie po staremu. Pogoda nie nastraja, na dodatek czekam na wypłatę od poniedziałku, szef chyba robi sobie żarty. Kiedyś płacił do 15stego najpóźniej, teraz jest dobrze, jak wypłata wpłynie koło 20stego... Mam upatrzoną torebkę i koszulę, a od poniedziałku zawiedziona po pracy wracam do domu, bo nie mogę kupić, wiecie... życie studenta od wypłaty do wypłaty. Siedzę sobie sama, mój poszedł na trening. Codziennie wstaję 5:30 i od 2-3 dni jestem okropnie zmęczona dosłownie cały dzień :/ na szczęście jeszcze tylko jutro, piątek na 10ta, sobota na 7 znów a potem dwa dni wolnego ... i wyjazd do rodziców :) Jutro może pójdziemy do kina... wiecie, za żadne skarby nie poszłabym do kina na ostatnim piętrze galerii handlowej... boli mnie to :/ pozdrawiam miłego wieczorku

Odnośnik do komentarza

Ja jak Madzia Agata strasznie Ci zazdroszczę takich warunków do życia. Piękne miejsce:) Ja po paru latach za granicą już bym się nie ruszyła,ale wiesz my tam bez rodziny byliśmy, a dla córki jednak obecność dziadków i kuzynów jest bardzo ważna. Ale skoro macie tam rodzinę ,plus to co za oknem to Wam już zazdroszczę. Agata uważaj, bo tam jakiś zjazd fobiczek zrobimy:) Michalina szkoda małej, moja kiedyś miała 3 razy w ciągu zapalenie ucha, kiepska sprawa. Ale spokojnie, jak lekarz ją obejrzał na pewno wiecie co robić:) A mąż jutro jedzie z teściami na pogrzeb. Trochę mi smutno bo wróci w niedzielę...- pogrzeb w sobotę,ale na 9 rano, a oni muszą w góry jechać, czyli od nas prawie cała Polska. Nie zostałam sama na tyle dni, moja mama teraz u siostry jest, chyba tatę zaproszę do towarzystwa na jakiś obiad, nie lubię tak sama siedzieć...

Odnośnik do komentarza

Ja jak Asia uważam Agata,że miejsce jest bajeczne:0 Naprawdę,jak się wyleczymy to wszystkie Ciebie tam odwiedzimy:) Moja kuzynka studiuje japonistykę. Język rzeczywiście bardzo trudny do nauczenia. Jak była tam teraz w wakacje, to była oczarowana-jako turystka. Natomiast jakby miała tam mieszkać, czy studiować nie zdecydowałaby się. Choć ludzie są wyjątkowo mili i życzliwi, to spędzanie całego dnia w pracy jest już przesadą. Asiu też nie lubię sama siedzieć. Mam to szczęście,że dwa domy dalej moi dziadkowie mieszkają,więc zawsze ktoś obok jest do pogadania. Ale dasz radę, to tylko 4 dni:) Julka i co tam słychać w śnieżnym Gdańsku? Madziu musisz trochę więcej odpoczywać, wiem,że to może wydawać się niemożliwe,ale kiedy jesteśmy zmęczeni i zestresowani lęki nas częściej atakują. A u mnie nijako. Mała ma na tydzień antybiotyk, lekarka powiedziała,że to od przeziębienia, bo miała naprawdę mocny katar. W każdym razie po lekach padła, i jak zasnęła wczoraj o 20 to śpi do tej pory, a to się nie zdarza tak często;) Byłam dziś na zakupach i chciałam iść do dużego marketu-bo wczoraj tam byłam. Ale jestem cały czas zmęczona, zestresowana, mąż ciągle w pracy, a ja dom, chore dziecko i w ogóle nie weszłam. Ale poszłam na spokojnie do mniejszych sklepów, i bez stresu. No cóż, widocznie mam gorszy dzień...

