Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Napady paniczno lękowe z agorafobią


Gość MAJA

Rekomendowane odpowiedzi

Dzisiaj dałam radę- wizja ustnego egzaminu nie wywołała paniki i poszło jak najbardziej pozytywnie. Rano trochę panikowałam, ale jak już przyszło co do czego przełamałam się :D Wizyta u psychologa przebiegła bardzo pomyślnie- może mniej dla osób, które czekały na swoją kolej, bo trochę się za bardzo rozgadałam i moje spotkanie z godziny przerodziło się w prawie dwie.Muszę stwierdzić, że trafiłam na bardzo sympatyczną kobietę i moje obawy co do wizyty były nieuzasadnione :D Przy okazji rozwiązałam sobie 300 pytaniowy test osobowości- na początku wydawało mi się to trochę głupie jednak jakby się przyjrzeć głębiej ma to w sumie sens. Co do mojego nieszczęsnego przypadku, powiedziała że leki są mi niestety niezbędne, abym mogła normalnie funkcjonować zważając na moje przymusowe codzienne i dość dalekie wyjścia z domu, jednak nie jestem aż tak beznadziejnym przypadkiem bym musiała sięgać po SSRI, więc lżejsze leki powinny całkowicie mi wystarczać.

Odnośnik do komentarza

O tak, ja też takie wyjścia lepiej znosiłam,choć wiadomo nie zawsze można żyć z minuty na minutę,ale to krok do przodu Michalinka:) Asiu jak spacer,dodał zdrowia? Ja też dziś moje dzieciaki zabrałam na sanki, śniegu masa, lekki mróz,dzieci bardzo zadowolone i ja też :) Agata kolejne gratulacje. Wiemy co to znaczy * nie móc*, a potem cieszyć się każdym kroczkiem naprzód, choć u Ciebie to wielkie kroczyska:) Wiadomo uczucie lekkiego niepokoju pewnie jeszcze nie raz się pojawi,ale się cieszę,że dajemy dziewczyny radę :) A co do Agata za kurs? Wracając z tych sanek weszliśmy do paru sklepów, na luzie, choć ludzi sporo. Pozdrawiam Was dziewczyny:)

Odnośnik do komentarza

Czyli zostaniesz Lunatyczka na Promolanie? Dobrze,że trafiłaś na dobrego specjalistę, a długa rozmowa świadczy o tym,że masz do niego zaufanie:) Agata nie powiem znów zazdroszczę takich *wyczynów*. To dla mnie jeszcze za wysokie progi,ale staram się nadążyć za Wami:) Jula wczoraj też z córkami byłam na spacerze, tyle,że u nas nie ma aż tak dużo śniegu. Ale za to byłam w 3 sklepach i nie było lęków,aż się zdziwiłam. No, ale to wszystko w takiej odległości,że w razie czego spokojnie wrócę do domu. Ważne,że teraz wyjście na zakupy nie przyprawia mnie o zawał serca :) I jak Asiu zdrówko? pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Na obecną chwilę zostanę na Pramolanie, choć tego leku nie można brać dłużej niż 1-2 miesiące, więc mówiła że najlepiej będzie jak jeszcze raz pójdę do psychiatry, żeby wypisał mi jakiś lekki lek tego typu. Pramolan muszę powiedzieć, że naprawdę daje mi dużo, bo po tych tabletkach- fakt początkowo chce mi się spać jednak wyciszają mnie i dzięki nim jestem w stanie prawie bez lęku wyjść z domu. Moim drugim wspomagaczem są książki, które zakupiłam kilka dni temu Richarda Sterna *fobie* oraz J. Bemis, A. Barrada *Oswoić lęk* w pewnym stopniu pomogły mi znaleźć sposób na panowanie nad swoimi atakami paniki, oraz jak szybko się wyciszyć i nie zacząć wariować, więc gorąco polecam te lektury. Książki ogólnie są o wszystkim, jednak w dużym stopniu poświęcone są też naszej *dolegliwości*.

Odnośnik do komentarza

No to Lunatyczko masz kompleksowe wsparcie i musi Ci się udać:) Życzę Ci tego. A te książki kupić można normalnie w księgarniach,czy już raczej starsze są i na Allegro? Bo zawsze kolejne ciekawe pozycje są u mnie mile widziane. A ja miałam dziś bardzo ważną sprawę do załatwienia. Wyszłam z domu godzinę wcześniej, nie wiem chyba żeby wychodzić zdenerwowanie? Poszłam do 2 sklepów, kupiłam co nieco. I tak już chciałam wracać, wiadomo w głowie pełno myśli,ale w jednej chwili mówię sobie, raz się żyję, czas załatwić to co trzeba. Przejechałam pół miasta, załatwiłam, i byłam tak skoncentrowana,że mogłabym chyba na koniec świata pójść. wróciłam i godzinę musiałam odpoczywać, bo byłam zupełnie wyzuta z energii, tak jakbym kartofle kopała pół dnia, a ja tylko pojechałam do urzędu. Ale cieszę się,że to zrobiłam:) Agatka u Ciebie to jak zwykle moc pozytywnych zdarzeń, i dobrze Jula i Michalinka opisujcie swoje sukcesy, małe,duże,ale to cudownie motywuje,by właśnie się przełamać i zrobić to co trzeba:) Lecę coś szybko na obiad zrobić, przesyłam Wam dużo ciepła, bo dziś zimno:)

