Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Napady paniczno lękowe z agorafobią


Gość MAJA

Rekomendowane odpowiedzi

Wero a ty mieszkasz z rodzicami dalej czy juz na jakims mieszkaniu studenckim?? Kryzysy sa normalne prychodza i odchodza, wytrzymaj ten gorszy czas. Ja dziewczynki zrobilam zakupki ( bardzo fajnie mi sie kupowalo, w miesnym 5 bab przede mna i dyskutuja o tym co z wedlin jedza ich dzieci, porazka dlugo to trwalo, ale zlapalam sie na tym ze mysle o czyms zupelnie innym...:) ) U kosmetyczki 2 godzinki relaksu :) jeszcze się do biblioteki zapisałam w drodze powrotnej i pożyczyłam 2 książki- ja baarddzo lubie czytać. Zaraz zaparze sobie herbatke i poczytam, a potem zapieke kurczaka z kozim serem i pomidorkami mniam mniam :) Buziaki

Odnośnik do komentarza

Witam Was Babki.troszke mnie nie bylo,jak zawsze u mnie zycie prywaciarza kreci sie jak karuzela.Nie bede zanudzala problemami zycia codziennego,kazdy z nas ma ich sporo.Bylam na terapii ,ktora mnie na tyke poruszyla,a raczej jej tematyka,ze uronilam troche lez.Moja terapeutka stwierdzila ze to dobry znak.Tym bardziej ,ze z okazywaniem emocji mialam,mam problem.Od chwili smierci mojej mamy ,nie moglam plakac,mur,blokada.Mam za zadanie wyrazac uczucia,okazywac emocje,nie tlumic w sobie,nie przykrywac,nie zostawiac,rozmawiac.Prawda jest,ze faktycznie od dziecka nie moglam mowic,co czuje.Wiecie Dziewczeta,ze jest to problem dosc istotny w naszej chorobie.Ja rowniex,procz siostr I fachowcow,nie mam z kim pogadac o tym.No oczywiscie z Wami Babki,jedynie szczerze I do bolu na szczescie moge.Caly czas toczy sie nerwowka o pierworodnego,do 12go wszystko sie wyjasni.Mlodszy chce jechac 200 km na turniej tanca I ja juz mam ferety.Jak krzywdzi nas to diabelstwo I naszych bliskich.......Agatko ja tez mam milosc do ksiazek zeby nie powiedziec jobelek hihihi.ale dorwalam super ksiazke ,poradnik,bestseller LEK I FOBIA -Edmund J.Bourne-praktyczny podr.dla osob z zaburzeniami lekowymi.Dziewczyny goraco polecam!!!!!! super,naprawde kopalnia wiedzy w temacie oraz duzo cennych porad I wskazowek :-) Wero,nie zalamuj sie,raz dobrze,eaz zle.Idz do przodu,pamietaj jutro tez jest dzien,bedzie lepiej.Teraz wchodzisz w nowe srodowisko,obowiazki,pomalutku przelamiesz bariery.Jestes DZIELNA,TAK TRZYMAJ,nie daj sie tej bestii.masz ogromny potencjal mlodosc!!Asienko ,Julciu,wy to juz jak zdrowe brniecie.Ja niestety,dluga droga przede mna.Musze dac rade!

Odnośnik do komentarza

Wero początek studiów-zmiana stylu nauki,wejście w nowe środowisko itp samo w sobie jest sporym stresem i na pewno wielu Twoich kolegów z roku też nie czuje się zbyt pewnie. Ważne,że się nie poddajesz, pamiętaj,że będzie lepiej:) Oj ja też uwielbiam czytać, ciągle coś pożyczam to z biblioteki,to od siostry itp. Agata kurczak brzmi pysznie:) Widzisz Jula poczta nam niestraszna, dziś też byłam, zamówiłam lampki małe, a zamiast w jednej paczce dali w 2 i każda innego dnia doszła:) Oka trzymam kciuki za syna-mam nadzieję,że pozytywnie się zakończy sprawa i odetchniesz w końcu. Pozdrawiam, idę pod kocyk, książka pod pachę:)