Odnośnik do komentarza
Gość Anna1987

Cześć dziewczyny! Agata - cudowne miejsce, sama kilka lat temu byłam na małej wyprawie w Turcji, tyle że akurat ja w Stambule i zakochałam się w tym kraju, wspaniała kultura, te kolory i jedzenie... Zazdroszczę, a jeśli jeszcze macie tam rodzinę i dodatkowo Ty chcesz się uczyć tego języka, no to w ogóle super. Michalinka - współczuję tego zapalenia ucha u małej, ja je przechodziłam jako dorosła i było okropnie, a co dopiero dla dziecka. Ale jeśli byłyście u lekarza, to na pewno szybko poradzicie sobie z tym problemem ;) A tym, że nie weszłaś do dużego sklepu się nie przejmuj - jak człowiek taki zestresowany i zmęczony, to i bez agorafobii może go czasami jakiś lęk czy zwyczajnie osłabienie dopaść. Asiu ja mam odwrotnie - lubię posiedzieć czasami sama (choć może faktycznie nie 4 dni), ale prawie nigdy nie mam takiej okazji - mieszkamy w sumie w 5 osób, z czego dwoje studentów (brat i siostra), więc często są w domu np. przed południem, a po południu przychodzą też rodzice i chwilami można oszaleć od nadmiaru ludzi. Magda - spokojnie, na kino w galerii handlowej przyjdzie czas :) Chociaż powiem szczerze, że osobiście wolę małe kina, nie przepadałam nigdy za multipleksami, tym zapachem popcornu i tłumem na sali. I koniecznie znajdź czas na odpoczynek - lęki naprawdę się nasilają, jak człowiek jest taki zmęczony. Ja we wtorek znów byłam u psychologa, wrażenia podobne jak po pierwszej wizycie - miła pogawędka, omawianie moich ostatnich sukcesów i porażek w wychodzeniu z domu, trochę o tym, skąd się bierze lęk, no ale szału nie ma. Sama nie wiem, czego w sumie oczekuję po tych wizytach... Za to wczoraj zaliczyłam mały sukces w postaci 2,5-godzinnej wizyty u fryzjera zaraz po pracy - było bardzo sympatycznie i poza może 5 minutami wahania pod koniec wizyty, jak już miałam się zbierać do domu nie bałam się. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Aniu terapia ma Ci pomóc /uświadomić sobie co jest przyczyną lęków, * opracować* je i nauczyć się żyć na co dzień z lękiem. A może powiedz psychologowi,czego oczekujesz i jaką masz wizję tych spotkań. W końcu płacisz to możesz powiedzieć-akurat psychologowi można powiedzieć wszystko:) Agata jak Wam zazdroszczę. Naprawdę, tam Ciebie odwiedzimy i będziemy odpoczywać na tych pięknych plażach:) Oglądałam wczoraj z mężem-Niemożliwe, miałaś racje,te sceny tsunami bardzo realistyczne, aż człowiek się zaczynał bać... Michalina szkoda małej,oby szybko przeszło. A takie dni kochana się zdarzają,jedyna metoda-regularne wychodzenie i próby. Będzie dobrze:) Asia też nie lubię sama zostać w domu,ale szybko zleci. No i możesz zrobić coś tylko dla siebie:) Madziu na kino i przyjdzie czas.Naprawdę to da się opanować,ale trzeba mieć w sobie dużo cierpliwości. A ja wczoraj byłam u rodziców , dziś przyjechała koleżanka, łaziłyśmy po mieście i miałam takie momenty-jestem na głównej ulicy, wokół dużo ludzi, muszę się bać. Aż sama się zdziwiłam,że to wrażenia na mnie nie robi. Jakbym się przyzwyczaiła do tego lęku . Ale zaraz staram się odrzucać te myśli i zajmuję umysł czymś innym:) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Ja na chwileczkę. Dziewczyna musiałam jechać do sądu-wiecie, ostatnio finalizujemy sprawy spadkowe z mieszkaniem i musiałam sporo czasu spędzić w urzędach. Nie chciałam jechać, wiedziałam,że mąż nie będzie czekał przed, że w razie czego mi nie pomoże. I wyszłam z domu z myślą-nie dam rady. Ale wiecie, był autobus, wsiadłam i na luzie te 3 przystanki przejechałam. W sądzie było gorzej, tłum ludzi, dostałam daleki numerek i byłam bliska dezercji,ale pomyślałam-załatwię to na przekór nerwicy. Więc wysiedziałam-choć serce waliło jak oszalałe. Wróciłam jednak zupełnie spokojnie:) Tyle,że teraz znów czuję się wypompowana z energii, jakbym ziemię zamarzniętą kopała;) Julka wiesz,że ja no wychodzę ze sklepu i też jestem zdziwiona,że lęku nie było, ja tu czekam by przetestować różne strategie, a on mnie olewa. Ale dziś jak przyszedł,też go olałam-wiedziałam,że to tylko lęk, i im mniej będę się nim przejmować, tym szybciej zniknie i zniknął:) Aniu też radzę porozmawiać z psychologiem o oczekiwaniach. Moja na początku przedstawiła mi plan pracy-że tak to nazwę i wiedziałam co będziemy robić. Michalina jak Julka pisze-trzeba po prostu próbować i cierpliwie czekać. Robisz postępy, i na pewno niedługo znikną te wahania:) pozdrawiam Was kochani