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczęta:) Miałam dziś spotkanie w urzędzie pracy, a u nas bardzo nowocześnie,zero kolejek,wszystko na ustaloną wcześniej godzinę. No i wychodzę z dziećmi, 1,5 km przez śnieg na przystanek,a tu znów rozkład nam zmienili i naliczyłam 6 kursów w ciągu dnia. No ja rozumiem,że u nas nowe osiedle, że ludzie w większości mają samochody,ale jak ktoś jak ja, nie ma to tak utknie, bo te kursy jak się szkoły jedzie i ze szkoły. Więc musiałam wziąć taksówkę, i szybko wszystko załatwiłam, Choć zła jestem, liczyłam na jazdę autobusem, a taksówka to dla mnie nie wyzwanie ;) ale ważne,że z tego urzędu nie uciekłam, a ludzi naprawdę sporo było, potem pochodziłam po sklepach, i czekałam aż mąż nas zawiezie z powrotem do ciepłego domku:) Lunatyczka właśnie o to chodziło, lekarz z automatu przepisał Ci za silny lek. Ważne,że nie musisz brać tak silnych środków, no i że wizyta się udała:) Asiu jestem z Ciebie dumna! Michalina z każdym dniem będzie coraz lepiej. Mi też się wydawało,że nie będę w stanie robić wielu rzeczy, a naprawdę one są w naszym zasięgu:) I jak tam Agatka, co słychać? pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Oj zdałam sobie sprawę, że wykazałam się olbrzymim brakiem kultury i się nie przedstawiłam. Na imię mi Sabina :) Co do psychiatry- owszem trochę poleciał po bandzie i mam wrażenie, że on ten jeen lek już automatycznie każdemu przepisuje nie wgłębiając się w problem, tym razem pójdę już do innego, bo co do niego mam dość mieszane uczucia. Asiu jesli chodzi o Sterna to kupiłam ją przez neta tak na pierwszy strzał, wydanie jest dość stare-2001 rok, ale koszta niewielkie, zapłaciłam za nią 15 zł, jednak spośród tych 2 pozycji zdecydowanie *Oswoić lęk* stawiam na pierwszym miejscu- tę zakupiłam w księgarni za 12 zł, wydanie również dość stare 2001r ale posiadam również wersję elektroniczną, więc jeśli lubisz czytać na komputerze bądź innym urządzeniu mogę się podzielić :) Julia również się cieszę z tej wizyty u psychologa, bo gdyby nie wasze podpowiedzi, nie wiem czy w ogóle bym się na to odważyła :)

Odnośnik do komentarza

Witam was dziewczyny tak porannie :) Asiu wiesz takie załatwianie urzędowych spraw jest stresujące nawet dla zupełnie normalnie funkcjonujących ludzi. Także brawo, że odważyłaś się, zmobilizowałaś i zrobiłaś to sama. A powiedz jechałaś tam i wracałaś autobusem? Jula po urzędach pracy więc pewnie idziecie do przodu z tym pomysłem na własny biznes? Super, ale jestem ciekawa co to i trzymam za Ciebie kciuki. Ważne, że chciałaś i byłaś gotowa na jazde autobusem. No i tak jak mówiłaś spokój w urzędzie a potem jeszcze sklepy, świetnie. Lunatyczka nie ma tu obowiązku podawania imion także nic się nie przejmuj :), tak czy siak bardzo mi miło :). Ciesze się, że wizyta u psychologa okazała się tak udana. Teraz na pewno wiesz już więcej no i jak zaczniesz terapie to uwierz na prawde wiele rzeczy się poukłada. A jest ta książka może na chomiku? Chyba odstraszyłam Karole od naszego forum...hmm nie chciałam ale kurcze nie mogę się zgodzić na wpieranie że agorafobie się leczy zawsze lekami. Część z nas już jest po lub w trakcie terapii także wiadomo może jesteśmy nieco w innym punkcie tej choroby ale uwierzcie ja też miałam mnóstwo takich momentów w mojej chorobie szczególnie na początku gdzie nic tylko brać psychotropy... U mnie wczoraj dzień spokojny, chodze prawie codziennie na ten wolontariat na kilka godzin, zawsze to dla mnie zajęcie, czuje się potrzebna no i dużo satysfakcji a też zbieram doświadczenie, w dzisiejszym czasach to ponoć cenne...Dziś też jakoś za godzinke się wybieram. Jula zrobiłąm wczoraj te babeczki i wyszły mi sto razy lepsze. Przede wszystkim robiłam tak jak mówiłaś zmieszałam tylko do połączenia składników i ani sekundy dłużej. Zakalca zero także dziękuje za cenne rady :) Miłego dnia wam życze