Odnośnik do komentarza

Wero też myślę,że będzie lepiej. Pamiętam swoje początki, ze stresu dwa pierwsze dni opuściłam:) Oka też trzymam kciuki za syna, w naszym wsparciem musi mu się udać! A gdzie ją dorwałaś, to jakaś nowość? Asia kiedyś bałam się zakupów przez internet,ale choroba mnie do nich zmusiła, teraz ciężko się odzwyczaić. Ubrania głównie mierzę w sklepie, a potem kupuję na Allegro, szczególnie dla dzieci, one i tak zaraz z tego wyrosną, nie widzę potrzeby przepłacania. Ja lubię kozi ser-ale tylko zapiekany,natomiast mój mąż zakazał mi go kupować,bo według niego tak śmierdzi,że pół roku trzeba by wietrzyć dom:) A dziś słońce, zrobimy z dziećmi mały spacer.Muszę kupić farbę, w kuchni zaczęła odpadać. Aż zła jestem,że nie chciałam płytek....

Odnośnik do komentarza

Ja kozi ser uwielbiam w każdej postaci, na szęście mój mąż też lubi i ogólnie jest otwarty na nowości także w kuchni moge poszaleć ze składnikami :) Oka to co napisalas -*Prawda jest,ze faktycznie od dziecka nie moglam mowic,co czuje.* Ja miałam to samo, choć jestem z tzw. *dobrego domu*, niestety u mnie w domu na decydowanie i swoje zdanie monopol miała tylko jedna osoba i to nie byłam ja. Ja mam czasem problem gdy mój mąż ma chumory, bo ja nie miewam czegoś takiego, nie wiem jak to jest strzelić focha bo zawsze musiałam być miła i grzeczna...Zawsze też taka byłąm dla partnerów i *przyjaciół*. Ucze się powoli mówić o moich emocjach, teraz właśnie napisałam takiego wygarniającego maila do *przyjaciółki* na której się zawiodłam. Właściwie chciałąm się was zapytać czy u was w domu ktoś z rodziców lub oboje byli kontrolującymi takimi nadopiekuńczymi rodzicami?? Ja do końca tygodnia jeszcze posiedze w domu, tak na wszelki wypadek. Zauważyłam że odkąd te zaburzenia się zaczęły mam obniżoną odporność, z łatwością coś łapie... Wero ja byłam całkiem zdrowa jak zaczynałąm studia i bardzo podekscytowana a jednak pamiętam że nie jedną noc przepłakałam- nie mogłam się ze wszystkim znależć, obce miasto, inny sposób nauki, pierwsze niezaliczone kolokwium itd.itd....będzie dobrze tylko nie poddawaj się. Dziś umówiłąm się na randke z mężem he he idziemy na kolacje do bardzo romantycznej restauracji...ciesze się bo ostatnio mąż widzi mnie tylko w dresie :D. Udanego dnia