Odnośnik do komentarza
Gość magda1991

Joasia, Julka, Ania-gratuluję :)Widzę, że idzie Wam świetnie, że umiecie sobie poradzić z tym głupim lękiem jaki czasem nas spotyka... I oby tak dalej:) ja tylko na chwilę,bo jestem w pracy... oczywiście jak zwykle nudzę się trochę;) jutro od razu po pracy idę na busa i jadę do rodzinnego miasta na dwa dni:)tam się całkowicie odstresuję, już nie mogę się doczekać. no i wolne od pracy, tego mi trzeba...:) oby więcej takich dni kiedy udaje nam się pokonać te lęki!!:)życzę i Wam i sobie;) buziaki:)

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Cześć dziewczyny :) Na początku chciałam wam bardzo podziękować za waszą reakcje na moją decyzje o wyjeżdzie i to akurat do tego kraju. Wiecie częściej spotykam się na żywo z reakcjami: po co do tych turasów jechać? gdzie?do turcji? a po co tam? a nie boisz się? itp. itd. już mi to uszami wychodzi i czasem aż boje się mówić a tu usłyszałam tyle miłych słów o tym że rodzina, że piękne miejsce, że może to wzbudzać zazdrość, Ania pisała o tym że również podoba jej się kraj klimat kolory oj doładowałyście mnie taką pozytywną energią, że nawet nie zdajecie sobie sprawy :). Z największą przyjemnością w związku z tym będę wam opisywać moją przeprowadzke i pierwsze kroki tam :) I to co piszecie dziewczyny jak tylko się tam zaklimatyzujemy, zaadaptujemy to ja was z ogromną radością wszystkie zapraszam :). I mówie o tym całkowicie poważnie!! W Imirze jest morze ale to przede wszystkim ogromne miasto ale pół godziny drogi od Izmiru rodzina męża ma letniskowy domek w miejscowości Foca tam są przepiękne plaże i prawie nie ma turystów i nie ma problemu żeby przyjąć gości na miłe wakacje :). Oj a taki zjazd fobiczek to by było coś bo trzeba wsiąść do samolotu, przylecieć i nowy kraj taka wyprawa :) A wracając do codzienności Asiu gratuluje załatwienia spraw. Wiesz co jest najważniejsze? To, że zdobyłaś się na odwagę podjęcia tego kroku. Zrobiłaś to mimo lęku i dziś zrobiłaś kolejny krok ku zdrowiu i to baardzo ważny krok. Powinnaś jakoś uczcić ten sukces :) no i możesz być z siebie w pełni dumna. Jula ty masz już tą swobodę w byciu gdziekolwiek chcesz, fajnie że możesz zabrać wszędzie koleżanke bez zważania na lęk. To jest wspaniały poziom kiedy już nie boisz się lęku, kiedy przywykłaś do tego i robisz swoje. Aniu zgadzam się w pełni z Julą powiedz jej czego