Odnośnik do komentarza

Tak Agata autobusem, chociaż trochę się wycwaniłam,bo pojechałam taką linią przyśpieszoną,co po drodze miała tylko 2 przystanki,więc ludzi mało,do tego pojechałam taką porą,że tylko parę osób w środku, więc zamiast 30,jechałam 12 minut i w komforcie, oczywiście zaraz przy kierowcy,co by w razie czego krzyczeć,że chcę wysiąść,ale byłam tak skoncentrowana na zadaniu,że nawet nie miałam czasu:) A dziś odpoczywam, siostra wpadnie na ploteczki, a w przyszłym tygodniu z córką jadę na 2-3 dni, do cioci na wieś. Niedaleko, jakieś 40 km,ale świeże powietrze,może to mnie wzmocni? Sabina ważne by mieć zaufanie do lekarza, skoro tamten potraktował Ciebie jak jedną z wielu,a nie indywidualnie to też bym zmieniała. W końcu musisz być pewna,że on tobie pomaga, to też ważna część terapii. Agata myślę,że Karolina jest teraz na początku walki z chorobą, i jest za bardzo skupiona na sobie. To znaczy ja to rozumiem, ale czasem warto nie tylko mówić, a posłuchać innych. A co do książki mogłabym na komputerze poczytać, choć wolę tradycyjne wersje,ale pewnie tak byłoby szybciej:) Julka Ty się rozwijasz:) Ja to walczę z sobą by wsiąść do busa, a Ty zła,że nie wsiadasz ;) Ale ważne,że wychodzisz z domu,masz chęci i energię do działania. pozdrawiam serdecznie:)

Odnośnik do komentarza

Witam nowe osobki!! Joasiu jak jade autobusem zachowuje sie identycznie, wchodze w pierwsze drzwii i siadam od razu za kierowca bo po a) moge od razu krzyczec zeby mnie wysadzil i b) nie widze tlumu ktory jest w autobusie za mna:D heheh Powiem Wam dziewczyny, ze przeprowadzilam sie z chlopakiem do kawalerki, nie jezdze juz ta trasa ktora wywolywala u mnie lek i czuje sie taka rozluzniona, ze masakra :) ostatnio sama autobusem pojechalam do Biedronki, ogromna,duzo ludzi i tez dalam rade. Najgorzej jest przy lodowce-bo jest najbardziej oddalona od wyjscia...hehe jeju jakby taki *zdrowy* ktos przeczytal te moje wypociny to by sie za glowe zlapal, ze ktos moze bac sie stac przy lodowce w biedronce bo jest za daleko od drzwii... no ale coz staramy sie to swinstwo pokonac raz jest lepiej raz gorzej. Aktualnie funkcjonuje jak najbardziej normalnie po przeprowadzce poczulam ogromna ulge... ale nadal mam w glowie perspektywe wakacji i to ze nie wsiade nawet na kilka godzin do pociagu.. a moj P. chce jechac na Krym a to az 20h jazdy ...pociagiem..o matko to nie dla mnie, nie ma mowy... samolot tez odpada... no nic :( moze kiedys ta szajba przejdzie...buziaczki

Odnośnik do komentarza

A u mnie dziś był spacer, pojechałam też z siostrą do Tesco. Co prawda szybkie zakupy, i nie zdążyłam się zdenerwować,ale zawsze jakieś osiągnięcie :) W ogóle sam fakt,że mogę wejść do sklepu jest wspaniały,niedawno na samą myśl o zakupach słabłam... Asiu gratuluję takiej wyprawy, jestem pod wrażeniem! A wypadu zazdroszczę, na pewno Ci się przyda:) Julka ja mam to szczęście,że lubię jeździć autem,ale tylko po mieście. Odkąd mnie męczy nerwica nie wyjeżdżam nigdzie dalej. Ale sam fakt wyjazdu i spokojnego załatwienia spraw w urzędzie godny podziwu:) Sabinka jakbyś mogła się podzielić książką byłabym wdzięczna. Mam nadzieję,że teraz trafisz na odpowiedniego specjalistę, który właśnie indywidualnie Ciebie potraktuje. Ależ Agata muszą być z Ciebie tam dumni, tak rano wybierasz się do pracy, i to jeszcze wolontariat. Super, musisz kochać to co robisz. A i taka codzienna aktywność musi Ci pomagać w * zdrowieniu*, świetnie:) Magda moja rodzina nie wierzyła,że można bać się wyjść zza płot, więc ludzie którzy nie mają z nami kontaktu na pewno uznają to za wymysł. Ale cóż, ważne,że my siebie rozumiemy. Fajnie,że Tobie coraz lepiej:)