Odnośnik do komentarza

Agatka randka z mężem brzmi super:) A co do rodziców to tata dawał mi bardzo dużo swobody,ale mama była chyba zbyt nadopiekuńcza... A ja byłam właśnie miłym i spokojnym dzieckiem,co zawsze jest cichutkie. Współczuję Jula malowania...Tak,Allegro było mi wybawieniem,a teraz służy do oszczędności:) Byłam na zakupach,zaraz biorę psa i na spacer. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam kochani:) Nie wiem od czego zaczac mam podobny problem do Waszego.Mając 15 lat jadac autobusem zaczełam odczuwac niepokoj leki wydawało mi sie ze zaraz zemdleje ,czułam ze zle mi sie oddycha .To był pierwszy pierwszy obiaw.Nastepnym razem miałam jadac tranwajem tez takie odczucie miałam ,jeszcze do tego pociły mi sie dłonie ,kołatanie serca itp.wydawało mi sie ze umre...to trwało przez dwa lata .Pozniej jak wyszłam za maz urodziłam dziecko był nawrut tego epizodu,baaaałam sie sama w domu zostac czy to w dzien czy w nocy..ciagle nie pokoj ze cos mi sie stanie masakra...do windy boje sie wejsc,zamknietych pomieszczen ,tłoku nie lubie ciasnoty itd wydawało mi sie ze mam moze nerwice lękowa i klaustrofobię,ale jak poczytałam Wasze posty mysle ze to jest agorofobia...powiedzcie mi ? mam 41 lat i tak sie mecze...chociaz z domu normalnie wychodze ,na zakupy tez jedyne co sie wsydze jesc w resteuracji czy w jakims lokalu wsrod duzej ilosci osob...Zawsze byłam jakas nie smiała w szkole ,nie zgłaszałam sie wydawało mi sie ze napewno zle odpowiem...Pomuzcie mi kochane i powiedzcie czy ktora z Wasleciał samolotem i czy to mozna dac rade,aby nie spanikowac ..... w sobote mam lot do Norwegi i bardzo to przezywam czy dam rade w tym samolocie,czy nie spanikuje...i czy nie pogubie sie na lotnisku w powrotna strone,bo wtenczas bede leciec sama ....pozdrawiam wszystkich czytajacych moj post lusiiii:)

Odnośnik do komentarza

Lusiiii Agatka latała i dobrze to wspomina, także myślę,że da się z tym polecieć, no ale wszystko zależy indywidualnie od osoby. A ja mam zły humor od wczoraj. Zaplanowałam nam weekend, mąż teraz tyle pracował, mnie nie było w zeszłym tygodniu w domu, chciałam jakoś fajnie,rodzinnie spędzić czas,a mąż uznał,że skoro ja miałam tydzień temu * wolne*-czyli po 12 godzin na uczelni, to on też sobie odpoczywa. Sam mnie wysyłał na tę podyplomówkę, a teraz mówi,że ja sobie to wymyśliłam byleby nie siedzieć w domu. No ręce opadają. Do tego dzwoniłam tam na uczelnię, i nie mogą mi powiedzieć czy już zgłosiły się dodatkowe osoby czy mam szukać nowej specjalności. Dobrze,że z mamą się umówiłam, przyniesie szarlotkę i sobie ponarzekam. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Jula tak to już z tymi mężami bywa ty tu po 12 godzin siedzisz w sali i wkuwasz a mąż to odbiera jako Twoje *wolne*, ponarzekać sobie czasem trzeba a i nawet troche się posprzeczać. Lusiii tak jak Jula mówiła ja leciałam, wiadomo, stresowałam się zwłaszcza że ja nigdy nie przepadałam za startem i ten moment był dla mnie najgorszy. Ale jakoś nic mi się nie stało, nie wpadłam w panike a jak samolot już się ustabilizował to luz. Jeśli lecisz pierwszy raz to możesz dla własnego spokoju wziąć coś ziołowego na uspokojenie. Ja do samolotu biore ciekawą książke mp3 ze swoją muzyką i nawet nie zauważysz jak już będziecie lądować, zwłaszcza, że Twój lot nie będzie długi. Będzie dobrze tylko nie ma sensu spodziewać się, że zdarzy się coś *strasznego*. W Twojej wypowiedzi zauważyłam wpisy, że bałaś się zostać sama itd. bo bałaś się że *coś* Ci się stanie. W naszych lękach warto sobie uświadomić (wiem że to jest bardzo ciężkie) że ten lęk który nas ogarnia to tylko lęk który ZAWSZE mija i lęk nie jest niebezpieczny dla organizmu człowieka. Nawet gdy złapie Cie silniejszy lęk za kilka minut minie i nic się nie stanie. Wiadomo to jest nieprzyjemne ale takie już jesteśmy i musimy się z tym pogodzić. Taka świadomość pomaga w takich sytuacjach jak lot właśnie. U mnie wczoraj kolacja z mężem bardzo fajna i przyjemna. Było pyszne jedzenie, było wino i romantyczny klimat. Potem poszliśmy jeszcze na spacer. W weekend mój mąż chciał zobaczyć Bonda w kinie ale widze, że jeszcze nie ma...ale i tak pewnie na coś się wybierzemy, ostatni wypad do kina bardzo pozytywnie mnie nastawił :). Ja Joasiu tak samo-ojciec dawał dużo swobody, był taki nawet wycofany, na uboczu, matka nadopiekuńcz. A jak u reszty dziewczyn?? Miłego dnia :)