oczekujesz co chcesz osiągnąć na tych sesjach psycholog jest dla Ciebie a nie ty dla niego. Możesz jej powiedzieć, że wiele z tych metod znasz i dasz radę zastosować je sama a chcesz pracowac nad tym i nad tym...Pamiętaj tylko że nam się często na początku wydaje, że zaciśniemy zęby że jakoś to będzie, musimy z tym wygrać i na siłe robimy wiele rzeczy żeby tylko odzyskać nasz stan sprzed a to tylko takie zaleczanie, aby wyjść z tego całkowicie najlepiej pracować całościowo nad sobą nie tylko nad tym żeby przezwyciężyć lek ale też nad nabraniem pewności siebie, nauczeniem się asertywności, odpoczynku itp. itd. Lęk wydaje się być naszym głównym problemem ale tak naprawde lęk tylko sygnalizuje głębszy problem. Michalinko daj sobie troche czas. Nie cisnij na siłe, masz w końcu nerwowy okres więc daj też sobie odpoczynek, zwolnij. Nie musisz przecież robić nie wiadomo co codziennie. Daj sobie czas. Jak sytuacja się uspokoi to pójdziesz do przodu. W tej książce ostatnio przeczytałam świetne zdanie na takie gorsze czasy, złe dni * Gorsze samopoczucie oznacza, że przygotowujesz grunt pod lepsze samopoczucie* :) i tego się dziewczyny trzymajmy :) A ja wczoraj ćwiczyłam *chodzenie* może głupio to brzmi ale mój problem na moment obecny to samotne daleki oddalanie się od domu. Nie stanowia juz problemu zakupy, sklepy, nawet centra handlowe czy tez dlugie wycieczki ale głównie jak jestem z kimś nieważne z kim. Sama też wsiąde do autobusu coś załatwie wróce ale takie dalekie chodzeni ja mieszkam poza centrum no i np. moje ulubione sklepy są w centrum to powiem szczerze że to stanowi problem. Zawsze odywa się mój czarnowidz i mówi będziesz daleko nie masz auta, autobusem nie podjedziesz ( bo tam akurat nie mam żandego normalnego połączenia) mąż w pracy sama jestes co bedzie jak lek przyjdzie to za daleko sama nie idz. Ale wiem, że już nadszedł czas żeby pozbyć się już tego ostatniego hamulca. Więc tak wczoraj ćwiczyłam chodzenie :p. Ide, ide już kawałek jestem od domu spory cały czas mowe wewnetrzna ćwiczę ale w pewnym momencie czuje jak pierwsze symptomy lęku mimo wszystko się pojawiają. spróbowałam się na czymś skupić i patrze na blok koło którego przechodze i czytam stowarzyszenie mieszkaniowe AGORA jakoś mnie to tak rozśmieszyło że lęk mi puścił i w miejsce wynaczone doszłam na spokojnie :) Miłego dnia dziewczyny, dziś też poćwicze chodzenie :)