Odnośnik do komentarza

Sabinko mam nadzieję,że ten psycholog, plus nowy, bardziej konkretny lekarz naprawdę Ci pomogą:) Agata na razie udało nam się dowiedzieć wszystkiego o dotacjach, we wtorek mamy spotkanie z doradcą zawodowym, który ma nas skierować na kurs na podstawie oceny naszego pomysłu, także jeżeli on wyda pozytywną decyzję to wszystko powiem, a jak nie to nie będę się kompromitować :) A i cieszę się,że babeczki wyszły, tylko uważaj, bo ich pieczenie mocno wciąga ;) E tam Asiu, sama jazda autobusem i załatwienie sprawy to naprawdę wielka rzecz. Oby tak dalej, no i też trochę zazdroszczę tego wyjazdu. Niby tylko parę dni, ale można odpocząć :) Madziu widzę same zmiany na lepsze? :) A o wakacjach na razie nie myśl, to jeszcze dużo czasu, mam nadzieję,że swobodnie pojedziesz:) Michalinka ja teraz bardzo żałuję,że mam lęk przed prowadzeniem auta. Po prostu jestem fatalnym kierowcą, nie wiem jak zdałam to prawo jazdy, nie wiem za co mi je dali,ale wiem jedno, ja na drodze to nieporozumienie, choć na pewno dało by mi to niezależność i swobodę... A i gratuluję wyjścia na zakupy. Tesco to hipermarket, nawet małe zakupy są osiągnięciem:) A ja wczoraj poszłam do biblioteki bo nam się książki * przeczytały*, potem zakupy, a dziś czekam na mamę. Wpadnie to sobie pogadamy przy herbatce. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witajcie dziewczęta:) Ja już po zakupach z córcią, dziś chciała racuchy z jabłkami, a matka spełni jej życzenie. Cieszę się,że po tym tygodniu mogę wejść do sklepu, i cieszę się,że bez lęku. Zawsze się boję takich przerw,że potem będę mieć problemy z odnalezieniem się na zewnątrz,ale na razie jest ok. Choć trochę mnie ten wyjazd zaczął męczyć. Jednak to dzika wieś, pomoc tak szybko nie nadejdzie. Ale mam nadzieję,że dam radę, jedziemy w niedzielę, w środę wracamy. Madziu fajnie,że po przeprowadzce jest Ci lepiej:) Jeżeli Ciebie to pocieszy, to ja też jak jestem w głębi sklepu,gdzieś daleko od wyjścia ciągle rozglądam się za siebie,i zdecydowanie szybciej załatwiam tam sprawunki ;) Julka mam nadzieję,że opinia będzie pozytywna i biznes wypali, a my poznamy szczegóły:) Też zazdroszczę Michalinie swobody jaką daje auto. Od 4 lat nie prowadzę, i nie wiem czy z moimi myślami dałabym radę. A jak by mi coś się popsuło, i zostałabym z tym sama chyba bym zwariowała. Choć tak jak w środę ułatwiło by mi to życie. Raz, dwa,auto do domu i po sprawie... Michalina obyś coraz częściej wychodziła na zakupy, im częściej tym lepiej ;) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Oswoić lęk jest na chomiku jednak trzeb asię trochę pomęczyć, aby znaleźć właściwą wersję bo w większości są one nieco obkrojone. Wrzuciłam ją na hosting plików więc wystarczy wejść w tego linka i kliknąć na dole pobierz : http://hostuje.net/file.php?id=6179de4a741eacd5c813e22710458632 CO do jazdy samochodem, jak najbardziej ułatwiłaby ona życie, jednak aby pokonać lęki chyba lepiej jednak przełamywać się i jeździć komunikacją miejską, gdzie jest ta styczność z ludźmi. Sama od zawsze uwielbiałam jeździć samochodem jednak teraz nie dość, że się boję sama wsiąść do niego i gdzieś pojechać (początkowo nie bałam się z kimś) to na obecną chwilę przy stosowaniu leku nie powinnam jeździć bo tabletki upośledzają zdolność do prowadzenia pojazdów, a nie chcę mieć nikogo na sumieniu. Wszystkim wam dziewczyny gratuluję dochodzenia drobnymi krokami do normalności, mam nadzieję że i ja po farmakoterapii i wizytach u psychologa dam sobie radę :)