Odnośnik do komentarza

Właśnie słucham nowej piosenki Pink *Try*, mimo że moje klimaty to bardziej Norah Jones czy Diana Krall, piosenka mi się całkiem spodobała. Są tam takie 2 zdania, które mogą odnieść się do naszych problemów (mimo, że piosenka jest o rozstaniu), mam nadzieje że tak jak dla mnie bedą to dla was motywujące słowa: But just because it burns doesn’t mean you’re gonna die You gotta get up and try, try, try Gotta get up and try, try, try Gotta get up and try, try, try Ale to, że to pali nie znaczy, że umrzesz Musisz powstać i spróbować, spróbować, spróbować Powstać i spróbować, spróbować, spróbować Powstać i spróbować, spróbować, spróbować

Odnośnik do komentarza

Powiesić sobie ten tekst na ścianie i zapamiętać:) No tak Jula bywa. Mój też czasem wydaje się nic nie rozumieć, bo jak nie pracuję zawodowo to znaczy,że leżę cały dzień i pachnę. O to też wczoraj była sprzeczka, bo miałam gotowe pierogi na obiad. No,ale dostałam na cito tłumaczenie, a do tego dziecko-on przecież nie pierze, nie sprząta, nie odrabia z nią lekcji na co dzień. Ale nie ja nic nie robię i jeszcze kupne pierogi mu daje:( Ale zobaczysz mąż zmądrzeje. Bond chyba koło 26 będzie w kinie, mój wielki fan i pewnie się wybierzemy-ostatnio byłam dwa razy i dałam radę:)

Odnośnik do komentarza

I jak plany na weekend? Eh, u mnie niestety pada. Ale powiedziałam mężowi,że jak potrzebuje wolnego to niech odpoczywa od rodziny-był zdziwiony,bo wczoraj się zreflektował i z kwiatami przyszedł;) Powiedział,żeby na nas nie patrzył bo jakoś sobie czas zajmiemy i tyle:) Agata pytałaś o rodzinę, nie wiem miałam chyba normalną. Mama była bardzo skupiona na nas-mnie i bracie. Zawsze było dużo miłości i czułości,ale wiecie,czułam zawsze przed nią respekt. Mama taka wykształcona,świetnie prowadziła dom, zawsze zadbana i elegancka. Jak miałam to nie mówiłam,bo nie wypada-mama sobie świetnie radzi,to ja też muszę. Ale nie każdy jest tak silny, czasem trzeba się wypłakać, wyżalić nawet wykrzyczeć i to nie jest nic złego-teraz to wiem. Bo wcześniej tłumiłam emocje, a rodzina myślała,że właśnie jestem jak mama-tak silna jak skała,co to nic jej nie rusza. Sama stworzyłam taki wizerunek. Rok temu nie zezłościłabym się na męża, tłumiłabym to w sobie, a potem wyrzuciła to z siebie w postaci lęku. Więc się cieszę,że zaczynam radzić sobie z niechcianymi emocjami:)