Odnośnik do komentarza

No Agata ja też poważnie mówiłam,że chętnie Ciebie tam odwiedzę:) I bardzo Wam kibicuję, choć pewnie mężowi będzie prościej,ale myślę,że z Twoją pozytywną energią to szybko się zaaklimatyzujesz i pięknie wpasujesz się w ten krajobraz. Nie wiem czemu,ale wyobrażam sobie Ciebie jako właśnie bardzo roześmianą i kolorową osobę:) A i właśnie tymi próbami i ćwiczeniami, to niedługo dojdziesz do takiego stanu,że sama będziesz szła gdzie tylko będziesz chciała:) Asiu gratuluję, ja bym pewnie uciekła,albo bez * obstawy* z domu bym nie wyszła:) Julka jak ja Tobie zazdroszczę, właśnie takiej swobody. Musisz być strasznie silną osobą:) Madziu udanego wyjazdu:) A dziś mąż ma wolne, i bardzo dobrze,bo właśnie potrzebuję oddechu, odpoczynku. Umówiłam się z koleżankami w kawiarni-sprawdzona grupa, sprawdzone miejsce. Mam nadzieję,że miło spędzę wieczór i może energia mi wróci? pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

!Cześć dziewczyny, zglądanie tutaj do was na forum*stało się dla mnie Niemalże nałogiem,nie wyobrażam sobie dnia bez was,czytając wasze wypowiedzi utożsamiam się z każdæ z WAs.ZAnim was poznałam myślałam,że to ze mną jest coś nie tak,ale teraz widzę że jest nas wiëcej z tym problemem**z którym da się żyć -choć jest ciēżko.Joasiu, doskonale Cię rozumiē jak masz przejść przez ulicë,nogi sië uginajæ a pasy się rozmywaja,!!strasze uczucie**ale wiecie co dziewczyny mam jedno pytanie do WAS,często piszemy że robi nam się słabo,ciemno w oczach...itd, ale czy któraś z WAS. Zemdlała w takiej sytuacji????czy tylko kończy siē na naszych urojeniach??? Proszē odpiszcie, jest to dla mnie ważne .Już od poniedziałku wracam do pracy po 2tygodniowym urlopie,mam lekki stres* mimo że lubiē swoja pracę,ale skorzystam z Waszych porad i zabiorę ze soba do torebki,-wodę, gumē....będę czuła się bezpieczniej*acha i jeszcze tabletki na uspokojenie, przepisane przez lekarza rodzinnego:-) :-) :-) jutro będę ogladała film ściagnięty,ten który któraś z WAS polecała**. Poradnik pozytywnego myślenia*** pewnie fajny:-) :-) u mnie znowu zima......oby do wiosny,cieplutko Was pozdrawiam, piszcie, piszcie,i dzielcie sië Waszymi poradami,pa

Odnośnik do komentarza

Mi Alis to się nigdy nie zdarzyło, to tylko takie przeczucie. Nogi się trzęsą, serce wali, brak tchu,ale nigdy mi się to nie zdarzyło... Pisz częściej Alis:) A film polecam:) Asiu gratuluję, świetnie sobie poradziłaś-najprościej jest uciec, a Ty proszę:) Agata kibicuję Ci naprawdę mocno, i jak dziewczyny wierzę w Ciebie:) I naprawdę jestem pod wrażeniem Waszej decyzji. Miejsce piękne, pogoda wspaniała, do tego te aromaty, kolory... Ach, już czuję się jak na wakacjach:) Michalina miłego wieczoru życzę:) Madziu odpocznij kochana:) A ja dziś z mężem i dziećmi pojechaliśmy na zakupy, te dzieci za szybko rosną. Niestety byliśmy w takim czasie,że w sklepach tłumy,i już chciałam wziąć byle co,byleby wyjść. Ale pooddychałam głęboko, powiedziałam sobie dasz radę i robiłam zakupy na spokojnie, a potem poszliśmy usiąść do kawiarni. W ogóle dziś wysprzątałam cały dom, upiekłam ciasteczka półfrancuskie z jabłkami, zrobiłam dwudaniowy obiad i jeszcze ogarnęłam stos dokumentów na to szkolenie. Marzę o odpoczynku....