Odnośnik do komentarza

Witam dziewczyny, Michalina małe zakupy czy nie to nie istotne, ważne że podejmujesz te aktywności i czujesz się z nimi coraz lepiej. A mnie faktycznie zajęcie bardzo pomaga, takie codzienne wychodzenie, kilka godzin absolutnie nie myśle o lękach. Dzieciaki sa super i jest tyle wesołych i zabawnych sytuacji a koleżanki które tam pracują to bardzo fajne dziewczyny i atmosfera mi tam bardzo pasuje. Gdybym dostała tam nawet pół etatu byłabym przeszczęśliwa. Joasiu no ten autobus gratuluje bo dobrze pamiętam Twoje początki z autobusami także to się chwali co zrobiłaś :). Wyjazdem się nie martw wiesz jak to jest częściej więcej tego strachu przed niż w trakcie. Pamiętasz jak było z teatrem. Poza tym ja też bardzo długo myślałam żeby być blisko pogotowia tzn. gdyby co żeby mogła do mnie karetka podjechać cy coś. Dlatego bałam się takich odludnych miejsc- na przykład nie przepadam za długą jazdą autostradą. Ale wiesz coraz częściej już żyje świadomością, że pomoc funkcjonariuszy karetki na prawde nie jest mi do niczego potrzebna bo to *tylko* atak leku straszny ale zawsze przejdzie. Jula właśnie ostatnio mocno mnie wkręciło pieczenie coraz lepiej mi idzie a mąż przeszczęśliwy. U nas zresztą ciasto na przykład wczoraj robiłam taka dużą babke kakaowo-waniliową już dziś nie ma bo mąż do pracy bierze ja do siebie i zjadają wszyscy więc praktycnie co wieczór można robić :D. Magda fajnie że u Ciebie jakos się zaczyna układać :), a jeśli chodzi o sklepy to też długo miałąm tak samo problemem były takie *końcowe* miejsca w marketach np. mięso i sery w Tesco albo lodówki właśnie w Lidlu. Ale wszystko z czasem sie wyciszy zobaczysz teraz po Lidlu biegam bez problemu :) Ja też nie prowadze auta, czasem żałuje że właśnie nie moge sobie tu czy tam szybko podjechać i załatwić to co chce. Ale z drugiej strony wiecie nie chce tak jak mój kuzyn na przykład on nawet 200 metrów nie przejdzie na piechote bo już wszystko autem...jednak auto rozleniwia a tak to musimy wejść do autobusu, przejść na piechote i jest to dla nas plus. A ja mam dziś taki średni dzień. Dostałam okres pierwszy dzień i czuje się benadziejnie. Wcześniej zwaliłabym to na nerwy ale teraz już coraz częściej wiem że to hormony i zwykły zły dzień.

Odnośnik do komentarza
Gość iZuniaaaaaaaaaaa

Hej dziewczyny. Dawno,bardzo dawno tu nie byłam.. pozdrawiam Was z gory bardzo serdecznie.. Ja czuje sie lepiej. bylam u psychiatry mam leki ale na razie ich nie uzywam.. czekam na moment kiedy bede wyjezdzac za granice.. Bo wybieram sie autokarem do Niemiec.. Lęki nawet w domu mam okropne, myslicie, ze dam rade? wychodzic z domu nie wychodze, ewentualnie do sklepu ale musze sie wziasc w garsc bo chce byc przy swoim mezczyznie, ktory dla mnie znalazl mieszkanie, prace i latwy dostep do lekarza za granica.. jednak mam obawy.. jak tam dojade? 2 miesiace to jeszcze duzo czasu ale im blizej tym gorzej dla mnie.. stres zapijam.. poradzcie mi cos..Pozdrawiam was jeszcze raz.. caluje!