Odnośnik do komentarza

I co tam słychać? Jula dobrze zrobiłaś, mąż pewnie wszystko przemyśli i wszystko się ułoży:) A co do dzieciństwa to właśnie, mnie też uczono,że dziewczynki są grzeczne,ciche i pokorne. Także jak coś było źle to nie skarżyłam się, w szkole dostałam złą ocenę-nie mogłam ponarzekać-nie wypada,nie kłóciłam się z siostrą-bo nie wypada. A wiadomo,emocjom trzeba dać ujście. Byłam wczoraj u rodziców, poszłam z mamą na zakupy i kawę. Tato porozpieszczał wnusię:) Lubię takie dni. Dziś siedzimy w domu, szwagierka wpadnie na kawkę i ciasto,muszę coś upiec. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Czesc dziewczyny ! pisze do was z pokoju mojego facecika trzeci dzien tu juz siedze ! na studia dojezdzam z domu mam jakies 30 minut jazdy ale ciezko bo ciagle dojazdy masa nauki ale teraz swietnie spedzam weekend bylismy w muzeum i w galeriach handlowych. Troche za duzoo ludzi szczegolnie jak sie tlok i kolejki robily ale bylo w mikare. Najgorzej w autbousach czy tramwajach. Twarz do okna przylepiona i sie modlilam kiedy wysiade. Mimo to nie chce co by sie weekend skonczyl zas na uniwerek. Dobija mnie to. Wychowywanie tez mialam surowe. Nawet sie nie moglam potknac w sukience bo bym dostala po dupie . Do kosciola co niedziela, sprzatanie, nauka i nic wiecej bo jestem kobieta. Mysle ze to strasznie oddzialowywuje w pozniejszym zyciu i ma sie problem z wyrazeniem emocji tym bardziej ze tyle ich sie nazbiera....wazne by znalezc kogos z kim wszystkimi emocjami sie mozna podzielic zeby nie zwariowac....Pozdrawiam was dziewczyny trzymajcie sie !!!

Odnośnik do komentarza

Witam kochani....siedze w domku ,nie poleciałam do Norwegi .Nie pozwolił mi na to moj lęk.Juz byłam spakowana miałam wyjazd o 3 w nocy.Obudziłam sie ubrałam i niestety wiecie wyszłam z domu ,prawie ze uciekajac...Napewno teraz sie smiejecie ,ale tak było. Stchurzyłam kobiety,bardzo tego załuje a zarazem wstydze sie...miałam leciec ze swoim chłopakiem ...zachowałam sie moze jak nienormalna....ale nie dałam rady. Chłopakowi tylko napisałam smsa ze przepraszam ale nie dam rady ,musze oswoic w sobie lęk ....wiem ,ze mnie szukał,spieszył sie na pociag .ale co ja miałam zrobic? napewno sie pogniewa ,narazie nie mam wiadomosci od niego ,jest mi bardzo przykro ...Pozdrawiam Was buziaczki:)

Odnośnik do komentarza

Witam was diewczynki, U mnie weekend ok ale głównie zakupy i sprzątanie bo rodzice dziś do nas przyjechali w odwiedziny posiedza z tydzien. Upieklam wczoraj ciasto marchewkowe po raz pierwszy i wyszlo fantastyczne :):) Wero, Jula, Asia w takim razie wszystkie łączy nas brak pozwolenia na okazywanie emocji i nauczenie się tłumienia ich. Wygląda na to, że to jest główna o ile nie jedyna przyczyna tego co nas dręczy...w takim razie musimy mówić co czujemy przeżywać wszystko nic nie tłumić... Lussi wcale nie śmieszy mnie to co piszesz, znam to każda z nas przeżywała i wciąż przeżywa mniejsze lub większe uniki. Ale to nie jest sposób, niestety ale dopóki będziemy uciekać dopóty choroba będzie nas gonić...Nie wyrzucaj sobie tego tera, trudno stało się czasu nie wrócisz. Nie musisz nie wiadomo od razu co robić, należy przeliczać siły na zamiary. Nie ważne nawet czego dokonasz liczy się konsekwencja. Ważne żebyć na przyszłość zastanowiła się czy chcesz tak żyć do końca czy coś zmienić. A jeśli zmienić to czas podjąć jakieś kroki, zacząć powolutku robić rzeczy, na które *nie pozwala* Ci lęk. Byłaś u psychologa?? Czytałaś coś na temat choroby?? Z tego co piszesz trwa to już u Ciebie bardzo długo...Podjęłaś w tym czasie jakieś kroki?? Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