Odnośnik do komentarza
Gość Anna1987

Alis ja też nie zemdlałam, choć nieraz wydawało mi się, że zaraz padnę - ze stresu mdleję jedynie przy pobraniu krwi. Tylko raz mam wrażenie, że było blisko - to było w galerii handlowej, dostałam dość silnego ataku i musiałam znaleźć jakąś ławkę, było też blisko telefonu na pogotowie, bo byłam przekonana, że zaraz będę leżeć na podłodze, bo już nie widziałam nic prawie i nogi mi się uginały - ale posiedziałam 5 minut, pooddychałam i wyszłam na powietrze. Ale od tamtej pory galerie handlowe i duże markety typu Tesco to dla mnie chyba największy stres, dlatego Julia gratuluję tych zakupów. Mam nadzieję, że już niedługo uda mi się wystawić na taką ekspozycję i że będzie dobrze, tym bardziej że muszę kupić buty na wiosnę. Małe markety już zaliczyłam i było ok. Magda - odpoczywaj, sama możliwość porządnego wyspania się czyni czasem cuda. Ja dzisiaj byłam tylko w pracy, co ciekawe dzisiaj lęki nie dopadły mnie w autobusie ani jak szłam pieszo, tylko... w toalecie. Mamy takie pojedyncze, zamykane na kluczyk łazienki, tak że naraz może korzystać tylko jedna osoba, one są małe i nie wiem dlaczego, ale chwycił mnie lęk, że jeśli tam zrobi mi się niedobrze i np. zasłabnę to nikogo nie będę mogła poprosić o pomoc, no i wstyd jakiego bym sobie narobiła... Oczywiście jak tylko zaczęłam o tym myśleć to zakręciło mi się w głowie i poczułam się słabo, więc prawie wybiegłam z tej łazienki, ale po chwili wróciłam, załatwiłam się i poszłam do swojego stanowiska. No ale trzeba być cierpliwym ;) Miłego weekendu!

Odnośnik do komentarza

A mnie córa obudziła chwilę po 2, i tak sobie marudziła... Teraz zasnęła, ale już druga wstała,więc ledwo żyję. Wczoraj miałam parę takich momentów w kawiarni,że myślałam-zaraz wrócę do domu,ale wtedy zaczynałam * wsteczne odliczanie* i jakoś dałam radę wytrwać, i nawet w dobrym humorze wróciłam do domu. Gratuluję Wam sukcesów i wyjść:) Alis ja też choć byłam bliska totalnemu * odjazdowi* jakoś nie padłam na ziemię. Trzeba pamiętać,że to tylko dzieje się w naszej głowie. Aniu wiesz,że ja na początku jak szłam do łazienki byłam pewna,że padnę i np lekarz zobaczy mnie bez ubrania,bo ja w wannie zemdleję... Nie wiem jak to zniknęło,ale zniknęło:) pozdrawiam, idę walczyć z moją Igą :)

Odnośnik do komentarza

Oj to córy Michalina nie pozwalają Ci się wyspać... Ja dziś wstałam o 3,bo chciałam, no dobrze musiałam obejrzeć kolejne odcinki Dr Hart. Taki prosty, sympatyczny i bezpretensjonalny serial-jeżeli chcecie się zrelaksować to polecam. Choć ostrzegam,że ten aktor, który gra Wade*a jest tak przystojny,że jak ja będziecie musiały wstawać w nocy :) Aż mnie mąż skarcił,żebym nie zapomniała,że jednak na razie z nim mieszkam:) Michalina bardzo dobrze,że nie wyszłaś, opanowałaś się i miło spędziłaś czas:) Alis ja też nie zemdlałam, chociaż setki razy miałam takie przeczucie, ba ile razy wydawało mi się,że zaraz umrę i do domu nie wrócę,ale kiedy wie jak już walczyć z paniką, te odczucia szybko znikają. Aniu mi też w łazience parę razy zdarzało się mieć * atak*-jak byłam gdzieś poza domem wariowałam,że się ośmieszę i ludzie pomyślą,że jestem wariatką... Madziu udanego weekendu:) Agata ja też Was podziwiam, i bardzo wspieram myślami, jestem pewna,że wspaniale sobie dacie radę. A co do tych samodzielnych wypadów, najgorzej się zmobilizować i pójść. Ja najpierw np jechałam sama busem,ale mąż jechał autem tą trasą i umawialiśmy się gdzieś np w kawiarni w centrum handlowym. Ja wiedziałam,że on mi w razie czego pomoże, ale powiem Ci,że po 2 razach pojechałam sama spotkać się z koleżanką i nie czułam lęku. A dziś siedzimy w domu, ja będę się lenić, a mąż sprzątać w garażu:)