Odnośnik do komentarza

Iza, z tego co opisujesz wnioskuję,że tych leków naprawdę potrzebujesz. Wiesz,one nie zadziałają w jeden,dwa dni. Na Twoim miejscu zaczęłabym je teraz brać, po prostu po to by móc pojechać do Niemiec. Skoro nie możesz wyjść z domu, to kochana nie sądzę byś dała radę pojechać-nie wiem sama,czy z narzeczonym, w podróż autokarem. Gdzie będą inni ludzie, a Ty nie będziesz mieć kontroli nad sytuacją. Na Twoim miejscu wzięłabym leki i poszła po poradę do psychologa, jak się przygotować do podróży. Mam nadzieję,że Ci się uda. Agata fajnie,że masz takie zajęcie, które wyciąga Ciebie z domu i jeszcze daje satysfakcję:) Co do auta to np do Tesco-gdzie mam 15 minut spacerkiem, biorę auto, jak kupię pieluchy dla córek to już bym nie doniosła tych zakupów,ale racja są ludzie, którzy wsiadają w auto jak mają 2-3 minuty spacerkiem. Madziu chętnie i ja ściągnę tę książkę:) Asiu ja z początku też nie byłam zbyt przekonana do auta, ale nie mam wyboru, dwie małe córy,mąż w pracy i tona zakupów. A co do wyjazdu,myślę,że dasz radę. Ostatnio tak ładnie sobie poradziłaś.mam nadzieję,że wypoczniesz:) Julka czekamy na pozytywną ocenę i podzielenie się projektem:) A ja wczoraj byłam w Biedronce, ale też na szybko. Wiecie, wejść mogę,nie uciekam,ale przez sklep przelatuję jak rakieta, 2 minuty i przy kasie. Połowy rzeczy nawet nie kupuję. Ale i tak się cieszę,że mogę tam wejść. Stopniowo dojdę do normalności w zakupach:)

Odnośnik do komentarza

Iza nie wiem na co czekasz z tymi lekami. Wiem po sobie, że odkładanie zazywania i czekanie aż samo przejdzie to najgorsza głupota. Leki dają efekt dopiero po min 2 tygodniach od zażywania, choć to jeszcze zależy o podatności na ich stosowania a przede wszystkim organizmu bo u niektórych efekty widoczne są dopiero po miesiącu i więcej. Zapijanie emocji i stresu nie pomaga a jedynie wzmaga Twoje stany lękowe, więc zamiast sobie pomóc tylko pogarszasz sytuacje. Samo to, że dostajesz napadów nawet w domu i z niego nie wychodzisz jest już znakiem, że nie jest dobrze i farmakoterapia plus psycholog są Ci niezbędne. Niestety to nie jest grypa, którą wyleczysz lekami w ciągu tygodnia. Jeśli nie zaczniesz leczyć się już teraz to niestety przykra prawda jest taka, że z Twojego wyjazdu będą wielkie nici. Nie jestem lekarzem i nie mnie to oceniać, ale nie zamykaj się w domu, zmuszaj się do wychodzenia i przede wszystkim bierz tabletki, bo inaczej będziesz ciągle stać w miejscu zamiast iść do przodu.

Odnośnik do komentarza

Witajcie dziewczyny jestem tutaj nowa ale moje problemy wcale nie jak Wy wszystkie mam agarofobię i nerwicę lękową . Żyje mi się z tym bardzo ciężko,ciągle przesiaduję w domu a wyjść z niego mogę jedynie z mężem. Próbuje też sama ale boję się zawrotów głowy szybkiego pulsu i Bóg wie jeszcze czego , tego co wymyśli mój rozumek. Nie jestem aktywna zawodowo ,mam małego 5-letniego synka i jestem bardzo nieszczęśliwa :( ostatnio szukałam pomocy u psychiatry dostałam prefaxine ale boję się tego brać bo boję się skutków ubocznych. Czytając Wasze posty czuję że nie jestem sama i że ja nie jestem jedyną taką nieszczęśliwą osobą.Przyjmijcie mnie do swojej grupy i wspierajcie :) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Iza myślę podobnie jak dziewczyny. Jeżeli chcesz pojechać musisz zacząć brać leki, plus wychodzić z domu, nawet na siłę, ale jednak. No i wystrzegałabym się alkoholu, on może zaostrzać lęki. Aneczka oczywiście,że witamy,choć z pewną niechęcią-najlepiej jakbyśmy nie miały wiadomych problemów. Mam nadzieję,że będzie Ci lżej mogąc się wygadać i podzielić i sukcesami, i tymi gorszymi chwilami. Co do leków,to decyzja zależy od lekarza i psychologa. a właśnie byłaś/chodzisz na terapię? Michalina też zaczynałam od małych dystansów,ale z każdą kolejną wizytą lęków będzie coraz mniej:) Agata ja dziś tak samo, chodzę cała podenerwowana i najchętniej spędziłam dzień pod kołdrą- ach te kobiece męki. W temacie pieczenia robiłam dziś sernik, na jutro zaprosiłam babcie i dziadków, na takie małe obchody dnia Babci i Dziadka, tak prościej będzie:) Lunatyczko jak będę mieć chwilkę czasu ściągnę tę książkę, i z chęcią przeczytam:) Dziękuję za podzielenie się z nami:) Joasiu wyjazd musi się udać, jesteś teraz silna babka, i dasz radę:) pozdrawiam, bo jeszcze kruche ciastka upiekłam i już ich czas jak czuję:)