A ja miałam kiepski weekend. Z mężem niby dobrze,ale jednak źle. Dzieci chore,pogoda fatalna. Oglądałam wczoraj zdjęcia i aż się popłakałam patrząc na dawną mnie-zawsze radosną,odważną... Chyba ta pogoda tak na mnie wpływa. Lusi nie obwiniaj siebie,po prostu nie byłaś na to gotowa. Może zacznij konsekwentnie,po mału iść do przodu. a za jakiś czas będzie lepiej. najważniejsze to żebyś się nie poddawała tylko szła do przodu- i bez wyrzutów sumienia. Asiu widzę,że wraca Ci radość z życia:) Tak Agata ludzie, którzy tłumią emocje cierpią.To,że ich nie okazują,nie znaczy,że ich nie ma, one nie znikną, a wrócą ze zdwojoną siłą. Jak mi źle biorę odkurzacz, słuchawki na uszy z głośną muzyką i wyżywam się na panelach:)

Odnośnik do komentarza

Jula i bardzo dobrze bo właśnie nie możemy wiecznie chodzić uśmiechnięte i zadowolone. Jest czas na radość, na złość i też na łzy. Każdy ma prawo do gorszych dni, gorszych momentów. Ja też czasem smuce się na wspomnienia dawnych czasów. W weekend wyjechaliśmy do miasta w którym studiowałam, tam na moim starym osiedlu robiliśmy zakupy. Też łezka się w oku zakręciła na wspomnienie jak śmigałam tu po sklepach, po całym osiedlu, zadowolona z życia bez żadnych lęków...Ale co zrobić?? Widocznie musiało tak być, może to miał być dla mnie kurs dojrzewania, żebym zrozumiała co należy cenić dookoła mnie a co jest nie warte (wiecie jak wiele nauczyłam się w trakcie tego 1,5 roku...więcej jak przez wcześniejsze 10 lat...). A pogoda też zawita u was musi zapowiadają ocieplenie u mnie już słoneczko grzeje, przesyłam Ci promyki :)

Odnośnik do komentarza

Jula uszy do góry. Myślę,że od czasu do czasu przydaje się taki gorszy dzień, pozwala nam bardziej docenić te lepsze. Zdrówka dla dzieciaków, a Tobie zalecam duży kawał ciacha:) Wero kochana dasz radę, początki zawsze są trudne dla każdego. Gratuluję kolejnej wyprawy do ukochanego:) Lusi myślę jak Jula, nie odpuszczaj i nie zadręczaj. Było, minęło. Najważniejsze jest jutro, i trzymaj się tej myśli. Agata masz rację, to wszystko to nasza wrażliwość plus pewien wzorzec zachowań. Ja dziś inaczej wychowuje córę, chcę by nie bała się mówić mi o swoich uczuciach,niech,że z każdym problemem może do mnie przyjść,że złością,strachem czy lękiem należy się dzielić. Córa dziś w domu, mają apel na dzień nauczyciela, ale małą coś rozkłada powoli,niech zostanie dzień czy dwa w domu. Zaczynam się martwić tymi częstymi przeziębieniami. Kupiłam syrop za 60 zł, ale cóż pani w aptece mówiła,że działa. ImmuMax, może Jula Ci się przyda, można go podawać od roku dzieciom.