Odnośnik do komentarza

Witam,dzięki dziewczyny za Wasze odpowiedzi..., i znowu się umocniłam w tym, że w chwili ataku i paniki tym co się z nami dzieje , NIE ZEMDLEJEMY!!!!! bo przede wszystkim o to zawsze się martwię..,że robi mi się ciemno w oczach, nogi jak z waty, tracę kontrolę nad sobą i.bach, a jednak to można zapanować nad tym...suupppppper, ja też właśnie nigdy nie zemdlałam i byłam ciekawa jak to się kończy u Was ,to tylko nasza psychika, nie dajmy się!!!!!!!!!! raz lepiej raz gorzej, życzę Wam i sobie więcej tych lepszych dni niż tych gorszych, czy przy zmianie pogody np,, gdy wieje wiatr też tak strasznie boli Was głowa??? , bo ja raczej nie narzekam na ból głowy ,ale na zmiany pogodowe strasznie to odczuwam, miłego weekendu ;)))

Odnośnik do komentarza
Gość truskawka86

Witam dziewczyny, bardzo sie ciesze ze znalazlam to forum:) juz dawno szukalam miejsca gdzie moge poromawiac poszukac rad i przede wszystim zrozumienia i chyba znalazlam:) ja na nerwice cierpie od ok 7 lat... od dwoch lat chodze na psychoterapie, jestem zadowolona bo duzo sie o sobie dowiaduje, wiem gdzie tkwi przyczyna mojej nerwicy ale jeszcze nie potrafie jej pokonac, zreszta przyczyn tak naprawde jest kilka no i ciezko to sobie poukladac ale ogolnie wiem gdzie tkwi moj problem... tez boje sie wychodzicz domu choc wychodze ale kazde wyjscie jest dla mnie trudne... juz dzien wczesniej mam lek przez lekiem ze znow mnie dopadnie i nie dam rady nic zrobic. Ale najgorsze jest to ze mam olbrzymi lek przed podrozowaniem i zabieram tym przyjemnosc korzystania z tego mojemu mezowi i dziecku:( w tym roku w koncu chcemy jechac nad morze a ja jestem przerazona!!! wczoraj bylam na aerobiku z kolezanka pierwszy raz i oczywiscie zlapal mnie lek i wieczorem to ledwo zasnelam i za tydzien znow ide i jestem przerazona juz teraz ze znow mnie to zlapie.... narazie tyle mam nadzieje ze bede mogla uczestniczyc w codziennych dyskusjach:) buziaki

Odnośnik do komentarza
Gość truskawka86

A co do omdlen tez duzoooo razy mialam wrazenie ze zaraz zemdleje ale pfu pfu nigdy nie zemdlalam... kilka razy mialam uderzenia goraca ze cale cialo mialam spocone ale to zawsze w nocy mnie lapalu w ciagu dnia raczej nie. I nie wiem czy jakby mnie to zlapalo w dzien czy bym nie zemdlala... dla mnie najgorsze jest to ze sie za bardzo wczuwam w swoje cialo wczoraj np czulam goraco na policzkach podczas aerobiku i juz sobie wkrecilam ze moze cisnienie mi skacze i panika nogi jak z waty myslalam ze padne na tej sali ale na szczescie jakos sobie poradzilam no ale strach przed nastepnmi zajeciami jest ogromny. Ja biore w czasie lekow tabletki ziolowe uspokajajace...