Odnośnik do komentarza

Aneczko witamy serdecznie. Jeśli chodzi o Prefaxine to leki dość silny i wymaga długotrwałego leczenia jak zresztą wszystkie SNRI i SSRI. Musisz więc sama ocenić, czy aby na pewno jesteś aż w takim stanie, aby pakować się w wielomiesięczne leczenie inhibitorem, czy jednak nie jestes jeszcze aż tak beznadziejnym przypadkiem. Jeśli czytałaś poprzednie posty to pisałam tam o leku o wdzięcznej nazwie Mozarin (SSRI), który ja dostałam od psychiatry, ale okazał się on dla mnie za mocny i całkowicie wystarcza mi Pramolan od lekarza ogólnego. Rozumiem Twoją obawę co do skutków ubocznych, jednak czytając ich długą listę w ulotce tylko nastawiasz się, że akurat to wszytsko przydarzy się Tobie i uwierz, że tak będzie bo tak zadziała Twoja podświadomość. Skutki uboczne ma nawet gripex czy ibuprom, więc gdyby każdy aż tak się tym przejmował to byśmy wszyscy zwariowali :) Na początku zawsze jest ciężko, bo też bałam się wychodzić z domu, ale chcąc nie chcąc codziennie pokonuję lęk i z niego wychodzę bo zamknięcie się to największy błąd. Z lękami trzeba walczyć, a nie się im poddawać. Twoje obawy i myśli o tym co może się stać tylko napędzają to błędne koło, dlatego oczyść umysł, staraj się zrozumieć i uświadomić sobie, że to tylko sytuacja przejściowa i tak przez jakiś czas będzie Ci się działo, a zapanujesz nad stresem. Polecam spróbować wewnętrznego dialogu z książki Oswoić lęk, który mi naprawdę bardzo pomaga w codziennym funkcjonowaniu no i przede wszytskim terapia u psychologa :)

Odnośnik do komentarza

A ja niby gotowa do wyjazdu,ale jednak lekki stres jest. No, ale musi być dobrze, w końcu to tylko parę dni :) No właśnie Aniu korzystałaś z pomocy jedynie psychiatry czy też psychologa? Psycholog naprawdę może pomóc, i jeżeli leki będą potrzebne,to wiadomo trzeba będzie je brać, ale w naszym schorzeniu to jednak terapia i nauka radzenia sobie z lękami daje najlepsze efekty. Julka kusisz tym sernikiem ;) Zosia zrobiła laurki, na szczęście jest już w takim wieku,że sama produkuje takie prezenty ;) Iza jak dziewczyny uważam,że niestety nie przyjmując leków robisz sobie krzywdę. Nie możesz wyjść z domu, masz w nim lęki,a nie bierzesz leków? kochana leki mogą na Ciebie różnie zadziałać, może się okazać,że w ogóle Tobie nie pasują, a ten proces niestety trwa. Musisz zacząć je brać, i wizyta u psychologa,też może Ci pomóc.To moje zdanie. Michalina ja początkowo wchodziłam na sucho,nic nie kupowałam. Jak się oswoiłam ze sklepem brałam jedną rzecz i już przy kasie lądowałam,ale po paru tygodniach zrobiłam prawdziwe zakupy,bez lęków:) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam dziewczynki w tą mrożną niedziele :) Witam Cię Aniu serdecznie. Uwierz my wszystkie byłyśmy na podobnym etapie, ja tez miałam czas że wyjście z domu tylko z mężem i bywało że nawet z nim na małe zakupy autem jechaliśmy bo tak się bałam. Dlatego to wszystko jest proces, zdrowienie to ciężka praca nad sobą, ale walcząc o siebie idziesz do przodu :). Na początek wiedza i jeszcze raz wiedza o tym co się z nami dzieje i dlaczego- polecam Bakera *Strach i paniczny lęk*, można znaleźć na chomiku. Niedawno lunatyczka podała linka na którym dzieli się z nami ksiazka. Za co zresztą brdzo dziekuje na pewno skorzystam :). I terapia. Jak się dowiesz co Ci jest, rozwiejesz swoje obawy a terapia pomoże radzic sobie w trudnych sytuacjach a także radzić sobie z emocjami bo nasze zaburzenia są ze spectrum zaburzeń emocjonalnych. Wsparcie też jest ważne także witamy w naszych skromnych progach :). Iza nawet gdybyśmy bardzo bardzo chciały Ci pomóc nie uda nam się jeżeli to ty nie zaczniesz pomagać sobie! Musisz ruszyć z miejsca, otrząsnąć się z tego stanu. Zapisz się na terapie koniecznie, tam terapeuta rozwieje Twoje obawy, może pomoże w doborze leków. Musisz zaczać wychodzić. Siedzenie w domu napędza to błędne koło. Nawet jeśli uda Ci się dojechać do tego swojego faceta no to co dalej...?? Lęki nie znikną w nowym miejscu, będziesz musiała wyjść do pracy, poznać nowych ludzi, zrobić zakupy. Nowy kraj to dodatkowy stres i należy się do tego przygotowac. Joasiu ciesze się już na Twój wyjazd :). To nowe wyzwanie a jestem pewna że sobie poradzisz bo jesteś już na takim etapie :). Będziesz mogła tam do nas pisać, jest tam internet?? Jula oj współczuje, ale za kilka dni znów wszystko dojdzie do normy, taki już nasz los. a jaki serniczek pieczesz?? Ja w tym tygodniu planuje zrobić nowojorski :). Co do zakupów michalinka oj u mnie też długa droga była aby robić zakupy tak jak teraz. Musi upłynąć czas no ale jak będzisz wszystko robic z taka konsekwencja jak do tej pory to się o Ciebie nie ma co bać :) A ja konsekwentnie realizuje postanowienie noworoczne- dziś miałam już drugą lekcje tureckiego. Co niedziele przez 2 godzinki przychodzi do mnie nauczycielka i się uczę. Tworze już male zdania w czasie teraźniejszym :). A dziś planujemy z mężem iść do kina na Django. Dziś premiera, sala zapełniona, mamy miejsce na samej górze, kino w dużym centrum handlowym, jest delikatny stresik ale trzymam się myśli, że wszystko będzie dobrze. Trzeba sobie stawiać wyzwania w końcu :) Dziewczynki miłej niedzieli a Tobie Joasiu udaneo wyjazdu