Odnośnik do komentarza

Eh dostałam ataku paniki w autobusie jak wracałam od chłopaka......zaczęłam się trząść pocić płakać , w pewnym momencie chciałam krzyknąć do kierowcy żeby mnie z autobusu w środku niczego wypuścił...jestem strasznie sobą zawiedziona...nie wiem kiedy wszystko będzie w normie, czułam się tak samotna i nie miałam kogo poprosić o pomoc , problemy ze złapaniem oddechu. eh ciężkie życie ; ( Lusi chłopak cię zrozumie tylko musisz dać w mu trochę czasu...jak kocha to poczeka i wszystko będzie dobrze ; ) Julka będzie lepiej a do pogody niestety musisz się przyzwyczaić , na mnie też źle działa...jem wtedy dużo czekolady chociaż po kosteczce żeby cukier się podniósł. Czekolada ma najlepsze właściwości na takie dolegliwości : )

Odnośnik do komentarza

Dzięki Agata za promyki, przydały się bo cały dzień szaro. Mąż nawet wrócił wcześniej z pracy. Była dziś bratowa i doszłam do wniosku,że codzienność nas przytłacza, dlatego musimy obydwoje się starać o czas tylko dla nas. Zamówiłam nam bilety na listopadowy koncert Archive,ja wyjdę z domu, no i spędzę z mężem więcej czasu:) Joasiu dziękuję za nazwę syropu, mąż się sporo go naszukał,ale znalazł. Oby podziałało,bo ostatnio moje dzieciaki łapią wszystko jak leci. Wero zobacz plus-chciałaś wysiąść,ale dałaś radę, pokonałaś lęk. Takie sytuacje będą się zdarzać-wiem po sobie, że proces wychodzenia z najgorszej fazy lęku za przyjemny nie jest,ale takie małe zwycięstwa budują podstawy pod pewną normalność. Także trzymam za Ciebie kciuki.

Odnośnik do komentarza
Gość Bartek19457381

Witam, mam 17 lat jestem raczej radosnym czlowiekiem ale mysle ze mam napady nerwicy. Mysle ze umieram ze mam jakas powazna chorobe. Jak wpisuje w google swoje objawy to zawsze wyskakuje nerwica lekowa. Mam szumy w uszach ostatnio i ucisk w glowie jakby byla napieta cos takiego. A teraz zaczela mnie kluc czasami. Nie moge spokojnie zasnac wieczorami. Prosze o pomoc. Czy to nerwica? Morfologie mam dobra i ogolnie czesto uprawiam sport. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Myślę Bartek,że najlepiej skonsultować to z lekarzem. Nie możemy wydać tu diagnozy, choć objawy masz wskazujące na nerwicę,ale to może stwierdzić tylko lekarz. Wero znów zgodzę z Julą, dałaś radę, nie uciekłaś, to naprawdę dużo. Trzymam kciuki za dalsze sukcesy-bo to nie jest porażka, tylko sukces. W końcu nerwica chciała byś uciekła z autobusu,a Ty pokazałaś jej kto tu rządzi,mimo nieprzyjemnych objawów. Fajny pomysł Jula, też muszę coś wymyślić, bo ostatnio z mężem rozmawiamy tylko o domowych sprawach,trzeba coś zmienić... Też myślę,że ten lek może pomóc dzieciakom, oby bo dziecko chore w domu to prawdziwy kłopot. A dziś siedzę w domu, co najwyżej na jakieś małe zakupy wyskoczę... Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Co tam u Was słychać dziewczyny?U mnie trochę lepiej,chociaż martwię się tą podyplomówką, dzwoniłam wczoraj i nic nie mogli mi nie powiedzieć czy rusza kierunek czy nie? Trochę śmieszne. Trudno, dziś podzwonię,ale chciałabym wiedzieć wcześniej jak mam weekend zorganizować... Mam nadzieję Asiu,że to pomoże. Pytałam się lekarza i polecał ten syrop,także czekam na efekty. Też Bartek uważam,że powinieneś skonsultować to z kimś mądrzejszym od nas. Nerwica przypomina wiele chorób, i nie możemy tak wyrokować czy to to czy nie. Także najlepsza byłaby wizyta u lekarza.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×