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich, i * stare* towarzystwo, i nowe osoby. :) A ja dziś miałam w nocy wrażenie,że padnę na zawał. Właśnie boję się zostawać sama w domu,bo my w samym centrum miasta, na takim niskim parterze mieszkamy,że jak młodzi wracają z imprezy to bawią się pod naszymi oknami. No i słyszę huk, budzę się przerażona, i bałam się podejść do okna... Już po policję chciałam dzwonić, a to * na szczęście* tylko szybę sąsiadowi w aucie stłukli,ale długo potem dojść do siebie nie mogłam, ręce mi się trzęsły, serce waliło... Teraz czekam na tatę, wpadnie na obiad, a jutro na szczęście już mąż wraca... Alis ja miałam sercowe objawy-takie u mnie dominowały. Chodziłam od lekarzy do lekarzy, bo ciśnienie mi skakało, serce waliło, tchu nie mogłam złapać.... Ciągle byłam przekonana,że mam zawał. Ale na szczęście odkryto,że to nerwica i już się nie boję,że jestem umierająca non stop. Truskawka a chodzisz do psychologa? Wiesz mi kiedyś Julka poleciła od Dr Bacha takie pastylki na nerwy-do ssania, jak cukierki. Powiem Ci,że zawsze mam zapas w torebce, świetnie działają-sama ich obecność powoduje,że jestem spokojna, i nie muszę ich brać-na początku każde wyjście do sklepu to była 1 pastylka... Lęk przed lękiem? Znam to. Ale polecam i Alis i Truskawce książkę, jakieś 10 stron temu Lunatyczka dawała link do strony skąd można ją ściągnąć za darmo, tam są wspaniale opisane schematy działań w przypadku lęku i jak zachowywać się w kościele, sklepie czy aucie. Polecam poczytać, świetna, i bardzo pomocna lektura. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość Anna1987

Michalinka współczuję zarwanej nocki, mam nadzieję, że uda Ci się odespać. Bardzo dobrze, że zostałaś w tej kawiarni - każde takie przełamanie strachu i zrobienie nerwicy *na złość* to ogromny krok do przodu. Następnym razem jeśli w podobnej sytuacji złapie Cię lęk będziesz wiedziała, że już raz sobie poradziłaś - a to zawsze pomaga. Agata zgadzam się z Julią, że najgorzej jest się zmobilizować i pójść - ja sobie dodatkowo pomagam włączając muzykę w słuchawkach i w razie lęku koncentrując na piosenkach, które słyszę, na mnie to działa, choć oczywiście mam momenty niepewności, ale wiem, że siedząc w domu sobie nie pomogę, jedyne co można zrobić to wychodzić. Alis mam to samo przy zmianach pogody, zawsze na nie reagowałam bólem głowy albo ospałością i teraz też tak jest. Truskawko fajnie że do nas dołączyłaś, to forum naprawdę pomaga. Lęk przed lękiem to chyba norma przy naszej chorobie - myślę, że jest on gorszy niż te faktyczne lęki, które nas dopadają. Ja często mam go w niedzielę wieczorem, przed poniedziałkowym pójściem do pracy - no ale chodzić do niej muszę i powtarzam sobie jak mantrę, że w razie gdybym czuła się naprawdę źle zawsze mogę zadzwonić po taksówkę, choć unikam tego - i dlatego, ze to ucieczka od problemu, i ze względów finansowych. I jakoś daję radę :) Z aerobikiem miałam tak samo, byłam w styczniu 3 razy i za każdym razem w połowie ćwiczeń łapał mnie lęk, ale ja też ze względów zdrowotnych musiałam na razie zrezygnować z ćwiczeń, więc u mnie nałożyły się dwie rzeczy. A ja dziś w planach mały spacer po osiedlu z chłopakiem, a potem słodkie lenistwo u niego z herbatką i ciastkiem - taka nagroda po ciężkim tygodniu.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×