Odnośnik do komentarza

Racja Agata dziś bardzo mroźno, ale może to jakoś te wirusy powstrzyma. Jedyna pociecha. No i świetny pomysł z tymi lekcjami. Jeżeli coś nas fascynuje, to koniecznie musimy to pogłębiać. Także powodzenia, no i mam nadzieję,że seans udany? Julka pomysł z podwieczorkiem wybacz,ale ściągnęłam od Ciebie. Zaprosiłam teściów, dałam laurki,niby od dziewczyn,ale sama zrobiłam,no i upiekłam szarlotkę. To jedyne ciasto,które mi wychodzi:) Joasiu mam nadzieję,że odpoczniesz i wyjazd będzie bardzo udany:) Aniu koniecznie pisz co u Ciebie, ja wciąż się waham przed każdym wyjściem z domu,ale historie dziewczyn mnie motywują:)

Odnośnik do komentarza

Witajcie :) żebyście mnie lepiej poznały napiszę Wam coś na mój temat. Moja choroba zaczęła się jakoś 3 lata temu kiedy straciła pracę i zaczęłam przesiadywać z dzieckiem w domu , a kiedyś była ze mnie aktywna dziewczyna ,przez 7 lat mieszkałam w Anglii zwiedzałam świat (samolotem-co teraz jest nie do pomyślenia) i byłam bardzo szczęśliwa, jednak po ślubie wszystko się zmieniło (5 lat temu) mąż chciał wrócić do Polski a ja go posłuchałam i starcie z naszą krajową rzeczywistością okazoło się dla mnie miażdżące.Siedzenie z małym dzieciątkiem było dla mnie okropnością brakowało mi wyjścia z domu do ludzi do świata zewnętrznego i tak się własnie zasiedziałam , że każde wyjście zaczęło przybierać inne formy nerwicy najpierw lęk a do tego kołatanie serca ,gumowe nogi zawroty głowy duszności poty itp postanowiłam pójść do lekarza pierwszego kontaktu który przepisał mi afobam i rzeczywiście na początku pomagał i tak przeżyłam pare następnych lat ...ale w pażdzierniku okazało się że mąż ma tętniaka aorty wstępującej i musi iść na operację jedyny żywiciel rodziny, byłam w szoku pomyślałam sobie że teraz to już koniec najpierw martwiłam się o jego zdrowie a potem o to kto będzie utrzymywał rodzinę no bo ja się boję , boję iść do pracy więc utrzymujemy się z jego renty i MOPSA no i moi rodzice nam pomagają (oboje są w Anglii). Dlatego postanowiłam iść do psychiatry który stwierdził że za długo zwlekałam z przyjściem do niego dał mi ten prefaxine i cloranxen a że jestem na życiowym zakręcie to muszę zdecydować się na ten lek bo chce w końcu wyzdrowieć i wsiąść w samolot polecieć z dzieckiem do Anglii i zmienić wszystko w moim życiu. Mam dużą motywację bo jestem dopiero po 30 i chce żyć pełnią życia a nie chować się w czterech kątach . życzę sobie i Wam Kochane abyśmy wszystkie razem z tego cholerstwa wyszły :) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×